
Pragnąc wprowadzić jakąś odmianę od horrorów i thrillerów i jednocześnie próbując się oduczyć niepotrzebnego rozwlekania zdań, postanowiłam napisać króciutki i luźny szort.
Dziękuję betującemu aTucholka2.
Pragnąc wprowadzić jakąś odmianę od horrorów i thrillerów i jednocześnie próbując się oduczyć niepotrzebnego rozwlekania zdań, postanowiłam napisać króciutki i luźny szort.
Dziękuję betującemu aTucholka2.
Eglantyna usadowiła się na najwyższej grzędzie, by każda inna kurka mogła dosięgnąć ją wzrokiem. Spoglądały jedna na drugą, nieco zdezorientowane, ale też podekscytowane. Eglantyna rzadko wzlatywała na grzędę, więc musiała mieć coś ważnego do przekazania.
– Zorganizujemy koncert – powiedziała donośnie. – Dla człowieka. Opiekuje się nami, daje nam ziarno, ocieplił kurnik, ubił Zenka na rosół. Pamiętacie Zenka? – rozejrzała się po towarzyszkach. – Każdego ranka niemiłosiernie dzioba darł, męczył, by pójść w sianko, aż któraś z nas w końcu się godziła, byleby się tylko przymknął. Gospodarz zauważył to i ukrócił nasze cierpienia. Trzeba się odwdzięczyć!
– Trzeba się odwdzięczyć! Trzeba się odwdzięczyć! – Zatrzepotały skrzydłami kurki.
Zaczęły planować koncert i ustalać między sobą budowę instrumentów. Uzgodniwszy pierwsze projekty, rozeszły się wszystkie w poszukiwaniu odpowiednich części.
– A ja tam lubiłam iść w sianko – powiedziała do siebie Amelcia, po czym podreptała na swoją grzędę.
Następnego dnia od samego rana trwały przygotowania. Jedna kurka próbowała stworzyć gitarę z rozwalonych desek, inna harfę z włosia konia, a jeszcze inna sporządziła perkusję ze znalezionych w szopie starych garnków. Niektóre z nich miały już przygotowany instrument i urządzały próby, toteż w całej stodole i na podwórku ją otaczającym rozlegał się niesamowity jazgot.
Jedna Amelcia nie miała pomysłu na instrument. Szukając jedocześnie ziarna i inspiracji, podchodziła to do jednej, to do drugiej koleżanki.
Najpierw podeszła do kurki, która trzymała coś na kształt podłużnego pudła z końskim włosiem.
– Co robisz? – zagadała Amelcia.
– Konstruuję skrzypeczki – odpowiedziała kurka. Po czym zaprezentowała instrument, przeciągając smyczkiem po włosiu.
– Faktycznie, skrzypią – skonstatowała Amelcia.
Odeszła do kolejnej kurki, pozostawiając skonsternowaną kurkę-skrzypaczkę.
– A ty co robisz? – zagadała Amelcia.
– Perkusję – odrzekła kurka, po czym zaprezentowała instrument, trzaskając zwykłym patykiem o garnki.
– Faktycznie, to wywoła reperkusję – stwierdziła Amelcia. Kurka-perkusistka podniosła dziób, zastanawiając się nad nieznanym jej słowem.
Amelcia podeszła do innej koleżanki.
– A ty co robisz?
– Cymbałki!
– Takie jak ty!
Zanim koleżanka się zamachnęła, Amelcia już odbiegła, głośno gdakając.
Zauważyła kurkę, która majstrowała przy malutkim przedmiocie.
– Co to jest? – zapytała szczerze zaciekawiona.
– Harmonijka! Wydaje piękne dźwięki. – I kurka-harmonistka nie omieszkała zaprezentować instrument. Amelcia wsłuchiwała się początkowo grzecznie, jednak już po chwili zaczęła niecierpliwie przestępować z jednej nóżki na drugą.
– Harmonijne to to nie jest – przerwała grę, przekrzykując instrument. Jednak kurka-harmonistka i tak nie przestała grać.
Amelcia poszła więc do innej kurki, która tuż pod ścianą kurnika operowała przedmiotem niezwykle podłużnym.
– A to, co to jest?
– Flet prosty!
– A tak! Zenek też miał…
Przerwało jej nagłe i chaotyczne gdakanie kur. Wszystkie porzuciły instrumenty i pognały w stronę kurnika. Amelcia schowała się w środku, ale nie każdej kurce udało się tam dostać.
Okazało się, że człowiek nagle wyszedł z domu i począł łapać kury. Chwytał je brutalnie za nogi. Biedne, przerażone kurki, gdakały co sił, zwisając głowami w dół.
– Zachciało wam się hałasowania? Zrobię z was lepszy pożytek! – zakrzyknął do nich człowiek, po czym podszedł do miejsca, w którym stał pieniek i siekiera.
Kurka-flecistka, która wraz z Amelcią zdążyła się schować w kurniku, zagdakała cicho i odwróciła się. Amelcia z niedowierzaniem patrzyła, jak kolejne koleżanki przez jakiś czas trzepocząc skrzydłami, biegają niesłychanie szybko po podwórku – i to bez głowy!
Gdy całe makabryczne zajście dobiegło końca, Amelcia spojrzała na zrozpaczoną towarzyszkę. Powiedziała wyraźnie i wolno:
– A wystarczyło bez oporów iść z Zenkiem na sianko.
Cześć,
czytało się bez większych, technicznych zgrzytów, chociaż tekst wymaga wyjustowania.
Końcówka mi nie siadła – raz: szkoda kur, dwa: czy gospodarz faktycznie by się tak zachował? Prawdopodobnie nie pierwszy raz kuraki robiły hałas, poza tym, jaki sens – z jego gospodarczego punktu widzenia – miałoby zabicie większości?
Pozdrawiam
Hej @OldGuard,
czytało się bez większych, technicznych zgrzytów, chociaż tekst wymaga wyjustowania.
No tak, jeszcze zbyt dobrze nie ogarniam tutaj edytora, przyjrzę się temu bardziej następnym razem.
Końcówka mi nie siadła – raz: szkoda kur, dwa: czy gospodarz faktycznie by się tak zachował? Prawdopodobnie nie pierwszy raz kuraki robiły hałas, poza tym, jaki sens – z jego gospodarczego punktu widzenia – miałoby zabicie większości?
Szort miał nie być realistyczny, tylko nieść metaforyczne przesłanie. Bo często w życiu jest tak, że jak się starasz, to zamiast dostać nagrodę, dostajesz po przysłowiowej dupie. Ostatnie zdanie wypowiedziane przez Amelkę miało rozładować sytuację i podkreślić czarny humor szorta. No ale najwidoczniej u Ciebie nie zadziałało :)
Dzięki za komentarz i pozdrawiam serdecznie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Shit, zjadło mi dłuuuuuuuugi komentarz :( :(
No nic: napisałam, że porządnie napisane, zabawne gry słowne z instrumentami, że fajnie by było pozbyć się powtórzeń, zwłaszcza typu “inna kurka”/”inna koleżanka” itp. Również sporo podmiotów możesz wyrzucić i pozostawić domyślne, żeby Amelcia się rzadziej powtarzała.
Oraz wyrzuć dwa ostatnie (z trzech) zaimki “swój”, bo człowiek domyślnie wyszedł z własnego domu, a swoja towarzyszka też jest zbędna. Zaimek “swój” to wielki paskudny śmieć i należy z nim walczyć ;)
urządzały na nim próby; toteż w całej stodole
przecinek, nie średnik
http://altronapoleone.home.blog
Hej @drakaina,
Shit, zjadło mi dłuuuuuuuugi komentarz :( :(
szkodaaa.
Poprawki wprowadzone.
Widzę, że dałaś mi punkt do biblioteki :) to mój pierwszy tutaj punkt, woow, celebration :D
Dzięki wielkie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Miś cieszył się, że wreszcie będzie mógł przeczytać coś, co nie będzie horrorem. Jednak działania gospodarza i to bieganie bez głów przypominają horror. No dobrze, nie jest to stricte horror, raczej makabreska. Miś lubi krótkie teksty, więc plus. Zakończenie będące słusznym wnioskiem Amelci rozbawia na początek dnia. Za to też plus. Razem klik.
Sympatyczne :-) Chociaż nie zgadzam się z morałem. Lepiej już stracić głowę, niż całymi dniami wysłuchiwać wokalnych popisów Zenka… xd
Hej Misiu,
Miś lubi krótkie teksty, więc plus. Zakończenie będące słusznym wnioskiem Amelci rozbawia na początek dnia. Za to też plus.
Jeej, udało mi się kogoś rozbawić! Sukces! :)
Razem klik.
Przepraszam, może zadam głupie pytanie, ale klik na co, do czego? Widzę punkt dany od drakainy, więc podejrzewam, że Twój klik nie jest klikiem do biblioteki…? Czytałam Poradnik dla żółtodziobów, ale nadal nie wiem, co to za klik. Tak czy siak, dziękuję :)
Hej @krzkot1988,
Hahah, no widzisz, jak to woli :P Ty wolałbyś stracić głowę, a Amelcia lubi w sianko, więc każdy lubi co innego ;p
dzięki za komentarz!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Zapewne po tej całej awanturze gospodarz pojedzie na rynek i zakupi nowego koguta, SŁAWOMIRA, żeby zaprowadził w kurniku porządek :-P
Zapewne po tej całej awanturze gospodarz pojedzie na rynek i zakupi nowego koguta, SŁAWOMIRA, żeby zaprowadził w kurniku porządek :-P
Zbieżność imion przypadkowa :P
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
podejrzewam, że Twój klik nie jest klikiem do biblioteki
Formalnie “klik” to od osoby mającej moc klikania (piórkowicze i loża), a inni dają “zgłoszenia” w tym wątku, ale w skrócie wszystko nazywa się klikiem ;) Ze zgłoszeniem musisz uzbroić się w cierpliwość, aż któryś lożanin (nie, wcale nie patrzę na siebie) ruszy cztery litery, zaloguje się jako Użytkownicy i kliknie już ostatecznie.
Jeśli skomentujesz jeszcze 28 opowiadań, to będziesz mogła zgłaszać do Biblioteki XD
http://altronapoleone.home.blog
@drakaina,
dzięki za wyjaśnienie.
Aaa ok, dopiero teraz przewinęłam na sam dół i widzę tam swoje opko :) myślałam, że najnowsze pokazuje się od góry, dlatego nie zrozumiałam.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Holly!
Fajny szorciak (a napisanie dobrego szorta jest wbrew pozorom trudnym wyzwaniem)!
Podobały mi się gry słowne i puenta. Czytało się dobrze, nie zauważyłem żadnych usterek.
Dostajesz ode mnie klika. :3
Pozdrawiam!
Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.
@BarbarianCataphract, Woow już trzeci klik? Rozpieszczacie mnie! Dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam serdecznie! :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
by każda inna kurka mogła dosięgnąć ją wzrokiem.
Wydaje mi się, że raczej w dopełniaczu: dosięgnąć jej wzrokiem, ale pewna nie jestem.
Opiekuje się nami, daje nam ziarna
Daje ziarno.
Każdego ranka niemiłosiernie dzioba darł, męczył, by pójść w sianko, aż która z nas musiała się w końcu na to zgodzić, byleby się w końcu przymknął.
Powtórzenia. Aż któraś z nas w końcu się godziła, byleby się tylko przymknął.
Zaczęły planować koncert i dzielić między sobą budowę instrumentów. Ustaliwszy pierwsze projekty,
Dzielić budowę instrumentów brzmi dziwnie. Niby wiadomo, o co chodzi, ale… Może: ustalać jakich instrumentów użyją i jak je zbudują. Uzgodniwszy…
i urządzały
na nimpróby
Wiadomo z kontekstu.
Kurka-perkusistka podniosła dziob
do góry
A nie dziób? I jak podniosła, to wiadomo, że do góry, bo na dół podnieść się nie da ;)
– Harmonijka! Wydaje piękne dźwięki – i kurka-harmonistka nie omieszkała zaprezentować instrument.
– Harmonijka! Wydaje piękne dźwięki. – I kurka-harmonistka nie omieszkała zaprezentować instrument.
jak każda kolejna koleżanka przez jakiś czas trzepocząc skrzydłami, biegała niesłychanie szybko po podwórku – i to bez głowy!
jak kolejne koleżanki przez jakiś czas trzepocząc skrzydłami, biegają niesłychanie szybko po podwórku – i to bez głowy!
Powiedziała
do niejwyraźnie i wolno:
Też wiadomo z kontekstu.
Fajne, zabawne :) Podobały mi się gry słowne kurki Amelci i jej żal za Zenkiem.
No tak, jeszcze zbyt dobrze nie ogarniam tutaj edytora, przyjrzę się temu bardziej następnym razem.
Przyjrzyj się tym razem. Opko stosunkowo świeże, ale jak wpadną czytelnicy, zobaczą edycję, to spora część da sobie spokój. Podobnie ma się rzecz z poprawkami.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Hej HollyHell91,
Przyjemnie się czytało, zabawne. Cieszę się, że mogłem to przeczytać i umilić sobie czas ;)
Pozdrawiam
Dzień dobry @Irka_Luz,
poprawki wprowadzone, tekst wyjustowany.
by każda inna kurka mogła dosięgnąć ją wzrokiem.
Wydaje mi się, że raczej w dopełniaczu: dosięgnąć jej wzrokiem, ale pewna nie jestem.
Też nie wiem, a wujek Gogol chyba też nie, bo nie mogłam nic znaleźć. Ale jak zmieniłam na “ją”, nie leżało mi to, więc zostawiłam tak, jak było.
Fajne, zabawne :) Podobały mi się gry słowne kurki Amelci i jej żal za Zenkiem.
Cieszę się, że Ci się podobało!
Cześć @Ramshiri,
super, że moje opowiadanie umiliło Ci czas :) będę starać się pisać więcej zabawnych rzeczy, bo mam wrażenie, że pomysły na horrory i thrillery łatwiej nam wpadają do głowy niż na komedie :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
No cóż, kurki tak się przejęły pomysłem Eglantyny, że potraciły głowy. Dosłownie. ;)
…aż która z nas w końcu się godziła… –> Literówka.
– Trzeba się odwdzięczyć! Trzeba się odwdzięczyć! – zatrzepotały skrzydłami kurki. –> – Trzeba się odwdzięczyć! Trzeba się odwdzięczyć! – Zatrzepotały skrzydłami kurki.
Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hej, hej,
jest tutaj kilka kwestii, do których bym się przyczepił. Pewnie nieco za mocno, bo to miał być lekki szort, ale może uwagi się przydadzą na przyszłość.
Przede wszystkim fantastyka, są tu raczej śladowe jej ilości. Zastosowaną przez Ciebie konwencję porównałbym do bajek La Fontaine’a, Krasickiego czy Folwarku zwierzęcego Orwella. Raczej nie powiedziałbym, że Folwark to fantastyka, podobnie klasyczne bajki zwierzęce. Kwestie gatunkowe są dyskusyjne, to prawda, osobiście wolałbym, żeby tej fantastyki było jednak nieco więcej.
Warto też zastanowić się na czym zasadniczo bazują te zwierzęce historie? Na swego rodzaju morale, przesłaniu opakowanym w bajkowo-zwierzęcą otoczkę. I ten morał u Ciebie średnio mi odpowiada (mówiąc łagodnie). Uważam, że warto świadomie w takich historiach pracować nad morałem, bo to wokół niego buduje się cała historia i jej odbiór. Być może to miał być tylko prosty i szybki szorcik, a ja go inaczej odebrałem; gdyby autorem był mężczyzna, to pewnie bym mu wprost wytknął szowinizm.
Mimo tego co wyżej, to jednak jest sporo plusów: dobrze i płynnie mi się czytało Twoją historię. Ładnie nakresliłaś ten kurzy światek, począwszy od imion kur, po ich upodobania, na makabrycznym finale kończąc. Wydaje mi się, że w takich historiach z pogranicza mitu/alegorii/bajki dobrze się czujesz (”mitycznie” zbudowana była też Terra cognita), możesz w tym kierunku się rozwijać :)
Pozdrawiam ciepło!
Che mi sento di morir
Hej regulatorzy,
No cóż, kurki tak się przejęły pomysłem Eglantyny, że potraciły głowy. Dosłownie. ;)
W końcu wydobyłam uśmieszek w Twoim komentarzu :)
Poprawki wprowadzone.
Hej BasementKey,
Przede wszystkim fantastyka, są tu raczej śladowe jej ilości.
To prawda, jednak niejednokrotnie spotkałam się na tym portalu z identyczną formą, więc uznałam, że mi też ujdzie ta śladowa ilość fantastyki.
I ten morał u Ciebie średnio mi odpowiada (mówiąc łagodnie). Uważam, że warto świadomie w takich historiach pracować nad morałem, bo to wokół niego buduje się cała historia i jej odbiór.
Muszę Ci coś wyznać. Tutaj morał był wymyślony “na siłę”. Pewnego razu wpadłam po prostu na tytuł opowiadania i tak mi się spodobała ta gra słów, że stwierdziłam, iż muszę coś z tym zrobić. Więc Twoje niezadowolenie pewnie wynika z tego, że najpierw wymyśliłam tytuł i do niego szorta, a nie na odwrót.
gdyby autorem był mężczyzna, to pewnie bym mu wprost wytknął szowinizm.
Ło matko, a czemuż to? Chodzi o spanie kurek z Zenkiem?
Mimo tego co wyżej, to jednak jest sporo plusów: dobrze i płynnie mi się czytało Twoją historię. Ładnie nakresliłaś ten kurzy światek, począwszy od imion kur, po ich upodobania, na makabrycznym finale kończąc. Wydaje mi się, że w takich historiach z pogranicza mitu/alegorii/bajki dobrze się czujesz (”mitycznie” zbudowana była też Terra cognita), możesz w tym kierunku się rozwijać :)
Dziękuję bardzo za miłe słowa. Pozdrawiam również!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
W końcu wydobyłam uśmieszek w Twoim komentarzu :)
Istotnie wydobyłaś. Zwłaszcza kiedy sobie wyobraziłam, że pomysł Englantyny mógł by powodem, że z kurek zrobiono galantyny. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Muszę Ci coś wyznać. Tutaj morał był wymyślony “na siłę”. Pewnego razu wpadłam po prostu na tytuł opowiadania i tak mi się spodobała ta gra słów, że stwierdziłam, iż muszę coś z tym zrobić. Więc Twoje niezadowolenie pewnie wynika z tego, że najpierw wymyśliłam tytuł i do niego szorta, a nie na odwrót.
Tytuł bardzo fajny, przyznaję :)
Ło matko, a czemuż to? Chodzi o spanie kurek z Zenkiem?
O taką stereotypową rolę kobiety jako obiektu seksualnego i wydźwięk na zasadzie – siedź cicho, bo źle skończysz. Ja wiem, że historia w zamyśle jest lekka i nie tak poważna, ale trudno mi się odkleić od tej interpretacji, zwłaszcza w naszej polskiej rzeczywistości.
Pozdrosy!
Che mi sento di morir
O taką stereotypową rolę kobiety jako obiektu seksualnego i wydźwięk na zasadzie – siedź cicho, bo źle skończysz. Ja wiem, że historia w zamyśle jest lekka i nie tak poważna, ale trudno mi się odkleić od tej interpretacji, zwłaszcza w naszej polskiej rzeczywistości.
No, w sumie tak jest… Następnym razem postaram się o pogodniejszy morał :) Planuję napisać stuprocentową komedię, a nie makabreskę. Choć przyznam, że pisanie w tym gatunku też sprawiło mi niejaką satysfakcję.
Pozdrowionka również!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Zabawne, jak inaczej ptasie móżdżki mogą interpretować pewne zjawiska.
Też mi się wydaje, że gospodarz nie zabijałby niosek z powodu hałasu, ale niech Ci będzie.
Czytało się przyjemnie, chociaż finał krwisty.
Babska logika rządzi!
Cóż, twórcy często umierają nie zrozumiani…
Fajna historia, choć nie wiem, czy udało Ci się uciec od horroru;P
Bardzo dużo wystąpień słówka jedna.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Witam,
Finkla
Też mi się wydaje, że gospodarz nie zabijałby niosek z powodu hałasu, ale niech Ci będzie.
Kiedyś w Korei Południowej pewien policjant wyszedł z domu i wchodził do każdego mieszkania w wiosce, zabijając prawie wszystkich mieszkańców, tylko dlatego, że chwilę wcześniej żona pacnęła go w głowę, chcąc przegonić muchę. Także nigdy nie wiadomo, kiedy przekroczy się limit cierpliwości :P
Dziękuję za komentarz i nominację do Biblioteki…? Bo już nie widzę, ale chyba dzięki Twojemu głosowi ostatecznie szorcik wylądował w Bibliotece, tak mi się wydaje. Czy może to była Ambush…?
Ambush
Cóż, twórcy często umierają nie zrozumiani…
W sensie, że ja jestem niezrozumiana?
Fajna historia, choć nie wiem, czy udało Ci się uciec od horroru;P
No widzisz, tak ciężko od tego uciec! Przyjmijmy, że to czarny humor.
Bardzo dużo wystąpień słówka jedna.
Może masz rację, ale na razie nie mam pomysłu, czym sensownie te słówko zastąpić, albo jak przekształcić zdania.
Dzięki wielkie za odwiedziny i komentarz!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
No, ale policjant nie osiągał dochodów z mieszkańców wioski. Przynajmniej nie bezpośrednio.
To mogłam być ja. Jeśli czas przyjścia wiadomości z gratulacjami pokrywa się z moim komentarzem, to na pewno.
Babska logika rządzi!
Przyjemny szorcik z interesującą puentą ;)
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Młody pisarzu,
ale żeś odkopał starocia :) Dziękuję Ci bardzo za przeczytanie i miły komentarz :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć