- Opowiadanie: owoc333.pl - 10 letnia przerwa w nałogu (Masakra 2010)

10 letnia przerwa w nałogu (Masakra 2010)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

10 letnia przerwa w nałogu (Masakra 2010)

10 LETNIA PRZERWA W NAŁOGU

 

Jane zeszła do piwnicy po piłę. Pora ściąć to cholerne drzewo ! Nie ma opcji, żeby te cholerne wiewiórki straszyły dzieciaki po nocach. Bo to one chroboczą w okna, prawda ? Wiewiórki, co nie ? Takie małe, z rudym futrem, prawda ? -Prawda !? – nie wiedziała nawet, że jej myśli przerodziły się w krzyk.

Trzask. Co się dzieje ? Czemu jest tak ciemno, co ? – Jane jakby oślepła, zaczęła się miotać od półki do półki.

 

-Mamo, co się dzieje ? – krzyk ze szczytu schodów.

– Jake, to ty ?

-Tak, ja !

-Włącz światło, natychmiast, bo nie zobaczysz czekolady do pełnoletności !

-Jest włączone, mamo !

– Nie rób sobie żartów !

– Jest włączone !

– To chodź tu !

– Ale mi nie wolno !

– Teraz wolno !

– Już idę !

 

Stukot, skrzypienie schodów. Jane skuliła się przy ścianie.

-Mamo ! Gdzie jesteś !?

– Tutaj kochanie !

– Nie widzę Cię ! – Jake stał z opuszczonymi rękami, najwyraźniej na skraju płaczu.

– Przecież jestem przed tobą ! – wyciągnęła do niego rękę.

– Zostaw mnie, zostaw ! – chłopak nigdy tak szybko nie biegł, nawet do furgonetki z lodami.

– JAKE !

 

Na górze stała Ivonne, o rok od Jake starsza, jednak znacznie mniej od brata odważna.

– Co się stało ? – zapytała

– Mama jest wiewiórką, mama jest wiewiórką ! – krzyknął i pobiegł na górę, do swojego pokoju.

– Mamo, jesteś wiewiórką ?! – krzyk powędrował do piwnicy.

– Co ? Nie, nie jestem żadną wiewiórką !

– Ale Jake mówił…

– Nie jestem żadną wiewiórką !

– Ale Jake…

– Nie jestem żadną wiewiórką do jasnej cholery !

– No nie mówisz jak wiewiórka.

– Wiewiórki nie mówią !

– Mówią !

– Nie mówią !

– Mówią ! – wykrzyczała Ivonne i wybuchła płaczem.

– Dobrze, kochanie, mówią, tak, oczywiście, mówią, pomyliłam się kochanie, nie idź nigdzie !

– Ale… ale… brzmisz jak wiewiórka !

– Jak brzmi wiewiórka ?

– Wiewiórki szepczą, strasznie szepczą, z każdego miejsca wszędzie szepczą ! Mamo ! Jesteś wiewiórką !

– Ale wiewiórki nie szepczą !

– Szepczą !

– O jakie wiewiórki Ci chodzi, Ivonne ?

– O te z drzewa, jesteś jak one mamo !

– To znaczy jakie ?

– Szepczesz !

– Nie szepczę ! Chodź tu !

– Nie chcę !

– Chodź !

 

Odbiegła od schodów, sięgnęła do wiszącego w przedpokoju do telefonu.

– Halo ?

– Cześć Ivonne. – szepnął ktoś.

– Przecież nikt nie dzwonił, to ja chciałam zadzwonić ?

– Nie poznajesz mnie Ivonne ?

– Co?, nie ! Kto mówi ?

– No tak, nie możesz…

 

Połączenie zerwało się. Ivonne postanowiła zadzwonić na policję, choć nie miała najmniejszego pojęcia co powie, ale no cóż. Moja mama jest wiewiórką ? Nawet dla jedenastolatki jest to delikatnie mówiąc głupie. Jednak telefon ją wyręczył – nie było sygnału. – Jesteś tam jeszcze, mamo ? – krzyknęła w kierunku piwnicy.

Sygnał się pojawił.

Ivonne trzęsącymi się rękami wybrała 112…

 

Mark Spencer, zastępca lokalnego szeryfa, wysiadł z radiowozu. Znał tylko adres, reszta wezwania była tylko krzykiem. Cholera ! Że też jest październik, i ta pieprzona grypa – myślał – dlaczego przyjechałem tu sam? A z resztą, pewno ktoś sobie robi jaja, jak zwykle. Doskonale pamiętał zeszłoroczne „morderstwo" – trup niespodziewanie raźnym krokiem wyszedł z kostnicy, a nauczyciel biologii dostał zdecydowany zakaz uczenia o niektórych ziołach. Otworzył drzwi.

W korytarzu paliło się światło. Jego uwagę zwróciła zwisająca słuchawka telefonu. Drzwi do piwnicy otwarte… -Jest tam kto ? – krzyknął.

Huk !

Odwrócił się lekko spanikowany, sięgnął do kabury po broń… Nie ma jej! Co ja z nią zrobiłem?! A tak! Jest w samochodzie! – pomyślał, i rozpoczął coś, co od biedy można by nazwać odwrotem na z góry ustalone pozycje. Daleko nie zabiegł. Przy frontowych drzwiach stała wiewiórka, w dość cudacznej pozie– oparła się na tylnich łapach, a przednie miała wyciągnięte przed siebie.

Mark kopnął ją, i naparł na drzwi– przecież ich nie zamykałem?– spanikował do reszty. Cofnął się by wziąć rozbieg, jednak to również mu się nie udało– coś zaplątało mu się w nogi i runął na ziemię.

 

– Mark? Co tak długo?– odzywał się głos w samochodzie – Jesteś tam? Bez żartów stary! Wracaj na komisariat, bo szef się piekli…

Żółte ząbki przegryzają kabel…

Głos ucichł.

-Pip – powiedziała wiewiórka z ukontentowaniem.

 

-Poznajesz mnie Mark? – zapytał głos z ciemności.

-Kim jesteś? – odpowiedział pytaniem Mark – Gdzie jestem ? Dlaczego nie mogę się ruszyć?!

-Naprawdę mnie nie poznajesz ? Skup się Mark!

-Chris? Ale przecież…

-Tak wiem, nie żyję. Wiesz, można się przyzwyczaić.

-To w takim razie jak…

-Rozmawiam z Tobą? Przez przypadek– gdyby Jane zakopała ciało od razu…

-Jak to zakopała ciało? Przecież ty odszedłeś! Nikt Cię tu nie widział od narodzin Jake'a!

-Nikt, oprócz Jane.

-Co masz na myśli? Kiedy mnie odwiążesz?!

-Za jakiś czas. W sumie to dobrze że z Tobą rozmawiam, będzie mniej bolało.

-Co bolało ? Ałłłłłłł ! – co to było !?

-Żeby dostać się do czaszki, trzeba wyrwać parę włosów – na szczęście nie wiele, nikt nie zauważy.

-Do czaszki?!

-Nie przejmuj się tym, skup się na moim głosie.

-Mam się skupić?! Jak?

-Ciii, lepiej posłuchaj:

To było tak – owszem, odszedłem od Jane. Cała ta sytuacja z Ivonne już mnie przerastała, a co dopiero, gdy urodził się Jake? Nie wiedziałem co robić. Postanowiłem wyjechać, zostawić ich i nigdy nie wracać – wiesz, jak na filmach. Jednak całkiem jak na filmach, po jakimś czasie wróciłem.

Przyjechałem wieczorem, to musiał być dzień meczu – prawie nikogo nie było w mieście. Może dlatego nikt nie zapamiętał. Zapukałem do drzwi, po chwili otworzyła – z nożem w ręku. Musiała przyglądać się przez okno jak wysiadałem. – Po co tu przyszedłeś?! Miałeś nigdy nie wracać! Znowu jesteś pijany!

Mark zorientował się że głos, który krzyczał jest prawdziwym głosem Jane, tak jakby stała obok niego!

-Gdzie ona jest, Chris?!

-Jest ze mną, jest bezpieczna.

-Co jej zrobiłeś?

-To samo, co właśnie robię tobie, tyle że bardziej.

-Co mi robisz?

-Nieważne, z resztą za chwilę sam się przekonasz – daj mi dokończyć, dobrze?

-A mam jakiś wybór?

-Dokładnie– nie masz. Więc było tak:

Rzuciła się na mnie z nożem– nie próbowałem się bronić, byłem zszokowany– wiedziałem, że mogła mnie znienawidzić, ale nie spodziewałem się że posunie się aż do czegoś takiego. Z tego co potrafię wydedukować, upadając rozbiłem sobie czaszkę. Potem zaciągnęła mnie do ogrodu i z jakiegoś powodu zostawiła mnie tam. Znaczy teraz już wiem dlaczego, ale to nie jest ważne…

-Jak to teraz już wiesz dlaczego? Co jej zrobiłeś?!

-Już mówiłem– to samo co tobie, ale mocniej, co ty taki niecierpliwy ?

-Kim ty jesteś do cholery ?!

-Jestem sobą, z tym że teraz jestem rudy i nie mogę palić – to naprawdę męczące.

Wprost przed oczy Marka wyskoczyła wiewiórka :

-Cześć, jestem Chris !

-Nie, to ja jestem Chris – powiedział ktoś zza głowy.

-W sumie to wszystkie nim jesteśmy – powiedziała ta pierwsza.

-A ja jestem nimi wszystkimi – znowu ten głos z tła.

-Ale nie będziesz mną ! – krzyknął Mark, i uwolnił się z więzów.

Wiewiórki powiodły za nim wzrokiem.

-Głupiec… – pomyślały.

 

Mark wrócił na komisariat. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił. -Muszę napisać raport – powiedział do dyżurnego i poszedł do swojego biura.

-Dziwne, on nigdy nie palił – pomyślał dyżurny.

Koniec

Komentarze

Jestem wiewiórką!!!
Raz za razem wybuchałem śmiechem. To opowiadanie mam mnie przestraszyć?
Ogólnie mówiąc:
a) chaotyczne.
b) niedopracowane.
c) sam pomysł jest groteskowy.
Chociaż niektóre fragmenty mają pewne walory.
Cii... Skup się na moim głosie.
A poza tym sceny chorobliwych obsesji powinny straszyć, a nie śmieszyć. Jesteś wiewiórką! Nie jestem! Jesteś!

Odpadłem po tym opowiadaniu... Chyba jeszcze do niego nie dorosłem. Za jakieś 20 lat podejmę się oceny...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Wiem, wiem, wiewiórki nie  są straszne...
Przykre, prawda ?
A po za tym, nazwa konkursu jakoś skojarzyła mi się z kinem klasy B - tam wiewiórki grzebiące w  mózgach nie wybijałyby się tak mocno z tłumu.
Aha i jedno pytanie Lassar - po krótkim rekonesansie w portalu (tak, nie jestem tu długo) zorientowałem się, że komentujący lubią słowo "chaotyczne" - czy mógłbyś rozwinąć tę myśl? Bo jak dla mnie narracja mimo, że owszem krótka i pozbawiona niemalże opisów ma jednak sens, ale w końcu to ja to pisałem więc nawet gdybym umieścił to wspak, nie zrobiłoby to mi różnicy jeśli chodzi o odbiór.
Cholernie długie to pytanie... 

Mogę, owszem mogę, jeśli taka jest twoja wola:
Po pierwsze na samym początku spotykamy Jane. Jest dorosłą osobą, a jednak z niewiadomych powodów panikuje na myśl o wiewiórkach. Niewiadomo dlaczego. Straszą dzieci. Ale aż "krzyk"?
Potem: "krzyk ze szczytu schodów."- czytelnik musi się domyślać gdzie są te schody. Mogą być równie dobrze w izraelskim burdelu jak białym domu. Po co ten przedłużony akapit? Niby jest to oczywiste, ale takie duperele utrudniają szybkie przyswajanie tekstu.
Dialogi sztucznie przedłużone- jesteś!, Nie jesteś! Jesteś!- strasznie to irytuje.
Potem nieszczęsne:
"Odbiegła od schodów, sięgnęła do wiszącego w przedpokoju do telefonu."- nigdzie nie jest wspomniane, że ona chciała zadzwonić i że telefon akurat był cicho. Dlatego:
"- Przecież nikt nie dzwonił, to ja chciałam zadzwonić ? "
Zwyczajnie wkurza. Nie każdy literuje i ma czas na zastanowieniem się nad znaczeniem kilkuzdaniowego tekstu.
"Jesteś tam jeszcze, mamo ? - krzyknęła w kierunku piwnicy. "- boi się mamy. Czemu za nią woła?
"Ivonne trzęsącymi się rękami wybrała 112..."- imiona i "szeryf" sugerują USA. 112 jest numerem europejskim. Należy sprawdzać pewne fakty.
To co gościół mówi to już szczyt chaosu. Masa dodanych bezsensownie informacji na raz. Zabiła go jak przyjechał po latach w ataku szału, miała z nim dzieci, wyjechał ale wrócił, ble, ble, ble



Dzięki za szybką odpowiedź, rozumiem o co Ci chodzi, jednak chciałbym spróbować bronić tych "sztucznie" przedłużonych dialogów.

Rozmawiałeś kiedyś z 10 - 12 latkiem ? Bo po wykonaniu kilku obliczeń tyle lat powinien mieć Jake. Owszem, zdarzają się wśród takowych światłe umysły, lecz większość z nich (całkiem niedawno sam taki byłem) jest cholernie, do przesady upierdliwa i uparta - to właśnie te, skrajnie denerwujące mnie cechy starałem się oddać.

Co do Ivonne - dzieci kochają swoich rodziców, przynajmniej zazwyczaj. Ja właściwie też bym miał do moich jakiś sentyment, nawet gdyby zaistniało uzasadnione podejrzenie o ich przejściu na ciemną (a w tym przypadku wiewiórczą) stronę mocy.

Nie wszystko w świecie musi być logiczne.

A za 112 przepraszam z całego serca, zapomniałem że ta nasza wioska wcale nie jest taka globalna jak czasami lubimy myśleć.

I jeszcze jedno pytanie - po co sięga się po telefon ? A i skoro nie było powiedziane że zadzwonił, to hmm, niech pomyślę... nie dzwonił ?

Najbardziej fantastycznym motywem był policjant, który nigdy nie palił.

Męczące.

Haha, policjanci raczej nie jedżdżą pojedynczo, nie ma bata, zawsze musi byc ktoś kto ubezpiecza.
Pomysł nie mniej groteskowy od innych. Jednak bardziej śmieszne niż przerażające.

OK, do konkursu.

Wiewiórki... Ten konkurs przeradza się w Komedię 2010.

Jakub 2010-11-16 09:18
OK, do konkursu.
Jakubie, a czy istnieje coś takiego jak... No nie wiem, ramy konkursowe, jakie decydują o zaklasyfikowania opowiadania? Bo to cudne opowiadanie o wiewiórkach to ani Masakra, ani nawet Komedia. Żenada 2010, to już bardziej.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

beryl, ja odnotowuję zgłoszenie tekstu do konkursu. Czy tekst potem zostanie uznany za spełniający kryteria czy nie, to jest inna sprawa. Na pewno teksty nie na temat zostaną odsiane. Ale zgłoszenie przyjmuję, nie mogę tego odmawiać autorowi. Poza tym: za wybitne dziwactwo może będzie Nagroda Specjalna. Ale to jeśli naprawdę znajdzie się tego typu perełka. :)
Pozdrawiam. 

Okej, przyjąłem do wiadomości.
Poza tym: za wybitne dziwactwo może będzie Nagroda Specjalna
Czuję się zachęcony do napisania czegoś ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nie przeczytałem i nie przeczytam. Nie będę czytać opowiadania z błędem w tytule, to raczej niczego dobrego nie zapowiada. Tak, na przyszłość: liczby zapisuj słownie.

Podobnie jak mniam... Tytuł od razu odrzuca...

Nowa Fantastyka