
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Dzieci nie zwlekały z decyzją w sprawie domku. Już od rana trwało gorące głosowanie.
– Domek powinien być w kolorze stali!- powiedział Piotrek
– Chory jesteś?!- zakrzyknęła Kamila– będzie wyglądał jak jakiś bunkier!
– To może niebieski?– podpowiedziała Ola
– Nie, nie, nie i jeszcze raz nie!- krzywiła się Kamila
– Skoro, nic ci nie pasuje, to może sama coś doradź– sykną wściekły Michał
– A owszem! Doradzę! Od zewnątrz dom powinien być zielony, w kolorze igieł sosny aby nie tylko był dobrze zamaskowany, ale również nie przyciągał światła słonecznego, dzięki temu w środku będzie chłodniej…
– Mów dalej…
– Wewnętrzne ściany należy pomalować na jasne kolory, oby nie jaskrawe! Będą odbijały światło i… Chyba rozumiecie o co mi chodzi?
– Dzięki temu w domu będzie przyjemnie jasno. No dobra! Kwestię kolorów możemy chyba zamknąć. Teraz musimy uzgodnić pracę budowlane.
– Domek będzie miał trzy pokoiki na dole antresole i dwa pokoiki na górze.– oznajmiła Ola
– Że co?– skrzywił się Michał– Czy wy w ogóle pojmujecie ile pracy jest przy zwykłym domku? Co najmniej tydzień! A co dopiero dwupiętrowy domek z antresolą!
– O co ci chodzi Michale?– zakrzyknęła Ola– Razem mamy osiem rąk!
– No i co z tego? I tak jest nas za mało!
– Ola ma rację!- powiedział Piotrek– Nie widzę w tym żadnego wielkiego problemu.
– No właśnie! W każdej chwili mogę poprosić mojego tatę o pomoc.
Jeszcze tego samego dnia Kamila poprosiła ojca o wyrękę w pracy nad domkiem. Po wielogodzinnych pracach nad argumentami pan Wrzosowski zgodził się i obiecał, że jeśli dostanie projekty to razem z dziadkiem zacznie pracę od jutra. Tymczasem cała czwórka przyjaciół już wyobrażała sobie jak będzie wyglądał ich wymarzony domek.
Następnego dnia czwórka przyjaciół ruszyła do pracy. Dziwnym zbiegiem okoliczności pan Wrzosowski razem z dziadkiem musieli wyjechać w jakiej ważnej sprawie, pozostawiając dzieci samym sobie.
– Podaj mi ten młotek!- wydał komendę Piotrek
– Robi się!
– Długo jeszcze?– nudziła Kamila
– E tam!- parskną Michał– Raczej daleko!
– Widzisz brachu! Nawet porządnie nie zaczęliśmy roboty, a te już jojczą!- Piotrek porozumiewawczo mrugną do Michała, który schodził po drabinie.
– Dlaczego nie pozwalacie nam pracować?– zapytała ironicznie Kamila
– Bo nie chcemy tu żadnych złamanych paznokci!- prychną Piotrek i zszedł za Michałem po drabinie– Przykro mi, że nie możemy kontynuować tej interesującej dyskusji ale musimy iść z Michałem po impregnat do drewna. Zaraz wracamy!- dodał arogancko poczym obaj chłopcy ruszyli w stronę szopy.
– A idźcie! Co? Myślicie, że nie wiemy co to jest impregnat do drewna? To się grubo mylicie!- Wrzeszczała za nimi Kamila
– Co za osły!- powiedziała oszołomiona Ola– Myślą, że są pępkami świata!
– Zachowują się jak jacyś…– tutaj Kamila zaklęła bardzo soczyście na co Ola o mało nie zemdlała.
Po kilku minutach czekania zniecierpliwiona Ola zadała długo oczekiwane pytanie…
– Czy to ma być jakiś żart?
– Nie– odpowiedziała jej Kamila uśmiechając się łobuzersko– ale będzie… Chodź!
Tymczasem chłopcy szperali po półkach szukając odpowiedniej puszki. Stojąc przed szopą myśleli, że szukanie jej będzie proste, jednak w środku zmienili zdanie.
– Znalazłeś?!- Michał okazywał coraz większe zniecierpliwienie
– Prawie mam!
– Co to „Prawie" oznacza– na to pytanie Piotrek wychylił głowę zza wielkiej półki na której stały farby
– Choć i sam zobacz.– Michał bez wahania posłuchał brata. Jak się okazało za półką stała druga, na której szczycie była szukana przez nich puszka.
– I co teraz?– westchną ciężko Michał
– Próbowałem się wspiąć jednak w tych okolicznościach nie było to zbyt mądre posunięcie.
– I co teraz?– powtórzył pytanie Michał
– Idziemy po drabinę.
– Na pewno nie uda nam się wspiąć.– oświadczył Michał
– A co? Dziewczyn się boisz?– zadrwił Piotrek
– Nie, ale znowu będą psioczyć!
– A co cię to obchodzi? Nie zwracaj na nie uwagi. Mi się podoba jak się wkurzają!
– A nie denerwuje cię to?
– Nie. A ciebie?
Michał pokręcił głową.
– To w takim razie o czym my gadamy? Idziemy, widzę, że dzisiaj jesteś bardzo marudny.
Podczas nieobecności chłopców dziewczynki naszykowały im nie lada niespodziankę…
– Idą!- szepnęła Kamila, poczym dodała nieco głośniej– Olu, podaj mi proszę tę wiertarkę!
– Robi się!
Dziewczynki zaczęły działać na własną rękę pracując bez pomocy chłopców. O dziwo szło im to nad zwyczaj dobrze.
– Ej, co wy robicie?!- zakrzyknęli Jabłońscy
– A na co wam to wygląda? Budujemy domek na drzewie!
– Złaźcie stąd natychmiast!
– Bo co?!
– Bo sobie coś zrobicie!- ostrzegał Piotrek
– O jejku! Ale się boję!- prychnęła Kamila
Michał chciał już coś powiedzieć jednak Ola włączyła wiertarkę i nic nie było słychać. Chłopcy oddalili się na chwilę aby obmyślić plan bitwy.
– Co robimy?– zapytał jak zwykle Michał
– Cóż…– zamyślił się Piotrek– Możemy negocjować.
– Mamy negocjować z dziewczynami! Mowy nie ma!
– Tutaj nie chodzi o złamanie kodeksu mężczyzn!- upomniał Piotrek– Tutaj działa siła perswazji.
– Co masz na myśli?
– Podejdę od frontu i rozpocznę negocjację. Przypuśćmy, że dojdziemy do jakiegoś porozumienia.– wywodził Piotrek
– No dobra, ale co ze mną?– zaniepokoił się Michał
– Ty zajdziesz je od tyłu i wkradniesz się na wrogi obiekt.
– Jak? Przecież to jest sosna! Nie umiem wejść na drzewo bez żadnych pomocy.
– O to niech cię głowa nie boli, dam ci linę. No więc, wkradniesz się do obiektu nieprzyjaciela i odbierzesz drabinę. Poczym zejdziesz i wrócisz do mnie.– skończył Piotrek
– A co to nam da?
– Przewagę.
– W jakim sensie?
– Dydaktycznym.
– Zacznij gadać po ludzku!- zirytował się Michał
– Dziewczyny zaczną nas szanować, słuchać i w ogóle!
– Z jakiej racji? Bo ukradniemy im drabinę?!- prychną Michał– Ty to masz mózg.
W tym momencie Piotrek dał Michałowi kuksańca w bok.
– Au!
– Chłopie! Myśl. Kiedy zabierzemy im drabinę nie będą mogły zejść!
– Tak…– mruknął Michał– Tak! W tedy będą na naszych warunkach!
– No nareszcie skumałeś o co chodzi!
I obaj Jabłońscy przybili piątkę. Przez chwilę oboje cieszyli się ze swojego planu, lecz nie trwało to zbyt długo kiedy Michał zaczął mieć wątpliwości.
– Wiesz, nie jestem co do tego planu całkowicie pewien…
– A ja tak!
– A jak się na nas śmiertelnie obrażą?
– To ich problem! Chodź!
Ola i Kamila niezmiennie kontynuowały prace nad budową. Jednak z upływem czasu zaczęła doskwierać im samotność.
– Ciekawe gdzie oni są.– zastanawiała się Ola
– Na bank szykują na nas jakieś sidła.– warknęła Kamila
– E tam!
– Na pewno wiem jedno… Nie oddamy im naszego domku!
– Ale…– zawahała się Ola– Przecież domek jest wspólny.
– Póki co…– szepnęła złowrogo Kamila
Nagle… Jakieś sto metrów od domku szedł w ich stronę Piotrek. Dziewczynki przerwały pracę i patrzyły się w odległy punkt.
– Czemu on idzie sam?– szepnęła Ola
– Nie mam bladego pojęcia. Śmierdzi mi tu podstępem.
– A może on chce z nami negocjować.– podsunęła Ola
– W to nie wątpię…– nagle Kamili wpadł do głowy pewien pomysł…
Piotrek był coraz bliżej, a prace nie uległy zmianie. Ola i Kamila kiwnęły porozumiewawczo głowami na znak, że są gotowe. Tymczasem posłaniec był już na miejscu.
– Przyszedłem negocjować.– powiedział na co Ola zrobiła usatysfakcjonowaną minę.
– No dobrze.– powiedziała chytrze Kamila– Pod warunkiem, że nie będziemy przerywać pracy. Olu, zacznij przybijać deski w tylniej części domku, a ja będę negocjować z tym panem.
– Nie!- krzykną Piotrek gdy Ola miała wypełnić rozkaz przyjaciółki
– Coś nie tak?
– Wiecie… Wolałbym mieć was obie przy sobie.
– A my wolimy robić dwie rzeczy na raz, więc chyba musisz się do nas dostosować.
Po tych słowach zaległa cisza, którą co parę sekund przerywało sapanie wściekłego chłopca. Wyglądało na to, że gorączkowo myślał co powinien teraz zrobić, jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Nagle go olśniło. Przeprosił na chwilę obie przyjaciółki tłumacząc, że musi skorzystać z toalety. Faktycznie, dziewczynki widziały jak Piotrek zmierzał w stronę domu. Gdy tylko znikną z ich pola widzenia, poszły sprawdzić tył domku będąc pewne, że znajdą tam przestraszonego Michała. Gdy jednak wychylił się za barierkę nikogo nie dostrzegły.
– Musiał zwiać!
– E tam! W ogóle go tam nie było!
Piotrek przestąpił próg domu i rozejrzał się czy nikogo nie ma, poczym pobiegł do tylnego okna. Otworzył je i odczekał chwilę. Nagle zza framugi wyłonił się Michał, głośno sapiąc. Gdy miał już usiąść na parapecie, niechcący boleśnie uderzył się w głowę.
– Au!- jękną
– Cicho! Dziewczyny cię usłyszą.
– Nie obchodzi mnie to!- wrzasną Michał– Wiesz co musiałem zrobić kiedy ty bezczelnie zwiałeś?! Przebiec sto metrów jak jakiś idiota przez dwanaście sekund!
– Oj przestań jojczyć! Teraz wyjdzie lepiej.
– Co to ma znaczyć?!
– Mam nowy plan…– szepną podekscytowany Piotrek
– O nie! Na mnie nie licz! Bieganie plus okno równa się nie ma mowy!
– No dobrze, to chociaż mnie wysłuchaj.– namawiał brata
– Wysłuchać mogę ale nic poza tym.
– Słuchaj, wybiegniesz z domu krzycząc, żebym spadał czy coś w tym guście i pobiegniesz do dziewczyn. Ja przez chwilę udam, że cię gonię ale zaraz zawrócę się do domu. Wtedy ty mówisz dziewczyną, że chcesz się do nich przyłączyć bo ja mam jakieś głupie plany. W tym czasie ja podejdę od tyłu i zabiorę drabinę. Rozumiesz? Zero ofiar. Jeżeli dziewczyny zostaną uwięzione na tym drzewie to będą winić za to tylko mnie a nie ciebie.
– No dobra…– westchną Michał
Przyjaciółką udał się w tym czasie skończyć podłogę. Słońce porządnie grzało tak więc postanowiły odpocząć. Samotność także im doskwierała. Tak więc chcąc nie chcąc zaczęły myśleć o poszukiwaniach chłopców.
– A może oni się obrazili?– zapytała zmęczona Ola
– O co?
– No wiesz… Niezbyt ładnie ich wtedy nazwałaś. No wiesz… Wtedy gdy szli po ten impregnat do drewna.
– Może… Która jest godzina?
Ola spojrzała na zegarek.
– Piętnaście po trzeciej.
– Jeżeli nie przyjdą do czwartej to idziemy ich szukać. Zaraz…– Kamila pokazała na dwie kłócące się osoby przy domu.– Przecież to Piotrek i Michał!
– Cicho… Posłuchajmy.– zaproponowała Ola
– Spadaj!- wrzeszczał Michał– Jesteś jakimś psycholem!
– Ty w ogóle nie chcesz mi pomóc!- Odkrzykiwał Piotrek– Niema w tobie ani trochę męskiej solidarności!
– Idę do dziewczyn!
– Zdrajca!
– Zastanów się nad sobą!- to mówiąc Michał zaczął uciekać. Przez chwilę Piotrek próbował go dogonić, ale szybko zaniechał tej decyzji.
Oszołomione tym wszystkim dziewczynki patrzyły jak Michał biegnie w ich stronę.
– Co się stało?– zapytały gdy tylko był na miejscu.
– Piotrkowi odbiło!- wysapał szeptem– Chce się mną wysłużyć. Kazał mi udawać, że się z nim kłóciłem i powiedzieć wam, że jestem po waszej stronie. On chce wam zabrać drabinę.– Po tych słowach zakrztusił się. Ola dała mu wody.
– Dzięki.– powiedziała Kamila– Już my go nauczymy, mam pewien plan…
Piotrek zaczaił się w korzeniach sosny. Rozejrzał się i zaczął się wspinać. Już miał wziąć drabinę kiedy wśród krążących słów między Kamilą, Olą i Michałem usłyszał swoje imię. Zatrzymał się więc i zaczął podsłuchiwać.
– Michale, czy to prawda, że Piotrek zszedł na złą drogę?
– Niestety tak Olu. Tak mi przykro, z resztą zawsze odczuwa się wstyd kiedy ma się w rodzinie czarną owcę.
– Współczuję ci Michale!
– Tak wiem. Zawsze go kochałem!- westchnął Michał
– A ja bardzo go lubiłam!- dodała Ola
– A ja… Ja…– Kamila zacięła się– Ja…– dalej nie mogła z wydusić z siebie słowa, zamiast tego popatrzyła się na Olę i Michała z wyrazem wściekłości w oczach– A mnie on zawsze się podobał.
Piotrek o mało się nie przewrócił.
– Tak…– kontynuowała Kamila– On był taki przystojny i szarmancki, miły i aż trudno mi uwierzyć…– tutaj zmieniła ton na bardzo agresywny-… I aż trudno mi uwierzyć, że on tutaj jest.
Kamila odwróciła się i skoczyła na Piotrka zwalając go tym samym z nóg. Po chwili wystraszony chłopiec siedział na krześle związany jak baleron.
– Gadaj! Po coś tu przylazł?!
– Eee…
– Co się stało mowę ci odjęło?– warknęła Kamila
– O wszystkim wiemy! Michał nam powiedział.– dodała Ola na co Michał się ożywił
– Że co?!- warkną– Ty naprawdę jesteś zdrajcą.
– Nie! Ja jestem przyjacielem.
– Co ty sobie w ogóle myślałeś? Że co, zabierzesz nam drabinę i będziemy potulne jak baranki? Grubo się myliłeś!- To mówiąc Kamila nadrzuciła włosami i odeszła na bok– My się o ciebie martwiłyśmy. Martwiłyśmy się o was, a tu nagle taka nagroda za koleżeństwo! Nie spodziewałam się tego po tobie.
– Piotrek, my cię lubimy ale zachowałeś się jak kompletny baran!- powiedziała Ola
– Ale ja nie rozumiem… Przecież ty miałeś udawać.– to mówiąc chłopiec wskazał ręką brata
– Owszem. Jednak chyba oboje dobrze wiemy, że ja nie umiem kłamać.– powiedział spokojnie Michał
– A więc powiedziałeś im prawdę?
– Inaczej byśmy się nie dowiedziały.– powiedziała Ola– Poza tym to chyba dobrze się stało. Gdyby Michał nam nie powiedział to mogło by się coś komuś stać.
– No… A na dodatek te twoje durne plany.– westchną Michał
– Tak więc odpowiedzieliśmy ci odwetem.
– Przepraszam…– wyjąkał Piotrek– Nie wiedziałem, że mogę kogoś urazić.
– Rozumiemy.– Powiedziała Kamila– Jednak następnym razem najpierw pomyśl potem rób, lub posłuchaj się brata. Bo jeżeli nie dostaniesz od niego to równie dobrze może ci się oberwać ode mnie!
– Ale w sumie, to przyznacie, że było fajnie.– powiedział Michał
– No… Ta sytuacja była przekomiczna.
I cała czwórka przyjaciół roześmiała się tak głośno, że aż krowy na pastwiskach odwracały głowy by zobaczyć co się dzieje.
Ten dzień Piotrek zapamiętał do końca życia. Od tej pory wiedział, że z dziewczynami nie powinno się zadzierać. Jednak i tak co jakiś czas zdarzały mu się wpadki, bo po mimo wszystko, był bardzo roztrzepany…
Teraz musimy uzgodnić pracę budowlane. – prace
Jeszcze tego samego dnia Kamila poprosiła ojca o wyrękę w pracy nad domkiem. Po wielogodzinnych pracach nad argumentami pan Wrzosowski zgodził się i obiecał, że jeśli dostanie projekty to razem z dziadkiem zacznie pracę od jutra.
Tymczasem cała czwórka przyjaciół już wyobrażała sobie jak będzie wyglądał ich wymarzony domek.
Następnego dnia czwórka przyjaciół ruszyła do pracy.
Tymczasem chłopcy szperali po półkach szukając odpowiedniej puszki. Stojąc przed szopą myśleli, że szukanie jej będzie proste, jednak w środku zmienili zdanie.
szepnęła Kamila, poczym dodała nieco głośniej – po czym. Osobno.
- Tak...- mruknął Michał- Tak! W tedy będą na naszych warunkach! – Na naszej łasce jeśli już.
Przez chwilę oboje cieszyli się ze swojego planu, lecz nie trwało to zbyt długo kiedy Michał zaczął mieć wątpliwości. – nie po polskiemu to brzmi. …planu, lecz Michała dopadły wątpliwości ßna przykład.
- Wiesz, nie jestem co do tego planu całkowicie pewien...
Wtedy ty mówisz dziewczyną – dziewczynom
Przyjaciółką udał się w tym czasie skończyć podłogę. - przyjaciółkom
Taka naiwna historyjka, ale jednak ma swój urok i troche mnie wciagnęła... Nie spodziewałem się... :P
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.