- Opowiadanie: konstypacja_umysłu - Sygnał Wow!

Sygnał Wow!

Do zro­zu­mie­nia tek­stu autor za­le­ca za­po­zna­nie się z po­niż­szym za­gad­nie­niem. Niby coś tam jest opi­sa­ne i temat nie na­le­ży do ni­szo­wych, ale tak na wszel­ki wy­pa­dek.

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Sygna%C5%82_Wow!

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy

Oceny

Sygnał Wow!

Pro­fe­sor Bo­że­na Łu­ka­szew­ska we­szła do ga­bi­ne­tu. Cze­kał tam na nią Ma­riusz ubra­ny w cie­pły pu­lo­wer i oto­czo­ny dymem z pa­pie­ro­sów.

– Dzień dobry, pani Bo­że­no. Dzię­ku­ję, że zna­la­zła pani chwi­lę dla mnie. – Bo­ha­ter w po­śpie­chu zga­sił pa­pie­ro­sa i uca­ło­wał rękę nie­wia­sty.

– Nie ma o czym mówić, panie Ma­riu­szu. My na­ukow­cy mu­si­my się wspie­rać. – Ko­bie­ta za­ję­ła miej­sce w fo­te­lu. Na­grza­ne, po­my­śla­ła.

– Na­grza­ne. – Po­wie­dział Ma­riusz po­dą­ża­jąc wzro­kiem za sia­da­ją­cą ko­le­żan­ką – Matka przy­nio­sła mi pie­ro­gów i sia­dła na chwi­lę, bo ma chore stawy.

– Tak, bar­dzo wy­god­nie i cie­pło. – Przy­zna­ła Pro­fe­sor Łu­ka­szew­ska, za­nu­rza­jąc się w od­mę­tach fo­te­la.

– Dość już pier­do­le­nia, wie pani, dla­cze­go panią za­pro­si­łem? – Ma­riusz pod­krę­cił wąs w przy­pły­wie eks­cy­ta­cji.

– Do­my­ślam się tro­chę, bio­rąc pod uwagę czym pań­ski in­sty­tut się zaj­mu­je.

W isto­cie, jed­nost­ka któ­rej pra­cow­ni­kiem był Ma­riusz Wanks, zgłę­bia­ła nową niszę – miała na celu po­łą­czyć od­kry­cia na­uko­we z re­li­gią. Z tego co Bo­że­na zdą­ży­ła się zo­rien­to­wać, pró­bo­wa­li tłu­ma­czyć cuda bi­blij­ne nauką, teo­rią kwan­to­wą i in­ny­mi pier­do­ła­mi.

– Tak. Z pew­no­ścią sły­sza­ła Pani o na­szej kwan­to­wo-eu­cha­ry­stycz­nej teo­rii te­le­por­ta­cji? – Ma­riusz prze­szył Bo­że­nę wni­kli­wym spoj­rze­niem.

– Coś tam czy­ta­łam, ale mógł­by mi pan od nowa opo­wie­dzieć, ostat­nio po­pi­łam tro­chę i za­po­mnia­łam aku­rat tej teo­rii. – Bo­że­na oczy­wi­ście ble­fo­wa­ła. Chcia­ła spraw­dzić do­cen­ta Wank­sa. Tak na­praw­dę była bar­dzo do­brze wy­kształ­co­na w wielu dzie­dzi­nach nauki. Tytuł pro­fe­so­ra zdo­by­ła za pracę w dzie­dzi­nie astro­fi­zy­ki. Dok­to­rat zro­bi­ła z me­dy­cy­ny, spe­cja­li­za­cja – or­to­pe­dia spe­cjal­na. Pracę ma­gi­ster­ską z fi­lo­lo­gii ro­mań­skiej obro­ni­ła na, słyn­nej na cały świat, aka­de­mii imie­nia Adama Mic­kie­wi­cza w Ra­do­miu. Pro­mo­to­rem Bo­że­ny był pro­fe­sor Barsz­czo­nin. Na ma­tu­rze zaś zda­wa­ła ma­te­ma­ty­kę, WOS i wie­dzę o tańcu. Gdyby nie pro­ble­my z hi­gie­ną, można by ją na­zwać ko­bie­tą re­ne­san­su.

– Nie no, może nie będę pani za­nu­dzał. Ja także z pew­nych po­wo­dów ostat­nio tro­chę za­po­mnia­łem tej teo­rii. – W lek­kim za­kło­po­ta­niu po­tarł czoło, ale zaraz po­de­rwał głowę i szyb­ko wy­pa­lił. – Ale to nie ma nic do rze­czy. Bar­dziej cho­dzi o za­sto­so­wa­nie tej wie­dzy w prak­ty­ce.

– No dobra. Niech pan kon­ty­nu­uje. – Bo­że­na, będąc na lek­kim kacu, i tak nie miała głowy do zaj­mo­wa­nia myśli tą teo­rią.

– W każ­dym razie, zgod­nie z tą teo­rią, te­le­por­ta­cja jest moż­li­wa.

– No ok.

– Jak za­pew­ne pani wie, Jezus Chry­stus był osobą nad­zwy­czaj kul­tu­ral­ną.

– No po­dob­no.

– Z wielu źró­deł wia­do­mo, że nawet nie bek­nął nigdy w to­wa­rzy­stwie, nie uży­wał wul­ga­ry­zmów, mówił dzień dobry zna­jo­mym i nigdy nie uda­wał, że kogoś nie zna na ulicy, nawet jeśli dawno go nie wi­dział. Jed­nym sło­wem wzór cnót.

– To praw­da, co pan mówi.

– W każ­dym razie nawet me­sjasz miewa pro­ble­my z tra­wie­niem. Pew­ne­go dnia najadł się nie­świe­że­go kur­cza­ka, a na­stęp­nie udał się na we­se­le swo­je­go ko­le­gi z woj­ska. Na we­se­lu, pod­czas tańca, który to ta­niec był na bar­dzo wy­so­kim po­zio­mie ar­ty­stycz­nym, za­czę­ło go coś krę­cić w brzu­chu. Ko­bie­ta, z którą tań­czył, na­pi­sa­ła póź­niej w apo­kry­fie, tu cy­tu­ję: "Bar­dzo ład­nie tań­czy­li­śmy. Można po­wie­dzieć, że na na­praw­dę wy­so­kim po­zio­mie ar­ty­stycz­nym. Jezus jed­nak nagle zro­bił dziw­ną minę, po czym wy­da­wa­ło mi się, że na chwi­lę znik­nął. Do­słow­nie na mo­ment. My tutaj, w na­szym to­wa­rzy­stwie, mamy spe­cjal­ne okre­śle­nie na wła­śnie taką krót­ką chwi­lę. Mó­wi­my – na dłu­gie­go bąka. Heh. Lecz może je­dy­nie byłam pi­ja­na. Pi­ja­na tym tań­cem, pi­ja­na ży­ciem. Pi­ja­na kra­fto­wą wó­decz­ką." Ta ko­bie­ta nawet nie wie­dzia­ła, ile w tym było racji. Otóż, zgod­nie z naszą teo­rią, Jezus te­le­por­to­wał się na chwi­lę do innej ga­lak­ty­ki i tam pu­ścił, je­dy­ne­go w swym życiu, bąka. Po tym kur­cza­ku. A bąk ten był nie­zwy­kle wręcz Je­ry­choń­ski. Gdyby zo­stał pusz­czo­ny na ziemi z pew­no­ścią wy­bił­by nas z or­bi­ty.

– To in­te­re­su­ją­ce, co pan mówi. – Bo­że­na za­cie­ka­wio­na krę­ci­ła sprę­ży­ny z wło­sów.

– Ale to nie ko­niec. Orien­tu­je się pani w hi­sto­rii mo­ni­to­ro­wa­nia sy­gna­łów po­za­ziem­skich? Znany jest pani "sy­gnał wow!", ano­ma­lia w szu­mie ko­smicz­nym?

– No coś tam sły­sza­łam.

– Uwa­ża­my, że sy­gnał ode­bra­ny w 1977 to bąk Je­zu­sa. To jest naj­śwież­szy znak od na­sze­go me­sja­sza! Dźwięk pier­da syna bo­że­go wę­dro­wał do nas przez dwa ty­sią­ce lat. Naj­bar­dziej na­ma­cal­ny dowód jego ist­nie­nia! – Ma­riusz z pod­nie­ce­nia za­czął pluć przy mó­wie­niu.

– Z całym sza­cun­kiem, uwa­żam, że pan pier­do­li.

– I do tego je­stem tro­chę pi­ja­ny. – Wzrok do­cen­ta krą­żył po po­miesz­cze­niu.

– Pod­nie­casz mnie, Ma­riu­szu.

– Wiem. Wiem dzie­ci­no.

Koniec

Komentarze

Ja­ra­ne było? XD Kie­dyś ist­nia­ło radio jazz, a w nim po 22, była au­dy­cja "windą na szafę", a w niej przez go­dzi­nę dwóch ra­diow­ców prze­rzu­ca­ło się ab­sur­dal­ny­mi tek­sta­mi. Po­dej­rze­wa­łem, że coś w stu­diu pa­li­li. Wła­śnie z tym mi się ko­ja­rzy twój tekst.

Cześć

 

La­nied zadał bar­dzo waże py­ta­nie: “Ja­ra­ne było?”

 

Ko­ja­rzy mi się yo z R&M. To co tam się dzie­je niby ma jakiś sens ale tak na­praw­dę jest tak ir­ra­cjo­nal­ne że cały czas my­ślisz: “Co do…”

Tekst do mnie nie tra­fił. Po­wtó­rze­nia, brak au­ten­tycz­no­ści/lo­gi­ki w dzia­ła­niu po­sta­ci i trzy­ma­nia się re­aliów.

 

Po­zdra­wiam.

Pisz to co chciał­byś czy­tać, czy­taj to o czym chcesz pisać

Nie wiem, czy u Cie­bie było ja­ra­ne, ale u mnie było, kiedy to czy­ta­łem wczo­raj. Na po­cząt­ku my­śla­łem, że idziesz w po­waż­ny tekst, ale od pew­ne­go mo­men­tu ilość bzdur za­czę­ła kie­ro­wać moje po­dej­rze­nia w stro­nę ab­sur­du. Do tego he­re­zja do­cho­dzi. Jakoś spe­cjal­nie mnie nie po­rwa­ło. Jako głu­pa­wa hi­sto­ryj­ka do opo­wie­dze­nia przy piwie spoko, jako peł­no­praw­ne opo­wia­da­nie ra­czej słabo.

He­re­zja na plus, wy­ko­na­nie na minus, fa­bu­lar­nie po­ni­żej śred­niej.

 

PS. Te zda­nia mnie za­uro­czy­ły:

Na ma­tu­rze zaś zda­wa­ła ma­te­ma­ty­kę, WOS i wie­dzę o tańcu. Gdyby nie pro­ble­my z hi­gie­ną można by ją na­zwać ko­bie­tą re­ne­san­su.

:D

 

Po­zdra­wiam ser­decz­nie

Q

 

 

Known some call is air am

Dzię­ki za opi­nie. Od­po­wia­dam na naj­waż­niej­sze py­ta­nie :)

Ja­ra­ne było?

Już nie pa­mię­tam, to moje pierw­sze opo­wia­da­nie na­pi­sa­ne około 7 lat temu. Ra­czej nie palę pod­czas pi­sa­nia, ale ka­te­go­rycz­nie wy­klu­czyć ta­kiej moż­li­wo­ści nie mogę.

Co do po­zo­sta­łych uwag. W hi­sto­rii ce­lo­we są ab­surd i brak lo­gi­ki w za­cho­wa­niu po­sta­ci. Mnie to bawi, ale ro­zu­miem, że jeśli coś bawi tylko mnie a do po­zo­sta­łych nie tra­fia to może warto się nad tym głę­biej po­chy­lić.

Za jakiś czas wrzu­cę ko­lej­ne swoje opo­wia­da­nia (nie chcę za­spa­mo­wać tego miej­sca wrzu­ca­jąc wszyst­kie na raz ;) ). Może one bar­dziej Wam po­dej­dą.

Broń Wisz­nu, nie wrzu­caj opo­wia­dań dzień po dniu, bo to naj­gor­sza moż­li­wa prak­ty­ka. Wrzuć, po­cze­kaj na fe­ed­back, po­ćwicz, po­dy­sku­tuj i do­pie­ro po ja­kimś cza­sie wrzu­caj ko­lej­ne.

 

Po­zdra­wiam

Q

Known some call is air am

Outta Ser­wer, nie za­mie­rzam wrzu­cać opo­wia­dań dzień po dniu :)

 

po­zdra­wiam

Nie ukry­wam, że mie­wam pro­ble­my z ab­sur­dem. Pro­blem po­le­ga na tym, że jak już się je­dzie po ban­dzie, to trze­ba umieć tak po­pro­wa­dzić nar­ra­cję, aby czuć jak się wpada w mało lo­gicz­ną akcję, dzi­wacz­ną i prze­sa­dzo­ną. Pod tym wzglę­dem Twój tekst jest mocno po­szat­ko­wa­ny, więc nie mogę po­wie­dzieć, że mi się po­do­ba­ło. Były świet­ne frag­men­ty jak np. zda­nie, które wy­łu­skał Outta Sewer. Na­praw­dę cu­dow­ne, ale resz­ta tek­stu musi być na tym samym po­zio­mie. 

Np. 

Tak na­praw­dę była bar­dzo do­brze wy­kształ­co­na w wielu dzie­dzi­nach nauki. Tytuł pro­fe­so­ra zdo­by­ła za pracę w dzie­dzi­nie astro­fi­zy­ki. Dok­to­rat zro­bi­ła z me­dy­cy­ny, spe­cja­li­za­cja – or­to­pe­dia spe­cjal­na. Pracę ma­gi­ster­ską z fi­lo­lo­gii ro­mań­skiej obro­ni­ła na słyn­nej na cały świat aka­de­mii imie­nia Adama Mic­kie­wi­cza w Ra­do­miu pod spe­cjal­nym pro­tek­to­ra­tem pro­fe­so­ra Barsz­czo­ni­na.

Bar­dzo fajny, ab­sur­dal­ny frag­ment, ale nie­ste­ty, w jed­nym mo­men­cie utyka, bo cięż­ko jest prze­sko­czyć z ab­sur­du. Cho­dzi mi o tytuł pro­fe­sor­ski, a potem dok­to­rat. Zro­bi­łeś ten zle­pek, a mój mózg nie chce wkle­ić do tego hasła “ab­surd”, a je­dy­nie “zle­pek nie­po­trzeb­nych i nie­spój­nych in­for­ma­cji”. 

Przej­ścia z wul­ga­ry­zma­mi też są tro­chę jak pięść do oka. Bar­dzo mnie wy­bi­ły z lek­tu­ry. Ro­zu­miem sens za­sto­so­wa­nia, ale, no wła­śnie, krót­ki tekst, a nie jest jed­nak równy. 

Opo­wia­da­nie jest sprzed sied­miu lat, więc po­dej­rze­wam, że tro­chę zmie­ni­ło od tego czasu :)

De­ir­driu, dzię­ki za uwagi! Jeśli cho­dzi o brak lo­gi­ki w dzia­ła­niach po­sta­ci to jak już wyżej gdzieś wspo­mnia­łem jest to ce­lo­we. Mnie oso­bi­ście śmie­szy kon­cep­cja świa­ta w któ­rym po­sta­ci nie mają oso­bo­wo­ści jako ta­kiej a ich dzia­ła­nia­mi kie­ru­je zmie­nia­ją­ca się rze­czy­wi­stość.

To się ra­czej w moich ko­lej­nych opo­wia­da­niach nie zmie­nia. Za jakiś czas wrzu­cę ko­lej­ne i już teraz za­pra­szam do lek­tu­ry :)

Panie ko­cha­ny, pra­wie się po­pła­ka­łem ze śmie­chu. Uwa­żam, że fa­bu­ła jest ge­nial­na, bar­dzo lubię tego ro­dza­ju humor. Po­mie­sza­nie świa­tów, ab­surd, pro­fa­num – bar­dzo mi się po­do­ba.

 

Błę­dów jed­nak sporo, zwłasz­cza brak prze­cin­ków ciąży mi, ni­czym nie­świe­ży kur­czak Je­zu­so­wi. Po­praw pro­szę, a masz moje po­le­ce­nie do bi­blio­te­ki. Po­le­cam go­rą­co be­to­wa­nie tek­stu.

 

Uwagi do tek­stu:

 

Na­grza­ne[+,] po­my­śla­ła.

 

W isto­cie jed­nost­ka[+,] któ­rej pra­cow­ni­kiem był Ma­riusz Wanks [+,] zgłę­bia­ła nową niszę – miała na celu po­łą­czyć okry­cia na­uko­we z re­li­gią.

 

– "od­kry­cia na­uko­we" ra­czej :D

 

Z tego co Bo­że­na zdą­ży­ła się zo­rien­to­wać [+,] pró­bo­wa­li tłu­ma­czyć cuda bi­blij­ne nauką, teo­rią kwan­to­wą i in­ny­mi pier­do­ła­mi.

 

 Pracę ma­gi­ster­ską z fi­lo­lo­gii ro­mań­skiej obro­ni­ła na[+,] słyn­nej na cały świat[+,] aka­de­mii imie­nia Adama Mic­kie­wi­cza w Ra­do­miu[+,] pod spe­cjal­nym pro­tek­to­ra­tem pro­fe­so­ra Barsz­czo­ni­na.

 

– tuta przy­da­ło­by się jesz­ce wska­zać, czy spe­cjal­ny nad­zór obej­mo­wał pracę ma­gi­ster­ską czy uczel­nię ;)

 

– Nie no[+,] może nie będę pani za­nu­dzał.

 

Też z pew­nych po­wo­dów ostat­nio tro­chę za­po­mnia­łem tej teo­rii.

 

– "Ja rów­nież", "Ja także".

 

Bo­że­na[+,] będąc na lek­kim kacu[+,] i tak nie miała głowy do za­przą­ta­nia sobie głowy tą teo­rią.

 

– po­wtó­rze­nie "głowy".

 

– W każ­dym razie[+,] we­dług tej teo­rii[+,] te­le­por­ta­cja jest moż­li­wa.

 

– "zgod­nie z tą teo­rią".

 

 

– Jak za­pew­ne pani wie[+,] Jezus Chry­stus był osobą nad­zwy­czaj kul­tu­ral­ną.

Z wielu źró­deł wia­do­mo, że nawet nie bek­nął nigdy w to­wa­rzy­stwie, nie uży­wał wul­ga­ry­zmów, mówił dzień dobry zna­jo­mym i nigdy nie uda­wał, że kogoś nie zna na ulicy [+,] jak go dawno nie wi­dział.

 

– "nawet je­że­li dawno go nie wi­dział".

 

– To praw­da[+,] co pan mówi.

 

Pew­ne­go dnia najadł się nie­świe­że­go kur­cza­ka[+,] a na­stęp­nie udał się na we­se­le swo­je­go ko­le­gi z woj­ska.

Na we­se­lu [+,] pod­czas tańca, który to ta­niec był na bar­dzo wy­so­kim po­zio­mie ar­ty­stycz­nym, za­czę­ło go coś krę­cić w brzu­chu.

Ko­bie­ta[+,] z którą tań­czył[+,] na­pi­sa­ła póź­niej w apo­kry­fie, tu cy­tu­ję[+:] "Bar­dzo ład­nie tań­czy­li­śmy. Można po­wie­dzieć, że na na­praw­dę wy­so­kim po­zio­mie ar­ty­stycz­nym. Jezus jed­nak nagle zro­bił dziw­ną minę[+,] po czym wy­da­wa­ło mi się, że na chwi­lę znik­nął.

 

My tutaj[+,] w na­szym to­wa­rzy­stwie[+,] mamy takie okre­śle­nie na taką krót­ką chwi­lę.

 

– takie, taką

 

 

 Ta ko­bie­ta nawet nie wie­dzia­ła[+,] ile w tym było racji.

Otóż [+,] zgod­nie z naszą teo­rią[+,] Jezus te­le­por­to­wał się na chwi­lę do innej ga­lak­ty­ki i tam pu­ścił[+,] je­dy­ne­go w swym życiu[+,] bąka.

 

Bąk ten był nie­zwy­kle wręcz do­no­śny. Gdyby zo­stał pusz­czo­ny na ziemi z pew­no­ścią wy­bił­by nas z or­bi­ty.

 

– do­no­śny nie jest toż­sa­my z siłą wy­lo­tu, że tak po­wiem. Może za­mie­nić na coś w stylu "po­tęż­ny"? Albo bar­dziej bil­bij­nie “Je­ry­choń­ski” :D

 

– To in­te­re­su­ją­ce[+,] co pan mówi.

 

Bo­że­na za­cie­ka­wio­na krę­ci­ła swo­imi wło­sa­mi na palcu.

 

– miała włosy na palcu?

 

Znany jest pani "sy­gnał wow!". Ano­ma­lia w szu­mie ko­smicz­nym.

 

– Znany jest pani "sy­gnał wow!", ano­ma­lia w szu­mie ko­smicz­nym?

 

-Jak­by pani była za­in­te­re­so­wa­na to po­da­ję https://pl.wikipedia.org/wiki/Sygna%C5%82_Wow! – do­cent po­dra­pał się po gło­wie

 

– zgu­bio­na spa­cja na po­cząt­ku, link w dia­lo­gu, tego ra­czej się nie robi :/ mnie razi bar­dzo. Do­dat­ko­wo do­cent z dużej, zgod­nie z za­sa­dą za­pi­sy­wa­nia dia­lo­gu (dra­pa­nie nie jest od­gło­sem pasz­czo­wym).

 

Nie mam po­ję­cia[+,] dla­cze­go to pa­mię­tam.

 

Che mi sento di morir

Ba­se­ment­Key wiel­kie dzię­ki za uwagi. Po­pra­wię w wol­niej­szej chwi­li.

Bar­dzo pro­szę :) Daj znać w ko­men­ta­rzu po wpro­wa­dze­niu po­pra­wek.

Che mi sento di morir

He­re­zja, ale strasz­nie śmiesz­na, że trud­no bąka ze śmie­chu nie pu­ścić…

„Po­szu­ki­wa­nie praw­dy, która, choć­by naj­gor­sza, mo­gła­by tłu­ma­czyć jakiś sens czy choć­by kon­se­kwen­cję w tym, czego je­ste­śmy świad­ka­mi wokół sie­bie, przy­no­si je­dy­ną moż­li­wą od­po­wiedź: że samo po­szu­ki­wa­nie jest, lub może stać się, ową praw­dą.” J.Kaczmar­ski

kra­r85, nie krę­puj się, zda­rza się naj­lep­szym ;)

Ba­se­ment­Key, na­nio­słem su­ge­ro­wa­ne po­praw­ki. Tro­chę wstyd, że nie ogar­niam in­ter­punk­cji ;) Jesz­cze raz dzię­ki za uwagi. Su­ge­stia za­stą­pie­nia przy­miot­ni­ka “don­śny” Je­ry­choń­skim jest mega i świet­nie wpa­so­wu­je się w kli­mat :D

Dzię­ki za zmia­ny, po­le­cam Twój tekst do bi­blio.

 

W mię­dzy­cza­sie jesz­cze kilka po­pra­wek prze­cin­ko­wych (wcze­śniej chyba się nie sku­pi­łem wy­star­cza­ją­co):

 

Cze­kał tam na nią Ma­riusz[+,] ubra­ny w cie­pły pu­lo­wer i oto­czo­ny dymem z pa­pie­ro­sów.

 

– Dzień dobry[+,] pani Bo­że­no.

 

– Nie ma o czym mówić[+,] panie Ma­riu­szu.

 

Przy­zna­ła Pro­fe­sor Łu­ka­szew­ska[+,] za­nu­rza­jąc się w od­mę­tach fo­te­la.

 

– Dość już pier­do­le­nia, wie pani[+,] dla­cze­go panią za­pro­si­łem?

 

Gdyby nie pro­ble­my z hi­gie­ną[+,] można by ją na­zwać ko­bie­tą re­ne­san­su.

 

– Pod­nie­casz mnie[+,] Ma­riu­szu.

 

Che mi sento di morir

Coś złego dzie­je się w tym tek­ście z prze­cin­ka­mi. Po­zni­ka­ły. Może też po­zna­ły sztu­kę te­le­por­ta­cji :)

Sam tekst do mnie nie tra­fił. Dość ory­gi­nal­ny żart głów­ny, ale te od­rzu­ca­ją­ce dia­lo­gi… Niby bo­ha­te­ro­wie to na­ukow­cy, a ga­da­ją jak pa­tu­sy spod budki z piwem. 

Po­szły ko­lej­ne po­praw­ki prze­cin­ków :)

Muszę pod­szko­lić się z in­ter­punk­cji, bo aż głu­pio.

Po­dob­nie, jak inni. na po­cząt­ku mia­łam wra­że­nie, że pi­szesz na serio, ale kiedy do­szłam do “(…) teo­rią kwan­to­wą i in­ny­mi pier­do­ła­mi.”... Coooo? :O to coś mi nie pa­so­wa­ło. Dalej się wy­ja­śnia, no tak, ab­surd. Miej­sca­mi można po­ku­sić się o uśmiech, za­le­ży ;)

Teskt nie­rów­ny, przez co traci. Po­sta­cie też takie tro­chu płyt­kie. I ten nie­po­trzeb­ny frag­ment, kim to pani Bo­że­na nie jest. Moim zda­niem, i chyba nie tylko moim, zbęd­ne. Po pro­stu, czy­ta­jąc, nie przy­swa­ja się tych in­for­ma­cji i leci dalej z na­dzie­ją, aż za­dzie­je się coś cie­ka­we­go.

Tra­ge­dii nie ma, ale jakoś szcze­gól­nie też nie po­rwa­ło. No i te zje­dzo­ne prze­cin­ki. ;)

Jesz­cze jedno – dałeś tag “fi­zy­ka kwan­to­wa”, ale w sumie tylko coś tam o niej prze­bą­ku­jesz :p

Jeny… ;p

– Tak. Z pew­no­ścią sły­sza­ła Pani o na­szej kwan­to­wo-eu­cha­ry­stycz­nej teo­rii te­le­por­ta­cji? –

→ pani z małej.

 

Dźwięk pier­da syna bo­że­go wę­dro­wał do nas przez dwa ty­sią­ce lat.

→ xD 

 

No tro­chę sza­lo­ny ten tekst. Nawet cięż­ko po­wie­dzieć, czy mi się po­do­ba, czy nie? Jed­nak roz­mo­wa dwój­ki bo­ha­te­rów… no mogę uznać ją za za­baw­ną. Ja­ra­nie już Ci za­rzu­ci­li, więc nie będę po­wie­lał tego py­ta­nia ;p

Po­zdro!

Do góry głowa, co by się nie dzia­ło, wiedz, że każdą walkę mo­żesz wy­grać tu przez K.O - Chada

No, nie prze­mó­wi­ło do mnie. Jeden, głów­ny żart jesz­cze byłby w po­rząd­ku, ale ta po­rą­ba­na roz­mo­wa po­dob­no na­ukow­ców mnie roz­ło­ży­ła. Niby za­czę­ło się po­waż­nie, a tu się oka­zu­je, że oby­dwo­je na­rą­ba­ni…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nowa Fantastyka