
Popełniony na szybko świąteczny szort, zainspirowany autentycznymi wydarzeniami oraz świątecznym tekstem cobolda “Czy jest tu jakiś grzeczny chłopiec?”, który możecie przeczytać w TYM wątku.
Popełniony na szybko świąteczny szort, zainspirowany autentycznymi wydarzeniami oraz świątecznym tekstem cobolda “Czy jest tu jakiś grzeczny chłopiec?”, który możecie przeczytać w TYM wątku.
W sali zgromadzeń, największym pomieszczeniu w marsjańskim domostwie Mikołaja, zebrali się wszyscy jego pomocnicy. Ich oczy zwrócone były w kierunku podwyższenia, na którym Mikołaj w towarzystwie pary elfów stał przed dwiema pasiastymi, czerwono-białymi skrzyneczkami, z których wystawały dźwignie opatrzone poziomymi poprzeczkami. Brodacz uniósł rękę i przerwał podniosłą, pełną wyczekiwania ciszę.
– Drogie elfy! Nasza misja obdarowywania dzieci prezentami jest na Ziemi jawna. Jednak dla naszego i tych dzieci dobra musimy ukrywać nasze istnienie przed dorosłymi. Jak dotąd udawało się dzięki propagandzie, dezinformacji i ogólnej niechęci dorosłych do wiary w istnienie magii. Jednak od pewnego czasu to nie wystarcza! Ludzie mają dziś aparaturę, która zagraża naszemu istnieniu, ponieważ jest w stanie wyśledzić nasze ruchy. Tak być nie może! Dlatego, dzięki odwadze tych dwóch małych elfów – Mikołaj spojrzał wymownie na stojące po jego obu stronach karzełki – dziś, pierwszego grudnia, nadszedł dzień, w którym oddalimy widmo odkrycia prawdy!
Powoli opuścił rękę i złożył ją na poprzeczce pierwszej ze skrzynek.
– Spójrzcie, umiłowani pomocnicy! Odwróćcie się i zobaczcie to na własne oczy!
Wszystkie elfy, jak jeden mąż, odwróciły się w stronę ogromnego ekranu zawieszonego na ścianie naprzeciw podwyższenia. Mikołaj wdusił dźwignię.
Ciemny dotąd ekran rozbłysnął i oczom zebranych ukazał się widok z lotu ptaka na radioteleskop Arecibo. Zrazu nic się nie wydarzyło, lecz po chwili jedna z lin podtrzymujących platformę odbiornika puściła. A po niej następna i kolejne. Dziewięćset ton stali runęło z ponad stumetrowej wysokości, niszcząc bezpowrotnie największy radioteleskop świata.
– Ho! Ho! Ho! – krzyknął Mikołaj.
Chwilowa wrzawa, pełna braw i wiwatów, jaka nastąpiła po tym doniosłym wydarzeniu, trwała aż Święty nie uspokoił zebranych ponownym uniesieniem rąk.
– A teraz, moi mili, spójrzcie raz jeszcze na ekran!
Obraz zmienił się, ukazując podobną do teleskopu Arecibo, lecz jeszcze od niej większą czaszę aparatury FAST, zlokalizowaną w chińskiej prowincji Kuejczou. Mikołaj uśmiechnął się pod wąsem i raz jeszcze opuścił rękę, tym razem naciskając na dźwignię drugiego z detonatorów.
Elfy z otwartymi ustami i wypiekami na twarzach wpatrzyły się w ekran, spodziewając się kolejnego, spektakularnego widowiska. Po pierwszej minucie oczekiwania początkowy entuzjazm gasł, z każdą kolejną sekundą zastępowany konsternacją oraz ukradkowymi zerknięciami na pobratymców. Kiedy pięć minut od naciśnięcia dźwigni nadal nic się nie wydarzyło Mikołaj spojrzał na bladego, stojącego po jego prawej stronie elfa i zapytał spokojnie:
– Czy zrobiłeś wszystko tak, jak kazałem?
Elf głośno przełknął ślinę, strzelił wzrokiem w kierunku zebranych, których uwaga skupiała się teraz na jego skromnej, niewysokiej osobie i wydukał przez ściśnięte gardło:
– T… tak jak kazałeś, Mikołaju. Co do joty. Rozlokowałem laski cukrowe według przekazanych schematów. Nie wiem co mogło pójść nie tak…
– Cukrowe? – zdziwił się Mikołaj, marszcząc krzaczaste brwi. – Niemądry elfie! Chodziło o laski dynamitu!
Cześć Outta!
Mikołaj na Marsie nawet nie może się czuć bezpieczny. Ciężkie czasy nastały… Tekścik napisany zgrabnie, czyta się szybko, bez zgrzytów, ale w końcówce liczyłem na coś bardziej spektakularnego. Świąteczne, mikołajowe, ale nie powala. Ale to w końcu święta przecież, mikołajowe klimaty, elfy i renifery w służbie weny… więc laski cukrowe pasują jak ulał.
Plus też duży za szerzenie wiedzy, osobiście o FAST-cie nic nie wiedziałem.
Z kwestii edycyjnych jedna rzecz mi się tylko rzuciła:
Elfy z otwartymi ustami i wypiekami na twarzy wpatrzyły się w ekran, oczekując drugiego, spektakularnego widowiska.
Zastanawiam się czy nie powinno być “na twarzach”
Pozdrawiam!
„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski
Przyznam, że zanim padło słowo “detonator” nie mogłam zrozumieć, czemu Mikołaj wdusza te dźwignie, zamiast je ciągnąć :D Szorcik sympatyczny, choć rzeczywiście, wielkiego efektu “wow” nie ma. Niemniej jest to lektura przyjemna, w sam raz na święta.
deviantart.com/sil-vah
Wszystkie elfy, jak jeden mąż, odwróciły się w stronę ogromnych rozmiarów ekranu, zawieszonego na ścianie naprzeciw podwyższenia.
→ Coś tu nie gra.
Ogromnego rozmiaru ekranu? A w przypadku gdyby chodziło o liczbę mnogą co do słowa “ekran”, no to wtedy ogromnych rozmiarów ekranów by pasowało, ale z tekstu wynika, że ekran był jeden.
– Czy zrobiłeś wszystko tak, jak Ci kazałem?
→ A tu z małej literki.
– Ho! Ho! Ho! – krzyknął Mikołaj.
→ Tylko nie to. Jak to czytam od razu odtwarza się ten dźwięk w mojej głowie xD
Tak w ogóle, to hejka.
No bardzo krótki tekst, faktycznie tytuł adekwatny. No takie mieszane uczucia mam. Fajnie się czyta, ale zakończenie faktycznie jakieś takie średnie przynajmniej dla mnie. Nie przepadam za aż tak krótkimi formami, ale jak już to spodziewam się jakiegoś zaskakującego zakończenia na koniec. Tu tego przynajmniej nie doświadczyłem, ale dobra. Reszta bez marudzenia ;D Krótki tekst to i komentarz krótszy.
Pooozdro!
Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada
Witajcie!
Czyli wszyscy liczyliście na spektakularną końcówkę? No to Was rozczarowałem :P
Pomysł narodził się w formie żartu, po przeczytaniu po kolei wszystkich świątecznych wpisów z podlinkowanego tematu i obejrzeniu filmików ze smutnej katastrofy Arecibo. Urodził się, w kilkanaście minut dorósł i objawił się w formie tekstu w kolejne kilkanaście minut, przerywanych doglądaniem frytek i kotletów, przygotowywanych na dzisiejszy obiad. Mogłem dać temu tworowi nieco dzieciństwa, zamiast tak brutalnie wysyłać w świat samopas. Mea culpa.
Aha, no i pomyślałem, że nie wszyscy mogli słyszeć o katastrofie ikonicznego radioteleskopu, mogącego się pochwalić na przykład byciem w gronie tych, którzy na srebrnym ekranie uśmiercili Seana Beana ;) Więc to takie edutainment trochę też jest.
Dzięki wielkie za odwiedziny i czas poświęcony na przeczytanie i skomentowanie tego szorta :)
Pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
Fajny, leciutki tekst. Zaśmiałam się przy końcówce, choć też mnie zastanawiały te dźwignie jako detonatory. Wizja Mikołaja, który niszczy teleskopy, aby uratować się przed odkryciem jest dobra i zabawna. Taki idealny szorciak na święta.
Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.
Zabawny tekst, plusik za nawiązanie do aktualnych wydarzeń i kolejny za puentę, bo ubawiłem się setnie. :)
Postawiłbym tylko znak zapytania nad wykorzystaniem radioteleskopu Arecibo – bo on już nieaktywny był od dłuższego czasu a i wczesniej chyba nie obserwował Marsa, tylko dalsze ciała niebieskie (poza Układem Słonecznym) jeśli mnie pamięć nie myli. Oczywiście to drobnoska nie wpływająca na sam tekst.
PS: niezła choinka w awatarze. :P
Spokojnie. Tak naprawdę mnie tu nie ma.
@Verus
To właśnie miał być lekki i zabawny tekst na święta. Zalągł się w głowie i musiałem go wyrzucić, żeby mi myśli nie zaprzątał – padło więc na spisanie go i opublikowanie tutaj :) Dzięki za lekturę i komentarz :)
@Geki
Wiem, że Arecibo już od dłuższego czasu nie działał. No, ale ostatnio ie zawalił się żaden inny radioteleskop, więc padło na ten akurat. Z kolei Mars pojawił się z powodu tekstu cobolda, który mnie zainspirował i do którego ten szorciak jest nawiązaniem. Coboldowy tekst znajduje się w wątku Fantastyczny kalendarz adwentowy i impreza świąteczna i nawiązuje z kolei do niepowodzenia misji Mars Polar Lander.
Dzięki za lekturę i komentarz :)
Pozdrawiam (przed)świątecznie
Q
PS. Choinka gigerowa ;)
Known some call is air am
Pomysł, jak sam wyznajesz, narodził się w formie żartu i, jak widać, żartem pozostał – ot, mały elf pewnie nie znał innych lasek, poza cukrowymi. ;)
…wystawały uniesione dźwignie z poziomymi poprzeczkami. Brodacz uniósł rękę… ―> Nie brzmi to najlepiej.
Może wystarczy: …wystawały dźwignie z poziomymi poprzeczkami. Brodacz uniósł rękę…
Z celebrą opuścił rękę i złożył ją na poprzeczce pierwszej ze skrzynek. ―> Na czym polega celebra opuszczenia ręki?
Proponuję: Powoli opuścił rękę i ją złożył na poprzeczce pierwszej ze skrzynek.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Cześć, Reg :)
Ano nie znał. Za to jego kolega był chyba szkolony w jakimś specnazie albo coś, bo jego akcja zakończyła się powodzeniem. Myślę, że elfów nie powinno się dopuszczać do materiałów wybuchowych, bo potem mamy takie katastrofy jak w Portoryko ;)
Zasugerowane poprawki zostały wprowadzone.
Dzięki serdeczne i pozdrawiam ciepło :)
Known some call is air am
Bardzo proszę, Outto, i cieszę się, że uwagi się przydały. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Cześć Outta, bardzo przyjemny szorciak. Nie rozumiem, co dorosłym przeszkadza w magii? Końcówka zabawna i zaskakująca:-) pozdrawiam
Hej Outta!
Przeczytałem komentarze i mam lekkie wyrzuty sumienia.
Ten szort jest dobry, jak najbardziej, i podoba mi się. I pasuje do świątecznego klimatu, no i (co najważniejsze dla mnie) nadaje się na bajkę dla dzieci na dobranoc ;-) Ale nie jest aż tak dobry (jak dla mnie) jak “Mały chłopiec” czy mushroom, mauhroom.
Nie łam się, i dawaj tekst o węglu ;-)
Pozdrawiam!
„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski
No, mnie też brakowało łupnięcia w końcówce. Żarcik z laskami raczej drętwy. Ale połączenie rzeczywistości z fantazją fajne.
Babska logika rządzi!
Zabawne, do uśmiechnięcia :) I jak najbardziej świąteczne. A poza tym dobrze mi się czytało, więc ja też klikam bibliotekę :)
@Reg
Twoje uwagi zawsze są przydatne :)
@Olciatka
Cieszę się, że Ci się podobało. A dorosłym w magii przeszkadza to, że chcieliby aby istniała, ale się nie przyznają do tego, żeby nie wyjść na zdziecinniałych ;)
@Krar
Ale dlaczego masz wyrzuty sumienia? Jak coś nie siądzie, to nie siądzie. I tyle. Sam ostatnio troszke może zbyt obcesowo potraktowałem szorta PopLaba. Zrobiło mi sie trochę głupio, ale stwierdziłem, że lepiej szczerze napisać co mi nie gra, niż silić się na szukanie zalet. Ten jego tekst był całkiem dobry, ale po prostu mi nie siadł.
A wspomniane przez Ciebie opka miały coś przekazać/pokazać/zwrocić na coś uwagę i może dlatego Twój odbiór był lepszy. To jest po prostu świąteczną krotochwilą :)
@Finkla
No nie mogło łupnąć, bo laseczki cukrowe nie wybuchają ;) Ale rozumiem zarzut. Sam wole mocniejsze puenty, tym jednak razem nie chciałem się silić na jakieś trzęsienie ziemi, bo to tekst świąteczny i taki jaki mi przyszedł do głowy, taki opublikowałem. Obiecuję poprawę i dziękuję za klika:)
@Katia
Fajnie, że usmiechnęło :) Cieszy mnie to i również Tobie dziękuję za klika :)
A wszystkim Wam dziękuję za przeczytanie i skomentowanie.
Pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
A dorosłym w magii przeszkadza to, że chcieliby aby istniała, ale się nie przyznają do tego, żeby nie wyjść na zdziecinniałych ;)
też tak uważam:-D
Cześć, Q!
Ależ fajnie rozwinąłeś ten wątek. Tu nie ma nic do nielubienia poza poniższym
czaszę aparatury FAST, zlokalizowanej w chińskiej prowincji Kuejczou
Ta notacja nazw jest a fe, nikt inny się tego nie czepi, ale wiesz… Musiałam. XD
Laski dynamitu zamiast cukrowych to bardzo wybuchowa podmianka. Aż dziwi mnie, że nie dałeś tego tekstu na konkurs świąteczny. Ode mnie ma jednakowoż fokę aprobującą.
Pozdrawiam!
Wuzzup oidrin :)
Znaczy, że wolałabyś, gdybym wpisał Guizhou?
A na konkurs świąteczny za krótkie to jest, poz tym, mam w kopiach roboczych już tekst, który na ten konkurs spłodziłem. Ale cieszę się, że foka aprobuje :)
Pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
Czyli wszyscy liczyliście na spektakularną końcówkę? No to Was rozczarowałem :P
Oj, tak, tak.
Szczególnie Arecibo podkręciło mój apetyt. Miałem nadzieję, że rozpieprzysz Hubbla, a może i jeszcze coś.
Ale jako żarcik-szorcik akceptuję. Przyjemne i elfie.
Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.
Siema fizyk :)
I Ty czujesz się rozczarowany? Damn, Mikołaj mnie przechrzci, bo zamiast radości same strapienia niosę ;)
Hubble’a na razie nie ruszam, ale kto wie… Mam pewien pomysł na szorta w którym mógłbym wykorzystać ten teleskop, ale na razie koncepcja jest w fazie przemyśliwania ;)
Cieszę się, że przynajmniej jako żarcik zostało zaakceptowane.
Pozdrawiam
Q
Known some call is air am
Nie ma to jak świąteczne żarty i creepypasty.
Drogie elfy! Nasza misja obdarowywania dzieci prezentami jest na Ziemi jawna.
Jak to przeczytałem, to mi kopara opadła i uśmiech zagościł na twarzy od ucha do ucha. Wiem, że źli i brzydcy hitlerowcy mają brzydki zwyczaj reaktywowania swoich baz na Marsie, głównie w filmach pokroju Iron Sky, ale żeby to samo dotyczyło świętego Mikołaja, o tym nie wiedziałem. Pomysł zacny. Brawo. :)
Cześć Maćku :)
Baza na Marsie wyszła od coboldowego drabble’a świątecznego, reszta to aktualne wydarzenia, doprawione świątecznym klimatem :)
Dzięki za odwiedziny i pozdrawiam świątecznie
Q
Known some call is air am
Ech, ten w Arecibo był i tak nie do uratowania, chińskiego byłoby szkoda :)
Podobał mi się Mikołaj na Marsie, też zimno, choć kolorki nieco inne.
Łupnięcia na końcu trochę zabrakło.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Siema :)
Ano, FASTa byłoby szkoda. I właśnie dlatego zabrakło łupnięcia na końcu, bo elf pomylił laski dynamitu z cukrowymi. Ale za to jest słodko ;)
Pozdrawiam
Q
Known some call is air am
Haaaaaaaa :D
– Ho! Ho! Ho! – krzyknął Mikołaj.
Hahahahaaaaaaaaaa :D
Genialne :D
Fakt, końcówka mogła być jakoś minimalnie bardziej dosadna.
Mógł wyrzucić elfa w próżnię, ponownie krzycząc:
– Ho! Ho! Ho! – krzyknął Mikołaj.
:D
Cześć silvan :)
Cieszę się, że Ci się podobało. Ale końcówka właśnie miała być taka, no wiesz, świąteczna, bez niepotrzebnego mordowania biednych elfów. Ale zgadzam się, że temu żartowi brakuje na końcu mocniejszego dolpiernięcia :)
Known some call is air am
Cześć Outta
Chodzę sobie tak po portalu i trafiłem na Twój profil. Zjechałem na dół, na wypuszczone teksty, a tam ten oto szort z czterema klikami.
Więc dałem mu szansę i się nie zawiodłem. ;)
Bardzo spodobał mi się motyw uszkodzenia radioteleskopu z dezinformacją stojącego pod ścianą wydania się prawdy Mikołaja. Szort jest treściwy jak na swoją długość, a końcówka była doprawdy zaskakująca. Tylko ten biedny elf, bo nie wiem co Mikołaj musiał mu potem zrobić.
Także podsumowując powyższe, daję klika!
Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.
Cześć Sagitt, dzięki wielkie, ale nie trzeba było. To była przedświąteczna historyjka, napisana pod wpływem informacji o katastrofie w Arecibo. A teraz to bardziej jakieś bożonarodzeniowe rzeczy powinny wpadać do biblio :)
Dziękuję bardzo za przeczytanie i klika :)
Pozdrawiam
Q
Known some call is air am
Zawsze wolę dawać kliki “w wolności”, a nie z powodu nicku, tutaj zaś trwam w tym i klik jest za tekst. Równie dobrze mógłbym przemknąć niezauważony gdybym nie chciał. :D
Pozdrawiam również
Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.
Sympatyczne :)
Przynoszę radość :)
Dzięki Anet :)
Known some call is air am
Biedny ‘słodki’ elfik. Chciał dobrze. Fajne :) (na lic. Anet)