- Opowiadanie: dawidiq150 - Nowa era

Nowa era

Cześć, tym razem bez bety bo uważałem, że dam radę. Nie ma tu wiele dialogów itd. Krótki tekst, proszę czytajcie i komentujcie!!! Nie boję się krytyki, i czekam na porady.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Nowa era

– Mamo! Kto to jest antychryst? – dziewięcioletnia dziewczynka weszła do pokoju i podeszła do matki prasującej ubrania. W dłoniach trzymała najnowszy numer „Ploteczek”, kupiony dzisiaj przez rodziców razem z artykułami spożywczymi.

– Widzisz, to ktoś bardzo zły. – Kobieta nie za bardzo wiedziała, jak wytłumaczyć to dziecku. – Czasem takim określeniem nazywa się ludzi, którzy przyczynili się do nieszczęścia wielu osób. Dlaczego pytasz?

– Bo tu jest napisane, że wielu proroków, w tym jakiś Nostradamus przepowiedziało, że w czerwcu dwa tysiące sześćdziesiątego szóstego roku narodzi się antychryst.

– To ciekawe. I co tam jeszcze wyczytałaś?

– Że ludzkości grozi zagłada. Mamo, ale to ma się zdarzyć już w przyszłym roku.

– Oj dziecko, nie przejmuj się, te ich przepowiednie są pisane wyłącznie dla pieniędzy. Ludzie lubią czytać takie rzeczy, ale one nigdy się nie sprawdzają, bo to po prostu jest oszustwo.

 

***

 

W 2070 roku, w Stanach Zjednoczonych odkryto genialne dziecko. Chłopak pochodził z wielodzietnej, bogatej rodziny, a jego IQ okazało się tak wysokie, że trafił do „Księgi rekordów Guinnessa”. Stał się bardzo popularny. Wywiady z nim, można było obejrzeć na YouTube. Miały miliony wyświetleń. W wieku sześciu lat potrafił mówić czterema językami. Dzieciak pasjonował się informatyką. Zabawiał się, programując nieszkodliwe wirusy komputerowe. W wieku dziewięciu lat zdobył tytuł profesora. Prowadził szczęśliwe życie, rozwijał się i tworzył nowatorskie oprogramowanie. Na każdym kroku potwierdzając swój geniusz.

Nagle, mając piętnaście lat zaginął. Nikt nie wiedział, co się z nim stało. Pewnego dnia rano po prostu zjadł śniadanie, opuścił dom mówiąc, że idzie do sklepu komputerowego i więcej nikt go już nie widział, jakby rozpłynął się w powietrzu. Niezwłocznie rozpoczęto poszukiwania. Gdy te nie skutkowały, rodzice geniusza wynajęli najlepszych detektywów. Żaden nie znalazł najmniejszego śladu chłopaka. Wielu ludzi, zwłaszcza ci, którzy go dobrze znali twierdziło, że musiał zostać porwany przez UFO.

Mijały dni, tygodnie, miesiące i ludzie przestali się tą sprawą interesować. Choć o młodym geniuszu trudno było zapomnieć, przypominały o nim bardzo użyteczne programy komputerowe, które stworzył.

 

***

 

Od 2078 roku Ziemia stała się niemal całkowicie skomputeryzowana. Wszystkie sprzęty elektroniczne w mieszkaniach i poza nimi nadzorowane były przez główne komputery porozmieszczane w większych miastach. Doszło do tego, dzięki technologii nazwanej „TytanWall”, która była rewolucyjnym rozwiązaniem przeciwko wszelkim hakerskim włamaniom. Od teraz nikt nie musiał się martwić o bezpieczeństwo danych w swoim komputerze.

Dzięki temu, dla programistów otwarły się nowe ogromne możliwości. Nie było już potrzeby martwić się tworzeniem i aktualizowaniem programów antywirusowych. Wydajność pracy informatyków bardzo wzrosła. Od tej pory, zaczęto się prześcigać w coraz to nowych wynalazkach i ulepszeniach, by świat lepiej funkcjonował. Można powiedzieć, że rozpoczęła się „nowa era”.

I właśnie wtedy, kiedy nikt się nie spodziewał, doszło do ogromnej katastrofy. Ktoś ominął „TytanWall” i uderzył w czuły punkt, z największą możliwą siłą.

Pierwszego stycznia 2085 roku, równocześnie doszło do sabotażu wszystkich pięciuset siedemdziesięciu dziewięciu elektrowni jądrowych na całym świecie. Elektrownie eksplodowały i każda z nich spowodowała szkody co najmniej dwukrotnie większe, niż awaria w Czarnobylu z 1986 roku.

Tego samego dnia na YouTube trafił wyjaśniający wszystko krótki filmik. Rozpoznano na nim geniusza odkrytego w 2070 roku w Stanach Zjednoczonych. Na filmie dziewiętnastoletni teraz haker powiedział:

– Moja misja jest zakończona – i strzelił sobie w łeb.

 

***

 

Skutki ataku szaleńca, były tak olbrzymie, że przewidywano spadek populacji ludzi o nawet dziewięćdziesiąt pięć procent. Miało tak się stać wskutek chorób popromiennych. Niemal cała planeta została skażona. Ludzie zjednoczyli się by przetrwać, ale nie spodziewali się tego co jeszcze miało nastąpić.

 

***

 

Nikt nie wiedział o nadajnikach, ukrytych pod postacią kamieni rozmieszczonych na całej Ziemi. Umieszczono je tysiące lat temu. Teraz przekazały one do bazy ukrytej kilka metrów pod piaskami Marsa informacje o promieniowaniu powstałym na trzeciej planecie od Słońca. Następnie sygnał został przesłany do innej galaktyki. Dotarł po czterech miesiącach.

Po kolejnych czterech wrócił i aktywował maszynę. Spod piasku Czerwonej Planety, zaczęła wyłaniać się olbrzymia konstrukcja. Stare łożyska i zawiasy tarły o siebie, ostatecznie jednak rozłożenie portalu powiodło się. Idealnie okrągły, zaczął świecić niebieskim światłem. Średnica okręgu, zbudowanego z niewystępującego na Ziemi stopu pierwiastków liczyła prawie trzy kilometry.

Mars był na okrągło monitorowany przez sondy kosmiczne NASA, gdyż przygotowywano się do jego kolonizacji, którą planowano zacząć na początku dwudziestego drugiego wieku. Teraz jednak, ludzie mieli inne problemy, więc nikt się tym nie zajmował.

Gdy portal był gotowy, po niedługim czasie zmaterializował się w nim niewielki statek o skomplikowanej budowie przypominający egzotycznego owada. Skierował się w stronę Ziemi.

Niezauważony zbierał informacje o tym, co się teraz działo na błękitnej planecie, by potem osiąść w silnie napromieniowanym miejscu blisko gruzów jednej z elektrowni jądrowych.

 

***

 

Minęły dwa lata.

 

Jak grzyby po deszczu, na Ziemi, w najbardziej napromieniowanych miejscach zaczęły powstawać bazy obcych stworzeń. Nad każdą z takich baz, w odległości około pół kilometra znajdowały się wielkie kule ognia. Miały one zmieniać skład atmosfery.

Między ludźmi i przybyszami trwała wojna. Rozpoczęła się w momencie, kiedy próbowano nawiązać kontakt z obcą rasą. Najeźdźcy w odpowiedzi zaczęli podpalać lasy.

Udało się porwać kilku osobników i poddać badaniom. Ich organizmy były dużo bardziej skomplikowane od ludzkich. Istoty poruszały się na czterech odnóżach wyrastających z pionowego tułowia, będącego jednocześnie głową. Posiadały czternaście rąk zakończonych szczupłymi, długimi palcami. Miały twardą skórę o kolorze fioletowoczarnym. Osobniki ważyły, od stu dwóch, do stu czterech kilogramów. Jeszcze ciekawsze było, że mogły żyć jedynie w napromieniowanym środowisku, nie przeszkadzał im ogień, nie potrzebowały tlenu. Podejrzewano nawet, że go nie tolerują zwłaszcza w większym stężeniu. Natomiast, w małym stopniu do życia potrzebowały dwutlenku węgla. Naukowców zdumiało też, że posiadały ogromny, ważący dziewięć kilogramów narząd, który prawie na pewno pełnił funkcję mózgu.

Ludzie zrobili nalot rakietowy na jedną z baz obcych, gdzie powstawały kompleksy dziwnego kształtu i nieznanego przeznaczenia. Ci, w odwecie wysłali swoje okręty powietrzne, które rozsypały tajemniczy biały pył, na liczące sto milionów ludzi miasto, powstałe po nuklearnej katastrofie. Nie udało się ich zestrzelić, były bowiem zbyt szybkie i zwrotne. Dawały sobie też radę z pociskami samonaprowadzającymi. Następnie, wróg wystrzelił lasery, które podpaliły biały proch. I tak jedno z miejsc, gdzie schronili się ludzie przed promieniowaniem stanęło w płomieniach. Ogień miał zielony kolor i nie dało się go ugasić, a przynajmniej ludzie tego nie potrafili. W płomieniach zginęło dziewięćdziesiąt dziewięć procent ludności miasta.

To nauczyło, że nie warto wojować z tą obcą cywilizacją. Nikt nie miał pomysłu co teraz zrobić, głowy państw i ludzie którzy byli u władzy rozkładali ręce.

 

***

 

Rezerwat ludzi, Ziemia, rok 2158

 

Bardzo stara kobieta usiadła w wygodnym fotelu, na tarasie wśród pachnących kwiatów doniczkowych. Dalej, naprzeciwko mieszkania, gdzie kończył się wykafelkowany taras znajdował się sad jabłkowy. Dwójka dzieciaków, chłopczyk i dziewczynka, siedziała już na ławeczce, od kilku minut wiercąc się niespokojnie. Reszta miała przyjść niebawem.

Kobieta trochę się denerwowała. Zabawne – pomyślała – Że przez tyle lat nie wyzbyłam się nieśmiałości.

Gdy wszyscy byli już obecni, nalała sobie do szklanki mrożonej herbaty ze stojącego na stole dzbanka, zebrała myśli i zaczęła opowiadać:

– Pewnego dnia, gdy miałam dziewięć lat, przeczytałam w gazecie przepowiednię Nostradamusa…

Koniec

Komentarze

Witaj.

Interesujące opowiadanie, ze skokami w czasie, wydaje mi się pewnym szczegółowym planem akcji, prezentującym wycinek dziejów ludzkości. Niestety, niezbyt pozytywny. :)

Mam wrażenie, że każda część będzie jeszcze przez Ciebie rozwijana. :)

Odwieczny problem przepowiedni przyszłości oraz końca świata zawsze wraca, jak przysłowiowy bumerang, zaś wspomnienie wybuchu elektrowni w 1986 mam nadal w pamięci wraz ze smakiem obrzydliwego płynu, jakim raczono nas wówczas w LO. :)

 

Z technicznych wstawiłabym w pewnych miejscach przecinki, natomiast w zdaniu: “Gdy ludzie zrobili nalot rakietowy…” chyba nie ma dokończenia.

 

Pozdrawiam i gratuluję wyobraźni. :)

 

 

Pecunia non olet

Dawidzie, tak jak wciąż pozostaję pod wrażeniem Twojej wyobraźni, tak nie bardzo mogę uwierzyć w realność opisanych zdarzeń. Nie potrafię uwierzyć w dziewięcioletniego profesora, który jako piętnastolatek popisał się rozwaleniem i napromieniowaniem wszystkiego na Ziemi, a przy okazji zagładą ludzkości. Trudno też przyjąć mi do wiadomości szczególne zajścia na Marsie i osobliwą inwazję kosmitów. Jednakowoż największe opory mam przed wyobrażeniem sobie, że w opisanych okolicznościach, w przeciągu zaledwie stu lat, na Ziemi odrodziło się sielskie życie ze starą babunią na tarasie, mrożoną herbatą i cudnie pachnącymi kwiatkami.

Wykonanie, niestety, do najlepszych nie należy.

 

po­de­szła do swo­jej matki… ―> Zbędny zaimek – skoro dziewczynka mówi mamo, to wiadomo do kogo podchodzi.

 

– Wi­dzisz, to ktoś bar­dzo zły – ko­bie­ta nie za bar­dzo wie­dzia­ła jak wy­tłu­ma­czyć to dziec­ku. ―> – Wi­dzisz, to ktoś bar­dzo zły.Ko­bie­ta nie bar­dzo wie­dzia­ła, jak wy­tłu­ma­czyć to dziec­ku.

 

– Bo tu pisze, że wielu pro­ro­ków, w tym jakiś No­stra­da­mus prze­po­wie­dzia­ło, że w czerw­cu 2066 roku na­ro­dzi się an­ty­chryst. ―> – Bo tu jest napisane, że wielu pro­ro­ków, w tym jakiś No­stra­da­mu, prze­po­wie­dzia­ło, że w czerw­cu dwa tysiące sześćdziesiątego szóstego roku na­ro­dzi się an­ty­chryst.

Choć rozumiem, że dziewczynka nie musi wyrażać się poprawnie.

Liczebniki zapisujemy słownie, zwłaszcza w dialogach.

 

że tra­fił do księ­gi re­kor­dów Gu­ines­sa. ―> …że tra­fił do „Księ­gi re­kor­dów Gu­innes­sa”.

 

Chodź o mło­dym ge­niu­szu trud­no było za­po­mnieć–> Choć o mło­dym ge­niu­szu trud­no było za­po­mnieć

Chodź – tak powiesz do kogoś, z kim będziesz chciał dokądś pójść.

 

za­czę­to się prze­ści­gać się w coraz to no­wych wy­na­laz­kach… ―> Dwa grzybki w barszczyku.

 

I wła­śnie wtedy, kiedy nikt się nawet nie spo­dzie­wał… ―> Wystarczy: I wła­śnie wtedy, kiedy nikt się nie spo­dzie­wał

 

Ktoś omi­nął „Ty­tan­Wall”i ude­rzył… ―> Brak spacji po zamknięciu cudzysłowu.

 

Elek­trow­nie eks­plo­do­wa­ły i każda jedna, spo­wo­do­wa­ła… ―> Elek­trow­nie eks­plo­do­wa­ły i każda z nich spo­wo­do­wa­ła

 

na trze­ciej pla­ne­cie od słoń­ca. ―> Piszesz o gwieździe, więc: …na trze­ciej pla­ne­cie od Słoń­ca.

 

Spod pia­sku czer­wo­nej pla­ne­ty… ―> Spod pia­sku Czer­wo­nej Pla­ne­ty

 

Po­sia­da­ły czter­na­ście rąk za­koń­czo­nych szczu­pły­mi, dłu­gi­mi pla­ca­mi. ―> Czy to były place z prawem zabudowy? ;)

A może miało być: Po­sia­da­ły czter­na­ście rąk za­koń­czo­nych szczu­pły­mi dłu­gi­mi pal­ca­mi.

 

Miały twar­dą skórę o ko­lo­rze fio­le­to­wo czar­nym. ―>> Miały twar­dą skórę o ko­lo­rze fio­le­to­woczar­nym.

 

Bar­dzo stara ko­bie­ta usia­dła w wy­god­nym fo­te­lu, na ta­ra­sie wo­ko­ło pach­ną­cych kwia­tów do­nicz­ko­wych. ―> W jaki sposób jedna osoba może usiąść wokoło czegokolwiek?

A może miało być: Bar­dzo stara ko­bie­ta usia­dła w wy­god­nym fo­te­lu na ta­ra­sie, wśród pach­ną­cych kwia­tów do­nicz­ko­wych.

 

Dwój­ka dzie­cia­ków, chłop­czyk i dziew­czyn­ka sie­dzie­li już na ła­wecz­ce od kilku minut wier­cąc się nie­spo­koj­nie. Resz­ta miała przyjść za kilka minut. ―> Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: Dwój­ka dzie­cia­ków, chłop­czyk i dziew­czyn­ka, sie­działa już na ła­wecz­ce od kilku minut, wier­cąc się nie­spo­koj­nie. Resz­ta miała przyjść niebawem.

 

Za­baw­ne – my­śla­ła – że przez tyle lat nie wy­zby­łam się nie­śmia­ło­ści. ―> A może: Za­baw­ne – pomy­śla­ła. Że też przez tyle lat nie wy­zby­łam się nie­śmia­ło­ści.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać myśli: Zapis myśli bohaterów

 

– Pew­ne­go dnia, gdy mia­łam dzie­więć lat prze­czy­ta­łam w ga­ze­cie prze­po­wied­nie No­stra­da­mu­sa… ―> – Pew­ne­go dnia, gdy mia­łam dzie­więć lat, prze­czy­ta­łam w ga­ze­cie prze­po­wied­nię No­stra­da­mu­sa

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo ciekawa historia.

Chociaż muszę zgodzić się przedmówcami, że dziewięcioletni profesor nie jest zbyt wiarygodny ale sama idea upadłego geniusza do mnie przemawia.

Może przydałby się impuls, który wywołał te zmiany ale tajemnica też jest fajna.

Ta postapokaliptyczna sielanka przekorna;)

 

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć Dawidzie.

 

– Mamo! Kto to jest antychryst? – dziewięcioletnia dziewczynka weszła do pokoju i podeszła do swojej matki prasującej ubrania.

Zły zapis dialogów. Przejrzyj tekst pod tym kątem. Gdy betowałeś, było mniej takich zagadnień.

 

 

– Bo tu pisze,

Powiedziałbym, że “jest napisane”, ale w ustach 9-latki brzmi to ok :)

Twoje dialogi z pierwszej części w końcu brzmią nawet naturalnie :) Brawo :)

 

– Oj dziecko, nie przejmuj się, te ich przepowiednie są pisane wyłącznie w celu zarobienia pieniędzy.

Może: wyłącznie dla pieniędzy?

 

 

Zabawiał się, programując nieszkodliwe wirusy komputerowe.

Zabawiał się xD

Nie no. Cała ta akcja z tym młodym geniuszem brzmi mało prawdopodobnie.

 

Cała część druga i trzecia to wielki infodump, w którym po prostu opowiadasz.

 

Nikt nie wiedział o nadajnikach, ukrytych pod postacią kamieni rozmieszczonych na całej Ziemi. Umieszczono je tysiące lat temu. Teraz przekazały one do bazy ukrytej kilka metrów pod piaskami Marsa informacje o promieniowaniu powstałym na trzeciej planecie od słońca. Następnie sygnał został przesłany do innej galaktyki. Dotarł po czterech miesiącach.

Po kolejnych czterech wrócił i aktywował maszynę. Spod piasku czerwonej planety, zaczęła wyłaniać się olbrzymia konstrukcja. Stare łożyska i zawiasy tarły o siebie, ostatecznie jednak rozłożenie portalu powiodło się. Idealnie okrągły, zaczął świecić niebieskim światłem. Średnica okręgu, zbudowanego z niewystępującego na Ziemi stopu pierwiastków liczyła prawie trzy kilometry.

Ehhh. Najbliższa nam galaktyka Andromedy jest ok 2.5 MILIONA lat świetlnych od nas.

A to znaczy, że jakakolwiek informacja nie może trafić od nas do nich szybciej, niż w ciągu 2.5 miliona lat! W jedną stronę! W dwie strony, to 5 milionów lat! A i to tylko, gdy informacja ma prędkość światła! Po ludziach nie będzie już pewnie śladu na Ziemi w takim czasie.

Jasne, pełno wszędzie sf, w którym te warunki zostają złamane, ale zwykle mają jakieś sensowne uzasadnienie, którego tu zdecydowanie zabrakło.

A jakiż to stop pierwiastków, które nie występują na ziemi, może służyć jako budulec?

 

W jaki sposób obcy z takimi technologiami mieli jakiekolwiek problemy z ludzkością zdziesiątkowaną przez promieniowanie?

 

Gdy ludzie zrobili nalot rakietowy na jedną z baz obcych, gdzie powstawały kompleksy dziwnego kształtu i nieznanego przeznaczenia.

Temu zdaniu brakuje rozwinięcia. Ewentualnie usuń pierwsze “Gdy”.

 

Finał, cóż.

Ciekawy :D

 

Jak zwykle u Ciebie – wyobraźnia mega :) Wykonanie nieco mniej ;)

 

Zrób sobie czeklistę, którą będziesz sprawdzać przed publikacją.

 

Umieść tam sprawdzenie dialogów, interpunkcji, weryfikację faktów naukowych, ewentualne betowanie, tygodniowy odpoczynek od napisania do ostatniego przeczytania – przed opublikowaniem :)

 

 

 

bruce dzięki!!! Przyznam że się stresowałem. A tu taka miła ocena :) Pamiętam czasy kiedy każdy nowy tekst jak to określiła jedna userka “był gwoździem do trumny”

 

regulatorzy błędy oczywiście poprawione! Z tą wyobraźnią to naprawdę sprawiasz mi wielką radość. :))) Pozdrawiam serdecznie, odpocznę tydzień i spróbuję napisać nowe i lepsze opowiadanie, bo pomysł już mam. 

 

Ambush dziękuję!!! Sprawdzałem w google i najmłodszy profesor miał 12 lat a skoro to był rekord to napisałem 9 :) W sumie to może faktycznie duża różnica 3 lata? pozdr.

 

silvan ciekawe to co piszesz z tym przekazywaniem sygnału, że bardzo długo by trwał ale może nowa technika zmieniłaby diametralnie takie rzeczy… Kiedyś ludzie też nie wierzyli, że będą latać po niebie :)

Jestem niepełnosprawny...

dawidiq150:

 

bruce dzięki!!! Przyznam że się stresowałem. A tu taka miła ocena :) Pamiętam czasy kiedy każdy nowy tekst jak to określiła jedna userka “był gwoździem do trumny”

Cała przyjemność po mojej stronie. 

A z tym gwoździem to mnie (przerażając) – nomen omen – zagiąłeś. :)

Będę teraz ostrożniejsza. :)

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Dawidzie, to nie kwestia techniki, a fizyki.

Zgodnie z obecną wiedzą nic nie może przekroczyć prędkości światła, która (w przybliżeniu) wynosi: 300 000 km/s. To 1 080 000 000 000 km/h. To cholernie dużo, nie? Auto jeżdżące z taką prędkością, to byłoby coś, nie? :D

Ale w skali kosmicznych odległości – jednak nie tak dużo ;)

Najszybsze informacje mogą więc osiągać prędkość światła.

Jeśli do pokonania są miliardy miliardów km, to informacja (światło) będzie szła odpowiednio długo i tyle :)

Ale może uda się załamywać czasoprzestrzeń za te 60 lat ;)

 

Zabrakło mi w tym opowiadaniu fabuły i bohaterów – tekst jest bardziej opisem, konspektem tego, co się wydarzyło. Spodziewałam się, że wątek z młodocianym hackerem będzie rozwinięty, przy czym zniknął tak szybko, jak się pojawił. Niemniej pomysł ciekawy ;)

Pozdrawiam!

„Bóg jest Panem aniołów i ludzi, i elfów” – J.R.R. Tolkien

nati-13-98 dzięki!!!

 

miło, że widzę nowe twarze, czym chata bogata… :)))

 

Jak najbardziej się zgadzam, może moje następne opowiadanie będzie z nieco większą fabułą i bohaterami. Zobaczymy.

 

Pozdrawiam!!!

 

 

Jestem niepełnosprawny...

Tekst jest raczej szkicem czegoś większego – jak to w szkicu brak wyraźnych postaci czy bohaterów, ale są opisane wydarzenia. I te wyglądają fajnie, aż chciałoby się je przeczytać w formie fabularnej.

Na plus gra też połączenie rozpoczęcia z zakończeniem w jedną klamrę.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Dawidzie, widać, że robisz postępy – i pod kątem poprawności, i pod kątem spójności fabuły. Niestety wciąż daleka jestem od nazwania tego tekstu dobrym. Przede wszystkim, jak wspomniano wcześniej, nie jest on zbyt wiarygodny. Siedzę trochę w tematyce IT i moim zdaniem nie ma szans, aby rozwiązania, które przytaczasz – pełne skomputeryzowanie, TytanWall – zaistniały w tak krótkim czasie. Samo przesunięcie tego wszystkiego kilkadziesiąt lat do przodu już nadałoby całości nieco więcej wiarygodności. Dodatkowo, nie sądzę, żeby powstanie czegoś w rodzaju “globalnego antywirusa” miało sprawić, że rozwój technologiczny przyspieszy aż tak. Doradziłabym poczytanie o temacie, o którym chcesz pisać, żeby ustalić fakty. ;)

Co do bohatera, nie rozumiem, dlaczego ten chłopak chciał zniszczyć świat. Uważam, że to brakujący element i tekst zyskałby na jakości, gdybyś go nieco bardziej rozwinął, tak jak zresztą inne elementy opowiadania. O kwestiach takich jak profesura w wieku lat dziewięciu już się inne osoby wypowiadały, to nie będę powtarzać.

Klamra za to bardzo fajna, choć też zastanawia mnie, co to za rezerwat i jakim cudem powstał tak szybko po tylu globalnych katastrofach.

Niemniej, tak jak mówiłam – postępy widać.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Verus akurat jestem teraz trochę zmęczony , ale taka ocena mnie jak najbardziej cieszy :))) Przeczytałem ją babci. Babcia cieszy się, że jest szczęśliwa u wnuczka.

 

Pozdro.

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka