- Opowiadanie: BarbarianCataphract - Baśń Ryb i Apokalipsa (18+ ale bez s*xu chyba)

Baśń Ryb i Apokalipsa (18+ ale bez s*xu chyba)

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Baśń Ryb i Apokalipsa (18+ ale bez s*xu chyba)

– Ta? To za­je­bi­ście – od­po­wie­dział Robal Prze­zna­cze­nia, gry­ząc w po­ślad­kach swych ust pa­pie­ro­sa. Pa­pie­ros dymił prze­cią­gle, na­peł­nia­jąc ota­cza­ją­cą nas at­mos­fe­rę siwym dymem.

– Ale co za­je­bi­ście? – za­py­tał py­ta­ją­co John Po­ma­de.

 

***

 

John Po­ma­de był ist­nym bo­ha­te­rem, za któ­rym ga­nia­ło się całe mia­sto. Ale to było kie­dyś, bo­wiem więk­szość mia­sta i świa­ta już nie żyła!

Bo umar­li. Pew­ne­go dnia gwiaz­dy na nie­bie spa­dły i jedna z nich pi­znę­ła w Zie­mie cał­kiem mocno. Do tego rzeki spły­nę­ły krwią dzie­wic, na nie­bie po­ja­wił się smok o dzie­wię­ciu gło­wach i dzie­wi­ca z dziec­kiem, czy coś ta­kie­go.

Mó­wi­li, że to gniew Boga spo­wo­do­wał te ka­ta­stro­fę, ale John Po­ma­de uwa­żał, że to była wina bio­lo­gów mor­skich. No w sumie to mu się nie dzi­wie, przbe­ie­głe są to ka­na­lie.

Tak więc John Po­ma­de zde­cy­do­wał się od­na­leźć praw­dę na ten temat i zna­leźć szefa sze­fów bio­lo­gów mor­skich. Mu­siał wie­dzieć co za­bi­ło jego uko­cha­ną Cla­ire. Cla­ire była pięk­ną ko­bie­tą o zło­tych jak zęby dziad­ka Johna wło­sach, w któ­rych wid­nia­ły kwia­ty prze­róż­nej maści.

Cla­ire była pięk­ną ko­bie­tą o pięk­nej talii, tak pięk­nej, że John nie mógł prze­stać o niej my­śleć, bo wciąż zaj­mo­wa­ła jego myśli. Wie­dział, że żeby za­po­mnieć ją i wszyst­kie chwi­le te, które są na nie mu­siał od­kryć praw­dę o bio­lo­gach mor­skich.

O tych prze­bie­głych ka­na­liach.

 

***

 

– No że szu­kasz bio­lo­gów mor­skich i ich sze­fów, ta? – za­py­tał Robal, cheł­piąc się pa­lo­nym pa­pie­ro­si­kiem.

– Nom. – od­po­wie­dział John Po­ma­de, szu­ka­jąc po­mo­cy u Ro­ba­la.

– No to ci po­mo­gę, bo ich nie lubię też. – Robal prze­cią­gnął się prze­cią­gle i od­wró­cił od Johna, żeby wy­cią­gnąć coś ze scho­wa­nej pod biur­kiem szu­fla­dy. Znisz­czo­nej szu­fla­dy, bo to apo­ka­lip­sa była.

– Dzię­ki. A znasz ja­kichś?

– Jest taki jeden bio­log mor­ski co też jest bio­lo­giem ziem­nym i on wie dużo. Myśle, że on ci od­po­wie na twoje py­ta­nia, nur­tu­ją­ce cie­bie. – Robal podał Joh­no­wi zwi­tek pa­pie­ru, tro­chę znisz­czo­ne­go bo to apo­ka­lip­sa była. John roz­wi­nął zwój i zo­ba­czył w nim list goń­czy, wy­sta­wio­ny za jed­nym z naj­bar­dziej no­to­rycz­nych bio­lo­gów mor­skich.

– Ja­nusz Kro­win-Rybk­ke…

– On ci od­po­wie na twoje nur­tu­ją­ce py­ta­nia i po­zwo­li ci zna­leźć od­po­wie­dzi na py­ta­nia, cie­bie nur­tu­ją­ce. – od­po­wie­dział po­waż­nie Robal, a jego głos prze­peł­nio­ny był po­wa­gą. Cał­kiem dużą, jak na prze­ro­śnię­tą sto­no­gę.

– Dzię­ki.

 

***

 

John Po­ma­de wal­czył z wie­lo­ma wro­ga­mi. W pra­wej ręce za­wsze dzier­żył swój nie­za­stą­pio­ny pi­sto­let, z któ­re­go na­wa­lał do zom­bie i in­nych po­two­rów. Kule prze­szy­wa­ły prze­cią­gle zgni­te głowy zom­bia­ków, roz­wa­la­jąc je mocno i za­bi­ja­jąc je.

Więk­szość ludzi zo­sta­ła zmie­nio­na w zom­bie po tym, jak na­sta­ła Apo­ka­lip­sa. Na czole zom­bie wy­ry­te były od­wró­co­ne krzy­że, bo nimi Sza­tan wła­dał. Cho­ciaż John Po­ma­de po­dej­rze­wał, że Sza­ta­nem mógł być Szef Sze­fów bio­lo­gów mor­skich. Ach te ka­na­lie za­sra­ne.

Naj­strasz­niej­sze było to, kiedy tra­fiał do ciem­nych za­uł­ków. Tam zom­bie były szyb­sze niż wszę­dzie in­dziej i jak były szyb­sze to trud­niej było je tra­fić. Raz John szedł takim za­uł­kiem i NAGLE sko­czył na niego ośli­zgły Śli­mak Za­gła­dy zom­biak. Wrzesz­czał coś o legii war­sza­wa, pró­bu­jąc ugryźć Johna w szyję, ale John był sil­niej­szy więc zwa­lił zom­bia­ka. Zom­biak upadł na zie­mię, a John strze­lił mu w głowę dwa­na­ście razy i potem kop­nął jesz­cze.

To było strasz­ne prze­ży­cie dla Johna, ale on się nie bał. On wie­dział, że musi po­mścić swoją Cla­ire.

Tak też zro­bił.

Prze­był wiele krain, by w końcu zna­leźć Ja­nu­sza. Po dro­dze spo­tkał wiele naj­strasz­liw­szych mon­strów, z któ­ry­mi mu­siał wal­czyć. Strasz­ne to było, bo te po­two­ry były bar­dzo zmu­to­wa­ne i miały wiele nie­ludz­kich cech. Zęby jak wiel­kie szpo­ny, a pa­znok­cie jak ostre kły. Nor­mal­ni lu­dzie pa­da­li od ata­ków tych po­two­rów, ale nie John Po­ma­de.

To po­two­ry pa­da­ły od ata­ków Johna Po­ma­de. Był ich po­stra­chem. Przed każdą walką za­kła­dał na nos oku­la­ry awia­tor­ki (ale tro­chę znisz­czo­ne, bo to apo­ka­lip­sa była) i po­pra­wiał sku­rza­ną kurt­kę, tro­chę po­dar­tą, którą za­wsze nosił na sobie.

John Po­ma­de mu­siał też wiele razy wal­czyć z strasz­li­wy­mi de­mo­na­mi.

– Joh­nie, przy­sze­dłem po cie­bie i twoją duszę – po­wie­dział demon, nie wie­dząc z kim ma do czy­nie­nia.

– Pier­dol się – od­po­wie­dział John po­waż­nym tonem, zy­sku­jąc od­wa­gi, któ­rej mu nigdy nie bra­ko­wa­ło.

I John za­strze­lił strasz­li­we­go de­mo­na z ro­ga­mi i po­wie­dział:

– O kurwa. Jaki ja je­stem silny.

Potem szedł znowu i wie­dział, że jest ści­ga­ny przez inne de­mo­ny. Różne zjawy i inne duchy złe po­dą­ża­ły za nim, a John to czuł w środ­ku. Jego dusza była ni­czym ob­ser­wo­wa­na przez de­mo­ny.

– Kurwa, jakaś pizda mnie son­du­je. – po­my­ślał John Po­ma­de, po czym nagle przed nim zma­te­ria­li­zo­wa­ła się son­du­ją­ca pizda.

– Przy­szłam po twoją duszę! – po­wie­dzia­ła strasz­li­wa de­mo­ni­ca.

– Pieprz się, jesz­cze nie chce mi sie umie­rać xD

No i za­sa­dził jej gonga na świn­kę tak mocno, że sa­me­go Sza­ta­na za­pie­kło dup­sko. De­mo­ni­ca za­to­czy­ła koło więk­sze, niż twoja stara i po­le­cia­ła tam, gdzie pieprz zi­mu­je.

Musze zna­leźć Ja­nu­sza – po­my­ślał John Po­ma­de, gdy po­ko­ny­wał ko­lej­ne­go strasz­ne­go de­mo­na. Te wszyst­kie de­mo­ny były tak strasz­ne, że aż nie je­stem w sta­nie ich opi­sać, bo były tak strasz­ne. Bałem się o nich pisać nor­mal­nie.

 

***

 

W końcu John Po­ma­de do­tarł do miej­sca, gdzie miał spo­tkać bio­lo­ga mor­skie­go. Znisz­czo­ne mia­sto, bo to była apo­ka­lip­sa, ziało prze­cią­gli­wą pust­ką, w któ­rej nie było ani jed­nej żywej duszy. Wszyst­kie były mar­twe.

No w sen­sie był John i bio­log gdzieś też sie­dział. John prze­cze­sy­wał znisz­czo­ne ruiny po­sta­po­ka­lip­tycz­nej War­sza­wy, w któ­rych miał ukry­wać się bio­log mor­ski. Chciał go do­rwać, mu­siał po­mścić swoją pięk­ną Cla­ire o pięk­nej talii. My­ślał cza­sem o tych do­brych cza­sach, jak razem upra­wia­li seks. Były to dobre czasy. Lep­sze.

Nagle zza spa­lo­nych krza­ków wy­sko­czył jakiś dziad i ma­chał butlą tle­no­wą do nur­ko­wa­nia, o mało co nie ude­rza­jąc Johna w jego ide­al­ną, kan­cia­stą szczę­kę.

– A ci jebne! – krzy­czał dziad, wy­ma­chu­jąc butlą tle­no­wą.

– A ty to kto? – spy­tał zdzi­wio­ny John. My­ślał, że poza bio­lo­giem mor­skim ni­ko­go tu nie spo­tka.

– Ja­nusz Kro­win-Rybk­ke, słyn­ny bio­log mor­ski.

– A, to ja ci jebne!

– Nie.

I tak John za­czął gonić ucie­ka­ją­ce­go bio­lo­ga mor­skie­go. Po dłu­giej uciecz­ce w końcu go do­rwał i przy­gniótł do ziemi, po­kry­tej gru­zem, bo to apo­ka­lip­sa była.

– CO WIESZ O APO­KA­LIP­SIE, KA­NA­LIO?! – za­py­tał spo­koj­nie acz sta­now­czo John Po­ma­de, pró­bu­jąc się do­wie­dzieć, co bio­log mor­ski wie­dział o apo­ka­lip­sie.

– Nie mia­łem nic z nią wspól­ne­go! – od­po­wie­dział bio­log mor­ski. – Ja też szu­kam spraw­ców!

To zmie­nia po­stać rze­czy, hmm. – po­my­ślał John.

– Myślę, że to były de­mo­ny, ale nie sza­ta­na. – po­wie­dział. – Sa­me­mu ich nie po­ko­nam, ale razem mamy szan­sę ich po­ko­nać. Co ty na to, że­by­śmy za­czę­li współ­pra­co­wać?

John zgo­dził się na współ­pra­cę. Był epic­kim bo­ha­te­rem, ale oni też po­trze­bu­ją przy­ja­ciół. Nagle zza jed­nych z ruin wy­sko­czył ko­lej­ny demon.

– Joh­nie i Ja­nu­szu, przy­by­wam po was!

Ja­nusz po­bież­nie spoj­rzał Joh­no­wi głę­bo­ko w oczy i po­wie­dział:

– Od­wró­cę jego uwagę, a ty po­mścij mnie i Cla­ire.

Johna za­sko­czy­ła nagła od­wa­ga ka­na­lii od­wa­ga bio­lo­ga mor­skie­go. W jego oczach po­ja­wi­ła się kro­pla łez.

Ja­nusz rzu­cił się ku de­mo­no­wi, wy­ma­chu­jąc butlą.

– NIE MA DO­WO­DÓW NA TO, ŻE DIA­BEŁ WIE­DZIAŁ O KU­SZE­NIU! – krzy­czał bio­log, pró­bu­jąc ude­rzyć de­mo­na butlą.

– Panie Ja­nu­szu, nie­eeeeee! – krzy­czał za nim John, ale było już za późno. Ja­nusz nagle wy­pa­ro­wał, po­zo­sta­wia­jąc po sobie je­dy­nie butlę z tle­nem i kitel.

John za­strze­lił de­mo­na w ra­mach ze­msty i ze­brał kitel Ja­nu­sza, żeby go po­cho­wać wśród ruin.

Spoj­rzał na metkę przy koł­nie­rzu kitla i zo­ba­czył napis:

,,Od Cla­ire dla Ja­nu­sza. PS: Ko­cham Johna”

 

John uro­nił łzę smut­ku i kon­ty­nu­ował swoją drogę w po­sta­po­ka­lip­tycz­nym świe­cie, za­bi­ja­jąc złe de­mo­ny.

 

Koniec

Komentarze

Przej­rza­łam na szyb­ko i tu taka nie­spo­dzian­ka:

 

– Przy­szłam po twoją duszę! – po­wie­dzia­ła strasz­li­wa de­mo­ni­ca.

– Pieprz się, jesz­cze nie chce mi sie umie­rać xD

Kto tu Sta­chu Joh­ne­sa oglą­dał? xD

Być może xDDD

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

In­try­ga na naj­wyż­szym po­zio­mie z super bo­ha­te­ra­mi (ki­bi­cu­ję ro­ba­lo­wi). Uchwy­ci­łeś w tym opo­wia­da­niu chyba wszyst­kie czę­ste błędy świe­ży­nek. Dla­te­go śmiesz­ne, ale z re­flek­sją. 

Dzię­ku­ję, ANDO :P

 

Sta­ra­łem się za­wrzeć kwin­te­sen­cję świe­żyn­ko­wo­ści w opku, więc cie­szę się, że cał­kiem do­brze zre­ali­zo­wa­łem swój plan <3

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Nor­mal­ni lu­dzie pa­da­li od ata­ków tych po­two­rów, ale nie John Po­ma­de.

To po­two­ry pa­da­ły od ata­ków Johna Po­ma­de.

Nowy Czak Noris? ;)

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

No ba! To Czak Noris był wzo­ro­wa­ny na Janie Po­ma­da­nie…

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Cześ Ra­bar­bar­Ka­ta­falk!

 

Przy­szłem pod twoje dru­gie opo­wia­da­ńe na gra­mo­fo­nie i sie uba­wi­łem ty­sieńcz­nie, bo wiem, że pi­szonc o Janie Ryb­b­ke masz na myśli jed­ne­go ta­kie­go pal i tyka, hehe, co jest śmiensz­ne, że do­gry­zasz temu Cza­sko­skie­mu, bo to psze­cierz w War­sza­wiie sie dzie­je, hehe.

Faj­nie że urzy­łes bi­lo­goa mor­skie­go, to podłe swie­rzy­ny som, mam ta­kie­go wuja co jest bio­lo­giem mor­skim i mi kie­dyś dal roz­gwiaz­de żebym jom na ho­in­kę po­wie­sił, i po­wie­si­łem i ona żżar­ła wszy­skie pre­zen­ty i ho­in­ke. I nawet Mru­czu­sia, mo­je­go wenża też żżar­ła. Podłe bio­lo­gi mor­skie, nieh ich lico weź­nie.

Ale ja tu pisze dy gre­sje a mia­łem o twoim na­my­śle: no to on jest super, ten namys, super jest, mówie ci, sam bym nie­wpat na niego. Tego JA­nu­sza to mi tro­chie szko­da a tro­che nie skoda fa­wo­rit mój to i tak pan Po­mad­ka, do­brze że sie zmie­ścił za tom jego ko­bi­te, tom Kler, no i nawet za bio­lo­ga trohe też.

Chciał­bym wien­cej opisu de­mo­na, bo sie lubie bać bo oglon­da­łem smer­fy i nie szłem spać, wienc mnie to za­cie­ka­wia, czy on miał rogi jak moja pe­ne­lo­pa eland na przy­kład na któ­rej jeż­dże do szko­ły, czy bar­dziej jak na pszy­kład takie duże rogi jakie ma łosoś?

Po­zdro dla ko­le­gi li­te­rat­ka, hehe

Known some call is air am

Cześ Poza Sze­wem!

 

 bar­dzo się cie­szę ze uzna­łeś opo­wia­da­nie za fajne :) 

 

do­ce­niam bar­dzo mot­zno szcze­gó­ło­wom ana­li­zę z two­jej stro­ny hehe rybk­ke ze­sral się do Wisły XDXD

 

po­zdro dla ko­le­gi z fachu uwu

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Ja­nusz! heart Pro­sto z dna Rowu Ma­riań­skie­go!

„Bóg jest Panem anio­łów i ludzi, i elfów” – J.R.R. Tol­kien

Wła­śnie stam­tąd <3

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Nie czy­ta­łem jesz­cze, ale jest tu jakiś po­mysł.

to prze­czy­taj Łosoś pls

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Hej, Bo­ru­bar! 

to o na­ukow­cach………. He­he­he……….. Ja się nie znam ale wy­da­je się fajne………. He­heh­he……. Oni się chyba wszy­scy tak ko­cha­li w sobie nie!?!?!?!…… Wpad­nij do mnie jak już coś na­pi­sze a pisze bo też umiem i je­stem pi­sa­żem he­he­he­he

Nie za­bi­ja­my pie­sków w opo­wia­da­niach. Nigdy.

Hej, KO­nu­sie!

 

tak wla­snie na­ukow­cy zombi i apo­ka­lip­sa, tak se po­my­sla­lem ze fajne po­la­cze­nie to be­dzie! cie­sze sie ze ci sie po­do­ba­lo

chet­nie wpad­ne do cie­bie jak cos na­pi­szesz my pi­sa­rze mu­si­my sie wspie­rac co nie hehe

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Łał. Bar­dzo fajne opo­wia­da­nie, Bar­dzo faj­nie opi­su­jesz świat op apo­ko­lip­sei, czu­łem się jakb­tym sam tam był z bo­ha­te­ra­mi. Mmam taką teo­rię, że za wszyst­kim stoją ukry­wa­ją­cy się wcie­niu bio­lo­dzy oce­anicz­ni – na­pisz ko­lej­ną część ko­niecz­nie pls, mum­szę to wie­dzięc.

No i w mojej szczo­drej opi­nii, jak ten po­twór (bo boję się na­pi­sać co to było) chciał zabić Ja­nu­sza, to po­wie­nien go osta­tecz­nie roz­pier­do­lić, bo ham się na pewno od­ra­dza i bew­nie by w tej dru­giej czę­ści po­wró­cił.

Za­pra­szam też naj uprzej­miej do prze­czy­ta­nie mo­je­go opwo­ada­nia na ten sam kon­kurs pt “Wojna o gra­ni­ce”. PO­ZDRA­WI­MA 

dzie­ku­je ba­snio­pi­sa­rzu ba­sniow­cu

 

chet­nie po­sta­ram sie do­pis­dac wie­cej o bio­lo­gach oce­anicz­nych bo to prze­bie­gle ka­na­lie sa cie­sze sie ze tez tak uwa­zasz

 

, to po­wie­nien go osta­tecz­nie roz­pier­do­lić, bo ham się na pewno od­ra­dza i bew­nie by w tej dru­giej czę­ści po­wró­cił.

xDDD

 

Do­ce­niam od­nie­sie­nie.

 

Za­pra­szam też naj uprzej­miej do prze­czy­ta­nie mo­je­go opwo­ada­nia na ten sam kon­kurs pt “Wojna o gra­ni­ce”. PO­ZDRA­WI­MA 

WPAD­NE JAK NAJ­SZYB­CI­JE DZIE­KU­KJE PO­ZDRA­WIAM

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

To praw­dzi­we w fakty po­wia­da­nie więc nie opi­sa­łeś ła­twe­go życia Johna Po­ma­de, bo on miał życie trud­ne, mo­zol­ne i wy­czer­pu­ją­ce, bo prze­cież była Apo­ka­lip­sa a na na­wiąz­kę już nie miał uko­cha­nej Cla­ire, bo ją za­bi­ło. I bar­dzo ro­zu­miem, że po­świę­cił się na po­msz­cze­nie jej osoby tak mu bli­skiej i skła­nia­ją­cej do my­śle­nia. I tak sobie jesz­cze myślę, że on do­brze zro­bił cho­dząc po świe­cie po­szu­ku­ją­cy tego po­dej­rza­ne­go głę­bi­now­ca Ja­nu­sza, a przy oka­zji zmniej­sza­jąc po­pu­la­cję de­mo­nów. Pięk­nie na­pi­sa­łeś o tym dziel­nym chwa­cie Joh­nie Po­ma­de.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

O kur­cza­ki, ale to było mocne. I za­sko­czy­łam się tym za­ska­ku­ją­cym zwro­tem akcji jak to nie Ja­nusz był tym złym kor­wi­nem. Za­koń­cze­nie było nie­jed­no­znacz­ne i zo­sta­wi­ło mnie z py­ta­niem o cha­rak­ter re­la­cji Cla­ire i jej Tha­ilii z Ja­nu­szem. Takie za­koń­cze­nia są naj­lep­sze bo zmu­sza­ją do re­flek­sji i ja teraz re­flek­tu­ję.

Re­gu­la­to­rze,

 

dzię­ku­ję za tak do­głęb­ną ana­li­zę i miłe słowa. Do­ce­niam bar­dzo ser­decz­nie i cie­szę się, że uzna­łaś na­pi­sa­nie o dziel­nym chwa­cie Joh­nie Po­ma­de za pięk­ne. Trud­ne miał re­la­cje w trud­nych cza­sach.

 

Omśor­ni­co,

 

tak, bar­dzo mocne nawet, zga­dzam się. Ja­nusz to bar­dzo dwu­twa­rzo­wa po­stac jak widac nigdy nie wia­do­mo co on wy­my­sli. I no te ich re­la­cje sa kurde za­gma­twa­ne ale mysle ze to do­da­je uroku.

 

po­zdruw­ki

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Ra­bar­ba­rze, nie masz za co dzię­ko­wać, bo prze­cież o pięk­nej i dziel­nej po­sta­ci nie można na­pi­sać ina­czej, jak tylko pięk­nie!

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Zga­dzam się, pięk­no opi­su­je pięk­no.

 

Z wy­ra­za­mi sza­cun­ku

Ba­kła­żyń­ca

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

No pięk­nie, czło­wiek ma chęć po­czy­tać o sa­mot­ni­ku wal­czą­cym z apo­ka­lip­są, a tu ni z grusz­ki, ni z se­le­ra Ja­nusz Kro­win-Ryb­ke krad­nie całe show.

Na uwagę za­słu­gu­ją dia­lo­gi, wspa­nia­le wpa­so­wu­ją­ce się w sty­li­sty­kę noir – są krót­kie, cięte, gwał­tow­ne i kłują ni­czym dzidy Zu­lu­sów. “Pier­dol się”… ileż tu tre­ści w tak nie­wie­lu li­te­rach, ileż emo­cji i werwy! Widać dobre pióra, które nie jeden ząb zja­dło na burz­li­wej wy­mia­nie zdań.

Cześć, Aza­liż!

 

Bomdź co bomdź – JKR jest tutaj bar­dzo waż­nym bo­ha­te­rem.

 

Dzię­ku­ję za po­chwa­le­nie moich dia­lo­gów. Sta­ra­łem sie, żeby wy­pa­dły jak naj­bar­dziej aku­rat­nie – i na to wy­cho­dzi, że mi wy­szło. <3

 

Dzięm­ku­je za lek­tur­ke i klika.

 

Po­zdra­wiam

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Cześć BC. Po­do­ba­ło mi się bar­dzo, w wielu mo­men­tach pła­ka­łam, taka byłam wzru­szo­na. Naj­gło­śniej na tych:

 

Cla­ire była pięk­ną ko­bie­tą o zło­tych jak zęby dziad­ka Johna wło­sach, w któ­rych wid­nia­ły kwia­ty prze­róż­nej maści.

Jak ja jej za­zdrosz­cze tych kwia­tów!!!

 

– Ja­nusz Kro­win-Rybk­ke…

Mój ulu­bie­niec!!!

 

– On ci od­po­wie na twoje nur­tu­ją­ce py­ta­nia i po­zwo­li ci zna­leźć od­po­wie­dzi na py­ta­nia, cie­bie nur­tu­ją­ce. – od­po­wie­dział po­waż­nie Robal, a jego głos prze­peł­nio­ny był po­wa­gą. Cał­kiem dużą, jak na prze­ro­śnię­tą sto­no­gę.

Łoooo, do­szcze­gam fa­scy­na­cję Ali­cją W Kra­inie Cza­rów. Super in­spi­ra­cja, daje do my­śle­nia.

 

,,Od Cla­ire dla Ja­nu­sza. PS: Ko­cham Johna”

A to był nie­zwy­kły wzrost akcji.

 

I jesz­cze po­rwa­ły mnie (ale nie na strzem­py, hehe) te dia­lo­gi:

 

– Ja­nusz Kro­win-Rybk­ke, słyn­ny bio­log mor­ski.

– A, to ja ci jebne!

– Nie.

 

– Ta? To za­je­bi­ście – od­po­wie­dział Robal Prze­zna­cze­nia, gry­ząc w po­ślad­kach swych ust pa­pie­ro­sa. Pa­pie­ros dymił prze­cią­gle, na­peł­nia­jąc ota­cza­ją­cą nas at­mos­fe­rę siwym dymem.

– Ale co za­je­bi­ście?

 

Do­praf­fdy po­ry­wa­ją­ce były.

 

Do­szcze­gam w Tobie za­licz­ki na pi­sa­rza.

Bar­dzo udane opcio.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell any­one, and she never even loved me. Now that’s love.

O Ro­ba­lu na por­ta­lu,

o Kor­wi­nie też na winie,

na Po­ma­dę nie ma rady.

Autor po­dium ma z wy­no­sem.

Tak to czuję moim nosem.

Prze­czy­ta­łem na jed­nym tchu, akcja bez prze­rwy, i za­pa­da­ją­ce w pa­mięć po­sta­cie, nie­któ­re wręcz jakby żyw­cem wy­ję­te z memów. 

Le­mu­rze!

 

Dzię­ku­ję za pięk­ny wier­szyk, do­ce­niam bar­dzo słowa w nim za­war­te. <3

 

Zyg­munt Freud!

 

Sta­ra­łem się, że akcja była wart­ka jak rzeka, a po­sta­ci wy­ra­zi­ste jak kon­tu­ry szczę­ki Chan­nin­ga Ta­tu­ma. Memy hehe też.

Dziem­ki :3

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Dzię­ki za igno­ring. Strze­lam focha i już nie wra­cam na Two­je­go blo­gu­sia.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell any­one, and she never even loved me. Now that’s love.

ZIEM­NIA­KU NEI

 

Dzię­ki, że się przy­po­mnia­łaś, jam jest dupa wo­ło­wa i się do tego otwar­cie przy­zna­ję….

 

Bar­dzo siem cie­szem, że Cie­bie tekst ten wzru­szył. Tak wła­śnie miało być. Siła emo­cji, bi­ją­ca od opo­wia­da­nia gar­ścia­mi ude­rza w serce i je­li­ta i wy­wra­ca flaki do gómry nom­ga­mi.

Ja­nusz Kro­win Rybk­ke to moja naj­lpe­ij na­pi­sa­na po­stac ever, cie­szem siem, że ją do­ce­ni­łąś <3

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Może i je­stem ziem­nia­kiem, ale mam swoją god­ność. Wi­sisz mi Mil­ki­łe­ja.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell any­one, and she never even loved me. Now that’s love.

Wpo­rzą­siu

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Za­pisz sobie w pa­mient­nicz­ku, bo ja będe pa­mien­tać. Prawa ziem­nia­cze to prawa czło­wie­cze.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell any­one, and she never even loved me. Now that’s love.

Za­pi­sa­łem w ka­len­da­rzy­ku, przy­po­mnie­niach, no­tat­nicz­ku i pa­mięt­nicz­ku…

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Good.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell any­one, and she never even loved me. Now that’s love.

Fa­scy­nu­ją­ca hi­ste­ria. Super, że z post ga­cia­mi od­nio­słeś się do ludzi, któ­rych znamy z szy­cia co­dzien­ne­go po­li­tycz­ne­go i s por­ta­li. Faj­nie po­ka­za­łeś, że świt jest znisz­czo­ny i róże rze­czy są zniszcz one, bo tam apo­ka­lip­sa buła.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

dzien­ki finka!

 

apo­ka­lip­sa buła i czoł­gi jez­dzi­ly tez

 

polak zabil de­mo­na kulom w łeb

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Jak do­brze pój­dzie to kie­dyś to przyj­dę

 

na razie zo­sta­wiam ocenę

halo co to za nie­miec­ka szóst­ka >:(

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Ona ozna­cza, że dla mnie je­steś num­ber one

Jo­jo­jo, co ja prze­czy­ta­łem? :)

Cla­ire była pięk­ną ko­bie­tą o zło­tych jak zęby dziad­ka Johna wło­sach, w któ­rych wid­nia­ły kwia­ty prze­róż­nej maści.

Zęby jak wiel­kie szpo­ny, a pa­znok­cie jak ostre kły.

– Pier­dol się – od­po­wie­dział John po­waż­nym tonem, zy­sku­jąc od­wa­gi, któ­rej mu nigdy nie bra­ko­wa­ło.

Za­czą­łem sobie łapać cy­ta­ty, które mnie roz­ba­wi­ły, ale zo­rien­to­wa­łem się, że nie ma co tu wkle­jać ca­łe­go opo­wia­da­nia, w końcu je znasz, boś pisał sam.

Pięk­na fa­bu­ła, po­sta­cie głę­bo­kie jak stud­nia bez dna. Do­ce­niam dobrą li­te­ra­tu­rę, warsz­tat i płot tłi­sty i wszyst­ko.

Po­zdra­wiam.

<3 kof­fam

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

– Ta?

Tamta

To

Tamto

za­je­bi­ście

Nie ma

+

od­po­wie­dział Robal Prze­zna­cze­nia

Go­od­bye Blind Gie­nia

,

.

gry­ząc w po­ślad­kach swych ust pa­pie­ro­sa.

O nawet śmiesz­ne

Pa­pier

No, droga spra­wa ostat­nio

os

wolę An­dro­ida

dymił

Li­te­rów­kę tu masz

prze­ciąg

A to aku­rat bar­dzo nie­bez­piecz­na spra­wa

le

No, we Fran­cji mówią na to le prze­ciąg

,

O, ko­lej­ny

na­peł­nia­jąc

ni­czym zając

ota­cza­ją­cą

ni­czym zając

nas

Snoop faj­niej­szy

at­mos­fe­rę

ni­czym zając

siwym

age-sha­ming

dymem.

Ko­lej­na li­te­rów­ka ;x

– Ale co za­je­bi­ście? – za­py­tał py­ta­ją­co John Po­ma­de.

ni­czym zając za­py­tał?

 

***

******

 

Dal­sza ła­pan­ka już wy­ryw­ko­wo

 

John Po­ma­de był ist­nym bo­ha­te­rem

ni­czym zając?

za któ­rym ga­nia­ło się całe mia­sto.

Pew­nie ni­czym zając

Ale to było kie­dyś, bo­wiem więk­szość mia­sta i świa­ta już nie żyła!

ni­czym zając ;(

Bo umar­li.

ni­czym zając

Pew­ne­go dnia gwiaz­dy na nie­bie spa­dły i jedna z nich pi­znę­ła w Zie­mie cał­kiem mocno.

ni­czym zając

No w sumie to mu się nie dziwie, przbeiegłe są to kanalie.

ni­czym zając

Tak więc John Po­ma­de zde­cy­do­wał się od­na­leźć praw­dę na ten temat

ni­czym zając

i zna­leźć szefa sze­fów bio­lo­gów mor­skich.

ni­czym… a, dobra, czemu nie. Ni­czym zając

Mu­siał wie­dzieć co za­bi­ło jego uko­cha­ną Cla­ire.

pew­nie zając

Cla­ire była pięk­ną ko­bie­tą o zło­tych jak zęby dziad­ka Johna wło­sach, w któ­rych wid­nia­ły kwia­ty prze­róż­nej maści.

ni­czym zając

Cla­ire była pięk­ną ko­bie­tą o pięk­nej talii, tak pięk­nej, że John nie mógł prze­stać o niej my­śleć, bo wciąż zaj­mo­wa­ła jego myśli.

ni­czym zając!

Wie­dział, że żeby za­po­mnieć ją i wszyst­kie chwi­le te, które są na nie mu­siał od­kryć praw­dę o bio­lo­gach mor­skich.

ni­czym zając

O tych prze­bie­głych ka­na­liach.

prze­bie­głych ni­czym zając

 

***

 

Zniszczonej szuflady, bo to apokalipsa była.

ni­czym zając

 

Więk­szość ludzi zo­sta­ła zmie­nio­na w zom­bie po tym, jak na­sta­ła Apo­ka­lip­sa. Na czole zom­bie wy­ry­te były od­wró­co­ne krzy­że, bo nimi Sza­tan wła­dał.

ni­czym zając

 

 Wrzesz­czał coś o legii war­sza­wa, pró­bu­jąc ugryźć Johna w szyję, ale John był sil­niej­szy więc zwa­lił zom­bia­ka.

ale wul­gar­nie. ni­czym zając

Zom­biak upadł na zie­mię, a John strze­lił mu w głowę dwa­na­ście razy i potem kop­nął jesz­cze.

ni­czym zając?

To po­two­ry pa­da­ły od ata­ków Johna Po­ma­de.

ni­czym zając

Był ich po­stra­chem.

ni­czym zając

 

John Po­ma­de mu­siał też wiele razy wal­czyć z strasz­li­wy­mi de­mo­na­mi.

ni­czym zając!

– Joh­nie, przy­sze­dłem po cie­bie i twoją duszę – po­wie­dział demon, nie wie­dząc z kim ma do czy­nie­nia.

pew­nie z za­ją­cem

– Pier­dol się – od­po­wie­dział John po­waż­nym tonem, zy­sku­jąc od­wa­gi, któ­rej mu nigdy nie bra­ko­wa­ło.

ni­czym zając xD

I John za­strze­lił strasz­li­we­go de­mo­na z ro­ga­mi i po­wie­dział:

– O kurwa. Jaki ja je­stem silny.

ni­czym zając

 

– Kurwa, jakaś pizda mnie son­du­je. – po­my­ślał John Po­ma­de, po czym nagle przed nim zma­te­ria­li­zo­wa­ła się son­du­ją­ca pizda.

ni­czym zając

– Przy­szłam po twoją duszę! – po­wie­dzia­ła strasz­li­wa de­mo­ni­ca.

ni­czym zając

Wszyst­kie były mar­twe.

ni­czym zając :(

My­ślał cza­sem o tych do­brych cza­sach, jak razem upra­wia­li seks.

ni­czym zając xD

Były to dobre czasy. Lep­sze.

ni­czym zając

,,Od Cla­ire dla Ja­nu­sza. PS: Ko­cham Johna”

ni­czym zając

 

John uro­nił łzę smut­ku i kon­ty­nu­ował swoją drogę w po­sta­po­ka­lip­tycz­nym świe­cie, za­bi­ja­jąc złe de­mo­ny.

ni­czym zając :>

 

dzię­ku­ję mor­te­cius za ten ko­men­tarz, wszyst­kie su­ge­stie po­pra­wek po­sta­ram sie uwzględ­nić

dzie­ku­je za tak do­egleb­na ła­pan­ke, mysle ze ni­czym zając po­swie­ci­les jej wiele uwagi i siły, żeby po­swie­cic jej duzo uwagi ni­czym zając

dzie­ku­je to bar­dzo piek­ny ko­men­tarz <3

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

Hejka!

Ale już tytuł mi się nie po­do­ba, jak to bez sexu?

Po­czą­tek trohę mało gra­fo­mań­ski, no ale cusz… Nad­ro­bię błę­da­mi w ko­men­ta­rzu. I czy­tam dalej.

 

No temat jakiś za mądry na gra­fo­ma­nię się wy­da­je. XD

 

– Jest taki jeden bio­log mor­ski co też jest bio­lo­giem ziem­nym i on wie dużo.

Za to tutaj już widać po­ten­cjał. :D

 

– Ja­nusz Kro­win-Rybk­ke…

XD

 

John Po­ma­de wal­czył z wie­lo­ma wro­ga­mi. W pra­wej ręce za­wsze dzier­żył swój nie­za­stą­pio­ny pi­sto­let, z któ­re­go na­wa­lał do zom­bie i in­nych po­two­rów. Kule prze­szy­wa­ły prze­cią­gle zgni­te głowy zom­bia­ków, roz­wa­la­jąc je mocno i za­bi­ja­jąc je.

Od tego mo­men­tu pięk­nie prze­cho­dzisz do gra­fo­mań­skich wyżyn pi­sar­stwa. Brawo! Tak trzy­mać!

 

Zęby jak wiel­kie szpo­ny, a pa­znok­cie jak ostre kły. Nor­mal­ni lu­dzie pa­da­li od ata­ków tych po­two­rów, ale nie John Po­ma­de.

Po­do­ba mi się jak kreu­jesz Johna, no to jest bo­ha­ter ide­al­ny, on nie pad­nie od po­two­rów!

 

Te wszyst­kie de­mo­ny były tak strasz­ne, że aż nie je­stem w sta­nie ich opi­sać, bo były tak strasz­ne. Bałem się o nich pisać nor­mal­nie.

Dobre, choć można pod­cią­gnąć pod pa­ro­dię. :D

 

– A ci jebne! – krzy­czał dziad, wy­ma­chu­jąc butlą tle­no­wą.

Tu już jak pa­ro­dia, ale za­śmia­łam się. XD

 

– CO WIESZ O APO­KA­LIP­SIE, KA­NA­LIO?! – za­py­tał spo­koj­nie acz sta­now­czo John Po­ma­de, pró­bu­jąc się do­wie­dzieć, co bio­log mor­ski wie­dział o apo­ka­lip­sie.

heart

 

Och, co za zwro­ty akcji, Ja­nusz jed­nak jest po stro­nie Johna, a Cla­ire znała ich obu! Śmierć na darmo, bo John bez trudu po­ko­nał zło, a bied­ny musi za­ko­pać kitel, smut­na hi­sto­ria, bar­dzo wzru­sza­ją­ca.

 

Po­zdro­wion­ka,

An­na­ke

 

Ale już tytuł mi się nie po­do­ba, jak to bez sexu?

NO BO YY­Y­Y­YY

 

za mało yang adult sie zech na­czy­toł wtedy

teroz żem nad­ro­bił

 

I fak­tycz­nie, tro­chę mo­men­ta­mi bar­dziej pa­ro­dio­wo ani­że­li gra­fo­mań­sko, jesz­cze nie czu­łem tej róż­ni­cy za bar­dzo, ale już czuję o co cho­dzi xD Nie­mniej cie­szę się, że wy­wo­ła­ło uśmiech u Cie­bie! Dzię­ki :3

 

 

cho­ciasz po­wi­nie­nem żec

 

dzien­ki

Qu­idqu­id La­ti­ne dic­tum sit, altum vi­de­tur.

teroz żem nad­ro­bił

to sie hwali!

 

jesz­cze nie czu­łem tej róż­ni­cy za bar­dzo, ale już czuję o co cho­dzi xD

No cza­sa­mi cięż­ko to wy­czuć, ja też mam z tym pro­blem, zwłasz­cza jak się po­czy­ta tyle gra­fo­ma­nii. XD

 

Nie­mniej cie­szę się, że wy­wo­ła­ło uśmiech u Cie­bie!

laugh

Nowa Fantastyka