- Opowiadanie: pusicho - Przepowiednia

Przepowiednia

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Przepowiednia

Był dzień po nowiu księżyca. We wsi Sulaw wszyscy się krzątali robiąc ostatnie porządki i zapasy przed zbliżającą się zimą. Przed chałupą szewca Beiharta dzieci bawiły się w berka korzystając z ostatnich promieni zachodzącego słońca.

Zbliżała się pora kolacji, gdy we wsi pojawił się stary wędrowny Bajdała. Starzec chodził od chaty do chaty prosząc o kromkę chleba, garczek zsiadłego mleka i skrawek miejsca w oborze przy świniach lub owcach aby mógł się posilić i przespać. Nikt jednak nie chciał mu dać tego o co prosił, jedyną osobą, która zaoferowała ciepłą strawę i dach nad głową biednemu starcowi była Vayche, żona kupca Oroffira z Sulaw, najbogatszego mieszkańca wsi.

– Witaj miła kobieto – rzekł starzec. –Czy uraczyła byś starego wędrowca kromką czerstwego chleba i garczkiem zsiadłego mleka, padam z nóg.

Kobieta zmierzyła starca litościwym wzrokiem i powiedziała

– Kromkę czerstwego chleba? Zapraszam do mnie na gorącą strawę, mąż wyjechał w interesach więc starczy dla każdego.

– Dziękuję litościwa pani, odwdzięczę się za to opowiadaniem, bo tylko to umiem robić, opowiadać bajki i legendy, historie bitew, miłości szczęśliwych i nieszczęśliwych.

– Dzieci i ja z miłą chęcią posłuchamy, a teraz zapraszam do środka, bo i strawa stygnie.

Wieczór był chłodny, za oknem hulał wiatr i z nieba zaczęły spadać pierwsze płatki śniegu. Po kolacji wszyscy siedzieli w największej izbie, Bajdała, otoczony grupką dzieci popijał zsiadłem mleko i opowiadał. Vayche siedziała na bujanym fotelu, szydełkując przysłuchiwał się opowieści starca. Na twarzy starca widniał lekki usmiech skompany w bladym świetle padającym z kominka.

– Będąc w Frichast, stolicy północnego królestwa Xorodes – zaczął swą opowieść starzec.– Siedząc w Zajeździe pod Rusałką… mam nadzieję ze wiecie co to jest rusałka?? – spytał Bajdała -

Dzieci pokręciły jednocześnie głową oznajmiając , że nie wiedzą co to jest rusałka.

– A z resztą mało ważne, co to jest rusałka – kontynuował starzec –Tak wiec jak byłem w tym zajeździe spotkałem tam pewnego Barda, imienia już nie pamiętam, ale śpiewał on pieśń o kobiece pięknej jak księżyc w pełni, mądrej jak księga Makege…

– Co to jest za księga, to Makege – zapytała jedna z siedzących wokół Bajdały dziewczynek.

– Księga Makege jest to zbiór wszystkich mądrości spisany przez elfich mędrców – odpowiedział na pytanie małej, bardzo ładnej dziewczynki, która ani na moment nie wypuszczała z dłoni gitary, którą pewnie kupił jej ojciec, na którymś z bazarów.

– O czym to ja mówiłem? A pamiętam. Mądrej jak księga Makege, zwinnej jak kot, która to kobieta zdobędzie panowanie nad wszystkimi północnymi i centralnymi królestwami głównego kontynentu. W jaki sposób tego on sam nie wiedział, ale z jego śpiewu, jak to śpiewem można było nazwać, wywnioskowałem, że nie będzie sama. Przy jej boku będzie sześć równie pięknych i mądrych kobiet, a razem utworzą… – starzec ostro zakaszlał – Razem utworzą kapitułę, która będzie władała wszystkim, a wojować będzie nie za pomocą żelaza i ognia lecz za pomocą nowej mocy, która jak na razie jest ukryta i zbiera siły aby się ujawnić.

– Pierdoły opowiadasz – powiedział najstarszy syn Vayche, niezbyt urodziwy.

– Zamknij się, pryszczata pokrako – wykrzyczała najmłodsza z siedzących dziewczynek, ta z trzymaną oburącz gitarą – Opowiada to co słyszał, może kiedyś na prawdę się to wydarzy. Niech mi pan powie jeszcze jedna rzecz? Kim będą te dziewczyny, skąd będą i czym będą się zajmowały przed utworzeniem tej grupy?

– Nikt nie wie kim i skąd będą te kobiety… może jedną z nich będziesz ty lub jedna z twych sióstr -

Dziewczynka zaniemówiła, wstała i odeszła od kominka w odległy kat izby i zaczęła brzdękać na swej gitarze cichą i spokojną melodię.

– No dzieciaki – powiedziała pani Vayche. –Pora do łóżek, bo jutro z samego rana czeka nas dużo pracy. A panu rozłożę koc tutaj na kanapie przy kominku.

– Dziękuję bardzo – odpowiedział starzec. – I życzę wszystkim spokojnej nocy.

Wszyscy porozchodzili się do własnych łóżek. Tylko najmłodsza z dziewczynek nie poszła spać siedziała przy oknie i myślała o tym co powiedział jej stary Bard.

Noc była zimna i wietrzna, zapowiadała się ostra i długa zima.

Koniec

Komentarze

"Był dzień po nowiu księżyca, we wsi Sulaw wszyscy się krzątali robiąc ostatnie porządki i zapasy przed zbliżającą się zimą."- tak ni z gruszki, ni z pietruszki zdanie współrzędnie złożone. Może lepiej "więc"?
"dzieci bawiły się w berka w ostatnich promieniach zachodzącego słońca."- jakoś dziwacznie to dla mie brzmi. Proponuje "korzystając z ostatnich promieni zachodzącego słońca"? Ale to taka luźna sugestia.
"stajni przy świniach lub owcach"- dla świn jest chlew. Owce... nie wiem czy w ogóle się je gdzieś zamyka. Obora?
"Nikt jednak nie chciał mu dać tego o co prosił, jedyną osobą, która zaoferowała ciepłą strawę" po pierwsze przecinek po tego. Po drugie błąd logiczny- to nikt nie chciał czy jednak ktoś mu zaoferował?
"wiec starczy dla każdego."- literówka.
"do środka bo chłodno jest i strawa stygnie."- przecinek przed "bo".
"A z resztą mało ważne co to jest rusałka"- przecinek przed "co"
Gitara jako prezent dla dziewczyny? Zaproszenie dziada przez samotną (obecnie) kobietę? Jakoś mi to nie pasuje. No, ale w końcu to twój tekst.
"wysportowanej jak kot"- można być zwinnym jak kot. Ale wysportowanym? Wysportowany kot?
Znów jakiś babskie rządy. Grrrr... ;).
"grupa", "(wy)sport" jakoś mi nie pasuje do gwary.
"Dziewczynka zaniemówiła, wstał i odeszła"- literówka.
Czego to człowiek nie zrobi, aby później się zabrać za zadania;). No, tyle wyłapałem. Styl trochę toporny, ale w gruncie rzeczy rodzi pewne nadzieje.

Dziękuję za twe rady:) poprawiłem co uwarzałem za błedne;) lecz nie rozumiem twej pierwszej uwagi z tym "wiec"

kurde znowu literówkę zrobiłem :P  ma być „co uważałem za błędne”

Nikt jednak nie chciał mu dać tego o co prosił, jedyną osobą, która zaoferowała ciepłą strawę i dach nad głową biednemu starcowi była Vayche, żona kupca Oroffira z Sulaw, najbogatszego mieszkańca wsi. – trochę dziwnie to wygląda pod tym względem, że akcja z tego co widzę, dzieje się w Sulaw. Więc gdyby kupiec Oroffir pochodził z innego miasta, to byłby wtedy sens pisać, że jest na przykład z Suesx, ale skoro jest z Sulaw i akcja dziej się w Sulaw, co na początku zaznaczyłeś, to moim zdaniem ta informacja nie ma sensu.

 

- Dzieci i ja z miłą chęcią posłuchamy, a teraz zapraszam do środka, bo chłodno jest i strawa stygnie.
Wieczór był chłodny, za oknem hulał wiatr i z nieba zaczęły spadać pierwsze płatki śniegu. – Skoro kobieta już powiedziała, że jest chłodno, to zapis, że wieczór był chłodny też według mnie nie jest już potrzebny, bo to powtórzenie.

 

Vayche siedziała na bujanym fotelu szydełkując przysłuchiwał się opowieści starca. – Vayche z tego co widzę, to kobieta, więc przysłuchiwała. I czegoś mi tu jeszcze brakuje. Chyba „i”. Siedziała na… i szydełkując przysłuchiwała się…

 

– spytał się Bajdała - - to „się” wywal bo jakoś tak rytm zdania psuje.

 

starzec wziął ostro zakaszlał – po co to „wziął”?

 

- Pierdoły opowiadasz - powiedział najstarszy syn Vayche, niezbyt urodziwej urody. – urodziwej urody? Nie lepiej napisać, że był po prostu niezbyt urodziwy?

 

Ja bym miał tyle technicznych uwag do tekstu. A co do fabularnych, to nie łapię przesłania. Przychodzi dziadzia, za piciu i papu opowiada bajkę, lezie spać i co? I nic.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Chodziło mi o to, że na samym początku czytelnik dostaje zdanie współrzędnie złożone, tj. takie, w którym oba człony nie są ze sobą powiązane. Właściwie przecinek można by przemianować na kropkę. "Był dzień po nowiu księżyca. We wsi Sulaw wszyscy się krzątali robiąc ostatnie porządki i zapasy przed zbliżającą się zimą.". Dla mnie stylistycznie o wiele lepiej brzmiałoby "Był dzień po nowiu księżyca, więc we wsi Sulaw wszyscy się krzątali robiąc ostatnie porządki i zapasy przed zbliżającą się zimą.".  Chociaż można się spierać, a właściwie nie ma o co.

Fasoletti co do twej uwagi o Oroffira z Sulaw: działa to podobnie jak Zbyszko z Bogdańca lub Maciej z Zadupia, nie ważne gdzie sie dzieje akcja i tak pisze się że dany osobnik był z tąd lub z tąd, zastępuje to nazwisko lub pseudonim

Kobieta zmierzyła starca litościwym wzrokiem i powiedziała - Kromkę czerstwego chleba?  -> a winno być...
Kobieta zmierzyła starca litościwym wzrokiem i powiedziała:
 - Kromkę czerstwego chleba?

Żeby dołożyć technikaliów, a co do treści, to mam podobnie jak Fasoletti.

Pusicho. Czy to jest właśnie to opowiadanie, które wysłałeś do Fantazyzone? Bo jeśli tak, to mogę je przekleić  stąd, skoro nie udało nam się rozprawić z tymi nieszczęsnymi formatami plików. Jeżeli nadal chcesz je opublikować na FZ daj znać do północy, bo w przeciwnym wypadku będzie niestety musiało poczekać do kolejnej aktualizacji

 

To pisałem ja, terebka a.k.a. marekscieszek

Nowa Fantastyka