
Jest to szort mające miejsce w uniwersum gry mmorpg o nazwie Ashes of Creation. W zasadzie fan fiction. Właśnie skończyłem to pisać, ale mam wrażenie że gdzieniegdzie czegoś brakuję.
Jest to szort mające miejsce w uniwersum gry mmorpg o nazwie Ashes of Creation. W zasadzie fan fiction. Właśnie skończyłem to pisać, ale mam wrażenie że gdzieniegdzie czegoś brakuję.
Opowieści zazwyczaj zaczynają się od samego początku. Ta jednak zaczęła się tak dawno, że niektóre z jej rozdziałów do tej pory owiane są mgłą tajemnicy.
Od czego więc zacząć? Od pewnego miejsca, odpowiedniego czasu i szczególnego wydarzenia. Od krótkiej chwili i kilku kroków, które zadecydują o losie twoim jak i całego świata.
Stoisz przed bramą – kamiennym pierścieniem lewitującym tuż nad ziemią. Cały promieniał błękitnym blaskiem, wysycony energią magiczną której źródło widniało majestatycznie w środku wewnętrznego kręgu. Kryształ z czystej esencji wszechświata. Widok ten napawa zachwytem, ekscytacją jak również trwogą, gdyż wiesz, że niedługo przyjdzie twoja kolej.
Rozglądasz się wokół i widzisz wielu innych zmierzających do wrót podobnie jak ty. Ludzie w dużych liczbach, elfy o szpiczastych uszach i nieskazitelnie jasnej skórze. Krępe, przysadziste krasnoludy, oraz brunatnoskóre olbrzymy – orkowie. Jedno za drugim, co chwila dotykało kryształu by następnie zniknąć na oczach wszystkich. Niebiańska brama, niegdyś droga ucieczki przodków, dziś otwarta po raz kolejny, by wygnany lud mógł wreszcie odzyskać utracony dom.
Odrywasz wzrok od tłumu gdy osoba przed tobą rozpłynęła się w powietrzu i błysku światła. Przyglądasz się nieregularnej bryle i podnosisz niepewnie rękę. Twoje ciało zalało uczucie mrowienia oraz ciepła gdy tylko twoja dłoń dotknęła gładkiej powierzchni. Później stało się coś dziwnego. Nagle świat wokół ciebie zniknął, jakbyś właśnie zamknął oczy. Jedyną rzeczą, którą możesz dostrzec jest twoje własne ciało, otoczone nieprzeniknioną czernią. Odgłos kroków zaczął rozbrzmiewać szerokim echem, nasilając się z każdą chwilą. Rozglądasz się gorączkowo szukając źródła dźwięku. Z początku bezskutecznie, lecz w pewnym momencie kształt wyłonił się z ciemnej płachty. Powodem dla którego tak ciężko było ową postać dostrzec, był jej strój – długi płaszcz zakrywający większość ciała, o kolorze niewiele różniącym się od reszty tego miejsca. Zdradzały go tylko dwie rzeczy. Pierwsza to twarz o ostrych rysach, z parą intensywnie niebieskich oczu, wpatrujących się w ciebie z ledwie dostrzegalną fascynacją. Druga to prawa dłoń, skrzyżowana z lewą powyżej pasa.
Nieznajomy zbliżył się i przez moment przyglądał ci się badawczo.
– Witaj wędrowcze – rzekł niskim, serdecznym tonem.
W twojej głowie rodzi się wiele pytań. Kim jest ta osoba? Gdzie jesteś i dlaczego się tu znalazłeś? On jednak cię uprzedził.
– Znajdujemy się w przedpokoju – przestrzeni między wymiarami. Wkraczasz do nieznanego ci świata. Pełnego możliwości i niebezpieczeństw. Z tego powodu pozwól, że przez ten krótki moment będę twym przewodnikiem.
Uniósł otwartą dłoń, nad którą pojawiła się kula bladego światła, z wykreślonymi na swojej powierzchni liniami.
– Vera – dzieło bogów, dom twoich przodków. Cel twej podróży.
Przyglądasz się sferze, granicom mórz i lądów, czerwieni gór i zieleni nizin. Szybko zdajesz sobie sprawę, że jeśli to faktycznie utracony świat, to jest on znacznie bardziej zróżnicowany niż Sanctum.
– Bogowie stworzyli to miejsce, a następnie cztery rasy, które je zasiedliły. Był to złoty okres w dziejach śmiertelnych. Vera, dzięki swym pokładom esencji zapewniała mieszkańcom dostatek i nieograniczone możliwości rozwoju. Tak było do czasu upadku.
Na kuli, w kilku miejscach pojawiły się czerwone punkty powoli rozprzestrzeniające się na cały glob.
– Na ziemię spadły z nieba wysycone magią skały. Służyły one za pomosty pomiędzy Verą a pustką zwiastując przybycie dawno zapomnianych bogów oraz bytów zwanych Starożytnymi. Były to potężne istoty zniekształcone, o umysłach skażonych wypaczoną esencją. Jedyne czego pragnęły to niszczyć w dzikiej furii. Jednak tym, co przypieczętowało porażkę ludzkości było to, co ze sobą przynieśli.
Nieznajomy uniósł drugą rękę, nad którą rozpaliło się kolejne światło, tym razem o barwie krwistej czerwieni. Otwierasz szerzej oczy gdy promienie padły na jego dłoń. Większa od prawej, ciemna jak smoła i zakończona pięcioma szponami.
– Skażenie, przekształcona forma esencji. Starożytni rozprowadzili ją w postaci mgły, zatruwającej umysł i duszę każdego nieszczęśnika znajdującego się w pobliżu. Owładnięci szałem ludzie zaczęli zwracać się przeciwko sobie, rozpętując wojny i przelewając krew. Zaraza postępowała, a śmiertelnicy zostali przyparci do muru. Ich siły bowiem malały, czy to za sprawą zarazy czy miecza skażonych braci. Wiedzieli, że ta walka jest już przegrana. Jak więc Ludzkość przetrwała? – Wykrzywił usta w uśmieszku nim kontynuował. – W tak beznadziejnej sytuacji mogła pomóc tylko boska interwencja. Gdy nadzieja gasła, a przy życiu utrzymywali się ostatni mieszkańcy Very, z ziemi wyłoniły kamienne kręgi zasilane esencją, niebiańskie bramy. Był to akt miłosierdzia jednego z siedmiu bóstw, bogini stworzenia, by uchronić ocalałych przed niechybną śmiercią. Nie wszystkim, ale większości udało się uciec. Tym szczęśliwcom, po przejściu przez wrota ukazał się nowy świat, ostatni bastion, Sanctum.
Część z tej historii już słyszałeś, bowiem twój lud nigdy nie zapomniał i nie stracił nadziei. W sercach uchodźców zawsze płonęła obietnica przekazana kolejnym pokoleniom – obietnica powrotu.
– Minęło kilkaset lat od tych wydarzeń – rzekł z nostalgią, po czym spojrzał ci prosto w oczy. – I oto jesteś. Jak również ja, by ci coś przekazać.
Linie mórz i kontynentów przedstawiające Verę zniknęły, pozostawiając po sobie jedynie kulę jarzącą się błękitnym blaskiem. Stał teraz przed tobą mężczyzna w czerni, trzymając po jednym świetle w każdym z rąk. Niebieskim w prawej i czerwonym w potwornej lewej.
– Esencja i skażenie. Oto co cię czeka po drugiej stronie. Oto wybór przed którym staniesz – oznajmił poważnym tonem. – Ale nie w tym momencie. Teraz chcę tylko, byś doświadczył różnicy.
Ruchem ręki zgasił błękitną kulę, pozostawiając czerwoną, skierowaną w twoją stronę. Wyłonił się z niej obłok, który zupełnie jak żywy, zaczął oplatać się wokół ciebie. Łapiesz się za głowę, czując w niej okropny ból. Zaczynasz słyszeć szepty, ale zbyt niewyraźne byś mógł je zrozumieć. Jednak nie wiedząc czemu, wywoływały w tobie szaleńczy gniew.
– Gdy skaza dosięgnie twej duszy, nie minie dużo czasu aż z twojego ciała pozostanie pusta skorupa. Strzeż się więc, i wiedz że będę cię obserwował.
Obraz mężczyzny rozmazywał się w twoich oczach. Chwilę później powieki stały się zbyt ciężkie i opadły, odbierając ci resztki wizji. Twoja świadomość zanika.
***
Nagle otwierasz oczy, jakbyś właśnie obudził się ze snu. A może raczej koszmaru?
Przecierasz zmęczone powieki, próbując zebrać myśli i przypomnieć sobie moment przejścia przez bramę. Ale dlaczego musisz przypominać sobie coś, co zdarzyło się chwilę temu? Czyżby to był jakiś efekt uboczny podróży?
Dochodzisz do siebie chwilę później, myśląc o człowieku w czerni. Wspomnienie jednak jest tak niewyraźne, że nie masz pewności czy aby na pewno się wydarzyło.
– Ach, nowy przybysz. Witaj, witaj! – Dobiegł cię czyiś głos.
Rozglądasz się wokół i dostrzegasz żołnierza w skórzanym pancerzu, pozdrawiającego cię przyjacielsko.
Stoisz w środku budynku, który mógł być w przeszłości częścią zamku lub świątyni. Pomieszczeniu brakowało stropu oraz jednej ze ścian, zapewne zniszczonych podczas dawnej wojny. Za jednym z okien widać też połacie zieleni, wrastające w resztę konstrukcji wybudowanych przez dawnych mieszkańców. Czeka cię dużo pracy.
– Więc… to jest Vera.
Witaj Konradzie1399
Niewątpliwie masz pomysł na historię, ale wymaga on znacznego dopracowania.
Wprowadziłeś do opowiadania 4 rasy, ale wcale ich nie wykorzystujesz, więc może wystarczyliby ludzie;)
Nie zrozumiałam co zrobił bohaterowi czarny, bo miał go skazić, a nic się nie stało. A może stało się, a ja nie skumałam;)
Nie wiem czemu następują masowe powroty na Verę. Nie wiem co dzieje się z tysiącami przybyszy.
Bardzo uciążliwe jest mieszanie czasu teraźniejszego z przeszłym, które występuje w całym opowiadaniu.
Serdecznie polecam opcję betowania, czyli wrzucania niegotowego tekstu kilku ochotnikom, którzy będą się nad nim/Tobą pastwić, w efekcie czego opublikujesz lepsze opowiadanie.
Polecam również głośne czytanie własnej twórczości, bo wtedy odkrywa się wiele głupotek.
Stoisz przed bramą – kamiennym pierścieniem lewitującym tuż nad ziemią. Cały promieniał błękitnym blaskiem, wysycony energią magiczną której źródło widniało majestatycznie w środku wewnętrznego kręgu. Kryształ z czystej esencji wszechświata. Widok ten napawał zachwytem, ekscytacją jak również trwogą, gdyż wiesz, że niedługo przyjdzie twoja kolej.
Nie mieszaj teraźniejszego “wiesz”, z “widok napawał”, bo tworzysz dodatkowy wymiar i czytelnik się gubi.
“Cały promieniał” odnosi się do bramy, pierścienia, czy ziemi?
Rozglądasz się wokół i widzisz wielu innych(,) zmierzających do wrót podobnie jak ty.
Tak czuję, choć nie jestem mistrzem interpunkcji;)
Ludzie w dużych liczbach
Może mrowie ludzi?
Niskie, choć o potężnej budowie krasnoludy, oraz brunatnoskóre olbrzymy – orkowie.
To może krępe, przysadziste. Bo “choć o potężnej” bardzo mi nie pasuje.
Odrywasz wzrok od tłumu, gdy osoba przed tobą przed tobą rozpłynęła się w powietrzu i błysku światła.
Twoje ciało zalało uczucie mrowienia oraz ciepła gdy tylko twoja dłoń dotknęła gładkiej powierzchni.
Znowu teraźniejszo-przeszło mieszanka.
A może prościej:
Po dotknięciu gładkiej powierzchni, czujesz ciepło i mrowienie.
– Na ziemię spadły z nieba skały wysycone magią.
Skały dałabym na koniec.
bogów oraz bytów zwanych starożytnymi.
Służyły one pomosty pomiędzy Verą a pustką zwiastując przybycie dawno zapomnianych bogów oraz bytów zwanych starożytnymi.
Albo za pomosty, albo jako pomosty.
Tych starożytnych dałabym dużą, skoro to ich miano.
Skażenie, przekształcona forma esencji. Starożytni rozprowadzili ją w postaci mgły, zatruwającej umysł i duszę każdego nieszczęśnika znajdującego się w pobliżu. Owładnięci szałem ludzie zaczęli zwracać się przeciwko sobie, rozpętując wojny i przelewając krew. Zaraza postępowała, a śmiertelnicy zostali przyparci do muru. Ich siły bowiem malały, czy to za sprawą zarazy czy miecza skażonych braci.
Znowu bym uprościła: Starożytni rozprowadzili skażoną/przekształconą esencję, w postaci mgły…
Wciąż piszesz o ludziach, a sam wprowadziłeś do uniwersum innych.
To “przyparci do muru” jest bez sensu, skoro sami się wybijali. Sami siebie przyparli?
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
+AMBUSH
Wprowadziłeś do opowiadania 4 rasy, ale wcale ich nie wykorzystujesz, więc może wystarczyliby ludzie;)
Tak, wiem. Musiałem ich wymienić bo są częścią fabuły gry. A ponieważ wymienione wydarzenia dotykają każdego po równo, postanowiłem wrzucić ich “do jednego wora”.
Nie zrozumiałam co zrobił bohaterowi czarny, bo miał go skazić, a nic się nie stało. A może stało się, a ja nie skumałam;)
“Teraz chcę tylko, byś doświadczył różnicy.”
Dokładnie tak jak powiedział. Chodziło o to by przybysz zrozumiał z czym przyjdzie mu się zmierzyć.
Nie wiem czemu następują masowe powroty na Verę. Nie wiem co dzieje się z tysiącami przybyszy.
Faktycznie mogłem to dopisać. Opowiadanie pisałem z myślą o konkretnej grupie czytelników, a opublikowałem to na NF by uzyskać pomoc i opinię.
Serdecznie polecam opcję betowania
Tak, kilka razy korzystałem z bety i wiem, że aby ktoś to betował, to musiałbym zaprosić konkretną osobę. Inaczej małe są szanse. Nie znam wielu użytkowników i nie chciałem zapraszać w kółko tych samych.
Dziękuję za komentarz. Przejrzę tekst poprawię co nieco.
EDYT.
Jak to teraz przeglądam, to widzę jak niecierpliwość wzięła górę.
Jeśli nie płodzisz opowiadania co tydzień możesz mnie zapraszać;)
Poza tym, to tak trochę działa, że jak Ty betujsz, to Tobie betują. Jak w Paragraf 22, “Ty mnie podrapiesz w plecy, to i ja ciebie podrapię w plecy. “;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Wybacz Konradzie1399, ale nie ukończyłem lektury Twojego shorta. Egzotyczna stylistyka i mieszanie czasów narracji co kilka zdań to dla mnie obecnie za wiele… Wybacz, jestem z natury życzliwy, ale po prostu nie potrafię się zmusić, by brnąć dalej w tekst…
Myślę, że short jest obecnie w wersji roboczej. Dobrze zrobiłaby mu solidna beta, w tym miejscu zgadzam się z Ambush w całej rozciągłości.
Cześć, Konradzie!
Uwagi na bieżąco spisywane podczas lektury:
Cały promieniał błękitnym blaskiem
Heja, jeszcze przed chwilą był tu czas teraźniejszy
Twoje ciało zalało uczucie mrowienia
Znów czas przeszły.
…
Aa… to się cały czas miesza.
To spróbujemy z innej strony:
W twojej głowie rodzi się wiele pytań. Kim jest ta osoba? Gdzie jesteś i dlaczego się tu znalazłeś? On jednak cię uprzedził.
Czy to pierwsze zdanie w ogóle jest potrzebne? Może i się czepiam, ale to pytanie powiązane z wybraną przez Ciebie narracją.
W wypowiedzi dialogowe wplatasz półpauzy:
– Znajdujemy się w przedpokoju – przestrzeni między wymiarami.
Tu wystarczyłby przecinek
– Vera – dzieło bogów, dom twoich przodków. Cel twej podróży.
A tu może dwukropek?
Chodzi o to, że mnie to wybija trochę z rytmu, muszę się zastanawiać, czy to początek atrybucji dialogowej, czy jednak ciąg dalszy wypowiedzi danej osoby.
Służyły one za pomosty pomiędzy Verą a pustką(+,) zwiastując przybycie dawno zapomnianych bogów
przecinek potrzebny
z ziemi wyłoniły (+się) kamienne kręgi zasilane esencją,
Łapiesz się za głowę, czując w niej okropny ból.
Znowu zmiana czasu, po tym jak bardzo długo czytałem w czasie przeszłym.
Nie chwyciłem przekazu, choć uważam, że w głowie tlił Ci się pomysł z jakąś pointą. Mogła mi umknąć przez wykonanie, bo aktualnie tekst jest hmm… surowy.
Wyżej już wypisałem kilka uwag odnośnie czasu narracji – tu ważna jest konsekwencja.
A jeszcze co do narracji. Drugoosobowa nie bez przyczyny jest najrzadsza, bo jest po prostu trudna w odbiorze. Trochę mi w ten sposób wchodzisz z butami do ogródka. To ma prawo się udać, ale trzeba nad tym dobrze panować. W mojej opinii czas teraźniejszy bardziej pasuje do tego typu narracji, ale co najważniejsze: czas (oczywiście osoba również) narracji powinna być konsekwentnie trzymana przez cały tekst, a Tobie się to rozjechało.
Także jest sporo do przepracowania, ale swoje koncepcje już masz. Od zera nie zaczynasz :)
Pozdrawiam!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Czytając to opowiadanie miałam skojarzenia z grą paragrafową. Zastosowałeś ciekawy pomysł narracyjny, czytelnik staje się bohaterem wydarzeń. Myślę, że warto by było konsekwentne używać czasu teraźniejszego w całym tekście, bez przeskakiwania do czasu przeszłego. Rozbudowałabym scenkę w dłuższą historię.
+Krokus Sprubuję sprowadzić tekst do czasu teraźniejszego. Jednak czas przeszły w wypowiedzi postaci(bo wydaje mi się, że o to ci chodziło z tą dłuższą chwilą) jest chyba dopuszczalny.
Konradzie,
Jednak czas przeszły w wypowiedzi postaci(bo wydaje mi się, że o to ci chodziło z tą dłuższą chwilą) jest chyba dopuszczalny.
Mi coś chodziło z dłuższą chwilą? yy… nie zrozumiałem. Nie mniej jednak czas powinien być ten sam w narracji, a w wypowiedziach dialogowych czas musi być dostosowany do samej wypowiedzi. Jeśli ktoś mówi o tym co jest teraz to teraźniejszy itd. Czyli np.:
– Nie chce mi się z tobą gadać – powiedział Franz.
jest ok. Wypowiedź w czasie teraźniejszym, atrybucja w przeszłym.
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Tekst krótki, z pomysłem. Ale mam wrażenie, że najbardziej cierpi przez bycie fanfickiem – są pisane cztery rasy, ale dla mnie, osoby spoza tej gry MMO, są one kompletnie przeźroczyste. Podobnie mam problem z osadzeniem samej treści w jakimś świecie.
Na plus – jest próba zrobienia puenty :) Choć niestety poprzednie wady powodują, że wybrzmiewa ona słabiej niż mogłaby.
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
Widać tu zaledwie coś, co mogłabym nazwać zwiastunem pomysłu, który być może przerodzi się w historię bohatera przedstawionego w zaprezentowanej scence, ale na razie rzecz do mnie zupełnie nie przemówiła.
Wykonanie pozostawia wiele do życzenia.
Opowieści zazwyczaj zaczynają się od samego początku. Ta jednak zaczęła się tak dawno, że niektóre z jej rozdziałów do tej pory owiane są mgłą tajemnicy.
Od czego więc zacząć? → Czy to celowe powtórzenia?
Ludzie w dużych liczbach… → Brzmi to fatalnie.
Proponuję: Tłumy/ Mnóstwo/ Wielu/ Wielka liczba ludzi…
Twoje ciało zalało uczucie mrowienia oraz ciepła gdy tylko twoja dłoń… → Czy oba zaimki są konieczne?
Odgłos kroków zaczął rozbrzmiewać szerokim echem… → Echo może być głośne, ale nie wydaje mi się, aby mogło być szerokie.
…w pewnym momencie kształt wyłonił się z ciemnej płachty… → Z jakiej płachty?
Powodem dla którego tak ciężko było ową postać dostrzec… → Powodem, dla którego tak trudno było ową postać dostrzec…
– Znajdujemy się w przedpokoju – przestrzeni między wymiarami. → – Znajdujemy się w przedpokoju, przestrzeni między wymiarami.
Staraj się unikać dodatkowych półpauz w dialogach; mącą zapis i sprawiają, że staje się mniej czytelny. Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.
Jak więc Ludzkość przetrwała? → Dlaczego wielka litera?
…trzymając po jednym świetle w każdym z rąk. → Ręka jest rodzaju żeńskiego, więc: …trzymając po jednym świetle w każdej z rąk.
…nie minie dużo czasu aż z twojego ciała pozostanie pusta skorupa. → …nie minie dużo czasu, a z twojego ciała pozostanie pusta skorupa.
…oraz jednej ze ścian, zapewne zniszczonych podczas dawnej wojny. Za jednym z okien… → Czy to celowe powtórzenie?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hmmm. Obawiam się, że drugoosobowa narracja jest trudna, a Twój warsztat jeszcze do niej nie dorósł.
Tekst cierpi również na fragmentaryczność – coś się stało z bohaterem, ale na razie nie poznajemy skutków. Obudził się, nie wiadomo, czy to był tylko sen, czy prawdziwe wspomnienia z jakiejś podróży.
Nie znam przedstawianego świata, więc może dlatego trudniej mi było się w niego wstrzelić.
był jej strój – długi płaszcz zakrywający większość ciała, o kolorze niewiele różniącym się od reszty tego miejsca. Zdradzały go tylko dwie rzeczy. Pierwsza to twarz o ostrych rysach,
Z tego wynika, że strój/płaszcz wyróżniał się twarzą. To byłby ciekawy pomysł, gdyby nie był rezultatem usterki językowej.
Babska logika rządzi!