- Opowiadanie: zenont - Arystokraci w czasach zarazy - Anslinger

Arystokraci w czasach zarazy - Anslinger

Opowiadanie jest samodzielną całością, ale stanowi “kartkę z kalendarza”. Będzie elementem książki dziejącej się w obecnych czasach. Jednym z kilku wstawionych między fabułę. Jego zadanie to wyjaśnienie różnych aspektów świata Arystokratów. W “kartkach z kalendarza” przerabiam rzeczywiste wydarzenia historyczne na spiskową teorię. Taki ma być mój świat – jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości, ale z drobnym szczegółem dotyczącym niewielkiej części populacji – czystej krwi arystokratów. Oraz ich ofiar.

 

Jestem początkującym pisarzem, który porwał się na powieść. Nie ja pierwszy i nie ostatni. Liczę na jakiekolwiek uwagi i opinie. Włącznie z takimi żebym zmienił hobby.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Arystokraci w czasach zarazy - Anslinger

24 czerwca 1930

 

– Dzień dobry, panie Hoover.

– Dzień dobry, Pauline – odpowiedziałem.

Uważałem, że takie atrakcyjne dziewczyny nie powinny pracować jako asystentki w Wielkim Konwencie. Szczególnie latem. Mężczyźni, którzy tu przychodzą powinni się koncentrować na innych rzeczach niż dekolt Pauline czy Hannah. Afiszowanie się Hastingsa zamiłowaniem do kobiecego ciała odbierałem jako objaw zepsucia. “Złe czasy nadchodzą, skoro nawet w Zakonie panuje demoralizacja” – pomyślałem.

– Czy Wielki Przeor już mnie oczekuje, dziecino?

– Tak, panie Hoover – Pauline spojrzała mi w oczy wyzywająco – proszę wejść.

Wszedłem do pomieszczenia, w którym przyjmował Hastings. Zajmowało szczytowe piętro wieżowca Konwentu. Na trzech ścianach było przeszklone na całej wysokości, prezentując gościom wspaniałą panoramę Waszyngtonu. Prezentując i przypominając Waszyngtonowi, że jest pod stałą obserwacją.

Na środku stał duży konferencyjny stół, a w rogu sali na podwyższeniu było biurko przeora oraz mniejszy stół roboczy. Siedział przy nim Hastings i jeszcze jeden człowiek, którego nie znałem. Podszedłem do nich starając się nie okazywać oburzenia z powodu niespodziewanego towarzystwa. Siwy, choć raczej młody człowiek, w niemodnym garniturze, siedział obok Hastingsa, jakby był u siebie.

– Drogi Edgarze – Hastings nie raczył unieść się z fotela – usiądź. Czy znacie się z Harrym?

– Chyba nie mieliśmy okazji – odpowiedziałem siadając.

– Pozwólcie zatem. Harry Anslinger, do niedawna przedstawiciel Zakonu w Nassau i Wenezueli. J. Edgar Hoover, dyrektor Biura Śledczego.

Harry Anslinger dygnął w moim kierunku głową i po dłużej chwili wyciągnął rękę przez stół. W sposób, który wymagał ode mnie albo nachylenie się mocniej od niego, albo zignorowania wyciągniętej ręki. Nie polubiłem go od pierwszego wejrzenia. Najwyraźniej z wzajemnością. Zatrzymałem rękę dobre dziesięć cali od jego.

– Panowie – Hastings zmarszczył brwi – to spotkanie ma być początkiem długoletniej współpracy.

Anslinger podniósł się i uścisnął mi rękę. "Może nie wszystko straciłeś, młodzieńcze" – pomyślałem z satysfakcją.

– Dobrze, przejdźmy do rzeczy. Edgarze, czy możesz podsumować dla Harrego ustalenia z naszego ostatniego posiedzenia. Chcę Harremu powierzyć odpowiedzialność za obszar czystości XXX, ale cały kontekst może mieć dla niego znaczenie. Przez ostatnie 10 lat był poza krajem i trzeba go wprowadzić.

“Dlaczego ja mam to robić? Nie przesadzasz Hastings? Kontrola Zakonu nad Biurem to jedno, a wykorzystywanie jego dyrektora do uświadamiania jakichś młodziaków, drugie” – pomyślałem, ale zrezygnowałem z kolejnych demonstracji. Z przesadnych demonstracji.

– Opowiem krótko – powiedziałem – Jak nie będziesz czegoś rozumiał, to umów się na spotkanie z sekretarzem Konwentu, on cię wprowadzi w szczegóły. Kryzys finansowy wyrwał się spod kontroli i pogrąża nas bardziej niż jakiekolwiek zdarzenie w historii. Szczegółowe mechanizmy są jeszcze badane, ale pierwsze ustalenia są takie nasz system finansowy okazał się nieszczelny. 

– W jakim sensie nieszczelny? – zapytał Anslinger. “Ech, nie polubimy się młodzieńcze”.

– Poczekaj aż skończę i nie przerywaj. Na posiedzeniu Konwentu osiem lat temu podjęliśmy decyzję o stabilizacji. Pospólstwo za bardzo podniosło głowy i bogatsi z nich zaczęli gromadzić zdecydowanie zbyt duże majątki. Wojna się do tego przyczyniła. Zwykła kontrola populacji przerodziła się w prawdziwy spór kilku rodów w Europie. Do tego dołączyły ruchy komunistyczne, które zgładziły naszych braci w Rosji i rzeczywiście zagrażały Arystokracji na całym świecie. To przedłużyło całą zawieruchę i pozwoliło drobnym kupcom dorobić się majątku na dostawach broni, ropy naftowej, zapasów. Początkowo na to pozwalaliśmy, bo rozwój drobnej przedsiębiorczości miał zapewnić dodatkowy mur przeciwko tym zbrodniarzom, komunistom. Ale siła finansowa części pospólstwa wzrosła do poziomu, który zapewnił zbytnią niezależność oraz wzmocniła komunistów. Kupcy z pospólstwa okazali się chciwi ponad miarę. I zdecydowaliśmy o stabilizacji.

– I to była dobra decyzja – powiedział Hastings – tylko błędy zostały popełnione przy egzekucji.

“Oczywiście, staruch nigdy się nie przyzna do błędu. Trzeba było wyeliminować wszystkich komuchów w pierwszym kroku, a później stopniowo radzić sobie z równowagą finansową.”

– W każdym razie, postanowiliśmy wpompować w gospodarkę całe wagony pustych pieniędzy, przy ich użyciu przejąć przez giełdę najbardziej obiecujące przedsiębiorstwa, a resztę doprowadzić do bankructwa. I dodatkowo wywołać inflację, która sprowadzi prywatne majątki uzurpatorów do właściwego poziomu. 

– I co poszło nie tak? – zapytał Anslinger

– Cała operacja okazała się zbyt skomplikowana dla rozdrobnionych funduszy poszczególnych rodów. Plan był uzgodniony, ale każdy prowadził działania na własną rękę. W efekcie zamiast pompować ceny akcji i sprzedawać na umówiony znak, zarabiając na pozycji krótkiej, to coraz więcej naszych funduszy kombinowało, jak zarobić na dalszych wzrostach. Bo wzrosty były szalone. Pospólstwo rzuciło się na akcje bardziej niż się spodziewaliśmy. Nie tylko bogatsi z nich, ale też biedacy, którzy przeznaczali na akcje ostatnie grosze i brali pożyczki, żeby kupować dalej. 

– Na pozycji krótkiej? – Anslinger znów przerwał, ale tym razem byłem łaskawy.

– Oh my, Anslinger, może powinieneś jakieś korepetycje wziąć? Wiem, że nie każdy arystokrata musi się na tym znać, ale jakieś podstawy powinno się mieć. Pozycja krótka to instrumenty finansowe, które umożliwiają zarabianie na spadkach cen akcji. Gdy przepływ informacji jest prawidłowy i owczy pęd pospólstwa nie zaburza naturalnych mechanizmów rynkowych, to nasze fundusze zarabiają tak od dziesiątek lat.

– Są ważniejsze rzeczy na świecie niż pieniądze, Hoover.

– Świat się zmienia. Pieniądze stają się podstawowym narzędziem kontroli. Warto za tym nadążać. W każdym razie. Wzrosty były szalone i bardziej się opłacało grać na wzrosty niż na spadki. Dla poszczególnych funduszy to była dobra taktyka. Dla wszystkich naraz, tragiczna. Dodatkowo odkryliśmy przypadki przecieków informacji o umówionych działaniach i kilka większych banków pospólstwa inwestowało wykorzystując wiedzę poufną, sprawiając, że nasze kalkulacje się nie sprawdzały. Ceny akcji zostały napompowane pod niebiosa i nikt nie mógł przewidzieć, kiedy spadną. To szaleństwo przełożyło się na rzeczywistą gospodarkę, która tego nie wytrzymała. W efekcie tego wszystkiego wiele rodzin arystokratów zbankrutowało. Desperacja w naszych szeregach doprowadziła do fali honorowych samobójstw u praworządnych arystokratów i niespotykanej skali łamania Praw u czarnych owiec.

– Teraz rozumiem. Sięgnęli po marihuanę? – pierwsza sensowna uwaga Anslingera. 

– Dokładnie tak. Nie znamy w pełni jej efektów, ale stary zakaz okazał się uzasadniony.

– Właśnie dlatego Harry jest tu z nami. – powiedział Hastings – Pobyt w Ameryce Południowej pozwolił mu zostać ekspertem w tej dziedzinie. Ale zaraz do tego wrócimy. Edgar, dokończ proszę co ustaliliśmy na Konwencie.

– Skala kryzysu i łamania Praw doprowadziła do dwóch decyzji. Po pierwsze do centralizacji funduszu inwestycyjnego arystokratów. Powstanie family office o roboczej nazwie Apex. Będzie centralizował zarządzanie inwestycjami wszystkich rodów Ameryki oraz innych, które będą chciały dołączyć. Będzie działał przez banki i fundusze słupy, ale wszelkie decyzje będą podejmowane w Apex. Poszczególne biura umieścimy w mniejszych miejscowościach, żeby ograniczyć przecieki do Wall Street. Po drugie wzmocnimy moje biuro. Do tej pory wydział kontroli działał na poziomie poszczególnych stanów, co utrudniało koordynację. Teraz przemianujemy się na Federalne Biuro Śledcze. Dostanę znacznie więcej ludzi i funduszy. Wypalimy wszelkie przykłady łamania prawa żelazem.

– Podjąłem jeszcze jedną decyzję – powiedział Hastings – którą musimy tymczasowo utrzymać w tajemnicy, a której wdrożeniem zajmie się Harry. Opowiedz o twoich ustaleniach w sprawie marihuany. 

– Dziękuję – powiedział Anslinger – rzeczywiście w Wenezueli i Meksyku, który kontrolowałem z Nassau użycie marihuany przez tych brudnych czarnuchów i meksyków było tak popularne, że XXX niektórzy z nielicznych arystokratów żyjących na tych terenach też łamali to Prawo. Na polecenie Przeora przed zastosowaniem kar, najpierw badaliśmy z ukrycia efekty zażycia. Ustaliliśmy, że marihuana zmniejsza pierwsze objawy niezaspokojonego dziedzictwa. Powoduje, że głód i XXX odczuwanie Boga pojawia się przed wystąpieniem dziedzictwa i nie odczuwamy bólu, który jest pierwszym sygnałem alarmowym. W efekcie zupełnie zaburzone jest odczuwanie, kiedy potrzebujemy Boskiego pożywienia. I jednocześnie nie zmniejsza Boskiej gorączki, która, z braku wcześniejszych objawów, prowadzi do gwałtownej śmierci. Wcześniejsze mocne odczuwanie Boga powoduje, że taka osoba często ratuje się przed śmiercią nieświadomie, bez zachowania reguł i z przesadnym okrucieństwem.

– To odpowiada zachowaniom jakie zaobserwowaliśmy. – przyznałem – Jak rozumiem podnosimy priorytet walki z marihuaną? Przygotuję nasz wydział nadzoru do tego zadania.

– Nie, Edgar. – powiedział Hastings – Musimy to zrobić inaczej. To się staje zbyt popularne. Wśród pospólstwa zażywana jest coraz częściej zamiast morfiny czy kokainy, która została im odebrana w 1914. Dodatkowo wykorzystywanie konopi do lin, żagli, karmienia zwierząt sprawia, że nie będziemy mogli wykryć wszystkich przypadków zażywania. A kara niepewna, to kara nie odstraszająca. Trzeba wprowadzić zakaz także dla motłochu. Harry przedstawił mi plan działania, który zaakceptowałem. Proszę przekaż Edgarowi jego główne założenia.

– W mojej opinii – zaczął Anslinger – wprowadzenie regulacji narkotyków bez uwzględnienia marihuany było błędem. Trzeba jak najszybciej dołączyć marihuanę do zestawu zabronionych substancji.

– Czy pamiętasz – zapytałem – że na poziomie federalnym nie możemy wprowadzić żadnych nowych zapisów do prawa karnego? Regulacja narkotyków odbyła się przez prawo podatkowe i obowiązek zapłaty wysokiego podatku za dystrybucję narkotyków. Nikt nie chce zapłacić 5000 dolarów za możliwość sprzedaży towaru wartego 20 centów. I jeżeli to robi, to karzemy go za złamanie prawa podatkowego, a nie karnego. W przypadku marihuany to się nie sprawdzi, ponieważ główny obrót dotyczy materiału na liny, płótno, żagle, pasze. Nie możemy wprowadzić zaporowego podatku bez bardzo dobrego uzasadnienia. 

– Pamiętam, dlatego – kontynuował Harry – pierwszym krokiem musi być stworzenie obrazu marihuany jako groźnej, uzależniającej substancji, która po zażyciu prowadzi do agresji i przestępstw. Szczególnie wśród czarnuchów. 

– To bzdura. Jak to uzasadnisz? Przecież wiadomo, że jej działanie jest wręcz odwrotne.

– Po pierwsze zaangażujemy Towarzystwo Medyczne. Mam już uzgodnione zeznanie z ich ekspertem. Po drugie zrobimy kilkadziesiąt krótkich filmów w Hollywood obrazujących obłęd powodowany przez marihuanę. 

– Tak – wtrącił Hastings – omówiłem to już z Waltem. On jest zaangażowany w tworzenie pierwszego pełnometrażowego filmu animowanego, pokazującego wyższość królewskiej krwi nad pospólstwem. Ma ciekawy pomysł przedstawienia ich jako grupy jakichś karłowatych ludzi, którzy zakochują się w królewnie tylko dlatego, że jest lepsza od nich. Zbudujemy na tym odpowiedni wizerunek dla kolejnego pokolenia i raz na jakiś czas jego firma ma wypuszczać takie produkcje. To bardzo ważne, więc Walt osobiście się w to nie zaangażuje.

– Może Tod? – zapytałem. Wiedziałem, że film to będzie sztuka przyszłości i bardzo ważne jest wykorzystanie jej do manipulowania tłuszczą. Nawet do tak durnych celów jak motywacja do powszechnego zakazu marihuany. Ale potrenować można.

– Rzeczywiście, niedługo kończy przenosić Draculę na ekrany. Widziałem pierwsze efekty i zapowiada się, że osiągniemy jeszcze większy sukces niż przy książce. Książka z dodaniem bajkowego i magicznego motywu do historii Vlada było świetnym posunięciem Zakonu przed 100 laty. Teraz powtórzymy ten sam ruch, z jeszcze bardziej sugestywną magią na ekranie. Wszelkie wpadki arystokratów będzie można dalej ośmieszać i wmawiać szaleństwo ewentualnym świadkom. A później Tod zajmie się marihuaną.

– Pytanie, czy to wystarczy. Czy niczego się nie uczymy z prohibicji? – zapytałem – Przecież rząd ponosi tu porażkę za porażką. Nie można skutecznie zakazać czegoś akceptowanego i używanego nie tylko przez doły społeczne, ale też wyżej postawionych zwykłych ludzi, a nawet arystokratów. Pieniądze na nielegalną konsumpcję napędzają przestępczość zorganizowaną i potencjalny zysk zawsze będzie większy niż środki rządowe na zwalczanie. A wsadzanie do więzień naszych kolegów, córek i synów prędzej czy później doprowadzi do zniesienia tego prawa. 

– Zgadzam się – powiedział Anslinger – Dlatego zaraz po wprowadzeniu zakazu marihuany musimy zrobić następny krok. Użyjemy kilka głośnych przypadków morderstw. Nasi adwokaci będą używać linii obrony, że sprawca był ogarnięty szaleństwem po marihuanie. Ponieważ oskarżony zażył marihuany, gdy była całkiem legalna, a jej tragiczne skutki dopiero później będą wykazane przez Towarzystwo Medyczne i zatwierdzone przez Kongres, to szaleństwo marihuanowe będzie skuteczną linią obrony. Kilka głośnych procesów zostawi obraz marihuany jako najgroźniejszej substancji świata na dziesięciolecia. Nie będzie już akceptowana i używana przez elity, a doły pospólstwa można będzie spokojnie pacyfikować.

– Brzmi całkiem sensownie – przyznałem – Oczywiście będą do tego potrzebne środki i ludzie, ale rozbudowywane FBI z dumą przyjmie także ten nowy zakres obowiązków.

– Nie, Edgar – powiedział Anslinger – czy pamiętasz, że zakaz będzie wprowadzony przez prawo podatkowe, a nie karne? Nie wciśniesz kontroli podatkowej do zadań FBI choćbyś nie wiem, jak się starał. Do tego potrzebne jest powołanie nowego Federalnego Biura ds. Narkotyków w Departamencie Skarbu. Z dumą przyjmę obowiązki zbudowania tej instytucji oraz kierowania nią.

“Może się jednak polubimy Harry. Lubię godnych przeciwników.”

Koniec

Komentarze

Cześć,

 

śledziłam wczoraj rozmowę na SB, dlatego zaglądnęłam do jednego tekstu.

 

Jest problem z zapisem dialogów, zwłaszcza w momencie, gdy pojawiają się w nich didaskalia. 

 

Np:

 

– Drogi Edgarze – Hastings nie raczył unieść się z fotela – usiądź. Czy znacie się z Harrym?

Powinno być:

 

– Drogi Edgarze[.] – Hastings nie raczył unieść się z fotela[.][U]usiądź. Czy znacie się z Harrym?

 

 

Harry Anslinger dygnął w moim kierunku głową i po dłużej chwili wyciągnął rękę przez stół. W sposób, który wymagał ode mnie albo nachylenie się mocniej od niego, albo zignorowania wyciągniętej ręki.

Dygnąć to ukłonić się, więc głową mógł skinąć. Dodatkowo literówka.

 

Liczebniki w tekście zapisujemy słownie.

 

Oh my, Anslinger, może powinieneś jakieś korepetycje wziąć?

Tutaj czegoś zabrakło?

 

było tak popularne, że XXX niektórzy z nielicznych arystokratów żyjących na tych terenach też łamali to Prawo.

Kilka razy pojawia się to XXX, czymkolwiek to jest, ale przeszkadza.

 

Książka z dodaniem bajkowego i magicznego motywu do historii Vlada było świetnym posunięciem Zakonu przed 100 laty.

Literówka + jw. liczebniki słownie.

 

Interpunkcja też lekko kuleje, ale mam inny problem z tym tekstem – infodumpy. W zasadzie odkąd zaczęli rozmawiać, to miałam wrażenie czytania wycinków z Wikipedii, dlatego cały dialog wyszedł nienaturalnie. 

 

Sam pomysł, który przedstawiałeś wczoraj wydaję mi się ciekawy, ale te kartki z kalendarza mogą być problematyczne. To takie streszczenie, do którego pakujesz dużo informacji. O warstwie historycznej się nie wypowiem, bo od tego są mądrzejsi na tym forum.

 

Mimo wszystko życzę powodzenia w dalszym pisaniu :) 

Dzięki.

Moja interpunkcja kuleje i obawiam się, że przy tych fragmentach osiągnąłem swoje lokalne maksimum. Spojrzę na dialogi, może tu jest wiedza, którą łatwiej mi będzie przyswoić.

 

Pomyślę jak zmniejszyć infodumpy. 

Choć może jedyne rozwiązanie to wydłużenie tych kartek lub przeniesienie funkcji edukacyjnej do fabuły. I jedno i drugie chyba słabe.

Co do dialogów, to bardzo dobry poradnik znajdziesz na stronie Fantazmatów (są tam też inne ciekawe poradniki). 

 

przeniesienie funkcji edukacyjnej do fabuły

Jeśli masz na myśli pod tym hasłem to samo, co ja, to jest to najlepsze możliwe rozwiązanie. 

 

Edyta.

Wiedziałam, że gdzieś była ta lista – tu masz całą listę linków do przeróżnych poradników. Warto zajrzeć. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Jeśli masz na myśli pod tym hasłem to samo, co ja, to jest to najlepsze możliwe rozwiązanie. 

Hmm. Czy mogłabyś podpowiedzieć na przykładzie? 

 

Przykładowe info jakiego potrzebuję do fabuły to fakt, że marihuana nie leczy objawów choroby. Mimo, że dostarcza brakujących substancji (ta książka to tak naprawdę thriller medyczny, w alternatywnym świecie). 

Ta wstawka ma to tłumaczyć i zawiesić (może trochę zbyt toporną) Strzelbę. Bohater się tego dowie hard way.

 

Myślisz, że lepiej dowiedzieć się hard way, a potem przeprowadzić analizę dlaczego tak się stało?

 

Moja interpunkcja kuleje i obawiam się, że przy tych fragmentach osiągnąłem swoje lokalne maksimum. Spojrzę na dialogi, może tu jest wiedza, którą łatwiej mi będzie przyswoić.

 

Z doświadczenia wiem, że da się ją oswoić, chociaż jest tak upierdliwa, że czasami coś się jeszcze wkradnie.

 

przeniesienie funkcji edukacyjnej do fabuły

Zgadzam się ze śniąca. Najlepiej pokazać, nie opowiedzieć.

 

Przykładowe info jakiego potrzebuję do fabuły to fakt, że marihuana nie leczy objawów choroby. Mimo, że dostarcza brakujących substancji (ta książka to tak naprawdę thriller medyczny, w alternatywnym świecie). 

Wolałabym już przeczytać o “chorym”, którzy pali trawkę i uzasadnia to hipotetycznym leczeniem objawów, a potem trawka (jak to trawka) może wywołać gastrofazę ;), niż dowiedzieć się z opisów, że marihuana nie działa.

 

 

Widzę, że OldGuaed już mnie uprzedziła z odpowiedzią. Właśnie coś takiego mam na myśli. Nie tłumacz, ale pokaż przez jakąś akcję (ogólnie ujmując). Wymaga to większego wysiłku, czasu i miejsca, ale efekt będzie nieporównywalny. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Gastrofaza to jest właśnie hard way. I mógłby to być jednowątkowy temat. Próbuje. Nie działa*

Założyłem, że te kartki będą ciekawą zabawą z alt-historią i teoriami spiskowymi. I że taka dwuwątkowa marihuana będzie fajna. To złe założenie? Usunąć całą tą wstawkę, czy ograniczać dumping na ile możliwe i zostawić?

 

*właśnie to piszę teraz i dla mnie to będzie chyba najlepsza scena książki. Także nie chodzi o spłaszczenie tematu. Tylko chciałbym go jeszcze podkręcić ciekawą historią zakazu w USA (to jest na faktach, łącznie z tymi procesami i tym, że w jednym rzeczywistym procesie oskarżony zeznawał, że po marihuanie wyrosły mu wampirze zęby i musiał zabijać. To taka historia, którą chętnie przeczytałem w źródle.)

efekt będzie nieporównywalny

Mam nadzieję, że w tym przypadku pokażę to dobrze.

Pokrótce (muszę, inaczej się uduszę). Bohater chce kupić MJ od znajomej kelnerki, która mu kiedyś proponowała. Ona zaprasza go do domu i opacznie rozumie zgodę. Zaczyna go uwodzić, on odmawia. Jest wiernym mężem, a poza tym nie pociągają go chuderlaki. Ona się obraża i wyrzuca go z domu. On pali sam, na ganku. Nigdy tego nie robił. Przesadza z ilością. Ona go ratuje, ciągnie do domu i (tu prezentacja co się robi po bad tripie). On się budzi i zaczyna postrzegać Ann seksualnie. Walczy w głowie ze swoimi skrupułami, a pożądanie rośnie. Kilka (oby) fajnych opisów jej ciała. Prawie ulega. Ucieka orientując się, że to nie było seksualne pożądanie.

 

Ale, historię zakazu w USA też bym chciał wcisnąć. + Jako strzelbę do sceny powyżej. Naprawdę trzeba usunąć?

Naprawdę trzeba usunąć?

Nie wiem, czy na aktualnym etapie i przy fragmentach, ktoś da jednoznaczną odpowiedź. Usunąć, przemodelować, rozproszyć, pokazać. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Rozumiem, dzięki

Nowa Fantastyka