
To pierwszy raz, gdy coś tu publikuję. Mam nadzieję, że ten tekst przypadnie Wam do gustu.
To pierwszy raz, gdy coś tu publikuję. Mam nadzieję, że ten tekst przypadnie Wam do gustu.
Jest takie miejsce poza naszym wszechświatem, w którym los przeplatany jest przez pewne humanoidalne cienie piszące scenariusze. Miejsce to nazywa się Biurem Losu, a pracujące w niej istoty zasiadają za swoimi stanowiskami, wystukując na klawiaturach rzeczy, które dotkną w najbliższym czasie ludzi na całym świecie.
Twój obiad się dzisiaj przypalił? Wdepnąłeś w błoto, idąc do pracy? Spotkałeś na ulicy swoją przyjaciółkę z dawnych lat? Scenariusz tych sytuacji został opisany przez twojego cienia, który uwielbia, jak jesteś raz na wozie, raz pod wozem.
Dzisiaj przenieśmy się do gabinetu o nazwie 8003AM, w którym Strażnik Losu imieniem Fell kontroluje życie swojego następnego podopiecznego – piętnastoletniego Michaella. Kiedy bohater zobaczył narodziny tego chłopca, już wysnuł minimum pięć scenariuszy, jak upodlić go w przyszłym życiu.
Fell, mimo że zawsze pracował zgodnie z wytycznymi, czasami lubił się zdrzemnąć. Takie chwile odpoczynku usprawiedliwiał sobie tym, iż jako cień pracował już dwa tysiące lat. A kto wytrzymałby tyle, siedząc w jednym pokoju z tysiącem monitorów śledzących kolejnych ludzi i wklepując kolejne scenariusze? No chyba nikt!
Jednakże mała nieuwaga zawsze mogła pozostawić ślad w życiu jakiegoś człowieka.
Dwudziestego czerwca, kiedy wielkie ekrany w gabinecie 8003AM pokazywały śpiącego w swym łóżku Michaella, Fell uznał, że także zasłużył sobie na sen. Zamknął swoje cieniste oczy i rozkładając się na krześle, wyłożył nogi na blat obok klawiatury.
Jego „mała” drzemka przeciągnęła się jednak do kilku godzin, a następnie dni… aż w końcu Strażnik przebudził się po tygodniu. Pojęcie czasu w Biurze Losu było inaczej pojmowane niż na Ziemi, także nietrudno było wpaść w tak długi sen,
– O rany! – wykrzyknął, otwierając oczy. – Ile to czasu minęło? – Półprzytomny spojrzał na monitor z kalendarzem, który wisiał po prawej stronie.
Gdy tylko ujrzał datę „dwudziesty siódmy czerwca”, zląkł się i omal nie wyskoczył ze swojego siedzenia. Nigdy mu się jeszcze nie zdarzyło zostawić chłopca samemu sobie przez taki czas! A co, jeśli zrobił sobie krzywdę? Ludzie przecież są tacy głupi i za każdym rogiem mogła na niego czekać śmierć!
– Mam nadzieję, że ten nastolatek poradził sobie w tym cza… – Cień zaniemówił, bowiem na głównym ekranie rozciągającym się aż do sufitu, wyświetlało się dobitne ostrzeżenie: “Uwaga, nastąpił brak kontroli nad człowiekiem o rejestracji 388mg, prosimy napisać następny scenariusz w jak najszybszym czasie”.
Fell nie wiedział, ile czasu minęło od wyświetlenia się komunikatu. Przestraszył się mocno i równie silnie próbował naprawić swój duży błąd. Natychmiast pochylił się nad klawiaturą, a w dalszej kolejności wystukiwał zdania: „Michaell obudził się, poszedł do łazienki, umył zęby dokładnie 6 minut, a dalej potknął się, uderzając palcem w szufladę pod umywalką…”.
Jednakże, kiedy cień spojrzał na ekran, okazało się, że nic a nic się nie wyświetlało. Zupełnie tak, jakby klawiatura przestała działać.
– Ale… jak? – zdziwił się Fell. – Dlaczego nie mogę kontrolować już jego życia?
Wtem spojrzał na główny monitor, na którym można było zauważyć scenę, w której Michaell oddaje nieznajomemu jakieś… dokumenty? Gdy Strażnik Losu przyglądnął się bliżej, szybko spostrzegł, że jest to wniosek rekrutacyjny.
– Tak! – przypomniał sobie cień. – Przecież ten dzieciak miał wybrać sobie w tym roku nową szkołę! Ale… – Fell rzucił okien na boczny ekran. Znajdowały się na nim szczegółowe dane dotyczące owych dokumentów. Według nich Michaell wybrał liceum położone znacznie dalej od swojego miasta.
Strażnik losu ponownie poczuł dreszcz:
– Przecież zaplanowałem, by szedł do technikum! O rany!
To nie był jednak koniec problemów cienia. Po dwóch minutach do jego gabinetu wparował wysoki, ciemny mężczyzna mający dwie czerwone kule na miejscu oczu. Był to szef wszystkich Strażników Losu, Adam. Drżało przed nim całe Biuro, ponieważ w każdej chwili mógł samodzielnie usunąć, jak to nazywał, „wadliwego pracownika”.
– FELL! CZY TY ZNOWU ZASNĄŁEŚ PODCZAS PRACY?! – wrzasnął swoim donośnym głosem olbrzym.
– Szefie, nie stało się nic takiego…! – Cień, gdyby mógł, to by się teraz cały pocił na ciele.
– NIC?! NIC TAKIEGO?! Jak wytłumaczysz to?! – Szef wskazał swoim długim palcem na monitory wiszące na ścianie. – Masz natychmiast to naprawić! Żaden człowiek nie może sam kontrolować swojego życia i dobrze o tym wiesz! Chcesz, żeby całe nasze Biuro zostało wymazane z egzystencji?!
– Nie! Już biorę się do roboty! – zapewnił Fell.
Adam odmaszerował i trzasnął za sobą drzwiami.
Teraz już cały los przyszłości Fella w Biurze spoczywał na nim samym.
Strażnik pochylił się ponownie nad klawiaturą, podrapał w zamyśleniu głowę i pisał. Z wyobraźni leciały mu kolejne opisy tego, co miało się przydarzyć jego podopiecznemu, lecz nadal niczym to nie skutkowało. Cień spędził tak kolejne noce oraz dnie, aż wreszcie ekran główny wyświetlił bohaterowi coś, przez co zamarł w bezruchu.
Na płaskim szkle pojawił się obraz nastolatka trzymającego pewien dokument. Były to gratulacje wysłane z okazji dostania się do wcześniej wybranego liceum ogólnokształcącego. Fell nie chciał patrzeć na ten monitor, ale jednak w końcu nie wytrzymał i rzucił okiem. Wtedy też pierwszy raz zobaczył coś dziwnego, niespotykanego. Spostrzegł… uśmiech Michaella.
Pierwszy raz w swojej pracy widział, że jakikolwiek jego podopieczny uśmiecha się. Ale z jakiego powodu? Z ucieczki spod scenariuszy losu czy też z podjęcia słusznej decyzji?
Cień jednak nie mógł się długo nacieszyć, bowiem zobaczył, że wszystkie monitory na ścianie pękają. Jeden za drugim tłuką się, jakby ktoś je rozbijał wielkim młotkiem.
– To znaczy, że on… się uwolnił? – Nie dowierzał Fell. Ale tak, to znaczyło tylko to, iż ten nastolatek nie musiał już znosić tego całego życia pisanego przez leniwego cienia.
Cały bajzel z rozbitych ekranów zapełnił gabinet 8003AM. Strażnik ledwo mógł się wygrzebać z sterty gruzu, a już nad sobą zobaczył swój kolejny, zły omen. Nad jego głową wielki, główny monitor zaczął pękać, kruszyć się, aż wreszcie… wybuchnął, niszcząc całe pomieszczenie i oślepiając okolicę pięknym, ale zabójczym pomarańczowym płomieniem.
Fell już nic nie widział przez kurz oraz dym, lecz usłyszał krzyki swoich współpracowników oraz bicie dzwonka z korytarza.
W jego głowie nastała myśl: “Czy to niedobrze, że pewien człowiek na ziemi może decydować sam? Nie jest zmuszany do robienia rzeczy, których nie chce? Każdy ma swój własny rozum”.
– A losem Michaella był los ucieczki – szepnął Fell, umierając pośród gruzu.
Anonimie, nieco ponad sześć tysięcy sześćset znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.
Na tym portalu opowiadania zaczynają się od dziesięciu tysięcy znaków.
Cześć, Anonim.
Przy czytaniu czasem coś zgrzytało, szczególnie na początku, ale później wciągnąłem się w fabułę. Chociaż motyw zniszczenia wszystkiego, przez zaspanie jednego z “Cieni” jest mocno naciągany. Na plus pomysł, jeszcze się z takim nie spotkałem.
Moim zdaniem nie na miarę biblioteki, ale przyjemne krótkie czytadło.
Zastanawia mnie, Anonimie, dlaczego się anonimizujesz, skoro publikujesz coś po raz pierwszy, w związku z czym i tak nie kojarzymy Twojego nicka?
Pomysł jest całkiem sympatyczny, taki właściwie skecz fantastyczny, niemniej wykonanie mocno kuleje. Nie bardzo mam w tej chwili czas robić tu szczegółową łapankę, ale na pewno powinieneś wyrzucić prawie wszystkie zaimki “swój” (chyba tylko jeden jest potrzebny). Nie najlepiej też stoisz ze stylem, np.
uwidział datę
to nie jest poprawne wyrażenie, bo czasownik “uwidzieć się” występuje wyłącznie w stronie zwrotnej jako “uwidziało się (komuś)” czyli “wydawało się”.
Podobnych lapsusów jest więcej, pewnie zjawi się ktoś, kto Ci je bardziej szczegółowo wytknie.
A póki co wyedytuj kategorię, bo to szort, a nie opowiadanie wg “norm” portalowych, łap poradnik survivalu, skoro jesteś tu nowy: Portal dla żółtodziobów i powodzenia!
Pomysł zabawny. Pytanie:
“Czy to niedobrze, że pewien człowiek na ziemi nie może decydować sam?
chyba miało brzmieć:
Czy to niedobrze, że pewien człowiek na ziemi może decydować sam?
Dzień dobry @regulatorzy,
poprawiłem już kategorię z opowiadania na szort, przepraszam za pomyłkę.
Hej @Młody pisarz,
dziękuję za docenienie pomysłu.
Cześć @drakaina,
tekst wrzuciłem jako anonim, ponieważ mam dosyć płochliwy charakter i też chciałem opublikować coś tu na próbę. Obawiałem się także komentarzy, bowiem od bardzo dawna pracuję nad swoim stylem, lecz nie mam pojęcia, czy cokolwiek w tym temacie się rozwija. Myślę jednak, że przyszłe utwory opublikuję już bez używania tamtej opcji.
Co do „uwidzieć”, to oprócz znaczenia „wydawało się”, spotkałem się też z tym, iż ten wyraz zastępował „zobaczyć”. Być może to drugie jest używane w gwarze.
Dziękuję także za link do poradnika. Naprawdę się przyda.
Hej @Koala75,
Dziękuję za spostrzeżenie, przeoczyłem ten błąd, poprawiając tekst.
Tak, to zdecydowanie “gwarowe”, biorę w cudzysłów, bo konkretnie podejrzewam tu rusycyzm charakterystyczny dla byłej Kongresówki czyli późną “gwarowość”
Podoba mi się pomysł, bardzo ciekawy.
Następujące fragmenty budzą moje wątpliwości:
Scenariusz tych sytuacji został opisany przez twojego cienia, który uwielbia, jak jesteś raz na wozie, raz pod wozem.
Pierwszy raz w swojej pracy widział, że jakikolwiek jego podopieczny uśmiecha się. Ale z czego?
Skoro cień lubi się bawić losem człowieka i mu mieszać “raz na wozie, raz pod wozem”, to znaczy, że cienie nam serwują czasem pecha, a czasem szczęście. Więc jakim cudem ten człowiek się nigdy w ciągu swojego kilkunastoletniego życia nie uśmiechnął?
No i śmiać się można “z czegoś”, ale nie uśmiechnąć.
Zakończenie jak dla mnie trochę łopatologiczne, możnaby to trochę subtelniej czytelnikowi dać do zrozumienia.
Owszem, jest tu pomysł na coś w rodzaju szczególnego „anioła stróża”, który tworzy przyszłość podopiecznego, i mogło z tego powstać całkiem zabawne opowiadanko, ale, co stwierdzam z prawdziwą przykrością, zawiodło wykonanie.
Miejsce to nazywa się Biurem Losu, a pracujące w niej istoty… → Piszesz o biurze, które jest rodzaju nijakiego, więc: Miejsce to nazywa się Biurem Losu, a pracujące w nim istoty…
…istoty zasiadają za swoimi stanowiskami… → Można zajmować jakieś stanowisko, można pracować na jakimś stanowisku, ale nie można zasiadać za stanowiskiem.
Proponuję: …istoty zasiadają przy stanowiskach…
…Fell kontroluje życie swojego następnego podopiecznego… → Zbędny zaimek – czy zajmowałby się cudzym podopiecznym?
…że także zasłużył sobie na sen. → Zbędny zaimek – czy zasłużyłby komuś na sen?
Zamknął swoje cieniste oczy… → Zbędny zaimek – czy zamykałby cudze oczy?
Na czym polega cienistość oczu cienia?
Pojęcie czasu w Biurze Losu było inaczej pojmowane niż na Ziemi, także nietrudno było wpaść… –> Nie brzmi to najlepiej.
Proponuję: Pojęcie czasu w Biurze Losu rozumiano inaczej niż na Ziemi, tak że nietrudno było wpaść…
…zląkł się i omal nie wyskoczył ze swojego siedzenia. → Czy chodzi tu o krzesło, na którym siedział, czy może wyskoczył z własnej sempiterny?
…prosimy napisać następny scenariusz w jak najszybszym czasie. → Czas płynie jednakowo, więc chyba nie można zrobić czegoś w szybszym czasie.
Proponuję: …prosimy jak najszybciej napisać następny scenariusz. Lub: …prosimy napisać następny scenariusz w jak najkrótszym czasie.
…próbował naprawić swój duży błąd. → Zbędny zaimek.
…poszedł do łazienki, umył zęby dokładnie 6 minut, a dalej potknął się… → …poszedł do łazienki, mył zęby dokładnie sześć minut, a potem potknął się…
Liczebniki zapisujemy słownie.
– Tak! – przypomniał sobie cień. → – Tak! – Przypomniał sobie cień.
Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.
…Michaell wybrał liceum położone znacznie dalej od swojego miasta. → Dalej niż co?
Proponuję: …Michaell wybrał liceum położone w znacznej odległości od swojego miasta.
– FELL! CZY TY ZNOWU ZASNĄŁEŚ PODCZAS PRACY?! – wrzasnął swoim donośnym głosem olbrzym. → Czy Adam wrzeszczał wielkimi literami? A może wystarczą trzy wykrzykniki? Zbędny zaimek. Zbędne dopowiedzenie – wrzask jest donośny z definicji.
Proponuję: – Fell! Czy ty znowu zasnąłeś podczas pracy!!!? – wrzasnął olbrzym.
– NIC?! NIC TAKIEGO?! → – Nic!!!? Nic takiego!!!?
Szef wskazał swoim długim palcem na monitory wiszące na ścianie. → Szef wskazał długim palcem monitory wiszące na ścianie.
Palcem wskazujemy coś, nie na coś.
Pierwszy raz w swojej pracy widział, że jakikolwiek jego podopieczny uśmiecha się. → A może: Pierwszy raz w życiu widział, że jego podopieczny uśmiecha się.
Z ucieczki spod scenariuszy losu… → Z ucieczki od scenariuszy losu…
Strażnik ledwo mógł się wygrzebać z sterty gruzu… → Strażnik ledwo mógł się wygrzebać ze sterty odłamków…
Skąd tam się wziął gruz, skoro potłuczone zostały monitory?
…nad sobą zobaczył swój kolejny, zły omen. Nad jego głową… → Nadmiar zaimków.
…usłyszał krzyki swoich współpracowników… → Zbędny zaimek.
Cześć!
Pomysł z biurem cieni jest interesujący, myślę, że ma to potencjał na bardziej rozbudowaną historię. Jak na razie sporo pytań zostaje, czy takie przypadki mogły się zdarzać wcześniej, czy bez kontroli ludzie funkcjonują normalnie, czy cienie planują każde zachowanie człowieka. Można by tę kreację i zasady funkcjonowania biura jeszcze dopracować.
Hmm, ilu jest tych strażników losu? Bo przypuszczam, że jednak mniej niż ludzi, a w takim razie Fell nie musiał przysnąć w pracy, wystarczyło, że był akurat zaangażowany w los innych podopiecznych. A poza tym co to za zabawa, skoro człowiek nie może się wyrwać? Wygląda na to, że całe jego życie jest zaplanowane. I na dodatek tak ma być, bo inaczej całe biuro diabli biorą. Tylko że ten upadek biura jest zbyt prosty i dziwię się, że wcześniej do niego nie doszło.
Sam pomysł jest ciekawy, ale IMO wymaga dopracowania, bo póki co skończyłam lektzuę z całym mnóstwem wątpliwości.