
Inspirowane baśnią o Czerwonym Kapturku.
Inspirowane baśnią o Czerwonym Kapturku.
Zawsze lubiła słuchać bajek. Może nawet bardziej niż powinna. Mała dziewczynka samotna w lesie, córka drwali, cóż miała innego niż to? Jej jedynymi przyjaciółmi były historie opowiadane szeptem przez stare książki wiecznie nieobecnych rodziców.
W tamtych czasach wielu opowiadało dzieciom bajki, opowiastki ku przestrodze, by ostrzec je od złego. Historie o chatkach na kurzych łapkach, zaczarowanych pantofelkach i złych macochach.
Historie, które w zaciszu ciepłych domów były tylko opowiastkami kołyszącymi do snu.
Może to dlatego, że czytała je sama… w ciemnych godzinach nocnych, czekając na powrót rodziców. Gdy wiatr uderzał o okna gałęziami drzew. Skulona i drżąca. Mała dziewczynka w półmroku.
A może powód był inny. Któż to wie?
Paluszkami cieniutkimi jak patyczki przebierała kartki, najpierw nieśmiało, delikatnie, z każdym kolejnym razem szybciej i szybciej. Niekiedy kalecząc opuszki ostrymi rogami stron.
Bajek było wiele. Książki pełne historii.
Ona jednak zawsze najbardziej kochała tę o wilku. Do niej wracała co noc.
Czytała. Spragniona słów o złym wilku z lasu. Tym o czarnej sierści i oczach głębokich jak studnie. Czasami wydawało jej się, że czuje zapach sierści przesiąkniętej wiatrem, że słyszy stęsknione wycie bestii pragnącej krwi. Nie bała się. Łakomie pożerała litery. Jedną za drugą. Mała wygłodniała dziewczynka. Samotna w lesie. Ostrymi pazurkami przerzucała kartki. Dni ulatywały jak ziarenka piasku w klepsydrze czasu. Wciąż chciała więcej i więcej, głodna dziewczynka o niezaspokojonym apetycie historii.
Pragnęła zobaczyć wilka. Zaczęła, więc szukać ku temu sposobu. Wiedziona nagłym pomysłem poprosiła o pelerynkę.
Pierwszego dnia czuła się obco w nowej skórze z materiału mięciutkiego jak zwierzęca sierść. Potem przywykła.
Z koszyczkiem w dłoni przemierzała las. Czasami głośno nucąc pod nosem, głosem pięknym jak ptasi śpiew. Czasem cicho przemykała między drzewami. Zawsze zbaczała ze ścieżki. Zostawiała ślady, łamała gałęzie. Spędzała w lesie długie godziny. Na początku wracała przed zmrokiem. Później straciła rachubę czasu. Przyzwyczajona do czytania w ciemności, w nocy widziała równie dobrze jak w dzień. Złakniona, dręczona pragnieniem zobaczenia bestii. Już nie dziewczynka, lecz młoda dziewczyna samotna w lesie. Tak bardzo się starała, by go zobaczyć. Wszystko na nic.
Wciąż czytała obsesyjnie, wciąż i wciąż te same stare litery. Przesuwała ostrymi pazurkami po kartkach, rozcinając strony. Zgarbiona nad książką z dziecinnych lat. Przestała zdejmować pelerynkę. Skoro świt wybiegała z chatki, by ruszyć na łowy. Wycie słyszała we śnie i na jawie, wilk był tak żywy w jej wyobraźni, że widziała go cały czas. Patrzył z ciemności, wyłaniał się spomiędzy drzew, nie musiała zamykać oczu. Widziała go nawet w lustrze.
Dalej pożerała historie, dalej szukała wilka, ale to wciąż nie było dość. Nawet teraz gdy go widziała, czuła niedosyt, chciała być wilkiem.
Przeciągała stawy, aż do trzeszczenia kości. Zgrzytała zębami i jak cień przemykała po lesie.
Młoda kobieta, która kochała bajki. Bajki o wilku złym.
Jej pazurki stały się ostre jak brzytwy. Jej oczy głębokie jak studnie, przywykłe do mroku. Jej śpiew przenikliwy jak wycie. Jej ciało łakome krwi. Tamtego dnia gdy wróciła do chatki dała koszyczek rodzicom. Nie zauważyła kiedy jej oczy stały się wielkie, by ich lepiej widzieć. Kiedy jej uszy czułe, by ich lepiej słyszeć. Wtedy przypomniała sobie swoją ukochaną bajkę i zrozumiała że nie musi już szukać wilka. Zabarwiła pelerynkę kolorem krwi. Po tak wielu latach pojęła, że bajki mogą być niebezpieczne.
Bajki o wilku złym.
Ciekawa interpretacja bajki, bliższa pierwowzorom braci Grimm. Podobało się :)
Wyłapałam kilka zapomnianych przecinków, zazwyczaj przed “by”.
Loulu, niespełna trzy tysiące sześćset znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejma zmienić oznaczenie na SZORT. Na tym portalu opowiadania zaczynają się od dziesięciu tysięcy znaków.
Mam wrażenie, że przyda Ci się ten poradnik: Portal dla żółtodziobów.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dziękuję za komentarze, tak jestem nowa i dopiero uczę się co i jak tutaj funkcjonuje, a z interpunkcją od zawsze mam problem (nad czym staram się pracować), dlatego takie komentarze bardzo mi pomagają :).
Loulu
Nie chciałabym spotkać się z takim Czerwonym Kapturkiem:)
Przyjemne opowiadanie.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Cześć, Loulu!
Tu Twój sylwestowy dyżurny!
Najpierw to co wyłapałem:
Najpierw kwestia formatowania tekstu. Te puste linijki pomiędzy akapitami są niepotrzebne. Do tego jedno zdanie wyśrodkowałaś. To niepotrzebne. Mógłbym też pomarudzić, że niektóre akapity są niepotrzebnie jednozdaniowe, mimo iż mogłabyś połączyć kilka kolejnych w jeden.
Może to dlatego, że czytała je sama….
Masz aż cztery kropki – po wielokropku wstawiłaś jeszcze dodatkową.
Ona jednak zawsze najbardziej kochała tę o wilku. Do niej wracała co noc.
Czytała. Spragniona słów o złym wilku z lasu.
Blisko siebie – powtórzenie.
Masz kilka kumulacji krótkich zdań, a w zasadzie równoważników, np.:
Nie bała się. Łakomie pożerała litery. Jedną za drugą. Mała wygłodniała dziewczynka. Samotna w lesie.
Czasem cicha przemykała między drzewami.
Tu nie miało być “cicha”?
nie musiała zamykać oczu.
Masz dwie spacje między “zamykać” a “oczu”
Dalej pożerała historie, dalej szukała wilka, ale to wciąż nie było dość. Nawet teraz gdy go widziała, czuła niedosyt, chciała być wilkiem.
Tu też powtórka, choć może zamierzona
Kiedy Jej uszy czułe,
małą literą
Po łapance taka konstatacja – wiele z tych uwag nie jest stwierdzeniem oczywistego błędu, a raczej hmm… zaleceniami(?). A druga sprawa, że to oczywiście Twój tekst i będzie wyglądał tak jak sobie tego życzysz :)
Fajnie to wymyślone, dziewczyna przemienia się w czasie dorastania, to można odczytać nawet szerzej, jeśli podjąć się dostrzeżenia szerszej metaforyki – tacy już ludzie są, że wyrastając z bajek sami stają się czarnymi charakterami :)
Napisałem już nieco o formatowaniu, ale dodam jeszcze o tych krótkich zdaniach – przez coś takiego trudno mi było się rozwinąć w czytaniu, bo co chwilę trafiałem na kropkę. Krótkimi zdaniami można zbudować dynamikę, ale tutaj raczej chciałaś wprowadzać kolejne uwagi i mi to zgrzytało. Dłuższy tekst w takiej formie mocno by mnie zmęczył.
Podsumowując – ciekawie ujęta bajka, technicznie nieźle, ale styl nie dla mnie :)
Pozdrawiam!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Cześć, loulu!
Podoba mi się, co zrobiłaś z baśnią, chociaż zakończenie jest do przewidzenia. Czytało się całkiem fajnie, a że to krótki tekst, styl mi nie przeszkadzał.
Zasugerowałbym jeszcze jedną poprawkę: w pierwszym akapicie napisałaś "córka drwali", wynikałoby więc z tego, że żona drwala też była drwalem, czy taki był twój zamiar?
Pozdrawiam. :)
„Pisałem wiele, ale co uważałem za niedoskonałe, rzucałem w ogień, bo ten najlepiej poprawia”. Owidiusz
Interesująco wykorzystałaś znaną bajkę. Zakończenie, IMO, nie wydaje się przewidywalne, myślałam, że w końcu trafi się jakiś wilkołak. ;) Szkoda że tekst nie jest dłuższy, bo styl masz ładny. Przeczytałam z przyjemnością.
Odpowiadając na komentarze;
Ambush – też bym nie chciała spotkać takiego Kapturka ;)
Krokus – dziękuję za konstruktywne uwagi, wszystkich zaleceń nie zastosuję, gdyż część powtórzeń jest rzeczywiście celowa, tak samo jak krótkie zdania, ale naprawdę dziękuję i w przyszłych opowiadaniach popracuję nad tym, ponieważ rzeczywiście w dłuższej formie te równoważniki mogą być irytujące.
Atreju – “córka drwali” było zamierzone. Już tłumaczę dlaczego, otóż w niektórych wersjach bajki drwal ratuje Kapturka i babcię, stąd pojawia się i u mnie. A liczba mnoga stąd, że o mamie Kapturka nie wiemy zbyt wiele, więc pokusiłam się o nadanie jej jakiejkolwiek roli, dlaczego nie miałaby być drwalem? ;)
Ando – dziękuję, pracuję nad dłuższym aktualnie, więc jak je wstawię to zapraszam do przeczytania :).
Loulu
Niezły świr z tej dziewczynki. Pozdrawiam:)
Miś lubi bajki, nawet o złej wilku.
Misiu Koala75 "Bajka o Złej Wilku" brzmi nieźle :) a co do szaleństwa bohaterki, no cóż… tak jest ciekawiej, również Pozdrawiam vrchamps
Loulu
Kolejną wersję bajki czytało się całkiem nieźle, choć przeszkadzały liczne, a całkiem zbędne, odstępy między akapitami. Co rodzice-drwale robili w lesie po zmierzchu, skoro wracali do domu w nocy?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Interesująca wersja bajki. Acz nie podoba mi się sugestia, że książki są szkodliwe. Są zbyt fajne!
Z technikaliów – przeszkadzały mi odstępy po każdym akapicie. Strasznie szatkują tekst.
Babska logika rządzi!