- Opowiadanie: GOCHAW - Pogromca Księżyca

Pogromca Księżyca

Pisałam to, by chociaż trochę rozbawić czytelnika.

 

Bardzo dziękuję betującym za pomoc, a w szczególności Filipowi za ogromny wkład w korektę moich błędów interpunkcyjnych, byłozy i sięozy. :))

 

Mam nadzieję, że szort przypadnie do gustu.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Pogromca Księżyca

Oto zdarzył się ludowi Obiboków cud. Przywódca Fałszywiec, od dawna głoszący idee wykorzystywania doczesnego życia w sposób optymalny, najprościej mówiąc „nic nie muszę, mogę wszystko!”, zebrał kilka setek chętnych do budowy państwa od podstaw. Poddani różnili się od siebie tylko zwierzęcą głową, natomiast pozostałe części ciała były ludzkie. Hienogłowi, byli najbardziej odważni i zarazem leniwi. Kurzogłowi, uwielbiali naturę i spokój. Najliczniejszą grupę tworzyli oślogłowi – poświęcali wszystko, by pielęgnować życie wolne od jakichkolwiek ambicji. Wygląd zewnętrzny odróżniał ich zdecydowanie od innych ludów zamieszkujących planetę Bajzel Totalny.

Fałszywiec odczuwał dumę ze swojego ludu. W jego państwie panował nieład, anarchia, brak odpowiedzialności, a przede wszystkim nie było tam sił porządkowych.

Każdy mógł robić, co chciał albo mógł też nie robić nic. Nikt nie miał prawa wtrącać się do spraw drugiego. Cała zaś tajemnica siły Obiboków tkwiła w rękach starego Trójmaga Pogromcy Księżyca. Przyglądał się z uwagą wykonawcy swojej woli – Fałszywcowi, który wspaniale radził sobie z kolejnymi obietnicami. Mag zdobył dozgonny szacunek przez swój niepowtarzalny i nikomu niepotrzebny czyn, gdy zmniejszył Księżyc i przez kilka dni nosił go w kieszeni. 

Codzienne życie mutantów niosło za sobą oczekiwany spokój i stagnację. Mieszkańcy pławili się w niezasłużonym dostatku. Magazyny żywności były czynne całą dobę, wystarczyło wejść i wziąć to, na co kto miał ochotę. Zaplecze kulturalne upadło, wskutek braku chętnych do uczestniczenia. Zdrowie dopisywało, bo nikomu nie przychodziło do głowy, by chorować i odwiedzać apteki, a tym bardziej lekarzy. Nikt nie interesował się polityką, zatem i ta wygasła. Zawiązała się bezkonfliktowa enklawa.

Raz do roku, kiedy noc zrównywała się z dniem, Fałszywiec wygłaszał do ludu banały. Mutanci nie musieli przybywać na wyznaczony plac, ale jako że zżerała ich nuda, zjawiali się licznie (także lenistwo miało swoje granice).

– Drodzy moi, witam wszystkich, którzy niechętnie cokolwiek robią. Tych bez żadnych granic moralności. Wspaniałych oratorów bez konkretnego tematu oraz najliczniejszą elitę ludu, czyli doskonale obojętnych. Cieszę się, że tak sprytnie się uzupełniamy, a przede wszystkim, że pomimo braku granic, jesteście przy mnie! Marzyło mi się miejsce całkowitej swobody i za waszą sprawą udało się! – wykrzyknął Fałszywiec podniecony przemową. – Pamiętajcie, że to wspaniałe życie zawdzięczamy tylko i wyłącznie Pogromcy Księżyca, to on nas karmi, ubiera, dba o porządek, bez niego, nie mielibyśmy nic!!! – W tej chwili rozległy się huczne owacje.

– Tak… Tak… Niech nam żyje Trójmag!!! – wykrzykiwał raz po raz lud.

Mieszkańcy po spotkaniu rozchodzili się w ciszy do swoich domostw, a komu nie chciało się iść, zasypiał na placu. Bezpieczeństwo było zapewnione lenistwem.

Z czasem jednak państwem Obiboków coraz bardziej zaczęli interesować się niedalecy sąsiedzi, Niebieskie Sępy. W ich państwie panował ład, demokracja i sztywne regulacje prawne. Sam lud, obarczony karkołomnymi przepisami i obowiązkami, szukał łatwego rozwiązania. Zmęczeni ciągłą nauką nowych zasad, zapragnęli porwać Trójmaga i odpocząć od trudnej codzienności. Ich mag Dusigrosz był zbyt wymagający, wszystkich rozliczał z dochodów za pomocą kas fiskalnych, lub CIT-ów, PIT-ów i innych narzędzi. A co gorsze, zmuszał do pełnoetatowej pracy. Postanowili potajemnie zamienić magów.

Niebieskie Sępy, wysyłając żołnierzy na zwiady, utwierdzili się, że porwanie i zamiana nie powinny być trudnym zadaniem. Kilku łapaczy magów, wyruszyło nocą w kierunku połyskującego księżycowym pyłem budynku. Skradali się jak gepardy. Wtem Ogolony Drab potknął się o nogę pijanego kucharza, który prawdopodobnie potrzebował czegoś z pobliskiego warzywnika. Jednak plany pokrzyżował mu sen.

– Wyobrażasz sobie u nas takie cuda? – wyszeptał Drab.

– Daj spokój, to niemożliwe, że mag siedzi z nimi dobrowolnie… – syknął Lisia Łapa.

– Patrzcie, tu są dwie skrzynki whisky… – Oczy Nastroszonej Szyi błysnęły. – Bierzemy!

– Najpierw mag, potem luz. – Uśmiechnął się Drab.

Jako że Trójmag nie był przez nikogo strzeżony, akcja przebiegała bez przeszkód. Zakradli się do wnętrza budynku, następnie rozdzielili, by szybko odnaleźć cel wyprawy. Szczęściarzem okazał się Nastroszona Szyja. Ogromny mag drzemał w zaciemnionym salonie. Szyja cofnął się na korytarz i latarką dał znak pomocnikom. Kiedy w pełnym składzie cichutko zbliżali się do ofiary, ta chrząknęła.

– No, i po co to wam? – zapytał przebudzony mag.

– Chcemy ci służyć, jesteś najlepszy! – zadeklarowali zgodnie.

– Wiem, wiem. Nie lubię za dużo robić, w tym sęk, a nawet mówić mi się nie chce… – Mag ziewnął.

– Damy ci wszystko, czego sobie zażyczysz.

– Ale ja mam wszystko – zaśmiał się mag.

 

Nastroszona Szyja nie czekał dłużej, otworzył spory pojemnik ze złotym pyłem, który spowodował zmianę poglądów Trójmaga i chęć służenia Sępom. Następnie położył na stole złotą szkatułę, w której wnętrzu znajdował się Dusigrosz – mag Sępów. Akcja udana.

 

Mijały dni i jakież było ogromne zdziwienie porywaczy, że Trójmag Pogromca Księżyca nie jest w stanie im pomóc w żaden sposób. Jego moc wygasła, aktywować się mogła tylko w anarchii…

 

 

 

Koniec

Komentarze

Zabawne i lekkie. Z tym, że nie wiem po co wtrącenie o Bajzlu Totalnym, który zaraz potem porzuciłaś.

Lożanka bezprenumeratowa

Lekkie i abstrakcyjne. Ciężko cokolwiek więcej powiedzieć. Dobrze się czytało :)

Hej,

 

Mocno zakręcone, tekst raczej nie poddaje się racjonalnej analizie, ale “planeta Bajzel Totalny” rozbawiła ;)

 

Serdecznie dziękuję za komentarze i czytanie, właśnie chciałam wrzucić po prostu lekki tekst.

 

 

Pozdrawiam – Goch.

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Witaj.

Szort przezabawny, nazwy własne niezwykle pomysłowe.

Marzy mi się, abym i ja mogła kiedyś powiedzieć: ja mam wszystko. laugh

Pozdrawiam. heart

Pecunia non olet

Jak już wspominałem na becie – ta wersja wydaje mi się całkiem przyjemna dla oka (i lektury) :)

pzdr.

Jest OK, ale nic poza tym. Ja cały czas odczytywałem ten tekst jako aluzję do naszego kraju, którym rządzi taki, co to ukradł kiedyś księżyc, wysługuje się Fałszywcem Vateuszem i pozwala Obibokom żyć z socjalu. Niebieskie Sępy to Unia, choć nie wiem, dlaczego akurat sępy :/

Jeśli to satyra na Polskę i Europę, to średnio udana. Jeśli jednak mnie się to wyłącznie roi, a Twoją intencją nie było upolitycznienie tekstu, wówczas coś poszło mocno nie tak, skoro ja tego szorta w ten sposób odczytałem ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

si­lver_ad­vent – dziękuję Ci bardzo za wszystkie uwagi i betę.wink

 

Pozdrawiam – Goch.

 

 

Outta Sewer – cóż, skojarzenia czytelnika są jego.:))

 

Dla jasności: https://www.youtube.com/watch?v=nYMiNuJJyYM

 

Prywatnie, jestem za UE – oczywiste. Tekst jest pełen absurdu, zatem i postrzeganie Sępów jest pewnie tu zobrazowane koślawo.

 

Kłaniam się, zaskoczona interpretacją. :)))

 

 

Pozdrawiam – Goch.

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Cześć!

 

Przeczytałem i niezbyt wiele zrozumiałem. Odnoszę wrażenie, że dostrzegam pewne aluzje do obecnej sytuacji politycznej i spraw bieżących, co sprawia, że nie mam motywacji aby głębiej to analizować, nie moja bajka.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Dość gładko przeszedłem przez tekst, aluzje względem systemu politycznego są jasne, aczkolwiek nie wiem, czy sam bym to “ubrał” w ten sposób. Natomiast nie ma jakiejkolwiek poszlaki, że moc maga aktywuje się tylko w anarchii, stąd koniec wyskoczył dość niespodziewanie. Dla mnie takie wyskoki mają negatywny wydźwięk – postarałbym się mieć zaczepienie we wcześniejszych częściach tekstu.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

kra­r85, nawet nie myślałam, że tak trudno oderwać się od polityki. Tekst po prostu prawi o lenistwie i zerowej motywacji, czym większe lenistwo, tym większa stagnacja… To po prostu przestroga. :)

 

Dzięki za czytanie i wizytę.:)) 

 

Sa­gitt – dziękuję za analizę tekstu, mnie on wydaje się oczywisty, nie ma zaskoczenia, no bo myślący ludzie i tak zawsze odgadną je szybciej. :))

 

 

Dziękuję Wam szczerze za komentarz, opisane odczucia i czas.

 

 

 

Pozdrawiam ciepło – Goch.

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Pisałam to, by chociaż trochę rozbawić czytelnika.

Udało Ci się, trochę rozbawiłaś.

Jednakowoż nie umiem się domyślić, co – poza rozbawieniem – miałaś nadzieję osiągnąć.

 

Mu­tan­ci nie mu­sie­li przy­by­wać na wy­kar­czo­wa­ny plac… → Obawiam się, że placu nie można wykarczować.

Za SJP PWN: karczować «usuwać drzewa i krzewy wraz z korzeniami lub pniaki po ściętych drzewach»

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

re­gu­la­to­rzy, dziękuję za uwagę, już poprawiam:)

 

 

Pozdrawiam serdecznie – Goch.

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Nowa Fantastyka