
Ballada sprzed roku w niezmienionej formie.
,,Dziś jest 450 rocznica Unii Lubelskiej.
Z tej okazji napisałem balladę.’’
Ballada sprzed roku w niezmienionej formie.
,,Dziś jest 450 rocznica Unii Lubelskiej.
Z tej okazji napisałem balladę.’’
W litewskich polach, sadach i strumieniach
I przede wszystkim w ludowych wierzeniach
Żyje opowieść o cudnej miłości
Pełnej niestety wielkiej tragiczności
Polacy również te historię znają
I także ze smutkiem ją opowiadają
Bowiem dawno temu w ciemnym lesie
Dwójka ludzi szła w wielkim stresie
Gediminas był młodym Litwinem
O twarzy jakby posypanej pyłem
Drugą osobą, była Polka Rzepka
Z natury kobieta bardzo krzepka
Oboje po lesie sobie wędrowali,
Gdyż swe domy odnaleźć się starali
Nagle Rzepka Litwina zobaczyła
Widząc go bardzo się ucieszyła
Młodzi pędem ku sobie pognali
Mimo, iż wcześniej siebie nie znali
Prędko rzucili się sobie w objęcia
Mamrotając coś tam pod nosem z przejęcia
Aż wreszcie gdy oboje się uspokoili
Na poszukiwanie domów swych wyruszyli
Maszerowali razem, raźno koło siebie
Obserwowali sobie chmury na niebie
Wokół nich było cicho i miło
Słońce ciepło i przyjemnie świeciło
Aż wreszcie to się podziało
Ale tak zdarzyć się musiało
Gediminas był bardzo uroczy
To ten typ, co się tak słodko droczy
Rzepka była piękna jak krzak róży
Cisza miłości wyjątkowo służy
Młodzi w oczy sobie spoglądali
Aż się wreszcie zakochali
Od ich miłości łąka rozkwitła
Z bliskiego lasu mgła mroczna znikła
Cały świat wielką pałał radością
Fascynując się młodych piękną miłością
Dlatego, że stała się ona taka realna,
Była to miłość prawie, że idealna
Lecz gdy młodzi w ramionach się trzymali
Śmiertelnych wrogów prędko zyskali
Złe duchy dobro zniszczyć chciały
Więc miłość młodych na cel obrały
Jeden zmienił się w orła czarnego,
Zaś drugi w misia brunatnego
Prędko z piekła wyruszyły
I swą zbrodnię popełniły
Niedźwiedź zagryzł biednego chłopaka
Jego krwią splamił bliskiego krzaka
Orzeł wyrwał Rzepce jej oczy
I patrzył jak ranna osoczem broczy
W końcu padli martwi ukochani
Razem na kawałki rozerwani
Złe duchy się ucieszyły
I do piekła powróciły
Widząc ich dwa martwe ciała
Cała przyroda zapłakała
Indyk chodził popłakany
Aby miś był obrażany
Gdy młodzi leżeli razem umarli
Ich wybawcy prędko się do nich przedarli
Pierwszy był orzeł, biały, w koronie
Rzepki czule pogłaskał skronie
Później szwy w jej ciało powbijał
I wszystkie członki razem pozwijał
Następnie rycerz na koniu przybywa
Te same rzeczy nad chłopcem odbywa
Młodzi prędko do żywota wrócili
Lecz tamci szybko ich rozdzielili
Rzepka ma zachód z orłem poleciała
Klacz z jeźdźcami na wschód pognała
Młodzi wrócili każdy do domu
Doznali jednak krzywd wielkich ogromu
Miłość potężna na krótko stworzona
Została przez zło szybko rozdzielona
Żyją osobno, jakoś się mają
Jednak za swą jednością często wzdychają
Dawidjanie Wojciechu Dąbrowski, ponieważ od wczoraj w Twoim dziele nic się nie zmieniło, moja opinia o nim też pozostaje taka sama: To nie jest wiersz, a zaledwie rymowanka, bardzo, niestety, mierna, fatalnie napisana, w dodatku pełna rymów spod jasnogórskiego grodu.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Mnogość rymów gramatycznych mnie pokonała.
Czy ballada nie powinna mieć zwrotek o długości umożliwiającej zapamiętanie?
Babska logika rządzi!