
Podziękowania dla barbarzyńcy i ośmiornicy za betowanie i dla reg z góry za upolowanie baboli.
Podziękowania dla barbarzyńcy i ośmiornicy za betowanie i dla reg z góry za upolowanie baboli.
Wiecie dobrze, kamraci, że każdy zawód posiada swoje legendy. Żołnierze wspominają bohaterów dawnych bitew, kapłani mężów oddanych zupełnie bóstwu, preceptorzy uczonych mędrców. Także my, przesiadujący w „Wisielcu”, rozpamiętujemy swoje legendy. Znacie je dobrze, druhowie mili…
Podobno Xarek Lisi Ogon sprawił, że wóz pełen złota rozładowano nie do tego szlupa, co trzeba. Budeon zwany Śliskim uciekł ze wszystkich trzech stołecznych mamrów w ciągu jednego tygodnia. To byli kanciarze!
Nie chwaląc się, przyjaciele, ale sam mam za sobą kilka numerów, z których jestem szczególnie dumny. Wiedzcie, że pewna dworska praczka, podając się za potomkinię dawnego rodu, wyszła za mąż za diuka, z moją pomocą. Kość udowa skromnej kobiety jest wystawiona w Świątyni Zenitu jako błogosławiona relikwia. Kancelista królewski otrzymał kiedyś, zalakowany pieczęcią nadzorcy straży, list ze sprośnym wierszem i niedwuznacznym zaproszeniem.
Sława ma, oczywiście, swoją cenę. Nieraz siniaczono mnie drewnianą lagą, nieraz też musiałem korzyć się, albo marznąć w zimnej celi. Często też srebrne monety kupowały wolność. Znacie to dobrze sami…
Ważąc to wszystko w swoim sumieniu, dochodzę do wniosku, bracia, że póki co wyszedłem na swoje. No, gadam i gadam, ale nie zapominajmy o piciu. Za dobrą passę, do dna!
Opowiem wam, jak tylko mi dolejecie trunku, jak to kiedyś chciałem orżnąć boga. Dobrze słyszycie! Otóż pewnego razu zaczęło mnie prześladować uczucie znużenia. Brakowało mi pomysłu na kolejny skok. I niech przeklęty na zawsze będzie mój druh Yddrek, gdy, kompletnie zawiany, rzucił wtedy dla żartu:
– Tobie już tylko bóstwa zostały do orżnięcia!
Choć wzięto to w kompanii za żart, i choć było to przesadą, to jednak pomysł ten nie dawał mi spokoju. Bóstwa żyją w niebiosach, piekłach, w morzu albo pod ziemią, a jednak nierzadko mówią święte księgi o ich wcielaniu się w ludzką postać. Co może być prostszego, druhowie, niż takie bóstwo oszwindlować?
Przecież wystarczy tylko dojść do tego, która księga mówi prawdę, a potem przewidzieć powtórną wizytę boga lub bogini na tym lichym i niesprawiedliwym świecie, gdzie tylu serdecznych przyjaciół z „Wisielca” odsiaduje karę bez żadnej winy. Ich zdrowie!
Zgrywam się oczywiście, bracia, bo święte księgi to chyba oszustwo takie samo, jak nasze, a nawet większe, bo oszust po sprawie opowie uczciwie przy szklance druhowi, co zrobił. A kapłan nigdy nie przyzna prawdy, że sprawy boskie są tajemnicze i nieprzewidziane, a skutki modlitw i ofiar niepewne.
Gdzie niedowiarek? Że niby ja!? Wypraszam sobie! Durniu, a ja mówiłem, że bogów nie ma? Nu, właśnie… A dalej to było tak…
Zatrudniłem się, nie inaczej, w kuchniach świątyni Brzasku, swoimi sposobami zdobywając wcześniej polecenie. Kroiłem cebule, marchewki i brukiew ku chwale Ainosa, patrona nowego początku, narodzin i nadziei. Straszna robota była, żmudna i męcząca, ale nie traciłem przecież żadnej okazji, by podsłuchać rozmowy i oglądać zabudowania. Strażników nie było wielu, a ofermy jakie! Sami bracia kapłani nie dbali zanadto o ochronę swojego przybytku, sądząc, że łaska bóstwa, opieka króla i sympatia ludu wystarczą. A widzicie, na mnie nie wystarczą…
Ku mojemu rozczarowaniu kapłani dość solidnie trzymali się zasad swojego życia. Pijaństwa ani rozpusty nie czynili tak, bym to zauważył, albo by ktoś inny o tym wspomniał. Plan szantażu okazał się nie mieć widoków. W ogóle nabrałem do nich nieco sympatii. Kto wie, może na stare lata zmienię zawód…
I dalej, dowiedziałem się jednak, że jedna z posługaczek ma męża, którego męczy uciążliwa przypadłość. W zamian za polecenie do znajomego felczera i odrobinę miedzianych monet na leczenie zgodziła się podsłuchiwać, co mówią między sobą bracia. Tym sposobem usłyszałem o kapłanie, który mimo długiej wysługi i dużej pilności zajmował poślednie stanowisko, bo pochodził z odległych stron. Od niego poznałem czas i miejsce przybycia Ainosa, a także imię innego brata, który odpowiadał za należycie godne święto. Sprytnie, co? Obiecałem, że zrobię jakiś kawał zaraz przed wizytą boga, żeby przełożonemu wstydu narobić.
Kilka godzin po północy, gdy padał deszcz, odźwierny chrapał, a strażnicy chowali się z kartami pod dachem, wkradłem się do pokoju brata, który za przygotowanie odpowiadał. Prowadził skrupulatne zapiski, stąd wiedziałem, co będzie jedzone i co pite, jacy będą opłaceni młodzi mężczyźni i kobiety z lupanaru dla uciechy, jakie instrumenty będą grały. Posłuchajcie tego, otóż okazało się, że z przybytku “Srebrnej Rączki” miał zostać przyprowadzony masażysta. Podobno bóstwo życzyło sobie, by ludzka jego postać starannie, po skropieniu oliwą, na głowie, karku i ramionach była masowana. Nie zmyślam, ręka na sercu!
Nie przedłużając, to w uświęconym dniu do rzeczonego przybytku przybył kapłan ze strażą, a wyszedł też ze mną, w pociesznym stroju. Wtedy już nabrałem niemałej wprawy w rękach.
Bracia, co za wspaniały miód! Dobry mieliście pomysł, nie samym winem się żyje. Gdzie to ja skończyłem? A, tak.
Zaprowadzili mnie do pomniejszej świątyni, przeznaczonej tylko dla braci. Przyjaciele, co tam się działo! W pomieszczeniu palono kadzidła, rozrzucano płatki kwiatów. W zewnętrznym kręgu świątyni modlili się kapłani. Bliżej środka – grali na fletach, na piszczałkach i też tańczyli. Jeszcze bliżej wiły się nagie ciała wielkiej liczby młódek i młodziaków.
A na środku, na tronie, siedział piękny, młody mężczyzna i zajadał pieczyste z dzika, popijając winem. Okrywał go biały płaszcz, nosił koronę ze złota, a śmiał się… Co wam będę mówił, wy byście się nie śmiali? Przy nim stało dwóch braci, z pochylonymi pokornie głowami. Co on kazał, to oni bez szemrania robili. An on siedział, omiatał salę wzrokiem i raz po raz przykładał puchar do ust.
Podszedłem do niego i ukłoniłem się nisko. Skinieniem ręki kazał mi zacząć. Stałem za nim, i dotykałem głowy, ale też lekko uderzyłem w tron kolanem, tak, że stojąca na podłokietniku czasza z winem spadła na podłogę. Dwaj bracia rzucili się, by ją ratować, mamrocząc przeprosiny. W tym czasie zdjąłem koronę ze świętej głowy, i schowałem za pazuchę, kładąc na stole wyciągniętą ze zwojów mojej szaty, tombakową.
Masowałem bóstwo, raz wbijając palce w skórę głowy, raz przyciskając całą dłonią, raz nadgarstkiem. Słyszałem wyraźnie pomruki zadowolenia, tak sprawnie to robiłem. Ale nie powiem, trochę byłem zestrachany, bo boga nie na co dzień się widzi, a żeby jeszcze stać obok niego, a nawet dotykać…
I wtedy Ainos zwrócił się do mnie cicho, to nie żart:
– Kto ciebie tak nauczył masować, Terek?
Poczułem mrowienie na karku i chłód w trzewiach. Tłumaczyłem sobie, że bóstwo ma prawo znać moje imię. A potem poznałem głos i już bym się przewrócił…
A to był, nie zgadniecie: Jalker zwany Świstem! Tak było, nie kłamię! Tak, sam Jalker, jego zdrowie! Przez mocne bielenie twarzy nie poznałem go od razu, a przecież nie raz przepijaliśmy w „Wisielcu”. Dolejcie jeszcze, zaschło w gardle od tego gadania…
I Jalker dalej powiedział do mnie, wierzcie lub nie wierzcie:
– No masuj, masuj, dobrze ci idzie. Potem się przecież, druhu, napijemy.
Po czym dodał, że za koronę to się podzielimy. Stary dobry Jalker, żart się go zawsze trzymał. Ach, żeby był jeszcze z nami…
Tak oto, bracia, bóstwo orżnęło mnie.
Hej Greasy!
Bardzo dobrze się czytało, jedyne na czym się potykałam, to te wstawki o piciu. Opowieść jest dość krótka, ile on zdążył w tym czasie wyłoić? Z tego co widzę, co chwila prosi o dolewkę ;P
Ale poza tym, nie mam uwag ;) Końcówka ciekawa, może nie jestem obyta, ale dla mnie pomysł oryginalny, podobało mi się słownictwo i stylizacja, czuć było ten klimat ;) Doceniam też humor ;D
Zgłaszam do biblio!
Dziękuję za lekturę!
O, dzięki! To chyba najszybsza nominacja mojego tekstu. Cieszę się, że się dobrze czytało.
Zaschło mu w gardle, a zapewne jest zaprawiony w bojach :) Ale tak, chyba trochę za często. Usunę z jedną dolewkę i wrzucę pozostałe tak, by przerywały akapity w naturalnych miejscach.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Świetny opowiadanie. Podoba mi się formuła gawędy, język również… no, było kilka momentów, w których poczułem leciutki zgrzyt, ale nie miało to jakiegoś znacznego wpływu na odbiór. No i ta pointa – o jej jakości niech mówi fakt, że żona przyszła z drugiego pokoju zobaczyć, z czego się tak śmieję ;)
Z przyjemnością przeczytałem i nie mam właściwie żadnych konkretnych uwag :)
Pozdrawiam :)
Dzięki, cieszę się, że rozśmieszyło :)
no, było kilka momentów, w których poczułem leciutki zgrzyt
A można spytać, gdzie? Dzięki z góry!
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Greasy!
Powtórzę się z bety – krótkie, ale treściwe i śmieszne. Fajna puenta, bawiłem się czytając tego szorciaka. :3
I cyk kliczek.
Pozdrawiam!
Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.
Dzięki za betowanie i za klika, cieszę się, że rozśmieszyło i dobrze bawiło :)
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Greasy
Po powtórnym przejrzeniu tekstu stwierdzam, że chyba tylko w jednym miejscu miałem zgrzyt:
Nieco mnie to zdziwiło najpierw, ale pomyślałem, że skoro można zażyć przyjemności, to czemu sobie odmawiać, co nie?
Konkretnie chodzi o to “co nie”?, które jakoś nie pasuje mi do stylu opowiadania tej historii, a bez niego to zdanie nic nie traci. Ale to tylko moje odczucia, a nie faktyczny błąd :)
Świetna pointa i całość. Język i styl gawędy zrobiły klimat. Humor wywołał banana na mordkę misia. klik.
Świetna pointa i całość. Język i styl gawędy zrobiły klimat. Humor wywołał banana na mordkę misia. klik.
Uśmiech misia najwyższym dobrem Narodu!
Konkretnie chodzi o to “co nie”?, które jakoś nie pasuje mi do stylu opowiadania tej historii, a bez niego to zdanie nic nie traci.
Tak to jest, jak się człowiek za dużo Hłaski naczyta :) Poprawię, w sumie to mnie przekonałeś.
<reklama>
Bezczelnie korzystając z dobrej passy, jak ktoś lubi horror, to nieskromnie polecam dwa opka, dziwnym przypadkiem oba 4/5 klików :)
GreasySmooth – Posiadłość wielu wspomnień
Anoia – Szlam
</reklama>
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Fajne, krótkie opowiadanie, które rozbawiło mnie i zaskoczyło zakończeniem. Przez chwilę poczułam nawet powiew grozy, kiedy bóg zaczął sobie używać i bałam się, że zażyje biednego narratora w inny sposób. Na szczęście orżnął go całkiem przyzwoicie ;)
Podoba mi się plot-twist. Na początku narastała we mnie obawa, że będzie banalna krytyka kapłaństwa z eSBeckiej triady: worek, korek i rozporek.
Masz przyjemny styl pisania, że pewnie nawet menu w Twoim wykonaniu by się dobrze czytało.
Żeby się czepnąć:
– Kto ciebie tak nauczył masować, Terek?
Poczułem mrowienie na karku i chłód w trzewiach. Tłumaczyłem sobie, że bóstwo ma prawo znać moje imię. A potem poznałem głos i już bym się przewrócił…
A to był, nie zgadniecie: Jalker zwany Świstem! Tak było, nie kłamię! Tak, sam Jalker, jego zdrowie!
Na upartego, wydaje się z tekstu, że to Jalkier uczył Tereka masować. Proponowałbym jeszcze jedno zdanie, z cyklu: “Poznałem go, …”.
Biegnę kliknąć!
Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny
Hej Greasy!
Fajny pomysł i wykonanie! Czytałem z przyjemnością. Widzę, że dużo ludzi kliknęło do biblioteki, więc nie wiem czy mój jest potrzebny. Jak zabraknie, to dołożę.
Fajne, krótkie opowiadanie, które rozbawiło mnie i zaskoczyło zakończeniem. Przez chwilę poczułam nawet powiew grozy, kiedy bóg zaczął sobie używać i bałam się, że zażyje biednego narratora w inny sposób. Na szczęście orżnął go całkiem przyzwoicie ;)
Dzięki za komentarz i betowanie. Taka opcja była na stole, w dwóch wariantach – masaż schodzi coraz niżej w dół :) albo po prostu rozochocony niebianin bierze się za bohatera.
Ale też – nie wiemy, czego Terek nie opowiedział!
Podoba mi się plot-twist. Na początku narastała we mnie obawa, że będzie banalna krytyka kapłaństwa z eSBeckiej triady: worek, korek i rozporek.
Celowo dodałem kontrapunkt z sympatią dla kapłanów, żeby nie wyszła ramota. Oni mają być tłem.
Masz przyjemny styl pisania, że pewnie nawet menu w Twoim wykonaniu by się dobrze czytało.
Łooo, dzięki!
Na upartego, wydaje się z tekstu, że to Jalkier uczył Tereka masować. Proponowałbym jeszcze jedno zdanie, z cyklu: “Poznałem go, …”.
Usiądę nad tym, ogólnie zakończenie wymaga lekkiego podrasowania językowego.
Fajny pomysł i wykonanie! Czytałem z przyjemnością. Widzę, że dużo ludzi kliknęło do biblioteki, więc nie wiem czy mój jest potrzebny. Jak zabraknie, to dołożę.
Dzięki! Ależ proszę się nie krępować, na razie są cztery, jeśli dobrze liczę.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Taka opcja była na stole, w dwóch wariantach – masaż schodzi coraz niżej w dół :) albo po prostu rozochocony niebianin bierze się za bohatera.
Może trzeba było. Dałbyś tag 18+ i poczytność opowiadania by wzrosła xD
Całkiem fajny pomysł zamknąłeś w niezłym szorcie, więc nic dziwnego, że przeczytałam tę historyjkę z przyjemnością. :)
No i pierwszy raz zdarzyło mi się przyjąć podziękowania awansem. ;)
Nie raz siniaczono mnie drewnianą lagą, nie raz też musiałem… → Nieraz siniaczono mnie drewnianą lagą, nieraz też musiałem…
…który odpowiadał za odpowiednio godne święto. → Nie brzmi to najlepiej.
Proponuję: …który odpowiadał za należycie godne święto.
…uderzyłem w tron kolanem, tak, że stojąca na podparciu ręki czasza z winem… → …uderzyłem w tron kolanem, tak, że stojąca na poręczy/ podłokietniku czasza z winem…
…a przecież nie raz przepijaliśmy w „Wisielcu”. → …a przecież nieraz przepijaliśmy w „Wisielcu”.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, dzięki, poprawione! Ech, z tym “nieraz” trochę wstyd, ale ogólnie nie było za dużo.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
OK, Greasy.
Zajrzyj tutaj: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/nieraz-i-nie-raz;7030.html
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ależ ja się zgadzam, do głowy by mi nie przyszło polemizować :) Po prostu mi głupio, bo to babol uczniowski.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Ależ wszystko rozumiem, tylko pomyślałam, że może w ten sposób lepiej zapamiętasz. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hej, hej
Przyjemny szorcik. Puenta świetna, nie spodziewałem się takiej. Trzeba przyznać Jalkerowi, że urządził się lepiej od bohatera. Tylko co, jeśli bóstwo naprawdę się zjawi? ;)
Klikam i pozdrawiam
Przyjemny szorcik. Puenta świetna, nie spodziewałem się takiej. Trzeba przyznać Jalkerowi, że urządził się lepiej od bohatera. Tylko co, jeśli bóstwo naprawdę się zjawi? ;)
Dzięki serdeczne, fajnie, że się spodobało.
Cóż, nie wiemy, dlaczego Jalkera nie ma już z nami, może bóstwo się zorientowało :)
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Nie czuję się targetem takich opowiadań. Od razu nasunęło mi się klasyczne opowiadanie w karczmie etc. Niby wszystko zacnie, od samego początku do końca miałeś sposób opowiedzenia historii, czego nie mogę absolutnie pominąć. Jednak nie trafia w mój gust. A nie masz się czym przejmować, bo to wyłącznie moja subiektywna opinia. Zajrzę może do kolejnych tytułów, bo potencjał jest :)
Niby wszystko zacnie, od samego początku do końca miałeś sposób opowiedzenia historii, czego nie mogę absolutnie pominąć. Jednak nie trafia w mój gust. A nie masz się czym przejmować, bo to wyłącznie moja subiektywna opinia. Zajrzę może do kolejnych tytułów, bo potencjał jest :)
Dziękuję za bądź co bądź docenienie opka, zapraszam do czytania kolejnych, ale też do poprzednich, :)
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Takie drobne się czepianie – określenie “mamer” pochodzi z gwary warszawskiej, z XX, no może z końcówki XIX w. i trochę razi w twoim uniwersum.
W komentarzach robię literówki.
Dobrze prowadzisz narrację – według mnie jest to wyczyn, aby zaciekawić pierwszoosobówką. :P Bo większość bohaterów ma kija w dvpie. Takiego swojskiego humoru w wielu opkach mi brakuje. :]
Minus taki, że trochę wygląda jak streszczenie – za szybko się dzieje w tak małej treści. Ledwo człek się zaklimatyzuje, a tu już plot tłyst :D
Takie drobne się czepianie – określenie “mamer” pochodzi z gwary warszawskiej, z XX, no może z końcówki XIX w. i trochę razi w twoim uniwersum.
Teraz będę cały weekend siedział i nad tym myślał, no dzięki! :)
Dobrze prowadzisz narrację – według mnie jest to wyczyn, aby zaciekawić pierwszoosobówką. :P Bo większość bohaterów ma kija w dvpie. Takiego swojskiego humoru w wielu opkach mi brakuje. :]
Minus taki, że trochę wygląda jak streszczenie – za szybko się dzieje w tak małej treści. Ledwo człek się zaklimatyzuje, a tu już plot tłyst :D
Dzięki! Mam długie doświadczenie w prowadzeniu monologów wewnętrznych :)
Co do dłuższej treści – tu ma być dowcipnie, poza tym nie miałem weny, poza tym na razie mój skill w pisaniu nie pozwala przekroczyć 15k znaków. Dłuższe fabuły to jeszcze coś poza moim zasięgiem.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Fajne, rozbawiło mnie. Złodziej ma talent do snucia opowieści i dobrze go wykorzystuje pijąc na koszt innych :) Dobrze budowane napięcie, już uwierzyłam, że on faktycznie orżnął bóstwo. A twist – perełka :)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Bardzo przyjemny szort, dobrze pomyślany, przyzwoicie zrealizowany. Odrobinę uwierały mnie wstawki gawędziarskie kończące akapity, które momentami wydawały mi się sztuczne. Niemniej wszelkie drobne niedogodności wynagrodził mi naprawdę dobry twist na końcu.
Czytałem z przyjemnością.
Cześć, Gładki!
Jedno zastrzeżenie – podmienił koronę na tombakową, a skąd wiedział jaki ma kształt? Musiał to wiedzieć, inaczej szybko ktoś by się zorientował.
A poza tym to fajnie napisany szort z dobrym, podbudowanym wcześniej twistem. Bardzo fajny, rozrywkowy tekst.
Mi te wstawki nie przeszkadzały :)
Klikać już nie ma co, to nie kliknę. A bym kliknął :P
Pozdrówka!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Fajne, rozbawiło mnie. Złodziej ma talent do snucia opowieści i dobrze go wykorzystuje pijąc na koszt innych :) Dobrze budowane napięcie, już uwierzyłam, że on faktycznie orżnął bóstwo. A twist – perełka :)
Bardzo dziękuję, jestem zachwycony, jeśli słyszę, że w opku jest perełka :) A najważniejsze, to się opić. Nie wiadomo, ile z tej historii to prawda…
Bardzo przyjemny szort, dobrze pomyślany, przyzwoicie zrealizowany. Odrobinę uwierały mnie wstawki gawędziarskie kończące akapity, które momentami wydawały mi się sztuczne. Niemniej wszelkie drobne niedogodności wynagrodził mi naprawdę dobry twist na końcu.
Czytałem z przyjemnością.
Serdecznie dziękuję. Co do wstawek – gdzie dwóch czytelników fantastyki, tam trzy zdania :)
Jedno zastrzeżenie – podmienił koronę na tombakową, a skąd wiedział jaki ma kształt? Musiał to wiedzieć, inaczej szybko ktoś by się zorientował.
Hmm, to jest słuszna uwaga, podumam, zakładam, że może znalazł oryginał albo rysunek u brata-organizatora?
A poza tym to fajnie napisany szort z dobrym, podbudowanym wcześniej twistem. Bardzo fajny, rozrywkowy tekst.
Dzięki, miał bawić :)
Klikać już nie ma co, to nie kliknę. A bym kliknął :P
No tak, teraz to już tylko piórko :) :)
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Hm, dawno czegoś takiego nie czytałem. Nie jest to do końca mój typ humoru, ale umilił mi jazdę tramwajem. Taki przyjemny tekst-anegdotka.
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
ale umilił mi jazdę tramwajem.
Dla mnie to dużo, dziękuję :)
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Podobało się: Wkręciłem się w legendy o złodziejach, nie wyłączając narratora. Złodzieje mają fajne imiona i przydomki.
Nie podobało się: Jeśli można zrobić to co zrobił największy przechera, to w końcu ktoś by się połapał i życie duchowe w świecie przedstawionym stanęłoby do góry nogami.
Gratuluję i pozdrawiam!
Dzięki, fajnie, że się podobało. Tsk, to zapewne trudne do powtórzenia :)
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Rozbawiły mnie przygody kanciarza. Bóstwo dużo ryzykuje, ktoś skojarzy fakty lub usłyszy gawędę z gospody.
Rozbawiły mnie przygody kanciarza. Bóstwo dużo ryzykuje, ktoś skojarzy fakty lub usłyszy gawędę z gospody.
Cieszy mnie to! Cóż, ryzykuje, ale wieczór życia, a legenda pozstanie. Poza tym nie wiadomo, czy przypadkiem dlatego nie ma go już wśród złodziei :)
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Bardzo przyjemnie się czytało. Piszesz potoczystą frazą, bardzo dobrze stylistycznie dopasowaną do nastroju opowieści, konstruujesz historyjkę może nie szaleńczo oryginalną w fabularnym założeniu, ale zabawną i inteligentną. Więcej poproszę.
ninedin.home.blog
Bardzo przyjemnie się czytało. Piszesz potoczystą frazą, bardzo dobrze stylistycznie dopasowaną do nastroju opowieści, konstruujesz historyjkę może nie szaleńczo oryginalną w fabularnym założeniu, ale zabawną i inteligentną. Więcej poproszę.
Bardzo dziękuję!
Podjąłem się próby napisania origin story Jalkera, w klimacie low fantasy i powieści pikarejskiej w wydaniu grim: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/28723
Teraz piszę odmianę bardziej magiczną :)
Temat typowo łotrowski jakoś mnie wciągnął, ale mam sporo czytania przed sobą.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
O, będzie się czytać :)
ninedin.home.blog
Nie porwało, ale nie czytało się źle :)
Przynoszę radość :)
Polubiłam Tereka, może machniesz jakieś jego kolejne przygody?
Masz też dwie gwiazdeczki, może się przydadzą.
Trochę mało fantastyki, ale niech Ci będzie. Tekst sympatyczny i zabawna, puenta pięknie siadła.
Babska logika rządzi!
Nie porwało, ale nie czytało się źle :)
Są takie firmy, które organizują porwania w ramach aktrakcji trurystycznej :)
Polubiłam Tereka, może machniesz jakieś jego kolejne przygody?
Masz też dwie gwiazdeczki, może się przydadzą.
I tak lepiej, niż gdyby Osvald dawał gwiazdki :)
Temat łotrów mam ciągle z tyłu głowy…
Trochę mało fantastyki, ale niech Ci będzie. Tekst sympatyczny i zabawna, puenta pięknie siadła.
Bardzo dziękuję :)
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Cześć!
Napisane gawędziarsko i z humorem. Dobrze się czytało. Twist fajny, choć nie do przewidzenia, no ale to nie kryminał, więc zbrodni nie popełniłeś ;) Ładny język, dopasowany do realiów.
No to teraz pora na większy kaliber z tego świata :)
Pozdrawiam!
Napisane gawędziarsko i z humorem. Dobrze się czytało.
Dzięki! Polecam się.
No to teraz pora na większy kaliber z tego świata :)
No właśnie jestem ciekaw, ile czaru z tego tekstu udało mi się zachować.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Jeśli kogoś zaintrygowała postać Jalkera, to napisałem mu krótką przygodę:
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Dobra, nie chcę mi się pracować, to przeczytam podrzucone teksty :P
Na starcie zastanawia duży rozrzut ocen ^_^ ale wszystkim nie dogodzisz.
Nie jest targetem takich gawęd i takiej stylizacji, ale mimo wszystko czytało się przyjemnie. Czuć klimat biesiady, a twist miodzio. Rozwinąć to i masz tekst na konkurs o złodziejach. A może historia jednej z legend ze wstępu? :P
Praca – not even once.
Były próby, wyszły blado, ale mam tekst w zanadrzu :)
Cieszę się, że się spodobał.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez