- Opowiadanie: Alosza - Nowy żywot świętej Doroty. #2

Nowy żywot świętej Doroty. #2

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Nowy żywot świętej Doroty. #2

Kryjówka chrześcijan miała znajdować się pośrodku ciemnego lasu. Musiał ją znaleźć, musiał dowiedzieć się więcej. Słyszał przeróżne pogłoski o rzekomej siedzibie wyznawców Jezusa. Śmierdzący gorzałką rolnicy prześcigali się w wymyślaniu fantastycznych historii podczas karczemnych posiedzeń. Opowiadali jak tego czy tamtego złapał w borze ‘taki dzikus' i wyssał mu krew z całego ciała przez kciuk, inny znowu twierdził, że chrześcijanie obrastają sierścią i żyją razem z wilkami. Absurdalne, myślał zawsze Paweł, ale teraz, stojąc w miejscu, gdzie światło słoneczne ledwie dochodziło, krople zimnego potu zaczęły spływać po jego szyi. W lesie panowała przerażająca cisza, nawet wiatr kołysał gałęziami bardzo subtelnie. Chłopak czuł na sobie czyjś wzrok, a może to tylko wyobraźnia. Poruszał się krokiem powolnym, starał się wtopić swoją postać w ogarniającą okolicę ciszę. A może by tak narobić hałasu, wpadła mu do głowy myśl, może trzeba jakoś zawiadomić gospodarzy o swojej obecności… Nagle poczuł na swoim ramieniu żelazny uścisk, nie zdążył złapać oddechu, kiedy leżał już na ziemi przygnieciony olbrzymim ciałem. Spotkały się. Przerażone, paniczne spojrzenie ofiary z dzikim, szalonym wzrokiem napastnika.

*

Na ścianie wydłubany był dość niestarannie Ichthys – ryba, święty symbol wyznawców Jezusa Nazarejczyka. Starzec Elizeusz wykonał energiczny ruch dłonią w stronę znaku. Świece rozjaśniły celę, ich światło było jaskrawe i nienaturalne. To magia, pomyślał Paweł. Wtem między krawędziami rysunku pojawiły się czerwone plamy.

– Krew Zbawiciela! – wyrzekł cofając rękę.

Młodzieniec patrzał w osłupieniu na ściekającą czerwoną ciecz.

– To niemożliwe… – Powiedział Didymos i i niepewnie zbliżył się do zjawiska. Dotknął ściany i umoczył palce w ciepłej krwi, przyglądał się im, podnosząc dłoń na wysokość twarzy, chcąc jakby się upewnić czy to nie jakieś mary senne go zmogły.

– Uwierzyłeś, ponieważ Go ujrzałeś. – Sposępniał Elizeusz.

-Pan mój i Bóg mój… – Wyszeptał mężczyzna.

*

Usiadłszy Paweł począł nerwowo tłumaczyć staruszkowi masując przy tym obolały kark.

– Sam słyszałem jak mówiła, bo stałem tam i wszystko słyszałem dokładnie. To znaczy tam stałem, gdzie ją zabili, i byłem przy tym!

– Spokojnie, młodzieńcze – Elizeusz próbował opanować sytuację. – To była święta dziewczyna.

– Mówiła, że będzie w ogrodzie, w którym rosną złote owoce.

– W rajskim ogrodzie, w Edenie – wtrącił barczysty, długowłosy mężczyzna opierający się o ścianę.

– Spokojnie Didymosie, już wszystko tłumaczę. – Powtórzył staruszek. – To zaprawdę piękne miejsce i ma szczęście komu bramy tego ogrodu otworzą.

– Ale jakże ma znajdować się gdziekolwiek, kiedy na własne oczy widziałem jak kamienie gruchoczą jej kości. – Naciskał Paweł.

– Posłuchaj, tam poszła jej dusza.

– Dusza?

– Tak, to rzecz prawdziwa. Wszak musi być coś żyjącego samo przez się, bez ciała. To właśnie dusza. Podobna w istocie Bogu i Jego aniołom.

Chłopak zupełnie nie rozumiał o czym jest mowa. Płomyki topiły wosk, a spływające po świecach krople odmierzały czas. Chwilową ciszę przerwał olbrzym Didymos, który pragnął rozwiać własne wątpliwości.

– To dziwne, że dusza nie jest dana od Pana przed ciałem, a równo z nim. Wygląda więc na to, że stworzona jest dla ciała i z nim razem umiera.

Na twarzy starego Elizeusza odmalował się delikatny uśmiech, wyrażający pełne sympatii politowanie. Uznał widocznie, że rozważania Didymosa nie są odkrywcze, ani głębokie.

– To bardzo proste. – Podjął się wyjaśnienia. – Jeśliby dusza zasmakowała istnienia bez tego obciążenia, jakim jest ciało, któż mógłby przymusić ją do wejścia w nie? Bóg gwałtem by nie przymuszał. – Paweł słuchał teraz w najwyższym skupieniu, nie mając odwagi się odezwać. Mędrzec kontynuował. – Człowiek tedy tak został stworzony, jak to Bóg zaplanował. Najpierw uformował ciało. Formavit igitur Deus hominem de limo Terre. Następnie wlał w nie duszę. Et inspiravit in faciem eius spiraculum Vita, a na koniec stał się człowiek. Et factus est homo in animam viventem.

Chłopak pomyślał, że stojący przed nim musi być naprawdę jakimś świętym mężem. Jego myśli powędrowały gdzieś daleko w czasie wywodu, ale przypomniał sobie po co zadał sobie tyle trudu by odnaleźć chrześcijan. Otrząsnął się.

– Ale gdzie ten ogród?! Chcę poznać drogę!

Koniec części drugiej.

____________________________________________________

 

Link do części pierwszej:

http://www.fantastyka.pl/4,1732.html

Koniec
Nowa Fantastyka