- Opowiadanie: Światowider - Nie klasyki, nie gotyki, a sarmackie limeryki (nadto z kroplą fantastyki)

Nie klasyki, nie gotyki, a sarmackie limeryki (nadto z kroplą fantastyki)

Dyżurni:

brak

Biblioteka:

Użytkownicy V, Finkla, drakaina

Oceny

Nie klasyki, nie gotyki, a sarmackie limeryki (nadto z kroplą fantastyki)

Pan pod­sto­li, pra­gnąc zgłę­bić po­ezyi cne ar­ka­na,

Nu­rzał nos w ksiąg cza­rów toni od wie­czo­ra aż do rana.

Raz wy­wo­łał z księ­gi ducha,

Któ­ren proś­by gdy wy­słu­chał,

Wnet się ogniem tak roz­ja­rzył niby od­pa­lo­ny gra­nat.

 

Był to duch nie w cie­mię bity, taką sta­wił kon­dy­cy­ją:

„Trza ci jeden mój wa­ru­nek, mo­cium panie, pier­wej przy­jąć.

Lubo groź­ne am­fi­bra­chy,

Nie będą to dla cię stra­chy,

Jeśli jeno mnie na­po­isz z żył krwi czy­ich mał­ma­zy­ją”.

 

Bez na­my­słu pan pod­sto­li po­gnał hen, na wschód, co żywo.

Chciał mo­skiew­skiej juchy uszczk­nąć, wie­rząc w gwiaz­dę swą szczę­śli­wą.

Choć to dziw­no, daj­cie wiarę,

Zo­stał na Krem­li­nie carem!

Odzian w przed­nie car­skie szuby rzu­cił precz poety żywot.

 

Koniec

Komentarze

Kto zaś za­śmie o Sar­ma­tach

Wspi­sać szpet­ny tu mo­ska­lik,

Temu, po pię­ciu­set ba­tach,

Sza­blą w cze­rep się przy­wa­li!

Witaj.

Sza­blą?

Mamże wra­cać w progi,

Które pew­nie z przy­szłą dobą

Zrów­na z zie­mią wyrok srogi? -

Wolę jeń­cem iść za tobą.

:)))

Do­sko­na­ły zbiór kon­kur­so­wych li­me­ry­ków, świet­ne ze­sta­wie­nie ru­basz­no­ści, dow­ci­pu i kon­cep­tu; język, a także pu­en­ta rów­nież za­słu­gu­ją na brawa, zatem: BRAWO! :)

Po­zdra­wiam. ;)

Pe­cu­nia non olet

Bar­dzo dzię­ku­ję za miły ko­men­tarz!

Choć muszę nad­mie­nić, że groź­ba ma jest dużo więk­szej wagi i po­wa­gi niźli te Pap­ki­na ;)

muszę nad­mie­nić, że groź­ba ma jest dużo więk­szej wagi i po­wa­gi niźli te Pap­ki­na ;)

Nie wąt­pię. laugh

Pe­cu­nia non olet

Cześć, Świa­to­wi­der!

Muszę na wej­ściu za­zna­czyć, że ują­łeś mnie już samym ty­tu­łem. :D Dobre to, dobre! Tro­chę się wbi­łeś z tymi kli­ma­ta­mi, bo do­pie­ro co skoń­czy­łam oglą­dać ro­syj­ski se­ria­lik o Bo­ry­sie Go­du­no­wie, w któ­rym oczy­wi­ście rów­nież wy­stę­pu­ją wątki pol­skie od­no­śnie Dy­mi­triad. :D

Po­zdra­wiam! ;)

Witaj, Utra­pie­ni­co*!

Cie­szę się, że utra­fi­łem w dobry mo­ment do lek­tu­ry. Przy oka­zji spy­tam, czy se­rial godny po­le­ce­nia? Wpraw­dzie ja nie ga­wa­ri pa ruski, ale chęt­nie bym zer­k­nął na coś w tych kli­ma­tach.

 

*nick w tym wy­pad­ku nie­zbyt ade­kwat­ny, bo bar­dzo się cie­szę z Two­jej wi­zy­ty ;)

 

 

 

@Świa­to­wi­der

Oczy­wi­ście! Gra ak­tor­ska na wy­so­kim po­zio­mie! Jak na se­rial wy­pro­du­ko­wa­ny przez pań­stwo­wą sta­cję te­le­wi­zyj­ną to wy­szło za­cnie! (se­ria­le pro­du­ko­wa­ne u nas przez pań­stwów­kę przy tym to… hm, no, mo­gli­by­śmy się od nich uczyć ;) ) Na­praw­dę nie są­dzi­łam, że to bę­dzie aż tak dobre. W od­mę­tach in­ter­ne­tu można zna­leźć sezon 1 z pol­skim lek­to­rem, nie­ste­ty se­zo­nu 2 nie zna­la­złam, więc oglą­da­łam w ory­gi­na­le na YT ;) Co praw­da nie mówię po ro­syj­sku (tylko udaję ;) ), ale prze­cież to nie chiń­ski, a jak się osłu­chasz to idzie zro­zu­mieć wiele. No i sam obraz też wiele po­ma­ga! ;D Nie wiem do­kład­nie ilu pol­skich ak­to­rów tam wy­stą­pi­ło, ale cho­ciaż­by rolę Ma­ry­ny Mni­szech gra pol­ska ak­tor­ka. :) Tak więc po­le­cam!

Świet­nie, w takim razie mam czego szu­kać, dzię­ki!

A co do pol­skich se­ria­li, cóż, oso­bi­ście bar­dzo ża­łu­ję, że nasza po­li­ty­ka hi­sto­rycz­na, także w fil­mo­gra­fii, opie­ra się wciąż na kul­ty­wo­wa­niu je­dy­nie mar­ty­ro­lo­gii, w do­dat­ku w kiep­skim wy­da­niu. A cho­ciaż­by okres dy­mi­triad to prze­cież także z pol­skiej per­spek­ty­wy świet­ny ma­te­riał na se­rial: nie­ostry po­dział na do­brzy-źli (w końcu Po­la­cy nie­zbyt hu­ma­ni­tar­nie za­cho­wy­wa­li się w tej woj­nie), rajdy li­sow­czy­ków z eg­zo­ty­ką Sy­be­rii i po­łu­dnio­wych ste­pów w tle, in­try­gi po­li­tycz­ne w Mo­skwie i w obo­zie pod Smo­leń­skiem, wątek szpie­gow­ski z Alek­san­drem Go­siew­skim, silny motyw fe­mi­ni­stycz­ny w po­sta­ci wspo­mnia­nej Ma­ry­ny, wy­zy­wa­ją­cej do walki na czele gar­ści ludzi ko­zac­kich wa­taż­ków… Ech, roz­ma­rzy­łem się… ;D

 

Za­czę­łam tutaj wpi­sy­wać po­przed­nio ko­men­tarz, zre­zy­gno­wa­łam, aby nie za­śmie­cać nie­po­trzeb­nie, ale skoro mowa jesz­cze o tej te­ma­ty­ce, to do­po­wiem tylko, iż Ro­sja­nie mocno prze­ży­li za­ję­cie Mo­skwy przez “znie­na­wi­dzo­nych Po­la­ków”. Dzień ich wy­gna­nia uzna­no po wie­kach za świę­to na­ro­do­we kraju. ;)

Zga­dzam się cał­ko­wi­cie. Mamy sporo cie­ka­wych kart z hi­sto­rii, cał­kiem nie­zna­nych. Dy­mi­tria­dy to oczy­wi­ście kla­sycz­ny przy­kład. Dużo le­piej by­ło­by uczyć w szko­łach hi­sto­rii w ten spo­sób. 

Po­zdra­wiam. 

Pe­cu­nia non olet

@Świa­to­wi­der

Se­rial na­zy­wa się po pro­stu “Go­du­now”. Nawet jak wpi­szesz po pol­sku na YT to wy­sko­czy. A jak­byś miał pro­blem ze zna­le­zie­niem 1 se­zo­nu po pol­sku, to na­pisz do mnie, a po­de­ślę link. ;) Ogól­nie Po­la­ków uczy się tylko tej hi­sto­rii, która po­ka­zu­je nasze mę­czeń­stwo, po­mi­ja­jąc wątki wiel­ce chwa­leb­ne w na­szych dzie­jach. No ale prze­cież “Pol­ska Chry­stu­sem na­ro­dów” – nie­ste­ty… Albo to, że wciąż ce­le­bru­je­my po­raż­ki pod płasz­czy­kiem walki o “honor”. Taka pe­da­go­gi­ka wsty­du. ;) Ale wszyst­ko jest po coś, nie ma przy­pad­ków. Tak więc takim po­dej­ściem chcą coś osią­gnąć. Co? Niech każdy sam sobie od­po­wie. ;)

PS Ma­ry­na to była spryt­na babka. Wła­śnie z tego se­ria­lu do­wie­dzia­łam się o niej paru rze­czy, które potem zgłę­bia­łam. :D

 

@Bru­ce

Myślę, że prze­ży­wa­nie Ro­sjan pol­skie­go pa­no­wa­nia nad Mo­skwą to dla nas istny kom­ple­ment. :D Skoro “wy­pę­dze­nie” Po­la­ków z Mo­skwy to dla nich świę­to na­ro­do­we, to mnie to cie­szy. :D Na­po­le­on nie dał rady, Hi­tler nie dał rady, a Po­la­ki dały. ;)

 

PS Prze­pra­szam za spam! Ale mu­sia­łam od­po­wie­dzieć. :D

 

Utra­pie­ni­ca:

 

Na­po­le­on nie dał rady, Hi­tler nie dał rady, a Po­la­ki dały. ;)

Otóż to! :)

Pe­cu­nia non olet

Pro­szę się nie wstrzy­my­wać przed ro­bie­niem spamu, takie dys­ku­sje na mar­gi­ne­sie tek­stu są jak naj­bar­dziej po­żą­da­ne!

Ro­sja­nie mocno prze­ży­li za­ję­cie Mo­skwy przez “znie­na­wi­dzo­nych Po­la­ków”.

Po praw­dzie, to z ich stro­ny pewne uprosz­cze­nie, bo w końcu sami (a przy­naj­mniej znacz­na ich część) nas do tej Mo­skwy za­pro­si­li.

Myślę, że prze­ży­wa­nie Ro­sjan pol­skie­go pa­no­wa­nia nad Mo­skwą to dla nas istny kom­ple­ment. :D

Tym bar­dziej, że osta­tecz­nie Pol­ska w tej woj­nie zwy­cię­ży­ła, bo oczy­wi­ście utrzy­ma­nie Mo­skwy się nie udało (to od po­cząt­ku zresz­tą nie było zbyt re­al­ne), ale pokój w Dy­wi­li­nie był bar­dzo ko­rzyst­ny, a może nawet, jak twier­dził choć­by prof. Wi­sner, naj­ko­rzyst­niej­szy w hi­sto­rii pol­skiej dy­plo­ma­cji.

Na­po­le­on nie dał rady, Hi­tler nie dał rady, a Po­la­ki dały. ;)

Będąc ści­słym Na­po­le­on do Mo­skwy do­czła­pał, ale raz, że nie była wtedy sto­li­cą, dwa, że była spa­lo­na.

Bar­dzo zgrab­na opo­wieść o cie­ka­wej kar­cie na­szej hi­sto­rii. Nie cał­kiem speł­nia za­ło­że­nia for­mal­ne li­me­ry­ków, ale o to za­wsze trud­no. Rytm, jak na li­me­ryk, nie­ty­po­wo szyb­ki (można to opi­sać od stro­ny sy­la­bo­to­nicz­nej – tro­chej ośmio– i czte­ro­sto­po­wy – albo sy­la­bicz­nej – 4+4+4+4/4+4), ale za to jest pra­wie wszę­dzie ide­al­nie utrzy­ma­ny (je­dy­ny pe­cho­wy wy­ją­tek: “Nie będą to dla cię stra­chy”). Zga­dzam się, że dy­mi­tria­dy są nie­do­po­wie­dzia­nym w na­szej kul­tu­rze i po­wszech­nej świa­do­mo­ści okre­sem, ale może nic dziw­ne­go, bo chwa­ły (moim zda­niem) przy­no­szą nie­wie­le. W po­rów­na­niu do po­wstań… Cóż, nie będę de­cy­do­wał, czy le­piej być skutą or­li­cą, czy świ­nią na swo­bo­dzie, w po­rząd­ku? Jesz­cze jedno:

 

Kto by twier­dził, że Sar­ma­ci

mają pe­wien dryg do pióra,

temu sznur za­wią­żą kaci

tuż u wrót Świę­te­go Jura.

 

Po­zdra­wiam,

Ś.

Hi­sto­rycz­nie i li­rycz­nie się tu dzie­je. :))

Pe­cu­nia non olet

Witaj, Śli­ma­ku!

Nie cał­kiem speł­nia za­ło­że­nia for­mal­ne li­me­ry­ków, ale o to za­wsze trud­no. Rytm, jak na li­me­ryk, nie­ty­po­wo szyb­ki (można to opi­sać od stro­ny sy­la­bo­to­nicz­nej – tro­chej ośmio– i czte­ro­sto­po­wy – albo sy­la­bicz­nej – 4+4+4+4/4+4), ale za to jest pra­wie wszę­dzie ide­al­nie utrzy­ma­ny (je­dy­ny pe­cho­wy wy­ją­tek: “Nie będą to dla cię stra­chy”).

Nie­ste­ty jako poeta mocno do­mo­ro­sły piszę głów­nie na czuja, a moja umie­jęt­ność utrzy­ma­nia rytmu ogra­ni­cza się wy­łącz­nie do pil­no­wa­nia licz­by zgło­sek w wer­sach. Bar­dzo mi jed­nak po­chle­bia in­for­ma­cja, że ten “czuj” za­wiódł tylko raz.

Zga­dzam się, że dy­mi­tria­dy są nie­do­po­wie­dzia­nym w na­szej kul­tu­rze i po­wszech­nej świa­do­mo­ści okre­sem, ale może nic dziw­ne­go, bo chwa­ły (moim zda­niem) przy­no­szą nie­wie­le. W po­rów­na­niu do po­wstań… Cóż, nie będę de­cy­do­wał, czy le­piej być skutą or­li­cą, czy świ­nią na swo­bo­dzie, w po­rząd­ku?

Myślę, że trze­ba by tutaj dla dys­ku­sji przy­jąć, co de­fi­niu­je­my jako “chwa­łę” ;) Okres Wiel­kiej Smuty był nie­wąt­pli­wie bar­dzo okrut­ny ze stro­ny wszyst­kich za­an­ga­żo­wa­nych stron. Jed­nak jeśli cho­dzi o udział Po­la­ków trze­ba po pierw­sze roz­róż­nić re­gu­lar­ne woj­ska Rze­czy­po­spo­li­tej w cza­sie jej ofi­cjal­nej in­ter­wen­cji od ochot­ni­ków słu­żą­cych obu Dy­mi­trom. O za­sad­ni­czej róż­ni­cy świad­czy fakt, że po przej­ściu czę­ści tych dru­gich na służ­bę króla, Żół­kiew­ski usil­nie sta­rał się od­dzie­lić ich obo­zo­wi­ska od re­gu­lar­nych żoł­nie­rzy, a by ich nie zde­mo­ra­li­zo­wać. Z po­dy­mi­tro­wym żoł­dac­twem był zresz­tą pro­blem także póź­niej, gdy prze­nio­sło się na Litwę, są nawet do­nie­sie­nia o po­ry­wa­niu przez nich i han­dlu dzieć­mi. Nie­mniej trud­no też nie za­uwa­żyć, że po­mi­mo wąt­pli­wej mo­ral­nie dzia­łal­no­ści Alek­san­der Li­sow­ski i Jan Piotr Sa­pie­ha zo­sta­wi­li po sobie, na­zwij­my to, nimb pol­skich kon­kwi­sta­do­rów, a szcze­gól­nie pi­sa­rzo­wi trud­no przejść obok tego obo­jęt­nie. Na­to­miast na pewno nie okre­ślił­bym świ­nia­mi na swo­bo­dzie het­ma­nów Żół­kiew­skie­go i Chod­kie­wi­cza, króla Zyg­mun­ta czy het­ma­na Sa­haj­dacz­ne­go!

Co do po­wstań, prze­cież też mają swoją po­nu­rą kartę, by wy­mie­nić tylko mord na ge­ne­ra­łach w cza­sie nocy li­sto­pa­do­wej, więc z tą skutą or­li­cą też bym po­le­mi­zo­wał.

Tak czy owak bar­dzo dzię­ku­ję za ko­men­tarz!

Jedno jest pewne, hi­sto­ria ma sporo nie­do­mó­wień, kart nie­zna­nych lub nie­do­sta­tecz­nie od­kry­tych i wspa­nia­le by­ło­by po­znać je nieco bli­żej. :)

Pe­cu­nia non olet

I ja bar­dzo dzię­ku­ję za ob­szer­ną od­po­wiedź, Świa­to­wi­de­rze!

Za­wsze trud­no mi oce­nić, jak da­le­ko mogę po­su­nąć się w uogól­nia­niu zja­wisk hi­sto­rycz­nych, aby z jed­nej stro­ny ująć swoje myśli moż­li­wie zwięź­le i zro­zu­mia­le, a z dru­giej – nie wzbu­dzić po­dej­rzeń co do po­ten­cjal­nej nie­wie­dzy. Cho­ciaż i ta może się przy­da­rzać, w hi­sto­rii je­stem tylko hob­by­stą; widzę, że już wiele pi­sa­łeś o dy­mi­tria­dach, więc na pewno orien­tu­jesz się w nich le­piej ode mnie.

Pi­sząc o świni i or­li­cy, mia­łem na myśli tylko krań­ce ca­łe­go spek­trum stwo­rzeń w róż­nym stop­niu zde­hu­ma­ni­zo­wa­nych. Ustrój RON prak­tycz­nie unie­moż­li­wiał to­cze­nie wojny na­past­ni­czej. Całe szczę­ście, w prze­ciw­nym razie Wła­dy­sław IV z pew­no­ścią byłby się wplą­tał w próbę prze­kra­cza­nia Du­na­ju i oswo­ba­dza­nia Bał­ka­nów, mało re­al­ną przy ów­cze­snym ukła­dzie sił.

W re­zul­ta­cie walki w Rosji z po­cząt­ku XVII wieku były aktem naj­bliż­szym agre­sji na ościen­ne pań­stwo, jaki przy­da­rzył nam się w tym okre­sie dzie­jo­wym. Masz rację, warto uści­ślić, że roz­po­czę­cie walk wy­ni­ka­ło z sa­mo­wo­li kró­le­wiąt kre­so­wych, a siły Rze­czy­po­spo­li­tej były zmu­szo­ne włą­czyć się do walki do­pie­ro w od­po­wie­dzi na wy­mie­rzo­ny prze­ciw niej so­jusz ro­syj­sko-szwedz­ki. Zresz­tą siły, które spro­wo­ko­wa­ły ten kontr­atak, skła­da­ły się w znacz­nej mie­rze z by­łych ro­ko­szan Ze­brzy­dow­skie­go. Można więc po­wie­dzieć, że cała sy­tu­acja była ko­niecz­no­ścią dzie­jo­wą wy­ni­kłą z ogól­ne­go braku dys­cy­pli­ny i spraw­nej wła­dzy cen­tral­nej w Pol­sce i na Li­twie.

Nie za­mie­rzam więc wrzu­cać wszyst­kich do jed­ne­go worka. Nie od­czu­wam dumy z tego, że nasi przod­ko­wie wtar­gnę­li zbroj­nie do Rosji i wy­rzą­dzi­li wiele krzywd lud­no­ści cy­wil­nej, po czym (nie­któ­rzy z po­wyż­szych) zo­sta­li wzię­ci gło­dem na Krem­lu. Nie wąt­pię jed­nak, że zda­rzy­ło się pod­czas tych walk wiele przy­kła­dów su­mien­ne­go wy­peł­nia­nia obo­wiąz­ków do­wód­czych i żoł­nier­skich oraz bez­przy­kład­ne­go mę­stwa. Wy­mie­nie­ni przez Cie­bie wo­dzo­wie za­pew­ne nie za­słu­gu­ją na taki epi­tet. Czy­ta­łem kie­dyś nawet – choć nie wiem, ile w tym praw­dy – że pod­sta­wo­wym celem wy­praw an­ty­tu­rec­kich Sa­haj­dacz­ne­go nie były łupy, lecz oswo­ba­dza­nie nie­wol­ni­ków. Kiedy bez ob­lę­że­nia, pierw­szym sztur­mem zdo­był Kaffę (bro­nio­ną zresz­tą przez znacz­nie licz­niej­sze siły), po­dob­no wy­zwo­lił ich 60000. “Po­dob­no”, bo mam trud­no­ści z wy­obra­że­niem sobie tego od stro­ny tech­nicz­nej. Tak czy ina­czej, na­le­żał­by mu się za to spory sza­cu­nek.

A potem po­wsta­nia? Jakże. Rów­nież nie bra­ko­wa­ło przy­pad­ków zwy­rod­nie­nia mo­ral­ne­go. Pod­czas in­su­rek­cji ko­ściusz­kow­skiej no­to­rycz­nie zda­rza­ło się mor­do­wa­nie pró­bu­ją­cych się pod­dać żoł­nie­rzy (pró­bo­wa­no to tłu­ma­czyć nie­uświa­do­mie­niem mas chłop­skich i kło­po­ta­mi lin­gwi­stycz­ny­mi). Noc li­sto­pa­do­wa i mord na ge­ne­ra­łach, oczy­wi­ście (”trzech za­bi­to za od­mo­wę ob­ję­cia do­wódz­twa, dwóch za dawne grze­chy i jed­ne­go przez po­mył­kę”). Wresz­cie po­wsta­nie stycz­nio­we: ry­wa­li­za­cja “czer­wo­nych” i “bia­łych” do­cho­dzą­ca mo­men­ta­mi do jaw­ne­go wy­rzy­na­nia się (nie­ste­ty nie zębów mlecz­nych), na do­miar złego od­dzia­ły szty­let­ni­ków i sza­le­ją­cy ter­ror in­dy­wi­du­al­ny, a w nie­któ­rych obo­zach po­wstań­czych “czapa” za lada wy­kro­cze­nie albo i ka­prys do­wód­cy. Pro­fe­so­ra Cha­łu­biń­skie­go po­dob­no wła­sna żona ogło­si­ła zdraj­cą, bo pod­czas ma­sa­kry 8 IV do­pro­wa­dził do wstrzy­ma­nia ognia, a mógł­by pójść na czele po­cho­du i zgi­nąć za oj­czy­znę. Czy­ste sza­leń­stwo.

Kie­dyś był­bym skłon­ny my­śleć, że trud­no prze­bić pol­skie po­wsta­nia pod wzglę­dem braku pro­fe­sjo­na­li­zmu i ogól­nej bez­na­dziei, ale mi prze­szło, kiedy po­czy­ta­łem o po­wsta­niu kwiet­nio­wym w Buł­ga­rii. Marne po­cie­sze­nie, nie­praw­daż? Wróć­my jed­nak do zja­wisk za­sad­ni­czych i tej me­ta­fo­ry ze skutą or­li­cą. Otóż w pol­skich po­wsta­niach brało udział mnó­stwo mło­dych ludzi (cho­ciaż z mło­do­ścią róż­nie by­wa­ło – nie­któ­re od­dzia­ły były jak gra plan­szo­wa Gran­ny – “od lat 6 do 106”), któ­rzy nie po­ja­wi­li się tam z za­cią­gu czy po­bo­ru, z przy­mu­su, żądzy zysku – oni uwa­ża­li, że tak trze­ba. Że ry­zy­ku­ją zdro­wie, życie i spo­kój su­mie­nia, ale to ich de­fi­niu­je jako ludzi. Za to na­le­ży się i współ­czu­cie, i sza­cu­nek. Po pro­stu: wszę­dzie zda­rza­ją się od­chy­ły, jed­nost­ki udu­cho­wio­ne i wy­ko­le­jo­ne, ale wy­da­je mi się, że prze­cięt­ny po­wsta­niec jest zja­wi­skiem znacz­nie bar­dziej roz­wi­nię­tym mo­ral­nie niż prze­cięt­ny na­jem­nik. A po po­wsta­niu stycz­nio­wym roz­po­wszech­ni­ła się moda na bi­żu­te­rię w for­mie że­la­znych łań­cusz­ków…

Je­że­li masz ocho­tę się od­nieść, oczy­wi­ście je­stem cie­kaw, co są­dzisz o tym wy­wo­dzie, czy masz coś do do­da­nia i czy nie wkra­dły mi się ja­kieś nie­ści­sło­ści. Na­praw­dę miło się roz­ma­wia!

Ustrój RON prak­tycz­nie unie­moż­li­wiał to­cze­nie wojny na­past­ni­czej.

Nie tyle ustrój, co fi­lo­zo­fia po­li­tycz­na szlach­ty. Rzecz­po­spo­li­ta była chyba je­dy­nym no­wo­żyt­nym kra­jem, w któ­rej nie uwa­ża­no po­ko­ju za stan nad­zwy­czaj­ny czy za prze­rwę mię­dzy kon­flik­ta­mi, ale wła­śnie wojna była od­stęp­stwem od normy. Oczy­wi­ście, brak sta­łych po­dat­ków i po­dejrz­li­wość szlach­ty wobec prób wpro­wa­dze­nia ta­ko­wych mocno utrud­nia­ło two­rze­nie pla­nów wojny za­czep­nej, nie­mniej, jeśli król był w sta­nie prze­ko­nać sejm do ko­niecz­no­ści ta­kiej wojny, znaj­do­wa­ły się na nią pie­nią­dze. Tu oczy­wi­ście przy­kład wojen Ba­to­re­go, ale myślę, że mi­strzem przy­go­to­wy­wa­nia wojen na­past­ni­czych był Zyg­munt III. Wojny w Inf­lan­tach i lą­do­wa­nie w Szwe­cji (trze­ba przy­znać, nie­zbyt udane) były moż­li­we dzię­ki ofi­cjal­ne­mu przy­łą­cze­niu do Pol­ski Es­to­nii, przez co wojna z oso­bi­ste­go kon­flik­tu króla z pod­da­ny­mi stała się spra­wą Rze­czy­po­spo­li­tej. Po­dob­nie in­ter­wen­cja w Rosji na­stą­pi­ła prze­cież wbrew prawu, za zgodą wy­łącz­nie se­na­tu, a mimo to izba po­sel­ska nie od­wa­ży­ła się nie uchwa­lić na jej kon­ty­nu­ację po­dat­ków, po­pro­si­ła tylko grzecz­nie króla, żeby ra­czył w przy­szło­ści za­py­tać ją o zda­nie. Co wię­cej, jak już wyżej pi­sa­łem, wojna ta za­koń­czy­ła się peł­nym suk­ce­sem. So­jusz ro­syj­sko-szwedz­ki nie dość, że zo­stał ro­ze­rwa­ny, to za­mie­nił się w od­dziel­ną wojnę, od­zy­ska­li­śmy kon­tro­lę nad Bramą Smo­leń­ską, a do­dat­ko­wy­mi bo­nu­sa­mi było utrzy­ma­nie rosz­czeń Wła­dy­sła­wa do tronu car­skie­go i spu­sto­sze­nie Rosji, które wy­eli­mi­no­wa­ło ją z gry mię­dzy­na­ro­do­wej na kil­ka­na­ście lat. No i trud­no też nie wspo­mnieć, że w 1635 r. sama groź­ba agre­sji ze stro­ny Rze­czy­po­spo­li­tej zmu­si­ła Szwe­dów do ro­zej­mu w Sztum­skiej Wsi.

Oczy­wi­ście, woj­ska pol­skie cier­pia­ły na chro­nicz­ne pust­ki w skar­bie, ale do po­ło­wy XVII w. nie było to nic wy­jąt­ko­we­go. W cza­sie wojny trzy­dzie­sto­let­niej Hisz­pa­nie zdo­ła­li raz roz­gro­mić Fran­cu­zów na linii Renu (prze­pra­szam, nie pa­mię­tam teraz nazwy tej bitwy) i otwo­rzyć sobie pro­stą drogę do nie­bro­nio­ne­go Pa­ry­ża. Jed­nak osta­tecz­ne zwy­cię­stwo unie­moż­li­wił brak żołdu, przez co cała armia zwy­czaj­nie się roz­la­zła. Je­dy­nym kra­jem w tym okre­sie, który był w sta­nie za­cho­wać cią­głą wy­pła­cal­ność, były Ni­der­lan­dy.

Tak więc pod­su­mo­wu­jąc ten długi wywód, pro­ble­mem w woj­nach agre­syw­nych Rzpli­tej był nie tyle ustrój, co au­to­ry­tet i oso­bi­ste umie­jęt­no­ści po­li­tycz­ne kró­lów, któ­rzy nie­ste­ty po Ba­to­rym i Zyg­mun­cie ich ra­czej nie po­sia­da­li.

Kiedy bez ob­lę­że­nia, pierw­szym sztur­mem zdo­był Kaffę (bro­nio­ną zresz­tą przez znacz­nie licz­niej­sze siły), po­dob­no wy­zwo­lił ich 60000.

No, to tro­chę prze­sa­dzo­na licz­ba, było ich pew­nie kilka ty­się­cy. Wy­zwo­lo­nym przez Ko­za­ków nie­wol­ni­kiem był też prze­cież po­cho­dzą­cy ze Szko­cji, a po­rwa­ny praw­do­po­dob­nie przez ber­be­ryj­skich pi­ra­tów ata­man Krzy­wo­nos. Przy czym nie prze­ce­niał­bym tej bez­in­te­re­sow­no­ści Ko­za­ków, bo z dru­giej stro­ny ata­ko­wa­li czam­bu­ły ta­tar­skie za­wsze w ich dro­dze po­wrot­nej, żeby móc je odrzeć z łupów.

Po pro­stu: wszę­dzie zda­rza­ją się od­chy­ły, jed­nost­ki udu­cho­wio­ne i wy­ko­le­jo­ne, ale wy­da­je mi się, że prze­cięt­ny po­wsta­niec jest zja­wi­skiem znacz­nie bar­dziej roz­wi­nię­tym mo­ral­nie niż prze­cięt­ny na­jem­nik.

Ale uczest­ni­cy dy­mi­triad też nie byli wszy­scy prze­cięt­ny­mi na­jem­ni­ka­mi :) Sam Li­sow­ski mu­siał być jak sądzę nie­zwy­kłą po­sta­cią, skoro wal­czą­cy przez jakiś czas u jego boku in­ży­nie­ro­wie an­giel­scy po­pro­si­li go, by wy­pi­sał im listy po­le­ca­ją­ce do króla Ja­ku­ba Stu­ar­ta. W cza­sie już ofi­cjal­nej in­ter­wen­cji wśród pol­skiej szlach­ty pa­no­wa­ło silne prze­ko­na­nie, że pod­bi­cie Mo­skwy jest w isto­cie wy­zwo­le­niem jej z oko­wów sa­mo­dzier­ża­wia. A po­nie­waż po­wszech­nie uwa­ża­no, ze pol­ski ustrój (zgod­ny ze wska­za­nia­mi sta­ro­żyt­nych my­śli­cie­li!) i kul­tu­ra są ide­al­ne i naj­lep­sze, to nie brano nawet pod uwagę, że Mo­skwi­ci­ni mogą od­rzu­cić ofer­tę zjed­no­cze­nia. Zresz­tą, pro­po­zy­cje unii skła­da­no już Go­du­no­wo­wi. Jak pisał w pa­mięt­ni­kach Ma­skie­wicz:

W roz­mo­wach z nimi nasi za­le­ca­li im wol­ność, aby się z nami spo­iw­szy, tejże na­by­li, a oni po pro­stu: „wasza wol­ność wam dobra, a nasza nie­wo­la nam”

Nie­ste­ty ta róż­ni­ca po­glą­dów bu­dzi­ła w na­szej szlach­cie po­gar­dę wobec Mo­ska­li (po­le­cam na ten temat cie­ka­wy ar­ty­kuł), co rów­nież prze­kła­da­ło się na bez­li­to­sne ich trak­to­wa­nie. Przy czym, trze­ba nad­mie­nić, że rów­nież Ro­sja­nie nie po­zo­sta­wa­li dłuż­ni. Jak pisał Nie­mo­jew­ski:

Dziw­ne­go mor­der­stwa i okru­cień­stwa nad na­sze­mi ci bar­ba­ry za­ży­wa­li, a zwłasz­cza nad pod­da­ją­ce­mi się, za­bi­ja­jąc ich zwy­cza­jem be­sty­jal­skim kijmi albo obu­cha­mi w głowy, nad dru­gie­mi ukrzy­żo­wa­niem i do ścia­ny przy­bi­ja­niem, jako nie­bosz­czy­ka pana Go­łu­chow­skie­go. Pana Lip­nic­kie­go, wy­pruw­szy, na stole w sztu­ki roz­sie­ka­li, więc innem głowy i in­szych człon­ków uci­na­niem, krwią się pa­stwiąc.

Tak więc, koń­cząc, rów­nież w tej woj­nie Po­la­cy mieli pewne po­czu­cie misji ;)

Dzię­ku­ję za cie­ka­wą, ob­szer­ną wia­do­mość; sporo się do­wie­dzia­łem, a pod­lin­ko­wa­ny ar­ty­kuł także zaj­mu­ją­cy. Widać, że in­te­re­su­jesz się tą czę­ścią na­szych dzie­jów. Jesz­cze szcze­gó­ły…

Przy czym nie prze­ce­niał­bym tej bez­in­te­re­sow­no­ści Ko­za­ków, bo z dru­giej stro­ny ata­ko­wa­li czam­bu­ły ta­tar­skie za­wsze w ich dro­dze po­wrot­nej, żeby móc je odrzeć z łupów.

Bez­in­te­re­sow­ność Ko­za­ków. To się uśmia­łem. Wia­do­mo, że łupy na­le­ża­ły do istot­nych źró­deł ich utrzy­ma­nia. Poza tym Ta­ta­ra można zgo­nić w ste­pie tylko wtedy, gdy jest ob­cią­żo­ny łu­pa­mi i ja­sy­rem, stąd była to czę­sto je­dy­na sen­sow­na stra­te­gia, nie­praw­daż? Czy­ta­łem gdzieś na­to­miast, że wła­śnie ata­man Sa­haj­dacz­ny ce­cho­wał się oso­bli­wym za­pa­łem do ra­to­wa­nia nie­wol­ni­ków, ale teraz sobie nie przy­po­mnę, co to było za źró­dło i na ile wia­ry­god­ne.

Nie­ste­ty ta róż­ni­ca po­glą­dów bu­dzi­ła w na­szej szlach­cie po­gar­dę wobec Mo­ska­li

“Róż­ni­ca po­glą­dów” w sen­sie, że nie chcie­li, aby wład­ca stał ponad wszel­kim pra­wem, był panem ich życia i śmier­ci? Jakoś wcale się nie dzi­wię, że takie chęt­ne uni­że­nie bo­ja­rów bu­dzi­ło po­gar­dę. Pa­mię­taj­my, że so­lid­na teo­ria do­bro­wol­nej ule­gło­ści i nie­wol­nic­twa z ocho­ty to do­pie­ro XIX wiek i von Sa­cher-Ma­soch (no­ta­be­ne po­dwój­ny (!) wnuk lwow­skie­go le­ka­rza Fran­cisz­ka Ma­so­cha), który też nie zo­stał od razu i po­wszech­nie zro­zu­mia­ny. Może tro­chę nie­ostroż­nie mie­szam po­bud­ki – oso­bi­ste ko­rzy­ści emo­cjo­nal­ne a pań­stwo­we ko­rzy­ści po­li­tycz­ne – myślę jed­nak, że widać ideę. Czło­wiek dbały o swoją wol­ność od­czu­wa mi­mo­wol­ną, in­stynk­tow­ną od­ra­zę do tego, kto ją po­rzu­ca dla za­chcian­ki – i trze­ba wiele wy­sił­ku, aby to prze­zwy­cię­żyć na dro­dze wy­ro­zu­mo­wa­nia.

Tak więc, koń­cząc, rów­nież w tej woj­nie Po­la­cy mieli pewne po­czu­cie misji

Ro­sja­nie pod Ma­cie­jo­wi­ca­mi i na Pra­dze też – po krwa­wych, czę­sto bar­ba­rzyń­skich wal­kach miej­skich z po­cząt­ku po­wsta­nia. Za War­sza­wu! Po­mnisz War­sza­wu?

Le­piej mamić wier­sza cza­rem 

niźli mi­ziać się z Mo­ska­lem!

 

XD

 

 

 

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Śli­ma­ku,

Poza tym Ta­ta­ra można zgo­nić w ste­pie tylko wtedy, gdy jest ob­cią­żo­ny łu­pa­mi i ja­sy­rem, stąd była to czę­sto je­dy­na sen­sow­na stra­te­gia, nie­praw­daż?

Oj, Ko­niec­pol­skie­mu udało się roz­bić Ta­ta­rów pod Ochma­to­wem gdy do­pie­ro wkra­cza­li do Rzpli­tej. Był to wpraw­dzie je­dy­ny taki wy­pa­dek, ale nie­wąt­pli­wie było to moż­li­we.

“Róż­ni­ca po­glą­dów” w sen­sie, że nie chcie­li, aby wład­ca stał ponad wszel­kim pra­wem, był panem ich życia i śmier­ci? Jakoś wcale się nie dzi­wię, że takie chęt­ne uni­że­nie bo­ja­rów bu­dzi­ło po­gar­dę.

Ale za­rzut Mo­skwi­ci­nów, że “pol­ska wol­ność to swa­wo­la” też miał pewne pod­sta­wy ;)

 

Świ­ry­bie,

Le­piej mamić wier­sza cza­rem 

niźli mi­ziać się z Mo­ska­lem!

Choć na mrocz­nych wier­szy czary

Były czułe nawet cary ;)

 

Le­piej śmi­gnąć stro­ną jasną

niż ca­ro­wi dawać cia­sną…

 

;-)

 

 

 

"Świ­ryb" (Ba­ilo­ut) | "Fi­sho­lof." (Cień Burzy) | "Wiesz, je­steś jak brud i za­raz­ki dla ma­lu­cha... niby syf, ale jak dzie­cia­ka uod­par­nia... :D" (Emel­ka­li)

Le­piej po­pi­jać ar­sze­nik wy­cią­giem z cy­ku­ty

niż Świa­to­wi­dra i Śli­ma­ka prze­ga­pić dys­pu­ty

;-)

 

en­tro­pia nigdy nie ma­le­je // Outta Sewer: Jim, in­dio­to Ty, nadal chyba nie ro­zu­miesz

Nie­złe :) Przede wszyst­kim świet­ny po­mysł

Jimie,

Po­ka­zu­ją nam do­brze sta­ro­żyt­ne księ­gi,

Jak So­kra­te­sa żywot wziął obrót nie­tę­gi,

Że uczo­ne dys­pu­ty

Pro­wa­dzą do cy­ku­ty.

 

Oluto, dzię­ki za wi­zy­tę!

Jim:

 

Le­piej po­pi­jać ar­sze­nik wy­cią­giem z cy­ku­ty

niż Świa­to­wi­dra i Śli­ma­ka prze­ga­pić dys­pu­ty

;-)

 

@Ji­mie, przy­po­mnia­łeś mi tym wpi­sem “Ar­sze­nik i stare ko­ron­ki” z Kwiat­kow­ską i Lu­dwi­żan­ką. :)

Pe­cu­nia non olet

Ależ tutaj się dys­pu­ty

toczą, ze­wsząd ar­gu­men­ty

za i prze­ciw, a ja tylko

widzę smut­ny los poety!

 

Tro­chę mi się sko­ja­rzy­ło

z Mic­kie­wi­cza kro­to­chwi­lą.

Zo­sta­nie carem uwa­żasz Ada­mie za smut­ny los? ;)

Bar­dzo sma­ko­wi­ta hi­sto­ria al­ter­na­tyw­na. 

"nie mam jak po­rów­nać sa­mo­po­czu­cia bez ba­ła­ga­nu..." - Anan­ke

Zo­sta­nie carem uwa­żasz Ada­mie za smut­ny los? ;)

De­mo­nicz­ne in­kan­ta­cje

roz­bu­dzi­ły żądzę wła­dzy!

W głębi serca

żywot mę­dr­ca

a nie carat mu się marzy!

De­mo­nicz­ne in­kan­ta­cje

roz­bu­dzi­ły żądzę wła­dzy!

W głębi serca

żywot mę­dr­ca

a nie carat mu się marzy!

<3

:D

 

Am­bush, dzię­ki za ko­men­tarz, cie­szę się, że wier­szyk sma­ko­wi­ty!

Le­piej prze­grać z am­fi­bra­chem,

Niźli wino pić ze stra­chem,

Pisać ana­pe­sty głu­pie,

Niż umie­rać z nożem w ple­cach.

;) ;) 

 

Total re­co­gni­tion is cliché; total sur­pri­se is alie­na­ting.

Kto po­wia­da, że być carem

Gor­szy od poety los.

Ten się spo­tka wnet z ka­na­rem,

By mu oddać suty trzos.

Z pana Pod­sto­le­go  tęgi był chwat,

czy gdy po­rzu­cił po­ezy­ję – psu­brat? ;-)

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Tro­chę nie moje kli­ma­ty, acz­kol­wiek świet­ny język. No i bar­dzo po­ucza­ją­ca dys­ku­sja w ko­men­ta­rzach!

deviantart.com/sil-vah

Co do na­szej miłej roz­mo­wy za­koń­czo­nej na Ko­niec­pol­skim pod Ochma­to­wem, przy­po­mniał mi się wła­śnie w cha­rak­te­rze po­in­ty sa­ty­rycz­ny ry­su­nek Jujki, który kie­dyś wi­dzia­łem. Skła­da­ją het­ma­na do grobu, ogól­ny smu­tek rzew­ny, cha­rak­te­ry­stycz­na sar­mac­ka ce­re­mo­nia z por­tre­tem tru­mien­nym – i jeden spo­śród ża­łob­ni­ków ko­men­tu­je z boku:

– To ko­niec Pol­ski!

Do kla­sycz­nych li­me­ry­ków to tym stro­fom rze­czy­wi­ście da­le­ko. Ale są fan­ty­zyj­nie sty­li­zo­wa­ne i mają cał­kiem przy­jem­ną me­lo­dię. Nie­zły twi­ścik w ostat­niej zwrot­ce. A piszę ten do­dat­ko­wy ko­men­tarz, żeby z czy­stym su­mie­niem móc zgło­sić "Nie kla­sy­ki…" do bi­blio :)

Total re­co­gni­tion is cliché; total sur­pri­se is alie­na­ting.

Le­piej nie wtrą­cać się do de­ba­ty,

Niż ry­zy­ko­wać tak licz­ne baty.

 

Bar­dzo cie­ka­wy po­mysł. Opar­ty na hi­sto­rii, ale z fan­ta­stycz­nym pa­zu­rem. Misie.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Zbior­czo – bar­dzo dzię­ku­ję wszyst­kim za ko­men­ta­rze i kliki!

Śli­ma­ku, tego typu żarty po­ja­wia­ły się już w cza­sie po­wsta­nia Chmiel­nic­kie­go (bo­daj­że nawet sam Chmiel­nic­ki wy­gra­żał, że zmarł Ko­niec­pol­ski, więc nam zrobi “ko­niec Pol­ski” wła­śnie).

 

 

http://altronapoleone.home.blog

Bar­dziej do tre­ści pa­so­wał­by ksią­żę Mo­skwy ;)

Zacne :) Choć zwy­kle od nad­mia­ru sta­ro­polsz­czy­zny cier­pię na ból głowy, tu się obyło bez niego :)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

W takim razie le­piej bę­dzie dla dla Two­jej, Irko, głowy, nie za­glą­dać do moich dłuż­szych tek­stów :P

Choć z dru­giej stro­ny widzę, że pod moim “Obrzy­dłym nie­to­pe­rzem” chwa­li­łaś sty­li­za­cję, więc może jed­nak ta aler­gia na sta­ro­polsz­czy­znę nie jest aż tak po­waż­na ;)

Nowa Fantastyka