- Opowiadanie: zenont - Arystokraci w czasach zarazy - Diana

Arystokraci w czasach zarazy - Diana

Opo­wia­da­nie jest sa­mo­dziel­ną ca­ło­ścią, ale sta­no­wi “kart­kę z ka­len­da­rza”. Bę­dzie ele­men­tem książ­ki dzie­ją­cej się w obec­nych cza­sach. Jed­nym z kilku wsta­wio­nych mię­dzy fa­bu­łę. Jego za­da­nie to wy­ja­śnie­nie róż­nych aspek­tów świa­ta Ary­sto­kra­tów. W “kart­kach z ka­len­da­rza” prze­ra­biam rze­czy­wi­ste wy­da­rze­nia hi­sto­rycz­ne na spi­sko­wą teo­rię. Taki ma być mój świat – jak naj­bar­dziej zbli­żo­ny do rze­czy­wi­sto­ści, ale z drob­nym szcze­gó­łem do­ty­czą­cym nie­wiel­kiej czę­ści po­pu­la­cji – czy­stej krwi ary­sto­kra­tów. Oraz ich ofiar.

 

Je­stem po­cząt­ku­ją­cym pi­sa­rzem, który po­rwał się na po­wieść. Nie ja pierw­szy i nie ostat­ni. Liczę na ja­kie­kol­wiek uwagi i opi­nie. Włącz­nie z ta­ki­mi żebym zmie­nił hobby.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Arystokraci w czasach zarazy - Diana

11 sierp­nia 1997

 

“Naj­waż­niej­sze za nami” – po­my­śla­łem – “uzgod­ni­li­śmy fakty i wspól­ną ich in­ter­pre­ta­cję”.

Naj­więk­sze obawy przed spo­tka­niem mia­łem o to, że kró­lo­wa bę­dzie za­prze­czać lub przed­sta­wi jakąś po­kręt­ną in­ter­pre­ta­cję. Dla­te­go sku­pi­łem się na od­po­wied­niej se­lek­cji i pre­zen­ta­cji do­wo­dów. Nie­po­trzeb­nie. Mo­gli­śmy przejść do waż­niej­szych te­ma­tów. Od­stra­sza­ją­cej kary i kon­tro­li szkód.

Spoj­rza­łem na kró­lo­wą sie­dzą­cą na­prze­ciw­ko mnie w jej ro­bo­czym ga­bi­ne­cie. W głę­bo­kim zdo­bio­nym fo­te­lu, usta­wio­nym pod lek­kim kątem do mo­je­go. Kątem i od­le­gło­ścią, które były wy­pra­co­wa­ne przez po­ko­le­nia lor­dów ste­war­dów. Bu­du­ją­cy­mi wspól­no­tę i za­ufa­nie oraz uni­ka­ją­cy­mi po­zy­cji kon­fron­ta­cyj­nej, choć nie cał­ko­wi­cie.

– Zga­dzam się Mi­strzu du Bel­lay. To czego do­pu­ści­ła się moja była sy­no­wa – kon­ty­nu­owa­ła kró­lo­wa – jest zdra­dą i w nor­mal­nych oko­licz­no­ściach po­win­na być uka­ra­na su­ro­wo i przy­kład­nie.

– W nor­mal­nych oko­licz­no­ściach, Wasza Wy­so­kość? – “A więc o tym bę­dzie­my dziś roz­ma­wiać.”

– Nie mo­że­my uda­wać, że ży­je­my w nor­mal­nych cza­sach.

– Wasza Wy­so­kość, przez stu­le­cia Prawo, Naj­święt­szy Zakon i cała Ary­sto­kra­cja sta­no­wi­ły opokę, na któ­rej świat mógł się oprzeć przed sto­cze­niem w wir cha­osu. Je­że­li sami bę­dzie­my osła­biać tę opokę, chaos nas wcią­gnie. 

– Z tym także się zga­dzam się, Mi­strzu. Dla­te­go mu­si­my za­dbać, aby te za­bez­pie­cze­nia były trwa­łe. Mu­si­my je do­sto­so­wać do wa­run­ków w ja­kich pra­cu­ją. To co zro­bi­ła moja była sy­no­wa bę­dzie się po­wta­rzać. Ona nie na­le­ży do my­śli­cie­li, któ­rzy mo­gli­by in­spi­ro­wać takie dzia­ła­nia. Praw­do­po­dob­nie mamy do czy­nie­nia z jakąś formą sekty, która pró­bu­je zna­leźć sub­stan­cję za­stę­pu­ją­cą me­to­dy na­tu­ral­ne. Ocze­ku­ję od Za­ko­nu zba­da­nia tej hi­po­te­zy.

“O nie moja kró­lo­wo” – po­my­śla­łem – “nie licz na to, że Zakon zaj­mie się jakąś wy­ima­gi­no­wa­ną sektą i że to od­su­nie wyrok. Diana zła­ma­ła prawo i kara musi być wy­mie­rzo­na nie­zwłocz­nie.”

– Oczy­wi­ście Wasza Wy­so­kość, zba­da­my taką moż­li­wość. Na­to­miast na­le­ży pa­mię­tać, że Prawa w tym za­kre­sie nie znają wy­jąt­ków. I nie mogą ich znać. Wszel­kie wy­jąt­ki zbu­rzy­ły­by mur na­szej jed­no­ści oraz na­ra­zi­ły Świę­tą Ta­jem­ni­cę. Na ostat­nim Sy­no­dzie pod­ję­li­śmy w tej spra­wie jed­no­gło­śną de­cy­zję.

Oboje do­brze wie­dzie­li, że ta jed­no­myśl­ność była wy­pra­co­wa­na z tru­dem w trak­cie kil­ku­dnio­wych obrad i do­pie­ro ostat­nie go­dzi­ny o niej prze­są­dzi­ły. Wszel­kie ana­li­zy do­wo­dzi­ły, że utrzy­ma­nie Praw w za­kre­sie le­cze­nia i bez­względ­ne kary za ich sto­so­wa­nie jest nie­zbęd­ne. Inne roz­wią­za­nia pro­wa­dzą do nie­uchron­ne­go zwięk­sze­nia licz­by ofiar lud­no­ści niż­szej. Mo­że­my co sto lat po­wta­rzać obłęd re­wo­lu­cji albo cze­goś się wresz­cie na­uczyć. Opra­co­wa­nie al­ter­na­ty­wy w spo­sób la­bo­ra­to­ryj­ny lub le­kar­stwa zaj­mie nie mniej niż 5 lat. I by­ło­by moż­li­we je­dy­nie przy wy­ko­rzy­sta­niu wspar­cia na­ukow­ców lud­no­ści niż­szej. To ozna­cza pew­ność utra­ty Świę­tej Ta­jem­ni­cy.

Kon­se­kwen­cji ni­ko­mu nie trze­ba było tłu­ma­czyć. Hi­sto­ria po­ka­zy­wa­ła co się dzie­je, gdy lud­ność niż­sza do­wia­du­je się, że Ary­sto­kra­ci za­bi­ja­ją ich, żeby prze­trwać. I każdy czło­nek Sy­no­du do­brze też ro­zu­miał co się wy­da­rzy, gdy lu­dzie naj­bar­dziej po­tęż­ni, po­sia­da­ją­cy naj­więk­sze za­so­by fi­nan­so­we i or­ga­ni­za­cyj­ne będą mu­sie­li się bro­nić przed ludem. Re­wo­lu­cja obec­nie by­ła­by bar­dziej krwa­wa niż po­przed­nie razem wzię­te. Je­ste­śmy znacz­nie le­piej przy­go­to­wa­ni. Wir cha­osu jaki by nas wcią­gnął mógł­by po­grą­żyć świat na za­wsze.

– Mi­strzu – kró­lo­wa wsta­ła ze swo­je­go fo­te­la i po­de­szła do okna – w pełni po­dzie­lam twój po­gląd i wy­ra­zi­łam rów­nież po­par­cie na Sy­no­dzie. Pro­szę je­dy­nie o jeden ty­dzień do na­my­słu nad roz­wią­za­niem, które ko­ro­na bę­dzie re­ko­men­do­wać w tym przy­pad­ku. Ona nadal jest matką na­stęp­ców tronu.

Spoj­rza­łem na kró­lo­wą sto­ją­cą na tle okna. Świa­tło zza niej było na tyle in­ten­syw­ne, że widać było tylko jej kon­tur. Szla­chet­ny nawet bez in­sy­gniów. Za­ję­ła po­zy­cję na tle słoń­ca jak my­śli­wiec przed ata­kiem na eska­drę bom­bow­ców. "Ta ma­ni­fe­sta­cja siły jest nie­po­trzeb­na, Wasza Wy­so­kość" – po­my­śla­łem – “Czas nagli, od dawna wia­do­mo, że Diana jest nie­obli­czal­na. Ale jak kró­lo­wa chce się za­sta­na­wiać, to bę­dzie się za­sta­na­wiać”.

 

Do sie­dzi­by Za­ko­nu do­tar­łem krót­ko po 17, go­dzi­nę przed cza­sem. Uda­łem się wprost do sali narad, chcąc tam po­my­śleć przed spo­tka­niem. Jed­nak van Oost i Ro­bert­son już tam cze­ka­li. Za­pew­ne spo­dzie­wa­li się de­cy­zji o nie­zwłocz­nym dzia­ła­niu i nie chcie­li do­pu­ścić do zwło­ki.

– Pa­no­wie – przy­wi­ta­łem się pod­cho­dząc do stołu i kła­dąc ręce na opar­ciu mo­je­go krze­sła – mamy sy­tu­ację kry­zy­so­wą. Kró­lo­wa za­ak­cep­to­wa­ła fakt, że Diana jest zdraj­cą Ary­sto­kra­cji. Jed­nak za­żą­da­ła jed­ne­go ty­go­dnia do na­my­słu nad swoją re­ko­men­da­cją. 

– Ty­go­dnia? – za­py­tał van Oost. Mój za­stęp­ca nie opa­no­wał obu­rze­nia. – Prze­cież w tym cza­sie ona może się zo­rien­to­wać i na­ro­bić nie­od­wra­cal­nych szkód. Po­peł­ni­li­śmy błąd 5 lat temu ak­cep­tu­jąc roz­wód. Co z tego, że jest Ary­sto­krat­ką i była wy­cho­wa­na we wła­ści­wych war­to­ściach. Długa lista ko­chan­ków po­win­na być wy­star­cza­ją­cym do­wo­dem na za­gra­ża­nie Ary­sto­kra­cji. Na­stęp­ny błąd po­peł­ni­li­śmy 2 lata temu, po huc­pie z mi­na­mi prze­ciw­pie­chot­ny­mi. Ko­lej­ny ty­dzień temu. Trze­ba ją było zli­kwi­do­wać po cichu i do­pie­ro iść do kró­lo­wej. Ta spra­wa to jest fe­sti­wal na­szych po­my­łek. A może kró­lo­wa wie­dzia­ła wcze­śniej i gra na zwło­kę?

– We­dług na­szych in­for­ma­cji – po­wie­dział Ro­bert­son – nie wie­dzia­ła. Diana też jesz­cze nie wie, że wpa­dła. Nie wy­śle­dzi­li­śmy jesz­cze źró­dła z ja­kie­go ko­rzy­sta­ła, ale z pew­no­ścią sko­rzy­sta­ła, po­nie­waż nie użyła me­to­dy tra­dy­cyj­nej. W mojej opi­nii to je­dy­na oko­licz­ność, która po­zwa­la na od­cze­ka­nie tego ty­go­dnia.

Prze­ło­żo­ny wy­dzia­łu do spraw nad­zo­ru był dziw­nie pewny sie­bie, bio­rąc pod uwagę ilość zna­ków za­py­ta­nia.

– Czy po­sia­da­my plan li­kwi­da­cji pro­ble­mu? – za­py­ta­łem, sia­da­jąc za sto­łem.

– Mi­strzu – po­wie­dział Ro­bert­son – w tej sy­tu­acji pro­po­nu­ję użyć Diany jako przy­nę­ty na źró­dło. Mo­że­my wy­pa­lić cały ten czy­rak go­rą­cym że­la­zem.

“Czyli to nie była pew­ność sie­bie, tylko wy­czu­wa­nie oka­zji do uru­cho­mie­nia po­lo­wa­nia.”

– Oli­vier – po­wie­dzia­łem – bez­względ­na kara dla Diany musi wy­star­czyć. Nie mo­że­my ści­gać każ­de­go cie­nia, jaki się po­ja­wi na na­szym ho­ry­zon­cie.

– Ale Mi­strzu, ten cień może za­snuć całe niebo.

– To jest jeden przy­pa­dek na prze­strze­ni wielu lat. Nie bę­dzie­my dla niego ry­zy­ko­wać cią­głych na­pięć z kró­lo­wą. Szyb­ka i nie­uchron­na kara to naj­lep­sze roz­wią­za­nie. Czy mamy już plan?

Wi­dzia­łem, że Ro­bert­son się waha. “Wy­dział do spraw nad­zo­ru po­wi­nien mieć sta­now­cze­go szefa, ale w jego przy­pad­ku to nie jest sta­now­czość tylko żądza krwi. Naj­chęt­niej od­no­wił­by Świę­tą In­kwi­zy­cję. Trze­ba go trzy­mać w ry­zach.”

– Tak – od­po­wie­dział wresz­cie Ro­bert­son – pełna in­wi­gi­la­cja cy­fro­wa umoż­li­wi­ła ana­li­zę ich co­dzien­nej ru­ty­ny oraz pla­nów ofi­cjal­nych i nie­ofi­cjal­nych na naj­bliż­sze 48 go­dzin. Na tej pod­sta­wie opra­co­wa­li­śmy trzy sce­na­riu­sze. Z wy­ko­rzy­sta­niem wy­pad­ku ko­mu­ni­ka­cyj­ne­go, bom­bo­we­go za­ma­chu ter­ro­ry­stycz­ne­go oraz skry­to­bój­cy. Re­ko­men­du­je­my skry­to­bój­cę, ze wzglę­du na jej prze­by­wa­nie w Pa­ry­żu. Jed­nak wybór, jak za­kła­dam, po­wi­nien na­le­żeć do Lorda Fel­lo­we­sa i jego służb me­dial­nych.

“Nie ma mowy. Dwór bę­dzie na­ci­skał na roz­wią­za­nia su­ge­ru­ją­ce na­tu­ral­ne zej­ście. My po­trze­bu­je­my le­gen­dy.” 

– Wy­klu­czo­ne – po­wie­dzia­łem – to my mu­si­my zde­cy­do­wać. Rze­czy­wi­ście w spra­wie Diany ustę­po­wa­li­śmy zbyt wiele razy.

Te wy­po­wie­dzia­ne prze­ze mnie słowa przy­po­mnia­ły mi tanią za­gryw­kę z oknem. “Kto tak na­chal­nie ma­ni­fe­stu­je siłę, po­ka­zu­je w isto­cie sła­bość.”

– Przej­mu­je­my kon­tro­lę nad wy­da­rze­nia­mi – kon­ty­nu­owa­łem – Celem jest zbu­do­wa­nie wokół tego zgonu le­gen­dy, która umoc­ni całą ary­sto­kra­cję. Pro­szę, aby nasze służ­by przy­go­to­wa­ły ana­li­zę sce­na­riu­szy z tej per­spek­ty­wy. 

– Zga­dzam się – po­wie­dział van Oost – wspól­nie z Oxen­stier­nem przy­go­tu­je­my taką ana­li­zę. 

– Zna­ko­mi­cie – od­par­łem – pro­szę o pierw­sze wnio­ski jutro do po­łu­dnia. 

W umie­jęt­no­ści Oxen­stier­na do ma­ni­pu­lo­wa­nia po­spól­stwem wie­rzy­łem bez­kry­tycz­nie. “Bę­dzie­my mieli taką le­gen­dę, że Wil­liam bę­dzie jesz­cze bar­dziej uwiel­bia­ny od babci.”

– Przy oka­zji pra­gnę za­uwa­żyć – po­wie­dział van Oost – że suk­ces tej akcji za­wdzię­cza­my zwięk­szo­ne­mu wy­ko­rzy­sta­niu na­rzę­dzi elek­tro­nicz­nych. W mojej opi­nii jest to ko­lej­ny dowód na po­trze­bę zwięk­sze­nia na­kła­dów w tym ob­sza­rze. 

– Z nie­chę­cią to przy­zna­ję. Ale zanim za­cznie­my roz­mo­wy o re­alo­ka­cji za­so­bów do­pro­wadź­my tę spra­wę do końca. Pa­no­wie, przed nami pra­co­wi­ty ty­dzień – za­koń­czy­łem spo­tka­nie. 

Ten spór to­czy­li­śmy od wielu mie­się­cy i van Oost wy­ko­rzy­sty­wał każdą oka­zję, żeby do niego wró­cić. Wie­dzia­łem, że prę­dzej czy póź­niej będę mu­siał ulec, ale no­wo­cze­sność nio­sła ze sobą tyle za­gro­żeń, że nie po­tra­fi­łem ulec bez walki. Mi­lio­ny na­rzę­dzi do utrwa­la­nia dźwię­ku i ob­ra­zu, spa­dek zna­cze­nia na­szych me­diów, roz­pro­sze­nie ośrod­ków wpły­wu, utrud­nio­ne izo­lo­wa­nie mło­dych Ary­sto­kra­tów od nie­pra­wo­myśl­nych i szko­dli­wych tre­ści. Każdy pro­blem na li­ście zda­wał się roz­mna­żać przez pącz­ko­wa­nie lub sa­mo­ist­nie na­brzmie­wał jak wrzód. 

“Je­że­li ga­tu­nek ludz­ki czeka za­gła­da, to głów­nym wi­no­waj­cą bę­dzie po­stęp. Z dru­giej stro­ny, je­że­li nie można za­trzy­mać po­stę­pu, to na­le­ży go wy­ko­rzy­stać do cen­tra­li­za­cji nad­zo­ru i zwięk­sze­nia siły Za­ko­nu.” – po­my­śla­łem.

Tych kilka dni spę­dzi­li­śmy pra­co­wi­cie i, co naj­waż­niej­sze, owoc­nie. Pod­ję­li­śmy de­cy­zję o wy­ko­rzy­sta­niu wy­pad­ku ko­mu­ni­ka­cyj­ne­go. Miał być spo­wo­do­wa­ny przez dzien­ni­ka­rzy umniej­sza­ją­cych ary­sto­kra­tycz­ny sta­tus Diany i jej wyż­szość nad ludem. We­dług Oxen­stier­na wy­ko­rzy­sta­nie tej me­to­dy po­zwo­li na mak­sy­ma­li­za­cję le­gen­dy Wil­lia­ma. Skupi uwagę na ofie­rze i jej osie­ro­co­nych dzie­ciach, a nie na spraw­cach i ich mo­ty­wa­cjach. Wy­star­czy­ło krót­kie ze­bra­nie z re­dak­to­ra­mi na­czel­ny­mi i wy­daw­ca­mi te­le­wi­zyj­nych wia­do­mo­ści, żeby po­wsta­ły obie­cu­ją­ce za­ląż­ki pla­nów kam­pa­nii in­for­ma­cyj­nej. Wiele wska­zy­wa­ło na to, że uda się upiec trzy pie­cze­nie na ogniu jed­ne­go wy­pad­ku: za­sto­so­wa­nie od­stra­sza­ją­cej kary, utrwa­le­nie wyż­szo­ści ary­sto­kra­cji w gło­wach po­spól­stwa oraz wzmoc­nie­nie Za­ko­nu.

Koniec

Komentarze

Tutaj nie prze­kro­czy­łeś dzie­się­ciu ty­się­cy zna­ków, więc po­wi­nie­neś wró­cić do ozna­cze­nia SZORT.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

To ja w obro­nie no­wi­cju­sza – wcze­śniej na Krzyk­Pu­de pytał i do­stał in­for­ma­cję, ze to jed­nak dość su­biek­tyw­ne od­czu­cia co jest szor­tem, a co nie :) 

Tak, Wilku, jed­na­ko­woż do tej pory re­spek­to­wa­li­śmy gra­ni­cę dzie­się­ciu ty­się­cy zna­ków. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Cóż, może te formy tu nie pa­su­ją. Jak ro­zu­miem struk­tu­ral­nie to są ty­po­we shor­ty – nie dzie­je się w nich tak dużo, a są roz­cią­gnię­te nad­mier­nie przez cel ja­kie­mu służą – za­stę­pu­ją dia­lo­gi w samej fa­bu­le:

– I pa­mię­taj, że Zakon karze bez­względ­nie za ła­ma­nie praw. Tylko tak może za­pew­nić żeby nie było na­stęp­nej krwa­wej re­wo­lu­cji, w któ­rej zgi­nę­ło­by znacz­nie wię­cej ludzi niż przez samą cho­ro­bę.

– Rze­czy­wi­ście, ma to sens.

 

– Wiesz prze­cież, że ta­jem­ni­ca jest naszą naj­wyż­szą war­to­ścią. Już Sta­lin się o tym prze­ko­nał.

– No tak, do­brze, że dziad­ko­wi udało się unik­nąć ma­sa­kry w Ka­ty­niu, gdzie tak wielu z nas zgi­nę­ło.

 

– A ma­ri­hu­ana?

– Za­bro­nio­na, bo pro­wa­dzi do sko­ko­we­go za­ostrze­nia cho­ro­by i cięż­kich ob­ja­wów bez trzeź­we­go umy­słu.

 

Wy­bra­łem takie wstaw­ki, bo mia­łem na­dzie­ję, że to bę­dzie cie­ka­we, uwia­ry­god­ni świat i może da jakąś im­mer­sję. Stąd pierw­szo­oso­bo­wa nar­ra­cja – liczę na efekt w ro­dza­ju gry As­sa­sin’s Creed :D Za­sta­na­wia­łem się też nad cza­sem te­raź­niej­szym, ale efekt uzna­łem za prze­gię­ty.

Resz­ta książ­ki jest w trze­ciej oso­bie.

To czego do­pu­ści­ła się moja była sy­no­wa…

Czy­tel­nik się tego dowie póź­niej?

 

Po­do­ba mi się, mam tylko uwagi do de­ta­li:

  1. Cudzysłowy po polsku mamy „tak”.
  2. Uwaga drakainy o “wasza królewska mość” zamiast “wysokość” jest jak najbardziej słuszna (małymi literami, tylko epistolarnie – dużymi).
  3. Zdumiewa mnie wysoka jakość interpunkcji, ale znalazłem coś, żeby się doczepić:

To[,] czego do­pu­ści­ła się moja była sy­no­wa – kon­ty­nu­owa­ła kró­lo­wa – jest zdra­dą i w nor­mal­nych oko­licz­no­ściach po­win­na być uka­ra­na su­ro­wo i przy­kład­nie.

– Z tym także się zga­dzam się, Mi­strzu. [bez dru­gie­go się]

Mu­si­my je do­sto­so­wać do wa­run­ków[,] w ja­kich pra­cu­ją.

To[,] co zro­bi­ła moja była sy­no­wa[,] bę­dzie się po­wta­rzać.

 

Je­chać dalej z prze­cin­ka­mi? W tym roku mam na­dzie­ję się na­uczyć w in­ter­punk­cję.

Pokój – szczę­śli­wość; ale bo­jo­wa­nie Byt nasz pod­nieb­ny

Wiel­kie dzię­ki.

 

Nie dowie się, ale już na tym eta­pie sekta szu­ka­ją­ca metod za­stę­pu­ją­cych na­tu­ral­ne po­win­na być zro­zu­mia­ła.

Waszą wy­so­kość po­pra­wię.

Z prze­cin­ka­mi ja już nie dam rady le­piej. Ale to coraz bar­dziej mi wy­glą­da na selfa, któ­re­go po­sta­wię sobie na półce żeby mieć coś na­ma­cal­ne­go do wsty­du za 10 lat. Jedni wrzu­ca­ją nagie fotki do in­ter­ne­tu, a ja na­pi­szę książ­kę :D

Więc ko­rek­tę komuś zlecę.

 

 

 

Nie dowie się, ale już na tym eta­pie sekta szu­ka­ją­ca metod za­stę­pu­ją­cych na­tu­ral­ne po­win­na być zro­zu­mia­ła.

OK, ale ja nie wpa­dłem na to, że to aż tak źle. W sumie czło­wie­czeń­stwo po­le­ga na szu­ka­niu metod za­stę­pu­ją­cych “te na­tu­ral­ne”.

 

Jedni wrzu­ca­ją nagie fotki do in­ter­ne­tu, a ja na­pi­szę książ­kę :D

:-D z nu­de­sa­mi mniej ro­bo­ty, chyba że na­praw­dę chcesz formę zro­bić, to po­rów­ny­wal­nie ;-)

 

A po­waż­nie, to treść wy­glą­da nie­źle, ale jak wszyst­ko na świe­cie, wy­ma­ga szli­fu. Oczy­wi­ście moim zda­niem. Na tym por­ta­lu lu­dzie nie lubią frag­men­tów. Wolą go­to­we i kom­plet­ne hi­sto­rie.

Pokój – szczę­śli­wość; ale bo­jo­wa­nie Byt nasz pod­nieb­ny

Licz­ba ko­men­ta­rzy i tak prze­kra­cza moje wy­obra­że­nia. Kilka wrzu­co­nych tek­stów i umie­jęt­ność au­to­re­dak­cji +2 :-)

Nie wiem, ale tro­chę nie łapię tego tek­stu. Ca­łość kręci się wokół wy­bra­nia me­to­dy, którą zgi­nie księż­na, tylko pro­blem jest taki, że nie bu­du­je to na­pię­cia, po­nie­waż wszy­scy wie­dzą, jak zgi­nę­ła. 

O głów­nym bo­ha­te­rze nie wiem nic, choć wy­stę­pu­je ak­tyw­nie w dia­lo­gach i w toku my­ślo­wym. Ca­łość wy­da­je mi się z lekka in­fo­dum­pem – do­sta­je­my mnó­stwo in­for­ma­cji i po­sta­ci, które wy­da­je się, że mają jedną mo­ty­wa­cję. W per­spek­ty­wie dzia­ła­nia w ja­kiejś or­ga­ni­za­cji nie­moż­li­we, aby nie było “od­mień­ców”, któ­rzy wy­zna­ją i dążą do cze­goś in­ne­go. 

Z tech­nicz­nych aspek­tów – wy­stę­pu­je zły zapis dia­lo­gów w pau­zach i pół­pau­zach, poza tym li­czeb­ni­ki za­pi­su­je­my słow­nie – pięć lat, czter­dzie­ści osiem go­dzin.

Na­dzie­je chyba się speł­nia­ją, skoro jest ich coraz mniej.

Dzię­ki.

W sumie to jest in­fo­dump. Od 2 dni myślę jak tego unik­nąć i wy­cho­dzi mi, że się nie da / nie po­tra­fię.

To jest wstaw­ka wy­ja­śnia­ją­ca świat, nie ma­ją­ca żad­ne­go związ­ku z fa­bu­łą książ­ki. A świat musi zo­stać wy­ja­śnio­ny. Nie ma na to rady. To jest nasz świat, tylko w tle dzie­je się spi­sko­wa teo­ria, która nie zmie­nia wy­da­rzeń, a je­dy­nie zmie­nia ich przy­czy­ny. I czy­tel­nik musi po­znać te przy­czy­ny (dla­cze­go miała miej­sce re­wo­lu­cja bol­sze­wic­ka, zakaz ma­ri­hu­any, II WŚ, śmierć Diany), żeby wy­da­rze­nia w fa­bu­le miały ja­ki­kol­wiek sens.

Mogę albo zro­bić 1 aka­pit su­per-dum­pu w fa­bu­le, albo fa­bu­la­ry­zo­wa­ne 4 aka­pi­ty wstaw­ki. Wy­da­je mi się, że 4 fa­bu­la­ry­zo­wa­ne będą dla prze­cięt­ne­go czy­tel­ni­ka lep­sze. Może uda mi się je po­pra­wić, żeby były cie­kaw­sze.

A może ktoś mi do­ra­dzi jak po­ka­zać (poza fa­bu­łą*), że ary­sto­kra­ci po­cią­ga­ją za wszyst­kie sznur­ki świa­ta, a je­dy­na przy­czy­na, dla któ­rej bo­ha­ter żyje jest wy­jąt­ko­wa sy­tu­acja pol­skiej ary­sto­kra­cji – spo­wo­do­wa­na przez za­bo­ry, Katyń i ra­dziec­ką kon­tro­lę. Przy­kła­do­wo, mam kilka ta­kich zja­wisk do wy­ja­śnie­nia.

* Muszę poza fa­bu­łą, bo on żyje na pe­ry­fe­riach wiel­kie­go świa­ta i tylko stąd może roz­po­cząć walkę z ary­sto­kra­cją.

Nie wiem, ale mam wra­że­nie, że ca­łość jest na­sta­wio­na na fa­jer­wer­ki i wrzu­ce­nie do gara jak naj­więk­szej ilo­ści róż­nych zda­rzeń. Bo wi­dzisz, po­ru­szy­łem w ko­men­ta­rzu wra­że­nia od­no­śnie tego kon­kret­ne­go tek­stu, a do­sta­łem od­po­wiedź na temat ca­ło­ści, któ­rej nie czy­ta­łem. To ba­lan­so­wa­nie i krę­ce­nie się da­le­ko od tego, co prze­czy­ta­łem tutaj.

Na­dzie­je chyba się speł­nia­ją, skoro jest ich coraz mniej.

Bo ja się zga­dzam z za­rzu­ta­mi i też te wady widzę.

Tylko one, chyba, wy­ni­ka­ją z celu tych wsta­wek. Nie są dla opo­wie­dze­nia hi­sto­rii, tylko wy­ja­śnie­nia świa­ta. Mogę je albo roz­cią­gnąć i zbu­do­wać bo­ha­te­ra, mo­ty­wa­cję, po­ka­zać te zja­wi­ska za­miast wy­ja­śnić, zmniej­szyć ilość in­for­ma­cji na aka­pit. Ale wtedy będą istot­nie dłuż­sze i staną się waż­niej­szą czę­ścią książ­ki. A książ­ka jest o tu i teraz, tylko w spi­sko­wym świe­cie.

I nie wiem jak z tego wyjść ina­czej niż za­ak­cep­to­wać te wady i ewen­tu­al­nie spró­bo­wać wy­gła­dzić je i ukryć.

Sam czy­tam wła­śnie dla hi­sto­rii i ży­wych, wie­lo­wy­mia­ro­wych bo­ha­te­rów.

Na­dzie­je chyba się speł­nia­ją, skoro jest ich coraz mniej.

Mam na­dzie­ję, że mój bo­ha­ter taki jest. Do tych pa­pie­ro­wych z wstaw­ki wię­cej nie wra­cam.

Nie­za­leż­nie, dzię­ki za uwagi. Spró­bu­ję jakoś dodać wy­mia­ru, ująć in­for­ma­cji i za­cho­wać cel.

Cześć!

 

Zu­peł­nie mnie nie wcią­gnę­ła ta hi­sto­ria, mam wąt­pli­wo­ści, czy to w ogóle jest opo­wia­da­nie. Przed­sta­wiasz opis dwóch roz­mów, które do­ty­czą spo­so­bu śmier­ci Diany, ale te in­try­gi są zu­peł­nie nie­cie­ka­we, bo nie ma tła ani na­pię­cia, a wynik tych roz­wa­żań jest z góry wia­do­my. Bo­ha­ter wła­ści­wie nie od­gry­wa żad­nej roli, cią­gle po­wta­rza jaki to Zakon jest ważny, ale nic za tym stwier­dze­niem nie idzie. Bar­dzo szcze­gó­ło­wo opi­su­jesz nie­któ­re ele­men­ty, jak na przy­kład to “świa­tło zza kró­lo­wej”, przez co i tak nikła fa­bu­ła roz­my­wa się w tym wszyst­kim jesz­cze bar­dziej. 

Nowa Fantastyka