- Opowiadanie: P.Glowacki - Ava

Ava

Moje pierw­sze opo­wia­da­nie na tej stro­nie!

v. 2

 

„— To zna­czy, że bu­tel­ka jest do po­ło­wy pełna czy do po­ło­wy pusta? — za­py­tał, zu­peł­nie nie zwa­ża­jąc na dal­szą część wy­po­wie­dzi Avy.

— To pa­ra­doks ję­zy­ko­wy. Pusty jest prze­ci­wień­stwem peł­ne­go, a jed­nak oba stwier­dze­nia są po­praw­ne. Aby roz­wią­zać pa­ra­doks na­le­ży spoj­rzeć na przed­miot jako dwie po­ło­wy, za­miast… 
— Wiem jak roz­wią­zać ten pa­ra­doks — wtrą­cił się Mar­cel. — Nie od­po­wie­dzia­łaś na moje py­ta­nie. 
— Jedna po­ło­wa bu­tel­ki jest pełna, na­to­miast druga po­ło­wa bu­tel­ki jest pusta — stwier­dzi­ła S. I.
— Jak dla mnie jest do po­ło­wy pusta — po­wie­dział, po czym upił ko­lej­ny łyk. — A teraz nawet bar­dziej. “

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Ava

– Witaj, Mar­ce­lu. 

Można by po­my­śleć, że była to żywa isto­ta, gdyby nie wy­pra­ny z emo­cji ton i cichy szum to­wa­rzy­szą­cy urzą­dze­niu za każ­dym razem, gdy wy­da­wa­ło z sie­bie dźwięk. 

Sztucz­na in­te­li­gen­cja mogła przy­brać do­wol­ny wy­gląd, który na­stęp­nie po­ja­wiał się na ekra­nach. Jej wła­ści­ciel zde­cy­do­wał się na usta­wie­nia fa­brycz­ne: śnież­no­bia­łą twarz, błę­kit­ne włosy i rów­nie zimne oczy. Cała po­stać była stwo­rzo­na z ty­się­cy drob­nych punk­ci­ków, które zda­wa­ły się pły­nąć, gdy się po­ru­sza­ła. Nie była jed­nak ni­czym wię­cej niż trój­wy­mia­ro­wym por­tre­tem na czar­nych ka­fel­kach po­kry­tych war­stwą kurzu.

Może nie miała ho­lo­gra­ficz­ne­go ciała, ale mogła po­ru­szać się po całym domu. Wę­dro­wa­ła na złą­czo­nych ze sobą pły­tach, przy­cze­pio­nych w po­ło­wie wy­so­ko­ści każ­dej ścia­ny. 

– Która go­dzi­na? – za­py­tał sztucz­ną in­te­li­gen­cję. 

– Jest siód­ma trzy­dzie­ści dwie rano – od­po­wie­dzia­ła, a na jej ja­snej twa­rzy po­ja­wił się uśmiech. 

Nie spoj­rzał w stro­nę ekra­nu, gdy mó­wi­ła. Jej głos brzmiał zimno, jakby był skie­ro­wa­ny do ob­ce­go. Nie chciał się prze­ko­nać, czy oczy były rów­nie chłod­ne. Pod­niósł się z łóżka i z po­chy­lo­ną głową pod­szedł do ster­ty ubrań na pod­ło­dze, po czym wy­brał z niej te, które wy­da­wa­ły mu się naj­czyst­sze.

Wy­cho­dząc z po­ko­ju prze­wró­cił kilka pu­stych bu­te­lek, kar­to­nów i pu­szek. Od­su­nął po­tłu­czo­ne szkło z drogi, my­śląc o tym, że przy­naj­mniej na­tar­czy­wą ciszę prze­rwa­ło coś, co nie było Avą.

Skie­ro­wał się do po­miesz­cze­nia o ścia­nach z po­zdzie­ra­ną farbą, oknach szczel­nie za­bi­tych de­ska­mi i pod­ło­gą ukry­tą pod war­stwą brudu. Pra­cow­nia wy­glą­da­ła po­dob­nie do resz­ty domu, rów­nie znisz­czo­na i za­nie­dba­na. Róż­ni­cę sta­no­wił brak śmie­ci i resz­tek je­dze­nia, któ­rych miej­sce zaj­mo­wa­ły nie­do­koń­czo­ne urzą­dze­nia, kom­pu­te­ry, ka­wał­ki me­ta­lu, prze­wo­dy i wy­szczer­bio­ne na­rzę­dzia. 

Na środ­ku po­miesz­cze­nia był duży stół, na któ­rym Mar­cel prze­pro­wa­dzał testy i re­ali­zo­wał pro­jek­ty. Wy­cią­gnął z cha­osu przed­mio­tów kilka po­żół­kłych kar­tek. Kątem oka spoj­rzał na szkic głowy an­dro­ida, który z wy­glą­du przy­po­mi­nał urzą­dze­nie le­żą­ce tuż przed nim, choć na ob­raz­ku nie było tak znisz­czo­ne i brud­ne.

– Ava, gdzie skoń­czy­li­śmy ostat­nio? – za­py­tał, a S.I. po­ja­wi­ła się przy nim szyb­ko.

Błę­kit, któ­rym ema­no­wa­ła lekko roz­ja­śnił mrok po­miesz­cze­nia.

– Pięć­dzie­sią­ty trze­ci cał­ko­wi­ty re­start sys­te­mu obiek­tu dru­gie­go – od­po­wie­dzia­ła, a jej puste oczy przy­glą­da­ły się mu w ocze­ki­wa­niu na dal­sze po­le­ce­nia. 

Tylko wes­tchnął, przy­po­mi­na­jąc sobie go­rycz po­raż­ki wczo­raj­sze­go wie­czo­ra. 

Po­czą­tek nie­po­wo­dzeń się­gał tak da­le­ko, jak jego wspo­mnie­nie pierw­sze­go spo­tka­nia Avy, ale praca nad tym pro­jek­tem była je­dy­nym, co znał i po­świę­cił dla niej każdy aspekt swo­je­go życia. 

Droga pro­wa­dzi­ła do­ni­kąd, ale co miał zro­bić, je­że­li je­dy­na al­ter­na­ty­wa po­zwa­la­ła mu tylko się za­trzy­mać? 

– Włącz świa­tło – po­le­cił pod nosem.

– Włą­czam świa­tło.

Mimo to po­miesz­cze­nie po­zo­sta­wa­ło zdo­mi­no­wa­ne przez ciem­ność. 

– Ava, włącz świa­tło – po­wtó­rzył gło­śniej i do­bit­niej, za­sta­na­wia­jąc się, czy przyj­dzie mu mę­czyć się z ko­lej­ną uster­ką w jej sys­te­mie. 

– Świa­tło jest włą­czo­ne – stwier­dzi­ła i gdyby nie wie­dział, że to było nie­moż­li­we, przy­siągł­by, że usły­szał w jej gło­sie zdzi­wie­nie. 

Umysł z pew­no­ścią pła­tał mu figle. 

Po­krę­cił głową od­pę­dza­jąc od sie­bie głu­pie wy­obra­że­nie i pod­szedł do włącz­ni­ka. Na­ci­snął go raz, drugi, trze­ci, ale nic się nie dzia­ło. W chwi­li zło­ści klik­nął jesz­cze kilka razy, wie­dząc, że ni­cze­go nie zdoła tym spo­so­bem osią­gnąć. 

– Czy wszyst­ko do­brze? – za­py­ta­ła sztucz­na in­te­li­gen­cja, gdy z za­cho­wa­nia Mar­ce­la wy­wnio­sko­wa­ła, że był zde­ner­wo­wa­ny. 

– Po­łącz mnie z moim do­staw­cą prądu – ode­zwał się, gdy inne roz­wią­za­nie nie chcia­ło mu przyjść do głowy. 

Nie uiścił opła­ty za prąd w tym mie­sią­cu. Nawet nie pa­mię­tał, kiedy ostat­nim razem to zro­bił. Dług był już zbyt wy­so­ki i je­że­li nie wpła­ci całej sumy, może po­że­gnać się z elek­trycz­no­ścią. 

Wy­szedł z pra­cow­ni. Nie­wie­le mógł zro­bić, gdy je­dy­nym źró­dłem świa­tła był po­kry­ty błę­ki­tem skra­wek na ścia­nie. Za­trzy­mał się w wą­skim ko­ry­ta­rzu przy drzwiach do wyj­ścia z miesz­ka­nia, ale to nie w ich stro­nę pa­trzył. Po­ło­żył dłoń tuż obok, gdzie swój po­czą­tek miał długi, czar­ny ekran. Szkla­ny kwa­drat o boku wiel­ko­ści kart­ki pa­pie­ru wy­su­nął się ze ścia­ny pod lek­kim na­ci­skiem dłoni na­ukow­ca, co po­zwo­li­ło mu na do­stęp do sys­te­mu urzą­dze­nia.

– Co ro­bisz? – za­py­ta­ła Ava. 

Gdyby zro­bił z jej ba­te­rii swoje głów­ne źró­dło za­si­la­nia, wtedy mógł­by spo­koj­nie pra­co­wać przez całe mie­sią­ce.

Nie! Skar­cił się w my­ślach.

Nie może tego zro­bić, nie po­ra­dzi sobie bez niej.

Po­szedł do kuch­ni i otwo­rzył lo­dów­kę, któ­rej świa­tło we­wnątrz rów­nież było zga­szo­ne. Przy­naj­mniej nie mu­siał się mar­twić, że coś się ze­psu­je, bo i tak nie było w niej je­dze­nia. Nie po­trze­bo­wał świa­tła, by się­gnąć po bu­tel­kę z ciem­no­brą­zo­we­go szkła. Nie było jesz­cze ósmej, ale nie prze­szka­dza­ło mu to, by po­cią­gnąć duży łyk piwa. 

Wszyst­kie krze­sła le­ża­ły po­ła­ma­ne, a drza­zgi mie­sza­ły się z bru­dem, dla­te­go usiadł na stole. Do po­ko­ju wpa­da­ło słabe świa­tło, które sta­wa­ło się ja­śniej­sze tylko na ułam­ki se­kund, gdy bły­ska­wi­ce mru­ga­ły na nie­bie. 

Kuch­nię roz­ja­śni­ło nie­bie­skie świa­tło, co ozna­cza­ło, że w po­miesz­cze­niu po­ja­wi­ła się Ava. Nie ode­zwał się ani nie od­wró­cił w jej stro­nę. Cze­kał, aż zgani go za nie­wła­ści­we od­ży­wia­nie, ale nie padło na ten temat nawet słowo. Wi­sia­ła cicho tuż przy Mar­ce­lu, pik­se­lo­wą twarz trzy­ma­jąc na wy­so­ko­ści jego głowy. 

– Twoja matka pró­bu­je się z tobą skon­tak­to­wać – oświad­czy­ła sztucz­na in­te­li­gen­cja. 

– Od­rzuć po­łą­cze­nie – zde­cy­do­wał nie mając naj­mniej­szej ocho­ty, by z kimś roz­ma­wiać. 

– Po­łą­cze­nie zo­sta­ło od­rzu­co­ne. – Znik­nę­ła na uła­mek se­kun­dy, by po­ja­wić się na ścia­nie na­prze­ciw­ko swo­je­go wła­ści­cie­la. – Czy nie po­wi­nie­neś z nią po­roz­ma­wiać? – za­py­ta­ła po dłuż­szej chwi­li. 

– Dla­cze­go tak uwa­żasz?

Po­cią­gnął ko­lej­ny łyk z bu­tel­ki, po czym spoj­rzał na Avę. Dłu­gie, nie­bie­skie rzęsy się­gnę­ły po­li­ków, gdy S.I. w za­sta­no­wie­niu przy­glą­da­ła się ster­cie śmie­ci na brud­nej pod­ło­dze.

Długo mil­cza­ła, nim zde­cy­do­wa­ła się na od­po­wiedź.

– Nie wiem.

Nie to chciał od niej usły­szeć. Za­pro­gra­mo­wał ją, by zwra­ca­ła uwagę na takie rze­czy. Każda ozna­ka cho­ro­by: fi­zycz­nej czy psy­chicz­nej, nie mogła ujść jej uwa­dze. Miała być pod­po­rą dla cho­rych, pil­no­wać, by jej wła­ści­cie­le pro­wa­dzi­li zdro­wy tryb życia, czy sta­rać się roz­wią­zy­wać pro­ble­my ro­dzin­ne. Tak dzia­ła­ły nie­mal­że wszyst­kie Avy. 

Za­py­ta­na o in­ten­cje po­win­ny od­po­wia­dać, że zdro­wie ludzi jest ich naj­wyż­szym prio­ry­te­tem. Po­zo­sta­łe mo­de­le mogły w tym celu do­pa­so­wy­wać swoją wer­sję praw­dy. Miały osią­gnąć jak naj­lep­szy efekt. Ich małe kłam­stwa, mogły nawet ura­to­wać ludz­kie życie. 

Nie mógł po­zba­wić swo­jej S.I. funk­cji “opie­ki”, ale zdo­łał ją ogra­ni­czyć.

Nie chciał sły­szeć kłamstw. Nie po­trze­bo­wał wspar­cia od urzą­dze­nia, które ro­bi­ło to tylko dla­te­go, że tak zo­sta­ło za­pro­gra­mo­wa­ne. Chciał, by Ava zro­zu­mia­ła, dla­cze­go po­win­na przej­mo­wać się czy­imś zdro­wiem i szczę­ściem. Swoim szczę­ściem rów­nież. Chciał, by była czło­wie­kiem, ale już dawno stra­cił wiarę w to, że zdoła ją nim uczy­nić.

Sztucz­na in­te­li­gen­cja wy­świe­tli­ła się obok niego, na przy­le­głej ścia­nie. Mar­cel oparł skroń o pustą część ekra­nu i uważ­nie przy­glą­dał się jej twa­rzy. Miała de­li­kat­ny nos, pełne usta i duże, pięk­ne oczy o dłu­gich rzę­sach. Dla­cze­go, gdy ją two­rzył, zde­cy­do­wał, by tak nie­wie­le róż­ni­ła się od czło­wie­ka? Dla­cze­go ta róż­ni­ca wciąż po­zo­sta­wa­ła tak duża? 

Jedna bu­tel­ka, druga, trze­cia…

Ile już wypił? 

Cyfry.

Która go­dzi­na?

Wię­cej cyfr. 

Nie­istot­ne. 

Mar­cel zgra­mo­lił się ze stołu, chwy­cił za nóż i chwiej­nym kro­kiem po­szedł do ła­zien­ki. Obmył twarz brud­ną i śmier­dzą­cą stę­chli­zną wodą. Przez chwi­lę przy­glą­dał się swo­je­mu od­bi­ciu w lu­strze na drzwiach szaf­ki nad umy­wal­ką: miał za­nie­dba­ną brodę, pasma si­wych wło­sów i zmarszcz­ki. Nawet nie za­uwa­żył, kiedy tak bar­dzo się zmie­nił. 

Wyjął z szaf­ki sło­iczek i prze­chy­lił go, pró­bu­jąc prze­sy­pać za­war­tość na otwar­tą dłoń, ale nic nie wy­pa­dło. Rzu­cił przed­mio­tem o ścia­nę, a zbite szkło z brzę­kiem upa­dło na zie­mie. 

Wie­dział, że nie miał idość ta­ble­tek, by… Wy­star­czy­ła­by jedna, by się uspo­ko­ić.

– Czy wszyst­ko do­brze? – za­py­ta­ła Ava, po­ja­wia­jąc się w po­miesz­cze­niu. – Sły­sza­łam, że coś się zbiło. 

 Mar­cel pró­bo­wał spo­wol­nić pę­dzą­ce w szale myśli, które ka­za­ły mu rów­no­cze­śnie skła­mać i po­wie­dzieć praw­dę. W efek­cie wy­do­był z sie­bie tylko nie­zro­zu­mia­ły beł­kot. S.I. nie wie­dząc jak za­re­ago­wać, tylko spoj­rza­ła na niego spod zmarsz­czo­nych brwi. Nawet w tym pro­stym ge­ście wy­da­ła mu się nie­szcze­ra.

– Zzidź sobje – dodał, od­naj­du­jąc w gło­wie tą je­dy­ną jasną myśl.

Nie chciał, żeby Ava go oglą­da­ła, gdy był w takim sta­nie. 

Sztucz­na In­te­li­gen­cja nie znik­nę­ła. Czyż­by nie zro­zu­mia­ła pro­ste­go po­le­ce­nia? Po­my­ślał, że znów po­wie­dział coś zbyt nie­wy­raź­nie. Mach­nął ręką i pod­szedł do po­kry­tej rdzą wanny, żeby na­peł­nić ją zimną wodą. Ogrze­wa­nie rów­nież było wy­łą­czo­ne. 

– Myślę, że po­wi­nie­neś od­no­wić kon­takt z ro­dzi­ną. Oni za tobą tę­sk­nią, Mar­cel – po­wie­dzia­ła sztucz­na in­te­li­gen­cja. 

Kła­ma­ła. Był pe­wien, że kła­ma­ła. Prze­cież nie roz­ma­wiał z ro­dzi­ną od ponad dzie­się­ciu lat, dla­cze­go mie­li­by się o niego mar­twić? Wszy­scy poza matką naj­pew­niej zdą­ży­li o nim cał­ko­wi­cie za­po­mnieć. Nie miał im tego za złe, prze­cież był nikim. 

Ava też o nim za­po­mni. 

Z tyłu głowy po­ja­wi­ła mu się nie­po­ko­ją­ca myśl: Ava nie po­win­na kła­mać. Nie jego model. Prze­pro­gra­mo­wał ją, więc nie po­win­na być do tego zdol­na. Mogła je­dy­nie zwra­cać uwagę na nie­po­ko­ją­ce ją za­cho­wa­nia. Ogra­ni­czył to. Ogra­ni­czył! Więc jak to było moż­li­we?

Może nie kła­ma­ła, może na­praw­dę wie­rzy­ła w te bzdu­ry?

Na­iw­ne, uro­cze urzą­dze­nie. 

– Mo­żesz zna­leźć pracę – za­pro­po­no­wa­ła. 

Wanna za­peł­ni­ła się do po­ło­wy.

– Wiesz, że… że wy­glą­dasz jak ona? U-uszy­em jej por­tre­tu do-do cie­bie – mówił po­wo­li, zu­peł­nie igno­ru­jąc to, co miała mu do po­wie­dze­nia Ava.

– To po­mo­że ci zor­ga­ni­zo­wać swoją co­dzien­ność.

– Ale ty nigdy nie bę­dziesz nią. Ona nie żyje! Nie żyje! – krzy­czał w czar­ny ekran. 

Łzy po­cie­kły mu po po­licz­kach, gdy w my­ślach od­ży­ły mu stare wspo­mnie­nia. Za­pa­łał się za głowę, wplą­tu­jąc palce we włosy, za­mknął oczy i wrza­snął na sie­bie kilka razy, by o tym nie my­śleć. Za nie­dłu­go to nie bę­dzie miało zna­cze­nia. Wresz­cie wszyst­ko się skoń­czy. 

– Nie je­steś trzeź­wy – stwier­dzi­ła S.I.

Je­że­li do­pie­ro do­szła do tej kon­klu­zji, za­ję­ło jej to sta­now­czo za długo. Mar­cel spoj­rzał na nią przez ścia­nę łez. Marsz­czy­ła nos, usta miała wy­krzy­wio­ne w gry­ma­sie, a oczy pierw­szy raz nie były puste. Była na niego zła?

Od­wró­cił się w stro­nę chlu­po­czą­cej wody. 

Ava miała rację, był pi­ja­ny i to tak bar­dzo, że za­czął wy­obra­żać sobie, że miała emo­cje. Prze­cież nie mogła się zło­ścić. Tym po­dob­ne cechy nigdy nie zna­la­zły się w jej opro­gra­mo­wa­niu. 

Wanna się za­peł­ni­ła. 

Wszedł do niej w ubra­niach, nie przej­mu­jąc się zimną wodą. 

– Odejdź – ostro roz­ka­zał Avie, tym razem będąc pew­nym, że zro­zu­mia­ła, co do niej po­wie­dział.

Znik­nę­ła, bo nie mogła prze­ciw­sta­wić się ja­sne­mu roz­ka­zo­wi. 

Ponad wszyst­ko nie chciał, żeby zo­ba­czy­ła, co teraz robił. Nie mogła go osą­dzać, nie mogła go za­trzy­mać, nie mogła zro­bić nic, tylko wi­sieć na czar­nym ekra­nie i spo­glą­dać w jego stro­nę. Nie ro­zu­miał dla­cze­go, ale za­le­ża­ło mu na jej zda­niu i bał się, co by sobie po­my­śla­ła wi­dząc to, nawet je­że­li wie­dział, że to było ir­ra­cjo­nal­ne.

Bał się, że Jej oczy pa­trzy­ły przez Avę.

Czer­wień spły­wa­ją­ca po jego przed­ra­mio­nach i dło­niach mie­sza­ła się z wodą, two­rząc pod jej po­wierzch­nią abs­trak­cyj­ne kształ­ty, by wresz­cie roz­pły­nąć się w róż. Przy­glą­dał się temu, aż do­tar­ło do niego, że S.I. po­słu­cha­ła jego po­le­ce­nia tylko na chwi­lę, po czym znów po­ja­wi­ła się w ła­zien­ce. Mar­cel sku­pił wzrok na źró­dle ja­sne­go, błę­kit­ne­go świa­tła. 

– Prze­pra­szam – wy­beł­ko­tał. – Obie­ca­łem ci, że bę­dziesz taka, jak lu­dzie. Mó­wi­łem, że bę­dziesz mieć uczu­cia i wolę, ale cię za­wio­dłem. Prze­pra­szam…

Jego świa­do­mość ucie­ka­ła, a wszyst­ko sta­wa­ło się coraz bar­dziej przy­tłu­mio­ne, jakby świat za­czął się od niego od­su­wać.

– We­zwa­łam po­go­to­wie ra­tun­ko­we, nie­dłu­go tu będą – oświad­czy­ła S.I.

– Od­wo­łaj… Od­wo­łaj je – po­wie­dział cicho.

Nie miał siły, by dodać coś jesz­cze. Za­mknął oczy i po­zwo­lił, by głowa bez­wład­nie opa­dła mu na pierś, a ręce zwi­sa­ły za kra­wędź.

Nim świa­do­mość cał­ko­wi­cie go opu­ści­ła, usły­szał jesz­cze jedno słowo Avy:

– Nie.

Koniec

Komentarze

Cześć, P. Gło­wac­ki. :-)

Sprawdź płeć, jeśli je­steś ko­bie­tą – ok, jeśli nie też ok, lecz może zmień na męską, in­nych nie ma – apli­ka­cja. Wy­bierz. ;-) Piszę o tym, po­nie­waż nie wiem, jak się zwra­cać, a j. pol­ski jest w tym wzglę­dzie re­stryk­cyj­ny.

 

Po pierw­sze cie­szę się, że wsta­wi­łaś opo­wia­da­nie. Jest sf, drugi powód do ra­do­ści. Zmniej­szy­ła­bym licz­bę tagów, po­nie­waż taka ich licz­ba nic nie mówi. 

Trze­cie bę­dzie – jest so-so, dla mnie jako czy­tel­ni­ka i przy­go­tuj się men­tal­nie na kry­ty­kę.

Przed­mo­wa mnie nie za­chwy­ci­ła, ogra­na i nie­wie­le mówi o Adzie i re­la­cji, choć wpro­wa­dza ro­dzaj czło­wie­czej wyż­szo­ści, która we wła­ści­wym tek­ście jest słabo za­zna­czo­na.

 

Od­no­śnie sa­me­go tek­stu. 

Dla mnie jest za długi na ideę i za­ło­żo­ną fa­bu­łę; wła­ści­wie nic się nie dzie­je. Jasne biją go, może krwa­wi, lecz bra­ku­je dy­le­ma­tów, a mamy 43k zna­ków (ze spa­cja­mi, zgoda).

 

Py­ta­nia– za­my­śle­nia:

* Dla­cze­go nie chciał zgo­dzić się na ho­lo­gram? Co to zna­czy, że nie by­ła­by tym samym? Prze­cież by­ła­by, czy tak po­ko­chał ciąg pły­tek na ścia­nie? Sam motyw jest cie­ka­wy, lecz go dalej nie roz­wi­jasz.

* W wielu miej­scach wy­ja­śniasz rze­czy oczy­wi­ste – czemu? Opi­su­jesz wy­obra­że­nie Ady, tłu­ma­czysz jej, funk­cjo­no­wa­nie, ktore tego nie wy­ma­ga. Kto jest głów­nym bo­ha­te­rem, o nim wiemy nie­wie­le, a o jego in­te­rak­cji z Adą jesz­cze mniej. Przed­sta­wiasz spra­wy z po­zy­cji wszech­wład­ne­go nar­ra­to­ra, który wie wszyst­ko, co jest ok, tak w ogóle, ale w tym przy­pad­ku nie­ko­niecz­nie.

*Bra­ku­je re­la­cji, in­te­rak­cji uza­sad­nia­ją­cych okre­ślo­ny sto­su­nek bo­ha­te­ra do Ady. 

* Skąd lu­dzie w barze wie­dzie­li, kim jest bo­ha­ter i co robi w ukry­ciu od wielu lat?

* Dla­cze­go wszy­scy w barze są brud­ni, od­ra­ża­ją­cy i źli, wła­ści­wie nie wie­dzieć czemu: „brud­ne pa­znok­cie, tłu­sty palec pra­wie wło­ży­ła mu do oka, śmier­dzi…”.

*Dla­cze­go on miał wej­ście do ośrod­ka i dla­cze­go by­wal­ców baru wner­wi­ła re­la­cja do­ty­czą­ca Adama?

 

Dro­bia­zgi:

Za­py­ta­nie o in­ten­cje po­win­ny od­po­wia­dać, że zdro­wie ludzi jest ich naj­wyż­szym prio­ry­te­tem.

Kiks.

Czuł parę z go­to­wa­ne­go szcza­wiu i jajek, a osła­bio­ne gło­dem mię­śnie już po kilku chwi­lach oporu za­czy­na­ły go boleć od utrzy­my­wa­ne­go na­pię­cia.

– Mów(+,) co o tym wiesz! – roz­ka­zał mu jeden z klien­tów baru, kła­dąc dłoń o brud­nych pa­znok­ciach nie­da­le­ko ręki, w któ­rej Mar­cel trzy­mał łyżkę.

Pierw­sze pod­kre­śle­nie – czy breja to szczaw z jaj­ka­mi?

(+,) prze­ci­nek.

Nagle na­cisk na głowę by­łe­go na­ukow­ca ze­lżał. Mar­cel nie spo­dzie­wał się tego i nie zdą­żył w porę prze­stać się od­py­chać. Po­le­ciał do tyłu, upa­da­jąc ze stoł­ka i ude­rzył o zie­mię.

Jeśli na­cisk ze­lżał, czemu po­le­ciał do tylu, ra­czej mało praw­do­po­dob­ne w tym przy­pad­ku i w za­sa­dzie nie­po­trzeb­ne. Czy upad­ki bu­du­ją na­pię­cie i akcję?

Za­dźwię­cza­ło mu w uszach, ból roz­szedł się po czasz­ce, a z płuc wy­le­cia­ło po­wie­trze. Cięż­ko zła­pał od­dech, po­wstrzy­my­wał łzy z bólu, gdy dwie osoby chwy­ci­ły go za ra­mio­na i przy­szpi­li­ły do ścia­ny. Miał wra­że­nie, że coś cie­kło mu po karku, ale nie chciał się na tym sku­piać.

„Po­wie­trze” wy­le­cia­ło z płuc, cie­kło mu – co (?). Po­my­śla­ła­bym, czy i po co ten opis w barze, co wła­ści­wie wnosi do głów­ne­go wątku? Za­czy­nam my­śleć, źe nie wiem, o czym pi­szesz. Nie ro­zu­miem.

– Mów, mów, ina­czej nie­faj­nie się to dla cie­bie skoń­czy – gro­ził jeden z opry­chów

Pod­kre­śle­nia: pierw­sze – no, weź „nie­faj­nie” i mówi to „oprych”. :p

– Pro­szę, wy­pu­ście mnie – bła­gał sła­bym gło­sem.

W ta­kich sy­tu­acjach warto uwa­żać. Jeśli ktoś błaga, to ra­czej jasne, że nie moc­nym, zde­cy­do­wa­nym gło­sem. 

Na­wią­zu­je po­łą­cze­nie alar­mo­we – oświad­czy­ła.

Li­te­rów­ka.

 

Pod­su­mo­wu­jąc, po­mysł z kłam­stwem z po­cząt­ku – in­te­re­su­ją­cy, lecz nie roz­wi­nię­ty, a potem za­czy­nasz re­ali­zo­wać ko­lej­ne po­my­sły/akcje, dla mnie za dużo mo­ty­wów i za dużo roz­bież­no­ści; wątek związ­ku z AI lekko ogra­ny, choć nie w kon­tek­ście kłam­stwa i na nim chyba naj­ła­twiej by­ło­by coś zbu­do­wać – ale to ja, więc nie wiem, jak z tym u Cie­bie, o czym my­śla­łeś.; warsz­ta­to­wo – prze­ga­da­ne, sporo nie­po­trzeb­nych wy­ja­śnień, za­miast opo­wie­ści. Tro­chę kik­sów, choć in­ter­punk­cyj­nie chyba ok, lecz nie je­stem w tym wzglę­dzie alfą i omegą. ;-)

Re­ko­men­do­wa­ła­bym upo­rząd­ko­wa­nie kloc­ków i mo­ty­wa­cji bo­ha­te­ra, zmniej­sze­nie ilo­ści nad­mia­ro­wej info. Pod ko­niec wątek z Adą wydał mi się pre­tek­sto­wym. 

 

Pod­rzu­cam głów­ny wątek dla no­wych użyt­kow­ni­ków:

Dra­ka­ina, Por­tal dla żół­to­dzio­bów

 

Roz­gość się na por­ta­lu, co złego to nie ja i pzd srd,

a

 

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Dzię­ku­ję za od­po­wiedź i za to, że komuś chcia­ło się prze­brnąć do końca. 

Pseu­do­nim jest wy­my­ślo­ny i może nie brzmi zbyt żeń­sko, ale je­stem ko­bie­tą :D

Na pewno w wol­nej chwi­li po­pra­wie po­tknię­cia i zmniej­szę licz­bę tagów. Nie mia­łam po­ję­cia, czy le­piej dać ich wię­cej, czy mniej, więc dzię­ku­ję za roz­wia­nie wąt­pli­wo­ści! Wzię­łam sobie do ser­dusz­ka wszyst­kie „za­my­śle­nia” i po­sta­ram się je wy­ko­rzy­stać, żeby opo­wia­da­nie było nieco lep­sze w od­bio­rze. Kto wie, może wyjdą z niego lu­dzie? 

Nigdy nie po­tra­fię wy­czuć kiedy je­stem zbyt oczy­wi­sta a kiedy wcale i wciąż trze­ba mi to wy­ty­kać. To na pewno coś, nad czym będę pra­co­wać.

Por­tal dla żół­to­dzio­bów od­wie­dza­łam jakoś przy za­ło­że­niu konta, ale miło, że po­my­śla­łaś, by mi go po­de­słać. Mam na­dzie­ję, że to nie dla­te­go, że zła­ma­łam któ­rąś z zasad? 

 

Pierw­sze koty za płoty? Heh.

 

Well, my so­cial anxie­ty is get­ting the best of me; I'm ta­king a walk. Go­od­bye.

Jak dla mnie to tro­chę za dużo wąt­ków w zbyt krót­kim tek­ście. Co praw­da wszyst­kie ob­ra­ca­ją się wokół pro­jek­tu SI głów­ne­go bo­ha­te­ra, ale nie za­wsze widzę mię­dzy nimi psy­cho­lo­gicz­ne pra­wod­po­do­bień­stwo. Nie je­stem pe­wien czy Iza­be­la, która ukra­dła ba­da­nia Mar­ce­lo­wi, przy pierw­szym z nim spo­tka­niu po la­tach, szcze­rze by go za to prze­pra­sza­ła. Dla­cze­go? Ze stra­chu? Dla­te­go, że za­gro­żo­ne było jej dziec­ko-an­dro­id? I czy prze­ję­ła­by się tym, że Mar­cel nie chce jej już wię­cej wi­dzieć, czy przy­ję­ła­by to z ulgą?

Bra­ko­wa­ło mi też tro­chę lep­sze­go uza­sad­nie­nia spon­ta­nicz­ne­go ataku Szczu­rów na in­sty­tut ba­daw­czy. Je­dy­ne uza­sad­nie­nie w tek­ście, to ich obawa przed za­stą­pie­niem rasy ludz­kiej rasą ro­bo­tów. Czy rze­czy­wi­ście lu­dzie sły­sząc w TV o wy­na­le­zie­niu świa­do­mej, czu­ją­cej sztucz­nej in­te­li­gen­cji zde­cy­do­wa­li­by się na wy­mor­do­wa­nie na­ukow­ców? Ja myślę, że więk­szość by się tym aż tak bar­dzo nie prze­ję­ła. Jakaś część po­trak­to­wa­ła­by to jako fake news (sam bo­ha­ter prze­cież nie może w to uwie­rzyć). Jakaś część by się może ucie­szy­ła? A może Szczu­ry miały ja­kieś złe do­świad­cze­nia z SI? Może nie­chęć do SI na­ra­sta­ła w nich już od ja­kie­goś czasu, z ja­kie­goś po­wo­du? Ro­bo­ty przej­mo­wa­ły ich miej­sca pracy? Dla­te­go stali się Szczu­ra­mi? Itp…

Ogól­nie tekst czy­ta­ło mi się do­brze, i w kilku miej­scach po­do­bał mi się kli­mat.

 

To chyba dobry mo­ment, żeby się przy­znać, że to miała być książ­ka, ale nie do końca wie­dzia­łam jak ją po­pro­wa­dzić i to wszyst­ko pró­bo­wa­łam zmie­ścić w tym opo­wia­da­niu. Teraz widzę, że to może nie był naj­lep­szy po­mysł i mo­ty­wa­cje nie­któ­rych osób na tym ucier­pia­ły. Za­po­mnia­łam o czymś wspo­mnieć, mając z tyłu, że to wy­tłu­ma­cze­nie już się po­ja­wi­ło. Nie zwró­ci­łam uwagi, że nie­ste­ty nie tu. 

Po­zo­sta­je mi prze­pro­sić za nie­do­pa­trze­nia, przy po­pra­wie tek­stu po­sta­ram się uwzględ­nić, co trze­ba i po­my­śleć nad lo­gi­ką w za­cho­wa­niu bo­ha­te­rów (albo cho­ciaż wy­tłu­ma­czyć, dla­cze­go po­stą­pi­li w dany spo­sób). 

Dzię­ku­ję za do­brnie­cie do końca i zo­sta­wie­nie ko­men­ta­rza! 

Well, my so­cial anxie­ty is get­ting the best of me; I'm ta­king a walk. Go­od­bye.

Dzię­ki za od­po­wiedź, PG. :-)

Nie prze­pra­szaj! Nie ma po­trze­by ani żad­ne­go ku temu po­wo­du. Za­mie­ści­łaś opo­wia­da­nie, prze­czy­ta­łam je i na­pi­sa­łam, co myślę. Tyle i nic wię­cej.

Por­tal daje moż­li­wość po­roz­ma­wia­nia Au­to­rów z czy­tel­ni­ka­mi i roz­wi­ja­nia swo­je­go warsz­ta­tu oraz spraw­dze­nia na ile tekst jest zro­zu­mia­ły i… fajny dla in­nych. Jasne, nie wszyst­kie uwagi muszą być w punkt czy przy­dat­ne z róż­nych wzglę­dów. Oce­niaj i de­cy­duj sama, ale radzę (tak te dobre rady, phi) za­wsze wtedy sprawdź. ;-) Jeśli coś bę­dzie nie­zro­zu­mia­łe – pytaj, do­cie­kaj i roz­wie­waj swoje wąt­pli­wo­ści, bo to cie­ka­we, za­baw­ne i… nu­dziar­stwo, ale uczy róż­nych rze­czy. 

Coś czu­łam, że zaj­rza­łaś już do po­rad­ni­ka Dra­ka­iny, ale na wszel­ki wy­pa­dek wo­la­łam za­mie­ścić. xd

 

Z prze­brnię­ciem, masz rację, mia­łam tro­chę kło­po­tu zwią­za­ne­go z szyb­ką zmia­ną wąt­ków oraz ciut zbyt de­ta­licz­ne­go opi­sy­wa­nia rze­czy – z mo­je­go czy­tel­ni­cze­go punku wi­dze­nia – nie­ko­niecz­nie waż­nych, przy­naj­mniej w tym mo­men­cie.  Na por­ta­lu spo­tkasz się z okre­śle­niem “in­fo­dum­py” na za­bie­gi z tym zwią­za­ne, co nie ozna­cza, że masz je wy­rzu­cić do kosza. Nie, ale sto­so­wać z wy­czu­ciem. 

Do­brze, dosyć rad prze­mą­drzal­skiej cioci Kloci. Jeśli skom­pre­so­wa­łaś po­wieść do opo­wia­da­nia – nic dziw­ne­go, że więk­szość spraw mia­łaś w gło­wie i pod­rzu­ci­łaś w opku głów­ne punk­ty zwrot­ne tak, jak je wi­dzia­łaś. 

Ba­lans po­mię­dzy oczy­wi­sto­ścią i zro­zu­mia­ło­ścią nie jest łatwy. Też mam z tym kło­pot, głów­nie z kom­pre­so­wa­niem i nie­zro­zu­mia­ło­ścią, tak po­wia­da­ją, choć ja kładę to, cią­gle jesz­cze, na karb warsz­ta­tu.

Jest teraz na forum pe­wien wątek – Wy­zwa­nie. Użyt­kow­ni­cy ćwi­czą w nim krót­kie formy. Obec­nie na­da­je @A­li­cel­la i wy­zwa­nie#5 Bo to się zwy­kle tak za­czy­na

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/28108

Może też bę­dziesz chcia­ła po­ćwi­czyć i po­wal­czyć. :-)

 

pzd srd

a

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Cie­ka­we wy­zwa­nie, za­czę­ły się ferie, więc nawet nie mam wy­mów­ki, że nie mam czasu. Chęt­nie tam zaj­rzę.

Dzię­ku­ję! 

Well, my so­cial anxie­ty is get­ting the best of me; I'm ta­king a walk. Go­od­bye.

Super. xd 

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Dzień do­be­rek! 

 

Moje pierw­sze opo­wia­da­nie na tej stro­nie!

→ Świet­nie i byle nie ostat­nie :) 

 

Prze­czy­ta­łem za jed­nym za­ma­chem i zer­k­ną­łem do ko­men­ta­rza Asy­lum – i nie­ste­ty muszę się zgo­dzić z jej “za­my­śle­nia­mi”. Tak sobie myślę – skąd tak wiele tutaj nie­do­po­wie­dzeń, a potem na­tra­fiam na ko­men­tarz Au­tor­ki, że miała być to książ­ka, ale ko­niec koń­ców zo­sta­ło wszyst­ko wy­mi­xo­wa­ne w jeden tekst. Jak po­mysł jest na coś więk­sze­go to szko­da go było ciąć do ta­kiej formy. 

Od sa­me­go po­cząt­ku nar­ra­cja fak­tycz­nie jest “książ­ko­wa”, jakby było sporo czasu na upy­cha­nie tutaj spo­rej ilo­ści opi­sów, kiedy akcja stoi w miej­scu. Przy­znam, że mo­men­ta­mi czu­łem się nieco znu­dzo­ny. 

ale to i tak rzu­ca­ło się w oczy znacz­nie mniej niż si­niak, który zo­stał mu po bójce w barze.

→ Ale nie w tym mo­men­cie znu­dzo­ny. Tutaj na­zwa­nie okle­pa­nia bo­ha­te­ra (który nie kiw­nął nawet pal­cem, by się obro­nić) bójką, jest mocno na wy­rost :D 

 

Biegł przez to­ną­ce w sła­bym, nie­bie­skim świe­tle tu­ne­le, ści­ska­jąc 

 w głę­bo­kiej kie­sze­ni far­tu­cha. Ko­ry­ta­rze nie cią­gnę­ły się długo i wresz­cie do jego oczu do­tar­ło słabe świa­tło z ze­wnątrz.

→ Tu chyba coś z for­ma­to­wa­niem się po­psu­ło. 

 

Dobra wia­do­mość jest jed­nak taka, że skoro ten tekst nie był be­to­wa­ny, czyli inni użyt­kow­ni­cy Ci przy nim nie po­ma­ga­li to do­brze to wróży. Bo pod wzglę­dem tech­ni­ka­liów jakoś nie na­po­tka­łem się na ja­kieś ra­żą­ce błędy. Hmmm, tak więc za­chę­cam do pu­bli­ka­cji ko­lej­nych opo­wia­dań, zwłasz­cza ta­kich, które w za­my­śle nie miały być książ­ką ;) Wtedy na­praw­dę po­win­no być o wiele le­piej, bo tech­nicz­nie było nie­źle.

Do na­stęp­ne­go! 

Do góry głowa, co by się nie dzia­ło, wiedz, że każdą walkę mo­żesz wy­grać tu przez K.O - Chada

Dzię­ku­ję bar­dzo za miły ko­men­tarz!

Po­sta­ram się to opo­wia­da­nie jesz­cze od­książ­ko­wać i je­że­li po­sta­no­wię wrzu­cić coś wię­cej, to bę­dzie od po­cząt­ku do końca opo­wia­da­nie.

Tylko tak szko­da mi było po­rzu­cić tę hi­sto­rię!

W te­ma­cie be­to­wa­nia nie byłam pewna, czy wpra­szać się tam z pierw­szą pu­bli­ka­cją, dla­te­go zo­sta­wi­łam to, tak jak jest, li­cząc na to, że ktoś wska­że mi je w ko­men­ta­rzach :p

Well, my so­cial anxie­ty is get­ting the best of me; I'm ta­king a walk. Go­od­bye.

Do­strze­gam tu pe­wien po­mysł, może nie od­kryw­czy, ale da­ło­by się z niego zro­bić nie­złe opo­wia­da­nie. Nie­ste­ty, hi­sto­ria, którą prze­czy­ta­łam oka­za­ła się mocno cha­otycz­na i chyba nie do końca prze­my­śla­na. Mnó­stwo tu opi­sów, bez któ­rych opo­wia­da­nie świet­nie by się obe­szło, a które w tej chwi­li spra­wia­ją, że Ava jest prze­ga­da­na, a miej­sca­mi wręcz nudna.

Wy­ko­na­nie, co stwier­dzam z praw­dzi­wą przy­kro­ścią, po­zo­sta­wia bar­dzo wiele do ży­cze­nia.

 

– Witaj Mar­ce­lu – głę­bo­ki ko­bie­cy głos prze­bił się przez pierw­szą war­stwę świa­do­mo­ści za­mro­czo­ne­go snem męż­czy­zny.– Witaj Mar­ce­lu.Głę­bo­ki ko­bie­cy głos prze­bił się przez pierw­szą war­stwę świa­do­mo­ści za­mro­czo­ne­go snem męż­czy­zny.

Tu znaj­dziesz wska­zów­ki, jak za­pi­sy­wać dia­lo­gi.

 

– Jest siód­ma trzy­dzie­ści dwa rano – od­po­wie­dzia­ła… → Pi­szesz o mi­nu­tach, które są ro­dza­ju żeń­skie­go, więc: – Jest siód­ma trzy­dzie­ści dwie, rano – od­po­wie­dzia­ła

 

Pra­cow­nia wy­glą­da­ła po­dob­nie resz­ty domu… → Pra­cow­nia wy­glą­da­ła po­dob­nie do resz­ty domu

 

przy­po­mi­nał urzą­dze­nie le­żą­ce tuż przed nim, choć na ob­raz­ku nie była tak znisz­czo­nabrud­na. → Pi­szesz o urzą­dze­niu, które jest ro­dza­ju ni­ja­kie­go, więc: …przy­po­mi­nał urzą­dze­nie le­żą­ce tuż przed nim, choć na ob­raz­ku nie było tak znisz­czo­nebrud­ne.

 

Ono samo w sobie wy­ma­ga­ło dużo mocy. → Li­te­rów­ka.

 

Nawet nie pa­mię­tał, kiedy ostat­nim razem się za to za­brał.Nawet nie pa­mię­tał, kiedy ostat­nim razem to zro­bił.

 

część z nich wy­lą­do­wa­ła na ziemi… → Pi­szesz o miesz­ka­niu, więc: …część z nich wy­lą­do­wa­ła na pod­ło­dze

 

Wszyst­kie le­ża­ły po­ła­ma­ne, a drza­zgi miesz­ka­ły się z bru­dem. → Li­te­rów­ka.

 

wy­glą­da­ła jakby się nad tym za­sta­na­wia­ła. Dłu­gie, nie­bie­skie rzęsy się­gnę­ły po­li­ków, gdy S.I. w za­sta­no­wie­niu przy­glą­da­ła się… → Czy to ce­lo­we po­wtó­rze­nie?

 

Za­py­ta­nie o in­ten­cje po­win­ny od­po­wia­dać… → Li­te­rów­ka.

 

Nie mógł po­zba­wić swo­je­go S.I. tej funk­cji… → Sztucz­na in­te­li­gen­cja jest ro­dza­ju żeń­skie­go, więc: Nie mógł po­zba­wić swo­jej S.I. tej funk­cji

 

Ava wy­świe­tli­ła się na czę­ści ekra­nu obok niego, na przy­le­głej ścia­nie. Mar­cel tylko spoj­rzał na nią smut­no. Oparł skroń o pustą część ekra­nu i uważ­nie przy­glą­dał się twa­rzy S.I. → Czy to ce­lo­we po­wtó­rze­nie?

 

Na­rzu­cił na sie­bie szary płaszcz, owi­nął się brud­nym sza­li­kiem i wy­szedł z domu. Na ze­wnątrz pach­nia­ło desz­czem, który zajął miej­sce po­ran­nej burzy. Cien­ka kurt­ka męż­czy­zny prze­pusz­cza­ła wiatr… → Czy Mar­cel miłą na sobie szary płaszcz, czy cien­ką kurt­kę?

 

ma­te­riał po­wo­li za­czy­nał na­sią­kać wodą, bo nie był przy­sto­so­wa­ny na to… → …ma­te­riał po­wo­li za­czy­nał na­sią­kać wodą, bo nie był przy­sto­so­wa­ny do tego

Można być przy­go­to­wa­nym na coś, ale przy­sto­so­wać na­le­ży się do cze­goś…

 

Na­uko­wiec chuch­nął w swoje zmar­z­nię­te dło­nie… → Zbęd­ny za­imek – czy w sy­tu­acji kiedy jest sam, chu­cha­ła­by w cudze dło­nie?

Miej­sca­mi nad­uży­wasz za­im­ków.

 

pa­li­ły i grały za pie­nią­dze. → Czy ktoś im pła­cił by grały?

A może miało być: …pa­li­ły i grały na pie­nią­dze.

 

Przed­sta­wiał on gry­zo­nie… → Zbęd­ny za­imek.

 

by tam nie przy­cho­dził, a a kilka razy… → Dwa grzyb­ki w barsz­czy­ku.

 

że wrzą­tek palił go w język… → …że wrzą­tek pa­rzył go w język

 

że ktoś za­bie­rze mu je­dze­nie spod nosa. → …że ktoś za­bie­rze mu je­dze­nie sprzed nosa.

 

Po­le­ciał do tyłu, upa­da­jąc ze stoł­ka i ude­rzył o zie­mię. → Po­le­ciał do tyłu i upa­da­jąc ze stoł­ka ude­rzył o pod­ło­gę.

 

a z płuc wy­le­cia­ło po­wie­trze. → Co to zna­czy, że po­wie­trze wy­le­cia­ło z płuc?

 

Zimny i brud­ny stru­mień spod prysz­ni­ca ob­my­wał twarz Mar­ce­la→ Zimny i brud­ny stru­mień prysz­ni­ca ob­my­wał twarz Mar­ce­la

 

by mogli znisz­czyć, co im się tam po­do­ba­ło. → …by mogli tam znisz­czyć, co im się spo­do­ba­.

 

było już za późno, by się wy­co­fać. 

Nie był do końca pe­wien, jak wpro­wa­dzić swój plan w życie, ale bę­dzie w dużo… → Lekka by­ło­za.

 

To nie od­po­wia­da­ło na py­ta­nie, jak wy­łą­czyć alar­my… → A może: To nie roz­wią­zy­wa­ło pro­ble­mu, jak wy­łą­czyć alar­my

 

ode­zwa­ło się S.I. → Li­te­rów­ka.

 

i chwy­cił za lekko za­rdze­wia­łą go­lar­kę. → …i chwy­cił lekko za­rdze­wia­łą go­lar­kę.

 

po­zby­cie się za­nie­dba­nej brody od­ję­ło mu od wy­glą­du bez­dom­ne­go… → A może: …po­zby­cie się za­nie­dba­nej brody po­pra­wi­ło wy­gląd

 

Prze­brał się w czy­ste, lekko wy­gnie­cio­ne ubra­nia→ Prze­brał się w czy­ste, lekko wy­gnie­cio­ne ubra­nie

Ubra­nia wiszą w sza­fie, leżą na pół­kach i w szu­fla­dach. Odzież, którą mamy na sobie to ubra­nie.

 

– Czy mogę za­py­tać, gdzie idziesz? – Avy gdy prze­cho­dził przez ko­ry­tarz w stro­nę drzwi, do­tarł do niego głos. → – Czy mogę za­py­tać, dokąd idziesz? – Do­tarł do niego głos Avy, gdy prze­cho­dził w stro­nę drzwi

 

Błę­kit­ne włosy fa­lo­wa­ły lekko, jak u sy­re­ny, która prze­su­wa­ła się po­wo­li i z cie­ka­wo­ścią, jakby sta­ra­ła się zro­zu­mieć nie­zna­ne, choć po­zna­ła Mar­ce­la tak dawno temu. → Czy do­brze ro­zu­miem, że to sy­re­na po­zna­ła Mar­ce­la dawno temu?

 

szep­nął do niej, opie­ra­jąc czoło o jej ide­al­nie… → Czy oba za­im­ki są ko­niecz­ne?

 

pik­se­lo­wą wer­sję i za­mkną oczy. → …pik­se­lo­wą wer­sję i za­mknął oczy.

 

nie można było objąć ich wszyst­kich wzro­kiem. Je rów­nież obej­mo­wał Pro­jekt Zie­leń… → Czy to ce­lo­we po­wtó­rze­nie?

Pro­po­nu­ję: …nie można było objąć ich wszyst­kich wzro­kiem, a po­nie­waż także pod­le­ga­ły Pro­jektowi Zie­leń

 

Były na­uko­wiec uda­jąc, że się witał, kiw­nął głową do straż­ni­ka… → Były na­uko­wiec, uda­jąc że się wita, ski­nął głową straż­ni­kowi

 

Sy­gnał re­zo­no­wał aż do drzew, za któ­rych wy­ło­ni­ły się… → Sy­gnał re­zo­no­wał aż do drzew, zza któ­rych wy­ło­ni­ły się

 

wy­strze­lo­no do nich bez ostrze­że­nia. → …wy­strze­lili do nich bez ostrze­że­nia.

 

dla­te­go za­bra­li się za wy­wa­ża­nie drzwi. → …dla­te­go za­bra­li się do wy­wa­ża­nia drzwi.

 

Tylko pa­trzył na wy­krwa­wia­ją­cą się na ziemi parę straż­ni­ków… → Wcze­śniej na­pi­sa­łaś: Straż­ni­cy padli mar­twi na zie­mię… → Czy straż­ni­cy, skoro byli mar­twi, mogli się wy­krwa­wiać?

Pro­po­nu­ję: Tylko pa­trzył na le­żą­cych straż­ni­ków

 

Od­wró­cił się na gło­śny dźwięk wy­bu­chu. → Zbęd­ne do­po­wie­dze­nie – wy­buch jest gło­śny z de­fi­ni­cji.

 

Mar­ce­la na sam widok cof­nął się o kilka kro­ków w tył… → Li­te­rów­ka. Masło ma­śla­ne – czy mógł cof­nąć się w przód?

Mar­ce­l, na sam widok, cof­nął się o kilka kro­ków

 

Nie mógł po­zwo­lić, żeby dalej kon­ty­nu­owa­li swoją pracę jego kosz­tem. → Masło ma­śla­ne – kon­ty­nu­ować to robić coś nadal.

Wy­star­czy: Nie mógł po­zwo­lić, żeby kon­ty­nu­owa­li swoją pracę jego kosz­tem.

 

na srebr­nej ta­blicz­ce wy­pi­sa­ne były na­zwi­ska, dr Iza­be­li Opal­ki, a niżej, nieco mniej­szy­mi li­te­ra­mi wpi­sa­ny był Raees Parry. → Czy po­wtó­rze­nie jest ko­niecz­ne?

Może wy­star­czy: …a niżej, nieco mniej­szy­mi li­te­ra­mi, Raees Parry.

 

Chwy­cił za me­ta­lo­we krze­sło… → Chwy­cił me­ta­lo­we krze­sło

 

Za­krył się przed kil­ko­ma dro­bin­ka­mi, które obry­zgnę­ły w jego stro­nę… → Czy dro­bin­ki szkła na pewno go obry­zgnę­ły?

Może: Za­krył się przed kil­ko­ma dro­bin­ka­mi, które po­le­cia­ły/ roz­pry­snę­ły się w jego stro­nę…

 

Teraz od­bie­rze co jego i do­pro­wa­dzi pro­jekt do końca.Teraz od­bie­rze co swoje i do­pro­wa­dzi pro­jekt do końca.

 

Zła­pał za swoją cenną zdo­bycz→ Zła­pał cenną zdo­bycz

 

gdy winni za jego wszyst­kie krzyw­dy… → …gdy winni jego wszyst­kich krzyw­d

 

Te naj­bliż­sze było otwar­te→ To naj­bliż­sze było otwar­te

 

Biegł przez to­ną­ce w sła­bym, nie­bie­skim świe­tle tu­ne­le, ści­ska­jąc 

 w głę­bo­kiej kie­sze­ni far­tu­cha. → Zbęd­ny enter. Co ści­skał w kie­sze­ni far­tu­cha?

 

wcze­śniej wy­bie­gły przed nim z tu­ne­lu. Po­biegł w ich stro­nę… → Po­wtó­rze­nie.

 

pa­trzy­ła na niego sze­ro­ko otwar­ty­mi ocza­mi… → …pa­trzy­ła na niego sze­ro­ko otwar­ty­mi ocza­mi

 

Wska­zał dło­nią na dziec­ko, a w oczach by­łe­go na­ukow­ca po­ja­wi­ły się łzy ze zło­ści i iry­ta­cji. Wska­zał dło­nią dziec­ko, a w oczach by­łe­go na­ukow­ca po­ja­wi­ły się łzy zło­ści i iry­ta­cji.

 

nie­kon­tro­lo­wa­nie łzy stru­mie­nia­mi cie­kły mu po po­licz­kach. → Li­te­rów­ka.

 

osoba, która rzu­ci­ła w jego stro­nę oskar­że­nia­mi… → Może wy­star­czy: …osoba, która go oskar­żyła

 

mó­wi­ła de­li­kat­nie, sta­ra­jąc się go uspo­ko­ić → Brak krop­ki na końcu zda­nia.

 

poza tym, że opusz­kach dłoni po­ja­wi­ło się kilka za­dra­pań… → …poza tym, że na opusz­kach dłoni po­ja­wi­ło się kilka za­dra­pań

 

Nie za­szedł da­le­ko, nim do­tarł do niego głos jed­ne­go ze szczu­rów. → Nie za­szedł da­le­ko, gdy do­tarł do niego głos jed­ne­go ze szczu­rów.

 

Męż­czy­zna miał wąską twarz, wiel­kie śli­ma­cze oczy… → Jak wy­glą­da­ją śli­ma­cze oczy?

 

Za nie­dłu­go bę­dzie w domu… → Za chwi­lę bę­dzie w domu… Lub: Nie­dłu­go bę­dzie w domu

 

były dla Mar­ce­la je­dy­ny­mi sy­gna­ła­mi o tym, że zo­stał po­strze­lo­ny. → …były dla Mar­ce­la je­dy­ny­mi sy­gna­ła­mi, że zo­stał po­strze­lo­ny.

 

Nim dotrą na sam par­king, po­wi­nien do­trzeć do dziel­ni­cy… → Po­wtó­rze­nie.

 

Chciał chwy­cić za pro­jekt, by po­rów­nać go… → Chciał chwy­cić pro­jekt, by po­rów­nać go

 

ta, śli­ska od krwi, osu­nę­ła się po krań­cu. → …ta, śli­ska od krwi, osu­nę­ła się po kra­wę­dzi.

 

Upadł na zie­mię… → Upadł na pod­ło­gę

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Dzię­ku­ję za uwagi.

Widzę, że bę­dzie mnie cze­ka­ło tro­chę pracy nad tym tek­stem.

Well, my so­cial anxie­ty is get­ting the best of me; I'm ta­king a walk. Go­od­bye.

Bar­dzo pro­szę, P.Glowacki.

Cóż, nie da się ukryć, że sporo pracy przed Tobą, ale mam na­dzie­ję, że z cza­sem bę­dziesz pisać coraz le­piej i coraz cie­ka­wiej. :)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Cześć!

 

Lubię emo­cjo­nal­ne tek­sty, więc lek­tu­ra była przy­jem­na, choć tro­chę mi za­bra­kło peł­niej­szej kre­acji po­sta­ci. Aka­cja za­czy­na się, gdy bo­ha­ter jest już w złym sta­nie, a o jego prze­szło­ści pa­da­ją tylko wzmian­ki: utra­ta uko­cha­nej, ze­rwa­ne re­la­cje ro­dzin­ne, nałóg, nie­zre­ali­zo­wa­ne cele, to wszyst­ko ukła­da się nie­ste­ty w dość prze­wi­dy­wal­ny wzo­rzec. Do­brze wy­brzmia­ła za to koń­ców­ka, nie było tu zbęd­ne­go dra­ma­ty­zmu i “pom­po­wa­nia” tej sceny na siłę, a ostat­nie słowo Avy do­brze pod­bi­ja na­pię­cie. Pod wzglę­dem tech­nicz­nym ide­al­nie nie jest, ale dużo uwag już do­sta­łaś, ja tylko dodam kilka do­ty­czą­cych po­cząt­ku.

– Witaj[+,] Mar­ce­lu. 

Wo­łacz od­dzie­la się prze­cin­kiem.

Gdyby nie wy­pra­ny z emo­cji ton i cichy szum to­wa­rzy­szą­cy urzą­dze­niu za każ­dym razem, gdy wy­da­wa­ło z sie­bie dźwięk, można by po­my­śleć, że była to żywa isto­ta. 

To jest bar­dzo za­gma­twa­ne zda­nie. Do­pie­ro po prze­czy­ta­niu ko­lej­ne­go wia­do­mo, o co tutaj cho­dzi­ło. Do­brze by­ło­by to upro­ścić.

Wy­cho­dząc z po­ko­ju[+,] prze­wró­cił kilka pu­stych bu­te­lek, kar­to­nów i pu­szek.

– Ava, gdzie skoń­czy­li­śmy ostat­nio? – za­py­tał, a S.I. po­ja­wi­ła się przy nim tak szyb­ko, jakby te­le­por­to­wa­ła się z in­ne­go po­miesz­cze­nia.

Tro­chę nie­lo­gicz­ne wy­da­je mi się to po­rów­na­nie. Fakt, że SI po­ja­wi­ła się szyb­ko w ogóle nie dziwi.

Dzię­ku­ję za ko­men­tarz i uwagi :D

Tro­chę ze­psu­ła mi się kon­cep­cja tego opo­wia­da­nia, dla­te­go wo­la­łam pójść czymś pro­stym (nie­ste­ty też prze­wi­dy­wal­nym) niż na siłę wy­my­ślać coś, co ko­niec koń­ców by­ło­by po pro­stu nie­lo­gicz­ne. 

Well, my so­cial anxie­ty is get­ting the best of me; I'm ta­king a walk. Go­od­bye.

Cześć!

Pa­trząc po po­wyż­szych ko­men­ta­rzach uprzed­nio po­peł­ni­łaś cał­kiem roz­bu­do­wa­ny utwór – nie­uda­ną hy­bry­dę opo­wia­da­nia i po­wie­ści – zu­peł­nie jak ja :) Ale skró­ci­łaś ją pra­wie o ¾ iiiii… No wła­śnie – i. Nie wiem, jaki był po­mysł na opo­wia­da­nie w wer­sji 2.0, bo obec­nie wy­da­je się ono nie­peł­ne. Nie ro­zu­miem do końca re­la­cji Mar­ce­la i Avy. Czy on ją stwo­rzył na wzór swo­jej zmar­łej uko­cha­nej/córki/sio­stry/przy­ja­ciół­ki? Czy on w ogóle jest twór­cą wszyst­kich Av?

Dla­cze­go chciał po­peł­nić sa­mo­bój­stwo? Nad czym pra­co­wał? Dla­cze­go nie chciał od­pu­ścić, choć mu non stop nie wy­cho­dzi­ło? Dla­cze­go od ponad dzie­się­ciu lat nie roz­ma­wiał z ro­dzi­ną? To nie tak, że ja musze ko­niecz­nie uzy­skać pełne od­po­wie­dzi na te py­ta­nia, ale przy­naj­mniej po­mo­gły­by zro­zu­mieć le­piej bo­ha­te­ra, czemu żyje w ten spo­sób, w takim syfie, nędzy, ob­se­sji?

Koń­ców­ka fajna, im bli­żej za­koń­cze­nia, tym coraz bar­dziej widać, że coś w tej jego Avie się budzi, a on, pi­ja­ny, to igno­ru­je.

Po­ni­żej garść mniej i bar­dziej drob­nych uwag:

Po­cią­gnął ko­lej­ny łyk z bu­tel­ki, po czym spoj­rzał Avę.

Ra­czej “na Avę”

Nie mógł po­zba­wić swo­jej S.I. funk­cji “opie­ki”, ale zdo­łał ją ogra­ni­czyć.

Jeśli to on ją stwo­rzył, to chyba mógł, skoro i tak w jej opro­gra­mo­wa­niu już grze­bał?

Za­pro­gra­mo­wał ją, by zwra­ca­ła uwagę na takie rze­czy. Każda ozna­ka cho­ro­by: fi­zycz­nej czy psy­chicz­nej, nie mogła ujść jej uwa­dze. (…) Nie po­trze­bo­wał wspar­cia od urzą­dze­nia, które ro­bi­ło to tylko dla­te­go, że tak zo­sta­ło za­pro­gra­mo­wa­ne. Chciał, by Ava zro­zu­mia­ła, dla­cze­go po­win­na przej­mo­wać się czy­imś zdro­wiem i szczę­ściem.

To jed­no­cze­śnie za­pro­gra­mo­wał ją, by za­uwa­ża­ła wory pod ocza­mi i beł­ko­tli­wą mowę, ale już prze­szka­dza­ło mu, że mó­wi­ła­by mu, że jego zdro­wie jest naj­waż­niej­sze (za­pro­gra­mo­wa­ny, wy­uczo­ny tekst)? To się kłóci z po­gru­bio­nym zda­niem, bo brzmi, jakby bo­ha­ter chciał i rybki, i akwa­rium – od razu sama Ava ma wy­ka­zy­wać zro­zu­mie­nie, że ludz­kie życie jest ważne, ale jed­no­cze­śnie to li­nij­ki kodu każą zwra­cać jej uwagę na np. prze­krwio­ne oczy i nad­mier­ną agre­sję wła­ści­cie­la? Mar­cel chciał za dużo od razu moim zda­niem.

Dla­cze­go, ta róż­ni­ca wciąż po­zo­sta­wa­ła tak duża? 

Zbęd­ny prze­ci­nek

Oni a tobą tę­sk­nią, Mar­cel

Li­te­rów­ka

Bał się, że Jej oczy pa­trzą przez Avę.

Za­im­ki oso­bo­we z małej li­te­ry. Jeśli masz na myśli zmar­łą uko­cha­ną/córkę/sio­strę/przy­ja­ciół­kę Mar­ce­la, to może by to wprost na­pi­sać? Albo jakoś jaw­niej za­su­ge­ro­wać?

Dzię­ku­ję za ko­men­ta­rze i uwagi.

Kilka od­po­wie­dzi na Twoje py­ta­nia było w po­przed­niej wer­sji tego opo­wia­da­nia, ale kie­ru­jąc się ko­men­ta­rza­mi, że nie­któ­re rze­czy nie były ważne, a jak na ten po­mysł było za dużo wąt­ków, po­sta­no­wi­łam nie­któ­rych rze­czy nie uwzględ­niać. Tro­chę się teraz gubię w tym, co na­pi­sać, a co nie. 

Przy rze­czach, które nie po­ja­wi­ły się w żad­nej z moich wizji tego tek­stu: nie lubię dawać oczy­wi­stych od­po­wie­dzi i myślę, że jest tam kilka kro­pek, które można po­łą­czyć. 

Do tego uwa­żam, że od­po­wiedź na to, na kim była wzo­ro­wa­na Ava, tylko bar­dziej skrzyw­dzi­ła­by to opo­wia­da­nie. 

 

 To jed­no­cze­śnie za­pro­gra­mo­wał ją, by za­uwa­ża­ła wory pod ocza­mi i beł­ko­tli­wą mowę, ale już prze­szka­dza­ło mu, że mó­wi­ła­by mu, że jego zdro­wie jest naj­waż­niej­sze (za­pro­gra­mo­wa­ny, wy­uczo­ny tekst)? To się kłóci z po­gru­bio­nym zda­niem, bo brzmi, jakby bo­ha­ter chciał i rybki, i akwa­rium – od razu sama Ava ma wy­ka­zy­wać zro­zu­mie­nie, że ludz­kie życie jest ważne, ale jed­no­cze­śnie to li­nij­ki kodu każą zwra­cać jej uwagę na np. prze­krwio­ne oczy i nad­mier­ną agre­sję wła­ści­cie­la? Mar­cel chciał za dużo od razu moim zda­niem.

Nie chciał, żeby prze­sta­ła mu mówić o sta­nie jego zdro­wia. Cho­dzi­ło mu o powód. Sta­rał się uczy­nić z ma­szy­ny czło­wie­ka (je­stem pewna, że wspo­mnia­łam o tym cho­ciaż raz), dla­te­go chciał by jej za­in­te­re­so­wa­nie nie było spo­wo­do­wa­ne pro­gra­mem, tylko ludz­ki­mi uczu­cia­mi (czy to jest moż­li­we, to już inna spra­wa). Opis, który za­cy­to­wa­łaś w swoim ko­men­ta­rzu, tyczy się dia­lo­gu wła­śnie o tym, że Ava nie wie, czemu in­te­re­su­je się jego zdro­wiem.

Co do tego, czy chciał za dużo: Może? Nawet je­że­li, czy to błąd? Fak­tycz­nie nie na­pi­sa­łam, jak długo już sta­rał się uczy­nić z Avy czło­wie­ka, ale jest wspo­mnia­ny jeden pro­jekt, do któ­re­go pod­cho­dził już pięć­dzie­siąt trzy razy. 

 

>>Bał się, że Jej oczy pa­trzą przez Avę.<<

Za­im­ki oso­bo­we z małej li­te­ry. Jeśli masz na myśli zmar­łą uko­cha­ną/córkę/sio­strę/przy­ja­ciół­kę Mar­ce­la, to może by to wprost na­pi­sać? Albo jakoś jaw­niej za­su­ge­ro­wać?

Tak, wiem o tym, ale to był ce­lo­wy za­bieg ma­ją­cy na celu pod­kre­śle­nie, że mówię o wcze­śniej wspo­mnia­nej oso­bie bez imie­nia. Bar­dzo też nie chcę od­po­wia­dać na to, na kim była wzo­ro­wa­na, czy tego pod­po­wia­dać. Nie czyni to ca­łe­go opo­wia­da­nia ta­jem­ni­czym, a je­dy­nie na­da­je wy­dźwięk, który jest moim zda­niem bar­dziej od­po­wied­ni. 

Well, my so­cial anxie­ty is get­ting the best of me; I'm ta­king a walk. Go­od­bye.

Cześć!

 

Oby­cza­jów­ka o lek­kim za­bar­wie­niu ese­fo­wym. Taki “Blade run­ner 2049”, który do­stał kopa fa­bu­lar­ne­go w po­sta­ci pro­ste­go dra­ma­tu. Czy ten kop był ko­niecz­ny? Dla opo­wia­da­nia na pewno, bo to głów­ny za­mysł, ale nie­ko­niecz­nie dla kon­wen­cji, bo – nie­ste­ty – nie przy­padł mi Twój tekst do gustu.

Widzę, że Reg zro­bi­ła już ła­pan­kę, więc o licz­nych błę­dach (za­ła­pa­ła się za głowę :)) pisać nie będę. Ale o fa­bu­le na­pi­szę – to jest opo­wia­da­nie na­sta­wio­ne na efekt, tylko, że efekt jest znany od sa­me­go po­cząt­ku, przez co nic w tym tek­ście nie za­ska­ku­je. Ska­czesz po ste­reo­ty­pach – od­cię­ty od spo­łe­czeń­stwa z wła­snej woli, za­fik­so­wa­ny na­uko­wiec, który stra­cił kogoś bli­skie­go i teraz chce sobie stwo­rzyć na­miast­kę tej osoby, prze­no­sząc uczu­cia na wy­obra­że­nie w po­sta­ci holo SI, któ­rej pra­gnie spre­zetn­to­wać ciało. Ale nie wy­cho­dzi, nie ma hajsu, tylko idea go in­te­re­su­je, więc po ko­lej­nej po­raż­ce po­sta­na­wia się zabić. Nieco to pre­ten­sjo­nal­ne, po­stać bo­ha­te­ra za­cho­wu­je się jak na­sto­let­ni piw­ni­czak, z kolei za­cho­wa­nie Avy jest takie, jak­byś nie po­tra­fi­ła się zde­cy­do­wać, czy to SI słu­żeb­na, czy­ste al­go­ryt­my, czy już coś wię­cej, twór nie po­zba­wio­ny ja­kichś za­ląż­ków ludz­kich uczuć.

Na razie je­stem na nie, ale w sumie ten tekst nie spra­wił mi przy­kro­ści w trak­cie lek­tu­ry, więc je­stem cie­kaw Two­ich ko­lej­nych prób pi­sar­skich :)

 

Po­zdra­wiam ser­decz­nie

Q

Known some call is air am

Dzię­ku­ję za ko­men­tarz :D

 

Opo­wia­da­nie jest prze­wi­dy­wal­ne, ale też nie sta­ra­łam się nim ni­ko­go za­sko­czyć. Po­cząt­ko­wy za­mysł był inny, ale tro­chę wszyst­ko prze­kom­bi­no­wa­łam i przy po­pra­wie po­sta­no­wi­łam pójść za­tar­tą ścież­ką. Ze resz­tę uwag dzię­ku­ję. (Błę­dów było tak dużo, po­nie­waż wcze­śniej opo­wia­da­nie było o pra­wie 30 tyś słów dłuż­sze). 

(…) któ­rej pra­gnie spre­zetn­to­wać ciało.

Nie chce spra­wić, by miała ciało, tylko ludz­kie emo­cje, dla­te­go S.I. za­cho­wu­je się, jakby tro­chę je miała, tro­chę nie. 

 

Po prze­czy­ta­niu ko­men­ta­rzy pod róż­ny­mi opo­wia­da­nia­mi na tej stro­nie – i pod tymi do­bry­mi i pod tymi złymi – udało mi się wy­ło­wić cechy wspól­ne, któ­rych użyt­kow­ni­cy tego por­ta­lu ocze­ku­ją od tek­stów i nie uwa­żam, by były one złe lub dobre. Na tym forum ocze­ku­je się pew­ne­go stylu i pew­nej formy, która nie za­wsze mi od­po­wia­da. Długi cięż­ki opis cza­sa­mi jest zły, cza­sa­mi dobry, po­dob­nie jak po­zba­wio­na dy­na­micz­nych wy­da­rzeń akcja, czy tekst na­szpi­ko­wa­ny me­ta­fo­ra­mi – to wszyst­ko ma prze­cież pomóc au­to­ro­wi przed­sta­wić utwór w spo­sób, w jaki chciał, by go od­bie­ra­no. Ro­zu­miem, że taki jest styl por­ta­lu, jed­nak nie jest to styl, który na­le­żał­by do moich ulu­bio­nych i z tego po­wo­du nie mam w pla­nach nic już tutaj pu­bli­ko­wać i po­sta­wie ra­czej na czy­ta­nie. 

Well, my so­cial anxie­ty is get­ting the best of me; I'm ta­king a walk. Go­od­bye.

(Błę­dów było tak dużo, po­nie­waż wcze­śniej opo­wia­da­nie było o pra­wie 30 tyś słów dłuż­sze). 

No to nie­źle po­cię­łaś :)

 

Po prze­czy­ta­niu ko­men­ta­rzy pod róż­ny­mi opo­wia­da­nia­mi na tej stro­nie – i pod tymi do­bry­mi i pod tymi złymi – udało mi się wy­ło­wić cechy wspól­ne, któ­rych użyt­kow­ni­cy tego por­ta­lu ocze­ku­ją od tek­stów i nie uwa­żam, by były one złe lub dobre. Na tym forum ocze­ku­je się pew­ne­go stylu i pew­nej formy, która nie za­wsze mi od­po­wia­da. Długi cięż­ki opis cza­sa­mi jest zły, cza­sa­mi dobry, po­dob­nie jak po­zba­wio­na dy­na­micz­nych wy­da­rzeń akcja, czy tekst na­szpi­ko­wa­ny me­ta­fo­ra­mi – to wszyst­ko ma prze­cież pomóc au­to­ro­wi przed­sta­wić utwór w spo­sób, w jaki chciał, by go od­bie­ra­no. Ro­zu­miem, że taki jest styl por­ta­lu, jed­nak nie jest to styl, który na­le­żał­by do moich ulu­bio­nych i z tego po­wo­du nie mam w pla­nach nic już tutaj pu­bli­ko­wać i po­sta­wie ra­czej na czy­ta­nie. 

My­lisz się, tak trosz­kę ;)

Dłu­gie, cięż­kie opisy zda­rza­ją się Ge­kie­mu albo Mać­ko­wi Żół­now­skie­mu, i nikt się nie cze­pia. Po­zba­wio­na dy­na­micz­nych wy­da­rzeń akcja to też nie pro­blem, za­le­ży od przy­ję­tej kon­wen­cji. Sam mam kilka opo­wia­dań, w któ­rych nie dzie­je się za wiele, a nikt spe­cjal­nie nie na­rze­kał na brak dy­na­mi­ki. Zresz­tą nawet ostat­nie piór­ko­we opo­wia­da­nie Za­na­isa “Konie na da­le­kim brze­gu” jest po­zba­wio­ne dy­na­micz­nej akcji, a jest jed­nym z naj­lep­szych ze­szło­rocz­nych tek­stów – sprawdź jak to u niego wy­glą­da. Tek­sty na­szpi­ko­wa­ne me­ta­fo­ra­mi to już in­k­sza in­k­szośc, bo pur­pu­rę trze­ba albo umieć zro­bić, albo za­miast tek­stu wy­cho­dzi kosz­mar in­ter­pre­ta­cyj­ny. Nikt Ci zresz­tą nie broni pu­bli­ko­wać im­pre­sji, bo i takie się tutaj zda­rza­ją, a nawet by­wa­ją cie­pło przyj­mo­wa­ne – mój pierw­szy tekst na por­ta­lu “Naga oso­bli­wość” jest wła­śnie me­ta­fo­rycz­ną im­pre­sją, a przy­ję­ty zo­stał nie naj­go­rzej.

Naj­gor­sze co mo­żesz zro­bić, to się zra­zić. Tutaj na­praw­de można się wiele na­uczyć i pod­szli­fo­wać warsz­tat, trze­ba tylko tro­chę sa­mo­za­par­cia po­łą­czo­ne­go z po­ko­rą :) Więc nie zra­żaj się, tylko pisz i pu­bli­kuj :)

 

Po­zdra­wiam ser­decz­nie

Q

 

Known some call is air am

Po­cią­gnął ko­lej­ny łyk z bu­tel­ki, po czym spoj­rzał na Avę. Dłu­gie, nie­bie­skie rzęsy się­gnę­ły po­li­ków, gdy S.I. w za­sta­no­wie­niu przy­glą­da­ła się ster­cie śmie­ci na brud­nej pod­ło­dze.

??

 

Hmm, wrrzu­ci­łam Twoje opko na czyt­nik, chwil­kę mi za­bra­ło zanim prze­czy­ta­łam, wró­ci­łam tutaj i mam wra­że­nie, że widzę inny tekst.

Z jed­nej stro­ny myślę, że cię­cia do­brze opku zro­bi­ły, tro­chę ja­śniej jest. Z dru­giej jed­nak same nie­po­wo­dze­nia w pracy nie tłu­ma­czą IMO stanu, w jakim znaj­du­je się Mar­cel.

Przy lek­tu­rze pierw­szej wer­sji tek­stu mia­łam wra­że­nie, że Mar­ce­la uwie­ra nie tyle stra­ta ko­bie­ty, co fakt, że nie ma przy nim ni­ko­go, kto by go ro­zu­miał. Dla­te­go tak bar­dzo sta­rał się nadać Ave ludz­kie cechy. W tej wer­sji ten wątek się tro­chę roz­my­wa, nie widać tego.

Widać za to, że Mar­cel był ślepy, bo nie do­strze­gał, że SI fak­tycz­nie na nim za­le­ży.

 

Na tym forum ocze­ku­je się pew­ne­go stylu i pew­nej formy, która nie za­wsze mi od­po­wia­da.

Nie sądzę, żeby to była praw­da, prze­ciw­nie, myślę, że jest tu miej­sce dla każ­de­go. Oczwi­ście ra­czej nie bę­dzie tak, że wszyst­kim będą się Twoje tek­sty po­do­bać, to się ra­czej nie zda­rza, ale sądzę, że masz szan­sę zna­leźć grono od­bior­ców.

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Dzię­ku­ję bar­dzo za ko­men­tarz i uwagi.

Nie sądzę, żeby to była praw­da, prze­ciw­nie, myślę, że jest tu miej­sce dla każ­de­go. Oczwi­ście ra­czej nie bę­dzie tak, że wszyst­kim będą się Twoje tek­sty po­do­bać, to się ra­czej nie zda­rza, ale sądzę, że masz szan­sę zna­leźć grono od­bior­ców.

Po­cze­kam, po­czy­tam inne opo­wia­da­nia, żeby zo­ba­czyć, co w nich jest i jak są od­bie­ra­ne, a jak za­uwa­żę, że fak­tycz­nie byłam w błę­dzie, to pew­nie jesz­cze coś tu wrzu­cę. Mia­łam kilka po­my­słów, co na­pi­sać i jak to zro­bić, żeby lu­dziom tutaj się spodo­ba­ło, ale zda­łam sobie spra­wę, że prze­cież nie o to cho­dzi, a w pi­sa­niu na siłę nie ma za­ba­wy. 

Well, my so­cial anxie­ty is get­ting the best of me; I'm ta­king a walk. Go­od­bye.

Pisz. I nie patrz na gusta, bo te są różne. Do­brze Irka prawi – to co jedni od­bio­rą na nie, ktoś inny od­bie­rze na tak, mamy tutaj swo­bo­dę, by­le­by się opo­wia­da­nie w nurt fan­ta­sty­ki wpi­sy­wa­ło :) 

Known some call is air am

Tekst, choć gra na ogra­nym po­my­śle, ma jed­nak w sobie to coś. Mocno idziesz w oby­cza­jów­kę, co nie tra­fia ko­niecz­nie w mój gust, jed­nak masz kon­cept, co chcesz osią­gnąć. Jesz­cze jed­nak bra­ku­je Tobie wpra­wy w po­słu­gi­wa­niu się ję­zy­kiem: opisy cza­sem zbyt mocno spo­wal­nia­ją tempo tek­stu, same okre­śle­nia nie za­wsze jakby pa­so­wa­ły do kli­ma­tu, jaki bu­du­jesz dla danej sceny. Spo­koj­nie, to wszyst­ko da się wy­pra­co­wać :) Chwy­taj przy­dat­ne linki:

Dia­lo­gi – mini po­rad­nik Na­zgu­la: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dia­lo­gi – kla­sycz­ny po­rad­nik Mor­ty­cja­na: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Pod­sta­wo­we po­ra­dy por­ta­lo­we Se­le­ne: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o be­to­wa­niu au­tor­stwa Psy­cho­Fi­sha: Betuj bliź­nie­go swego jak sie­bie sa­me­go

Temat, gdzie można pytać się o pro­ble­my ję­zy­ko­we:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szu­kać spe­cja­li­stów do “ri­ser­czu” na wy­bra­ny temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Po­rad­nik łow­ców ko­men­ta­rzy au­tor­stwa Fin­kli, czyli co robić, by być ko­men­to­wa­nym i przez to zbie­rać duży więk­szy “fe­ed­back”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Po­rad­nik Is­san­de­ra, jak do­stać się do Bi­blio­te­ki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Opis funk­cjo­no­wa­nia por­ta­lu i tu­tej­szych oby­cza­jów au­tor­stwa Dra­ka­iny:

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842 

Po­wo­dze­nia z ko­lej­ny­mi tek­sta­mi!

Won't so­me­bo­dy tell me, an­swer if you can; I want so­me­one to tell me, what is the soul of a man?

Nowa Fantastyka