- Opowiadanie: Baska.Szczepanowska - Neandertalska Myśl

Neandertalska Myśl

Czy­ta­łam dziś fajny ar­ty­kuł o na­szych przod­kach. Bied­ni byli... choć czy tak do końca? ;)

Na kan­wie tej pu­bli­ka­cji na­pi­sa­łam po­niż­sze opo­wia­da­nie. Mi­łe­go czy­ta­nia.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy IV, Finkla

Oceny

Neandertalska Myśl

Oszklo­ne po­miesz­cze­nie la­bo­ra­to­rium spo­wi­jał pół­mrok prze­ci­na­ny świetl­ny­mi smuż­ka­mi, są­czą­cy­mi się z la­se­ro­wych diod. Czer­wień do­mi­no­wa­ła, choć cza­sem roz­kwi­ta­ła wśród niej zie­lo­na wiąz­ka, która wzma­ga­ła czuj­ność per­so­nelu.

Mi­go­tli­we ekra­ny, roz­po­star­te nad sta­no­wi­ska­mi bio­in­ży­nie­rów i ge­ne­ty­ków, po­kry­wa­ły się wy­kre­sa­mi o mak­sy­mal­nych war­to­ściach wy­chy­le­nia, które wska­zy­wa­ły na wzbu­dze­nie któ­re­goś z ob­sza­rów ciała, ja­kie­goś or­ga­nu, w tym nawet może sa­me­go mózgu u re­ge­ne­ro­wa­nej ge­ne­tycz­nie ne­an­der­tal­skiej ko­bie­ty.

Gdy wy­do­by­to jej zmu­mi­fi­ko­wa­ne szcząt­ki, eks­pe­ry­men­tal­ny bio­po­jem­nik wy­da­wał się ide­al­nym na­rzę­dziem, w któ­rym po­zwo­lo­no jej ko­mór­kom na nowo wzra­stać i od­zy­ski­wać pier­wot­ną formę.

Ne­an­der­tal­ka za­to­pio­na w owo­dnio­wej bio­ma­sie, trwa­ła w po­zy­cji em­brio­nal­nej w na­dziei, że kie­dyś zo­sta­nie w pełni zre­kon­stru­owa­na i wy­bu­dzo­na ze swego długowiecz­ne­go snu. 

W miarę upły­wu czasu, gdy eks­pe­ry­ment do­biegł końca, dy­żu­ru­ją­cych przy mi­go­tli­wych ekra­nach coraz czę­ściej pod­ry­wał zie­lo­ny alarm. Od­bu­do­wy­wa­ne ciało ko­bie­ty zda­wa­ło sie być przy­go­to­wa­ne do wy­bu­dze­nia.

Za­ini­cjo­wa­no więc pro­ce­sy, w wy­ni­ku któ­rych zwoje mó­zgo­we ne­an­der­tal­ki za­czę­ły re­agować na bodź­ce, jakie iden­ty­fi­ko­wa­ła jej oży­wia­ją­ca się jaźń.

 

 

Kil­ka­dziesiąt ty­się­cy lat wcze­śniej

Eu­ro­pa Środ­ko­wa, Wy­ży­na Czę­sto­chow­ska, oko­li­ce Ja­ski­ni Staj­nia 

 

Ucie­ka­ła przed nim nieco nie­zdar­nie, śli­zga­jąc się na ośnie­żo­nej ścież­ce. Skóry, które miała na sobie, teraz plą­ta­ły się wokół nóg, utrud­nia­jąc bieg. Nie pod­da­wa­ła się jed­nak, do­da­jąc sobie otu­chy, że prze­cież go­nią­ce­mu ją też nie jest łatwo. Był sil­niej­szy i ma­syw­niej­szy, ale też cięż­szy.

Byle do­trzeć do swo­jej ja­ski­ni – dźwię­cza­ło jej w gło­wie. – Byle do ja­ski­ni.

Przed wbie­gnię­ciem na mo­kra­dła zwol­ni­ła. Tę chwi­lę wa­ha­nia przy­pła­ci­ła jed­nak utra­tą wol­no­ści. Męż­czy­zna do­padł ją i po­wa­lił na ośnie­żo­ną glebę. I choć wal­czy­ła za­cie­kle, dra­piąc, ko­piąc, gry­ząc, na­parł na nią całym cia­łem i przy­du­sił, aż stra­ci­ła przy­tom­ność.

 

Przy­jem­ne cie­pło do­cho­dzą­ce z ogni­ska roz­bu­dzi­ło zmy­sły upro­wa­dzo­nej ne­an­der­tal­ki i przy­wró­ci­ło świa­do­mość. Do tego za­pach pie­czo­ne­go je­dze­nia roz­draż­nił jej kubki sma­ko­we. Za­cho­wa­ła jed­nak czuj­ność i zlu­sto­wa­ła ścia­ny ja­ski­ni – obcej, jak szyb­ko skon­sta­to­wa­ła. Od­szu­ka­ła wzro­kiem wyj­ście – było po prze­ciw­le­głej stro­nie, za ogni­skiem, przy któ­rym sie­dział męż­czy­zna.

Le­ża­ła w pół­cie­niu rzu­ca­nym przez jego po­stać. Przy­glą­da­ła się przez chwi­lę wy­sta­ją­cym spo­mię­dzy skór ma­syw­nym bar­kom, przy­kry­tym gę­stwi­ną po­plą­ta­nych wło­sów.

Nie jest naj­gor­szy – oce­ni­ła w duchu.

Otrzą­snę­ła się jed­nak i po­sta­no­wi­ła, że uciek­nie, a gdy zo­sta­nie zła­pa­na, znów bę­dzie wal­czyć, i znów uciek­nie.

Gdy już, już była go­to­wa do skoku, męż­czy­zna – jakby wy­czu­wa­jąc jej in­ten­cje – od­wró­cił się i… wy­su­nął ku niej rękę z po­kaź­nym ka­wa­łem so­czy­ste­go mię­si­wa. 

Yyyy – za­du­ma­ła.

Spoj­rza­ła na mięso. Na męż­czy­znę. Potem na wyj­ście z ja­ski­ni. Po­now­nie na mięso.

Na wyj­ście. Na mięso. Wyj­ście.

Mięso…

Po krót­kim wa­ha­niu, zde­cy­do­wa­ła, że odło­ży swój plan na póź­niej. 

Sta­re­mu jakoś to wy­tłu­ma­czę – umy­śli­ła.

Żyła z Dużym – jak go na­zy­wa­ła. Jadła. Piła. Za­ba­wia­ła się. Jadła. Piła. Za­ba­wia­ła się.

Wkrót­ce jed­nak to mięso prze­sta­ło jej sma­ko­wać, Duży za­czął jej brzyd­nąć i coraz czę­ściej zer­ka­ła w kie­run­ku swo­jej daw­nej ja­ski­ni.

W końcu po­sta­no­wi­ła na­wiać.

 

Uciecz­ka nie była do­brym po­my­słem – ta ostat­nia myśl wwier­ca­ła się w spa­ni­ko­wa­ny umysł, gdy po­chła­nia­ły ją ba­gien­ne cze­lu­ście, w które wpa­dła, ucie­ka­jąc od Du­że­go.

 

Myśl ta to­wa­rzy­szy­ła jej rów­nież dużo, dużo póź­niej – w innym miej­scu i cza­sie, gdy, po uchy­le­niu po­wiek, zo­ba­czy­ła sto­ją­cych wokół i po­chy­la­ją­cych się nad nią męż­czyzn w ja­kichś dziw­nych, bia­łych skó­rach. Przy­pa­try­wa­li się jej z za­in­te­re­so­wa­niem, pod­czas gdy nie­świa­do­ma ni­cze­go, wy­bu­dzo­na z wie­lo­wie­ko­we­go snu ne­an­der­tal­ka roz­my­śla­ła:

A jak to wy­tłu­ma­czę Sta­re­mu?…

 

Koniec

Komentarze

Hej, Baska.Szczepa­now­ska

Prze­czy­ta­łem Twój tekst i nie do końca go ro­zu­miem. Budzą czło­wie­ka po ty­sią­cach lat, bo pew­nie za­kon­ser­wo­wał się do­brze… w ba­gnie?

‘Uciecz­ka nie była do­brym po­my­słem’ – ta ostat­nia myśl wwier­ca­ła się w spa­ni­ko­wa­ny umysł, gdy po­chła­nia­ły ją ba­gien­ne cze­lu­ście.

W jakim ba­gnie, jak to się ma do tej sceny z ucie­ka­niem? Mam wra­że­nie, że ta­kich urwa­nych in­for­ma­cji jest sporo. Przy­naj­mniej ja tego tek­stu nie ro­zu­miem. Ge­ne­ral­nie mam od­czu­cia mie­sza­ne, cięż­ko mi się czy­ta­ło ten tekst. Ja­kieś od­stę­py mię­dzy aka­pi­ta­mi – wszyst­ko po­strzę­pio­ne.

 

Kil­ka­dzie­siąt ty­się­cy lat wcze­śniej, te­re­ny wokół jed­nej z ja­skiń…

(obec­nie Ja­ski­nia Staj­nia, wieś Mirów, woj. Ślą­skie)

To było miej­sce i czas akcji. Może le­piej kur­sy­wą to za­zna­czyć i jakoś ina­czej wy­róż­nić, a potem nie dawać już od­stę­pów?

 

To ucie­ka­nie przed męż­czy­zną też do końca nie ro­zu­miem jaki był cel? W sen­sie Ewa ucie­ka­ła od Adama, bo jesz­cze męż­czyzn się bała? ;)

Jest tu jakiś po­mysł i myślę, że byłby to fajny tekst ale w nieco dłuż­szej for­mie. Wszyst­ko tak pędzi – miej­sce, akcja, inne miej­sce, znów coś in­ne­go. Tu bo­ha­ter­ka umie­ra i tylko jeden aka­pit jed­noz­da­nio­wy jest o tym.

 

Po­zdra­wiam ser­decz­nie i po­wo­dze­nia przy dal­szym pi­sa­niu :)

Dzi­siaj czy­ta­łaś, od ręki na­pi­sa­łaś? No, nic tylko po­zaz­dro­ścić szyb­ko­ści i zde­cy­do­wa­nia…

W opo­zy­cji do Ram­shi­rie­go uwa­żam, że nie jest takie ważne, dla­cze­go i przed kim ucie­ka­ła ko­bie­ta sprzed wie­ków. Za­wsze można sobie “do­śpie­wać”, że, na przy­kład, mu­sia­ła wró­cić do dzie­ci, po­zo­sta­wio­nych pod opie­ką grupy. Albo, co jak naj­bar­dziej nor­mal­ne, lę­ka­ła się kon­tak­tu z męż­czy­zną z obcej, może nawet ry­wa­li­zu­ją­cej o te­re­ny zbie­rac­kie i ło­wiec­kie, grupy. Ko­lo­kwial­nie – zwie­wa­ła, bo mu­sia­ła, co naj­mniej chcia­ła.

Po­mysł na próbę oży­wie­nia na­szej pra­przod­ki­ni co naj­mniej dobry i cie­ka­wy, ale – nie­ste­ty, wiąże się z tym “ale” – to uto­nię­cie w ba­gnie chyba ni­ko­go nie prze­ko­na. Pro­ce­sy gnil­ne, rzecz na­tu­ral­na, nie po­zwo­lą na prze­trwa­nie ciała osoby uto­pio­nej w takim śro­do­wi­sku. Co in­ne­go, gdyby ucie­ki­nier­ka wpa­dła pod lód. Hi­po­ter­mia, za­mro­że­nie cał­ko­wi­te, to daje ja­kieś szan­se, nawet w teo­riach. Oczy­wi­ście nie mo­gły­by wy­stę­po­wać okre­sy roz­mro­żeń, chyba wiesz, dla­cze­go.

Aha – od­puść do­kład­ne okre­śle­nie, gdzie znaj­du­je się i jak na­zy­wa się ja­ski­nia. Może nie do­tarł tam lo­do­wiec i kon­cep­cja za­cho­wa­nia ciała leży, po­kwi­ku­jąc bo­le­śnie? Ja­ski­nia i już, mało kogo wzru­sza, gdzie i jaka.

Po­zdra­wiam, Adam

Twoja twór­czość Basiu wy­wo­łu­je w mym sercu dwu­głos. Z jed­nej stro­ny sły­szę głos, który mówi:

– Ha! Fajne!

I drugi, który za­sta­na­wia się, czy mu­sia­łaś to pu­bli­ko­wać zaraz przed wyj­ściem na po­ciąg;P

 

Ich ra­żą­ca czer­wień do­mi­no­wa­ła, choć cza­sem roz­kwi­ta­ła wśród nich zie­lo­na wiąz­ka, która wzma­ga­ła czuj­ność per­so­ne­lu.

Da­ła­bym “Czer­wień do­mi­no­wa­ła, choć cza­sem …”

 

Mi­go­tli­we ekra­ny, roz­po­star­te nad sta­no­wi­ska­mi bio­in­ży­nie­rów i ge­ne­ty­ków, po­kry­wa­ły się wtedy wy­kre­sa­mi oży­wio­nych am­pli­tud, wska­zu­ją­cych na – być może – wy­bu­dze­nie któ­re­goś z ob­sza­rów mózgu na wpół żywej ko­bie­ty.

 

W sumie wy­kre­sy były nawet jak am­pli­tu­dy nie ska­ka­ły.

 

Przy­jem­ne cie­pło do­cho­dzą­ce z ogni­ska roz­bu­dzi­ło jej prze­ni­kli­we zmy­sły i przy­wró­ci­ło świa­do­mość.

Prze­ni­kli­we mi się nie po­do­ba­ją. Może same zmy­sły, lub wraż­li­we zmy­sły.

 

Skóry, dość szczel­nie ob­le­ka­ją­ce ciało, teraz wiły się wokół nóg, utrud­nia­jąc bieg.

Skoro ją szczel­nie ob­le­ka­ły, to jak się wiły? I same ob­le­ka­ły też mi mniej leżą.

 

Son­du­jąc na ga­pie­nie się w otwór, to chyba za wiele;)

 

Dalej trosz­kę brzmi, jakby to otwór miał sze­ro­kie barki, a prze­sła­nia go męż­czy­zna…

 

Też nie zro­zu­mia­łam kwe­stii z mię­sem, bo skoro wy­bra­ła mięso to po­win­na uro­dzić du­że­mu sporo ma­łych ja­ski­niow­ców.

 

Kitel za­mie­ni­ła­bym na biała skóra, lub białe płót­no, wszak to jej ob­ser­wa­cja, a ona nie znała kitli.

 

Po­wta­rzam to tyle razy, że chyba to sobie w stop­kę wkle­ję. Warto be­to­wać!

https://www.fantastyka.pl/loza/17

 

"nie mam jak po­rów­nać sa­mo­po­czu­cia bez ba­ła­ga­nu..." - Anan­ke

Ram­shi­ri,

dzię­ku­je za szcze­ry ko­men­tarz.

Ad od­stę­pów i in­nych tech­ni­ka­lii – racja. Resz­tę uwag prze­my­ślę, i po­sta­ram się nieco sko­ry­go­wać, aby może roz­ja­śnia­ło pewne kwe­stie. 

Ad ‘oży­wie­nia/zmar­twych­wsta­nia’ (jak zwał, tak zwał – w tym wy­pad­ku to i tak nie bę­dzie dosć pre­cy­zyj­ne okre­śle­nie) Ne­an­der­tal­czy­ka – widzę teraz, że opi­sa­łam to nie dość czy­tel­nie. Moja wizja roz­bie­ga się zu­peł­nie z od­bio­rem. Na­nio­sę po­praw­ki. Może bę­dzie le­piej ;)

Dzię­ku­je, że zwró­ci­łeś na to uwagę. 

Po­zdra­wiam :)

 

 

AdamKB 

za­sad­ni­czo, bycie “w go­rą­cej wo­dzie ką­pa­nym” ma pewne ‘plusy do­dat­nie’, ale też i ‘plusy ujem­ne’ – jako rze­cze kla­syk ;)

A po­waż­nie, fajne i celne uwagi – dzię­ku­je. 

 

Z Two­je­go zro­zu­mie­nia mo­je­go ‘opisu’ me­dy­cy­ny przy­szło­ści wy­ni­ka, że z tym moim ‘opi­sem’ coś po­szło nie tak – ‘biję się w pierś’ – moja wizja ‘me­dy­cy­ny przy­szło­ści’ zwią­za­nej z oży­wia­niem (przy uży­ciu ge­ne­ty­ki, bio­in­ży­nie­rii i czego tam jesz­cze) ma­te­ria­łu bio­lo­gicz­ne­go po­zy­ska­ne­go ze zmu­mi­fi­ko­wa­nych w bez­tle­no­wych wa­run­kach or­ga­ni­zmów (bagno na ten przy­kład ide­al­nie by się tutaj nada­wa­ło) miała tu wy­brzmie­wać wy­ra­zi­ście, a jak widać – wy­ma­ga grun­tow­nej zmia­ny opi­sów i do­pra­co­wa­nia. Co też nie­zwłocz­nie uczy­nię. 

Na­to­miast Twoja pro­po­zy­cja do­ty­czą­ca krio­ge­nicz­ne­go /hi­ber­na­cja w lo­dzie/ po­trak­to­wa­nia ko­biet­ki wy­da­wa­ła mi się zbyt okle­pa­na. No i mie­li­śmy na na­szym te­re­nie kilka zlo­do­wa­ceń, któ­rych za­się­gi były różne, a fi­nal­nie i tak się wy­co­fy­wa­ły, i wtedy… dla bez­pie­czeń­stwa mu­sia­ła­bym naszą bo­ha­ter­kę prze­rzu­cić gdzieś wyżej na pół­noc, w oko­li­ce po­lar­ne (jak dziad­ka Lo­uisa De Funes’a w Hi­ber­na­tu­sie ;) A tego jed­nak wo­la­łam unik­nąć – gdyż bar­dzo faj­nie się czuję, mając świa­do­mość, że kil­ka­na­ście wie­ków wcze­śniej, pry­mi­tyw­ne Homo bie­ga­ły po moim po­dwór­ku ;)

Po­zdra­wiam,

Am­bush,

 

”…za­sta­na­wia się, czy mu­sia­łaś to pu­bli­ko­wać zaraz przed wyj­ściem na po­ciąg;P” – ja­kież to praw­dzi­we, nie można było tego le­piej ująć (o zgro­zo, aż tak to widać? – czyli na­pi­sa­ne to to jest tak, hm… ‘śred­nio’ :p ;) Ro­zu­miem i dzię­ku­ję za szcze­ry ko­men­tarz :)

Uwagi oczy­wi­ście skru­pu­lat­nie prze­my­ślę i po­na­no­szę tu i tam. 

 

“Po­wta­rzam to tyle razy, że chyba to sobie w stop­kę wkle­ję. Warto be­to­wać!” – dzię­ki za po­ra­dę. Nie spraw­dza­łam, jak to tutaj dzia­ła. Do­czy­tam.

Dzię­ku­ję za prze­czy­ta­nie i ko­men­tarz.

Po­zdra­wiam,

 

 

Nie cho­dzi o to, że śred­nio. Po pro­stu opo­wia­da­nie po­wsta­ło w mózgu i pal­ca­mi prze­szło do kom­pu­te­ra. Nie do­szło do we­ry­fi­ka­cji, czy wszyst­kie dane prze­nie­sio­no;)

Mo­żesz po­pro­sić o be­to­wa­nie kon­kret­nych użyt­kow­ni­ków (nie muszą się zgo­dzić, ale mogą), mo­żesz na­pi­sać, że szu­kasz be­tu­ją­cych i ktoś Ci się zgło­si. Wy­ty­ka­nie błę­dów, ła­pan­ka i kry­ty­ka od­by­wa się wtedy w kręgu be­tu­ją­cych. Inni tego nie widzą.

"nie mam jak po­rów­nać sa­mo­po­czu­cia bez ba­ła­ga­nu..." - Anan­ke

Am­bush,

Bar­dzo po­moc­na spra­wa. Może fak­tycz­nie sko­rzy­stam na­stęp­nym razem. Dzię­ku­je za pod­po­wiedź :)

 

@A­damKB & Ram­shi­ri

za­kon­ser­wo­wał się do­brze… w ba­gnie?

Pro­ce­sy gnil­ne, rzecz na­tu­ral­na, nie po­zwo­lą na prze­trwa­nie ciała osoby uto­pio­nej w takim śro­do­wi­sku.

Jako ar­che­olog z wy­kształ­ce­nia muszę się tu wtrą­cić i za­pro­te­sto­wać. Tkan­ki mięk­kie kon­ser­wu­ją się w ba­gnach, kon­kret­nie zwłasz­cza tor­fo­wych, wręcz fe­no­me­nal­nie, po­le­cam po­czy­tać o “lu­dziach z ba­gien” (bog men), czyli wła­śnie zna­ko­mi­cie za­cho­wa­nych szcząt­kach – acz­kol­wiek co do jed­ne­go znacz­nie młod­szych niż Ne­an­der­tal­czy­cy. Pro­ble­mem są na­to­miast kości – te zde­cy­do­wa­nie le­piej za­cho­wu­ją się na pu­sty­niach ;)

http://altronapoleone.home.blog

No nie wiem, czy można uto­nąć w ba­gnie tor­fo­wym. Ob­ser­wo­wa­łem z bli­ska po­zy­ski­wa­nie torfu na opał – uto­pić się można do­pie­ro we wo­dzie, reszt­kach je­zio­ra lub ob­szer­ne­go sta­ro­rze­cza, na któ­rym za­cho­dzi pro­ces two­rze­nia się po­kry­wy (łąki) tor­fo­wej, ale trze­ba się do tej wody prze­bić. Albo wejść na jesz­cze cien­ką po­kry­wę ro­ślin­ną, która ule­gnie ro­ze­rwa­niu / prze­rwa­niu pod cię­ża­rek czło­wie­ka. Tak czy tak, to­pi­my się we wo­dzie… 

dra­ka­ina, 

Dzię­ku­ję za ko­men­tarz. Po­zdra­wiam,

 

 

AdamKB,

wiesz, pi­sząc o za­pa­da­niu się w bagno (trzę­sa­wi­sko etc…) mam przed ocza­mi na­stę­pu­ją­cą sy­tu­ację: 

 

Im głęb­sze bagno, tym głę­biej się za­pa­dasz.

Hm, moż­li­we że opis zda­rze­nia w opo­wia­st­ce nie był/jest zbyt kla­row­ny… frown

No nic, wcią­gnę­ło ją i tyle XD

Po­zdra­wiam,

Basiu czy Basku, czy­ta­ło misię z za­cie­ka­wie­niem. Czy po­pro­wa­dzisz to dalej? Nie bę­dzie łatwo, ale…

Ko­ala­75,

 

Basiu czy Basku” – wy­da­je misię, że jak Ci wy­god­niej – bę­dzie do­brze ;)

 

“Czy po­pro­wa­dzisz to dalej? Nie bę­dzie łatwo, ale…” – Co? Ja nie dam rady? Po­trzy­maj mi piwo XD

A po­waż­nie, hm, może, może…

 

Dzię­ki za prze­czy­ta­nie,

Po­zdra­wiam,

Dzień dybry,

 

tekst może nie jest cał­ko­wi­cie po­zba­wio­ny błę­dów, ale jest schlud­nie i sta­ran­nie na­pi­sa­ny, co do­ce­niam.

Po­mysł jest cie­ka­wy, czę­sto też sama się za­sta­na­wiam, jak wy­glą­da­ło życie pierw­szych ludzi. Tylko tro­chę mało tego tek­stu. Myślę, że w dłuż­szej for­mie, np. opo­wia­da­niu, ta ne­an­der­tal­ska myśl wy­brzmia­ła­by le­piej.

Bez sztu­ki można prze­żyć, ale nie można żyć

Hol­ly­Hel­l91, 

Dzień dobry,

A o ja­kich błę­dach mowa?

Dzię­ku­je za prze­czy­ta­nie i ko­men­tarz.

 

Oszklo­ne po­miesz­cze­nie la­bo­ra­to­rium spo­wi­jał pół­mrok, prze­ci­na­ny świetl­ny­mi smuż­ka­mi, są­czą­cy­mi się z la­se­ro­wych diod.

Na pewno nie po­win­no być pierw­sze­go prze­cin­ka, nie je­stem pewna co do dru­gie­go.

 

Czer­wień do­mi­no­wa­ła, choć cza­sem roz­kwi­ta­ła wśród nich zie­lo­na wiąz­ka, która wzma­ga­ła czuj­ność per­so­ne­lu.

wśród niej, albo, jeśli mia­łaś na myśli inne wiąz­ki la­se­ro­we, to z kon­tek­stu zda­nia ten fakt nie wy­ni­ka

 

Mi­go­tli­we ekra­ny, roz­po­star­te nad sta­no­wi­ska­mi bio­in­ży­nie­rów i ge­ne­ty­ków, po­kry­wa­ły się wtedy wy­kre­sa­mi o mak­sy­mal­nych war­to­ściach wy­chy­le­nia

jak dla mnie zbęd­ne “wtedy”

 

Gdy wy­do­by­to jej zmu­mi­fi­ko­wa­ne szcząt­ki, eks­pe­ry­men­tal­ny Silos wy­da­wał się ide­al­nym na­rzę­dziem

czemu silos z dużej li­te­ry?

 

Teraz, za­to­pio­na w owo­dnio­wej bio­ma­sie – swo­istym sztucz­nym łonie – trwa­ła w po­zy­cji em­brio­nal­nej, od za­ra­nia dzie­jów – jak zwy­kli żar­to­wać ba­da­cze – w na­dziei, że kie­dyś zo­sta­nie zre­kon­stru­owa­na i wy­bu­dzo­na ze swego wiecz­ne­go snu.

Apo­stro­fów ra­czej się nie używa w ję­zy­ku pol­skim, jak już to cu­dzy­sło­wów:

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/apostrof;2366.html

Jeśli ko­bie­ta jest za­to­pio­na w bio­ma­sie w ja­kimś zbior­ni­ku i to jesz­cze w po­zy­cji em­brio­nal­nej, to można się do­my­ślić, że zbior­nik pełni funk­cję sztucz­ne­go łona – nie­po­trzeb­ne roz­wle­ka­nie zdań.

Co do apo­stro­fów/cu­dzy­sło­wów, to moim zda­niem są tu kom­plet­nie nie­po­trzeb­ne.

 

W miarę upły­wu czasu, na fi­ni­szu eks­pe­ry­men­tu

Fi­nisz to brzyd­kie za­po­ży­cze­nie z an­giel­skie­go. Pro­po­nu­ję go za­stą­pić:

 W miarę upły­wu czasu, gdy eks­pe­ry­ment do­bie­gał końca

 

dy­żu­ru­ją­cych przy mi­go­tli­wych ekra­nach coraz czę­ściej pod­ry­wał zie­lo­ny alarm’.

Byle do­trzeć do swo­jej ja­ski­ni – dźwię­cza­ło jej w gło­wie. – Byle do ja­ski­ni’.

Nie jest naj­gor­szy– oce­ni­ła w duchu.

To samo, co wyżej. Jak już, to cu­dzy­słów.

https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/#zapis_mysli

 

Bez sztu­ki można prze­żyć, ale nie można żyć

Hol­ly­Hel­l91, 

Dzię­ku­je za rze­czo­wą od­po­wiedź, za­po­znam się z uwa­ga­mi.

Po­zdra­wiam,

Cześć. Tek­ścik mi się spodo­bał, choć nie­zręcz­no­ści na po­cząt­ku (patrz post Hol­ly­Hell) psują nieco start. Się­gnię­cie w głąb mysli ne­an­der­tal­skiej ko­bie­ty wy­szło bar­dzo faj­nie, po­do­ba­ją mi się bar­dzo jej dy­le­ma­ty i ta jej wąt­pli­wość “jak to wszyst­ko wy­ja­śnić sta­re­mu”. Cie­ka­wa per­spek­ty­wa. 

Baśko, do­my­ślam się, że prze­czy­ta­ny ar­ty­kuł mu­siał być zaj­mu­ją­cy, skoro skło­nił Cię do na­pi­sa­nia szor­ta. Pro­blem w tym, że ja ar­ty­ku­łu nie czy­ta­łam, a po lek­tu­rze Two­je­go tek­stu nie bar­dzo wiem, co mia­łaś na­dzie­ję opo­wie­dzieć.

Oso­bli­wie brzmią myśli ne­an­der­tal­ki – czy ona na pewno my­śla­ła współ­cze­sny­mi sło­wa­mi? Skąd je znała?

Wy­jąt­ko­wo iry­tu­ją­ce są apo­stro­fy imi­tu­ją­ce cu­dzy­sło­wy.

 

eks­pe­ry­men­tal­ny Si­lo­s wy­da­wał się ide­al­nym na­rzę­dziem… → Dla­cze­go wiel­ka li­te­ra?

 

i re­agować na bodź­ce, jakie iden­ty­fi­ko­wa­ła… → …i re­agować na bodź­ce, które iden­ty­fi­ko­wa­ła

 

Skóry, które no­si­ła, teraz wiły się wokół nóg… → A może: Skóry, które no­si­ła, teraz plą­ta­ły się wokół nóg

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Ło­siot, 

Cześć, dzię­ku­je za prze­czy­ta­nie i ko­men­tarz. Po­zdra­wiam. 

 

re­gu­la­to­rzy, 

Jak to ma­wia­ją – czło­wiek się całe życie uczy… ;)

Dzię­ku­je za spo­strze­że­nia w ko­men­ta­rzu – za­po­znam się z nimi.

Po­zdra­wiam.

 

Bar­dzo pro­szę, Baśko. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Cał­kiem przy­jem­ne, cho­ciaż:

trwa­ła w po­zy­cji em­brio­nal­nej, od „za­ra­nia dzie­jów” – jak zwy­kli żar­to­wać ba­da­cze

Nie bar­dzo widzę tu ma­te­rię żartu.

 

Ra­czej ni­cze­go za­ska­ku­ją­ce­go czy szcze­gól­nie in­te­re­su­ją­ce­go w tek­ście nie ma. Motyw z prze­nie­sie­niem do te­raź­niej­szo­ści osób z prze­szło­ści jest w kul­tu­rze po­pu­lar­nej dosyć mocno utrwa­lo­ny (Go­ście, go­ście), a jest w za­sa­dzie całą pu­en­tą tek­stu. Na­pi­sa­ne jest za to cał­kiem spraw­nie, więc liczę na re­ali­za­cję od­waż­niej­szych po­my­słów w przy­szło­ści :) .

Łu­kasz

Luken,

Dzię­ku­je za prze­czy­ta­nie i ko­men­tarz z uwa­ga­mi. 

Po­zdra­wiam,

Hej! Zaj­rza­łem do tego ori­gin story z Yny po prze­czy­ta­niu dwóch dłuż­szych tek­stów o tej bo­ha­ter­ce. Muszę po­wie­dzieć, że ten szor­cik rów­nież przy­padł mi do gustu. Yny po­ka­zu­je tu cha­rak­te­rek. Do­brze od­da­jesz sche­ma­ty my­ślo­we jej pro­ste­go umy­słu. Humor w punkt. Z mo­je­go punk­tu wi­dze­nia, roz­wi­ja­jąc tę hi­sto­rię (a do­my­ślam się, że masz takie plany) warto utrzy­my­wać ten żar­to­bli­wy ton. Z pew­no­ścią można prze­my­cić i po­waż­niej­sze te­ma­ty, jak osa­mot­nie­nie Yny w nowym, nie­zna­nym świe­cie, czy nie­jed­no­znacz­ny kom­pas mo­ral­ny przy­szłych ludzi. Ale Yny dla mnie naj­le­piej wy­pa­da w ram­kach ko­mi­zmu sy­tu­acyj­ne­go :-) Po­zdra­wiam!

krzko­t1988,

 

Pi­sząc pierw­szy epi­zod nie my­śla­łam jesz­cze o kon­ty­nu­acji, ale jak to w życiu bywa, cza­sem… samo przy­cho­dzi xd

Dzię­ku­ję, za po­my­sły te­ma­tów, które można wpleść w ko­lej­ne opo­wia­da­nia z tej serii, oraz że zna­la­złeś czas na jej prze­śle­dze­nie :)

Po­zdra­wiam,

Z per­spek­ty­wy czasu szort wy­glą­da jak wstęp do póź­niej­szej hi­sto­rii, ale nie czy­ta­ło się źle. Po­lu­bi­łam bo­ha­ter­kę, faj­nie kom­bi­nu­je w trud­nej sy­tu­acji, idzie na kom­pro­mi­sy…

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fin­kla, gdy pi­sa­łam tego szor­ta nie my­śla­łam o kon­ty­nu­acji. Też po­lu­bi­łam Yny I szko­da było mi koń­czyć. Pla­nu­ję coś jesz­cze z nią na­pi­sać. Dzię­ku­ję, że pod­le­cia­łaś i zo­sta­wi­łaś ko­men­tarz. Po­zdra­wiam :)

Nowa Fantastyka