- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Tezeusz

Tezeusz

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Tezeusz

Po­wie­trze w la­bi­ryn­cie było zimne. Po bruku snuła się mgła, roz­my­wa­jąc kon­tu­ry roz­rzu­co­nych gdzie­nie­gdzie ludz­kich szcząt­ków i po­ła­ma­nej broni. Te­ze­usz nie­pew­nie kro­czył na­przód, sta­ra­jąc się robić jak naj­mniej ha­ła­su. W pra­wej ręce ści­skał ob­na­żo­ny miecz, aby w każ­dej chwi­li być go­to­wym do roz­po­czę­cia walki. Z jego ust uno­si­ła się para, a po ple­cach co jakiś czas prze­bie­gał dreszcz. Kto by po­my­ślał, że na Kre­cie, w samym środ­ku grec­kie­go lata, może być tak zimno? Chło­pak wo­lał­by już teraz to­czyć bitwę, bo klu­cze­nie po la­bi­ryn­cie i szu­ka­nie Mi­no­tau­ra, sta­no­wi­ło ogrom­ne wy­zwa­nie dla jego ner­wów.

Te­ze­usz nie­spo­koj­nie obej­rzał się za sie­bie i przy­sta­nął. Za­ci­snął pięść obok paska, po raz ko­lej­ny upew­nia­jąc się, że jest bez­piecz­ny. Nić Ariad­ny stała się wi­docz­na w mo­men­cie, gdy do­tknę­ła skóry dłoni. Była bar­dzo cien­ka, wi­docz­na wy­łącz­nie dzię­ki lek­kiej po­świa­cie, którą roz­ta­cza­ła wokół sie­bie, a cią­gnę­ła się od jego paska aż do wej­ścia do la­bi­ryn­tu, gdzie ją za­cze­pił. Kiedy Te­ze­usz po­now­nie skie­ro­wał się w głąb la­bi­ryn­tu i wy­pu­ścił nić, ta na­tych­miast stała się nie­wi­dzial­na. Chło­pak po raz ko­lej­ny wy­ra­ził w my­ślach wdzięcz­ność do księż­nicz­ki Krety, która spre­zen­to­wa­ła mu tak wspa­nia­ły dar. Nić sta­no­wi­ła dla niego gwa­ran­cję, że znaj­dzie wyj­ście z la­bi­ryn­tu, a przez swoje ma­gicz­ne wła­ści­wo­ści, nie prze­szka­dza­ła w walce.

Idąc dalej, Te­ze­usz nie­opatrz­nie kop­nął frag­ment zła­ma­ne­go mie­cza, po­wo­du­jąc zgrzyt me­ta­lu, ocie­ra­ją­ce­go się o ka­mień. Ów dźwięk po­nie­sio­ny przez echo w głąb la­bi­ryn­tu, wy­da­wał mu się nie­sa­mo­wi­cie gło­śny. Wo­jow­nik skrzy­wił usta i prze­klął w my­ślach swoją głu­po­tę. Tutaj każdy, nawet naj­drob­niej­szy błąd można było przy­pła­cić ży­ciem. Nie mógł sobie po­zwo­lić na to, by choć na chwi­lę stra­cić kon­cen­tra­cję.

Te­ze­usz po­now­nie ru­szył wzdłuż ko­ry­ta­rza. Już jakiś czas temu stra­cił zu­peł­nie po­czu­cie czasu i kie­run­ku. W jego od­czu­ciu mógł już w ten spo­sób krą­żyć tak przez pół go­dzi­ny, jak i przez pięć go­dzin, minąć za­rów­no dzie­sięć, jak i sto dwa­dzie­ścia za­krę­tów. Na ko­lej­nym skrzy­żo­wa­niu ko­ry­ta­rzy skrę­cił w prawo i idąc ka­wa­łek dalej, do­tarł do roz­la­nej na całej sze­ro­ko­ści przej­ścia ka­łu­ży. Wes­tchnął i za­wró­cił, nie chcąc robić wię­cej ha­ła­su przy przej­ściu przez wodę.

– Pro­si­łem cię, żebyś tego nie robił – roz­legł się nagle głos.

Te­ze­usz bły­ska­wicz­nie od­wró­cił się, jed­no­cze­śnie od­ska­ku­jąc o krok w tył i uno­sząc miecz. Przed sobą zo­ba­czył męż­czy­znę w wieku około pięć­dzie­się­ciu lat, który ze skrzy­żo­wa­ny­mi na pier­si rę­ka­mi wy­ła­niał się z mgły tam, gdzie znaj­do­wa­ła się ka­łu­ża. Miał kru­czo­czar­ną brodę i zwią­za­ne z tyłu dłu­gie włosy. Spo­glą­dał na Te­ze­usza zi­ry­to­wa­nym wzro­kiem.

– Synu, pro­si­łem cię, żebyś tego nie robił – po­wtó­rzył Po­sej­don.

Te­ze­usz po­wo­li opu­ścił miecz, nie spusz­cza­jąc wzro­ku z wład­cy oce­anów.

– Nie ważne, o co pro­si­łeś – po­wie­dział cicho. – Obie­ca­łem w Ate­nach, że za­bi­ję Mi­no­tau­ra i muszę do­trzy­mać słowa.

– Mi­no­taur jest karą, którą ze­sła­łem na Mi­no­sa – po­wie­dział po­waż­nie Po­sej­don, za­cho­wu­jąc cał­ko­wi­ty spo­kój. – Za­bi­ja­jąc go, uwol­nisz tego czło­wie­ka od brze­mie­nia, na które za­słu­żył.

– To trze­ba było wy­my­ślić ja­kieś inne ojcze. A nie be­stię, która za­bi­ja wszyst­ko, co się rusza! Uka­ra­łeś tym spo­so­bem całą Gre­cję, a Mi­no­so­wi się to na pewno bar­dzo po­do­ba.

– Mi­no­taur co­dzien­nie przy­po­mi­na mu o jego hań­bie. Nie zde­cy­du­je się już na znie­wa­że­nie boga mórz. O to mi wła­śnie cho­dzi­ło, a ty chcesz to znisz­czyć. – Po­sej­don pod­szedł kilka kro­ków w stro­nę Te­ze­usza. Mimo że znaj­do­wał się w ka­łu­ży, jego ruch nie wy­wo­łał żad­ne­go dźwię­ku. – To nie jest je­dy­ny spo­sób na zdo­by­cie sławy synu, a Ateny też mo­żesz uchro­nić ina­czej.

– A dla­cze­go w ogóle miał­bym iść ci na rękę, co? – od­parł Te­ze­usz, pod­no­sząc nieco głos. – Nigdy nic dla mnie nie zro­bi­łeś. Ty­dzień temu wi­dzia­łem się z tobą pierw­szy raz, i to tylko dla­te­go, że chcę zabić two­je­go ko­cha­ne­go po­twor­ka. Nie muszę się cie­bie słu­chać!

– Nie za­cho­wuj się jak dziec­ko Te­ze­uszu.

– Daj mi spo­kój! – Teraz chło­pak mówił już bar­dzo gło­śno. – Robię to co muszę i ty mi w tym nie prze­szko­dzisz. Zejdź mi le­piej z drogi.

W tym mo­men­cie w ko­ry­ta­rzach la­bi­ryn­tu po­niósł się po­tęż­ny ryk. Te­ze­usz za­klął tym razem na głos, po­pra­wia­jąc chwyt na mie­czu. Teraz już nici z ele­men­tu za­sko­cze­nia.

– Dzię­ki – rzu­cił jesz­cze w kie­run­ku ojca. – Na­praw­dę bar­dzo po­ma­gasz.

– Nie chcę, żebyś zgi­nął synu – po­wie­dział spo­koj­nie Po­sej­don. – Wy­co­faj się, póki mo­żesz.

– Spa­daj! – Te­ze­usz mach­nął ręką w kie­run­ku głowy boga, który jed­no­cze­śnie roz­pły­nął się we mgle.

Kroki bie­gną­ce­go Mi­no­tau­ra i od­gło­sy jego ciała od­bi­ja­ją­ce­go się od ścian, były już coraz bli­żej. Te­ze­usz od­biegł kilka kro­ków, aby zająć miej­sce na skrzy­żo­wa­niu, gdzie było wię­cej miej­sca na uniki. Kop­nia­kiem od­su­nął jeden ze szkie­le­tów i przy­lgnął ple­ca­mi do ścia­ny w miej­scu, w któ­rym się on przed chwi­lą znaj­do­wał. Pla­no­wał za­ata­ko­wać Mi­no­tau­ra od tyłu, zaraz po tym kiedy się po­ja­wi. Przy­ło­żył miecz do czoła i na­słu­chi­wał od­gło­sów be­stii, znaj­du­ją­cej się co naj­wy­żej dwa ko­ry­ta­rze dalej.

Jego od­dech przy­spie­szył, ale wbrew po­zo­rom czuł się zde­cy­do­wa­nie le­piej wła­śnie w ta­kich oko­licz­no­ściach. W chwi­lach, kiedy nie mu­siał cały czas za­sta­na­wiać się nad tym co robi i mógł słu­chać wy­łącz­nie in­stynk­tu. Po­czuł zna­jo­mą eks­cy­ta­cję zbli­ża­ją­cą się bitwą, krew szyb­ciej krą­ży­ła w jego ży­łach, a z głowy znik­nę­ły wszel­kie pe­sy­mi­stycz­ne myśli. Uśmiech­nął się pod nosem, my­śląc o wcze­śniej­szym spo­tka­niu z ojcem. Teraz już nie mógł zro­bić nic, by go po­wstrzy­mać. Mi­no­taur, a z nim plan Po­sej­do­na nie­dłu­go zgi­nie, i to on – Te­ze­usz spra­wi tę nie­przy­jem­ność bogu mórz.

 

Mi­no­taur wpadł na skrzy­żo­wa­nie. Nie za­trzy­mu­jąc się, chciał biec dalej, ale wo­jow­nik do­brze wy­mie­rza­jąc mo­ment mi­nię­cia przez niego wej­ścia, wy­biegł za be­stię i ciął ją mie­czem po ple­cach. Po­twór za­ry­czał prze­raź­li­wie i za­ha­mo­wał, opie­ra­jąc ręce o ścia­ny po obu stro­nach ko­ry­ta­rza na wprost tego, z któ­re­go wy­biegł. Od­wró­cił się szyb­ko, a Te­ze­usz nie mar­nu­jąc czasu wy­ko­nał ko­lej­ne cię­cie. Mi­no­taur zdą­żył za­sło­nić się ręką, więc cios tra­fił w przed­ra­mię, two­rząc ko­lej­ną ranę. Na­stęp­ne na­tar­cie be­stia po­wstrzy­ma­ła już nie­spo­dzie­wa­nie szyb­kim uni­kiem i kontr­ata­kiem w po­sta­ci ciosu pię­ścią w stro­nę na­past­ni­ka. Na swoje szczę­ście Te­ze­usz zdą­żył usko­czyć do tyłu.

Przez na­stęp­ną chwi­lę Mi­no­taur i czło­wiek przy­glą­da­li się sobie na­wza­jem; po­twór tylko wbi­ja­jąc wzrok wście­kle czer­wo­nych oczu w prze­ciw­ni­ka, Te­ze­usz wy­ko­nu­jąc nie­znacz­ne kroki to w jedną, to w drugą stro­nę. Mi­no­taur wi­dzia­ny z tak bli­ska robił jesz­cze więk­sze wra­że­nie. Do wy­so­ko­ści szyi miał kształt czło­wie­ka, ale po­ro­śnię­te­go gęstą twar­dą sier­ścią. Jego głowa była cał­ko­wi­cie bycza, zwień­czo­na ogrom­ny­mi ro­ga­mi. Te­ze­usz prze­łknął ner­wo­wo ślinę na widok jego umię­śnio­ne­mu ciel­ska, o wzro­ście wyż­szym niż ja­kie­go­kol­wiek czło­wie­ka. Sta­rał się wy­my­ślić na­stęp­ne po­su­nię­cie, bo na ta­kie­go prze­ciw­ni­ka na pewno nie wy­star­czy­ły­by pro­ste środ­ki.

Tego ostat­nie­go pro­ble­mu po­zba­wił go sam Mi­no­taur, który po chwi­li za­ry­czał gło­śno i za­szar­żo­wał, po­chy­la­jąc głowę. Te­ze­usz rzu­cił się do przo­du, tak aby prze­to­czyć się z pra­wej stro­ny be­stii, uni­ka­jąc jed­no­cze­śnie jej ataku. Nie­mal mu się udało. W ostat­niej fazie ma­new­ru po­twór za­ma­chał ręką, tra­fia­jąc chło­pa­ka w lewą nogę.

Te­ze­usz krzyk­nął z bólu, ale udało mu się prze­tur­lać pod ścia­nę. Czuł się tak, jakby w jego nogę ude­rzył taran, a prze­cież Mi­no­taur ru­szył tylko przy­pad­ko­wo ręką. Po­zbie­rał się po­wo­li i wstał, ob­cią­ża­jąc bar­dziej prawą nogę. Do jego głowy po raz pierw­szy wkra­dła się myśl o po­raż­ce. Mi­no­taur mu­siał mieć wy­star­cza­ją­co mocny cios, aby za jed­nym razem zro­bić dziu­rę w murze miej­skim. Nie wspo­mi­na­jąc o jego ogrom­nych ro­gach. W walce ta­kiej jak ta, naj­mniej­sza po­mył­ka może być za­bój­cza, bo siła be­stii naj­praw­do­po­dob­niej spra­wi, że każde jej ude­rze­nie bę­dzie za­bój­cze.

Po­twór w tym cza­sie wy­ha­mo­wał kil­ka­na­ście kro­ków w głąb jed­ne­go z ko­ry­ta­rzy. Za­wró­cił w stro­nę Te­ze­usza, po­now­nie wbi­ja­jąc w niego wzrok. O ile wcze­śniej wo­jow­nik zwra­cał uwagę przede wszyst­kim na wiel­kość i siłę Mi­no­tau­ra, o tyle teraz ude­rzy­ły go in­te­li­gen­cja i na­mysł, które można było do­strzec w jego oczach. Po­twór naj­wi­docz­niej for­mu­ło­wał plan dzia­ła­nia. Jego prze­ciw­nik był tym spo­strze­że­niem tak za­sko­czo­ny, że nie był w sta­nie wy­ko­nać żad­ne­go ruchu. Wy­pusz­cza­jąc z noz­drzy ko­lej­ne kłęby pary, Mi­no­taur za­czął iść w jego kie­run­ku, stop­nio­wo zwal­nia­jąc. Jed­no­cze­śnie wy­da­wał z sie­bie dziw­ny, głę­bo­ki po­mruk i roz­po­ście­rał ręce na boki. Te­ze­uszo­wi na ten widok prze­szedł zimny dreszcz. Teraz do­pie­ro za­uwa­żył, że wy­lą­do­wał w rogu sali, skąd wy­ko­na­nie uniku było znacz­nie trud­niej­sze. Be­stia zre­zy­gno­wa­ła naj­wy­raź­niej z planu roz­bi­cia go na ka­wał­ki ude­rze­niem rogów, sta­wia­jąc na zła­pa­nie prze­ciw­ni­ka i ro­ze­rwa­nie na sztu­ki go­ły­mi rę­ka­mi.

Chło­pak nie był przy­go­to­wa­ny na taką sy­tu­ację. Do tej pory zda­wa­ło mu się, że ma do czy­nie­nia z po­tęż­ną, ale jed­nak bez­myśl­ną siłą na­tu­ry. To on miał być w tym po­je­dyn­ku stro­ną z pla­nem! Zde­cy­do­wał się więc na de­spe­rac­ki krok. Po­sta­no­wił za­ata­ko­wać mi­no­tau­ra, aby za­sko­czyć go tym ir­ra­cjo­nal­nym ru­chem, ale za­wio­dła go jego uszko­dzo­na noga, która ugię­ła się w złym mo­men­cie spra­wia­jąc, że za­miast wybić się do skoku, mu­siał wy­ko­nać krok do przo­du, aby od­zy­skać rów­no­wa­gę.

Mi­no­taur wy­da­wał się jed­nak skon­fun­do­wa­ny tym za­cho­wa­niem prze­ciw­ni­ka. Wy­pro­wa­dził więc cios w stro­nę głowy Te­ze­usza. Wo­jow­ni­ko­wi jakoś udało się uchy­lić przed tym na­tar­ciem. Pięść Mi­no­tau­ra za­głę­bi­ła się w znaj­du­ją­cą się za nim ścia­nę, co dało mu chwi­lę czasu, żeby prze­tur­lać się obok po­two­ra na śro­dek la­bi­ryn­tu. W tym mo­men­cie, w gło­wie zo­stał mu już tylko strach. Ule­ciał cały en­tu­zjazm i duch bo­jo­wy, od­czu­wa­ny jesz­cze przed mo­men­tem. Miał ocho­tę ucie­kać przed tą nie­sa­mo­wi­tą, zwie­rzę­cą siłą, którą miał na­prze­ciw sie­bie, wszyst­ko inne było w tym mo­men­cie nie­waż­ne. Udało mu się po­zbie­rać, aku­rat na czas, aby uchy­lić się przed ko­lej­nym lewym pro­stym, jed­nak­że po­wra­ca­ją­ca ręka Mi­no­tau­ra ude­rzy­ła w niego, wy­rzu­ca­jąc go w po­wie­trze i prze­no­sząc go w kie­run­ku ka­łu­ży w ko­ry­ta­rzu.

Z tej chwi­li, za­pa­mię­tał tylko prze­szy­wa­ją­cy klat­kę pier­sio­wą ból zła­ma­nych żeber i smak sło­nej wody, w któ­rej się za­nu­rzył. Potem wszyst­ko zro­bi­ło się czar­ne.

 

Otwie­ra­jąc oczy, Te­ze­usz zo­ba­czył, że po­chy­la się nad nim Ariad­na, trzy­ma­jąc mu przed twa­rzą gli­nia­ną fiol­kę, z któ­rej uno­sił się dziw­ny za­pach. Wi­dząc, że jest już przy­tom­ny, księż­nicz­ka cof­nę­ła na­czy­nie. Chło­pak stwier­dził, że trzy­ma głowę na jej ko­la­nach, a ro­zej­rzaw­szy się wokół, za­uwa­żył, że jest przy wej­ściu do la­bi­ryn­tu. Był wie­czór. Ponad nimi wzno­sił się po­tęż­ny pałac króla Mi­no­sa, po­ło­żo­ny tuż obok wię­zie­nia Mi­no­tau­ra.

Ariad­na po­mo­gła mu po­wo­li usiąść, opie­ra­jąc go o ścia­nę la­bi­ryn­tu. Usia­dła obok, nie spusz­cza­jąc z niego wzro­ku. Wszyst­ko wska­zy­wa­ło na to, że przez cały czas jego po­by­tu w la­bi­ryn­cie, cze­ka­ła na niego w miej­scu, w któ­rym się roz­sta­li. Jej dłu­gie brą­zo­we włosy zwią­za­ne były w ten sam spo­sób, a na sobie miała tę samą nie­bie­ską su­kien­kę.

– Co tam się stało? – spy­ta­ła cicho. Jej duże oczy wy­ra­ża­ły je­dy­nie tro­skę.

– Prze­gra­łem – od­parł krót­ko, za­chryp­nię­tym gło­sem. – Jak się tu zna­la­złem?

– Wy­pły­ną­łeś na po­wierzch­nię tej ka­łu­ży. – Wska­za­ła pal­cem roz­la­ną wodę nie­opo­dal wej­ścia. – Zu­peł­nie jakby była tak głę­bo­ka, jak stud­nia.

Te­ze­usz spoj­rzał nie­chęt­nie na wodę. Był pe­wien, że gdyby spraw­dził, oka­za­ło­by się, że jest w niej mor­ska woda.

– Po­sej­don mu­siał mnie stam­tąd wy­cią­gnąć – stwier­dził, krzy­wiąc wargi. – Spo­tka­łem go w la­bi­ryn­cie. Po­wie­dział, że nie chce, żebym zgi­nął.

– To, co tam się stało? – do­py­ty­wa­ła Ariad­na marsz­cząc lekko brwi.

Stre­ścił jej roz­mo­wę z ojcem, a potem prze­bieg star­cia z Mi­no­tau­rem

– Je­że­li tak, to nie je­stem pewna czy jego plan uka­ra­nia ojca dzia­ła – po­wie­dzia­ła po chwi­li mil­cze­nia. – Minos uwiel­bia tę be­stię i wy­ko­rzy­stu­je ją, żeby wzbu­dzać strach w mia­stach, które pró­bu­je utrzy­mać w po­słu­szeń­stwie. – Skrzy­wi­ła po­gar­dli­wie usta. – To się musi skoń­czyć.

Jej zda­nie na ten temat było mu już oczy­wi­ście znane. Spo­tka­li się nie­dłu­go po tym gdy przy­był na Kretę. Minos zo­bo­wią­zał Ateń­czy­ków, aby co rok, przy­sy­ła­li mu try­but, zło­żo­ny z dzie­się­ciu mło­dych dziew­czyn, aby mógł oddać je Mi­no­tau­ro­wi. Choć cała ta sy­tu­acja, nie była dla ni­ko­go kom­for­to­wa, Te­ze­usz prze­brał się w ko­bie­cy strój i wraz z in­ny­mi wy­lo­so­wa­ny­mi ko­bie­ta­mi, prze­pły­nął stat­kiem do Knos­sos. Był to je­dy­ny spo­sób, aby do­stać się do pa­ła­cu Mi­no­sa, a stam­tąd do la­bi­ryn­tu. Szczę­śli­wie udało mu się za­ka­mu­flo­wać na tyle do­brze, że nie wzbu­dził po­dej­rzeń straż­ni­ków, któ­rzy prze­pro­wa­dzi­li ich z portu do wię­zie­nia. Już pierw­sze­go dnia Ariad­na ze­szła do lochu, chcąc choć chwi­lę po­roz­ma­wiać z ko­lej­ny­mi nie­szczę­sny­mi dziew­czy­na­mi, które miały po­słu­żyć jako za­baw­ka dla Mi­no­tau­ra. Oczy­wi­ście szyb­ko od­róż­ni­ła go od po­zo­sta­łych i zde­cy­do­wa­ła się za­an­ga­żo­wać w jego plan. Po­mo­gła mu w uciecz­ce z celi, do­star­czy­ła broń i po kilku dniach ukry­wa­nia w pa­ła­cu, za­pro­wa­dzi­ła do la­bi­ryn­tu.

Te­ze­usz miał nie­sa­mo­wi­te szczę­ście, że ją spo­tkał. Bez niej praw­do­po­dob­nie nie uda­ło­by mu się nawet za­cząć re­ali­zo­wać planu. Wła­ści­wie to cięż­ko na­zwać pla­nem akcję, która od po­cząt­ku opie­rać się miała na im­pro­wi­za­cji.

– Za­mie­rzasz tam wró­cić? – spy­ta­ła nie­pew­nie, nie pa­trząc na niego.

– Muszę – od­parł bez en­tu­zja­zmu Te­ze­usz. – Cho­ciaż muszę po­wie­dzieć, że wcale mi się nie po­do­ba wizji walki z nim po raz ko­lej­ny. Nie wiem, czy wi­dzia­łaś kie­dyś Mi­no­tau­ra w akcji, ale on jest nie­sa­mo­wi­cie silny.

Ariad­na kiw­nę­ła smut­no głową.

– Wiesz, że chcia­ła­bym, żeby on zgi­nął – po­wie­dzia­ła po chwi­li – i wiem, że nie od­pu­ścisz, do­pó­ki bę­dzie żył, ale pro­szę cię, uwa­żaj na sie­bie.

– Po­sta­ram się ­– po­wie­dział chło­pak. – Ty z resz­tą też na sie­bie uwa­żaj. Jeśli twój oj­ciec dowie się, że mi po­mo­głaś… cóż no, źle się to dla cie­bie skoń­czy. Chyba le­piej, żebyś nie cze­ka­ła na mnie przy wej­ściu.

– Nie wy­obra­żam sobie, żebym mogła być gdzieś in­dziej – ucię­ła, spo­glą­da­jąc na niego ostrzej niż zwy­kle. – Muszę jak naj­szyb­ciej zo­ba­czyć, że je­steś cały. A poza tym na pewno tym razem ci się uda, bo już wiesz, jak wy­glą­da star­cie z tą be­stią.

Te­ze­usz wbił wzrok w zie­mie.

– Kiedy z nim wal­czy­łem… – za­czął z wa­ha­niem – było cał­kiem ina­czej niż my­śla­łem. W pew­nym mo­men­cie cał­kiem stra­ci­łem głowę. My­śla­łem tylko o tym, że zaraz mogę zgi­nąć i że prze­gra­łem. Nie­na­wi­dzę prze­gry­wać Ariad­no.

– Jak dla mnie to wy­gra­łeś już przez to, że przy­pły­ną­łeś tu i wal­czysz w obro­nie swo­je­go mia­sta. – Ariad­na wzru­szy­ła ra­mio­na­mi. – Już je­steś bo­ha­te­rem, teraz może być już tylko le­piej.

Te­ze­usz spoj­rzał na nią po­now­nie i od­niósł wra­że­nie, że choć mó­wi­ła to bez szcze­gól­nych emo­cji, na­praw­dę była o tym prze­ko­na­na. Przez chwi­lę pa­trzy­li sobie w oczy i chło­pak spo­strzegł, że przy­su­wa­ła się coraz bli­żej niego. Od­chrząk­nął za­kło­po­ta­ny i od­wró­cił głowę. Była prze­cież księż­nicz­ką! Nie mógł nawet my­śleć o ta­kich rze­czach.

– Ale z tą nogą, ra­czej nie mam szans, żeby szyb­ko bie­gać – rzu­cił, chcąc prze­rwać tę ciszę, ale po­ru­sza­jąc koń­czy­ną, stwier­dził, że już go nie boli. Uniósł brwi ze zdzi­wie­nia. ­– Jak to się stało?

– Co?

– No… jesz­cze przed chwi­lą nie mo­głem nor­mal­nie usiąść, a teraz z moją nogą wszyst­ko gra. – po­ma­cał żebra, w miej­scu, gdzie jesz­cze przed chwi­lą wy­da­wa­ły się zła­ma­ne i ze­rwał się na równe nogi. – Co jest?

W tym mo­men­cie zdał sobie spra­wę, że wi­dział się ostat­nio z jedną osobą, która była zdol­na zro­bić coś ta­kie­go. Przez chwi­lę po­czuł za­lą­żek sym­pa­tii do swo­je­go ojca i prze­szło mu przez myśl, że może trak­to­wał go do tej pory zbyt ostro. Może jed­nak po­wi­nien za­ufać Po­sej­do­no­wi i jego pla­nom. Był w końcu bo­giem, więc w teo­rii po­wi­nien mieć szer­sze spoj­rze­nie niż Te­ze­usz. No i… nie mu­siał­by już wra­cać do środ­ka.

Potem jed­nak przy­po­mniał sobie mo­ment od­pły­nię­cia z Aten i wszyst­kich tych ludzi, któ­rzy stali w do­kach portu w Pi­reu­sie spo­glą­da­jąc na wio­zą­cy go sta­tek. Do tej pory nie my­ślał o tym w taki spo­sób, ale prze­cież oni wszy­scy na niego li­czy­li. Potem spoj­rzał na Ariad­nę, która ob­ser­wo­wa­ła go za­nie­po­ko­jo­na. Nie, nawet przez chwi­lę nie mógł po­zwo­lić sobie na wa­ha­nie. Mi­no­taur mu­siał zgi­nąć. Gre­cja nie mogła już dłu­żej żyć w jego cie­niu, a Ariad­na nie mogło dalej cier­pieć z po­wo­du ojca.

Pod­szedł szyb­kim kro­kiem do ka­łu­ży.

– To ni­cze­go nie zmie­nia Po­sej­do­nie – po­wie­dział cicho, ale wie­dział, że oj­ciec i tak go sły­szy. – Za­bi­je tą be­stię, nie­za­leż­nie od tego co dla mnie zro­bisz. To nie jest spra­wa oso­bi­sta, wbrew temu co ci się naj­wy­raź­niej wy­da­je.

Miał już odejść od ka­łu­ży, ale uśmiech­nął się pod nosem i zwró­cił się po­now­nie w stro­nę wody.

– Ateny górą ta­tuś­ku – rzu­cił, po czym wdep­nął w ka­łu­żę, bu­rząc jej taflę.

 

Tym razem Te­ze­usz po­sta­no­wił obrać inną stra­te­gię. Kiedy tylko do­tarł do miej­sca, które wy­da­wa­ło mu się od­po­wied­nie, za­czął ude­rzać o ścia­ny wszyst­kim, co zna­lazł spra­wia­jąc, że trzask heł­mów i kości ude­rza­ją­cych o mar­mur roz­le­gał się echem po całym la­bi­ryn­cie. Po około mi­nu­cie ta­kiej za­ba­wy Te­ze­usz za­trzy­mał się na środ­ku sali i szyb­kim ru­chem ręki spraw­dził czy nić Ariad­ny jest do­brze przy­mo­co­wa­na do paska.

Na arenę swo­je­go ko­lej­ne­go star­cia z po­two­rem, chło­pak wy­brał małą salę, sta­no­wią­cą coś w ro­dza­ju ko­lej­ne­go skrzy­żo­wa­nia ko­ry­ta­rzy. Po­dob­nie jak po­przed­nio, uznał, że w ta­kiej sce­ne­rii ła­twiej mu bę­dzie wy­ko­ny­wać uniki, a Mi­no­tau­ro­wi trud­niej wy­ko­rzy­stać swoją siłę.

Kiedy roz­legł się ocze­ki­wa­ny ryk be­stii i od­gło­sy jej biegu, Te­ze­usz ner­wo­wo prze­łknął ślinę. Tym razem jego na­sta­wie­nie było zu­peł­nie inne. Nie czuł en­tu­zja­zmu zwią­za­ne­go z nad­cho­dzą­cą bitwą, a w gło­wie miał wspo­mnie­nia z po­przed­niej walki, które spra­wia­ły, że ciar­ki prze­bie­ga­ły mu po ple­cach. Wtedy po raz ko­lej­ny przy­po­mniał sobie po­trze­bu­ją­ce po­mo­cy Ateny i pełne wiary w niego oczy Ariad­ny. Nie, nie mogło się nie udać. Zbyt wielu ludzi na niego po­sta­wi­ło.

– No co tak wolno?! – krzyk­nął, żeby dodać sobie od­wa­gi. – Chodź tutaj chło­pie!

Wście­kłe od­gło­sy wy­da­wa­ne przez po­two­ra do­bie­ga­ły z coraz bliż­szej od­le­gło­ści. Te­ze­uszo­wi przy­szedł do głowy pe­wien po­mysł i ro­zej­rzał się do­oko­ła. Spo­strze­gł­szy nie­źle za­cho­wa­ny szty­let, pod­niósł go szyb­ko, chwy­ta­jąc za klin­gę i po­now­nie zajął miej­sce w środ­ku sali.

Mi­no­taur po­ja­wił się w ko­ry­ta­rzu kilka se­kund póź­niej, szar­żu­jąc w stro­nę Te­ze­usza, któ­re­go do­strzegł na­tych­miast po mi­nię­ciu za­krę­tu. Be­stia rzu­ci­ła się w jego stro­nę tak jak pod­czas po­przed­niej walki, więc jej prze­ciw­nik rów­nież wy­brał ana­lo­gicz­ny ma­newr. Od­sko­czył w bok, wy­ko­nu­jąc prze­wrót i bły­ska­wicz­nie od­wró­cił się w stro­nę po­two­ra wpa­da­ją­ce­go wła­śnie na ścia­nę. Od­cze­kał kilka se­kund aż Mi­no­taur zwró­cił się w jego stro­nę, po czym rzu­cił szty­le­tem ce­lu­jąc w głowę.

Wy­da­wa­ło mu się, że czas na chwi­lę zwol­nił na tyle, aby mógł do­kład­nie obej­rzeć wszyst­kie ob­ro­ty le­cą­ce­go ostrza, aż do mo­men­tu, gdy wbiło się ide­al­nie w oko po­two­ra. Mi­no­taur za­ry­czał z bólu i wście­kłym ru­chem wy­rwał klin­gę z rany, po­wo­du­jąc ob­fi­te krwa­wie­nie. Te­ze­usz chciał wy­ko­rzy­stać ten mo­ment i za­ata­ko­wać, ale Mi­no­taur tak dy­na­micz­nie krę­cił się wokół wła­snej osi, wy­ma­chu­jąc rę­ka­mi, że chło­pak miał pro­blem aby wy­brać od­po­wied­ni mo­ment na na­tar­cie. Cof­nął się więc o parę kro­ków, cze­ka­jąc, aż prze­ciw­nik nieco się otrzą­śnie i przyj­rzał mu się nieco do­kład­niej. Rany za­da­ne Mi­no­tau­ro­wi pod­czas po­przed­niej walki wciąż były wi­docz­ne. Mu­sia­ły przy­naj­mniej wpły­wać na kom­fort jego ru­chów. Z dru­giej stro­ny, Te­ze­usz wła­śnie wbił mu w głowę cał­kiem duży szty­let, a ta be­stia cią­gle żyła.

Be­stia uspo­ko­iła się nieco i spoj­rza­ła na niego je­dy­nym okiem, w któ­rym była obec­nie wi­docz­na wy­łącz­nie wście­kłość. Ele­ment in­te­li­gen­cji i planu, który tak za­sko­czył Te­ze­usza pod­czas po­przed­niej walki, znik­nął zu­peł­nie, za­stą­pio­ny przez zwie­rzę­cą furię. Mi­no­taur miał już dość tego ma­łe­go stwo­rze­nia z mie­czem. Nigdy wcze­śniej nie czuł tak wiel­kie­go bólu. Ktoś, kto mu go zadał, mu­siał na­tych­miast zgi­nąć. Po­twór za­ry­czał po­tęż­nie i rzu­cił się do przo­du, pra­gnąc je­dy­nie roz­szar­pać swo­je­go prze­ciw­ni­ka na ka­wał­ki.

Nagle Te­ze­uszo­wi przy­szedł do głowy plan. Nie wpadł na niego wcze­śniej, mimo że wy­da­wał się obec­nie tak pro­sty i ge­nial­ny. Stał w miej­scu, wy­cze­ku­jąc na od­po­wied­ni mo­ment, i mo­dlił się bez­gło­śnie, aby do­brze wy­brać mo­ment ko­lej­ne­go ruchu. Kiedy be­stia znaj­do­wa­ła się rap­tem kilka kro­ków od niego, w ostat­niej chwi­li od­sko­czył w prawo i na wy­czu­cie chwy­cił znaj­du­ją­cą się gdzieś za nim nić Ariad­ny, spra­wia­jąc, że stała się ona wi­dzial­na. Czu­jąc, że Mi­no­taur za­ha­czył o nią nogą, chło­pak na­piął linkę, pod­ci­na­jąc go i spra­wia­jąc że po­le­ciał do przo­du, ude­rza­jąc głową w dolną część ścia­ny.

Nie wa­ha­jąc się długo, Te­ze­usz od­wró­cił się i sko­czył w stro­nę le­żą­ce­go wroga.

– Ateny górą! – Wrza­snął, nie wie­dząc sa­me­mu dla­cze­go.

Z całej siły wbił miecz w plecy Mi­no­tau­ra prze­bi­ja­jąc go na wylot. Ja­kimś cudem nie po­zba­wił to po­two­ra moż­li­wo­ści wy­da­nia ostat­nie­go ryku, tak sil­ne­go, że za­trzę­sły się ścia­ny la­bi­ryn­tu. Potem po­ja­wi­ły się ostat­nie przed­śmiert­ne drgaw­ki, a potem Mi­no­taur, po­strach Gre­cji, klą­twa i jed­no­cze­śnie duma króla Mi­no­sa – zgi­nął.

Te­ze­usz od­szedł pod prze­ciw­le­głą ścia­nę i usiadł­szy cięż­ko, oparł się o nią ple­ca­mi cięż­ko wzdy­cha­jąc. Spoj­rzał na le­żą­ce na­prze­ciw niego zwło­ki po­two­ra, który przez ostat­nie lata trzy­mał Gre­cję w po­słu­chu dla króla Krety i prze­tarł twarz dło­nią, nie wie­rząc do końca, że udało mu się wy­ko­nać tę misję. A jed­nak, za­da­nie wy­ko­na­ne.

Po chwi­li wstał, zła­pał nić Ariad­ny, która oka­za­ła się jego naj­waż­niej­szą bro­nią i ru­szył jej śla­dem w stro­nę wyj­ścia z la­bi­ryn­tu. Na końcu cze­ka­ła na niego sława, cze­ka­ła wdzięcz­ność Ateń­czy­ków, a przede wszyst­kim cze­ka­ła Ariad­na.

Księż­nicz­ka, czy nie księż­nicz­ka, Te­ze­usz czuł, że po pro­stu musi ją po­ca­ło­wać.

Koniec

Komentarze

Miś prze­czy­tał bez bólu, ale bez fraj­dy. Pew­nie dla­te­go, że nie jest już dziec­kiem. Po­mysł jest, ma po­ten­cjał (jak po­wie­dzie­li­by mą­drzej­si). Nie­zbyt star­sze­mu dziec­ku chyba by się spodo­ba­ło. Krót­sze zda­nia pod­krę­ci­ły­by tempo.

 

 

Cześć, 

Jako, że ko­cham cykl Olim­pij­skich He­ro­sów Ricka Rior­da­na byłeś na prze­gra­nej po­zy­cji. Ale nawet bez ta­kiej kon­ku­ren­cji było nie­ste­ty słabo. Opko bez po­my­słu, po pro­stu wzię­ty na warsz­tat mit, do któ­re­go do­da­łeś dia­lo­gi i jakąś tam war­stwa emo­cjo­nal­na. Spo­koj­nie można było wy­rzu­cić po­lo­we za­war­to­ści i zro­bic szor­ta.

Na twoim miej­scu mając taki ma­te­riał źró­dło­wy po­eks­pe­ry­men­to­wał­bym z tre­ścią, czy­niąc z mi­no­tau­ra prze­ra­żo­ną ofia­rę. Zwie­rzy­nę, na która wszy­scy po­lu­ją w po­go­ni za sławą, a która je­dy­nie pra­gnie żyć. W takim wy­pad­ku z te­ze­usza łatwo by­ło­by zro­bic praw­dzi­we­go „po­two­ra”. Ale to już bar­dzo od sie­bie opi­nia. Na ko­niec, jak już pan Koala wspo­mniał: krót­sze zda­nia. Na­praw­dę po­mo­gło­by tutaj.

to tyle, po­zdra­wiam i życzę po­wo­dze­nia :)

 

Jak dla mnie mało to cie­ka­we, by nie rzec, nudne opo­wia­da­nie, spro­wa­dza­ją­ce się do opisu walki, która mogła przy­da­rzyć się do­wol­nym uczest­ni­kom, a je­dy­nie przez umiesz­cze­nie jej w la­bi­ryn­cie padło na Te­ze­usza i Mi­no­tau­ra.

Te­ze­usz, o ile mi wia­do­mo, był mło­dym męż­czy­zną i he­ro­sem, i wie­lo­krot­ne na­zy­wa­nie go chło­pa­kiem nie jest naj­lep­szym po­my­słem.

Wy­ko­na­nie po­zo­sta­wia wiele do ży­cze­nia.

 

Za­ci­snął pięść obok paska, po raz ko­lej­ny upew­nia­jąc się, że jest bez­piecz­ny. → W jaki spo­sób za­ci­ska­nie pię­ści obok paska za­pew­nia­ło bez­pie­czeń­stwo?

 

sto dwa­dzie­ścia za­krę­tów. Na ko­lej­nym skrzy­żo­wa­niu ko­ry­ta­rzy skrę­cił w prawo… → Nie brzmi to naj­le­piej.

 

Spo­glą­dał na Te­ze­usza zi­ry­to­wa­nym wzro­kiem. → Na czym po­le­ga iry­ta­cja wzro­ku?

 

Te­ze­usz po­wo­li opu­ścił miecz, nie spusz­cza­jąc wzro­ku… → Nie brzmi to naj­le­piej.

 

Nie ważne, o co pro­si­łeś→ – Nie­waż­ne, o co pro­si­łeś

 

Nie muszę się cie­bie słu­chać!Nie muszę cie­bie słu­chać!

 

– Dzię­ki – rzu­cił jesz­cze w kie­run­ku ojca. → – Dzię­ki – rzu­cił jesz­cze do ojca.

Mó­wi­my coś do kogoś, nie w czy­imś kie­run­ku.

 

który jed­no­cze­śnie roz­pły­nął się we mgle. → Jed­no­cze­śnie z czym się roz­pły­nął?

 

Po­czuł zna­jo­mą eks­cy­ta­cję zbli­ża­ją­cą się bitwą… → Po­czuł zna­jo­mą eks­cy­ta­cję zbli­ża­ją­cą się walką

 

kontr­ata­kiem w po­sta­ci ciosu pię­ścią w stro­nę na­past­ni­ka. → Jaki jest cel wy­mie­rza­nia cio­sów w czy­jąś stro­nę? Byłam prze­ko­na­na, że celem za­da­wa­nia cio­sów jest tra­fie­nie prze­ciw­ni­ka.

 

Mi­no­taur, który po chwi­li za­ry­czał gło­śno… → Masło ma­śla­ne – ryk jest gło­śny z de­fi­ni­cji.

 

Po­twór naj­wi­docz­niej for­mu­ło­wał plan dzia­ła­nia. → Czy do­brze ro­zu­miem, że po­twór in­for­mo­wał, co ma za­miar zro­bić?

 

Te­ze­uszo­wi na ten widok prze­szedł zimny dreszcz. → Te­ze­usza na ten widok prze­szedł zimny dreszcz.

 

Wy­pro­wa­dził więc cios w stro­nę głowy Te­ze­usza.Wy­pro­wa­dził więc cios w głowę Te­ze­usza.

 

Pięść Mi­no­tau­ra za­głę­bi­ła się w znaj­du­ją­cą się za nim ścia­nę… → Czy do­brze ro­zu­miem, że Mi­no­taur za­da­wał ciosy na oślep, skoro tra­fił w ścia­nę za sobą?

 

ude­rzy­ła w niego, wy­rzu­ca­jąc go w po­wie­trze i prze­no­sząc go w kie­run­ku… → Nad­miar za­im­ków.

 

po­mo­gła mu po­wo­li usiąść, opie­ra­jąc go o ścia­nę la­bi­ryn­tu. Usia­dła obok, nie spusz­cza­jąc z niego wzro­ku. Wszyst­ko wska­zy­wa­ło na to, że przez cały czas jego po­by­tu w la­bi­ryn­cie, cze­ka­ła na niego w miej­scu… → Nad­miar za­im­ków.

 

a na sobie miała tę samą nie­bie­ską su­kien­kę. → Oba­wiam się, że Ariad­na nie no­si­ła su­kien­ki, mogła być ubra­na w pe­plos.

 

Wska­za­ła pal­cem roz­la­ną wodę nie­opo­dal wej­ścia. – Zu­peł­nie jakby była tak głę­bo­ka, jak stud­nia.

Te­ze­usz spoj­rzał nie­chęt­nie na wodę. Był pe­wien, że gdyby spraw­dził, oka­za­ło­by się, że jest w niej mor­ska woda. → Czy to ce­lo­we po­wtó­rze­nia?

 

Wła­ści­wie to cięż­ko na­zwać pla­nem akcję→ Wła­ści­wie to trud­no na­zwać pla­nem akcję

 

wcale mi się nie po­do­ba wizji walki… → Li­te­rów­ka.

 

Te­ze­usz wbił wzrok w zie­mie. → Li­te­rów­ka.

 

a teraz z moją nogą wszyst­ko gra. – po­ma­cał żebra… → To sfor­mu­ło­wa­nie nie pa­su­je tutaj, jest zbyt współ­cze­sne.

a teraz z moją nogą wszyst­ko w po­rząd­ku. – Po­ma­cał żebra

Tu znaj­dziesz wska­zów­ki, jak za­pi­sy­wać dia­lo­gi.

 

Za­bi­je tą be­stię… → Za­bi­ję tę be­stię

 

szar­żu­jąc w stro­nę Te­ze­usza, któ­re­go do­strzegł na­tych­miast po mi­nię­ciu za­krę­tu. Be­stia rzu­ci­ła się w jego stro­nę tak… → Po­wtó­rze­nie.

 

od­wró­cił się w stro­nę po­two­ra wpa­da­ją­ce­go wła­śnie na ścia­nę. Od­cze­kał kilka se­kund aż Mi­no­taur zwró­cił się w jego stro­nę… → Jak wyżej.

 

a ta be­stia cią­gle żyła.

Be­stia uspo­ko­iła się nieco… → Jak wyżej.

 

– Ateny górą! – Wrza­snął, nie wie­dząc sa­me­mu dla­cze­go. → – Ateny górą! – wrza­snął, nie wie­dząc dla­cze­go.

Kon­cert fa­jer­wer­ków mocno dla mnie prze­cięt­ny. Po­sta­cie są dosyć słabo za­ry­so­wa­ne, co mam wra­że­nie wy­ni­kło z tego, że naj­pierw mialy coś zro­bić, a potem do­pie­ro do­sta­ły kwe­stie dia­lo­go­we.

Tempo masz w miarę prze­my­śla­ne, ale gubi się ono w trak­cie opi­sów walk – raz da­jesz sporo szcze­gół­łów, któe to spo­rwal­nia­ją, potem zaś ga­lo­pu­jesz, jak­byś chciał ją czym prę­dzej skoń­czyć.

Tak więc jest jesz­cze sporo do pracy. Chwy­taj przy­dat­ne linki:

Dia­lo­gi – mini po­rad­nik Na­zgu­la: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dia­lo­gi – kla­sycz­ny po­rad­nik Mor­ty­cja­na: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Pod­sta­wo­we po­ra­dy por­ta­lo­we Se­le­ne: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o be­to­wa­niu au­tor­stwa Psy­cho­Fi­sha: Betuj bliź­nie­go swego jak sie­bie sa­me­go

Temat, gdzie można pytać się o pro­ble­my ję­zy­ko­we:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szu­kać spe­cja­li­stów do “ri­ser­czu” na wy­bra­ny temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Po­rad­nik łow­ców ko­men­ta­rzy au­tor­stwa Fin­kli, czyli co robić, by być ko­men­to­wa­nym i przez to zbie­rać duży więk­szy “fe­ed­back”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Po­rad­nik Is­san­de­ra, jak do­stać się do Bi­blio­te­ki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Opis funk­cjo­no­wa­nia por­ta­lu i tu­tej­szych oby­cza­jów au­tor­stwa Dra­ka­iny:

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842 

Po­wo­dze­nia!

Nowa Fantastyka