- Opowiadanie: Kasss - Wisielec (MASAKRA 2000)

Wisielec (MASAKRA 2000)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wisielec (MASAKRA 2000)

Katy leżała na łóżku. Jak zwykle prześladowały ją tajemnicze głosy. Do niedawna mogła je zagłuszyć muzyką, ale dzisiaj nawet ona nie pomagała… Rano, gdy wstała, poczuło chłód. Było jej zimno… Zauważyła, że okno jest otwarte…

Jej pokój znajdował się na poddaszu. Ściany pokrywała stara fioletowa farba. Nie wiadomo z jakich powodów Katy nie chciała go remontować ani zmieniać w nim jego starego wystroju na coś nowocześniejszego. Czuła się w nim dobrze. Choć pokój był ciemny, to światło słoneczne zawsze do niego wpadało przez duże okno, lekko rozświetlając panujący w nim półmrok. Lecz dzisiaj było inaczej. Katy zauważyła, że jest znacznie ciemniej, a w powietrzu czuć dziwny zapach. Woń przypominała gnilny odór. Poczuła, że zaraz zwymiotuje i wystraszona wybiegła z pokoju.

Szła ulicą do szkoły. Otaczała ją mgła. Słońce nie świeciło tak jak zawsze o tej porze. Przez cały czas towarzyszył jej obrzydliwy zapach z pokoju. Idąc, zauważyła, że przygląda jej się czarny, stary, chudy kot. Był zaniedbany. Chciała go pogłaskać, lecz ten rzucił się na nią z pazurami, gdy podeszła do niego. Wystraszona odeszła szybko i pobiegła do szkoły…

Na trzeciej lekcji, plastyce, zaczęła boleć ją strasznie głowa. Dzieciaki z jej klasy rysowały słoneczniki, a ona zaś rysowała dziwne postacie bez oczu. Nie chciała tego, ale coś jej podpowiadało, że musi. Nagle naszły ją straszne myśli: ''Popatrz tylko na nich, jacy są szczęśliwi. Takich to od razu pozabijać''. Te myśli przestraszyły Katy, ale głosy były coraz wyraźniejsze: '' Pozabijać ich wszystkich! Nawet za te krzywe radosne gęby!"'. Przestraszyła się i wybiegła z klasy.

Poszła do łazienki. Ściany pokryte były białymi kafelkami. Z prawej strony znajdowało się troje białych drzwi, za którymi mieściły się toalety. Często klamki odpadały, a zamki i spłuczki nie działały. Łazienka była stara i niewyremontowana, bo szkołę po prostu nie było na to stać. Po lewej stronie stały dwie umywalki i duże lustro. Katy podeszła powoli i odświeżyła sobie twarz. Poczuła na policzkach jak wiatr je głaszcze. Wolnym krokiem podeszła do okna, za nim znajdowało się szkolne podwórko…

Nagle się wystraszyła, była w szoku przez to, co zobaczyła – gruby sznur na drzewie, a na nim trupa. Był to chłopak, miał długie, proste, kruczo-czarne włosy. Jego twarz była biała jak śnieg mroźną zimą. Miał na sobie długi, niezapięty czarny płaszcz, pod nim czarną koszulkę z odwróconym do góry nogami krzyżem. Ubrany był w czarne rurki i gotyckie glany.

Szok szybko minął. Serce zaczęło jej szybciej bić, ale z podniecenia. Katy podobało się to. Postanowiła wyjść na podwórko szkolne. Podeszła bliżej do drzewa i zauważyła coś, czego nie widziała przez okno łazienki. Chłopakowi leciała gęsta czerwona krew z pustych, czarnych oczodołów. Tym razem też nie poczuła strachu. Zdziwiło ją to i jednocześnie zaciekawiło.

Chłopak poruszył się nagle i wskazał palcem na nią. Miał długie, pomalowane na czarno paznokcie, które przypominały bardziej szpony jakiegoś dzikiego zwierzęcia niż paznokcie człowieka. Spojrzał na nią ziejącymi pustką czarnymi oczodołami. Katy usłyszała: "Cienie to też niedługo spotka!". Tym razem wystraszyła się i zaczęła krzyczeć. Zamknęła oczy i poleciały jej łzy. Rozmazała sobie makijaż. Była blada jak wisielec na drzewie, z tą różnicą, ze po policzkach spływały jej strugi czarnego tuszu.

Przeraźliwy krzyk usłyszała nauczycielka angielskiego, pani French. Podbiegła do Katy i zapytała, co się stało. Katy wskazała w stronę drzewa, gdzie wisiał chłopak. Lecz kiedy otworzyła oczy… Nie było już ani sznura, ani trupa. Pani French zapytała się jeszcze raz, co się stało. Patrzyła na Katy jak na małe wystraszone dziecko, któremu próbuje się wytłumaczyć, że z szafy nie wychodzą żadne potwory. Katy powiedziała, że nic się nie stało, że po prostu źle się poczuła. Nauczycielka od angielskiego zapytała się, czy może zadzwonić po jej matkę, aby zabrała ją do domu. Katy skinęła głową na znak, że to dobry pomysł. Poszły więc w stronę szkoły, aby zadzwonić do matki.

Katy widziała, że jak komuś o tym powie, to nikt jej nie uwierzy. Sama nie wiedział, czy to, co widziała, było wymysłem jej chorej wyobraźni czy też nie. Nie widziała, czy sama ma wierzyć w to, co widziała…

Koniec

Komentarze

No i spaliłaś sprawę na starcie. Bo ponad 4 tys znaków to za mało :P Do tego jesteś troszkę spóźniona (jakieś 10 lat), chyba, że w dwutysięcznym redakcja NF tez taki konkurs ogłosiła. Ale żeby taki termin dać długi to do nich nie podobne...

Tekst mierny. Ode mnie 2.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

"pomagała... Rano, gdy wstała, poczuło chłód. Było jej zimno... Zauważyła, że okno jest otwarte..." Czemu po chłód nie ma wielokropka?

"Lecz dzisiaj było inaczej." Rozumiem, twój własny styl, Droga Autorko. Ale tutaj mi nie pasuje zaczęcie od spójnika za cholerę. Bez 'lecz' byłoby, moim szalenie skromnym zdaniem, lepiej.

"Słońce nie świeciło tak jak zawsze o tej porze" To zdanie po prostu nie brzmi dobrze. Jeżeli opisuję dzień, to chyba nie piszę, że nie świeci księzyc.

"Idąc, zauważyła, że przygląda jej się czarny, stary, chudy kot. Był zaniedbany. Chciała go pogłaskać, lecz ten rzucił się na nią z pazurami, gdy podeszła do niego. " To jest źle. Powinno być: "Idąc, zauważyła, że przygląda jej się czarny, stary, chudy, zaniedbany, potrzebujący pogłaskania, dziki kot."

"Poczuła, że zaraz zwymiotuje i wystraszona wybiegła z pokoju.
Szła ulicą do szkoły. " Oddziel to tym czymś: "***". Ewentualnie jakoś sensownie połącz.

"Nagle naszły ją straszne myśli: ''POPATRZ TYLKO NA NICH, JACY SĄ SZCZĘŚLIWI. TAKICH TO ODRAZU POZABIJAĆ ''. Te myśli przestraszyły Katy, ale głosy były coraz wyraźniejsze: '' POZABIJAĆ ICH WSZYSTKICH NAJLEPIEJ ! NAWET ZA TE KRZYWE RADOSNE GĘBY ''." To straszne. Byłoby jeszcze straszniejsze gdyby było podkreślone i zapisane większą, rozstrzeloną czcionką.

"niezapięty czarny płaszcz," Zgrabniejsze byłoby użycie słowa rozpięty.

"Chłopakowi leciała gęsta czerwona krew z pustych, czarnych oczodołów" To co przy kocie.

"Miał długie, pomalowane na czarno paznokcie, które przypominały bardziej szpony jakiegoś dzikiego zwierzęcia niż paznokcie człowieka. "

To jest beznadziejne. Po prostu nieprzemyślane, totalnie bez sensu, błąd w tytule konkursu (do którego trzeba 5000 znaków - to ma około 4200), słabiutki warsztat.
Myśl jak piszesz i sprawdzaj po sobie do cholery.  Czy tak trudno oczekać jakieś kilka dni po napisaniu, sprawdzić i dopiero wrzucać na stronkę?

"Masakara 2000" - dwa błędy już w tytule nastawiają bardzo zachęcająco do tekstu.

Dalej nie jest lepiej. To opowiadanie to właściwie short i na dodatek słaby pod każdym względem. Nic nie zaskakuje, nic nie straszy, nie zaciekawia, pomysł też taki nijaki. Ogólnie sprawia wrażenie pisanego naprędce i niedopracowanego.

SŁABE - wielkie litery i pogrubienie nie sprawią, że coś stanie się straszne, raczej śmieszne.
Nie podobało mi się.

Pozdrawiam.

W drodze wyjaśnienia...
Dziewczyna, która to napisała ma 14 lat, więc o jakimkolwiek warsztacie pisarskim nie ma jeszcze mowy.
Pozdrawiam.

ale tu nie ma oddzielnej kategori dla "poniżej 15 lat". Komentujemy teksty a nie wiek autora. Może lepiej byłoby w takim razie posłać opowiadanie na konkurs dla młodzieży gimnazjalnej?

Jeśli decydujesz się wysłać tekst na konkurs literacki musisz liczyć się z faktem, że niezależnie od Twojego wieku, doświadczenia i warsztatu zostaniesz potraktowana jak wszyscy inni konkursowicze. Jeśli nie jesteś na to gotowa - nie publikuj. 
Inna sprawa, że - jak już zauważył Michał Strogow - tekst nie ma 5000 znaków, więc nie spełnia warunków konkursu. 

Z drugiej strony - jako dziewczę czternastoletnie masz jeszcze dużo czasu na wykształcenie warsztatu, poznanie tajników sztuki i inne takie. 
Powodzenia na przyszłość. :) 

Kass,  masz dopiero 14 i całe zycie przed Tobą. Do 20 -stki zdołasz wyszlifowac warsztat. Oby tylko ciekawych pomysłów nie brakowało ;)

Pocieszajcie ją, pocieszajcie. Ja bym na proponował rzucić pisanie i nie zajmować sie tym przed osiemnastką. Najlepiej przygotuje się do tworzenia, czytając przez ten czas książki.

Michale oczywiście czytania jak najwięcej, ale pisania też. Wszak ćwicząc, uczymy się? Praktyka zwykle daje lepsze efekty niż znajomość teorii ;).

Ale nie w tak wczesnym wieku. Trzeba poznać trochę literatury. Poza tym człowiek musi co nieco przeżyć, żeby o czymś pisać.

Michale, niech pisze, jeśli to lubi. Ja też zaczynałem w jej wieku, fakt, grafomańskimi tekścikami, ale jakoś wyszedłem na ludzi. Może nie pierwszej jakości, może nawet nie drugiej... Ale zwykle da się czytać bez niesmaku.
Źle by było, gdyby pod wpływem naszego malkontenctwa Kasss całkowicie się zniechęciła i zaniechała pisania. A nuż będzie z niej ciekawa pisarka w przyszłości. 

Widzę, że mamy inne podejście. Ja mam inne zdanie, wy inne. Ja was nie przekonam, wy mnie też nie. Nie ma co już dyskutować.

Powtórzenia, powtórzenia i jeszcze raz powtórzenia. W pierwszym akapicie napisałaś prawie odę do ''nim''.
''Rano, gdy wstała, poczuła chłód. Było jej zimno..."- to dosyć dziwnie brzmi. Było jej w końcu zimno czy tylko poczuła powiew chłodu?  
Spróbowała bym zamienić też słowo "wystraszyło". Zresztą ciągle ja coś przeraża lub wystrasza, a pomimo tego ( wbrew logice) ogląda trupa... Poza tym pomyśl: czy jakbyś zauważyła wisielca to byś się przyglądała jego ubraniu, twarzy, szczegółowo to opisywała itp? Wątpliwe... 
"Nagle się wystraszyła, była w szoku tym co zobaczyła- gruby sznur na drzewie, a na nim trupa." Trup na drzewie czy na sznurze? Logicznie rzecz biorąc to na drzewie, jednak ze zdania wynika, że na sznurze... Była w szoku czy się przestraszyła? Istnieje wiele czasowników mogących opisać przerażenie, a ty ciągle do tego "wystraszenia"
Oprócz tego zapominasz  przecinków, a miejscami nie piszesz w ogóle.
"Poczuła na policzkach jak wiatr je głaszcze"- to również kiepskie. O wiele lepiej byłoby: Poczuła na twarzy głaskanie wiatru; lub: Poczuła na policzkach głaszczący powiew wiatru; albo: Powiew wiatru pogłaskał jej policzki... 
Z opowiadania nic nie wynika. Nie ma też nawet zakończenia. 
Zastanów się dobrze co i jak piszesz, zanim to opublikujesz, a nie zasłaniasz się wiekiem kiedy ktoś krytykuje... W końcu po to istnieje "instytucja komentarzy". Nikt nie będzie mówić, że wszystko wyszło świetnie jak tak nie jest i nie powinnaś się obrażać ani zniechęcać. Konstruktywna krytyka bywa bardzo edukacyjna, a ćwiczenia czynią mistrza.

Słabuitkie bardzo. Dlaczego, powiedzili Ci już przedmówcy, więc nie będę powtarzał. Pozdr.

OK,do konkursu.

Nowa Fantastyka