- Opowiadanie: Ed - Biwak z kanibalem

Biwak z kanibalem

Moje pierw­sze bi­zar­ro ;) 

Biwak z ka­ni­ba­lem 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

drakaina, ninedin, Outta Sewer, Użytkownicy IV

Oceny

Biwak z kanibalem

 

Lu­do­żer­ca mówi, że robi to wszyst­ko dla sępa, któ­re­go nie­śmia­łość trzy­ma na uwię­zi w szo­pie nie po­zwa­la­jąc wzbić się w po­wie­trze i usa­mo­dziel­nić. Sęp jest sie­ro­tą, nosi ciem­ne ubra­nia i cier­pi na de­pre­sję spo­wo­do­wa­ną trau­mą z dzie­ciń­stwa, kiedy był gło­dzo­ny i drę­czo­ny w cyrku. I to jest powód dla któ­re­go lu­do­żer­ca karmi go ludz­kim mię­sem – chce go pod­tu­czyć i wy­na­gro­dzić nie­szczę­śli­we lata. Oczy­wi­ście nikt nie wie­rzy lu­do­żer­cy pa­trząc w jego po­żą­dli­we oczy, ró­żo­we po­licz­ki i grube wargi. Zresz­tą to nie jest istot­ne. On jest mo­no­po­li­stą, a han­del po­zo­sta­je han­dlem; nie ważne jakie to­wa­rzy­szą mu ry­tu­ały. Po­trze­bu­ją­cy przy­cho­dzą tu nie­za­leż­nie od tego czy wtrą­bi czło­wie­ci­nę sęp, czy lu­do­żer­ca. Ale lu­do­żer­ca jest próż­ny i za­le­ży mu na po­zo­rach. Han­dlu­ją­cy chęt­nie na to przy­sta­ją po­nie­waż myślą, że do­sta­ną lep­szy towar. I tak to się kręci. 

Na­zy­wa się to bi­wa­kiem. Bi­wa­kiem z lu­do­żer­cą, jak przy­ję­ło się o tym mówić na mie­ście. Lu­do­żer­ca miesz­ka na małej wy­sep­ce. Stoi tam mu­ro­wa­ny dom z ba­se­nem, z któ­re­go nikt nie ko­rzy­sta, po­nie­waż lu­do­żer­ca lęka się uto­nąć. Lubi za to jak je­sie­nią pły­wa­ją po tafli wody li­ście i bywa, że wpa­tru­je się w basen go­dzi­na­mi, jak inni wpa­tru­ją się w ogień trza­ska­ją­cy w ko­min­ku. 

Na wy­sep­kę można do­stać się tylko łódką, lub śmi­głow­cem, więc lu­do­żer­ca od razu wie o go­ściu i czyni ku spo­tka­niu przy­go­to­wa­nia. Przy­ja­ciół – jak ma w zwy­cza­ju zwra­cać się do wszyst­kich – przyj­mu­je w za­gaj­ni­ku brzóz, a wła­ści­wie na po­la­nie, na wiel­kim kocu w szkoc­ką kratę, do któ­rej pro­wa­dzą ozna­cze­nia dro­go­we: białe na­pi­sy i strzał­ki na zie­lo­nej bla­sze. 

Do bar­te­ru do­cho­dzi o tyle, o ile przy­nie­sio­ne mięso jest świe­że, lub le­ża­ko­wa­ło, bez śladu roz­kła­du czy ple­śni. Od tego za­le­ży nie tylko war­tość wy­mia­ny, ale w ogóle moż­li­wość za­war­cia umowy. Dla­te­go pra­cow­ni­cy spa­lar­ni od­pa­dów me­dycz­nych czę­sto koń­czą wcze­śniej pracę, wła­ści­wie zaraz jak zjadą z chi­rur­gii i trans­plan­to­lo­gii czar­ne worki z urob­kiem. Lu­do­żer­ca jest wy­bred­ny, więc trze­ba się tro­chę na­grze­bać w tych wo­rach zanim znaj­dzie się i oczy­ści coś sen­sow­ne­go. Może to tro­chę przy­po­mi­nać grze­ba­nie w se­cond han­dach. Tyle że, bez mdłe­go za­pa­chu mydła po­zo­sta­ją­ce­go w ustach i pa­mię­ci na lata. 

Kiedy in­te­res jest ubity sęp od razu de­gu­stu­je. Jasne, że nikt nie wie­rzy w to, że sęp po jed­nym kłap­nię­ciu dzio­bem stra­wi – dajmy na to – ludz­ka głowę, albo nogę, czy dwie ręce. Wia­do­mo, że wie­czo­rem, kiedy lu­do­żer­ca idzie na spo­czy­nek sęp do niego przy­cho­dzi i karmi go czło­wie­ci­ną, jak pe­li­kan swoje młode ry­ba­mi. Mówi się, że w ty­go­dniu lu­do­żer­ca znosi mu za to dwa jaja. I to są je­dy­ne po­sił­ki sępa, dla­te­go jest taki wy­chu­dzo­ny, a nie dla­te­go, że ma de­pre­sję. 

Koniec

Komentarze

Cześć Ed:-) nie­ste­ty, chyba nie wszyst­ko zro­zu­mia­łam:-( po­mysł z sępem, lu­do­żer­cą i de­pre­sją bar­dzo fajny. Tylko nie wiem jaki han­del masz na myśli. Skoro lu­bo­żer­ca pra­gnie mięsa, to co daje w za­mian? On han­dlu­je z tymi ludź­mi, co przy­jeż­dża­ją na biwak czy z pra­cow­ni­ka­mi spa­lar­ni? Jest to nie­ja­sne dla mnie. Po­zdra­wiam

Cześć Ol­ciat­ko :) 

Wiesz, przy­ją­łem taką kon­wen­cję, tro­chę snu, pew­ne­go ro­dza­ju ab­su­dru, gdzie nie jest ważne czym bo­ha­te­ro­wie han­dlu­ją. Liczy się sam akt kupna ludz­kie­go mięsa. Ten biwak to miej­sce gdzie do­cho­dzi do wy­mia­ny. Lu­do­żer­ca nie za­pra­sza ni­ko­go do domu, ale ku­pu­je ludz­kie mięso na po­la­nie. A kto han­dlu­je? Każdy, kto ma to mięso do sprze­da­nia, w tym pra­cow­ni­cy spa­lar­ni, po­nie­waż mają do­stęp do ludz­kich szcząt­ków ;) 

Po­zdra­wiam. 

Hej. Ja rów­nież lekko się po­gu­bi­łem w tym szor­cie. Za­mysł jako tako cie­ka­wy, ale ta scen­ka dla mnie nie wy­brzmia­ła w żaden kon­kret­ny spo­sób. Na po­cząt­ku pi­szesz, że lu­do­żer­ca karmi sępa ludz­kim mię­sem, a koń­czysz in­for­ma­cją, że sęp jada tylko te jaja. Wiem, że to bi­zar­ro, ale bra­kło mi na któ­rymś mo­men­cie odro­bi­ny lo­gi­ki w tej dziw­no­ści. Po­zdra­wiam!

Cześć Re­aluc. 

Ok, zwróć jed­nak uwagę, że na­pi­sa­łem, że to lu­do­żer­ca utrzy­mu­je, że sęp je mięso. A póź­niej na­pi­sa­łem, że lu­dzie są prze­ko­na­ni, że lu­do­żer­ca je mięso. Ale nie na­pi­sa­łem jak jest na­praw­dę. To tylko punk­ty wi­dze­nia rze­czy­wi­sto­ści, a wła­ści­wie opo­wia­da­nia o rze­czy­wi­sto­ści. Po­zdra­wiam. 

Dziw­ne to było. I nie do końca przy­pa­dło mi do gustu :(

Mój naj­więk­szy pro­blem z tym tek­stem jest taki, że czy­ta­jąc, czu­łem się, jak­bym słu­chał do­my­słów ja­kie­goś kto­sia, który przy piwie chce opo­wie­dzieć mi dziw­ną hi­sto­rię o kimś, kogo on zna i myśli, że ja też wiem o kogo mu cho­dzi. Nie wiem jak to opi­sać ja­śniej. To tak jak­bym do­stał hi­sto­rię bez zna­jo­mo­ści kon­tek­stu, a po jej wy­słu­cha­niu w gło­wie zo­sta­ła mi tylko myśl, żeby opo­wie­dzieć komuś nie te dziw­ną hi­sto­rię, ale to, że jakiś gość opo­wie­dział mi dziw­ną hi­sto­rię, jed­nak jej samej nie umiem przy­to­czyć bo nie pa­mię­tam o czym ona była.

A była o lu­do­żer­cy, który nie jest lu­do­żer­cą, tylko karmi sępa. Jed­nak to tylko do­my­sły, bo tak na­praw­dę to sęp karmi lu­do­żer­cę, a sam żywi się jaj­ka­mi przez tego lu­do­żer­cę skła­da­ny­mi. Motyw han­dlu nie do końca jasny – to ważny ele­ment, bo w kilku miej­scach sku­piasz się na to­wa­rze, ale ja chciał­bym wie­dzieć na co on tę lu­dzi­nę wy­mie­nia z pa­na­mi ze spa­lar­ni. Skoro to ele­ment nie­istot­ny, jak pi­szesz w ko­men­ta­rzu dla Ol­ciat­ki, to po co tyle o tym han­dlu?

On jest mo­no­po­li­stą, a han­del po­zo­sta­je han­dlem; nie ważne jakie to­wa­rzy­szą mu ry­tu­ały.

Han­dlu­ją­cy chęt­nie na to przy­sta­ją po­nie­waż myślą, że do­sta­ną lep­szy towar.

Do bar­te­ru do­cho­dzi o tyle, o ile przy­nie­sio­ne mięso jest świe­że,

Od tego za­le­ży nie tylko war­tość wy­mia­ny, ale w ogóle moż­li­wość za­war­cia umowy.

 

Prze­czy­ta­łem wczo­raj w nocy i nie chcia­łem pisać ko­men­ta­rza, bojąc się, że mój od­biór jest za­bu­rzo­ny zmę­cze­niem. Ale teraz prze­czy­ta­łem po raz drugi i nic się nie zmie­ni­ło :/

Po­zdra­wiam ser­decz­nie

Q

 

Known some call is air am

Witaj Ed!

Opo­wia­da­nie jest na pewno dziw­ne, jed­nak moim zda­niem tro­chę za krót­kie. Cięż­ko było mi się wczuć w po­sta­cie i kli­mat. Po­mysł na pewno tutaj jest, jed­nak­że nie­ste­ty nie do końca mi to po­de­szło w ta­kiej for­mie. Gdyby było dłuż­sze, może miał­bym więk­sze i lep­sze pole do in­ter­pre­ta­cji tek­stu. Dało się jed­nak to prze­czy­tać bez pro­ble­mów i po­tknięć.

Nie­mniej trzy­mam kciu­ki i po­wo­dze­nia!

Po­zdra­wiam,

D.

,,Celuj w księ­życ, bo nawet jeśli nie tra­fisz, bę­dziesz mię­dzy gwiaz­da­mi,, ~ Pa­trick Süskind

Też się po­gu­bi­łem, wy­da­je mi się to tro­chę zbyt cha­otycz­ne.

To chyba no­stal­gia, jedna wiel­ka tę­sk­no­ta za tam­ty­mi cza­sa­mi, tamtą modą, mu­zy­ką, sty­lem, ży­ciem...

Dla mnie za bar­dzo skom­pre­so­wa­ne, prze­le­wasz swoje wnio­ski w opko, a gdzie hi­sto­ria, gdzie opo­wia­da­nie? No, gdzie?

Zer­k­nij na pierw­szy aka­pit, skrót po­ga­nia skró­tem i kalką.

 

,Lu­do­żer­ca mówi, że robi to wszyst­ko dla sępa, któ­re­go nie­śmia­łość trzy­ma na uwię­zi w szo­pie nie po­zwa­la­jąc wzbić się w po­wie­trze i usa­mo­dziel­nić. Sęp jest sie­ro­tą, nosi ciem­ne ubra­nia i cier­pi na de­pre­sję spo­wo­do­wa­ną trau­mą z dzie­ciń­stwa, kiedy był gło­dzo­ny i drę­czo­ny w cyrku.

 

Spró­buj opo­wie­dzieć, ja zro­bię to nie­udol­nie, trzy­ma­jąc się Two­ich słów, choć nie wiem co mia­łeś na myśli.

"Lu­do­żer­ca po­wie­dział, że robi to wszyst­ko dla sępa. Nie­śmia­łość trzy­ma­ła ptaka w szo­pie na uwię­zi, nie po­zwa­la­jąc wzbić się w po­wie­trze i usa­mo­dziel­nić. Sęp był sie­ro­tą i, odkąd pa­mię­tał, nosił ciem­ne upie­rze­nie i cier­piał na de­pre­sję. Kie­dyś opo­wie­dział mu o cyrku…"

Po­patrz, wrzu­casz frazę za frazą, a każda z nich nie­sie ty­sią­ce zna­czeń i moż­li­wych hi­sto­rii. jako czy­tel­nik po­czu­łam się ogłu­szo­na, zdzie­li­łeś mnie w łeb: nie­śmia­łość, usa­mo­dziel­nie­nie, sie­roc­two, ciem­ne ubra­nia, de­pre­sja, trau­ma z dzie­ciń­stwa (czyż nie było nim sie­roc­two?), gło­dze­nie i drę­cze­nie w cyrku.

 

Dalej le­cisz po­dob­nie, czyli mamy lu­do­żer­cę – nie­zbyt za­chę­ca­ją­ce­go (po­żą­dli­wość, ró­żo­we po­licz­ki, grube wargi) i jego po­zy­tyw­ną mo­ty­wa­cję (może czuje jakiś ro­dzaj po­do­bień­stwa/bli­sko­ści), ale zaraz pod­krę­casz przez mo­no­po­li­stę, ry­tu­ały (nie wy­ja­śnia­jąc), próż­ność, i jakiś ofe­ro­wa­ny przez niego towar (nie wiemy jaki i dla­cze­go się pcha­ją – od­niósł suk­ces, wie­dzie mu się).

 

Dalej tak samo…

Ta hi­sto­ria ma dla mnie po­ten­cjał, lecz nie­wy­ko­rzy­sta­ny, bo nie ma opo­wie­ści o lu­do­żer­cy i sępie.

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Outta Sewer

Motyw han­dlu jest ważny. Tak, jest ważny. W jakiś spo­sób lu­do­żer­ca mu­siał zdo­by­wać ludz­kie mięso, więc po­my­śla­łem, że bę­dzie je ku­po­wał. Co da w za­mian, nie było z mojej per­spek­ty­wy istot­ne, tzn. mia­łem pe­wien po­mysł, ale po­my­śla­łem, że jeśli o tym nie wspo­mnę, to opko bę­dzie dziw­niej­sze, a ra­czej na­bie­rze po­żą­da­nych cech snu. I rze­czy­wi­ście stało się dziw­niej­sze, ale przez to mniej straw­ne, jak widzę. Cóż, na­pi­sa­łem i nie ma sensu teraz tego zmie­niać. Zresz­tą pró­bo­wa­łem na­praw­dę pójść lo­gi­ką snu. Nie wiem jak w Two­ich snach, ale w nie­któ­rych moich, wszyst­ko jest lo­gicz­ne, ale, że tak po­wiem spe­cy­ficz­nie lo­gicz­ne. To co oczy­wi­ste we śnie, nie jest oczy­wi­ste na jawie. A skoro taką przy­ją­łem kon­wen­cję, to nie widzę nie­kon­se­kwen­cji w tym co na­pi­sa­łem. 

 

 

Da­niel­Ku­row­ski1

 

Dzię­ki za ko­men­tarz. To mój pierw­szy tekst z tego ga­tun­ku sf. i je­stem z niego umiar­ko­wa­nie za­do­wo­lo­ny. Ale chyba ni­ko­mu się nie po­do­ba, poza mną (i żoną, która mówi że fajne to było, ale żona to wia­do­mo ;)). Po­zdra­wiam. 

 

 

fan­tho­mas

 

Dzię­ki za ko­men­tarz. Po­zdra­wiam. 

 

 

 

 

Asy­lum

 

Pi­sa­nie jest dla mnie roz­ryw­ką i tę za­ba­wę re­ali­zu­ję jak umiem. 

Nie wiem czy po­tra­fię ina­czej. 

Ed, naj­waż­niej­sze, że Tobie się po­do­ba ;) To jest za­wsze spory krok, po to po­win­no się pisać, dla sie­bie.  No i super, że masz wspar­cie i opi­nie od żony, u mnie w ro­dzi­nie nikt nie chce czy­tać moich opo­wia­dań, bo nie biorą ich na po­waż­nie.

Poza tym opo­wia­da­nie nie jest dla mnie złe, je­dy­nie za krót­kie, po­win­no być bar­dziej roz­wi­nię­te, abym wszyst­ko zro­zu­miał i się bar­dziej wczuł.

Po­zdra­wiam i po­wo­dze­nia w dal­szym pi­sa­niu!

,,Celuj w księ­życ, bo nawet jeśli nie tra­fisz, bę­dziesz mię­dzy gwiaz­da­mi,, ~ Pa­trick Süskind

Poza tym opo­wia­da­nie nie jest dla mnie złe, je­dy­nie za krót­kie, po­win­no być bar­dziej roz­wi­nię­te, abym wszyst­ko zro­zu­miał i się bar­dziej wczuł.

Po­zdra­wiam i po­wo­dze­nia w dal­szym pi­sa­niu!

zga­dzam się z Da­nie­lem,

pisz, Ed, tre­ning czyni mi­strza:-)

Myślę, że po­tra­fisz! Py­ta­nie, czy chcesz i znaj­dziesz na to czas – nie­waż­ne czy on czy in-li­ne.  :-) Roz­ryw­ka jest dla mnie – super!

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Słu­chaj, Ed, wia­do­mo, że sny rzą­dzą się wła­sny­mi pra­wa­mi. W moich snach zda­rza­ją się rze­czy, które niby nie są ze sobą po­wią­za­ne, ale kiedy rano się budzę, to pa­mię­tam, że jakoś tam się wszyst­ko ze sobą ukła­da­ło. A potem wspo­mnie­nia się roz­wie­wa­ją, po­zo­sta­wia­jąc mnie z wra­że­niem wy­śnie­nia cze­goś nie­sa­mo­wi­te­go, czego nie po­tra­fię już uchwy­cić. Nie­ste­ty w opo­wia­da­niu to tak nie dzia­ła, bo czy­tel­nik nie wy­śnił tego, co Ty, więc nie może mieć nawet nie­ja­sne­go wra­że­nia lo­gi­ki i sensu – to na Tobie spo­czy­wa cię­żar nada­nia swo­je­mu dzie­łu cech, które spra­wią, że od­bior­ca tych wra­żeń i lo­gi­ki do­świad­czy. Tego mi tutaj tro­chę za­bra­kło.

 

(i żoną, która mówi że fajne to było, ale żona to wia­do­mo ;))

A tutaj masz le­piej ode mnie :) Moja żona w ogóle nie czuje fan­ta­sty­ki i po prze­czy­ta­niu dwóch moich tek­stów wzru­szy­ła ra­mio­na­mi i za­da­ła mi py­ta­nie o czym to w za­sa­dzie było. Dla­te­go od­pu­ści­łem i wię­cej jej już nie pod­su­wam swo­ich opo­wia­dań. Faj­nie, że Twoja żona do­ce­nia Twoją kre­atyw­ność w kie­run­ku opo­wia­da­nia hi­sto­rii :) Po­zdrów ją ode mnie :D

 

Q

Known some call is air am

All – o kur­cze, dzię­ku­ję za wspar­cie.

A mnie się po­do­ba­ło! Cie­ka­wy po­mysł i spraw­na re­ali­za­cja; jest dzi­wacz­nie i in­try­gu­ją­co, a wnio­ski (jak to w życiu) trze­ba sobie wy­cią­gnąć sa­me­mu, bo z opisu do­wie­my się tylko "co lu­dzie ga­da­ją".

 

Wpraw­dzie fak­tycz­nie "skrót po­ga­nia skró­tem" (choć nie zgo­dzę się że "kalką") ale lubię taką wła­śnie es­te­ty­kę. Jej po­do­bień­stwo do "do­my­słów ja­kie­goś kto­sia (..) o kimś, kogo on zna i myśli, że ja też" fak­tycz­nie za­cho­dzi (mu­sia­łem to za­cy­to­wać ;-) ale dla mnie to wła­śnie jest atut.

Prze­ma­wia­ją do mnie suche, skom­pre­so­wa­ne tre­ści, gdzie mówi się nie­wie­le a ro­zu­mie (pra­wie) wszyst­ko (włą­cza­jąc dobrą do­ku­men­ta­cję tech­nicz­ną, la­ko­nicz­ny mel­du­nek sy­tu­acyj­ny i gadkę że "jest in­te­res do zro­bie­nia").

Nie zgo­dzę się też że tu "nie ma opo­wie­ści o lu­do­żer­cy i sępie"; no pew­nie że jest, tylko opo­wie­dzia­na w taki wła­śnie spo­sób.

 

I na ko­niec apel: Ujaw­nić szcze­gó­ły bar­te­ru!

Mnie nie­ste­ty rów­nież nie przy­pa­dło do gustu i zgo­dzę się z Outta, że to taka hi­sto­ryj­ka opo­wie­dzia­na przez kto­sia, ale w sumie nie do końca jasna, nie do końca wia­do­mo, o czym to. Nawet dziw­no­ści w dziw­no­ści nawet też w tym opo­wia­da­niu nie ma zbyt wiele. Ciut po­le­głeś na przed­sta­wie­niu po­my­słu. Dużo mó­wisz, mało po­ka­zu­jesz. Cały pierw­szy aka­pit jest in­fo­dum­pem. W taki spo­sób nie za­in­try­gu­jesz zbyt wielu czy­tel­ni­ków. Już Asy­lum dała ci wska­zów­ki, jak to mo­żesz zro­bić, żeby było cie­ka­wiej. 

Niech cię ten ko­men­tarz nie znie­chę­ci. Ćwicz. :)

Cześć :)

Mi nawet spodo­ba­ła się ta nie­ja­sność, cho­ciaż gdyby wy­ja­śnić ciut wię­cej, moim zda­niem by­ło­by le­piej.

Pierw­szy aka­pit jest bar­dzo długi, zwłasz­cza w po­rów­na­niu z całym tek­stem, wy­da­je mi się, że gdyby go skró­cić lub roz­bić na dwa, wy­god­niej by się czy­ta­ło.

Ale ogól­ny po­mysł, ta­kie­go wła­śnie nie­ja­sne­go snu, jest cał­kiem nie­zły.

Po­wo­dze­nia :)

Tro­chę za­bra­kło mi opo­wia­da­nia w opo­wia­da­niu ;)

Przy­no­szę ra­dość :)

A mnie się po­do­ba­ło. Ow­szem, to jest scen­ka, ale ma kli­mat, ma jakiś ka­wa­łek świa­to­twór­stwa, ma za­sko­cze­nia (bo spo­dzie­wa­łam się opo­wiast­ki o mor­der­cy, nie o han­dla­rzu od­pa­da­mi szpi­tal­ny­mi), na ko­niec ma tę prze­wrot­ną ideę (kto tu wła­ści­wie jest ka­ni­ba­lem?), która w za­sa­dzie po­win­na być oczy­wi­sta w kon­tek­ście okre­śle­nia “lu­do­żer­ca” wobec bo­ha­te­ra. Ma do­sta­tecz­nie dużo ab­sur­du (sęp i jego de­pre­sja, jajka), żeby za­in­try­go­wać. Jak dla mnie, zde­cy­do­wa­nie na plus, w bi­zar­ro scen­ce tyle fa­bu­ły mi wy­star­czy.

ninedin.home.blog

O, jakie fajne! Wię­cej ko­men­ta­rza bę­dzie jak wrócę do kom­pu­te­ra, na razie z ko­mór­ki klik

 

Uzu­peł­niam: bar­dzo mi się spodo­ba­ła de facto za­ba­wa ję­zy­kiem, a także nie­na­chal­ny ab­surd całej opo­wiast­ki, w któ­rej nie ma akcji, jest tylko za­ry­so­wa­na sy­tu­acja, a jed­nak opo­wie­dzia­łeś całą sporą hi­sto­rię czło­wie­ka, jego życia i świa­ta. Prze­wrot­na pu­en­ta jest zna­ko­mi­ta.

Ca­łość w naj­lep­szej tra­dy­cji lekko sur­re­ali­stycz­ne­go ab­sur­du, taki Ro­land Topor się kła­nia.

http://altronapoleone.home.blog

Ob­ra­zo­wo opi­sa­na scen­ka, ale nie wiem, jaki prze­kaz chcia­łeś tu za­wrzeć. A może to ab­surd mnie prze­rósł. Fak­tycz­nie, tro­chę to przy­po­mi­na sen, tylko że nie prze­pa­dam za oni­ry­zmem w li­te­ra­tu­rze.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Bar­dzo bi­zar­ro i bar­dzo za­krę­co­ne, ale in­try­gu­ją­ce.

Po­do­ba mi się za­gma­twa­nie opo­wie­ści, czyli to że kiedy wy­da­je nam się, że coś ro­zu­mie­my, do­ko­nu­je się wolta i znowu je­ste­śmy w krop­ce. 

Wy­so­ki po­ziom ab­sur­du po­wo­du­je, że hi­sto­ria nie jest – jak dla mnie – obrzy­dli­wa i szo­ku­ją­ca. 

"nie mam jak po­rów­nać sa­mo­po­czu­cia bez ba­ła­ga­nu..." - Anan­ke

Nowa Fantastyka