- Opowiadanie: All - Eapiteum Aelaramasa

Eapiteum Aelaramasa

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Eapiteum Aelaramasa

Jeden czło­wiek tedy sta­nął na­prze­ciw za­mknię­tym wro­tom do mojej kra­iny. Nie miał imie­nia, nie miał ro­dzi­ny czy przy­ja­ciół. A chciał tylko jed­nej rze­czy, śmier­ci. W nie­skoń­czo­nym kon­ti­nu­um śmierć nie ist­nia­ła, było moje ist­nie­nie za­sko­czo­ne, zna­le­zio­ne w skra­ju bez­czyn­no­ści i bez­rad­no­ści. Jed­nak po­siadł on wszyst­ko by opu­ścić swój świat, jego rze­czy­wi­stość, wstą­pić do fik­cji i miejsc kry­tych przez pod­świa­do­mość. Nie wie­dzia­łem, a ra­czej, nie są­dzi­łem, aby był w sta­nie od­na­leźć tego, czego szu­kał. Bo­wiem nikt nie jest w sta­nie zna­leźć swo­je­go pra­gnie­nia, ma­rze­nia.

 

Ska­za­ni na smut­ną imi­ta­cję życia, ogra­ni­cze­ni li­mi­ta­mi rze­czy­wi­sto­ści. Życia nie ma w sercu, oczach, nosie, skó­rze czy ję­zy­ku. Wszyst­ko na końcu staje się ni­czym, każde osią­gnię­cia zni­ka­ją, wspo­mnie­nia prze­sta­ją ist­nieć, prze­sta­je się czuć. Ale on już od dawna ni­cze­go nie czuł. Noce puste, zimne, sa­mot­ne? On nigdy nie był sa­mot­ny, były z nim jego myśli, wdzie­ra­ją­ce się coraz głę­biej w całe ist­nie­nie. Prze­szedł przez pierw­szy etap, zo­ba­czył ciem­ność, tylko wła­śnie ona jest na samym po­cząt­ku. To jak roz­świe­tli się mrok, jest zna­czą­ce, można za­pa­lić świe­ce, lecz cóż ona daje. Dla­te­go on po­zo­stał w mroku i cze­kał. Dalej cze­ka­ła ak­cep­ta­cja, cier­pli­we ocze­ki­wa­nie na bło­gość śmier­ci. W leżu be­stii da­le­ko pod wodą, czer­wo­ną i zimną, ka­pią­cą z nieba. W miej­scu, gdzie nie ist­niał sens, gdzie nie ist­nia­ło zna­cze­nie. Pięk­nie tam jest, ale jak wszyst­ko przed śmier­cią, ma też swoje wady. Nie wie­dział jak się tam do­stać, czte­ro­gło­wa hydra, zwie­rzę Pa­ta­li­gro­na, wy­ssa­ło z niego całą wodę z ciała. Po chwi­li po­czuł, jak to jest cier­pieć poza cia­łem.

 

Je­steś sam w bieli, z każ­dym mru­gnię­ciem prze­su­wa­ją się szare okrę­gi, małe ledwo wi­docz­ne, chcesz je zo­ba­czyć w ca­ło­ści, ale nie je­steś w sta­nie. Idziesz do przo­du, co wy­da­je się co­fa­niem. Nie ma lewej ni pra­wej. Spo­glą­dasz na swoje ciało, a ono je­dy­nie samym kon­tu­rem. Za­czy­na mdlić, krę­cić się w gło­wie. Li­czysz w swo­jej gło­wie każdy stuk­nię­cie ze­ga­ra. Ude­rze­nie gongu, otwie­rasz oczy i czu­jesz, jak się palą na widok czer­wo­ne­go słoń­ca. Tak sucho w ustach, w gar­dle, pić, ale prze­cież nie mo­żesz. Zgię­cie w brzu­chu, głód. Te rze­czy przy­po­mnia­ły, czym je­steś, byłeś, bądź bę­dziesz.

 

 

Bied­na z cie­bie isto­ta, tak ci współ­czu­je.

Wiedz, że gdy­bym mógł, za­bił­bym cię.

Dzi­wię się, że nikt nie chce pomóc.

A prze­cież mó­wi­li… Że po­mo­gą…

 

Wy­bacz, przy­kro mi. Ale to nie ko­niec, bo­wiem on wciąż sie­dział w mroku. Cze­kał na nic. Gdy my­śla­łem, że był już gotów na drugi krok, za­wio­dłem się. Wciąż wy­da­wa­ło mu się, że jego czło­wie­cze życie miało zna­cze­nie. Ist­nie­nie jako coś ży­ją­ce­go w po­wło­ce cie­le­snej jest takie smut­ne… Jak oni to robią? Co­dzien­nie żyć… ro­zu­miem, my­śle­nie, coraz to głęb­sze my­śle­nie i próby zna­le­zie­nia po­wo­du. Nie myślą, więc żyją. Bo gdyby było ina­czej, wszy­scy by ma­so­wo po­zba­wi­li się na­wza­jem życia. Co jest cie­ka­we­go, w życiu do mo­men­tu śmier­ci wska­za­ne­go przez lo­so­wość. Skoro i tak umrą to, czemu nie zro­bią tego do razu? Czy jest to walka z si­ła­mi poza zro­zu­mie­nie? Cie­le­sność oraz życie w rze­czy­wi­sto­ści nie ma żad­ne­go sensu. Chciał­bym im wszyst­kim pomóc, lecz nie ode mnie to za­le­ży. Teraz to on jest u wrót fik­cji i nie­ma­te­rial­no­ści, życia po­za­cie­le­sne­go, bło­go­sła­wień­stwa. Wy­wyż­sze­nia umy­słu by się­gnął poza pod­świa­do­mość, by za­czął ist­nieć jako forma ide­al­na. Nie po­zwo­lę, by prze­grał.

 

Przy­po­mnia­łem mu, dałem wspo­mnie­nia, dałem mu myśli. Za­pła­kał bia­łym dymem, rany w jego ciele za­czę­ły się topić sza­ro­ścią. Wszyst­kie te cier­pie­nia i bóle za życia, po co wra­cać? Po co pró­bo­wać się oszu­ki­wać, że bę­dzie do­brze? Dla­cze­go czymś do­brym przy­kry­wać ogrom cze­goś złego? Po­zwól mi wejść w twe wspo­mnie­nia…

 

Czemu byłeś ob­śmie­wa­ny, byłeś wy­so­ki i silny, lecz de­li­kat­ny w duszy. Tacy nie mają miej­sca w rze­czy­wi­sto­ści.

 

Ucie­ka­łeś w sa­mot­ność, do rze­czy ma­te­rial­nych, da­wa­ły szczę­ście, ale nie na długo, praw­da? Żadna rzecz nie przy­nie­sie praw­dzi­we­go szczę­ścia.

 

Pod­świa­do­mie za­czy­na­łeś czuć przy­wią­za­nie, uczu­cia do dru­giej osoby. Cie­ka­we co by się stało, gdyby to uczu­cie zo­sta­ło wtedy za­spo­ko­jo­ne.

 

Od tego mo­men­tu za­czy­na­łeś do­strze­gać bez­na­dzie­je swo­je­go ży­wo­ta, ale po­myśl, do czego cię to zbli­ży­ło.

 

Za­czą­łeś sły­szeć nie tylko swój głos, chcia­łeś po­zbyć się swo­je­go ciała, wy­zwo­lić życie z wię­zie­nia.

 

Tyle razy zra­nio­ny, tyle razy się pod­nio­słeś, by upaść po­now­nie. Nie do­świad­czy­łeś uczu­cia, ja­kie­go pra­gną­łeś.

 

Ostat­nie wspo­mnie­nie, za­mknię­ty w tym nie­skoń­czo­nym kręgu, co­dzien­nie to samo, brak zmia­ny, cią­gle sa­mot­ny i smut­ny. Pod­da­łeś się już, po­go­dzi­łeś z fak­tem, że nie dasz rady się wy­zwo­lić. Po­wta­rzal­ność, praca, emo­cje nie do kon­tro­lo­wa­nia, zimno, sen. Okła­ma­łeś się, choć daje ci to siły, tego wła­śnie cię po­zba­wię. Za­py­taj się, po co pra­cu­jesz? Po co ci pie­nią­dze? Dla­cze­go mu­sisz pra­co­wać? Uwierz mi, nie ma do­brej od­po­wie­dzi, chyba że wy­star­cza ci od­po­wiedź: by żyć. A teraz usiądź i po­myśl albo od­rzuć te py­ta­nia na bok, i żyj, by żyć.

 

Zdją­łem całą biel z jego oto­cze­nia, zo­sta­wi­łem je­dy­nie mrok. Ale on już w nim wi­dział wszyst­ko. Był go­to­wy, by za­znać ist­nie­nia. Moim za­da­niem od po­cząt­ku mego bytu było zaj­mo­wa­niem się no­wy­mi isto­ta­mi, do­cie­ra­ją­cy­mi do swych ma­rzeń i pra­gnień. Zdzi­wi­łem się, gdy zo­ba­czy­łem, jak mało od życia chciał. Wi­dzia­łem lu­na­ty­ków, sza­leń­ców co od­rzu­ci­li wszyst­ko dla pie­nię­dzy czy in­nych bo­gactw. Ale on… On chciał tak mało, byłem pe­wien, że nie muszę go już ob­ser­wo­wać. Wi­dzia­łem w jego oczach szczę­ście, myślę, że pierw­szy raz je po­czuł. Od­sze­dłem w nie­skoń­czo­ne kon­ti­nu­um, za­my­ka­jąc swoje drzwi do jego ist­nie­nia, zo­sta­wia­jąc za sobą obraz sa­mot­ne­go drze­wa na po­la­nie w lesie. Zo­sta­wi­łem obraz z nie­ist­nie­ją­cą za życia uko­cha­ną, opie­ra­ją­cą się o jego ramię.

 

Być może Agle­aca źle pod­cho­dzi do tych bied­nych istot. Z dru­giej stro­ny, nie każdy za­słu­gu­je na ten pięk­ny dar. By żyć jak we wła­snym śnie, by mieć, co za­wsze się pra­gnę­ło. By po­my­śleć i mieć. To jest wła­śnie moje Eapi­teum – kto za­słu­gu­je na co, kogo uka­rać, a kogo zba­wić. Co jest złem, a co jest do­brem. Pra­gnie­nie, a ma­rze­nie.

 

Co jest po śmier­ci…

Koniec

Komentarze

Czesc. Na po­cza­tek kilka uwag: było moje ist­nie­nie za­sko­czo­ne… Bylo moje ist­nie­nie za­sko­czo­ne? Nie le­piej: moje ist­nie­nie bylo / zo­sta­lo za­sko­czo­ne? nie są­dzi­łem, aby był w sta­nie od­na­leźć tego, czego szu­kał… -> nie le­piej TEGO – TO? Ska­za­ni na smut­ną imi­ta­cję życia, ogra­ni­cze­ni li­mi­ta­mi rze­czy­wi­sto­ści. Kto jest ska­za­ny? każde osią­gnię­cia zni­ka­ją… Kazde, czy wszyst­kie? tylko wła­śnie ona jest na samym po­cząt­ku… Wy­rzu­cil­bym "wla­snie". Pięk­nie tam jest, ale jak wszyst­ko przed śmier­cią, ma też swoje wady. Gdzie tam? W tym miej­scu be­stii? To jak to moze "byc przed smier­cia" i miec wady? Cos mi sie nie klei. wy­ssa­ło z niego całą wodę z ciała… Wy­rzu­cil­bym "z ciala". a ono je­dy­nie samym kon­tu­rem… Cza­sow­nik przy­dal­by sie. Moze "jest je­dy­nie…"? Co­dzien­nie żyć… ro­zu­miem… Tu "Ro­zu­miem", ra­czej zro­bil­bym nowe zda­nie. wszy­scy by ma­so­wo po­zba­wi­li się na­wza­jem życia… Wszy­scy, ma­so­wo, na­wza­jem. Kazde z tych slow pra­wie na to samo wska­zu­je. Prze­bu­do­wał­bym. Czemu byłeś ob­śmie­wa­ny, byłeś wy­so­ki i silny, lecz de­li­kat­ny w duszy. Tu znak za­py­ta­nia? I jesz­cze kilka in­nych. No nie do­cia­gne. Wy­bacz, to nie zla wola, a pi­sa­nie na te­le­fo­nie. Stad tez brak for­ma­to­wa­nia. Prze­czy­ta­lem, choc przy­zna­je, ze bylo to trud­ne. Spora ilosc ba­bol­kow bar­dzo utrud­nia od­bior tego fi­lo­zo­ficz­ne­go tek­stu. Z grub­sza wy­da­je mi sie, ze kon­cow­ke ro­zu­miem, ale pierw­sze 80% tek­stu… Mniej. Na pewno jakas war­tosc to nie­sie. Po­cze­kaj na spraw­niej­szych ode mnie uzyt­kow­ni­kow, jak reg, fizyk, fin­kla, outta, dra­ka­ina, tar­ni­na i wielu in­nych. Z ich opi­nii mozna wiele sie na­uczyc. Po­zdra­wiam!

Cześć!

Prze­czy­ta­łem, i chyba muszę tro­chę po­my­śleć, bo póki co nie­wie­le zro­zu­mia­łem poza kil­ko­ma ostat­ni­mi zda­nia­mi. Mam wra­że­nie, że jest tu w pew­nym sen­sie na­wią­za­nie do Two­ich po­przed­nich opo­wia­dań (przy­naj­mniej jedno czy­ta­łem, z tego co pa­mię­tam).

Ode­zwę się jutro, jak cos wy­my­ślę, i nie za­po­mnę ;-)

Po­zdra­wiam!

„Po­szu­ki­wa­nie praw­dy, która, choć­by naj­gor­sza, mo­gła­by tłu­ma­czyć jakiś sens czy choć­by kon­se­kwen­cję w tym, czego je­ste­śmy świad­ka­mi wokół sie­bie, przy­no­si je­dy­ną moż­li­wą od­po­wiedź: że samo po­szu­ki­wa­nie jest, lub może stać się, ową praw­dą.” J.Kaczmar­ski

Hej

 

W ogóle nie ro­zu­miem ty­tu­łu ktoś mnie oświe­ci?

 

Na­stęp­nie tekst mi się spodo­bał choć zro­zu­mia­łem tylko część. Ale czyż nie o to cho­dzi­ło? By zo­sta­wić czy­tel­ni­ka w jego wła­snych do­my­słach i kon­ster­na­cji? Jeśli tak udało ci się to świet­nie, jeśli chcia­łeś prze­ka­zać jasną i czy­tel­ną wia­do­mość to coś nie wy­szło ;p

 

Nie wy­ja­śniasz zbyt wiele ale moim zda­niem jak na shor­ta jest ok.

 

Po­zdra­wiam

Pisz to co chciał­byś czy­tać, czy­taj to o czym chcesz pisać

Cześć;-)

 

Nie wie­dzia­łem, a ra­czej, nie są­dzi­łem, aby był w sta­nie od­na­leźć tego, czego szu­kał. Bo­wiem nikt nie jest w sta­nie zna­leźć swo­je­go pra­gnie­nia, ma­rze­nia.

po­wtó­rze­nie

 

Wszyst­ko na końcu staje się ni­czym, każde osią­gnię­cia zni­ka­ją, wspo­mnie­nia prze­sta­ją ist­nieć, prze­sta­je się czuć. Ale on już od dawna ni­cze­go nie czuł.

po­wtó­rze­nia

 

Dla­te­go on po­zo­stał w mroku i cze­kał. Dalej cze­ka­ła ak­cep­ta­cja, cier­pli­we ocze­ki­wa­nie na bło­gość śmier­ci.

po­wtó­rze­nie

 

Nie wie­dział jak się tam do­stać, czte­ro­gło­wa hydra, zwie­rzę Pa­ta­li­gro­na, wy­ssa­ło z niego całą wodę z ciała.

wy­ssa­ło albo z niego albo z ciała

 

 

Wciąż wy­da­wa­ło mu się, że jego czło­wie­cze życie miało zna­cze­nie. Ist­nie­nie jako coś ży­ją­ce­go w po­wło­ce cie­le­snej jest takie smut­ne… Jak oni to robią? Co­dzien­nie żyć… ro­zu­miem, my­śle­nie, coraz to głęb­sze my­śle­nie i próby zna­le­zie­nia po­wo­du. Nie myślą, więc żyją. Bo gdyby było ina­czej, wszy­scy by ma­so­wo po­zba­wi­li się na­wza­jem życia. Co jest cie­ka­we­go, w życiu do mo­men­tu śmier­ci wska­za­ne­go przez lo­so­wość. Skoro i tak umrą to, czemu nie zro­bią tego do razu? Czy jest to walka z si­ła­mi poza zro­zu­mie­nie? Cie­le­sność oraz życie w rze­czy­wi­sto­ści nie ma żad­ne­go sensu.

masa po­wtó­rzeń

 

All, w Twoim tek­ście znaj­du­je się mnó­stwo po­wtó­rzeń i nie­ste­ty, nie czyta się tego do­brze. Poza tym po­wi­nie­neś po­pra­co­wać nad in­ter­punk­cją oraz szy­kiem w zda­niach. Sta­raj się uży­wać wy­ra­zów bli­sko­znacz­nych, a tekst bę­dzie bar­dziej war­to­ścio­wy. 

Co do tre­ści, to nie je­stem pewna, co chcia­łeś prze­ka­zać. Twój szort od­bie­ram jako roz­wa­ża­nia o życiu. 

po­zdra­wiam

All

 

Taki szor­ciak mo­gła­bym łyk­nąć przy her­ba­cie, ale nie zro­bię tego i nie zo­sta­wię me­ry­to­rycz­ne­go ko­men­ta­rza. Przej­rza­łam bo­wiem Twoją ak­tyw­ność por­ta­lo­wą i – ko­men­tu­jesz wy­łącz­nie wła­sne tek­sty. Na do­da­tek z na­sta­wie­niem na od­rzu­ca­nie wszel­kiej kry­ty­ki czy rad, włącz­nie z po­praw­no­ścio­wy­mi. Po co więc czy­tać i ko­men­to­wać?

Por­tal dzia­ła na za­sa­dzie al­tru­izmu wza­jem­ne­go. Wszy­scy, z jed­nym wy­jąt­kiem jed­nej z naj­bar­dziej ak­tyw­nych i rze­tel­nych ko­men­ta­to­rek, piszą wła­sne tek­sty i ocze­ku­ją in­te­rak­cji z in­ny­mi użyt­kow­ni­ka­mi. Oczy­wi­ście nie­wy­ka­zy­wa­nie al­tru­izmu wza­jem­ne­go nie jest za­bro­nio­ne, nie­mniej za­zwy­czaj skut­ku­je ni­skim za­in­te­re­so­wa­niem twór­czo­ścią osob­ni­ka. Czego w sumie już do­świad­czasz: mak­sy­mal­na licz­ba ko­men­ta­rzy pod tek­sta­mi to 14, brak choć­by jed­ne­go klika bi­blio­tecz­ne­go. Dzia­ła zresz­tą rów­nież czyn­nik czy­sto psy­cho­lo­gicz­ny: po pro­stu nie je­steś roz­po­zna­wal­ny.

Śmiem po­wąt­pie­wać, czy sko­rzy­stasz, ale jed­nak na wszel­ki wy­pa­dek wrzu­cam Ci przy­dat­ny po­rad­nik por­ta­lo­we­go sa­vo­ir-vi­vre’u czy też su­rvi­va­lu:

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676

http://altronapoleone.home.blog

Tekst fa­bu­lar­nie skąpy, taki do prze­my­śleń. Re­zy­gnu­jesz ze spraw­dza­ją­cych się roz­wią­zań w po­sta­ci dia­lo­gów i akcji tu­dzież roz­wo­ju po­sta­ci. Mu­sisz być w takim razie nie­zwy­kle spraw­ny ję­zy­ko­wo, by za­chwy­cać zda­nia­mi, by trud­ne spra­wy, któ­ry­mi się zaj­mu­jesz, ktoś chciał roz­wa­żać. Moim zda­niem, jeśli tylko coś ta­kie­go za­mie­rzasz two­rzyć, mu­sisz taki język per­fek­cyj­nie opa­no­wać. Tu trze­ba ży­czyć po­wo­dze­nia, bo to za­da­nie ty­ta­nicz­ne.

Rzecz­ka nie­du­ża i nie­głę­bo­ka, choć prze­być ją łatwo, bo tu wszę­dzie same pły­ci­zny, to most na niej. A na mo­ście myt­nik z kil­ko­ma zbroj­ny­mi po­moc­ni­ka­mi.

Strasz­nie trud­ny w od­bio­rze tekst. Zna­la­złem po dro­dze tro­chę li­te­ró­wek, ale nie ma chyba sensu ich wy­łu­ski­wać, bo i po co. To de­ta­le. Co do ca­ło­ści, to do­brną­łem gdzieś do po­ło­wy. Nie dałem rady po pro­stu, cięż­ko się to czyta. 

Za­ufaj Al­la­ho­wi, ale przy­wiąż swo­je­go wiel­błą­da.

 

kra­r85 – Na­wią­za­nie jest drob­ne do in­ne­go tek­stu ale nie ma ono na więk­szą skalę zna­cze­nia, tekst wy­ma­ga sku­pie­nia i my­śle­nia oczy­wi­ście, w każ­dym razie dzię­ki za prze­czy­ta­nie. 

aKu­ba­139 – do­kład­nie cho­dzi­ło to co na­pi­sa­łeś, nie mam za­mia­ru wy­ja­śniać ni­cze­go w swo­ich utwo­rach. Rów­nież dzię­ki za opi­nie i prze­czy­ta­nie. 

 

Ol­ciat­ka – po­wtó­rze­nia (ogól­nie nie za­prze­cze że po­win­no się ich uni­kąc) jed­nak w tym tek­ście ich obec­ność jest dla mnie ak­cep­to­wal­na, tekst nie ma być wy­ra­zi­sty czy lekki. Od­bie­rze każdy tekst jak od­bie­rze, nie będę mówić że ode­bra­łaś go źle czy ina­czej. 

 

dra­ka­ina – Powód moich braku ko­men­ta­rzy u in­nych jest pro­sty, nie in­te­re­su­je mnie twór­czość in­nych ani udzie­la­nie się głę­biej w spo­łecz­ność. Nie za­mie­rzam robić cze­goś, czego nie chce ale tak wy­pa­da. Ja nie ocze­ku­je ni­cze­go, masz ocho­tę prze­czy­tać – miło, masz ocho­tę sko­men­to­wać – miło, dzię­ki. Nie od­rzu­ci­łem nigdy żad­nej kryt­ki ani opini, to że mam wła­sne zda­nie o tym jak wy­glą­da i miał wy­glą­dać tekst nie zna­czy od razu tego co na­pi­sa­łaś. Wszyst­kie ko­men­ta­rze po­praw­no­ścio­we bra­łem i biorę pod uwagę, nie wiem skąd ci się wzię­ło to kłam­stwo. Nie wiem co ma na celu na­pi­sa­nie tego co już wiem, też zda­rzy­ło zo­ba­czyć mi się wła­sny pro­fil. Masz racje nie sko­rzy­stam. 

 

Ja­stek Te­li­ca – Fa­bu­ły nie ma wcale, jest on rze­czy­wi­ście do prze­my­śleń, do wzbu­dze­nia wy­obraź­ni/fan­ta­zji. Ow­szem re­zy­gnu­je z dia­lo­gów, roz­wo­ju po­sta­ci rów­nież nie ma. Zgo­dzę się oczy­wi­ście że nie jest to łatwy kunszt, tylko czas i prak­ty­ka mnie w nim po­lep­szy choć nie licz­ne jed­nost­ki chwa­li­ły już mój spo­sób pi­sa­nia i język więc myślę że idę w do­brym kie­run­ku. Dzię­ki za ko­men­tarz. 

 

Fa­so­let­ti – Hej, dzię­ki że spró­bo­wa­łeś to rów­nież jest cenne, to że nie dałeś rady rów­nież do­brze świad­czy o tek­ście jak i o tobie. Tek­sty coraz bar­dziej prze­pro­wa­dzam przez ko­rek­ty czy­ta­jąc ko­men­ta­rze na po­przed­nich, w któ­rych zwra­ca­no mi uwagę na czę­ści tek­stu. Sądze że nie da się na­pi­sać tek­stu bez na­zwa­nych przez cie­bie de­ta­li, przy­naj­mniej nie z moim sta­żem. W każ­dym razie dzię­ki jesz­cze raz. 

 

Pi­sząc po­now­nie, moje pismo nie jest dla każ­de­go, piszę bo lubię, każdy ko­men­tarz jest war­to­ścio­wy i żad­ne­go na pewno nie ole­wa­łem. Nie za­czne latać po tek­stach i czy­tać twór­czo­ści in­nych żeby się wy­pro­mo­wać, uwa­żam że jak na­pi­sać ko­men­tarz to bez in­ten­cji wy­pro­mo­wa­nia wła­snych two­rów. Moje tek­sty mają małą uwagę czy roz­po­zna­wal­ność, trud­no. 

All

Powód moich braku ko­men­ta­rzy u in­nych jest pro­sty, nie in­te­re­su­je mnie twór­czość in­nych ani udzie­la­nie się głę­biej w spo­łecz­ność.

Przy­naj­mniej uczci­wie sta­wiasz spra­wę, choć nie­po­praw­nie po pol­sku. Bez od­bio­ru.

http://altronapoleone.home.blog

Prze­my­śla­łem, prze­czy­ta­łem i wra­cam.

Pa­mię­taj, wszyst­ko co piszę to tylko moja skrom­na opi­nia. Po­ka­zu­jesz w tek­ście dwoje bo­ha­te­rów: jed­ne­go wszech­moc­ne­go, boga czy straż­ni­ka praw i dru­gie­go, jakby szu­ka­ją­ce­go uko­je­nia, przy­tło­czo­ne­go czymś. Drogi, którą po­ko­nu­je ten drugi zbyt­nio nie ro­zu­miem, forma jest dla mnie zbyt mało przy­stęp­na, za­wi­ła i nie budzi we­wnętrz­nej mo­ty­wa­cji do wy­sił­ku. Mamy tu ja­kieś cier­pie­nie, żal i chęć uciecz­ki do świa­ta ze snów.

Pi­szesz, że tekst wy­ma­ga sku­pie­nia i my­śle­nia. Pew­nie tak, ale jak dla mnie wy­ma­ga też pew­ne­go do­pra­co­wa­nia, tak by forma i prze­kaz “wy­na­gra­dza­ły” trudy. Wy­bra­na przez cie­bie kon­cep­cja tek­stu jest też sama w sobie trud­niej­sza w od­bio­rze.

Weź do­wol­ne opo­wia­da­nie z bi­blio­te­ki tu na por­ta­lu, albo z ja­kiejś współ­cze­snej książ­ki, którą masz i prze­czy­taj na głos 10 – 20 zdań. Potem zrób to samo ze swoim tek­stem. Albo niech ktoś to prze­czy­ta, a ty bę­dziesz słu­chał. Po­sta­raj się za­uwa­żyć róż­ni­ce. Po­wtó­rze­nia, cza­sem szyk zda­nia. Nawet je­że­li tekst ma świet­ne głęb­sze prze­sła­nie, to forma po­win­na stwo­rzyć wa­run­ki, by je cel­nie prze­ka­zać. Jak dla mnie tego bar­dzo tu bra­ku­je.

Po­zdra­wiam i po­wo­dze­nia!

„Po­szu­ki­wa­nie praw­dy, która, choć­by naj­gor­sza, mo­gła­by tłu­ma­czyć jakiś sens czy choć­by kon­se­kwen­cję w tym, czego je­ste­śmy świad­ka­mi wokół sie­bie, przy­no­si je­dy­ną moż­li­wą od­po­wiedź: że samo po­szu­ki­wa­nie jest, lub może stać się, ową praw­dą.” J.Kaczmar­ski

Cóż mogę po­wie­dzieć, All, o Two­jej twór­czo­ści? Za­cznę może od tego, że tak jak jazz­man uczy się pod­staw mu­zy­ki, zanim za­cznie im­pro­wi­zo­wać, a ma­larz sur­re­ali­sta musi opa­no­wać sztu­ką ma­lar­ską, zanim zbun­tu­je się prze­ciw re­ali­zmo­wi, tak li­te­rat po­wi­nien na­uczyć się naj­pierw ję­zy­ka pol­skie­go, opa­no­wać jako tako warsz­tat pi­sar­ski i spró­bo­wać stwo­rzyć coś, co ma ręce i nogi, fa­bu­łę, bo­ha­te­rów, świat przed­sta­wio­ny itd. A gdy już za­pa­nu­je nad pió­rem, może sobie eks­pe­ry­men­to­wać, łamać sche­ma­ty, bu­rzyć formę i treść. Rzad­ko się zda­rza­ją oko­licz­no­ści sprzy­ja­ją­ce takim mier­no­tom mu­zycz­nym jak np. Sid Vi­cio­us, które nawet nie po­tra­fiąc grać na pro­stym in­stru­men­cie, ro­bi­ły od­po­wied­nie wra­że­nie.

To chyba do­me­na mło­dzień­cze­go buntu, po­czu­cia wy­jąt­ko­wo­ści, które to­wa­rzy­szy po­cząt­ku­ją­cym w każ­dej dzie­dzi­nie, że z miej­sca chcą oba­lać mury, wy­wa­żać drzwi (naj­czę­ściej już dawno otwar­te), pisać na­tchnio­ne rze­czy, prze­le­wać na pa­pier swoje po­to­ki myśli i fi­ku­śne wizje, nad­uży­wa­jąc wiel­kich słów, prze­sta­wia­jąc szyk zda­nia, pom­pu­jąc tekst pu­sty­mi zda­nia­mi, które wy­da­ja im się zna­czą­ce, mi­stycz­ne i ta­jem­ni­cze. Potem koń­czy się jed­nak tra­dy­cyj­nym gra­fo­mań­skim beł­ko­tem, stru­mie­niem śliny, pseu­do­in­te­lek­tu­al­ny­mi wy­po­ci­na­mi, wy­myśl­ną formą czy sty­li­sty­ką, za którą kryje się in­te­lek­tu­al­na i li­te­rac­ka pust­ka. I potem czy­ta­my na­gro­ma­dze­nie ta­kich fra­ze­sów, wy­du­ma­nych słów, na­dę­tych zdań i non­sen­sów.

Lek­tu­rę po­wyż­sze­go dzie­ła mogę pod­su­mo­wać krót­ko: bla bla bla.

 

Ps. A swo­je­my zna­jo­me­mu, Ma­ata­ji, który za­re­je­stro­wał się na por­ta­lu tylko po to, żeby dać Tobie mak­sy­mal­ną ocenę, prze­każ, że takim kiep­skim tek­stom nikt tutaj szó­stek nie przy­zna­je. Chyba, że to Ty sam sobie z dru­gie­go konta tę szóst­kę dałeś.

Po prze­czy­ta­niu spa­lić mo­ni­tor.

 

Brak zna­kow bo pi­sa­ne na kla­wia­tu­rze z pracy.

 

kra­r85 – hej, dzie­ki za fajny, re­flek­syj­ny ko­men­tarz, nie ma zlej in­ter­pre­ta­cji oczy­wi­scie, spo­sob w jaki zro­zu­mia­les tresc jest po­praw­ne choc ja tro­che wie­cej prze­ka­zy­wa­lem w utwo­rze. Tek­sty maja byc trud­ne i ciez­kie ale zgo­dze sie z tym co na­pi­sa­les, po­win­ny na­gra­dzac za wy­ka­za­ny trud. Dzie­ku­je za ko­men­tarz i prze­czy­ta­nie! 

 

 

mr.maras – Ma­ata­ji to nie jest moj zna­jo­my ufaj lub nie i tekst moze jest kiep­ski dla cie­bie nie ko­niecz­nie dla kaz­de­go. In­sy­nu­owa­nie ze zro­bil­bym takie rze­czy zeby do­stac jakas ocene na por­ta­lu z oso­ba­mi o two­ich opi­niach jest spora ob­ra­za dla mnie. Nie po­zdra­wiam.

All

Prze­czy­ta­łam i cóż mogę po­wie­dzieć.

Zde­cy­do­wa­nie wolę tek­sty pi­sa­ne dla ludzi, a nie “trud­ne i cięż­kie”, aby po­czuć się wy­jąt­ko­wo mą­drym. Zwłasz­cza, jeśli udziw­nio­na forma tylko przy­kry­wa brak ja­kie­go­kol­wiek prze­ka­zu.

deviantart.com/sil-vah

Silva – Bar­dzo mi smut­no że nie zna­la­złaś prze­ka­zu w tek­ście, tekst nie jest dla mą­drych czy głu­pich, jest dla wszyst­kich. 

All

Pró­bo­wa­łam prze­czy­tać, ale cóż… Tekst mnie zmógł.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Nowa Fantastyka