- Opowiadanie: Silva - Pieśń o sir Rodriku

Pieśń o sir Rodriku

Cze­goś tak krót­kie­go jesz­cze nie na­pi­sa­łam i pew­nie już nie na­pi­szę, więc za­pra­szam do lek­tu­ry, bo to je­dy­na taka oka­zja :D

 

Do­dat­ko­wo Oczy­ta­ny Ka­me­le­on przy­go­to­wał wer­sję audio, po­le­cam!

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Pieśń o sir Rodriku

Oto sir Ro­drik Wa­lecz­ny, wiel­ki ry­cerz bez skazy

Znany na kró­le­stwo całe, wśród kró­lów, panów i dam

Z wo­ja­mi się po­ty­kał, lecz więk­szej szukał chwały

Hen, hen da­le­ko, w walce ze stwo­rem, co ogniem ział

 

Dwaj jeźdź­cy pięli się po zbo­czu ła­god­ne­go wzgó­rza. Słoń­ce przy­świe­ca­ło ich wę­drów­ce, od­bi­ja­jąc się ośle­pia­ją­cy­mi pla­ma­mi od pan­ce­rza pierw­sze­go z po­dróż­nych. Za­ku­ty w zbro­ję męż­czy­zna je­chał na grzbie­cie ru­ma­ka bia­łe­go jak śnieg, a tro­chę z tyłu jego śla­dem po­dą­żał to­wa­rzysz na ob­ju­czo­nym osioł­ku. Z da­le­ka wy­glą­da­li na ry­ce­rza i gierm­ka. Z bli­ska też, a nawet bar­dziej.

– Czemu prze­sta­łeś śpie­wać, Pier­re? – za­py­tał ry­cerz, gdy od paru minut sły­chać było głów­nie chrzęst jego zbroi.

– Słoń­ce mocno dziś przy­grze­wa, sir Ro­dri­ku – od­parł gier­mek. – To i pić się chce.

Sir Ro­drik obej­rzał się, by rzu­cić roz­mów­cy kar­cą­ce spoj­rze­nie spod wznie­sio­nej przy­łbi­cy.

– Pier­re! To pierw­sza z setek pie­śni, które min­stre­le będą śpie­wać po moim po­je­dyn­ku ze smo­kiem! Nie obi­jaj się, chłop­cze. Mu­sisz na­le­ży­cie opi­sać każdy etap na­szej wiel­kiej wy­pra­wy.

Le­ni­wy gier­mek ro­zej­rzał się po oko­li­cy: tra­wia­stej rów­ni­nie tu i tam uroz­ma­ico­nej pa­gór­ka­mi.

– Tu nic nie ma, sir Ro­dri­ku. O czym mam śpie­wać?

– Jak to, o czym! O Mie­czu Praw­dy, oczy­wi­ście. O le­gen­dar­nym mie­czu, któ­rym wal­czył król Hen­ryk Nie­ustra­szo­ny na Po­lach Chwa­ły! Miecz spo­czy­wa tam jako ar­te­fakt i przy­po­mnie­nie po­świę­ce­nia, jakim oku­pio­no… Czy ty mnie słu­chasz?

Pier­re na­tych­miast od­wró­cił głowę w stro­nę ry­ce­rza.

– Tak, sir Ro­dri­ku.

– W każ­dym razie – śpie­waj o mie­czu! To je­dy­na broń, którą można po­wa­lić smoka. I za­pew­ne – dodał po chwi­li na­my­słu – bę­dzie bar­dzo ład­nie wy­glą­dać na ścia­nie nad ko­min­kiem. Ale to w ostat­niej zwrot­ce.

– Jak sobie ży­czysz, sir Ro­dri­ku – od­po­wie­dział gier­mek i na­my­ślił się.

A potem za­czął śpie­wać:

 

Jeden jest oręż, zdo­len smoka po­ko­nać

Miecz Praw­dy, co jak księ­życ w pełni lśni

Na Po­lach Chwa­ły, gdzie po­le­gły król śni…

 

Na Po­lach Chwa­ły wy­bu­do­wa­no wio­skę. Za­miast ro­man­tycz­nie po­kry­tych mchem kości i za­rdze­wia­łych zbroi zo­ba­czy­li błoto i ta­rza­ją­ce się w nim świ­nie. Był to cięż­ki widok dla sir Ro­dri­ka.

Pod­je­cha­li do naj­bliż­sze­go wie­śnia­ka. Chłop opie­rał się o płot i żuł ło­dyż­kę trawy.

– Kmie­ciu! – za­grzmiał ry­cerz. – Gdzie jest Miecz Praw­dy? Mów!

– Miecz czego? – Za­py­ta­ny po­dra­pał się po bro­dzie. – Aaa. Pew­nie taki duży i świe­cą­cy? Mam go tutaj.

Po­szli za wie­śnia­kiem do chaty. Sir Ro­drik stę­żał i bił od niego chłód, jakby prze­mie­nił się w bryłę lodu.

– Co to jest?

– Wasz­mo­ści miecz. Tej, tam, praw­dy, czy jak to było. No, przy­naj­mniej jego część.

Sir Ro­drik się trząsł. Pier­re czuł na­ra­sta­ją­ce na­pię­cie. Od­wa­żył się prze­rwać mil­cze­nie jako pierw­szy.

– Czy… czy to nie ło­pa­ta?

– No ba – rzekł chłop z dumą. – Naj­lep­sza w obej­ściu, no. W zie­mię włazi jak w masło. Tylko wciąż świe­ci, więc trzy­mam pod bar­ło­giem.

– Ale… Jak…

– A, bitwa tu kie­dyś była, po­ty­ka­li się na po­lach. Dużo że­la­stwa le­ża­ło, to co się ma zmar­no­wać? Wzię­li­śmy, a co się dało, nasz kowal prze­kuł. Na co chło­pu miecz? Za to ło­pa­ta… Oo, ło­pa­ta za­wsze się przy­da.

– Oddaj Mie… tę ło­pa­tę – wy­ce­dził sir Ro­drik lo­do­wa­to.

I wy­rwał mu ją z rąk. Wie­śniak obu­rzył się.

– To naj­lep­sza, jaką mam!

– Za­płać mu, Pier­re. I na­tych­miast stąd wy­jeż­dża­my.

Nie­dłu­go póź­niej je­cha­li dalej. U sio­dła bia­łe­go ru­ma­ka była uwią­za­na lśnią­ca sre­brzy­ście ło­pa­ta.

– Sir Ro­dri­ku?

– Czego? – burk­nął tam­ten.

– O czym mam teraz śpie­wać?

– O smoku. Tylko, na li­tość boską, nie wspo­mi­naj o żad­nych ło­pa­tach.

 

Be­stia ogrom­na, w ciem­nej pie­cza­rze skry­ta

Dymem bu­cha­ła, ze ślepi strze­la­ły jej iskry

Ry­ce­rza do­strze­gła, przed jamę wy­la­zła

I bój się roz­po­czął, za­ry­czał gad ogni­sty

 

Smok – wiel­ki, skrzy­dla­ty, po­kry­ty łuską i cuch­ną­cy siar­ką – wy­szcze­rzył zęby na ry­ce­rza. Sir Ro­drik stał na­prze­ciw­ko be­stii, a gier­mek cho­wał się za ska­ła­mi.

– Je­stem nie­po­ko­na­ny – prze­mó­wił gad war­kli­wym, do­no­śnym gło­sem, od któ­re­go trzę­sła się zie­mia. – Zgi­niesz, ry­ce­rzu, tak jak inni przed tobą.

– Nie tak pręd­ko, po­two­rze – od­parł hardo sir Ro­drik. – Nie po­le­gnę jak moi po­przed­ni­cy, bo­wiem ja dzier­żę broń, która za nic ma twój twar­dy pan­cerz! To oręż, który prze­bi­je twoje czar­ne serce i uleje ci ga­dziej krwi!

Jed­nak be­stia tylko się za­śmia­ła.

– Cóż to za broń, o któ­rej mó­wisz?

– To… – Sir Ro­drik za­wa­hał się. – Otóż… to Miecz… Ło… Wła­ści­wie to… A, zresz­tą – mach­nął ręką z re­zy­gna­cją – miej­my to za sobą.

I ru­szył do boju. Ze wznie­sio­ną ło­pa­tą.

 

Krew be­stii chlu­snę­ła… od cio­sów ryce­rza

Stal jak księ­życ roz­bły­sła… ugo­dzi­ła węża…

 

– Nie idzie ci śpie­wa­nie, Pier­re.

– Nie umiem zna­leźć słów – przy­znał gier­mek. – To wy­glą­da­ło tak…

– Mó­wi­li­śmy o tym. Opi­suj, że to był miecz.

– Jak mam opi­sać mo­ment, w któ­rym tłu­kli­ście smoka ło­pa­tą po łbie, sir Ro­dri­ku? Albo wsa­dzi­li­ście mu trzo­nek do oka?

– Coś wy­my­ślisz.

Wra­ca­li przez wzgó­rza po­ro­śnię­te trawą. Ostre słoń­ce przy­ćmie­wa­ło blask, któ­rym mie­ni­ło się za­krwa­wio­ne ostrze ło­pa­ty.

– Trze­ba przy­znać – po­wie­dział Pier­re ostroż­nie – że to rze­czy­wi­ście broń zdol­na po­wa­lać smoki.

Sir Ro­drik wes­tchnął. Spoj­rzał na to­wa­rzy­sza.

– Masz miej­sce nad ko­min­kiem, Pier­re?

Koniec

Komentarze

Bied­ny smok. Koń­ców­ka naj­lep­sza. Przy­jem­na, lekka lek­tu­ra. W sam raz na jeden raz :-).

It's ok not to.

I takie wła­śnie lek­kie miało być. Dzię­ki! :)

deviantart.com/sil-vah

No, skoro jest pro­mo­cja na kró­cia­ki, grzech nie sko­rzy­stać.

Sym­pa­tycz­na hi­sto­ryj­ka. Jed­nak praw­dzi­we­mu ar­te­fak­to­wi nawet prze­ku­cie nie za­szko­dzi. Walka mu­sia­ła być epic­ka… ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Cześć!

Krót­kie, lek­kie i o smoku. Ło­pa­ta rzą­dzi! Przez chwi­lę mia­łem nawet na­dzie­je na ja­kieś ko­mu­ni­stycz­ne ak­cen­ty (sier­py, młoty i takie tam inne), ale sama ło­pa­ta jest eks­tra. Ry­cerz ry­cer­ski że aż strach, gier­mek tro­chę bar­do­wa­ty, smok dumny. Szko­da tro­chę ga­dzi­ny, ło­pa­tę ubita…

Po­zdra­wiam i po­le­cam do bi­blio­te­ki!

„Po­szu­ki­wa­nie praw­dy, która, choć­by naj­gor­sza, mo­gła­by tłu­ma­czyć jakiś sens czy choć­by kon­se­kwen­cję w tym, czego je­ste­śmy świad­ka­mi wokół sie­bie, przy­no­si je­dy­ną moż­li­wą od­po­wiedź: że samo po­szu­ki­wa­nie jest, lub może stać się, ową praw­dą.” J.Kaczmar­ski

Sły­sza­łem te głu­che ude­rze­nia w twar­dy, smo­czy łeb. W ogóle ta walka mu­sia­ła być bru­tal­na, bo ile trze­ba bić ło­pa­tą, by ubić ta­kie­go gada? ;) Ale przy­naj­mniej ład­nie lśni od ognia w ko­min­ku. 

Bar­dzo fajny tekst nie ukry­wam. :) Jed­nak mam za­gwost­kę. Kiedy hi­sto­ria z Wi­dła­mi Uci­sku i z Gra­bia­mi Losu?

Jak dla mnie – bi­blio­te­ka. ;)

Na­dzie­je chyba się speł­nia­ją, skoro jest ich coraz mniej.

Fin­klo, kra­r85, Sa­gitt – faj­nie, że się po­do­ba­ło, no i dzię­ki za klicz­ki! Rze­czy­wi­ście, widok to mu­siał być bru­tal­ny i gier­mek na pewno nigdy o nim nie za­po­mni… A kto wie, czy o Wi­dłach i Gra­biach jesz­cze nie usły­szy­my. Wy­glą­da na to, że wiele le­gen­dar­nych ar­te­fak­tów padło ofia­rą nie­cnych chło­pów, któ­rzy po­trze­bo­wa­li rol­ni­czych na­rzę­dzi ;)

deviantart.com/sil-vah

Hej, Silva! Fajna ło­pa­ta, tylko smoka szko­da. wink Za­cie­ka­wi­ła mnie hi­sto­ria tej wio­ski, chęt­nie po­czy­ta­ła­bym o niej coś wię­cej. Jako, że czy­ta­ło się przy­jem­nie i uśmiech­nę­ło, też po­le­cę.

Po­zdra­wiam

oidrin, miło, że się po­do­ba­ło! Choć oba­wiam się, że wio­ska jest zbyt mała i zbyt nie­daw­no za­ło­żo­na, by mogła się po­szczy­cić ja­ki­miś bar­dziej fa­scy­nu­ją­cy­mi wy­da­rze­nia­mi ;)

deviantart.com/sil-vah

Cześć!

Czy­ta­ło się zna­ko­mi­cie. Swo­bod­nie na­pi­sa­ne i w punkt. Po­ezja Pier­re’a roz­kosz­nie bez­na­dziej­na. Nie jest to też typ opo­wia­da­nia, od któ­re­go na­le­ża­ło­by wy­ma­gać wiel­kiej spój­no­ści lo­gicz­nej, ale dwie kwe­stie rzu­ca­ją się w oczy:

Dużo że­la­stwa le­ża­ło, to co się ma zmar­no­wać? Wzię­li­śmy, a co się dało, nasz kowal prze­to­pił.

Ma­gicz­ny miecz od­por­ny na smo­czy ogień po­wi­nien być aku­rat w ści­słej czo­łów­ce tego, czego nijak nie dało się prze­to­pić.

– Masz miej­sce nad ko­min­kiem, Pier­re?

Smak fan­ta­stycz­nej pu­en­ty le­ciut­ko psuje fakt, iż gier­mek – o ile mi wia­do­mo – za­zwy­czaj miesz­kał razem z ry­ce­rzem, któ­re­mu słu­żył.

Jak mówię, nie czy­nię z tego za­rzu­tu, a ra­czej uzna­ję za ro­dzaj kon­wen­cji, któ­rej pod­le­ga tekst – kon­wen­cji, w któ­rej im­pe­ra­tyw nar­ra­cyj­ny sta­no­wi pod­sta­wo­we prawo fi­zy­ki.

I tylko smoka żal. Co już zresz­tą za­uwa­ży­li przed­mów­cy. Pro­blem po­le­ga na tym, że na­pi­sa­nie szczę­śli­we­go za­koń­cze­nia (z punk­tu wi­dze­nia smoka) jest bar­dzo trud­ne, je­że­li świat przed­sta­wio­ny mniej wię­cej przy­po­mi­na nasz. Bra­ku­je im sen­sow­nej niszy eko­lo­gicz­nej. Stra­ty eko­no­micz­ne, pre­sti­żo­we i mo­ral­ne po­wo­do­wa­ne przez każdy smo­czy po­si­łek są tak wy­so­kie, że gad staje się roz­pacz­li­wie nie­kom­pa­ty­bil­ny z za­lud­nie­niem, a o miej­sca kom­plet­nie bez­lud­ne w miarę roz­wo­ju cy­wi­li­za­cji coraz trud­niej. Chyba spró­bu­ję kie­dyś roz­wi­nąć ten wątek. “Nisza eko­lo­gicz­na smo­ków”. To może być cie­ka­wy po­mysł na osob­ne opo­wia­da­nie.

Rów­nież ki­bi­cu­ję tra­fie­niu do bi­blio­te­ki!

Hej :)

Świet­nie na­pi­sa­na, lekka hi­sto­ryj­ka, w sam raz na 02:39 w nocy ;)

Po­mysł z ło­pa­tą przed­ni, bo­wiem widok po­tycz­ki mu­siał­by być tak ab­sur­dal­ny, że nie po­wsty­dził­by się go Monty Py­thon. Uśmiech­nę­ło mnie, nawet bar­dzo.

Jedna tylko rzecz mnie męczy: wiem, że ło­pa­ta ma ostrze, jed­nak dziw­nie mi brzmi zda­nie “Ostre słoń­ce przy­ćmie­wa­ło blask, któ­rym mie­ni­ło się za­krwa­wio­ne ostrze ło­pa­ty.

 

Po­do­ba­ło­sie, po­le­cam do bi­blio­te­ki :)

 

Po­zdra­wiam

Q

 

 

Known some call is air am

Czy­ta­ło się świet­nie, lek­kie, za­baw­ne, a poza tym miało morał by do­bie­rać gierm­ków z darem po­etyc­kim i re­zer­wo­wym miej­scem nad ko­min­kiem dla oręży, które choć sku­tecz­ne z pew­nych wzglę­dów nie po­win­ny się zaj­mo­wać na wi­docz­nym miej­scu u ry­ce­rza bez skazy. Gdy wy­obraź­nia ma­lo­wa­ła mi przed ocza­mi sceny boju ze smo­kiem łzy za­krę­ci­ły mi się w oczach al­bo­wiem do­głęb­nie mnie to wzru­szy­ło. ;)

 

Warta uzna­nia jest rów­nież kmie­ca prag­ma­ty­ka, która do­ko­na­ła prze­mia­ny bo­jo­we­go oręża z fron­tu walki ze smo­ka­mi w przed­miot przy­dat­ny do walki na fron­cie pod­no­sze­nia wy­daj­no­ści plo­nów. 

 

Je­stem na tak i już lecę do dzia­łu no­mi­na­cji :) 

 

 

Pro­ste a cu­dow­ne. Wy­obra­zi­łem sobie tego ry­ce­rza w zbroi, jak bie­gnie z ło­pa­tą unie­sio­ną nad głową XD  Krót­kie, a po­pra­wia humor :-)

 

 

fajne :)

Bar­dzo przy­jem­ny, za­baw­ny, spraw­nie na­pi­sa­ny szort. :)

 

 

Za­baw­ne i przy­jem­ne. Po­do­ba się.

 

Tu czy tam, tro­chę bym się przy­cze­pił (choć może nie­szcze­gól­nie słusz­nie?) np.:

Dwaj jeźdź­cy pięli się w górę ła­god­ne­go wzgó­rza.

Nie wiem czy to zda­nie jest takie ce­lo­wo, czy nie. Nie da się piąć w dół, i mamy obok sie­bue górę i wzgó­rza. Dał­bym chyba "pieli się po zbo­czu wzgó­rza".

Du­pe­re­le, czyli. Fajny tekst :-)

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

Śli­ma­ku, dzię­ki za wi­zy­tę i roz­bu­do­wa­ny ko­men­tarz – to za­wsze miły widok! Cóż, miecz za­pew­ne był od­por­ny na smo­czy ogień, ale tylko smo­czy – nawet i ma­gicz­ne bro­nie mają swoje krucz­ki… ;) Co do smo­ków, mi także żal – tak lubię te isto­ty, a jakoś tak wy­szło, że jesz­cze sama je za­bi­jam w opo­wia­da­niu. No cóż, po­pra­wię się na­stęp­nym razem. A co do tek­stu o smo­kach – ja bym chęt­nie prze­czy­ta­ła!

 

Świet­nie na­pi­sa­na, lekka hi­sto­ryj­ka, w sam raz na 02:39 w nocy ;)

Outta, za­czy­nasz mnie mar­twić :D Ale cie­szę się, że opo­wia­dan­ko zdo­ła­ło ro­ze­rwać Cię o tej nie­przy­zwo­itej go­dzi­nie, i dzię­ki za wi­zy­tę!

 

MPJ 78, wia­do­mo, dobry gier­mek to po­ło­wa suk­ce­su. Drugą po­ło­wą jest wy­trwa­łość i de­ter­mi­na­cja, tak by ru­szyć do boju po­mi­mo ta­kie­go szcze­gó­łu, jak nieco inny kształt oręża, niż się ry­cerz spo­dzie­wał… Faj­nie, że lek­tu­ra się spodo­ba­ła, no i dzię­ki! :)

 

Wilku – a na po­cząt­ku za­sta­na­wia­łam się, czy nie pisać w przed­mo­wie cze­goś w ro­dza­ju “do­pusz­czal­ne re­ak­cje: lol i iks de”, ale stwier­dzi­łam, że co ja będę ogra­ni­czać eks­pre­sję czy­tel­ni­czą. Więc cie­szy mnie, że po­ja­wił się ocze­ki­wa­ny iks­dek :DD

 

nar­tro­fie, Saro – cie­szę się, że wam się spodo­ba­ło, i dzię­ki za wi­zy­tę!

deviantart.com/sil-vah

O, My­tri­xie, z tym pię­ciem się to mnie za­sta­no­wi­łeś… To aku­rat ce­lo­we nie było i fakt, chyba w górę piąć się nie da… a może da? W każ­dym razie, faj­nie, że fajny tekst :)

deviantart.com/sil-vah

Hmmm. Można robić tra­wer­sy pod­czas wspi­nacz­ki, więc może i da się pro­sto w górę…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Outta, za­czy­nasz mnie mar­twić :

A to dla­cze­mu? :) Dla­te­go, że czy­tam, ko­men­tu­ję i pi­su­ję nocą? Spo­koj­nie, my nie­umar­li już tak mamy ;)

Known some call is air am

Spo­koj­nie, my nie­umar­li już tak mamy

Chyba mnie tym nie uspo­ko­iłeś… ;)

deviantart.com/sil-vah

Sir Ro­drik obej­rzał się, by rzu­cić roz­mów­cy kar­cą­ce spoj­rze­nie spod wznie­sio­nej przy­łbi­cy.

Pew­nie masz na myśli za­sło­nę, ele­ment przy­łbi­cy. Przy­łbi­ca to ro­dzaj hełmu. Może być otwar­ta, unie­sio­na to po­mył­ka.

Rzecz­ka nie­du­ża i nie­głę­bo­ka, choć prze­być ją łatwo, bo tu wszę­dzie same pły­ci­zny, to most na niej. A na mo­ście myt­nik z kil­ko­ma zbroj­ny­mi po­moc­ni­ka­mi.

Ja­stek Te­li­ca, wedle słow­ni­ka PWN:

przy­łbi­ca

1. «hełm z za­sło­ną opusz­cza­ną na twarz, uży­wa­ny w Eu­ro­pie w XIV–XVII w.; też: ru­cho­ma za­sło­na w tym heł­mie»

 

Także błędu nie ma. ;)

Na­dzie­je chyba się speł­nia­ją, skoro jest ich coraz mniej.

Sa­gitt

za PWN 

przy­łbi­ca, 

wojsk. ro­dzaj za­mknię­te­go hełmu z ru­cho­mą za­sło­ną na twarz;

uży­wa­ny w Eu­ro­pie prze­ło­mie XIV i XV–XVII w. przez cięż­ko­zbroj­ną jazdę ry­cer­ską; po­tocz­nie przy­łbi­cą nie­słusz­nie na­zy­wa się nie cały hełm, lecz tylko jego ru­cho­mą za­sło­nę opusz­cza­ną na twarz.

https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/przylbica;3963883.html 

 

Rzecz­ka nie­du­ża i nie­głę­bo­ka, choć prze­być ją łatwo, bo tu wszę­dzie same pły­ci­zny, to most na niej. A na mo­ście myt­nik z kil­ko­ma zbroj­ny­mi po­moc­ni­ka­mi.

A ja tam wolę wer­sję Sa­git­ta. :P

deviantart.com/sil-vah

Ję­zy­ko­znaw­cy po­słu­gu­ją się ka­te­go­rią uzusu i ustę­pu­ją, przy­zwa­la­jąc na uży­wa­nie nie­po­praw­nych form. Na po­dob­nej za­sa­dzie do ję­zy­ka po­tocz­ne­go we­szło wy­ra­że­nie: kończ waść, wsty­du oszczędź, w od­wrot­nym zna­cze­niu.

To nie jest moja wer­sja, a en­cy­klo­pe­dycz­na, w któ­rej mówi się o nie­słusz­nym na­zy­wa­niu.

Rzecz­ka nie­du­ża i nie­głę­bo­ka, choć prze­być ją łatwo, bo tu wszę­dzie same pły­ci­zny, to most na niej. A na mo­ście myt­nik z kil­ko­ma zbroj­ny­mi po­moc­ni­ka­mi.

Okre­śle­nie kończ waść, wsty­du oszczędź jest fak­tycz­nie źle prze­ka­zy­wa­ne i ro­zu­mia­ne. Ale nie wiem, czy bym mie­szał różne rze­czy, bo tak można mie­szać wszyst­ko. :P 

Od­no­śnie przy­łbi­cy, tak zna­la­złem i to na kilku róż­nych stro­nach, więc może to być kwe­stia spor­na. Acz­kol­wiek, kiedy ktoś pod­no­si przy­łbi­cę to wia­do­mo o co cho­dzi. Jakby ktoś pod­no­sił za­sło­nę, to nie wiem, kto by zro­zu­miał.

Na­dzie­je chyba się speł­nia­ją, skoro jest ich coraz mniej.

Dla­te­go po­ja­wił się ten błąd. Przy­łbi­ca, od samej nazwy, no­szo­na przy łbie. Przez nie­zna­jo­mość rze­czy, za­czę­to po­słu­gi­wać się formą opusz­czo­nej przy­łbi­cy. Przy­łbi­ca może być otwar­ta lub za­mknię­ta jak kon­ser­wa.

Nie mie­szam wsty­du waści do przy­łbi­cy, po to żeby wszyst­ko ze sobą łą­czyć, tylko po­ka­zu­ję jak do ję­zy­ka wcho­dzi nie­po­praw­ne sfor­mu­ło­wa­nie, przez nie­wie­dzę, a póź­niej jest uży­wa­ne coraz czę­ściej i zy­sku­je sobie takie uzna­nie, że nawet sza­cow­ni ję­zy­ko­znaw­cy prze­sta­ją sta­wiać opór, en­cy­klo­pe­dy­ści mają ina­czej. Tu nie ma o co kopii kru­szyć, choć pew­nie hi­sto­ry­cy od uzbro­je­nia dar­li­by szaty.

Koń­czę te uwagi, Au­tor­ka ma wol­ność w pi­sa­niu.

 

Rzecz­ka nie­du­ża i nie­głę­bo­ka, choć prze­być ją łatwo, bo tu wszę­dzie same pły­ci­zny, to most na niej. A na mo­ście myt­nik z kil­ko­ma zbroj­ny­mi po­moc­ni­ka­mi.

Za­miast cze­piać się drob­no­stek, tak jak moi po­przed­ni­cy, na­pi­szę po pro­stu, że czy­ta­ło mi się to cał­kiem przy­jem­nie. Na tyle przy­jem­nie, że chciał­bym prze­czy­tać wię­cej o przy­go­dach Sir Ro­dric­ka.

Życie jest zbyt krót­kie, aby czy­tać słabe książ­ki...

Czy­ta­ło się świet­nie, fak­tycz­nie, przy­da­ło by się wię­cej przy­gód Sir Ro­dric­ka. Ma­gicz­na ło­pa­ta skra­dła moje serce :)

Cie­ka­wost­ką w kwe­stii ło­pa­ty, a do­kład­niej jej od­mia­ny zwa­nej po­pu­lar­nie ‘sa­per­ką” jest fakt, że była ważną bro­nią do walki wręcz pod­czas walk oko­po­wych pod­czas I wojny świa­to­wej. Smok nie miał szans :)

Ama­deu­sie, sa­bre­77 – dzię­ku­ję! Wię­cej przy­gód na razie nie mogę obie­cać, ale kto wie, może jesz­cze o sir Ro­dri­ku usły­szy­my ;)

Cie­ka­wost­ką w kwe­stii ło­pa­ty, a do­kład­niej jej od­mia­ny zwa­nej po­pu­lar­nie ‘sa­per­ką” jest fakt, że była ważną bro­nią do walki wręcz pod­czas walk oko­po­wych pod­czas I wojny świa­to­wej. Smok nie miał szans :)

Ano, a ry­cerz nawet nie wie­dział, ja­kie­go to po­stę­pu tech­no­lo­gicz­ne­go do­ko­nał :D

deviantart.com/sil-vah

…rze­czy­wi­ście XD

I weź tu czło­wie­ku sta­raj się być ory­gi­nal­ny :DD

deviantart.com/sil-vah

Wy­cho­dzi na to, że stwo­rzy­łaś pre­qu­el ;-)

Na­stęp­nym razem po­sta­wię na widły albo gra­bie, tak jak mówił Sa­gitt ;)

deviantart.com/sil-vah

Widły miał Nep­tun. I cała banda gla­dia­to­rów…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

To może mo­ty­ka, taka swoj­ska ;-)

It's ok not to.

Nie do­bi­jaj mnie XD

…to w takim razie bę­dzie Pług Prze­zna­cze­nia!

 

edit: o, nie za­uwa­ży­łam wcze­śniej­szych od­po­wie­dzi. Mo­ty­ka wła­ści­wie też może oka­zać się mor­der­czym na­rzę­dziem…

deviantart.com/sil-vah

Kiedy to się stało, że po­ja­wi­ło się tylu ry­ce­rzy uzbro­jo­nych w na­rzę­dzia ogrod­ni­cze?

deviantart.com/sil-vah

Jak ry­ce­rze, to za­ko­ny ry­cer­skie. Jak za­ko­ny to win­ni­ce. Jak win­ni­ce to ogrod­nic­two. I jakoś to leci.

Cza­sem tylko się awan­tu­ru­ją ze smo­ka­mi.

A szaty ich szyte są z wor­ków po ziem­nia­kach. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

A co się robi z ziem­nia­ków to już osob­na hi­sto­ria ;-)

Myślę że pod­ka­szar­ka może być jesz­cze nie za­ję­ta przez ja­kie­goś ry­ce­rza :)

Known some call is air am

Ale to spa­li­no­we, gdzie w fan­ta­sy, w fan­ta­sy tan­ko­wa­li tylko ry­ce­rze, nie ma­chi­ny.

Za­wsze można prze­ro­bić fan­ta­sy na ste­am­punk ;)

deviantart.com/sil-vah

Może nie pod­ka­siar­ka, ale już level wyżej:

Zaraz się okaże, że nawet to­reb­ka na­sion rzod­kiew­ki jest już za­ję­ta…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Wy­da­je mi się, że w ko­mik­sie “Hugo” był ry­cerz bę­dą­cy jed­no­cze­śnie rzod­kwią.

Cięż­kie czasy na­sta­ły, panie, oj, cięż­kie. Jak już nawet ry­ce­rza-rzod­kiew wy­my­ślo­no, to chyba nie zo­sta­ło nic no­we­go do wy­my­śle­nia.

deviantart.com/sil-vah

Nie no, trze­ba prze­bran­żo­wić ry­ce­rza. Nie sły­sza­łem o ry­cer­zach skrę­ca­ją­cych dłu­go­pi­sy albo na przy­kłąd pra­cu­ją­cych przy ma­szy­nie do szy­cia. A po­win­ni, dłu­go­pi­sem można pod­pi­sać pa­so­wa­nie gierm­ka, a na ma­szy­nie uszyć płaszcz z her­bem szla­chec­kim.

Tylko jak tu zabić smoka dłu­go­pi­sem? Cho­ciaż… jak się do­brze w oko wy­ce­lu­je… ;D

deviantart.com/sil-vah

Tylko jak tu zabić smoka dłu­go­pi­sem?

Nie roz­śmie­szaj mnie. Mało to pi­sa­rzy utru­pi­ło smoka we wła­snym tek­ście? ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

poza tym nie takie rze­czy ro­bio­no dłu­go­pi­sem…

Nie roz­śmie­szaj mnie. Mało to pi­sa­rzy utru­pi­ło smoka we wła­snym tek­ście? ;-)

A kto dzi­siaj dłu­go­pi­sem pisze? To już prę­dzej kla­wia­tu­rą utru­pi­ło… ;)

deviantart.com/sil-vah

Smoki są star­sze niż kom­pu­te­ry.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

A kto dzi­siaj dłu­go­pi­sem pisze? To już prę­dzej kla­wia­tu­rą utru­pi­ło… ;)

Jeśli me­cha­nicz­ną…

A i ry­si­ki do iPa­dów są prze­cież!

 

Je­stem roz­ciap­ka­na i chcę coś we­so­łe­go.

 Oto sir Ro­drik Wa­lecz­ny, wiel­ki ry­cerz bez skazy…

Nie ry­mu­je się :(

 pięli się w górę ła­god­ne­go wzgó­rza

Po­wtó­rzo­ny dźwięk, i czy można się piąć w dół wzgó­rza?

 Słoń­ce przy­świe­ca­ło ich wę­drów­ce, od­bi­ja­jąc się ośle­pia­ją­cy­mi pla­ma­mi od pan­ce­rza pierw­sze­go z po­dróż­nych.

Eeee… no, nie wiem.

 Z bli­ska też, a nawet bar­dziej.

Cute :)

 każdy etap na­szej wiel­kiej wy­pra­wy.

Na­szej? Aku­rat :)

 rów­ni­nie tu i tam uroz­ma­ico­nej pa­gór­ka­mi.

Czyli to nie rów­ni­na.

 Jak to o czym!

Jak to, o czym!

 Miecz spo­czy­wa tam

Czyli gdzie?

 ar­te­fakt

Każdy miecz jest ar­te­fak­tem.

 – W każ­dym razie – śpie­waj o mie­czu!

Uwaga tech­nicz­na – myśl­ni­ki w środ­ku wy­po­wie­dzi tro­chę dez­orien­tu­ją.

 je­dy­na broń, jaką można po­wa­lić smoka

Bła­gam, Silva – którą.

cięż­ki widok dla sir Ro­dri­ka.

Czy widok może być cięż­ki? Hmm?

 Pier­re czuł na­ra­sta­ją­ce na­pię­cie.

Jakoś… nie pa­su­je to do fan­ta­sy.

 Od­wa­żył się prze­rwać mil­cze­nie jako pierw­szy.

Te­le­wi­zyj­ne.

 nasz kowal prze­to­pił.

Le­piej prze­kuć.

 U sio­dła bia­łe­go ru­ma­ka była uwią­za­na lśnią­ca sre­brzy­ście ło­pa­ta.

 stał na­prze­ciw be­stii

Na­prze­ciw­ko, albo sta­nął na­prze­ciw.

 war­kli­wym, do­no­śnym gło­sem

Hmm.

tak jak po­zo­sta­li przed tobą.

Może le­piej "inni"?

 To oręż, który prze­bi­je twoje czar­ne serce i uleje ci ga­dziej krwi!

Cze­pi­ła­bym się, gdyby to nie Ro­drik mówił ;)

 Jed­nak be­stia tylko za­śmia­ła się.

Tylko się za­śmia­ła.

 mach­nął ręką z re­zy­gna­cją

No… no, dobra.

 Wy­glą­da na to, że wiele le­gen­dar­nych ar­te­fak­tów padło ofia­rą nie­cnych chło­pów, któ­rzy po­trze­bo­wa­li rol­ni­czych na­rzę­dzi ;)

Mie­cze prze­kuj­cie na le­mie­sze! XD Uro­czy żar­cik. I nie ma co go przy­ci­nać do re­aliów, toż widać, że nie o re­alizm tu cho­dzi, tylko o humor. Gro­osza rzuć wiedź­mi­no­wi!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hej, Tar­ni­no! Dzię­ki za od­wie­dzi­ny i kom­cia :D Dobór gifów bez­błęd­ny jak za­wsze XD Parę z wy­ła­pa­nych dro­bia­zgów pew­nie po­pra­wię w naj­bliż­szym cza­sie, dzię­ki!

Je­stem roz­ciap­ka­na i chcę coś we­so­łe­go.

To mam na­dzie­ję, że tek­ścik o uśmiech przy­pra­wił.

Nie ry­mu­je się :(

A to re­kla­ma­cje do gierm­ka. Niech wie, że musi po­pra­co­wać nad sobą, wier­szo­kle­ta jeden! ;)

Po­wtó­rzo­ny dźwięk, i czy można się piąć w dół wzgó­rza?

Hm… Czy jeśli na szczy­cie wy­ro­sła­by pnąca ro­śli­na, któ­rej pędy ro­sły­by w dół, można by to uznać za pię­cie się w dół…?

Każdy miecz jest ar­te­fak­tem.

Ale czy wedle tej de­fi­ni­cji miecz nie jest ar­te­fak­tem do­pie­ro wtedy, gdy zo­sta­nie od­kry­ty przez ar­che­olo­gów?

Bła­gam, Silva – którą.

Baa… mój stały błąd. Już mnie kie­dyś reg z tym go­ni­ła ;)

Czy widok może być cięż­ki? Hmm?

Przy­gniótł go, więc siłą rze­czy mu­siał być cięż­ki. XD Po­szedł skrót my­ślo­wy – cięż­ki do znie­sie­nia, oczy­wi­ście.

deviantart.com/sil-vah

To mam na­dzie­ję, że tek­ścik o uśmiech przy­pra­wił.

A, przy­pra­wił :)

Czy jeśli na szczy­cie wy­ro­sła­by pnąca ro­śli­na, któ­rej pędy ro­sły­by w dół, można by to uznać za pię­cie się w dół…?

Nie, wtedy ro­śli­na się płoży. Ulu­bio­na­_e­mot­ka­_Ba­ila.

Ale czy wedle tej de­fi­ni­cji miecz nie jest ar­te­fak­tem do­pie­ro wtedy, gdy zo­sta­nie od­kry­ty przez ar­che­olo­gów?

Aaa, złą de­fi­ni­cję kli­kłam! Ku­ur­cza­czek. Po­win­na być ta: https://pl.wikipedia.org/wiki/Artefakt_(an­tro­po­lo­gia)

Przy­gniótł go, więc siłą rze­czy mu­siał być cięż­ki. XD Po­szedł skrót my­ślo­wy – cięż­ki do znie­sie­nia, oczy­wi­ście.

Wiem, wiem. Ale jak się nie po­cze­piam, to po­my­śli­cie, że mnie ko­smi­ci po­rwa­li XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Sym­pa­tycz­na opo­wiast­ka.

Po­zdrów­ka.

O tak, taka kro­to­chwi­la była mi teraz po­trzeb­na, dzię­ki :D

Nie wiem czy bar­dziej po­do­ba mi się sam tekst, czy roz­mo­wy jakie pod nim pro­wa­dzi­li­ście. Pług Prze­zna­cze­nia i te mo­ty­ki i w ogóle… :D

Jeden jest oręż, zdo­len smoka po­ko­nać

jak mi się słowo zdo­len po­do­ba ha­ha­ha <3 

 

Nie, wtedy ro­śli­na się płoży. Ulu­bio­na­_e­mot­ka­_Ba­ila.

A niech to, a już my­śla­łam, że prze­chy­trzę sys­tem xDD

Aaa, złą de­fi­ni­cję kli­kłam! Ku­ur­cza­czek. Po­win­na być ta: https://pl.wikipedia.org/wiki/Artefakt_(an­tro­po­lo­gia)

To wszyst­ko wina gier fan­ta­sy, przy­zwy­cza­iły mnie, że jeśli coś na­zy­wa się ar­te­fak­tem, to jest już lep­szym ka­wa­łem że­la­stwa!

 

Dzię­ki, Ro­ge­rze, Ko­ime­odo!

Pług Prze­zna­cze­nia i te mo­ty­ki i w ogóle… :D

Płu­giem może tro­chę cięż­ko zabić, ale można nim za­orać XD *ba dum tss*

deviantart.com/sil-vah

:D a jesz­cze jakby ta­kie­go smoka do pługu za­prząc, to by było ostro za­ora­ne! 

Fajna ta Twoja ło­pa­ta! :xd

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Asy­lum, cóż za pięk­ny w swo­jej pro­sto­cie ko­men­tarz, aż by się chcia­ło po­wie­dzieć taki ło­pa­to­lo­gicz­ny ;D 

Wszyst­ko mi za­gra­ło. :-)

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Wszyst­ko mi za­gra­ło. :-)

O, no to bar­dzo faj­nie. Dzię­ki za wi­zy­tę, Asy­lum. :)

deviantart.com/sil-vah

:D a jesz­cze jakby ta­kie­go smoka do pługu za­prząc, to by było ostro za­ora­ne! 

yes Jed­no­roż­ca!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Lekka, przy­jem­na i wy­wo­łu­ją­ca uśmiech lek­tu­ra. Bar­dzo przy­jem­nie mi się czy­ta­ło :)

Wsiadł na konia Ro­drik, do­brze mu się dzia­ło

Ru­szył ku smo­ko­wi, w cze­rep mu za­wia­ło

W dłoni ma ło­pa­tę, równo z wia­trem leci

Nagle za­ha­mo­wał!

< pełne na­pię­cia ocze­ki­wa­nie na roz­strzy­gnię­cie>

Zle­ciał mu tu­pe­cik!

 

Po­nie­waż nie mam zbyt wiele do na­pi­sa­nia, niech­że za ko­men­tarz wy­star­czy Ci ta jakże durna ry­mo­wan­ka. ;-)

Sama opi­nia bę­dzie krót­ka. Fajne. Na­praw­dę fajne. Lek­kie, nie­wy­mu­szo­ne. Nawet szko­da, że takie krót­kie, bo świet­nie się ba­wi­łem. Jasne, to nie jest ma­te­riał na długą opo­wieść, ale za to, że Pier­re nie wy­mę­czył ja­kiejś od­po­wied­nio dłu­giej i efek­tow­nej pie­śni o bi­twie (z na­ci­skiem na mniej lub bar­dziej am­bit­ne próby nada­nia pod­nio­sło­ści “ło­pa­cie”) to Cię Ro­drik po­wi­nien w cym­bał zdzie­lić.

Hańba Ci! ;-)

Sa­mo­zwań­czy Lotny Dy­żur­ny-Par­ty­zant; Nie­ofi­cjal­ny czło­nek sto­wa­rzy­sze­nia Mal­kon­ten­tów i Hi­po­chon­dry­ków

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dzię­ki, bel­haj :)

 

CM-ie, prze­pięk­ny wier­szyk, wzru­szy­łam się!

za to, że Pier­re nie wy­mę­czył ja­kiejś od­po­wied­nio dłu­giej i efek­tow­nej pie­śni o bi­twie (z na­ci­skiem na mniej lub bar­dziej am­bit­ne próby nada­nia pod­nio­sło­ści “ło­pa­cie”) to Cię Ro­drik po­wi­nien w cym­bał zdzie­lić.

Bie­dak Pier­re, jak sądzę, bę­dzie czas jakiś le­czył trau­mę, zanim znów zdoła coś skom­po­no­wać ;)

Dzię­ki!

deviantart.com/sil-vah

O, uśmiech­nę­ło mi się :) Bied­ni oni tam wszy­scy. Jak się ma Ro­drik swoim wy­czy­nem chwa­lić? Jak ma gier­mek ów wy­czyn w pod­nio­słe słowa ująć? O smoku, który stra­cił życie już nie wspo­mnę. Ale po­do­ba­ło mi się :)

 

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

“– Jak to o czym! O Mie­czu Praw­dy, oczy­wi­ście. O le­gen­dar­nym mie­czu, któ­rym wal­czył król Hen­ryk Nie­ustra­szo­ny na Po­lach Chwa­ły! Miecz spo­czy­wa tam jako ar­te­fakt i przy­po­mnie­nie po­świę­ce­nia, jakim oku­pio­no… Czy ty mnie słu­chasz?

Pier­re na­tych­miast od­wró­cił głowę w stro­nę ry­ce­rza.

– Tak, sir Ro­dri­ku.

– W każ­dym razie – śpie­waj o mie­czu!”

 

“– W każ­dym razie – śpie­waj o mie­czu!” – We­wnątrz dia­lo­gu, w któ­rym na do­da­tek dalej jest wtrą­co­na kwe­stia opi­so­wa, uży­wa­nie pół­pau­zy jest my­lą­ce. Pół­pau­za od­dzie­la kwe­stię mó­wio­ną od opisu, nie po­win­na być we­wnątrz kwe­stii mó­wio­nej, in­ny­mi słowy.

 

“A, zresz­tą – mach­nął ręką z re­zy­gna­cją. – Miej­my to za sobą.” –> Po “zresz­tą” krop­ka, a “Mach­nął” wiel­ką li­te­rą.

 

Sym­pa­tycz­na i lekka opo­wiast­ka, aż chcia­ło­by się wię­cej hi­sto­rii o dziel­nym ry­ce­rzu i jego le­ni­wym gierm­ku po­czy­tać ;) Uśmiech­nę­łam się, a bar­dzo tego po­trze­bo­wa­łam. Kli­ka­ła­bym Bi­blio­te­kę, gdy­bym do­tar­ła tu wcze­śniej (ale nie do­tar­łam, bo mi się do­pie­ro dziś znie­nac­ka zmie­nił dzień dy­żu­ru ;p).

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Cześć Silva:-)

cie­ka­wa opo­wiast­ka, lekka i za­baw­na:-) 

po­zdra­wiam ser­decz­nie

“A, zresz­tą – mach­nął ręką z re­zy­gna­cją. – Miej­my to za sobą.” –> Po “zresz­tą” krop­ka, a “Mach­nął” wiel­ką li­te­rą.

Ja bym to za­pi­sa­ła ina­czej, tak:

– A, zresz­tą – mach­nął ręką z re­zy­gna­cją – miej­my to za sobą.

Po­trak­to­wa­ła­bym di­da­ska­lia jak wtrą­ce­nie, bo “A, zresz­tą” nie na­da­je się na zda­nie, nie ma sensu. Ewen­tu­al­nie “A, zresz­tą…”, a dalej jak pro­po­no­wa­ła Jose.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Irko, jo­se­he­im, Ol­ciat­ko – ślicz­ne dzię­ki za wi­zy­tę i ko­men­ta­rze, cie­szy mnie bar­dzo, że tekst przy­pra­wia o uśmiech :)

Bied­ni oni tam wszy­scy. Jak się ma Ro­drik swoim wy­czy­nem chwa­lić? Jak ma gier­mek ów wy­czyn w pod­nio­słe słowa ująć? O smoku, który stra­cił życie już nie wspo­mnę.

I tylko ło­pa­ta jest za­do­wo­lo­na. Morał z bajki taki, że im mniej ocze­ki­wań, tym mniej­sze roz­cza­ro­wa­nie. :D

Ja bym to za­pi­sa­ła ina­czej, tak:

– A, zresz­tą – mach­nął ręką z re­zy­gna­cją – miej­my to za sobą.

Fak­tycz­nie, po­do­ba mi się ten zapis bar­dziej od mo­je­go. Aj, aj, mu­sia­ła­bym w końcu przy­siąść i wpro­wa­dzić te wszyst­kie po­praw­ki.

deviantart.com/sil-vah

Morał z bajki taki, że im mniej ocze­ki­wań, tym mniej­sze roz­cza­ro­wa­nie. :D

O, to, to :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Za­baw­ne, choć krót­kie, a rzecz wy­ło­żo­na przy po­mo­cy ło­pa­ty. Twór­czość Pier­re’a zna­la­złam sza­le­nie po­dob­ną do nie­któ­rych wier­szy por­ta­lo­wych po­etów, czyli jest OK. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Bo wiesz, reg, to ta sama nisza eko­lo­gicz­na XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tar­ni­no, a we­dług mnie to ra­czej ta sama nisza po­eto­lo­gicz­na. ;)

Na ko­rzyść Pier­re’a prze­ma­wia jed­nak to, że on te swoje bal­la­dy i poema skła­da na roz­kaz, czyli pod przy­mu­sem,

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Po­trze­bu­je­my ko­lej­ne­go gifa z Ja­skrem :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Na ko­rzyść Pier­re’a prze­ma­wia jed­nak to, że on te swoje bal­la­dy i poema skła­da na roz­kaz, czyli pod przy­mu­sem

A może por­ta­lo­wych po­etów też ktoś przy­mu­sza do pi­sa­nia, a potem wrzu­ca­nia na por­tal? Wy się śmie­je­cie, a tu się dzie­ją praw­dzi­we ludz­kie dra­ma­ty. XD

Dzię­ki za wi­zy­tę, reg!

 

Nie wi­dzia­łam Net­fli­xo­we­go “Wiedź­mi­na”, ale im dłu­żej pa­trzę na te gify, Tar­ni­no, tym coraz bar­dziej po­do­ba mi się ta wer­sja Ja­skra :D

deviantart.com/sil-vah

Su­ge­ru­jesz, Silvo, że por­ta­lo­wi poeci skła­da­ją swoje ry­mo­wan­ki za spra­wą oso­bi­stych sir Ro­dri­ków, gro­żą­cych im mie­czo-ło­pa­tą?

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Wy się śmie­je­cie, a tu się dzie­ją praw­dzi­we ludz­kie dra­ma­ty. XD

Han­ni­bal Lek­tur ich ściga XD

Też nie wi­dzia­łam Wiedź­mi­na, ale nie mogę zna­leźć gifów z Za­ma­chow­skim. Mówi się trud­no i wkle­ja się dalej XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Su­ge­ru­jesz, Silvo, że por­ta­lo­wi poeci skła­da­ją swoje ry­mo­wan­ki za spra­wą oso­bi­stych sir Ro­dri­ków, gro­żą­cych im mie­czo-ło­pa­tą?

Albo gra­bia­mi. Albo mo­ty­ką. Albo wi­dła­mi… Jak się oka­za­ło w toku dys­ku­sji, moż­li­wo­ści jest sporo ;)

 

A Han­ni­bal Lek­tur brzmi jak po­mysł wart co naj­mniej wła­sne­go szor­cia­ka. XD

deviantart.com/sil-vah

A Han­ni­bal Lek­tur brzmi jak po­mysł wart co naj­mniej wła­sne­go szor­cia­ka. XD

 

Po­pie­ram :)

Known some call is air am

Chcę dwa­dzie­ścia pro­cent XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Han­ni­bal ante por­tal! ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Lekko, sym­pa­tycz­nie i przy­jem­nie :) Po­do­ba­ło mi się, gdy­bym do­tar­ła wcze­śniej z pew­no­ścią kli­ka­ła­bym bi­blio­te­kę :)

Dzię­ku­ję, katiu :)

deviantart.com/sil-vah

Bar­dzo przy­jem­ny i dow­cip­ny tekst. Choć smok pew­nie by się z tym nie zgo­dził…

Dzię­ki za ko­men­tarz i wi­zy­tę, zyg­fry­dzie :)

 

Przy oka­zji, wpro­wa­dzi­łam po­praw­ki, chyba więk­szość tego, co zo­sta­ło wy­szcze­gól­nio­ne w ko­men­ta­rzach, parę wska­za­nych frag­men­tów po­sta­no­wi­łam za­cho­wać bez zmian. Nie wiem, jak to się stało, że do­pie­ro dzi­siaj sia­dłam do edy­cji :o

deviantart.com/sil-vah

No zgrab­nie na­pi­sa­ne, taka opo­wiast­ka o ry­ce­rzu i smoku w sam raz na nie­dziel­ne po­po­łu­dnie. Ło­pa­ta też mi przy­pa­dła do gustu, choć z dru­giej stro­ny mit po­tęż­ne­go, strasz­li­we­go smo­czy­ska tro­chę pry­ska po tej hi­sto­rii (:O) → No bo ubity ło­pa­tą, hmmm… cięż­ko by­ło­by teraz pobić re­kor­dzi­stę w ubi­ja­niu smo­ków. Myślę, myślę, nie wiem… pa­tel­nią ;D? 

A tak ogól­nie i na serio, miło się czy­ta­ło i przy­śpiew­ki też nie­złe. Po­zdro­wion­ka! 

 

Do góry głowa, co by się nie dzia­ło, wiedz, że każdą walkę mo­żesz wy­grać tu przez K.O - Chada

Nie je­stem ad­re­sat­ką taki szor­cia­ków – po­praw­nie na­pi­sa­ne, spraw­nie po­pro­wa­dzo­na hi­sto­ria z żar­ci­kiem. Jed­nak nie je­stem mi­ło­śnicz­ką czy­ta­nia tych sa­mych, ogra­nych mo­ty­wów. Fajne ćwi­cze­nie, ale jak dla mnie nic wię­cej. Ale to nic złego, żeby szor­ciak był też taką formą dłu­gie­go ka­wa­łu. No bo w końcu wy­szło jed­nak za­baw­nie :)

choć z dru­giej stro­ny mit po­tęż­ne­go, strasz­li­we­go smo­czy­ska tro­chę pry­ska po tej hi­sto­rii (:O) → No bo ubity ło­pa­tą, hmmm…

Myślę, że to nie wina smo­czy­ska, po pro­stu ry­cerz był za dobry w swoim fachu ;) Dzię­ki za wi­zy­tę i ko­men­tarz, Ne­ar­De­ath!

 

De­ir­driu, ko­niec koń­ców jesz­cze się taki nie na­ro­dził, co by wszyst­kim do­go­dził, ale i tak faj­nie, że wpa­dłaś z ko­men­ta­rzem :)

deviantart.com/sil-vah

mit po­tęż­ne­go, strasz­li­we­go smo­czy­ska tro­chę pry­ska po tej hi­sto­rii

Jakby to było coś złego… :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Przy­jem­ne, za­baw­ne. Z tego co widzę, fan­ta­sy nie po­ja­wia się na por­ta­lu zbyt czę­sto, tym bar­dziej przy­jem­nie mi się czy­ta­ło. :)

Je­dy­na uwaga (moż­li­we, że już cze­pial­stwo): na po­cząt­ku uży­wasz za­mien­nie słów "zbro­ja" i "pan­cerz". Przy czym ten drugi to ra­czej kol­czu­ga (stąd: "pan­cer­ni"), a z opisu wy­ni­ka ra­czej zbro­ja pły­to­wa. Po­zdra­wiam. :)

Oj tak, mi też bra­ku­je ty­po­we­go fan­ta­sy na por­ta­lu. Nie­ustan­nie noszę się z za­mia­rem, że w końcu coś ta­kie­go wy­pro­du­ku­ję i za­miesz­czę tu efekt. :)

Je­dy­na uwaga (moż­li­we, że już cze­pial­stwo): na po­cząt­ku uży­wasz za­mien­nie słów "zbro­ja" i "pan­cerz". Przy czym ten drugi to ra­czej kol­czu­ga (stąd: "pan­cer­ni"), a z opisu wy­ni­ka ra­czej zbro­ja pły­to­wa.

No po­patrz, nie wie­dzia­łam o tym. Za­wsze jakoś tak “pan­cerz” ko­ja­rzył mi się z ca­ło­ścią że­la­stwa, jakie się na sobie nosi…

Faj­nie, że wpa­dłeś :)

deviantart.com/sil-vah

Hmmm. Toż pan­ce­rzyk może być nawet chi­ty­no­wy… Mnie się wy­da­wa­ło, że to każda no­szo­na ze sobą ba­rie­ra, za którą się chro­ni wła­ści­ciel.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Z dru­giej stro­ny, jak tak pa­trzę na de­fi­ni­cję po­de­sła­ną przez Tar­ni­nę:

1. «część zbroi ry­cer­skiej, ka­ftan skó­rza­ny albo dru­cia­ny po­kry­ty że­la­zny­mi płyt­ka­mi; póź­niej też: zbro­ja zło­żo­na z dwóch blach osła­nia­ją­cych pier­si i plecy»

Skoro mowa o “dwóch bla­chach”, to mi to cał­kiem pa­su­je do zbroi pły­to­wej.

deviantart.com/sil-vah

Racja, Silva. Na­pier­śnik i na­plecz­nik to te dwie bla­chy :)

Known some call is air am

Czyli jed­nak cze­pial­stwo moje, a spra­wa jest bar­dziej zło­żo­na. Prze­pra­szam. ;)

Skoro mowa o “dwóch bla­chach”, to mi to cał­kiem pa­su­je do zbroi pły­to­wej.

Ale w zbro­ję pły­to­wą po­wi­nien być za­ku­ty ca­ło­kształt Grzmi­sła­wa Ro­dri­ka. Chyba… Te dwie bla­chy to umun­du­ro­wa­nie po­li­cji w Ankh-Mor­pork prze­cież.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dla­cze­go? Może Ro­drik nie nosił zbroi typu “full plate”, a je­dy­nie na­pier­śnik z na­plecz­ni­kiem, z prze­szy­wa­ni­cą od spodu, zaś nogi i ręce chro­nił mu ka­ftan kol­czy.

Known some call is air am

A to py­ta­nie do au­tor­ki.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jako że w tek­ście nie jest to spre­cy­zo­wa­ne (chyba, już sama się gubię), po­zwo­lę sobie nie roz­wie­wać wąt­pli­wo­ści. Do­mysł Outty mi się po­do­ba. ;)

deviantart.com/sil-vah

Hej Silvo! 

Bar­dzo, bar­dzo, bar­dzo mi się po­do­ba­ło! Na­pi­sa­ne lekko i przy­jem­nie, sama hi­sto­ria pro­sta, ale okra­szo­na hu­mo­rem przez co wcią­ga­ją­ca i sym­pa­tycz­na. Chciał­bym zo­ba­czyć ilu­stra­cje do tego szor­ta. ;D

Je­dy­ne, na co mogę po­ma­ru­dzić, to prze­sko­ki w cza­sie, ale to dla­te­go, że chciał­bym po­słu­chać o sir Ro­dri­ku tro­chę wię­cej. I sądzę, że coś za łatwo mu po­szło w zna­le­zie­niu mie­cza i w walce ze smo­kiem, ale hu­mo­ry­stycz­na kon­wen­cja to uspra­wie­dli­wia. 

Fajne po­sta­ci. Szu­ka­łem wła­śnie ta­kich do jed­ne­go po­my­słu na drab­bla/szor­ta. :P

Spo­koj­nie. Tak na­praw­dę mnie tu nie ma.

Za­wsze miło Cię zo­ba­czyć, Ge­ki­ka­ro :D I bar­dzo mi miło, że szor­cik się spodo­bał. Dziw­ne po­my­sły cza­sem faj­nie wy­cho­dzą.

Chciał­bym zo­ba­czyć ilu­stra­cje do tego szor­ta. ;D

Wła­ści­wie to tak sobie myślę, że wer­sja audio mo­gła­by być bar­dziej barw­na. Te od­gło­sy ude­rza­nia, naj­pierw tępe i głu­che, a potem mokre i mla­ska­ją­ce… ;)

Je­dy­ne, na co mogę po­ma­ru­dzić, to orze­sko­ki w cza­sie, ale to dla­te­go, że chciał­bym po­słu­chać o sir Ro­dri­ku tro­chę wię­cej.

Widzę, że sir Ro­drik ma pe­wien po­ten­cjał. Jak mi wpad­nie do głowy jesz­cze jakiś sza­lo­ny po­mysł z nim, to pew­nie zre­ali­zu­ję ;D

Fajne po­sta­ci. Szu­ka­łem wła­śnie ta­kich do jed­ne­go po­my­słu na drab­bla/szor­ta. :P

Ohoho. Zdra­dzisz coś wię­cej?

deviantart.com/sil-vah

Wła­ści­wie to tak sobie myślę, że wer­sja audio mo­gła­by być bar­dziej barw­na.

Ude­rzaj do Ka­me­le­ona :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ohoho. Zdra­dzisz coś wię­cej?

To bym mu­siał zdra­dzić pu­en­tę, bo to bar­dzo krót­ka hi­sto­ria. :)

Spo­koj­nie. Tak na­praw­dę mnie tu nie ma.

Ude­rzaj do Ka­me­le­ona :)

A ostat­nio nawet na­pa­to­czy­łam się na ten wątek. Prze­my­ślę ;)

deviantart.com/sil-vah

Po­słu­cha­łam rady cioci Tar­ni­ny i każdy chęt­ny może od dziś tek­stu sobie po­słu­chać w wer­sji audio <3

deviantart.com/sil-vah

Cio­cia Tar­ni­na się cie­szy i też po­słu­cha, ale póź­niej heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ło­pa­to­lo­gia w naj­lep­szej wer­sji :)))))))))))) Chyba po­słu­cham też, tak mi się spodo­ba­ło

Ło­pa­to­lo­gia, to słowo na­bie­ra in­ne­go zna­cze­nia :D o tak, po­le­cam wer­sję audio ^^

deviantart.com/sil-vah

Prze­słu­cha­łem Dobra, ale wolę Twoją wer­sję pi­sa­ną. Wię­cej wy­obraź­ni można uru­cho­mić.

Sym­pa­tycz­ne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

O tak, bar­dzo po­do­ba mi się jego wer­sja :D Dzię­ki!

deviantart.com/sil-vah

Po­my­sło­we, lek­kie, przy­jem­ne, za­baw­ne i do­brze wy­ko­na­ne.

Dzię­ku­ję.

Nowa Fantastyka