- Opowiadanie: ANDO - Mega nad-komisarz Arnold Kapustka na śladzie zbrodni i oczy słodsze niż marmełada.

Mega nad-komisarz Arnold Kapustka na śladzie zbrodni i oczy słodsze niż marmełada.

Na­pi­sa­łam to opo­wia­da­nie gdyż przy­da się świe­że oraz or­gi­nal­ne zer­k­nię­cie na kry­mi­nał i ro­mans.

Re­cen­zen­ci prze­sa­dza­ją z do­my­ka­niem wąt­ków i im­fo­dam­pa­mi. Liczy się swo­bo­da, w końcu każdy autor pi­sząc opo­wia­da­nie cier­pi za mi­li­jo­ny........

Nie dajmy się zwa­rio­wać gra­ma­ty­ce i prze­cin­kom gdyż naj­waż­niej­sza jest treść.

 

P.S.1 Wena wy­ba­czy.

P.S.2. Pod­czas pi­sa­nia tego tek­stu nie były spo­ży­wa­ne na­po­je wy­sko­ko­we.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Mega nad-komisarz Arnold Kapustka na śladzie zbrodni i oczy słodsze niż marmełada.

 

Słoń­ce grza­ło jak osza­la­łe – wszak była po­ło­wa li­sto­pa­da. Męż­czy­zna w czer­ni przy­niósł Do­mi­cel­li świe­żo ze­rwa­ne bezy w bu­kie­cie, wcią­gnę­ła nosem woń z kwia­tów. Za­pro­si­ła go do sa­lo­nu na stry­chu i była okrop­nie ucie­szo­na, bo byli sami gdyż sio­stra jej wy­pra­wi­ła się na szo­ping.

– Wiesz że cię ko­cham moja ko­cha­na – rzekł on mę­skim gło­sem dla niej, uka­zu­jąc kły wy­sta­ją­ce z warg.

Nosił smo­li­stą pe­le­ry­nę, włosy czar­ne jak skrzy­dło wrony i metr osiem­dzie­siąt pięć wzro­stu i oczy w ko­lo­rze nieba. I był słod­ki.

– By­naj­mniej wiem, mój uko­cha­ny, Ze­no­nie – ona szep­tem wy­rze­kła do niego. – Bę­dzie­my razem na za­wsze, bo je­ste­śmy jak dwie po­łów­ki ana­na­sa.

– O tak!! – wy­ar­ty­ku­ło­wał, pod­szedł bli­żej. Bły­snę­ły la­zu­ro­we oczy jego.

Do­mi­cel­la po­pra­wi­ła burzę ja­snych loków na czasz­ce. Nie bała się ani ciut że on ją ugry­zie, bo to był taki spe­cjal­ny wam­pir, który prze­szedł na we­ge­ta­ria­nizm i pił tylko soki owo­co­we i zie­lo­ną her­ba­tę z im­bi­rem i był słod­ki, kiedy na niego zer­k­nę­ła.

A po­zna­li się dwa­dzie­ścia osiem dni temu na przy­ję­ciu uro­dzi­no­wym u ko­le­żan­ki, która lu­bi­ła wy­ko­pa­li­ska i szy­deł­ko­wa­nie.

Jego wargi do­tknę­ły jej ust, jego ra­mio­na ją oto­czy­ły, jej myśli sku­pi­ły się na nim. Serce Do­mi­cel­li biło jak dzwon do niego. Jak dzwon wy­wró­co­ny na drugą stro­nę z mi­ło­ści nie­spo­dzie­wa­nej.

– Jak słod­ko! – za­wo­ła­ła Julya sie­dząc przy stole w sa­lo­nie i je­dząc chrup­ki z ku­ku­ry­dzia­nej masy o smaku toffi. A była pięk­na jak dereń kwie­ci­sty. – Zbie­raj­my się już, bo nie zdążę sta­nąć nos w nos z prze­zna­cze­niem. Zo­sta­ło mi 58 minut.

Ju­liya tak rze­kła, bo wczo­raj była u wróż­ki na wró­że­niu i ona wy­ja­wi­ła jej z kart, żeby po­szła do ta­wer­ny pod kro­wim plac­kiem dzi­siaj przed osiem­na­stą. Wten­czas pozna męż­czy­znę, któ­re­go prze­pi­sa­ły jej gwiaz­dy.

– Wy­ru­sza­my nie­chyb­nie. Komu w drogę temu klap­ki – po­wie­dzia­ła Do­mi­cel­la, gdyż nie chcia­ła zo­sta­wiać kum­pel­ki na pa­stwę prze­zna­cze­nia. A wam­pir nie po­wie­dział nic, bo był słod­ki i ro­zu­miał dy­le­tant eg­zy­sten­cjal­ny Ju­ly­ii.

Więc po­szli. Wcze­śniej spraw­dzi­li czy słoń­ce już za­szło. Ale nie za­szło. Jed­nak wam­pir, Zenon, mógł iść z nimi, bo to był taki spe­cjal­ny wam­pir, który mógł cho­dzić w dzień, tylko świe­cił. Więc za­ło­żył oku­la­ry i rę­ka­wicz­ki z je­le­niej skór­ki oraz ka­pe­lusz z ron­dem także. Wy­glą­dał słod­ko.

Szu­so­wa­li przez ka­łu­że. Potem wy­sie­dli z au­to­bu­su. Zenek z pe­le­ry­ną i z Do­mi­cel­lą pod pachą ma­sze­ro­wa­li przo­dem. Julya za­trzy­ma­ła się przed ka­łu­żą, wiel­ką jak Morze Wśró­dziem­ne i śmier­dzą­cą jak za­pcha­ny ki­be­lek. Wten­czas to uchwy­ci­ła ocza­mi.

 

*****************

Nad-ko­mi­sarz Ar­nold Ka­pust­ka był wy­jąt­ko­wy ni­czym ką­piel w prze­rę­blu zimą. Miał włosy ko­lo­ru masła i oczy ko­lo­ru piwa i także sze­ro­ką szczę­kę jak model. Oraz był przede wszyst­ki­mi super gliną.

Dla­te­go za­pu­kał do domu ofia­ry we trzy se­kun­dy po zgło­sze­niu. Go­spo­dy­ni z okrą­gły­mi ze zdzi­wie­nia usta­mi, wpu­ści­ła go do we­wnę­trza razem z wa­ta­hą tech­nicz­ną.

– Mój mąż….. – wy­ar­ty­ku­ło­wa­ła, ale uci­szył ją ge­stem ko­ni­czy­ny.

Wy­star­czył mu rzut spoj­rze­nia na pokój i już wie­dział pre­cy­zyj­nie, co się tu za­dzia­ło, łącz­nie z nu­me­rem buta spraw­cy.

– To była pierw­sza ofia­ra se­ryj­ne­go za­bój­cy. Nie zo­sta­wił ciała, bo za­ro­lo­wał je w dywan i za­brał.

– Misio waży koło 150 kilo…… – wy­ja­wi­ła ko­bie­ta.

– Zna­czy się, mor­der­ca był silny – mi­giem roz­wi­kłał za­gad­kę nad-ko­mi­sarz. – Wi­dzia­łem już nie takie wałki…….

Schy­lił się, do­tknąw­szy czer­wo­nej plamy jak krew na pod­ło­dze. Po­wą­chał. Spraw­dził or­ga­no­op­tycz­nie.

– Czer­wo­ne wino wy­traw­ne. Zo­sta­wił dla zmył­ki, kom­bi­to­na­tor jeden! Już ja go dorwę!! Zło­wi­łem wzro­kiem peta w po­piel­nicz­ce, za­bez­pie­czy­cie.

Nad-ko­mi­sarz po­wę­dro­wał do okna. Do­strzegł na szkle nie­wi­docz­ne ślady linii pal­pi­ta­cyj­nych dłoni mor­der­cy.

– Za­bez­pie­czyć także!

Czuł że musi opu­ścić lokal. Po­ła­mać sobie głowę. Uło­żyć w zwo­jach mó­zgo­wych plan dzia­ła­nia. Pu­ścić dymka, jak każdy wy­jąt­ko­wy bo­ha­ter kry­mi­na­łu.

 

***

Ju­ly­ja bie­ży­ła do ta­wer­ny pod kro­wim plac­kiem. Przy­sta­nę­ła, gdyż do­padł ją mega okrut­ny ból nogi od ob­ca­sów. Za­czy­na­jąc się lato, pa­no­wał upał jak na Ha­ja­wach.

Nad-ko­mi­sarz Ar­nold Ka­pust­ka wi­ro­wał w prze­strze­ni swo­je­go śledz­twa no­we­go, w związ­ku do po­wyż­sze­go szedł ślepy jak gaw­ron. Zde­rzyw­szy się z Ju­ly­ią, zbu­dzi­ła go z prze­my­śle­nia, pa­ca­jąc go to­reb­ką w oko­li­ce pra­we­go oboj­czy­ka.

– Stop! – wy­ar­ty­ku­ło­wał, a ona się za­sto­po­wa­ła i już go nie pa­ca­ła, tylko onie­mia­ła i spo­glą­da­ła jak sroka w ka­len­darz.

Nad-ko­mi­sarz zło­wił wzro­kiem Ju­liy­ie i już wie­dział pre­cy­zyj­nie, co się tu bę­dzie za­dzie­wa­ło, łącz­nie z ad­re­sem przed­szko­la do któ­re­go po­wę­dru­je ich przy­szło­ścio­wy syn. Bo to był super glina, cho­ciaż sa­mot­nik, ale taki spe­cjal­ny sa­mot­nik, który nie lubił zwłasz­cza być sam.

– Je­stem Ar­nold – rzekł do niej wśle­pia­jąc się pro­sto w jej oczy. – Po­wiedz, czy bar­dzo się po­tłu­kłaś, spa­da­jąc z nieba na glebę?

Ju­liya pa­trzy­ła na niego sko­ło­wia­ła, bo wróż­ka mó­wi­ła o prze­zna­cze­niu w knaj­pie. Więc od­rze­kła "mo­men­cik jeden panie wpa­dacz" i za­me­sen­ge­ro­wa­ła do wróż­ki na szyb­ki help­desk. A wróż­ka na to, że nawet mapy w GPS się mylą, także ona też ma mar­gi­nes błędu.

To też Julya uwie­rzy­ła i po­pa­trzy­ła w oczy jego i do­pie­ro teraz się zo­rien­to­wa­ła że był słod­ki.

– Je­stem Ju­ly­ia – stwier­dzi­ła. – A ty je­steś moim prze­zna­cze­niem nawet bez kro­wie­go plac­ka.

– Wiesz że cię ko­cham moja ko­cha­na – wy­ja­wił on mę­skim gło­sem dla niej.

– Wiem mój uko­cha­ny Ar­nol­dzie – ona szep­tem od­rze­kła do niego.

Za­czął padać wio­sen­ny deszcz, wy­glą­da­li jak zmo­kłe pa­wia­ny co było mega ro­man­tycz­ne, ale nie spe­cjal­nie kon­for­to­we. Więc on ją od­pro­wa­dził do domu, a przed tym jesz­cze za­dzwo­nił do wa­ta­hy tech­nicz­nej, żeby skoń­czy­li zbie­rać tropy.

W domu Ju­liy­jii we­szli do przed­po­ko­ju całą dwój­ką.

– Muszę pę­dzić i zła­pać mor­der­cę, bo to gli­nia­na misja moja – rzekł Ar­nold.

– Więc będę cze­ka­ła na cie­bie – od­rze­kła Ju­ly­ja szep­tem i już tę­sk­ni­ła zanim, za nim jesz­cze wy­szedł z domu. A potem ogląd­nę­ła se­rial.

*

Nad-ko­mi­sarz bez trudu zna­lazł dom mor­der­cy. Ze­sko­czył przez ogro­dze­nie, wy­cią­ga­jąc broń. Oto­czył bu­dy­nek i cze­kał. Wie­dział że tam­ten ko­czu­je we wnę­trzu. Czuł woń czynu za­bro­nio­ne­go a miał noz­drza do ta­kich spraw.

Zaj­rzał przez otwar­te okno na pię­trze. Zo­ba­czył czło­wie­ka, który wci­nał ham­bur­ge­ry aż mu się nogi trzę­sły.

Wy­star­czył Ar­nol­do­wi rzut spoj­rze­nia i już wie­dział pre­cy­zyj­nie, kim jest ten męż­czy­zna. A był on mężem ko­bie­ty, która na­zy­wa­ła go mi­siem.

– Ży­jesz czło­wie­ku czy je­steś zom­bi­sem? – za­py­tał Ar­nold nie spusz­cza­jąc broni.

– Już nie­dłu­go żył będę – od­rzekł tam­ten ze smę­tem – bo spraw­ca mnie tu więzi i każe spo­ży­wać ham­bur­ge­ry na okrą­gło i pod musem. Je­stem jego eks­pe­ry­men­tem spo­żyw­czym, gdyż on chce zdo­być wła­dzę nad świa­tem i ga­lak­ty­ką z po­mo­cą sa­bo­ta­żu żo­łąd­ko­we­go.

– Nie bój ni­cze­go! Su­per-gli­ną je­stem i przy­le­cia­łem cię ura­to­wać – wy­ja­wił nad-ko­mi­sarz.

Po­szedł do mor­der­cy, który ni­ko­go nie zabił, ale to był taki spe­cjal­ny mor­der­ca, który do­pie­ro miał mor­der­cze plany i chciał być se­ryj­ny. Miał twarz mor­der­cy ale wy­glą­dał cał­kiem nor­mal­nie.

Ar­nold na­mie­rzył go w kuch­ni, która była zlo­ka­li­zo­wa­na w sa­lo­nie i miała dę­bo­we meble i te­le­wi­zor z pła­skim ekra­nem 32 cale. Oraz ko­mi­nek.

– Mam cię! – za­wo­łał nad-ko­mi­sarz i wy­cią­gnął strzel­bę.

Złol za­ata­ko­wał po­te­flo­no­wa­ną pa­tel­nią. Ar­nold zro­bił wynik. Pa­tel­nia śmi­gnę­ła tuż vis a vis niego i tra­fi­ła w miskę z ham­bur­ge­ra­mi.

Roz­pa­cia­ły się jak deszcz po po­ko­ju. Osiem ham­bur­ge­rów wy­pa­dło za okno na śnieg mimo za­mknię­te­go okna.

Ar­nold we dwie se­kun­dy zwią­zał kaj­dan­ka­mi mor­der­cę. Za­dzwo­nił po ra­dio­wóz na prze­jazd dla złola i także tak­sów­kę dla pana misia i po prosz­ki na nie­straw­ność dla niego.

– Ko­lej­na spra­wa do­ko­na­na – po­wie­dział za­do­wo­lo­ny roz­ma­wia­jąc ze sobą.

Od­wią­zał za­par­ko­wa­ne­go przed po­se­sją konia. Wie­dział że szyb­ciej bę­dzie me­trem, ale mu­siał dbać o wizaż. Po­je­chał do Ju­lij­jiy, która była jego prze­zna­cze­niem i miała oczy słod­sze niż mar­me­la­da.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Hej ANDO

Słod­ki ten kry­mi­nał co jest ro­man­sem.

Chciał­bym wska­zać coś co mi się po­do­ba­ło naj­bar­dziej, ale… tyle tego było.

 

na­mie­rzył go w kuch­ni, która była zlo­ka­li­zo­wa­na w sa­lo­nie

we­szli do przed­po­ko­ju całą dwój­ką.

Ar­nold we dwie se­kun­dy zwią­zał kaj­dan­ka­mi mor­der­cę

 

oraz wiele wiele in­nych. Lista by­ła­by tak opa­sła jak śmier­tel­na ofia­ra nie­do­szłe­go mor­der­stwa.

Dzię­ku­ję za lek­tu­rę. Po­zdra­wiam :)

Świet­ny kry­mi­nał i świet­ny ro­mans, akcja wcią­ga od pierw­szych zdań. Bar­dzo wi­docz­na jest spe­cjal­ność de­tek­ty­wa i mor­der­cy, który chciał być se­ryj­ny. Do tego świet­na za­ba­wa sło­wem i rzu­ca­nie wy­zwa­nia za­sa­dom ję­zy­ko­wym, które bar­dzo do­brze wy­szło i nawet po­szło.

Ram­shi­ri

Ale wiesz, że to był praw­dzi­wy mor­der­ca, tylko taki spe­cjal­ny? Dzię­ki za od­wie­dzi­ny i ko­men­tarz. 

 

Ali­cel­lo

To do­brze że wy­szło i po­szło, a nawet po­bie­ży­ło. Mor­der­ca był spe­cjal­ny, a de­tek­tyw także.

Kur­de­be­le ja pe­ir­dzie­le ale dobre. Kry­mi­nał z wąt­kiem ro­man­su i wam­pi­rów, no wy­bor­ne!

Z opisu wy­ni­ka­ło że fak­tycz­nie Zenon był mega ro­man­tycz­ny i w ogóle fajny słod­ki, a Ar­nold tez. Duzo sek­sow­no­sci

 

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Ło, matko! A to się ucie­szy­łam. 

Zga­dza się, Zenon był mega ro­man­tycz­ny i Ar­nold także. Sexu bę­dzie wię­cej jak ko­mi­sarz do­trze do Julyi.

Mocne. Coś jak miks Ko­ja­ka i słu­cho­wi­ska ra­dio­we­go "Z pa­mięt­ni­ka mło­dej le­kar­ki" (więk­szość ludzi, która to zna, za­pew­ne już nie żyje, tak samo jak sta­cja, na któ­rej to le­cia­lo).

Coś jak miks Ko­ja­ka i słu­cho­wi­ska ra­dio­we­go "Z pa­mięt­ni­ka mło­dej le­kar­ki"

Pa­dłam. Jak wsta­nę to na­pi­szę dal­sze ko­men­ta­rze.

Cześć, DANio, wpad­no­łem i tutaj, bo wpa­dam na rożne rze­czy od­kond oślep­no­łem od świa­teł, ale umie czy­tać braj­lem mo­ni­tor i dla­te­go wpad­no­łem. To jest cie­kaw­ski ro­mans, nawet po­mi­mo braku Ro­ma­na, któ­re­go nie lubie bo mi w prze­czko­lu za­kra­dał kred­ki i klu­ski na­pa­rze, hehe. Faj­nie że som wam­pi­ry i super glina, i misek jest i nawet har­bun­ge­ry i całe mnu­stwo róż­nych róż­no­ści, które som fajne i spra­wia­jom że czy­ta­ło sie super Twoje okop. Tro­che mie tylko ko­niec tek­stu od­cza­ro­wał, bo temu de­tek­ty­wu za łatwo po­szło wszyst­ko, jak temu Ro­ma­no­wi z prze­czko­la, bo on w prze­czko­lu po­de­rwał takom jed­nom Julke i mi sie przy­po­mnia­ło w lu­mi­ne­scen­cji, albo jak to mó­wiom ame­ry­ka­nie we fle­szban­gu, ale nic to, dał­bym klika, ale trace uczu­cie w pal­cach i klo­kan na oćkep jysz przex co nue mige, Po­xdra­wu­an der­secz­mir = Q

Known some call is air am

Hej, Se­we­ryn. Ogrom­nie mię ra­du­je że wpad­ną­łeś. Ro­ma­na już nie lubie za te kred­ki. 

Tro­che mie tylko ko­niec tek­stu od­cza­ro­wał, bo temu de­tek­ty­wu za łatwo po­szło wszyst­ko

No bo to był super glina. Mu­siał wszyst­ko robić szyb­ko i sie spie­szył do Ju­ly­ji. Jej już se­rial się skoń­czył a ko­niem wolno sie je­dzie. A w ogóle to nie lubie ta­kich opków coto bo­ha­ter musi sie na­mę­czyć i na­bie­gać bo bo­ha­ter musi być super. Wpad­ne do Cie­bie jak na­pi­szesz coś.

Cześć, DONA!

he­he­he………. po­je­chał do niej i upra­wia­li sex? hi­hi­hi!………… pa­mię­taj wpaść do mnie jak coś na­pi­sze………….. super opo­wia­da­nie ale na po­cząt­ku się gu­bi­łem bo były dwa miej­sca gdzie była akcja ale jak już nad-ko­mi­niarz wpadł na julke to wszyst­ko zro­zu­mia­łem…………….. było śmiesz­nie he­heh­he………… przy dru­gim frag­men­cie naj­le­piej się ba­wi­łem……. he­he­he­he….. też je­stem pi­sa­żem…………. wpad­nij kie­dys do mnie…………….

Nie za­bi­ja­my pie­sków w opo­wia­da­niach. Nigdy.

tę­sk­ni­ła zanim, za nim jesz­cze wy­szedł z domu. A potem ogląd­nę­ła se­rial.

:D

Hejka, Kro­ku­sie! Tak, po­je­chał do niej i upra­wia­li sex, ale do­pie­ro jak sie se­rial skoń­czył. No są dwie lo­ka­li­za­cje bo dużo bo­ha­te­rów i dwie sztu­ki mi gdzieś umkły przy pi­sa­niu. Pisz, swoje opko prze­czy­tam na stówe.

Kro­no­sie, bo se­rial to mega ważna rzecz. Można stra­cić wątka jak się nie obej­rzy. Ja to mam taki spe­cjal­ny ze­szy­cik, no­tu­je sobie złote myśli z każ­de­go od­cin­ka.

Cześć, to ja, Mi­chau. Przy­by­łem tu dla Cie­bie i po­sta­ram się po­zo­sta­wić me­ry­to­rycz­ny ko­men­tarz. 

Pierw­sza spraw­ka: 

Nosił smo­li­stą pe­le­ry­nę, włosy czar­ne jak skrzy­dło wrony i metr osiem­dzie­siąt pięć wzro­stu i oczy w ko­lo­rze nieba.

Ja mam sto osiem­dzie­siąt, to co źle? 5 cm to nie duża róż­ni­ca. 

 

Dla­te­go za­pu­kał do domu ofia­ry we trzy se­kun­dy po zgło­sze­niu.

→ Za­pu­kał w trzy se­kun­dy, he, he. 

 

Po­wiem, tak: 

Kry­mi­na­lik ni­cze­go sobie, ale sku­pi­łem się też na kwe­stii tech­nicz­nej i Ci po­wiem, że nic nie zna­la­złem. Ktoś mi mówił, że jest tu coś ta­kie­go jak beta, ale Ty tego nie po­trze­bu­jesz, kurde belek. 

I ta koń­ców­ka na­wią­zu­ją­ca do ty­tu­łu, albo na od­wrót – ka­pi­tal­ne, bar­dzo słod­ki tekst. 

Po tek­ście też widzę, że lu­bisz ro­man­se. No i do­brze. 

Mogę Ci coś za­śpie­wać? Tak dla za­się­gów?

Mi­chau. 

 

Do góry głowa, co by się nie dzia­ło, wiedz, że każdą walkę mo­żesz wy­grać tu przez K.O - Chada

Miś lubi ro­man­so­we kry­mi­na­ły i kry­mi­nal­ne ro­man­se. Twój szort jest dwa w jed­nym i nie jest po­wtó­rze­niem tego Ho­mo­sa Szar­lot­ko­we­go. Mniam, mniam, kry­mi­nal­na słod­kość.

nje lubię kry­mi­na­łu cho­ciaż nigdy nie sie­dzia­łam ale ten mi się aku­rad spodo­bał 

część ro­man­zo­wa też mnie sie po­do­baua

– Je­stem Ju­ly­ia – stwier­dzi­ła. – A ty je­steś moim prze­zna­cze­niem nawet bez kro­wie­go plac­ka.

iks de

po­zdra­wiam

 

Czuł woń czynu za­bro­nio­ne­go a miał noz­drza do ta­kich spraw.

Hehe

Miał twarz mor­der­cy ale wy­glą­dał cał­kiem nor­mal­nie.

“My­śla­łem że je­steś tylko le­gen­dą a widzę że ist­nie­jesz na­praw­dę”

Ar­nold na­mie­rzył go w kuch­ni, która była zlo­ka­li­zo­wa­na w sa­lo­nie

Życie ;)

Mi­chau, extra że wpa­dłeś. 

Ja mam sto osiem­dzie­siąt, to co źle? 5 cm to nie duża róż­ni­ca. 

Mi­chau, to nie jest duża róż­ni­ca. Jest OK, do­pó­ki wy­bran­ka ma mniej niż 190 cm.

Po tek­ście też widzę, że lu­bisz ro­man­se. No i do­brze. 

Bo ja chce być taką pi­sar­czy­nią jak ta od “Zmierz­chu”, ale za­po­mnia­łam na­zwi­ska. Też chcia­łam być jak Agata Chri­stie, ale to wcze­śniej. 

 

Mogę Ci coś za­śpie­wać? Tak dla za­się­gów?

Śpie­waj xD

 

Misiu, cie­szę się, że danie sma­ko­wa­ło. Jak też czy­tam Ho­mo­sa Szar­lot­ko­we­go.

 

So­na­to, ja też nie sie­dzia­łam. Super że Ci się po­do­ba­ło.

 

Tor­fe­uszu, życie pisze naj­lep­sze kry­mi­na­ły. ;) (Złota myśl z mo­je­go ze­szy­tu z se­ria­lo­wy­mi cy­ta­ta­mi).

Hej pANDO!

 

Ale super szyb­ki i mon­dry ten ko­mi­sarz i tem wą­pier taki słod­ki był <3

Moja lista cy­ta­tów:

 

Zenek z pe­le­ry­ną i z Do­mi­cel­lą pod pachą ma­sze­ro­wa­li przo­dem.

Oraz był przede wszyst­ki­mi super gliną.

Dla­te­go za­pu­kał do domu ofia­ry we trzy se­kun­dy po zgło­sze­niu.

Wy­star­czył mu rzut spoj­rze­nia na pokój i już wie­dział pre­cy­zyj­nie, co się tu za­dzia­ło, łącz­nie z nu­me­rem buta spraw­cy.

Nad-ko­mi­sarz zło­wił wzro­kiem Ju­liy­ie i już wie­dział pre­cy­zyj­nie, co się tu bę­dzie za­dzie­wa­ło, łącz­nie z ad­re­sem przed­szko­la do któ­re­go po­wę­dru­je ich przy­szło­ścio­wy syn.

Czuł woń czynu za­bro­nio­ne­go a miał noz­drza do ta­kich spraw.

 

I wiele in­nych!

 

Oja!!! Ale sło­dzia­ko­we oko! I dużo bo­ha­te­rów ta­kich do za­ko­cha­nia sie. Od A do z. Czy li od Ar­nol­da do Ze­no­na (taka sra głó­wek, jak się kot nie zo­rien­to­wał). A jeden bar­dziej fa­jo­wy od dru­gie­go.

No i śle­dze­nie było faj­nie. Aż skoda, że tak szybo po­szło i ten trup był tro­chę żywy. Ale toteż nie jest źle, bo mu glina ura­to­wa­ła rzy­cie.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Mi­chau obie­cau za­śpie­wać, a Mi­chau słów swych do­trzy­mu­je. 

Więc, że je­stem per­so­ną ro­man­tycz­ną, za­le­cę kla­skiem w pełni jego po­sza­no­wa­nia. 

<Wy­cią­gam gi­tar­kę, pod oknem Andzi i śpie­wam> 

 

Lu­uuuubię wra­cać tam, gdzie byłem już,

Pod ten bal­kon pełen pną­cych różżżżżż,

Na ulicz­ki te zna­jo­me ta­aaaaaaaaaaaaaaak!

Do zna­jo­mych drzwiiiiiiii

Pukać my­śląc, czy­y­y­y­y­y­y­y­yy

Czy nie sta­nie w nich cza­sa­mi tamta AN­DZIA z war­ko­cza­miiiiiii

 

 

Do góry głowa, co by się nie dzia­ło, wiedz, że każdą walkę mo­żesz wy­grać tu przez K.O - Chada

Jej­ciu, ale to słod­kie. I tyle słod­kich fa­ce­tów, i każdy wy­jąt­ko­wy. Gli­niarz po­do­bał mi się bar­dziej niż wam­pir, ale wam­pir też był fajny, żeby nie było. Po­do­ba­ło mi się, szcze­gól­nie fa­ce­ci.

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Grusz­ko, od dzi­siaj je­stem pando, heh. Też sie nie moge zde­cy­do­wać, który słod­szy.

 

Fin­klo, wresz­cie mo­głam na­pi­sać wszyst­ko, co nor­mal­nie zdy­cha w ła­pan­ce. Nie­sa­mo­wi­ta ra­dość gra­fo­ma­na we mnie. ;) Fak­tycz­nie, tro­chę taki żywy trup, bo to był spe­cjal­ny trup. Może na­pi­szę drugą część.

 

Mi­chau, pięk­ne! An­dzia nie ma war­ko­czy, nie­ste­ty :( Ale i tak słod­ko. 

 

Irko, za­czę­łam kam­pa­nię zwięk­sza­nia licz­by słod­kich fa­ce­tów w opkach na por­ta­lu. Też się nam, ko­bie­tom, coś na­le­ży od życia. ;)

Ale Mi­chau brak war­ko­czy­ków nie prze­szka­dza. Je za­wsze mo­że­my zro­bić, a jak nie to bez war­ko­czy­ków, Bar­dzo mi się ten Twój ro­mans po­do­bał, więc czas też żyć, a nie tylko pisać. 

<3 

Jak za­wsze – dla za­się­gu i mi­ło­ści. 

An­dzia <3 

Do góry głowa, co by się nie dzia­ło, wiedz, że każdą walkę mo­żesz wy­grać tu przez K.O - Chada

Moje koty twier­dzą że na ro­man­se An­dzia miała czas wcze­śniej, teraz to już zo­sta­je tylko pi­sa­nie i po­lo­wa­nie na karmę w pro­mo­cji. ;)

Nie­zwy­kle po­do­ba­ła mnie się kwie­ci­stość ję­zy­ka, którą ob­ra­zu­je cho­ciaż­by takie zda­nie: “Nad-ko­mi­sarz Ar­nold Ka­pust­ka wi­ro­wał w prze­strze­ni swo­je­go śledz­twa no­we­go, w związ­ku do po­wyż­sze­go szedł ślepy jak gaw­ron.” Do­sko­na­łe po­słu­gi­wa­nie się wsze­la­ki­mi środ­ka­mi sty­lo­wy­mi też za­słu­gu­je na uwagę. Widać, że masz wy­szli­fo­wa­ny warsz­tat. Na uwagę za­słu­gu­je też do­sko­na­ły rys psy­cho­lo­gicz­ny po­sta­ci co też po­de­prę cy­ta­tem: “– Więc będę cze­ka­ła na cie­bie – od­rze­kła Ju­ly­ja szep­tem i już tę­sk­ni­ła zanim, za nim jesz­cze wy­szedł z domu. A potem ogląd­nę­ła se­rial.” Też wy­ła­pa­łem licz­ne na­wią­za­nia do zna­nych pro­duk­tów kul­tu­ry. Gra­tu­la­cję!

Pa­la­io, po­dzie­lam za­chwyt nad głę­bią psy­cho­lo­gicz­ną po­sta­ci Julyi. Miło, że po­do­bał Ci się język opo­wia­da­nia.

Wątki ro­man­tycz­ne na­pi­sa­łaś z takim za­pa­łem , że Blan­ka L. się chowa. Jeśli cho­dzi o po­tknię­cia ję­zy­ko­we, to po­rów­nu­jąc opo­wia­da­nie do cia­sta, przy­rzą­dzi­łaś keks;)

"nie mam jak po­rów­nać sa­mo­po­czu­cia bez ba­ła­ga­nu..." - Anan­ke

Wątki ro­man­tycz­ne na­pi­sa­łaś z takim za­pa­łem , że Blan­ka L. się chowa.

Misie Twój ko­men­tarz. Od­ga­dłaś jedną z moich in­spi­ra­cji.

 

Jeśli cho­dzi o po­tknię­cia ję­zy­ko­we, to po­rów­nu­jąc opo­wia­da­nie do cia­sta, przy­rzą­dzi­łaś keks;)

Za­wsze chcia­łam po­sta­wić krop­kę po ty­tu­le opka i prze­my­cić w tek­ście pe­reł­ki, które od­pa­da­ły po ła­pan­kach. 

Po­wiedz, czy bar­dzo się po­tłu­kłaś, spa­da­jąc z nieba na glebę?

Ten tekst rzu­cił mnie na ko­la­na. A kiedy wsta­łem, prze­czy­ta­łem:

za­me­sen­ge­ro­wa­ła do wróż­ki na szyb­ki help­desk

i znowu zo­sta­łem rzu­co­ny. Nie wiem, czemu, ale strasz­nie mnie to roz­ba­wi­ło.

A jeśli cho­dzi o kon­kre­ty:

Opo­wia­da­nie fajne bar­dzo jak ja lu­biem takie cri­mi­na­ły.

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

za­me­sen­ge­ro­wa­ła do wróż­ki na szyb­ki help­desk

i znowu zo­sta­łem rzu­co­ny.

Mam na­dzie­ję, że nie po­tłu­kłeś się za bar­dzo. Wróż­ki teraz no­wo­cze­sne som.

Taki był słod­ki ten ko­mi­sarz i mądry, że aż mi­ser­ce w szyi sta­nę­ło, jak byłby pra­wie tą pa­tel­nią obe­rwał. Ide­al­ne po­łą­cze­nie kry­mi­na­łu z ro­ma­sem, prze­wrot­ne zwro­ty akcji, za­ska­ku­ja­ce za­koń­cze­nie. Je­stem na tak.

ADNA, mnó­stwo tre­ści zmie­ści­łaś w swoim opo­wia­da­niu, które choć nie­zbyt dłu­gie oka­za­ło się miej­scem dzia­nia się róż­nych przy­pad­ków, już to wam­pir­skich, już ro­man­so­wych, już kry­mi­nal­nych, że o wy­wróż­bio­nych nie wspo­mnę. A wszyst­ko to za­pa­ko­wa­ne we wła­ści­we słod­kie po­jem­nicz­ki, więc nic się z ni­czym nie mie­sza­ło, każdy wątek cią­gnął się sa­mo­dziel­nie i nie wcho­dził w drogę dru­gie­mu i tylko na ko­niec wszyst­ko pod­wią­za­ło się w jedną i spój­ną lo­gicz­ną ca­łość, ka­rząc mi ża­ło­sną być, że to już ko­niec.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Ośmior­ni­co, dzię­ki za od­wie­dzi­ny i głos na tak.

 

Re­gu­la­to­rzy, sta­ra­łam się, żeby wątki nie wcho­dzi­ły na sie­bie (by­dlę­ta, tło­czy­ły się jak dzi­kie). Myślę nad drugą czę­ścią opo­wia­da­nia z no­wy­mi, słod­ki­mi po­jem­nicz­ka­mi.

 

 

No to po ta­kiej za­po­wie­dzi je­stem spo­koj­na o dal­sze losy bo­ha­te­rów Two­je­go opo­wia­da­nia, bo chyba do­brze zro­zu­mia­łam, że no­sisz się z za­mia­rem ko­lej­ne­go wy­pi­sa­nia się w dal­szym ciągu. Owoc­nej życzę twór­czo­ści!

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Tak, za­no­szę się z na­pi­sa­niem dal­sze­go ciągu. 

Wow. Kry­mi­nał, i o mi­ło­ści, i taki fju­czer se­ryj­ny. Win­cyj!

 

[a serio: to, jak wpro­wa­dzasz po­sta­cie na po­cząt­ku, a potem je ole­wasz i ca­łość jest o in­nych – tra­fio­ne w dzie­siąt­kę, bar­dzo cel­nie za­ob­ser­wo­wa­ne :D ]

ninedin.home.blog

[a serio: to, jak wpro­wa­dzasz po­sta­cie na po­cząt­ku, a potem je ole­wasz i ca­łość jest o in­nych – tra­fio­ne w dzie­siąt­kę, bar­dzo cel­nie za­ob­ser­wo­wa­ne :D ]

Ni­ne­din, nie­ste­ty, za­ob­ser­wo­wa­ne. 

Pod hu­mo­ry­stycz­ną przy­kryw­ką, do­strze­gam na­wią­za­nia do Sie­dem z Bra­tem Pitem oraz do fi­lo­zo­ficz­nych fil­mów o prze­zna­cze­niu i da­rem­nych pró­bach uciecz­ki przed tym, co nie­unik­nio­ne. Ka­pust­kę kreu­jesz na out­si­de­ra, sku­pio­ne­go na pracy, który jed­nak spo­ty­ka swoją mar­mo­la­dę i to jest dobre, bo na­da­je rys uczu­cio­wy temu bez­u­czu­cio­we­mu su­per­gli­nie.

Rola wam­pi­ra, krót­ka, lecz jakże zna­czą­ca, zo­sta­nie w mej pa­mię­ci jako świet­ny przy­kład per­so­ni­fi­ka­cji fatum, ubra­nej w rę­ka­wicz­ki z je­le­niej skóry.

Aż mnie na­szła ocho­ta na ham­bur­ge­ra…

Łał! Wam­pi­ry – mój ulu­bio­ny wątek! Tak dawno nic o nich nie czy­ta­łem, a tu nagle się coś po­aj­wia i od razu do­sko­na­łe! Pięk­ne sceny ro­man­styc­nie, a głów­ny bi­cha­te rbar­dzo mądry i szyb­ko za­wią­zał spo­ra­wę! Gra­tu­lu­ję świet­ne­go opka

Za­na­is, mi­strzo­stwo ko­men­to­wa­nia. Le­piej bym nie na­pi­sa­ła re­cen­zji tego opka. Nie wie­dzia­łam, że na­wią­za­łam do “Sie­dem”, dzię­ki Tobie już wiem i tak, na­wią­za­łam.

 

Bjkp­srz, dzię­ku­ję. 

Praw­dzi­wie po­ry­wa­ją­cy ro­mans i kry­mi­nał jed­no­cze­śnie. Za­im­po­no­wał mi ten de­tek­tyw, co tak wszyst­ko wie, pew­nie nawet byłby w sta­nie zgad­nąć, kiedy beryl wy­ni­ki gra­fo­ma­nii ogło­si :)

Zyg­fry­dzie, je­stem pewna, że nad-ko­mi­sarz już wie o wy­ni­kach, ale jako super glina nie ujaw­nia taj­nych in­for­ma­cji. 

Hej, ho, wpa­dłam za­chę­co­na do­sko­na­łym opkiem o Ho­głar­cie. To po­do­ba­ło mi się mniej, ale miało swoje mo­men­ty. Faj­nie, że wątek Do­mi­cel­li i wam­pi­ra po­zo­sta­wi­łaś otwar­ty – dzię­ki temu czy­tel­nik musi się wy­si­lić i wszyst­ko sobie do­po­wie­dzieć. Sup­cio po­mysł. :D

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell any­one, and she never even loved me. Now that’s love.

DHBW, miło Cię wi­dzieć. Wia­do­mo, Ho­głard to moc. ;)

Hejka!

 

rzekł on mę­skim gło­sem dla niej, uka­zu­jąc kły wy­sta­ją­ce z warg.

No tak, są kły, męski głos, scena mi­ło­sna – czego chcieć wię­cej? :)

 

Jego wargi do­tknę­ły jej ust, jego ra­mio­na ją oto­czy­ły, jej myśli sku­pi­ły się na nim.

No wzno­sisz się na wy­ży­ny w tym opi­sy­wa­niu mi­ło­snych igra­szek. XD

 

Wy­star­czył mu rzut spoj­rze­nia na pokój i już wie­dział pre­cy­zyj­nie, co się tu za­dzia­ło, łącz­nie z nu­me­rem buta spraw­cy.

Sher­lock XD

 

– Czer­wo­ne wino wy­traw­ne. Zo­sta­wił dla zmył­ki, kom­bi­to­na­tor jeden! Już ja go dorwę!! Zło­wi­łem wzro­kiem peta w po­piel­nicz­ce, za­bez­pie­czy­cie.

A to już jak pa­ro­dia, ale mnie to uba­wi­ło. XD

 

Sa­mot­nik, który nie lubił zwłasz­cza być sam, dobre :D Ach, jak to czę­sto się dzie­je, że za­twar­dzia­li sa­mot­ni­cy dziw­nym tra­fem spo­ty­ka­ją bo­ha­te­rów, przez któ­rych stają się nor­mal­ni, świet­nie uchwy­co­ne. :)

 

Naj­bar­dziej po­do­ba mi się wątek kry­mi­nal­ny i nad-ko­mi­sarz xd.

 

Miał twarz mor­der­cy ale wy­glą­dał cał­kiem nor­mal­nie.

XD

 

No te dwie se­kun­dy, dobry ten Ar­nold. :D No ale prze­zna­cze­nie czeka, jakże by ina­czej, mu­siał zła­pać spraw­cę i je­chać do uko­cja­nej. :D

 

Po­zdro­wion­ka,

Ba­nan­ke

Nowa Fantastyka