
Dni kiedy wolność nie była tożsama z możliwością pracy dla Rządu, a światło gwiazd dostępne było dla każdego, dawno minęły. Teraz planetę pokrywała gęsta chmura pyłu, a władzę sprawowała elita, określająca sama siebie mianem Nowej Generacji. Przywróciła ona na Ziemi rządy pierwotne – oparte na mordzie i poczuciu strachu, kontrolując tym samym każdą żywą istotę. Wszystko to za sprawą MELITUM – substancji, która w niewyjaśnialny dotąd sposób zaczęła wyciekać z czarnej dziury po wybuchu supernowej. Była ona bardzo interesującym obiektem pod względem naukowym, ale przede wszystkim źródłem niewyobrażalnego bogactwa.
∗ ∗ ∗
– Nowa, co się tak guzdrzesz, jesteśmy tu służbowo, nic się w kosmosie nie zmieniło od wczoraj, więc bierz się do roboty!!! – Jo jednak wciąż wyglądała przez okno i podziwiała widoki. Piękno jest pojęciem względnym – każdy może inaczej je rozumieć. Młoda dziewczyna postrzegała je jako nieograniczony mrok spowity tysiącem świecących świateł na różne barwy. Samo patrzenie napawało ją niezmierzoną radością, która przyjemnie kontrastowała z całością jej życia. Jednak stary Bob widząc, że jego słowa nie dotarły do zaabsorbowanej widokami dziewczyny, mocnym szturchnięciem łopaty wybudził ją z transu i zagnał do pracy na transportowcu. Zadaniem ich oddziału było załadowywanie pyłu gwiezdnego do oczyszczarek. Brudna, fizyczna robota – promowana przez Rząd jako nadzwyczaj ważna dla dobra ogółu Ziemian. Dlatego nikt się na nią nie skarżył, przynajmniej nie głośno. Ludzie nie ufali sobie, traktowali się z wyczuwalnym dystansem, bo wszelkie przypuszczenia bycia antyrządowym kończyły się tak samo – śmiercią w kosmosie.
Po godzinach monotonnego zajęcia, praca dobiegła końca i cały oddział wrócił na Ziemię, by tam odpocząć i jutrzejszym rankiem ponownie wznieść się w gwiezdną przestrzeń. Wielu członków załogi skierowało się w stronę baru na ”integrację”, co zresztą było hojnie nagradzane przez Rząd. Natomiast Jo, bez chwili zwłoki, poszła do swojego domu, (a będąc bardziej precyzyjnym jednostki mieszkalnej). Nie chciała zadawalać władz bardziej niż wystarczające minimum do utrzymania stałej posady na transportowcu.
– Jesteś tak wcześnie, nie chciałaś iść do karczmy “Pod pyłem”, słyszałem, że dziś będzie tam koncert zespołu z północnej części globu.
– Co TY tu robisz, to moje mieszkanie, a ty jesteś ostatnią osobą, którą chciałabym teraz oglądać-powiedziała rozzłoszczona Jo nie zmieniając przy tym swojego spokojnego tonu głosu z obawy przed wrażliwymi sąsiadami.
– Och, nie przesadzaj siostrzyczko, to mnie zawdzięczasz i ten uroczy pokoik i stabilną posadę. Jeśli nie z racji pokrewieństwa to przynajmniej ze względu na to, co dla ciebie zrobiłem, możesz mi poświęcić trochę czasu…
– Nie wyskakuj mi tu z pokrewieństwem rodzinnym, jesteśmy sierotami przyporządkowanymi od dziecka do jednej jednostki rodzinnej, więc nie jesteś moim bratem a ja twoją siostrzyczką, zatem łaskawie opuść mój pokój – zakończyła Jo siadając przy biurku i odwracając się tym samym do Thomasa tyłem. Mężczyzna jednak nie odpuścił.
– Owszem, nie mamy pokrewieństwa krwi, ale od małego opiekowałem się tobą jak młodszą siostrą, dbałem o ciebie, broniłem przed rówieśnikami, a potem i przed władzami kiedy było trzeba, teraz załatwiłem ci mieszkanie zamiast wygnania i pracę zamiast śmierci. Nigdy nie przepadałaś za Rządem, i to jakoś mogę przeboleć, nie byłaś też rozmowna i ubóstwiałaś przestarzałe już biblioteki co było powodem wielu drwin, które cierpliwie znosiłem cały czas stojąc przy twoim boku, ale od czasu, kiedy ubzdurałaś sobie, że nic nas nie łączy totalnie oszalałaś – W chwili kiedy Thomas zatrzymał się by zaczerpnąć tchu powietrza, Jo wykorzystała okazję i weszła mu w słowo.
– Ja oszalałam? Tak? Dopiero teraz widzę kim się stałeś, co tak naprawdę robi Rząd, komu ty pomagasz, w co wierzysz. Czuję się jakbym do tej pory żyła w bańce, to Ty się zmieniłeś!- wtrąciła dziewczyna cały czas nie odwracając głowy w stronę brata.
– Jedynej rzeczy, której w życiu żałuję to tego, że byłem nieuważny i zasnąłem nad zalogowanym ekranem z dostępem do archiwum rządowego… nic już nie zmienię, chciałem ci tylko powiedzieć, że awansowałem na głównego pilota przełomowej misji badawczej czarnej dziury. Przyszedłem się pożegnać i powiedzieć, że przez jakiś czas nie będzie ze mną kontaktu. Prawda jest taka, że nie mam nikogo oprócz ciebie. Kocham cię. – Thomas widząc brak reakcji na te słowa u Jo po prostu wyszedł z jej jednostki mieszkalnej nie mówiąc już ani słowa. Jo natomiast cały czas siedziała przy biurku tępo wpatrując się w ścianę z mokrymi od łez oczami.
– Prawda jest taka Thomas, że ty masz jeszcze Rząd a ja mam tylko ciebie…. – wyszeptała.
∗ ∗ ∗
Rząd ustanowił każdy dzień pracujący, z tego powodu zatarło się rozróżnianie dni tygodni, każdy bowiem niczym nie wyróżniał się ani od poprzedniego ani od następnego. Zdarzały się jednak co jakiś czas wyjątki. Miały one miejsce tylko wtedy, gdy działo się jakieś ważne wydarzenie dla Partii i miały one charakter czysto propagandowy. Mało osób zaprzątało sobie głowę pytaniem o cel jakiegoś działania. Większość, brała od Rządu to co dają, ciesząc się dodatkowym ”wolnym czasem”. Była to bardzo powszechna filozofia, zresztą pochwalana przez władze.
Taki wolny czas niespodziewanie zaczął się podczas drugiej zmiany Jo na transportowcu. Nagle rozległy się trąby ostrzegawcze (takie same jak przy otwarciu włazu), a następnie odłączono zasilenia w maszynach niezbędnych do wykonywania pracy. Jo, jak zawsze w takich chwilach, nie odstąpiła od swojego stanowiska tylko, ciesząc się ciszą, pogrążyła się w lekturze.
– Ustanowiono wolną godzinę na wysłuchanie nadawanego przez Rząd komunikatu. – nagle rozległo się z radiowęzłów.
– Wszyscy proszeni są o natychmiastowe zejście do holu głównego.
Bla, bla, bla – powtórzyła w myślach Jo cały czas siedząc i czytając. Cisza nie trwała jednak długo, bo po jakimś czasie znowu rozległ się głos.
– Nowa, nie dotarło do ciebie polecenie!!! – tym razem dobiegał on zza pleców dziewczyny a nie wydobywał się z wielkich głośników. Młoda pracownica odwróciła się szybko i zobaczyła stojącego przed sobą przełożonego. Nie miała jednak pewności czy zadał on jej pytanie czy stwierdził fakt. Widocznie sam kierownik też nie był tego pewien, bo gdy Jo nic nie odpowiedziała powtórzył swoje słowa nadając im już tym razem ewidentną formę pytania.
– Tak jest panie kierowniku, właśnie porządkowałam stanowisko pracy, by móc się udać na wyznaczone miejsce zbiórki. – odpowiedziała tym razem dziewczyna.
– Dlaczego zajęło to ci więcej czasu niż innym? Wiesz, że zwlekanie z wysłuchaniem komunikatów rządowych jest podstawą do zwolnienia z pracy.
– Tak jest panie kierowniku, ”za dwa, bezpodstawne, publiczne okazanie jawnego sprzeciwu wobec Władzy grozi bycie niezdolnym do wykonywania pracy na okres trzech do siedmiu miesięcy ”– wyrecytowała Jo i szybko zeszła do holu zostawiając Boba za sobą.
Hol główny na transportowcu był jednym z wielu miejsc zbiórki w świecie po supernowej. Początkowo, w czasie wojny wywołanej zamieszaniem z powodu powstałej czarnej dziury, pomieszczenia te były schronami, jednak szybko po ustanowieniu nowego porządku na świecie zaadaptowane zostały przez Rząd. W większości, były to wielkie puste hangary, na ścianach których wyświetlano obraz, nadawany na żywo z sali Wielkiego Gubernatora. W nowocześniejszych miejscach, dodatkowo znajdował się hologram osoby właśnie przemawiającej.
Do właśnie takiego pomieszczenia weszła Jo. Stanęła ona, w przeciwieństwie do innych pracowników, tuż przy wyjściu. Z samego końca sali nie wiedziała hologramu osoby przemawiającej (i tym dumniej stawała w takich miejscach), jednak wszystko dokładnie słyszała, gdyż głośniki umieszczone były w każdym rogu sali.
– . . . Rząd jest dumny z pracowników, z zasłużonych obywateli Ziemi– rozlegał się głos Gubernatora.
– . . . już jutro czeka nasz świat wielka zmiana. Ludzie, czyli my, będziemy jeszcze potężniejsi. W obliczu czarnej dziury nie uciekliśmy, nie pozabijaliśmy się – przeżyliśmy i to z podniesionymi głowami. Czerpiemy z czarnej dziury MELITUM. Zyskaliśmy wielką potęgę, a możemy osiągnąć jeszcze więcej, z waszą pomocą . . . Jo nie mogła znieść tej propagandowej gadaniny, już miała wyjść z sali pod pretekstem skorzystania z ubikacji, jednak nagle do jej uszu dobiegł inny głos. Dziewczyna miała pewność, że nie należał on do gubernatora, brzmiał dla niej znajomo, jednak nie potrafiła rozpoznać kto przemawia.
– . . . już jutro, dzięki zasłudze rządowych profesorów i nieznanej dotąd energii wydobywanej z MELITUM . . . – nieustannie rozlegał się głos z głośników. Jo natomiast, kierując się przeczuciem ruszyła na przód i zaczęła się przepychać przez innych pracowników by dotrzeć do hologramowej postaci.
– . . . wyruszymy by zainstalować ssawkę na jednej ze stałych orbit czarnej dziury . . . – Jo była coraz bliżej, jednak pracownicy niechętnie przepuszczali ją na przód.
– . . . dzięki niej zyskamy czyste MELITUM wprost z czarnej dziury! – dziewczyna już, już prawie dostrzegała sylwetkę tajemniczego prelegenta.
– Zgłosiłem się do tego zadania i jutro je wykonam, ja, dumny obywatel, Thomas Cedrik. – w tym samym momencie Jo dostrzegła holograficzną wersję swego brata.
O matko – Jo szybko przypomniała sobie ostatnią rozmowę przeprowadzoną z bratem i połączyła wszystkie fakty - przecież on leci się zabić, ci profesorowie są tyle warci ile rząd – myśli kłębiły się w jej głowie – myśl dziewczyno, myśl. Zanim dolecą na tak bliską odległość od czarnej dziury, zostaną rozerwani, przecież Thomas nie ma pojęcia z czym ma do czynienia. Rząd nie przejmuje się śmiercią sierot a on, głupi, cieszył się, że został wybrany. MELITUM go pochłonie. Musisz go uratować! Ale jak?– na zmianę zalewał ją głos rozsądku i głos siostrzanej miłości. – Jest pewien sposób, myślałaś kiedyś o nim… ale to tylko teoria, statystycznie nie ma szans by zadziałała… nie mam innego wyboru, muszę… zginiesz, a martwa nic nie zmienisz… to Thomas zginie, a jedyną osobą, która potencjalnie może to zmienić to właśnie ja… świetnie, to i ja i on będziemy martwi, rodzinka w komplecie… ale jakaś minimalna szansa powodzenia zawsze jest. Zawsze jest to lepsze od biernego przyglądania się…
∗ ∗ ∗
– Ustanowiono wolną godzinę na wysłuchanie nadawanego przez Rząd komunikatu. – nagle rozległo się z radiowęzłów.
– Wszyscy proszeni są o natychmiastowe zejście do holu głównego. To zdanie na które Jo wyczekiwała cały dzień. Tak jak przypuszczała, Władza zarządziła obowiązkowe oglądanie transmisji lotu, który stanie się symbolem nowej potęgi. Dziewczyna tym razem ruszyła posłusznie za całą kolumną ludzi, po drodze jednak skręciła w korytarz prowadzący do łazienek, nie wzbudzając tym niczyjego zainteresowania. Odczekała parę minut i gdy korytarze ucichły, rzuciła się pędem w stronę włazu. Szczęśliwa, że jej plan się powiódł, zaczęła wyciągać z torby prowizorycznie wykonany skafander. Była tak pochłonięta tym co robi, że nie usłyszała kroków na korytarzu.
– Nowa!!! – rozległ się nagle głos za jej plecami. Jo odwróciła się nerwowo i postawiła wszystko na jedną kartę. Spojrzała wymownie na stojącego kierownika po czym ,odwracając od niego wzrok, zaczęła kontynuować wcześniej rozpoczętą czynność.
– Ej, co to ma znaczyć. Już raz cię ostrzegałem. Zostaniesz zgłoszona!
– Wiem, za taki występek grozi mi największy wymiar kary – wypuszczenie w przestrzeń kosmiczną. ”Kto nie pracuje niech radzi sobie sam”. Pozwoli zatem pan, że zaraz posłusznie poddam się egzekucji. – odpowiedziała zadziornie dziewczyna zasuwając skafander pod samą szyję. Jak już była gotowa spojrzała się na stojącego mężczyznę. Ku jej zdziwieniu cały czas był w tej samej pozycji, nie nadał komunikatu przez radio, nie ściągnął posiłków czy nawet nie próbował jej przeszkodzić. Była to miła odmiana, w porównaniu z jej wcześniejszymi szefami, którzy przyłapali ją na ”nieposłuszeństwie władzy”, jednak ta nietypowość tym bardziej dziwiła Jo. Powiedziała tylko.
– Na co pan się tak patrzy?
– Nie wiem co zamierzasz zrobić, – odparł spokojnie Bob– ale póki ma to zaszkodzić Rządowi to ci w tym co najmniej nie przeszkodzę. Od początku wiedziałem, że z tobą jest coś nie tak – powiedział kierownik i ruszył w stronę pulpitu kontroli nad włazem. Jo odrętwiała. Nie miała jednak dużo czasu na myślenie, transportowiec bowiem znajdował się już blisko czarnej dziury (jego zadaniem było przechwytywanie wyrzucanego MELITUM). Dziewczyna planowała wyskoczyć jak najbliżej tej tajemniczej anomalii kosmicznej, by zmaksymalizować szanse na powodzenie swojego planu.
– Wyskoczysz i co dalej? Jak będziesz miała dość szczęścia by uniknąć wyrzucanego MELITUM umrzesz z braku tlenu. – spytał się Bob, kierując się troską o dziewczynę – buntowniczkę, w której widział nadzieję na zmianę panującego porządku na ziemi. Jo uśmiechnęła się.
– Paradoksalnie chce właśnie mieć pecha i wystawić się na działanie MELITUM.
– Co? Czyli nie jesteś jedną ze zbuntowanych? Ty po prostu chcesz się zabić? – odpowiedział zdziwiony kierownik.
– Zostały mi trzy minuty, więc nie zdołam wytłumaczyć wszystkiego, – zaczęła dziewczyna – ale nie, jedną ze Zbuntowanych nie jestem, mimo usilnych starań nie udało mi się dostać do ich szeregów. Nie chcę też się zabić, mam eee. . . teorię, że silne promieniowanie MELITUM wcale nie zabija tylko przenosi, jakby to powiedzieć . . . do czegoś w rodzaju innego wymiaru, do środka czarnej dziury, do źródła kwazi-świata. Przypuszczam, że tam też można funkcjonować, jeśli się wie jak oczywiście. Wydaje mi się, że znajdują się tam wszystkie osoby, które zginęły w nietypowy sposób, to znaczy wskutek silnego działania MELITUM. Zbudowałam coś w rodzaju tarczy, która dzięki silnemu promieniowi pozwoli mi zachować świadomość, przynajmniej w teorii. Dzięki temu, może, ale tylko może, mogłabym pomóc innym tam obecnym też ją odzyskać. Jeśli mi się uda, to będziemy w stanie kontrolować ”wybory” pojedynczych fotonów, a to mogłoby spowodować niemałe zamieszanie w nauce. – tu Jo zachichotała pod nosem, po czym szybko spoważniała dodając – Jak moja teoria okaże się prawdziwa, to kluczem do powrotu na Ziemię są właśnie kwanty. Jeśli nie uda mi się rozgryźć ich działania to utkniemy tam na zawsze, inaczej mówiąc umrzemy. . . Bob nie wiedział co odpowiedzieć, rzadko rozmawiał z innymi ludźmi. Wolał trzymać się od nich na dystans, a tym bardziej nie wdawać się w emocjonalne dyskusje. Dlatego, tak jak miał to w zwyczaju, analizował przez chwilę słowa Jo, po czym rzekł stanowczo. -Brzmi nietypowo i bardzo zbliżenie do samobójstwa. – widząc jednak przygnębioną twarz dziewczyny, dodał jeszcze. – Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? Odpowiedziała mu tylko nostalgiczna cisza.
– Rozumiem, pewnie jest to jakoś powiązane z dzisiejszym lotem, nie wnikam, może chodzi o jakąś bliską osobę, ale będzie dobrze, zobaczysz, nie wyglądasz na osobę, która dałaby się oszukać a tym bardziej zabić. Skoro chcesz skoczyć to wiesz co robisz i po co. – powiedział Bob sam zdziwiony swoimi słowami i spróbował się nawet uśmiechnąć do dziewczyny. Teraz jednak Jo jak najszybciej chciała zmienić temat, bo oczywiście, że nie była pewna tego co robi. Chciała uratować brata, wyciągnąć go z kwazi – świata, ale to wcale nie oznaczało, że się nie bała.
– Czy nie będzie miał pan problemów, przez to o czym teraz mówimy? – spytała Jo dyskretnie wycierając łzę z policzka.
– Spokojnie, o to się nie martw, i mów mi Bob. Wszystkie maszyny zostają automatycznie wyłączone wraz z rozpoczęciem nadawania komunikatu, w tym też kamery rejestrujące, dlatego jestem zobowiązany robić obchody. Ale nie o mnie. . . czy jest coś co mogę jeszcze dla ciebie zrobić? – spytał się kierownik, wzruszony losem tajemniczej dziewczyny.
– Zaraz muszę lecieć… Bob – odpowiedziała krótko Jo, pozwalając sobie na małą grę słów. Przełożony uśmiechnął się do niej już tym razem czule i otworzył właz. Dziewczyna wyleciała na zewnątrz. Nie dryfowała długo – szybko została rozerwana przez spadającą na nią rozgrzaną materie. Bob nie mógł znieść tego widoku, szybko odsunął się od lufcika, nie wiedząc co myśleć o całej sytuacji.
∗ ∗ ∗
Jakiś czas później…
-Ustanowiono wolną godzinę na wysłuchanie nadawanego przez Rząd komunikatu. – nagle rozległo się z radiowęzłów – wszyscy proszeni są o natychmiastowe zejście do holu głównego. Bob, wedle swoich powinności, wraz z usłyszeniem informacji ruszył na obchód. Nikogo jednak na nim nie spotkawszy. stanął w drzwiach wyjściowych holu i wsłuchiwał się w głos Gubernatora.
– Zasłużeni obywatele, profesorowie dokonali przełomowego odkrycia w fizyce kwantowej, nie jest już ona nieprzewidywalna dla człowieka. Odsłania to nowe możliwości rozwoju naszego świata. . .
Z socjologicznego punktu widzenia, czyta się nieźle. Co do mechaniki świata,(mam krótką pamięć i prawie wszystkiego muszę uczyć się za każdym razem od nowa:) dla zbliżającego się do czarnaj dziury obiektu.. ee.. czas niewyobrażalnie zwalnia i należałoby pozostałą część świata poddać jakiejs zaje….szczej grawitacji by przebywający w niej " ludzie" mogli otrzymać z takiego zgęszczenia czasoprzestrzeni, informacje zwrotną. Dobrze kombinuję? Na razie chyba nieosiągalne. Jak próbuję myśleć o czymś takim to mi mózgownica wiesza się w horyzoncie zdarzeń ;) splątanie kwantowe czy cuś..
Kawkoj piewcy pieśni serowych
Hej
Na początek przyznam się że nie zrozumiałem o co chodziło :). A końcówka jest dla mnie całkowicie enigmatyczna. Cały pomysł niezły. Początek trochę oklepany ale opis czynności i życia w nowym świecie mnie wciągnął. Od chwili gdy Jo postanawia się wystrzelić w stronę MELITUM jednak przestała mi się cała historia sklejać w całość.
Pozdrawiam
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Opowiadanie czyta się bardzo przyjemnie. Wydaje mi się, że decyzje, przed którymi stoją bohaterowie są intrygujące w swej tajemniczości. Czekam na kolejne opowiadanie i życzę sukcesów pisarskich!
Infinity, byłoby miło, gdybyś zechciała należycie wyjustować tekst i poprawnie zapisać dialogi. Tu znajdziesz stosowne wskazówki.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Infinity, treść/myśi – ciekawe, warsztat (zapis) słaby – pokręć go, dopracuj. :-)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Bardzo wszystkim dziękuję za przeczytanie opowiadania i za trafne porady i wskazówki :)
Witaj, widzę, że jesteś Nowym Użytkownikiem. :)
Warto spojrzeć do Hyde Parku, gdzie jest temat powitalny (a tam link do poradnika dla Nowicjuszy), a także sporo ciekawych konkursów (ze wspaniałymi nagrodami dla Nowych Użytkowników).
O potrzebie wyjustowania oraz poprawienia dialogów wspomniała już Regulatorzy, zatem dobrze, gdybyś to zrobił (a nie, przepraszam, Ty jesteś kobietą?; w takim razie – zrobiła).
Tekst zawiera sporo usterek technicznych, zatem dobrze by było na początku je poprawić. Weźmy pierwszy akapit:
Dni (przecinek) kiedy wolność nie była tożsama z możliwością pracy dla Rządu, a światło
gwiazd dostępne było dla każdego, dawno minęły. – powtórzenie
Teraz planetę pokrywała gęsta chmura pyłu, a władzę sprawuje elita, określająca sama siebie mianem Nowej Generacji. – czemu piszesz wszystko w czasie przeszłym i nagle jeden czasownik jest w teraźniejszym?
Przywróciła ona na Ziemi rządy pierwotne – oparte na mordzie
i poczuciu strachu, kontrolując tym samym każdą żywą istotę. Wszystko
to za sprawą MELITUM – substancji, która w niewyjaśnialny dotąd sposób
zaczęła wyciekać z czarnej dziury po wybuchu supernowej. Było ono bardzo
interesującym obiektem pod względem naukowym, ale przede wszystkim źródłem
niewyobrażalnego bogactwa. – do czego odnosi się wyraz „ono”? ; poprzednio pisałaś o elicie, potem o substancji, obie są rodzaju żeńskiego
Samo patrzenie napawało jej niezmierzoną radością, które przyjemnie kontrastowało z całością
jej życia. – w tym zdaniu całkiem posypała się składnia, jakby brakowało sporej jego części
Wielu z członków załogi poszli do baru na ”integrację”, co zresztą było hojnie nagradzane przez Rząd. – tutaj znowu pojawia się problem ze składnią – do czego lub kogo odnosi się wyraz „poszli”? , piszesz „wielu”, zatem powinno być „poszło”.
Wielu z członków załogi poszli do baru na ”integrację”, co zresztą było hojnie nagradzane przez Rząd. Jo bez chwili zwłoki poszła do swojego domu, (zbędny przecinek przed nawiasem)(a będąc bardziej precyzyjnym jednostki mieszkalnej). – powtórzenie
-Och, nie przesadzaj siostrzyczko, to mnie zawdzięczasz i ten uroczy pokoik i stabilną posadę. Jeśli nie z racji pokrewieństwa to przynajmniej na wzgląd na to, co mnie zawdzięczasz, możesz mi poświęcić trochę czasu… – tu znowu powtórzenie, do tego zdanie drugie ma błędy styl
Nie wyskakuj mi tu z pokrewieństwem rodzinnym, jesteśmy Sierotami przyporządkowanymi od dziecka do jednej jednostki rodzinnej, więc nie jesteś moim bratem (przecinek) a ja twoją siostrzyczką, więc teraz łaskawie opuść mój pokój – zakończyła Jo siadając przy biurku i odwracając się tym samym do Thomasa tyłem. – czemu wyraz wielką literą? – powtórzenie
W dialogach formy grzecznościowe Tobie, Twoim itp. piszemy małymi literami:
… opiekowałem się Tobą jak młodszą siostrą, dbałem o ciebie, broniłem przed rówieśnikami, a
potem i przed Władzami kiedy było trzeba, teraz załatwiłem ci mieszkanie
zamiast wygnania i prace zamiast śmierci. Nigdy nie przepadałaś za Rządem,
i to jakoś mogę przeboleć, nie byłaś też rozmowna i ubóstwiałaś przestarzałe
już biblioteki co było powodem wielu drwin, które cierpliwie znosiłem cały
czas stojąc przy Twoim boku, ale od czasu, kiedy ubzdurałaś sobie, że nic…
Zauważyłam również sporo literówek, np.:
… teraz załatwiłem ci mieszkanie zamiast wygnania i prace zamiast śmierci.
Jedynej rzeczy, której w życiu żałuje to tego, że …
Pojawiają się zdania bez kropki na końcu:
-Prawda jest taka Thomas, że ty masz jeszcze Rząd a ja mam tylko ciebie . . . -wyszeptała
Mało osób zaprzątało sobie pytaniem o cel jakiegoś działania. – tutaj znowu brak części zdania
Była to bardzo powszechna filozofia, z resztą pochwalana przez władze. – razem
Była to miła odmiana, w porównaniu z jej wcześniejszymi szefami, którzy przyłapali ją na ”nieposłuszeństwu władzy”, jednak ta nietypowość tym bardziej dziwiła Jo. Powiedziała jednak :….
… a potem i przed Władzami kiedy było trzeba, teraz załatwiłem ci mieszkanie… – widać niekonsekwencję w zapisywaniu tego samego wyrazu, dodatkowo jest powtórzenie
A zatem tak od początku do końca należało by poprawić dokładnie cały tekst, który ma potencjał, sporo fantastyki, lecz strona techniczna mocno utrudnia czytanie.
Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. ;)
Pecunia non olet
Co z tego, Infinity, że miałaś nawet niezły pomysł, skoro bardzo złym, by nie rzec niechlujnym, wykonaniem sprawiłaś, że został on zmasakrowany i w obecnej postaci opowiadanie raczej niespecjalnie nadaje się do czytania. Masz przed sobą sporo pracy, ale pozostaję z nadzieją, że kiedy opanujesz warsztat, Twoje opowiadania będą warte czytania.
Mam wrażenie, że może zainteresować Cię ten wątek: http://www.fantastyka.pl/loza/17
– Nowa, co się tak guzdrzesz, jesteśmy tu służbowo, nic się w kosmosie nie zmieniło od wczoraj, więc bierz się do roboty!!! Jo jednak wciąż wyglądała zza okna i podziwiała widoki. → Narracji nie zapisuje się z wypowiedzią dialogową. Winno być:
– Nowa, co się tak guzdrzesz, jesteśmy tu służbowo, nic się w kosmosie nie zmieniło od wczoraj, więc bierz się do roboty!!!
Jo jednak wciąż wyglądała przez okno i podziwiała widoki.
Przypominam, że tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.
Młoda dziewczyna postrzegała je… → Zbędne dookreślenie – dziewczyna jest młoda z definicji.
…mrok spowity tysiącem świecących świateł na różne barwy. → Obawiam się, że mrok nie może być spowity światłem, a zwłaszcza mnóstwem świateł.
Proponuję: …mrok rozproszony tysiącem lśniących różnobarwnych świateł.
…jako nieziemsko ważna dla dobra ogółu ziemian. → …jako nadzwyczaj ważna dla dobra ogółu Ziemian.
…bycia anty-Rządowym kończyły się… → …bycia antyrządowym kończyły się…
…praca dobiegła końca i cały oddział wraz z transportowcem wrócili na Ziemię… → Czy dopowiedzenie jest konieczne? Czy istniała możliwość, aby oddział wrócił bez transportowca?
Może wystarczy: …praca dobiegła końca i cały oddział wrócił na Ziemię…
…do swojego domu,(a będąc… → Brak spacji po przecinku.
…nie chciałaś iść do karczmy ’Pod pyłem’… → Apostrofy nie zastępują cudzysłowu. Winno być: …nie chciałaś iść do karczmy „Pod Pyłem”…
– Co TY tu robisz, to moje mieszkanie, a ty jesteś ostatnią osobą, którą chciałabym teraz oglądać-powiedziała rozzłoszczona Jo… → Brak spacji po wypowiedzi, brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Dlaczego wielkie litery?
…to przynajmniej na wzgląd na to… → …to przynajmniej ze względu na to…
…zatrzymał się by zaczerpnąć tchu powietrza… → …zatrzymał się by zaczerpnąć tchu/ oddechu/ powietrza…
…to Ty się zmieniłeś!- wtrąciła dziewczyna… → …to ty się zmieniłeś! – wtrąciła dziewczyna…
Zaimki piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie. Brak spacji przed dywizem, zamiast którego powinna być półpauza.
…z dostępem do archiwum rządowego. . . , → …z dostępem do archiwum rządowego…
Zbędne spacje między kropkami wielokropka. Ten błąd pojawia się wielokrotnie w dalszej części opowiadania.
Po wielokropku nie stawia się przecinka.
…a ja mam tylko ciebie. . . -wyszeptała. → …a ja mam tylko ciebie… – wyszeptała.
– Ustanowiono wolną godzinę na wysłuchanie nadawanego przez Rząd komunikatu. – nagle rozległo się z radiowęzów. → – Ustanowiono wolną godzinę na wysłuchanie nadawanego przez Rząd komunikatu. – Nagle rozległo się z radiowęzłów.
– Bla, bla, bla – powtórzyła w myślach Jo cały czas siedząc i czytając. → A może: Bla, bla, bla – powtórzyła w myślach Jo, cały czas siedząc i czytając.
Tu znajdziesz wskazówki, jak można zapisywać myśli bohaterów.
– Tak jest panie kierowniku, właśnie porządkowałam stanowisko pracy by móc się udać na wyznaczone miejsce zbiórki. – odpowiedziała tym razem dziewczyna. → – Tak jest, panie kierowniku, właśnie porządkowałam stanowisko pracy, by móc się udać na wyznaczone miejsce zbiórki – odpowiedziała dziewczyna.
…na okres trzech do siedmiu miesięcy ”– wyrecytowała… → Zbędna spacja przed zamknięciem cudzysłowu. Brak spacji przed półpauzą.
…miejsc zbiórki w świecie po– supernowej. → Zbędna półpauza.
…puste hangary, na których ścianach wyświetlano obraz… → …puste hangary, na ścianach których wyświetlano obraz…
Stanęła ona, w przeciwieństwie od innych… -> Stanęła, w przeciwieństwie do innych…
…że nie należał on do gubernatora, brzmiał dla niej znajomo… → …że nie należał do gubernatora, brzmiał znajomo…
– . . . już jutro, dzięki zasłudze Rządowych profesorów… → – …już jutro, dzięki zasłudze rządowych profesorów…
Odczekała parę minut i gdy korytarze ucichły… → Obawiam się, że korytarze nie mogą ucichnąć.
Proponuję: Odczekała parę minut i gdy na korytarzach ucichło…
…zaczęła wyciągać z torby swój prowizorycznie wykonany skafander. → Zbędny zaimek – czy miałaby cudzy skafander?
Spojrzała się wymownie na stojącego kierownika po czym ,odwracając… → Spojrzała wymownie na stojącego kierownika, po czym, odwracając…
…zaraz posłusznie odbędę egzekucje. → Literówka. Nie wydaje mi się, aby można odbyć egzekucję.
Proponuję: …zaraz posłusznie poddam się egzekucji.
…przyłapali ją na ”nieposłuszeństwu władzy”… → …przyłapali ją na „nieposłuszeństwie władzy”…
– Na co pan się tak patrzy? -Nie wiem co zamierzasz zrobić, – odparł spokojnie Bob– ale póki ma to zaszkodzić Rządowi to ci w tym co najmniej nie przeszkodzę. →
– Na co pan tak patrzy?
– Nie wiem co zamierzasz zrobić – odparł spokojnie Bob – ale póki ma to zaszkodzić Rządowi, to ci w tym chyba/ raczej nie przeszkodzę.
(jego zadaniem było przechwycanie wyrzucanego MELITUM). → (jego zadaniem było przechwytywanie wyrzucanego MELITUM).
…kierując się troską o młodą dziewczynę – buntowniczkę… → …kierując się troską o dziewczynę-buntowniczkę…
W tego typu połączeniach używamy dywizu, nie półpauzy; bez spacji.
…ale nie, jedną ze Zbuntowanych nie jestem… → Dlaczego wielka litera?
…to znaczy w skutek silnego działania MELITUM. → …to znaczy wskutek silnego działania MELITUM.
…kluczem do powrotu na ziemię… → …kluczem do powrotu na Ziemię…
Wolał utrzymywać od nich dystans… -> Wolał się trzymać od nich na dystans…
-Brzmi nietypowo i bardzo zbliżenie do samobójstwa. – widząc jednak… → – Brzmi nietypowo i zakrawa na samobójstwo. – Widząc jednak…
…i spróbował się nawet uśmiechnąć w stronę dziewczyny. → …i spróbował się nawet uśmiechnąć do dziewczyny.
Uśmiechamy się do kogoś, nie w czyjąś stronę.
…wyciągnąć go z kwazi – świata… → …wyciągnąć go z kwaziświata…
…spytała się Jo dyskretnie wycierając łzę z policzka. → …spytała Jo, dyskretnie wycierając łzę z policzka.
…szybko została rozerwana przez spadającą na nią rozgrzaną materie. → Literówka.
…szybko odsunął się od lufciku… → …szybko odsunął się od lufcika…
…nagle rozległo się z radiowęzów… → Literówka.
Nikogo jednka na nim nie spotkawszy. stanął w drzwiach… → Nikogo jednak na nim nie spotkawszy, stanął w drzwiach…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Pracujący może być człowiek albo wół. No dobrze, niech będzie pracujący silnik albo mózg. Ale dzień może być jedynie wolny od pracy lub roboczy.