
Próba łączenia Odsłona Pierwsza (wszyscy jesteśmy chorzy)
AKT I SCENA I
MzM – mężczyzna zwany mężem
KzŻ – kobieta zwana żoną
'Choroba'
Obudziłam się z ogromnym pragnieniem wygrania pięćdziesięciu tysięcy w konkursie. Pragnienie to przysłoniło mi cały niedzielny poranek. Mężczyzna zwany mężem zapytał całkiem poważnie: “My już też jesteśmy chorzy?' I nie chodziło mu o przeziębienie, ale coś dużo gorszego. Choroba o której objawy martwił się mąż nie ma nazwy. Pierwszy symptom to nadmierna podejrzliwość, drugi porównywanie się, trzeci chęć oceniania z nadmierną krytyką, czwarty konsumpcjonizm, piąty bezrefleksyjność, szósty przygnębienie spowodowane pięcioma powyższymi. Jako, że zależy mi na dobrym samopoczuciu męża odpowiedziałam: “Nie, raczej nie”, jak najszczerzej mogłam, ale w duszy czułam, że męża okłamuję, gdyż poranne pragnienie wygrania pieniędzy w konkursie w sposób oczywisty temu zaprzeczało. W głowie siedziała mi kasa, pora była się do tego przyznać.
KzŻ
Może jednak jesteśmy już trochę chorzy.
MzM
Ludzie w naszym wieku są już trochę chorzy. Większość. Inaczej było gdy byliśmy dziećmi. Wszyscy jechali na tym samym wózku. A teraz to paraliżuje i wiesz, że od tak po prostu nie możesz spotkać się pogadać, bo już nie o to chodzi, żeby gadać, żeby mieć chwilę na prawdziwego siebie, na prawdziwych innych. Na to nie ma czasu, nikt nie ma już na to ochoty.
KzŻ
A znajomi?
MzM
Powiedziałem im kiedyś, że już wszyscy jesteśmy chorzy. Udawali, że mnie nie słyszą, po to by później między sobą powiedzieć, coś o wiele gorszego.
KzŻ
Nie zareagowali? Co gorszego można powiedzieć?
MzM
Skłamać można. Oczernić. Niesprawiedliwie ocenić. Nagadali na mnie między sobą. Na pewno. Nie zareagowali bo to jest choroba. Ciągłe kreacje, to choroba. Ciężko się dokopać przez nią do środka. Ja nie dałem rady. Ale piwko było przednie.
KzŻ
Czyli, że udają?
MzM
Nie. Chorują po prostu, to jest silniejsze od nich.
KzŻ
Nie chcę być chora, mam za dużo innych problemów.
MzM
Problemy też są chorobą.
KzŻ A co nią nie jest?
MzM
Gdy widzisz rzeczy jakimi są. I że mało co ma znaczenie.
KzŻ
Ale to są problemy prawdziwe, widzę je i wiem że są.
MzM
Na co ci myślenie o nich? I tak wszystko ch*j bombki strzeli.
KzŻ
A tak, strzeli w końcu. Ja naprawdę bardzo nie chcę być chora.
MzM
Próbuj. Zawsze możesz próbować. Ja ciągle próbuję.
Rozmowa poranna z mężem, utwierdziła mnie w przekonaniu, że należy z tego bagna jakoś wypłynąć, ale nigdy nie podobały mi się skrajności. Przecież musi być jakaś przestrzeń, w miarę zdrowa przestrzeń. Ja mam i ty masz. Szaleństwo, miłość, nienawiść, strach, jest zimno, ciepło. Czasami głód, przejedzenie, coś boli. Ciągle te same drogi, w pojedynkę, parami, a nawet z zakładnikami, nieświadomymi zakładnikami. My nigdy żadnego nie wzięliśmy. No może oprócz psa. Kredyt to wredny kolega, który ma na ciebie haka, ale wiesz, że bez niego byś zginął. Sąsiad to potencjalny szpieg i złodziej prawdziwej tożsamości, jak i dobrego samopoczucia. A praca nie jest stworzona dla ciebie. A może po prostu jesteśmy w błędzie.
KzŻ
Tylko co z naszą emeryturą?
MzM
I tak gorzej byłoby być psem. Takim niechcianym. Łazić po ulicach. Masz tylko łapy i pysk, może sobie wykopiesz norę, może coś upolujesz. Ale ogólnie masz przerąbane.
KzŻ
No przerąbane.
MzM
Nasz pies nic nie mówi. Czasami zastanawiam się czemu on jest taki milczący i kiedy w końcu coś powie. Ale to pies przecież.
KzŻ
Zabawne.
MzM
Chorują wszyscy. Uważam, że i tak wszystkiemu winna jest edukacja. Przestarzały system, który już od dawna nie działa. Nauczyciele powinni mieć wyryte 'Nie umiesz pomóc, to przynajmniej nie przeszkadzaj!' To nie jest normalny zawód, babrasz się w głowach dzieciaków. Jak poszedłem do ogólniaka to naprawdę uwierzyłem, że ktoś mi tam pomoże. A jak już była okazja to nastraszyli nas kuratorem, czyli lepiej nie mów za dużo bo się przyczepią i będzie problem. A ten od matematyki to był najgorszy przypadek frustrata.
KzŻ
Musisz pokochać to co było, wybaczyć im, oczyścić się.
MzM
Tak, codziennie się oczyszczam, w kiblu spuszczam razem z g*wnem to szambo i myślę wtedy o tym frustracie, że go spuszczam i naprawdę się oczyszczam. To działa.
SCENA II
'Prawda'
MzM
Kroisz ogórka, a on teraz płacze. Wyobraź sobie jego płacz. Ogórek cierpi, a ty bezlitośnie go kroisz.
KzŻ
A jak ci mówiłam, że to możliwe, to się tylko śmiałeś.
MzM
No bo przyjęło się, że one nie mają uczuć, takie ogórki, nie mają autorefleksji, samoświadomości.
KzŻ
No ale jeśli wyobrazić sobie, że jednak mają to ja go teraz morduję.
MzM
Z premedytacją. Jesteśmy obrzydliwymi potworami. Zjadamy inne zwierzęta, które nie zdążyły zjeść nas. Te wszystkie kwasy w środku. Wyobraź sobie te kwasy, one się tam przelewają. Kwasy w żołądku rozkładają mięso innych zwierząt. A rośliny? One są takie czyste, nie potrzebują żreć mięcha. Tylko fotosynteza. Są takie czyste.
KzŻ
Dlaczego nie mogłam urodzić się drzewem? Dlaczego ktoś skazał mnie na człowieczeństwo?
MzM
Znowu to samo. Te pytania nie mają sensu.
KzŻ
A dlaczego?
MzM
A dlatego, że zakładasz, że jest takowy sens tego co powstało i że ktoś to kontroluje, że ktoś zdecydował, a na dodatek wiedział co robi.
KzŻ
Czyli nikt nie zdecydował.
MzM
No raczej nie. Po prostu powstało i jest. Zobacz jak niektórzy mają przejebane. I jak oni mogą sobie odpowiedzieć na to pytanie?
KzŻ
No tak, ciężko odpowiedzieć, gdy jest tak przejebane bardzo.
MzŻ
No właśnie.
‘śniło się filozofom’
kura wie że idzie na ścięcie
czuje to w kościach, piórach
widzi znaki na niebie
słyszy głosy
pogodzona z losem
jednym przeciągłym gdaknięciem
żegna się z Bogiem i podwórkiem
śmieje się prosto w twarz siekierowej ręce
kura wie co było pierwsze
SCENA III
'W aptece'
Dziewczyna, Aptekarka
Dziewczyna
Dzień dobry. (cisza)
Aptekarka
Proszę następny.
Dziewczyna
Proszę krem na odciski. Drogi w cholerę.
Aptekarka.
Coś jeszcze? Sobie życzy?
Dziewczyna
Tak, proszę jeszcze plastry. Tak mnie pieką ręce. Pokazać jej? Zrozumie? Czy nie?
Aptekarka
Jakie plastry? Przecież trzeba wybrać.
Dziewczyna
Takie zwykłe, na dłonie żeby można było przykleić. Pokazać jej?
Aptekarka
Ale jakie? Chce pani takie w tubie długie? Taki bandaż? No jest wybór. Wyjątkowy wybór w tej kwestii.
Dziewczyna
Nie, zwykłe proszę na palce. Pokazać jej czy nie?
Aptekarka
Ale do przekrajania? Będzie pani sobie sama kroić? Konkrety, dziewczyno!
Dziewczyna
Nie (pokazuje prawą dłoń) proszę takie plastry zwykłe, małe, na rany na palcach. Coś jakby śmiga jej za ucho, nie trafia.
Aptekarka
Czyli nie chce pani takiej długiej taśmy do przecinania? Konkrety, konkrety proszę! Mamy wybór!
Dziewczyna
Nie, zwykłe plastry na ranę na palcach. Boże, moja dłoń wygląda strasznie.
Aptekarka
Takie coś jak tam? No zobacz ile tego. (podnosi głowę wysoko, dziewczyna spogląda w kierunku wyznaczonym przez kobietę)
Dziewczyna
Nie widzę. Boże, nic nie widzę. Robi ze mnie wariatkę.
Aptekarka
Nie rozumiemy się. To takie proste, jest wybór, trzeba zdecydować, ludzie kochani! (odchodzi od lady, po chwili wraca z czterema opakowaniami)
Dziewczyna
O właśnie takie coś. W końcu! (wskazuje na jedno opakowanie)
Aptekarka
Tej dużej taśmy nawet pani nie przynosiłam. Musiałabym się z nią wracać.
Dziewczyna
Dobrze, chodzi mi właśnie o takie plastry. Takie właśnie, drogie pewnie w cholerę. (wciąż wskazuje na opakowanie z napisem 'zestaw uniwersalny')
Aptekarka
Czyli nie chce pani takiej małej taśmy do przecinania? Mała poręczna taśma, jest super. (podnosi opakowanie z taśmą,obraca jej w dłoniach)
Dziewczyna
Nie. No nie kurde! Nie, jasna cholera! Nie!
Aptekarka
Czyli chce pani zwykły zestaw plastrów. Zwykły, prostacki zestaw?
Dziewczyna
Tak, właśnie ten. Ja chcę już stąd wyjść.
Aptekarka
Trzeba było od razu powiedzieć, że zestaw. Użerać się z taką pół godziny.
SCENA IV
'U lekarza'
Lekarz
M – mężczyzna
Lekarz
Fiu, fiu jeszcze tylko godzinka i spadam. No słucham, dzień dobry, niech siada
M
To moja pierwsza wizyta, w rejestracji pani powiedziała, żebym to Panu dał (M przekazuje Lekarzowi kartkę)
Lekarz
Gdzie mieszka? Z kim mieszka? I co robi?
M
Tam już jest napisane
Lekarz
Chce coś dodać od siebie?
M
Od siebie? Ale co?
Lekarz
No gdzie mieszka, co robi, z kim mieszka.
M
Ale tam już jest wszystko napisane
Lekarz
Czyli nie doda od siebie nic?
M
A co mam dodać? Co chce Pan wiedzieć? Że mam neurotyczną matkę choleryczkę? (lekarz spogląda na M spod byka)
Lekarz
Niech wstanie i obróci się… dobrze, a teraz niech stanie przy szafie, na przeciwko drzwi. (M oddala się w kierunku szafy, Lekarz staje przy oknie) Niech odwróci się w stronę drzwi i powie co słyszy. Drzwi.
M
Drzwi.
Lekarz
Okno.
M
Okno.(lekarz ścisza głos, mówi szeptem)
Szatan?
Lekarz
Proszę pana, SZAFA!
M
Ja rozumiem, tylko nie dosłyszałem.
Lekarz
Rozumiem. Niech siada. Zmierzymy ciśnienie.
(M wyciąga rękę, zakasa rękaw)
Lekarz
Takie wysokie? Może się popsuł?
M
Ja zawsze miałem niskie.
Lekarz
Chyba trzeba jeszcze raz. Z takim to na pogotowie.
M
Ja zawsze miałem niskie, to nie wiem.
Lekarz
No tego panu tu nie wpiszę bo z takim to tylko na pogotowie.
M
No dziwne.
Lekarz
A jak się czuje?
M
No jakoś źle nie jest bardzo.
Lekarz
Niech się ubierze.
(lekarz przybija pieczątkę, oddaje kartkę, M wychodzi)
Lekarz
Piątek, piątunio, piąteczek!
Hej,
nie potrafię się odnależć w tej historii, nie wiem o czym to jest. Fantastyki niestety nie znalazłem, nad czym ubolewam.
Pozdrawiam!
Che mi sento di morir
Hej, dziękuję za komentarz, ciężko czasami trafić do człowieka, coraz rzadziej mi się to udaje…awaria na łączach chyba. Planuję zabrać się za fantastykę i nawet urlop mi w tym nie przedzkodzi:)
Pozdrawiam
Witaj SadButTrue !!
Przeczytałem twój tekst! Powiem ci, że fajne, nawet bardzo. Tu właściwie jest sam dialog. Dobrze się to czytało. Myślę, że możesz spróbować napisać w takiej formie jak wszyscy tu piszą. Na pewno będzie fajne. Dobre i z humorem.
Pozdrawiam!
Jestem niepełnosprawny...
Hej dawidiq150:)
cieszy mnie Twoja obecność tutaj również, podniosłeś mnie na duchu, nie ukrywam, trochę poczułam trzepot skrzydeł, ale nie odlecę, to na pewno:) jeszcze nie teraz dziękuję bardzo za komentarz
Pozdrawiam
Hej, trochę się w tym gubię, może trzeba by to jakoś bardziej połączyć w całość didaskaliami, lub wprowadzić chór, jak w antyku. Bo osobno sceny są ok. Co myślisz? Pozdrawiam i powodzenia w pisaniu!
@JolkaK dziękuję za komentarz, będę kombinować:)
Pozdrawiam
Hmmm. Pierwsze primo, nie ma fantastyki.
Drugie primo, nie widzę związku między poszczególnymi scenami.
Trzecie primo, strasznie dziwacznie ci ludzie rozmawiają. Nie mają problemów, więc je sobie wymyślają, w ogóle nie próbują się dogadać, trochę jakby wygłaszali swoje kwestie bez związku z resztą.
Babska logika rządzi!
@Finkla dziękuję za komentarz, bardzo trafny zresztą :) bo właśnie jakoś te próby łączenia się nie udają… niestety. Pozdrawiam:)