Inptodosama, Eptovilgama.
Dobro, a zło.
Kobieta, mężczyzna.
Prawda, kłamstwo.
Rzeczywistość, fikcja.
Marzenia, złudzenia.
W pradawnym zwoju Tych Co Byli Przed Nami.
Powiedziane zostało.
Nic nie jest wszystkim, wszystko jest niczym.
Tyle zbłądzonych dusz.
Zmagających się w nieskończonym kontinuum.
Pierwsza dusza otworzyła drzwi i wstąpiła do gęstego lasu.
Ciemność i mrok spowiły ją natychmiast.
Brnęła przez wyciągające się po nią dłonie.
Ciągnęły do siebie, ostrymi pazurami okaleczały.
Zastanawiała się, czemu?
Czemu te dłonie chciały ją wziąć ze sobą?
Wtedy to zaczęła zastanawiać się.
Czym jest dobro, a czym zło.
Druga dusza była zagubiona w cyklu życia i śmierci.
Panoszyła się po metropoliach.
Gdzie ogromne obeliski dumy sięgały chmur.
Druga dusza była bardzo skomplikowana.
Zastanawiała się bowiem.
Czemu istniał pewien podział?
On potrafił przekazać tyle bólu , ale ona również.
To ona jednak dawała życie.
A on potrafił je zabrać.
Dusza widziała jego ofiary na bagnistych polach.
Widziała również jak ona zmieszana w krwi i pocie.
Jednak to tylko on może stworzyć wbrew woli.
Ona nie będzie mogła się obronić.
Czy rodząc się, zostaje nam przypisane.
Dobro lub zło?
Trzecia dusza lubiła obserwować.
Jednakże bolało ją niezwykle.
Nigdy nie mogła stwierdzić jednej rzeczy.
Kto ma racje?
Czy tak naprawdę istnieje prawda?
Co decyduje, co jest czym?
Dusza zawsze bała się odzywać.
Martwiła się co czyjaś prawda, powie o jej prawdzie.
Bo przecież nie każdy myśli tak samo.
Gdyby przejrzeć na oczy, każda litera mogłaby być inną.
Noc mogłaby stać się dniem.
Morderstwo – wybawieniem.
Krzywda – pomocą.
Obraza – komplementem.
Piękno – brzydotą.
I tak przebiegał cykl trzeciej duszy.
Nigdy nie mogła stwierdzić niczego.
Nigdy nie mogła stanąć po czyjejś stronie.
Nie potrafiła przyznać racji.
Dlatego jest teraz ze mną.
Przewodzę zbłądzonymi.
Prowadzę odrzuconymi.
Albowiem nie ma miejsca.
Dla każdego.
Czwarta dusza nie była zagubiona.
Znalazła się natomiast w miejscu, do którego nie podążała.
Życie może dzielić się na wiele rzeczy, choćby przyczynę.
Ta dusza nie chciała żyć w miejscu, w którym żyła.
Chciała ujrzeć lśniące od żółtych diamentów polany.
Chciała spojrzeć na krystalicznie czysty nurt wody.
Pragnęła zmaterializować marzenie.
Aby spojrzeć na nieistniejącą ukochaną.
Robiła wszystko by umrzeć, jednak jej nie puścili.
Weszła zatem w konszachty ze złym bytem.
Skończyła, dryfując w nieskończoność.
Szukając miejsca, gdzie jej marzenie.
Stałoby się rzeczywistością.
Piąta dusza była bardzo chora.
Oraz bardzo smutna.
Nie potrafiła czuć.
Ale ze strachu.
Stojąc pomiędzy dwoma punktami.
Nie chciała tworzyć marzeń ani złudzeń.
Nie chciała nigdy poczuć się dobrze.
Żeby nie ryzykować, że przez to później poczuje się źle.
Nie chciała mieć źle.
By nigdy nie zaznać dobra.
Aby nie poczuć się źle.
Dlatego uczucia jej z czasem zniknęły.
Jak smutny cykl, idealny dla mnie.
Teraz błądzi w nieskończoność.
Szukając rozwiązania swojego śmiertelnego problemu.
Nie mogła nigdy zrozumieć.
Dlaczego ktokolwiek chciał szczęścia?
Wiedziała również że szczęście.
Nie jest trwałe, nigdy nie zostanie osiągnięte.
Bo nieważne jak dobrze za życia.
Nigdy nie dostanie się, czego się pragnie.
Nie chciała mieć marzeń.
Wiedziała, że to złudzenia.
Sixara eflera hart mazara
yvszzsvy blagha etfara
Beruun vorgara erndara
Shipfhara elgtgagura merede
Niestety alchnarach (coś w rodzaju strony z pamiętnika) jest nieczytelny na następnych stronach. Chciałbym jedynie wytłumaczyć język, którym posługiwały i wciąż posługują się pradawne istoty czy mity. Całą historię zostawię na inny rozdział. Język ten mowiąc w skrócie został stworzony przez rasę niezwykle inteligentnych stworzeń. Daleko przed pojawieniem się pradawnych istot, sięgając przed stworzeniem aspektów oraz jeszcze dalej w przeszłość przed Wydarzeniem Eskalacji. Stworzenia te opanowały komunikacje opierającą się o wspólne zrozumienie, empatie, interpretacje, wyobraźnie. Potrafiły zrozumieć czyjeś najbardziej niezrozumiałe dźwięki. Język ten nie ma żadnych zasad, nie zawiera żadnych słów. Jedna rzecz mogła być – nie znaczyć – wieloma. Jak zwykle rozpisuję się za bardzo. Cóż, jeśli zainteresowałem cię drogi czytelniku, zapraszam do kontynuowania mojej książki. Jednak wiedz jedno – nie jest to bajka dla każdego.
Niekoniecznie zawsze będziesz czytać moje słowa.
Niekoniecznie zawsze będą to przyjemne rzeczy.
Albowiem – Ixfiargtrha Exelera Tghatagara.
Droga do czegoś więcej niż to, co się już ma i wie.
Więcej niż to, czego było się świadkiem.
Jest bardzo trudna.