
Poświęćcie chwilę żeby przystanąć przed przeczytaniem tego tekstu. Postawcie pauzę i czytajcie.
Poświęćcie chwilę żeby przystanąć przed przeczytaniem tego tekstu. Postawcie pauzę i czytajcie.
Anton podszedł do okna. Kobieta była bardzo piękna. Jej jasne włosy rozpływały się w powietrzu jakby wzruszone podmuchem wiatru. Lubił tu przychodzić i na nią patrzeć, szczególnie podczas lunchu. Z jakiegoś powodu gęsty nastrój pomieszczenia podkreślał smak jego ulubionej kanapki z jajkiem i bekonem. Czuł że każda chwila spędzona w tej sekcji ośrodka badawczego uczulała go na jakieś nienazwane prawdy wszechświata.
Reszta pracowników naukowych stroniła od tego skrzydła. Oczywiście przychodzili tutaj w czasie pracy. Ośrodek nie miał nieskończonej ilości reaktorów grawitacyjnych więc po niektóre pomiary trzeba było się pofatygować. Większość jednak wpadała do środka chyłkiem i szła prosto w stronę hologramów. Szybko przesuwali unoszące się w powietrzu chmury informacji i tak samo stanowczo jak weszli, tak też prędko opuszczali pomieszczenie starając się nie patrzeć w stronę, w którą Anton tak kochał się wpatrywać.
Rozumiał ich świetnie. Praca badacza technologii grawitacyjnych łączy się z pewnymi niebezpieczeństwami, o których niektórzy wolą zapomnieć. Nie mógł jednak pogodzić się z faktem, że salę reaktora omijały nawet grupy studentów, i to od dawien dawna. On sam kiedy jako student pierwszy raz został oprowadzony po Instytucie Grawitacyjnym tylko przez przypadek odkrył ten piękny, a zarazem straszny sekret. Mieszanka wybuchowa dla młodego naukowca w którym nie udało się jeszcze wyplenić resztek romantyzmu.
Pamiętał dokładnie tę chwilę kiedy wszedł tutaj i zobaczył ją po raz pierwszy. Wyglądała dokładnie tak samo, stała za oknem i z wyrazem głębokiego zdziwienia na twarzy wpatrywała się w Antona. Zieleń jej oczu kontrastowała z wszechobecną bielą. Tak samo jak i wtedy otulał ją fartuch, również biały choć z małą plamą po kawie przy nadgarstku. Z kieszeni na piersi wystawał niebieski jednorazowy długopis. Zastanawiał się kiedyś czemu nie używała droższych pisaków. Czy dlatego że była zapominalska, czy może nie obchodziło ją zupełnie to czym pisze. Po drugiej stronie piersi wisiała naszywka z imieniem i nazwiskiem: J. D. Nelson. Naukowczyni na nogach miała jeansy i tenisówki, a na torsie czarny top na ramiączkach. Nikt już się tak nie ubiera.
To był kolejny powód dla którego lubił tu przebywać. Nelson była reliktem, trójwymiarowym eksponatem starej ery instytutu. Czasu sprzed bezkrwawej wojny i światowej utopii. Czasu kiedy życie ludzkie było o wiele bardziej nieprzewidywalne. Kiedy każdy sam wybierał sobie karierę, a niektórzy w tym rozrachunku pozostawali bez żadnej. Czasu wojen, polaryzacji ideowej i zewnętrznego internetu niepozwalającego na bezpośredni przesył wrażeń i myśli.
Próbował kiedyś znaleźć jej imię w archiwum instytutu, ale jedynym co zostało po Nelson, oprócz oczywiście jej samej, był kwitek z miejsca wypadku. Awaria miała miejsce 2031 lat temu, w roku 2103. Przeprowadzano wtedy testy nowego rodzaju reaktora potrafiącego wzbudzić siłę grawitacji równą tej występującej za horyzontem zdarzeń w czarnej dziurze. Na kwicie napisano "Wydano 40 funtów na kwiaty nagrobne dla J. D. Nelson. Jej rodzine wypłacono odszkodowanie w wysokości dwóch rocznych pensji pani Nelson".
Nie oskarżał ich o brak uczuć. Trudno długo pozostawać w poważnym nastroju, kiedy właśnie dokonało się największego przełomu w nauce tego millenium. Technologia wytwarzania tak mocnych pól grawitacyjnych miała ogromne zastosowania od podróży międzygwiezdnej po cele militarne. To dzięki niej historycznemu królestwu brytyjskiemu udało się zaprowadzić pokój na całej planecie, a na tysiąc lat później w całej galaktyce.
Sama Nelson zginęła szybką i bezbolesną śmiercią. Siła grawitacyjna rozerwała ją na kawałki w ułamek milisekundy. Wiedział tylko że zauważyła, że coś jest nie tak. Zdziwienie czy to nagle zamkniętymi drzwiami czy dźwiękami rozrusznika wyraźnie wymalowane było na jej twarzy. Reaktor ruszył i chwilę później Nelson już nie było. Pozostał powidok widoczny jedynie z zewnątrz. Grawitacja czarnej dziury zachowała obraz Nelson w bezczasie, a reaktora nigdy nie wyłączono ze względów bezpieczeństwa.
Anton dokończył swoją kanapkę w ciszy. Jajko i bekon były już chłodne. Za długo stał tutaj rozmyślając o inżynierce z przed dwóch tysięcy lat, a przecież w pewnym sensie właśnie dzięki niej mógł to robić. Jej poświęcenie budowie reaktora było jednym z kroków do lepszego dzisiaj. Znowu się wzruszył. Pozwolił łzom wycisnąć się z kącików oczu, po czym wytarł je zatłuszczonym papierem po kanapce. Stał tak jeszcze chwilę w duchowym uniesieniu po czym odwrócił się i zaczął zmierzać nieregularnym krokiem ku drzwi pomieszczenia.
Przystanął w pół drogi, zamarł na parę sekund po czym obrócił się i podbiegł z powrotem do jasnego okna reaktora. Pochylił się bliżej, czuł jak puls przyśpiesza mu tępa i zalewa jego ciało ciepłem. Jego usta dotknęły zimnej tafli szyby, a ona..
Przez chwilę wydawało mu się że ciało Nelson się poruszyło. Zobaczył jakiś dziwny błysk w jej zielonych oczach. Tak jakby go zauważyła. Tak jakby więź którą z nią nawiązał nie była tylko jednostronna. Jakby jakaś magiczna siła złączyła ich ze sobą rozpościerając nić pomiędzy dwoma światami oddalonymi od siebie o tysiące lat.
Nagle zbladł, otrząsnął się, a w jego oczach zapanował niepokój. Powoli odszedł od okna nie odwracając się. Potem skoczył jednym stanowczym susem do hologramowego interfejsu. Paroma przesunięciami trójwymiarowych sfer wprowadził kody dostępu. Jakiś czas później wyszedł. Jego koledzy wracający z lunchu zauważyli że jest trochę inny, cichszy niż zazwyczaj. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, była maskowata. Dokończył swój dzień pracy w spokoju i wrócił do mieszkania położonego parę przecznic od głównego holu instytutu.
Kiedy następnego dnia technicy weszli do sali reaktora i zauważyli że zapadła tam ciemność na początku trochę się wystraszyli. Nie wiadomo było dokładnie co może się zdarzyć po wyłączeniu reaktora, ale najwyraźniej tym razem mieli szczęście. Po chwili poczuli też ulgę widząc że z okna zniknął duch nieszczęsnej inżynier, zawsze przyprawiał ich o dreszcze. Przygotowywali się do reaktywacji kiedy przez skrzynkę myślową dotarł do nich komunikat z zarządu. Kazali im zająć się innymi sprawami i zostawić reaktor w spokoju, i tak też zrobili.
Parę tygodni później w sali reaktora urządzono muzeum, do którego przeniesiono wszystkie archiwalne dokumenty instytutu z tego okresu. Na ścianach wisiały manuskrypty pierwszych prac naukowych nad reaktorem. Pomiędzy gablotami, w których leżały fartuchy i urządzenia pomiarowe spacerowali studenci. Przed wejściem do sali, w której stało urządzenie wyświetlono niebieskawy hologram głównego naukowca pracującego na projekcie odwzorowany ze zdjęć zrobionych w czasie uroczystości otwarcia. Był wysokim brunetem i szeroko uśmiechał się do kamer. Jedną rękę podniósł wysoko do góry tak jakby witał przybyszów z przyszłości w swojej sali, drugą obejmował kobietę w brokatowej sukni z czarną koronką. Kobieta miała czarne włosy, oczy tego samego koloru i też się uśmiechała, wpatrzona w naukowca. Na tabliczce stojącej przed hologramem studenci mogli przeczytać “Barron Nelson i jego prawa ręka, na uroczystej gali otwarcia reaktora grawitacyjnego”.
Hej :) Początki pisania? Tekst ma sporo mankamentów od strony technicznej i zastanawiam się, czy to brak wprawy, czy może jednak brak korekty.
Na samym początku uderza zagubiony podmiot (podszedł do okna / była bardzo piękna – wychodzi na to, że okno była piękna) i jest takich wypadków w tekście jeszcze chyba kilka. Najbardziej jednak rzucają się w oczy braki interpunkcyjne.
Natomiast co do samej fabuły… Hmmm… Ciężko tu mówić o jakiejś historii, to raczej zajawka albo wstęp do czegoś konkretniejszego. Na razie przedstawiłeś pokrótce świat i pewną zagadkę. Nawet sam bohater jest póki co everymanem, który jednak poprzez swoje zainteresowanie Nelson zdradza potencjał na bycie wartym uwagi.
Niestety nie mam pojęcia, dlaczego akurat ten hologram miałby być najwyraźniejszym wspomnieniem w historii ludzkości. Oczywiście tak może być, nie zaprzeczam, ale nie pokazujesz tego w tekście, a czytelnik nie siedzi w Twojej głowie.
Jest to na pewno tekst z potencjałem, choć w kwestiach warsztatowych na pewno musisz się podszkolić. Jesli dopiero zaczynasz, to to jest dobry początek.
www.portal.herbatkauheleny.pl
Hej
historycznemy królestwu brytyjskiemu
Chyba “historycznemu”
Szczerze nie wiem co napisać. Spodziewałem się jakiegoś morału, plot twistu, mądrości życiowej a dostałem scenkę jak ktoś gapi się w hologram.
Z drugiej nie powiem żeby czytało się źle.
Bardziej nie wiem co chciałeś tym tekstem przekazać lub zaprezentować, osiągnąć.
Pozdrawiam.
Pisz to co chciałbyś czytać, czytaj to o czym chcesz pisać
Fajna szortowa scenka, która mogłaby stanowić wstęp do czegoś większego, ale samodzielna też jest okej. Widać trochę niezręczności językowych, a braki interpunkcyjne wręcz rzucają się w oczy, ale to łatwo i szybko można poprawić. Doceniam pomysł i wykonanie bezdialogowe.
Jak na debiut na portalu chyba całkiem spoko :)
Dzięki za komentarze i rady, postaram się do nich zastosować. Najwyraźniej tekst sam się nie broni bo już dwa razy padł temat hologramu, a chodziło mi o efekt relatywistyki gdzie dla obserwatora z zewnątrz rzeczy przechodzące przez horyzont zdarzeń zamierają w czasie. Oczywiście jest to lekkie uproszczenie sprawy. Spróbuje nad tym popracować
Nostalgiczne i przyciągające jak grawitacja;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Jak dla mnie z punktu widzenia fizyki da się to obronić, ciekawie tu ukazujesz jeden z paradoksów związanych z czarnymi dziurami. Fajny pomysł, wykonanie do dopracowania.
Czy dobrze rozumiem końcówkę, że nie było żadnego wypadku – że Barron Nelson sprowokował awarię by pozbyć się żony i być z praktykantką? Myślę, że dobrze to odczytałem, ale mógłbyś to bardziej wyraźnie zaznaczyć, że tu chodzi o dwie różne kobiety – jasnowłosą żonę Barrona – J. D. Nelson – i ciemnowłosą praktykantkę, która chciała zająć jej miejsce.
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Bardzo dobrze to rozumiesz Jim. Rzeczywiście czytelnik może zapomnieć opisu z początku, może dorzucę w takim razie też inny kolor oczu.
Uhm – kolor oczu i może jeszcze jakąś cechę charakterystyczną – w końcu, kolor włosów – dość łatwo – można zmienić, kolor oczu – wystarczą soczewki – no ale jak będą już trzy różniące się elementy – to już raczej nie będzie przypadkiem :)
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Cześć.
Z uwag:
Szybko przesuwali unoszące się w powietrzu chmury informacji i tak samo stanowczo jak weszli, tak i prędko opuszczali pomieszczenie starając się nie patrzeć w stronę, w którą Anton tak kochał się wpatrywać.
To “i” nie podoba mi się w tym miejscu. Raczej zbędne.
Nie mógł jednak pogodzić się z faktem[+,] że salę reaktora omijały nawet grupy studentów, i to od dawien dawna.
Brakuje Ci mnóstwa przecinków.
I mówię to ja – Jarząbek. Tfuuu, ja, Silvan, który też ma problemy z przecinkami.
Pamiętał dokładnie te chwilę
Tę chwilę.
Tak samo jak i wtedy otulał ją fartuch, również biały choć z małą plamą kawy przy nadgarstku.
Rzekłbym raczej, że z małą plamą po kawie / z kawy.
Po drugiej stronie piersi wisiała naszywka z imieniem i nazwiskiem: J. D. Nelson. Na nogach miała jeansy i tenisówki, a na torsie czarny top na ramiączkach.
Jest problem z podmiotami (i to w kilku miejscach).
Naszywka miała jeansy?
Przeprowadzano wtedy testy nowego rodzaju reaktora potrafiącego wzbudzić siłę grawitacji równą tej występującej za horyzontem zdarzeń w czarnej dziurze.
I to może na Ziemi? ;>
To dzięki niej historycznemu królestwu brytyjskiemu udało się zaprowadzić pokój na całej planecie, a
natysiąc lat później w całej galaktyce.
Zbędne.
Wiedział tylko że przeczuła że coś jest nie tak.
Przeczuła? Chyba przeczuwała? ;>
Zdziwienie czy to nagle zamkniętymi drzwiami czy dźwiękami rozrusznika było wyraźnie wymalowane
byłona jej twarzy.
Do przeniesienia.
I przecinki.
Reaktor ruszył, i chwilę później Nelson już nie było.
A tu akurat przecinek zbędny ;)
Grawitacja czarnej dziury zachowała obraz Nelson w bezczasie, a reaktora nigdy nie wyłączono ze względów bezpieczeństwa.
Zakładając zasadę zachowania energii, rozumiem, że przez 2 tysiące lat ktoś bulił na energię zasilającą reaktor?
Pozwolił łzom wycisnąć się z kącików oczu
Bardzo sztuczne i zgrzytające zdanie.
Przystanął w pół drogi, zamarł na parę sekund po czym
obrócił się ipodbiegł z powrotem do jasnego okna reaktora.
Sprawozdanie. Jak większość opowiadania.
Czy jest tu potrzebne chociażby to przekreślone?
Nagle zbladł, otrząsnął się, a w jego oczach zapanował niepokój.
W oczach zapanował niepokój?
Parę tygodni później w sali reaktora urządzono muzeum, do którego przeniesiono wszystkie archiwalne dokumenty instytutu z tego okresu. Na ścianach wisiały manuskrypty pierwszych prac naukowych nad reaktorem. Pomiędzy gablotami, w których leżały fartuchy i urządzenia pomiarowe spacerowali studenci. Przed wejściem do reaktora wyświetlono niebieskawy hologram głównego naukowca pracującego na projekcie odwzorowany ze zdjęć zrobionych w czasie uroczystości otwarcia.
Powtórzenia.
Jedną rękę podniósł wysoko do góry tak jakby witał przybyszy z przyszłości w swojej sali,
Powiedziałbym, że przybyszów.
To nie wszystkie usterki.
Dość interesujące opowiadanie, jak na debiut.
Musisz solidnie (jak my wszyscy) popracować nad jakością.
Niemniej jednak pomysł uważam za względnie ciekawy, choć zastanawiają mnie możliwości (a raczej brak możliwości) ograniczenia wpływu pola grawitacyjnego na pobliskie elementy.
Dzięki za wszystkie rady i poprawki, od razu nanoszę.
A ja z pytaniem merytorycznym – czy czarna dziura na pewno zachowuje tylko obraz pani fizyk? Ja bym powiedział, że dylatacja czasu powinna zachowywać ogólnie ją, wciąż jak najbardziej żywą, w “bezczasie”. To mogłoby też oczywiście rodzić pytania o to, co stanie się po wyłączeniu reaktora – w szczególności czy pani Nelson mogłaby wrócić do świata żywych? Tak mi podpowiada moja skąpa intuicja fizyczna :P
Ogólnie plus za wykorzystany motyw :) Z realizacją wydaje mi się poszło trochę gorzej. Poza wspomnianymi wyżej błędami ortograficznymi i koniecznością mocniejszego zaakcentowania końcówki (dopiero po przeczytaniu komentarzy zrozumiałem, o co chodzi) miałem wrażenie pewnej niespójności. To znaczy sama końcówka może zaskakiwać, ale nie widzę do tego podparcia w tekście i może to wyglądać jak próbę zaskoczenia na siłę. No i trochę miesza mi to w odbiorze (pewnie i z tego powodu ciężej było mi ją zrozumieć).
Dużo zajął opis przeszłości. Przy dłuższym tekście nie powinno być problemu, ale że to szort, to rzeczywiście mogło zabraknąć miejsca na fabułę. Pomyślałbym nad tym (choć mi osobiście to nie dokuczyło szczególnie).
Gdzieś po drodze wyłapałem “z przed” zamiast “sprzed”.
Pisz dalej, pomysł ciekawy, miło byłoby zobaczyć kolejne :)
Слава Україні!
Dzięki wielkie za komentarz Golodh. Szczerze mówiąc jeśli byłoby tak że Nelson dalej żyje to znaczy że czarna dziura nic nigdy by nie wciągnęła. Relatywistyka ma to do siebie że z perspektywy pierwszej osoby czas płynie normalnie.
Dzięki też za zachętę do pisania. Dopiero co odkryłem tą grupę ale już sprawia mi dużą frajdę dzielenie się z wami moimi pracami :)
@Golodh, Hubert_Pli
A ja z pytaniem merytorycznym – czy czarna dziura na pewno zachowuje tylko obraz pani fizyk? Ja bym powiedział, że dylatacja czasu powinna zachowywać ogólnie ją, wciąż jak najbardziej żywą, w “bezczasie”.
Szczerze mówiąc jeśli byłoby tak że Nelson dalej żyje to znaczy że czarna dziura nic nigdy by nie wciągnęła. Relatywistyka ma to do siebie że z perspektywy pierwszej osoby czas płynie normalnie.
Relatywistyka to jedno.
Dwa, że mimo wszystko mierzymy się z grawitacją.
Nikt nie ma wątpliwości (przynajmniej taką mam nadzieję), że gdyby człowiek zechciał osiąść na białym karle, albo dalej – gwieździe neutronowej – to szlag by go trafił w ułamku sekundy. I to nie tylko ze względu na bombardowanie polami el.-mg. / protonami / nuetronami / promieniami X / gamma / czymkolwiek, ale właśnie ze względu na grawitację.
Skąd tyle rozważań, co by się działo z człowiekiem na horyzoncie (H) czarnej dziury (BH)? Czy zatrzymałby się, zniknął, został zapamiętany na zawsze, itd?
Nie umniejszając wielu teoriom (wielu pewnie bliskim prawdy) dotyczących zachowania czasu w pobliżu BHH, fizycznie grawitacja zrobi z człeka makaron – i to niezależnie od czasu. Dla kogoś z pierwszej osoby w czasie “normalnym”, ale dla kogoś z daleka w czasie zwalniającym.
Ale będzie, cholewka, lubella! A nie ktokolwiek biologicznie żyjący.
Interesujące. Jest coś przyciągającego w obrazie dawno martwej kobiety, który pozostaje uwięziony w czasie. Czuję, że o ile by mnie to przerażało, też zatrzymałabym się, żeby popatrzeć. Równie fascynująca jest dla mnie psychika obserwatora i przerażenie, które odczuwa pod koniec. Nawet jeżeli ciągle (zwłaszcza w drugiej połowie) pozostają drobne zgrzyty w wykonaniu, to i tak mi się bardzo podobało. Na jakiś czas na pewno pozostanie w pamięci.
Sama koncepcja na tekst – martwa od wieków kobieta, której obraz został utrwalony podczas katastrofy – to ciekawa sprawa. Wyczułam w tym coś magnetyzującego. Jednak powiedziałabym, że to tyle z zalet tekstu, ponieważ po prawdzie jest on o niczym. Gość patrzy przez szybę podczas śniadania i wspomina dawne czasy, po czym wydaje mu się, że obraz drgnął, więc wyłącza reaktor. Końcówka mnie zawiodła, oczekiwałam lepszego wykorzystania głównego motywu. Wykonanie również pozostawia wiele do życzenia – brakuje mnóstwa przecinków, widoczne są powtórzenia.
Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.
Bardziej scena niż opowiadanie. Styl całkiem dobry, biorąc pod uwagę konwencję tekstu, ale jak zwróciła uwagę resztą komentujących, obecne są problemy interpunkcyjne. Zostawia z dużym niedosytem i niezbyt wykorzystuje hasło konkursowe. Praktyczny brak fabuły, którego nie zastępuje światotwórstwo. Niezłe, ale wypadałoby rozwinąć.
Kurcze, krótki tekst. Kiedyś już zajrzałam do Twojego tekstu i niestety, zobaczyłam tabelę z wielką piątką. I niestety, będę uprzedzona. :(
Nie, żebym miała do tej kategoryzacji coś osobistego, ale mam jej naprawdę serdecznie dość, bo używa się jej jak wytrych, i w przeważającej masie bez sensu. Jeśli się ludzi nie rozumie, to najlepiej ich ustawić pod sznurek, posztkować i cześć. Ku, chwale, kogo tam nie bądź.
Jednakże do rzeczy. Pomysł interesujący. Z science tekst niewiele ma wspólnego, głównym leitmotivem jest zauroczenie. Właściwie to wstęp, zawiązanie akcji. Co dalej…
Zauważone i wypisane drobiazgi:
,Jej jasne włosy rozpływały się w powietrzu jakby wzruszone podmuchem wiatru
Niezgrabne. Włosy rozpływały się wzruszone podmuchem wiatru. Znaczy najlepiej stać przy silnym wentylatorze. xd I najlepiej aby miał dodatkową funkcję rozpuszczania keratyny. :p
,Reszta pracowników naukowych stroniła od tego skrzydła. Oczywiście przychodzili tutaj w czasie pracy.
Stronili, ale oczywiście przychodzili? Niby rozumiem, poniewaź wyjaśniasz później, ale drugie zdanie jest kategoryczne.
,Wiedział tylko(+,) że zauważyła, że coś jest nie tak.
,Grawitacja czarnej dziury zachowała obraz Nelson w bezczasie
Hmm, niby siły grawitacyjne i tam są, ale, ale… przesadzasz.
,Tak jakby więź(+,) którą z nią nawiązał nie była tylko jednostronna.
,Kiedy następnego dnia technicy weszli do sali reaktora i zauważyli(+,) że zapadła tam ciemność(+,) na początku trochę się wystraszyli.
,Nie wiadomo było dokładnie(+,) co może się zdarzyć po wyłączeniu reaktora,
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków
Cześć, Hubercie. Całkiem interesujący pomysł na tekst, ale podobnie jak towarzysz Zanais uważam, że to bardziej impresja niż pełnoprawne opowiadanie. Można byłoby przekuć to w coś dłuższego, bardziej porywającego, ze zdecydowanie mocniej rozwiniętą fabułą.
Na aspektach naukowych poruszonych w opowiadaniu kompletnie się nie znam, także nie będę próbować oceniać przedstawionych pomysłów :P Mogę tylko napisać, że brzmią ciekawie dla laika takiego jak ja.
Wykonanie pozostawia, niestety, sporo do życzenia. Najbardziej brakuje tutaj przecinków, których zwykle się nie czepiam, ponieważ sam nie jestem mistrzem interpunkcji, jednakowoż w Twoim dziele ich nieobecność jest bardzo dotkliwa. Poniżej kilka moich uwag, które może pomogą uczynić tekst lepszym (mam nadzieję, że coś z tej listy Ci się przyda):
Jejjasne włosy rozpływały się w powietrzu(+,) jakby wzruszone podmuchem wiatru.
Czy zaimek na początku jest na pewno potrzebny? Wiadomo raczej z poprzedniego zdania, o czyje włosy chodzi.
Czuł(+,) że każda chwila spędzona w tej sekcji ośrodka badawczego uczulała go na jakieś nienazwane prawdy wszechświata.
Ośrodek nie miał nieskończonej ilości reaktorów grawitacyjnych(+,) więc po niektóre pomiary trzeba było się pofatygować. Większość jednak wpadała do środka chyłkiem i szła prosto w stronę hologramów.
W drugim zdaniu troszkę się czytelnik gubi, bo to brzmi, jakby większość pomiarów wpadała do środka chyłkiem :P Może warto zaznaczyć, że chodzi o większość pracowników.
Szybko przesuwali unoszące się w powietrzu chmury informacji i tak samo stanowczo jak weszli, tak też prędko opuszczali pomieszczenie(+,) starając się nie patrzeć w stronę, w którą Anton tak kochał się wpatrywać.
Może unoszące się → zawieszone; starając się → usiłując
On sam(+,) kiedy jako student pierwszy raz został oprowadzony po Instytucie Grawitacyjnym(+,) tylko przez przypadek odkrył ten piękny, a zarazem straszny sekret.
To środkowe zdanie jest wtrąceniem i myśl przewodnia brzmi: On sam tylko przez przypadek odkrył ten piękny, a zarazem straszny sekret. Więc powinny być przecinki :P
Mieszanka wybuchowa dla młodego naukowca(+,) w którym nie udało się jeszcze wyplenić resztek romantyzmu.
Pamiętał dokładnie tę chwilę(+,) kiedy wszedł tutaj i zobaczył ją po raz pierwszy.
Zastanawiał się kiedyś(+,) czemu nie używała droższych pisaków.
Czy dlatego(+,) że była zapominalska, czy może nie obchodziło ją zupełnie to(+,) czym pisze.
Zakończyłbym to zdanie pytajnikiem.
To był kolejny powód(+,) dla którego lubił tu przebywać.
To dzięki niej historycznemu królestwu brytyjskiemu udało się zaprowadzić pokój na całej planecie, a
natysiąc lat później w całej galaktyce.
Czy Królestwo Brytyjskie nie powinno być z wielkich liter? Dodatkowo słówko na jest zbędne, bo przecież chodzi o to, że tysiąc lat później udało się zaprowadzić pokój w całej galaktyce.
Wiedział tylko(+,) że zauważyła, że coś jest nie tak.
Zdziwienie(+,) czy to nagle zamkniętymi drzwiami(+,) czy dźwiękami rozrusznika(+,) wyraźnie wymalowane było na jej twarzy.
Proponuję też było wyraźnie wymalowane na jej twarzy.
Pozostał powidok widoczny jedynie z zewnątrz.
Może powidok dostrzegalny? W obecnej wersji nie brzmi to najlepiej.
Za długo stał tutaj(+,) rozmyślając o inżynierce z przed dwóch tysięcy lat, a przecież w pewnym sensie właśnie dzięki niej mógł to robić.
sprzed
Stał tak jeszcze chwilę w duchowym uniesieniu(+,) po czym odwrócił się i zaczął zmierzać nieregularnym krokiem ku drzwi pomieszczenia.
Ku drzwiom pomieszczenia.
Pochylił się bliżej, czuł(+,) jak puls przyśpiesza mu tępa i zalewa
jegociało ciepłem.
Co to znaczy, że puls przyspiesza tępa? Może po prostu jak przyspiesza mu puls? Wywaliłbym też zaimek, bo wiadomo raczej, że nie chodzi o ciało kogoś innego.
Przez chwilę wydawało mu się(+,) że ciało Nelson się poruszyło.
lekka siękoza. Może Przez chwilę miał wrażenie, że…
Tak jakby więź(+,) którą z nią nawiązał(+,) nie była tylko jednostronna.
Więź, którą z nią nawiązał… Hmmm. Może więź, którą z nią wytworzył?
Jakby jakaś magiczna siła złączyła ich ze sobą(+,) rozpościerając nić pomiędzy dwoma światami oddalonymi od siebie o tysiące lat.
Jego koledzy wracający z lunchu zauważyli(+,) że jest trochę inny, cichszy niż zazwyczaj.
Dokończył
swójdzień pracy w spokoju i wrócił do mieszkania położonego parę przecznic od głównego holu instytutu.
Czy mógł dokończyć dzień w pracy kogoś innego? Zaimek out :D
Kiedy następnego dnia technicy weszli do sali reaktora i zauważyli(+,) że zapadła tam ciemność(+,) na początku trochę się wystraszyli.
Nie wiadomo było dokładnie(+,) co może się zdarzyć po wyłączeniu reaktora, ale najwyraźniej tym razem mieli szczęście.
Po chwili poczuli też ulgę widząc(+,) że z okna zniknął duch nieszczęsnej inżynier, (+który) zawsze przyprawiał ich o dreszcze.
Przygotowywali się do reaktywacji(+,) kiedy przez skrzynkę myślową dotarł do nich komunikat z zarządu.
Jedną rękę podniósł wysoko
do góry(+,)tak jakby witał przybyszów z przyszłości w swojej sali, drugą obejmował kobietę w brokatowej sukni z czarną koronką.
Czy można podnosić rękę wysoko do dołu? :D
Pozdro,
Amon
Ciekawa zajawka na kobietę z przeszłości, choć całość ma jeden ważny minus – jest rozwodniona, jak na szorta.
Szorty postrzegam jako pewien koncentrat literacki. Z racji, że koncentrat musi być jak najbardziej treściwy, nie ma miejsca na opisy np. koloru oczu, tak jak tu. Albo, że bohaterka z przeszłości miała ze sobą jakiś tam długopis. Ogólnie jest dość dużo opisów, a stosunkowo mało akcji.
Nie mniej jednak będę zerkał, co będzie się dalej pojawiać, jeśli chodzi o teksty Twojego autorstwa. Także powodzenia. ;)
PS. Trzynaście powtórzeń słowa “reaktor” jak na tak krótki tekst bardzo widać!
Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.
Hmm, nie rozumiem, co Anton zrobił na interfejsie, a to oznacza, że nie bardzo wiem, co się zdarzyło. Wydaje mi się, że w końcówce sugerujesz, że kobieta nie zginęła przez przypadek, ale trochę się ta sugestia rozmywa. Przydałoby się na wystawie wcisnąć jeszcze fotkę z żoną.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Czeeeść,
Najpierw kilka informacji, które mogą się przydać w przyszłych tekstach.
Pamiętał dokładnie
tęchwilę kiedywszedł tutajizobaczył ją po raz pierwszy.
Generalnie poza omijaniem zaimków, które źle brzmią i przy niewyrobionym warsztacie bardzo często wplatają się w tekst, możesz próbować dawkować informację. Wtedy zdania mogą brzmieć płynniej, na przykład to “wszedł tutaj” nie jest konieczne i raczej “jakieś” miejsce leży w kontekście.
Powolne to opowiadanie, bez bardzo długiej fabuły. Taki powolny opis wrażeń, przepleciony opowieścią, ale ten sposób narracji nadaje jej specyficznego klimatu. Całkiem fajne ;)
Hm, chyba nie mam za wiele do powiedzenia po lekturze. Nagminny brak przecinków utrudniał czytanie, gdzieś rzucił mi się w oczy ortograf – “tępa” zamiast “tempa” (!!!). Widać, że warsztat niewyrobiony. Sama treść – pomysł z zastygłym obrazem intrygujący, natomiast rozegrany, moim zdaniem, już mniej udanie.
deviantart.com/sil-vah
Hmmm. Bardzo fajny pomysł, ale wykonanie trochę go skrzywdziło. A trochę nie najlepsze rozegranie.
To właściwie dwie scenki. Nie bardzo rozumiem, dlaczego bohater nagle zdecydował się wyłączyć reaktor. Albo to było niebezpieczne (a wtedy głupio postąpił), albo raczej bez większego ryzyka (a wtedy już dawno temu ktoś by to zrobił, skoro wizerunek grał ludziom na nerwach).
Nie chce mi się wierzyć, że jakiekolwiek urządzenie działa dwa tysiące lat bez chwili przerwy.
Czy ktoś Ci wydziela przecinki, skąpiąc strasznie? Dużo ich w tekście brakuje.
Babska logika rządzi!
Nie mieliśmy dotąd przyjemności? Ostrzegam, że serce moje czarne i cierpkie jak herbata ;)
Jej jasne włosy rozpływały się w powietrzu jakby wzruszone podmuchem wiatru.
Jej jasne włosy rozpływały się w powietrzu, jakby wzruszone podmuchem wiatru. Hmmm. Teoretycznie "wzruszony" ma i takie znaczenie, ale nie jest ono pierwszym, które przychodzi na myśl.
Lubił tu przychodzić i na nią patrzeć
Trochę niezgrabne, angielskawe, choć może się jakoś wpasuje.
Z jakiegoś powodu gęsty nastrój pomieszczenia podkreślał smak jego ulubionej kanapki z jajkiem i bekonem.
… wut? "Gęsty" nastrój? Co to znaczy?
Czuł że każda chwila spędzona w tej sekcji ośrodka badawczego uczulała go na jakieś nienazwane prawdy wszechświata.
Czuł, że każda chwila spędzona w tej sekcji ośrodka badawczego uczula go na jakieś nienazwane prawdy wszechświata.
Ośrodek nie miał nieskończonej ilości reaktorów grawitacyjnych więc po niektóre pomiary trzeba było się pofatygować.
Ośrodek nie miał nieskończonej ilości reaktorów grawitacyjnych, więc po niektóre pomiary trzeba było się pofatygować. Dokąd? I – o ile ośrodek na pewno ograniczoną liczbę maszyn, i zapewne wydziela czas na eksperymenty, to sieć LAN, do której maszyny są podłączone, chyba ma? W przyszłości?
i tak samo stanowczo jak weszli, tak też prędko opuszczali pomieszczenie starając się nie patrzeć w stronę
Przecinki, wtrącenia: i, tak samo stanowczo, jak weszli, tak też prędko opuszczali pomieszczenie, starając się nie patrzeć w stronę. Dużo szumu.
kochał się wpatrywać
Anglicyzm.
On sam kiedy jako student pierwszy raz został oprowadzony po Instytucie Grawitacyjnym tylko przez przypadek odkrył ten piękny, a zarazem straszny sekret.
On sam, kiedy jako student po raz pierwszy został oprowadzony po Instytucie Grawitacyjnym, tylko przez przypadek odkrył ten piękny, a zarazem straszny sekret.
młodego naukowca w którym
Młodego naukowca, w którym.
Pamiętał dokładnie tę chwilę kiedy wszedł tutaj
Pamiętał dokładnie tę chwilę. kiedy wszedł tutaj.
Zieleń jej oczu kontrastowała z wszechobecną bielą.
Mhm. Ale widział ją z daleka?
Tak samo jak i wtedy otulał ją fartuch, również biały choć z małą plamą po kawie przy nadgarstku.
Tak samo, jak wtedy, otulał ją fartuch, również biały, choć z małą plamą. Otulał? Miałeś Ty na sobie fartuch laboratoryjny?
Czy dlatego że była zapominalska, czy może nie obchodziło ją zupełnie to czym pisze
Czy dlatego, że była zapominalska, czy może nie obchodziło jej zupełnie, czym pisze. A czemu by miała? Po co komu w laboratorium "drogi" pisak? Tak samo się wypisze, jak tani.
Naukowczyni
… proszę. Proszę, proszę, proszę! Nie rób tego. W polszczyźnie rodzaj męski obejmuje obie płcie, to raz. A dwa – ci, którzy twierdzą, że rodzaj gramatyczny ma coś wspólnego z płcią inheretnie, nie wiedzą, o czym mówią. Nie przykładaj się do rakowacenia języka. Błagam.
na torsie
Nienaturalne.
powód dla którego
Powód, dla którego.
Czasu kiedy
Czasu, kiedy.
niektórzy w tym rozrachunku
? https://sjp.pwn.pl/szukaj/rozrachunek.html
Czasu wojen, polaryzacji ideowej i zewnętrznego internetu niepozwalającego na bezpośredni przesył wrażeń i myśli.
Internetu, niepozwalającego. Infodump.
jedynym co zostało
Jedynym, co zostało.
Przeprowadzano wtedy testy nowego rodzaju reaktora potrafiącego wzbudzić siłę grawitacji równą tej występującej za horyzontem zdarzeń w czarnej dziurze.
What can possibly go wrong…
Na kwicie napisano "Wydano 40 funtów na kwiaty nagrobne dla J. D. Nelson.
"Kwiaty nagrobne"? Zwykle pisze się po prostu "wiązankę". I kiedy wspomniałeś o kwitku z *miejsca* wypadku, pomyślałam o karcie wypadku przy pracy, zob. http://www.pip.gov.pl/pl/f/v/23020/88300006.pdf Bo pogrzebu na miejscu chyba jej nie zrobili? I na jednym karteluszku wszystkich wydatków nie wykazali – nie siedzę w "dużej" księgowości, a taką prowadzą instytucje naukowe, ale nawet w małej to by nie przeszło. Tam jest biurokracja. Wszędzie jest…
Trudno długo pozostawać w poważnym nastroju, kiedy właśnie dokonało się największego przełomu w nauce tego millenium.
A co ma piernik do wiatraka? Przepisy BHP to jedno, nastrój to drugie, odkrycie odkryciem, ale mam wrażenie, że nie przemyślałeś tu czegoś.
Technologia wytwarzania tak mocnych pól grawitacyjnych miała ogromne zastosowania od podróży międzygwiezdnej po cele militarne.
Technologia wytwarzania tak silnych pól grawitacyjnych miała ogromne zastosowania, od podróży międzygwiezdnej po cele militarne. Zeugmowate, infodumpowe, i trafiłeś na ten jeden wyjątek, gdzie akurat zamiast "mocne" trzeba dać "silne".
To dzięki niej historycznemu królestwu brytyjskiemu udało się zaprowadzić pokój na całej planecie, a na tysiąc lat później w całej galaktyce.
Infodump utopijny. O tysiąc lat później, albo po prostu tysiąc lat później.
Siła grawitacyjna rozerwała ją na kawałki w ułamek milisekundy.
W ułamku.
Wiedział tylko że zauważyła, że coś jest nie tak.
Wiedział tylko, że zauważyła, że coś jest nie tak. Niezbyt to zgrabne, zwłaszcza fonetycznie.
Zdziwienie czy to nagle zamkniętymi drzwiami czy dźwiękami rozrusznika wyraźnie wymalowane było na jej twarzy.
Zdziwienie, czy to nagle zamkniętymi drzwiami, czy dźwiękami rozrusznika, wyraźnie było wymalowane na jej twarzy. Nie jest to najzgrabniejsze zdanie. Nie dziwimy się przedmiotami, tylko zdarzeniami – i przedmiotom, co tutaj jednak nie ma zastosowania.
Jajko i bekon były już chłodne.
Fuuj, skrzepły tłuszcz. Widzisz, co tu jest nie tak?
stał tutaj rozmyślając o inżynierce z przed dwóch tysięcy lat
Stał tutaj, rozmyślając o pani inżynier sprzed dwóch tysięcy lat. Inżynierka – to żargonowo praca inżynierska. Dwa tysiące lat – i maszyna ani razu się nie zepsuła, nie wymieniali części, nie padło zasilanie?
przecież w pewnym sensie właśnie dzięki niej mógł to robić
Stać i rozmyślać?
Jej poświęcenie budowie reaktora było jednym z kroków do lepszego dzisiaj.
Brzmi bardzo propagandowo, oczekuję zakrętu w końcówce.
Pozwolił łzom wycisnąć się z kącików oczu
… wycisnąć?
po czym wytarł je zatłuszczonym papierem po kanapce
Fuj. Wyobraź sobie to, co opisujesz! Gdybym jeszcze wierzyła w to jego wzruszenie, mogłabym uwierzyć, że on nie myśli o fuj. Ale nie wierzę.
Stał tak jeszcze chwilę w duchowym uniesieniu po czym odwrócił się i zaczął zmierzać nieregularnym krokiem ku drzwi pomieszczenia.
Oto, dlaczego – bo wprost każesz mi w to wierzyć, a nie dajesz po temu przesłanek. Ponadto: Stał tak jeszcze chwilę w duchowym uniesieniu, po czym odwrócił się i poszedł ku drzwiom. Co to, u licha, jest "nieregularny krok"? Pokuśtykał?
Przystanął w pół drogi
Wpół.
zamarł na parę sekund po czym
Zamarł na parę sekund, po czym.
czuł jak puls przyśpiesza mu tępa
Czuł, jak puls przyśpiesza TEMPA. No, doprawdy. Autokorekta nie wyłapie wszystkich błędów!
wydawało mu się że
Wydawało mu się, że.
Tak jakby go zauważyła.
Tak, jakby. W następnym zdaniu też.
Jakby jakaś magiczna siła złączyła ich ze sobą rozpościerając nić pomiędzy dwoma światami oddalonymi od siebie o tysiące lat.
Nić można rozciągnąć, ale nie rozpostrzeć, jest jednowymiarowa, a nie dwu. Facet się zakochał… w kim, właściwie?
a w jego oczach zapanował niepokój
I on widzi własne oczy? Hmm?
Powoli odszedł od okna nie odwracając się. Potem skoczył jednym stanowczym susem do hologramowego interfejsu.
Powoli odszedł od okna, nie odwracając się. Chłopak ma poważną huśtawkę nastrojów, ale nie do końca rozumiem, czemu.
trójwymiarowych sfer
Są inne?
Jego koledzy wracający z lunchu zauważyli że jest trochę inny, cichszy niż zazwyczaj. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, była maskowata.
Koledzy wracający z lunchu zauważyli, że jest trochę inny, cichszy niż zazwyczaj. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Less is more.
zauważyli że zapadła tam ciemność na początku trochę się wystraszyli.
Przecinki: zauważyli, że zapadła tam ciemność, na początku trochę się wystraszyli. Ekhm. Trochę? Potwornie niebezpieczna maszyna (i podstawa bytu ich cywilizacji!) działa nie tak, jak zwykle, a oni się boją "trochę"?
Nie wiadomo było dokładnie co może się zdarzyć po wyłączeniu reaktora
Nie wiadomo było dokładnie, co może się zdarzyć po wyłączeniu reaktora.
Po chwili poczuli też ulgę widząc że z okna zniknął duch nieszczęsnej inżynier, zawsze przyprawiał ich o dreszcze.
I nikt się nigdy nie zastanowił, jakim cudem ten duch tam tkwi?
Przygotowywali się do reaktywacji kiedy przez skrzynkę myślową dotarł
Przygotowywali się do reaktywacji, kiedy przez skrzynkę myślową dotarł.
Na ścianach wisiały manuskrypty pierwszych prac naukowych nad reaktorem.
Bo wtedy pisano ręcznie i na pojedynczych kartkach?
Pomiędzy gablotami, w których leżały fartuchy i urządzenia pomiarowe spacerowali studenci.
Wtrącenie: Pomiędzy gablotami, w których leżały fartuchy i urządzenia pomiarowe, spacerowali studenci.
Przed wejściem do sali, w której stało urządzenie wyświetlono niebieskawy hologram głównego naukowca pracującego na projekcie odwzorowany ze zdjęć zrobionych w czasie uroczystości otwarcia.
Mętne, źle się parsujące zdanie. Pracować można przy projekcie, a najlepiej: nad projektem (projekt i "project" to nie to samo!).
Jedną rękę podniósł wysoko do góry tak jakby witał przybyszów
Jedną rękę podniósł wysoko do góry tak, jakby witał przybyszów.
“Barron Nelson i jego prawa ręka, na uroczystej gali otwarcia reaktora grawitacyjnego”.
…? Ale jak to wynika z tego, co wcześniej? Zrozumiałabym, gdyby protagonista trafił do J.D.Nelson, ale co to za jedni? O co chodzi? Co się stało? Przecinek wyrzuć.
Powtórzenia, nadmiar zaimków, błędy gramatyczne, a co najgorsze w takim tekście – beznamiętny język. Chyba jeszcze nie panujesz nad tworzywem. Czuć tutaj Twoją wrażliwość, ale to niestety za mało. Masz kłopoty z wyobrażeniem sobie sytuacji, może po prostu się spieszysz, żeby zapisać wizję – spokojnie. Zapisz ją na szybko, a potem rozbuduj. Ćwicz, a będzie dobrze. Powodzenia.
Niestety nie mam pojęcia, dlaczego akurat ten hologram miałby być najwyraźniejszym wspomnieniem w historii ludzkości.
Chyba miało być najważniejsze dla bohatera (tj. zakochał się w kobiecie – wspomnieniu), ale końcówka podważa tę interpretację…
Barron Nelson sprowokował awarię by pozbyć się żony i być z praktykantką?
Aha. Ale na to nie wpadłam. Bo nic na to nie wskazywało na początku tekstu – zobacz, Twój protagonista zakochuje się w tajemniczej kobiecie zawieszonej w czasie. Nawet nie wiemy, że miała męża. Skoro ktoś się zakochał, to ten ktoś powinien tu być ważny, a nie zupełnie obcy facet, który się pokazuje w ostatniej linijce. Źle to tłumaczę, jest za gorąco…
Ogólnie plus za wykorzystany motyw :) Z realizacją wydaje mi się poszło trochę gorzej.
O, właśnie.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Cóż, Hubercie, nie domyśliłam się, co chciałeś opowiedzieć, ale lektura komentarza Jima otworzyła mi oczy.
Wykonanie, mimo Twojej deklaracji, że dokonasz poprawek, niestety, nadal pozostawia bardzo wiele do życzenia. :(
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dzięki wszystkim za przeczytanie. Początkowo dodawałem poprawki, ale teraz już mi się szczerze nie chce tego ruszać. Może kiedyś do tego wrócę.
Początkowo dodawałem poprawki, ale teraz już mi się szczerze nie chce tego ruszać.
To szkoda, bo mogłam dostać lepiej napisany tekst.
Przynoszę radość :)