- Opowiadanie: Quarties - Sądny Dzień

Sądny Dzień

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Sądny Dzień

Steelman wyjrzał przez okno. Zza rogu wyłaniała się maszyna, a gwizd stał się nie do zniesienia. Strażnicy w ten sposób oszałamiali ofiary. Na szczęście Steelman i jego kompania od dawna byli wyposażeni w specjalne implanty tłumiące te dźwięki. Skrył się wraz z podkomendnymi i czekał aż patrol przeleci. Strażnicy to chamskie roboty. Napędzane przez ciche ponaddźwiękowe silniki zasilane ogniwami atomowymi. Mają kształt kuli, po bokach wystaje osiem łap, które służą za nóżki, podwozie, chwytaki i broń. Strażnik korzysta z ponad dwudziestu kamer, przez co widzi w każdym możliwym kierunki. Gwizd to generowany cyfrowo dźwięk puszczany w systemie Dolby Surrond 5.1. "Kurwa! – pomyślał Steelman – Zaledwie 30 lat temu słuchałem EverDeath, Rammstein i Green Miles Killer w tym systemie, a teraz pierdolone maszyny wykorzystują to przeciwko mnie!"

Atak atomowy spadł znikąd. Po prostu pewnego słonecznego dnia, 2028 roku młody Roger Steelman obudził się, a za oknem rozpętało się pandemonium. Jego ojciec, Michał, miał obsesje na punkcie atomowym i kiedy budował dom wzmocnił go płytami ołowianymi. Michał pochodził z Polski, średnio prosperującego państwa z dawnej Europy. Kiedy był młody grał w grę Neuroschizma, czy jakoś tak. Świat gry osadzony był w postapokaliptycznych Stanach. I pewnego dnia mania się urzeczywistniła.

Z rozmyślań Rogera wyrwał kolejny gwizd. I kolejny. Wiedział już co ich czeka. Kompania Steelmana po raz kolejny stawi czoła maszynom,m aby dotrzeć do Twierdzy, czyli dawnego domu dowódcy. Po ataku Michał i Roger od razu wzięli się do szabrowania stacji w poszukiwaniu paliwa do agregatów. Teraz dom przy ulicy Spook Rock jest jednym z ostatnich bastionów ludzkiej cywilizacji. Tymczasem Strażnicy okrążali budynek. Rozbrzmiał głos mówiący nowojorskim angielskim: "Uwaga zbiegowie! Jesteście otoczeni, walka nie ma sensu. Każdy opór zostanie uznany za walkę, poddajcie się siłom prezydenckim! Zostaniecie odprowadzeni do aresztu i osądzeni pod zarzutem wychodzenia podczas godziny policyjnej!".

To śmieszne. Prezydent Barrack Obama wybrany ponownie w 2012 roku doprowadził do stworzenia dyktatury w "państwie wolności i demokracji". To on rozpoczął wojnę i to on wprowadził godzinę policyjną. Jednak po jego "przypadkowej" śmierci godzina policyjna została wprowadzona na stałe. Nowy, "demokratyczny" prezydent Thomas Jeremy Lou zrobił to wszystko ku "chwale narodu" i "odbudowy Stanów". Sranie w banie! Lou to robot, a reszta jego braci uciska ludzkość.

Roger gestami ustawił ludzi w "koło spartańskie". Nie wie skąd ta nazwa, ale w formacji każdy miał kryte plecy przez co była najlepszym szykiem defensywnym. Obsadzili wyjścia i czekali. Gwizdy dawno ucichły. Słychać było tylko lekki szum silników Strażników. Kiedy Steelman usłyszał je dostatecznie blisko jego, ludzie wystrzelili z granatników i wyrzutni w ściany, a on i Forman zbombardowali roboty na zewnątrz budynku. Żołnierze natychmiast zmienili broń na LLR i HLR. Forman i Steelman wyjęli snajperskie wersje, czyli Sniper Laser Rifle. Karabiny laserowe to najnowszy wynalazek postapokaliptycznej ludzkości. Laserówki to najskuteczniejsza broń przeciw maszynom i ludziom.

Rakiety i granaty zdały egzamin, jak zwykle najtwardsze sztuki maszyn padły. Od okna nacierały lekkie helikoptery szturmowe, jednak wytrenowani w sztuce snajperskiej komandosi skutecznie chronili chłopców szturmowców. Z dziur w ścianach i rozwalonych drzwiach wychodziły kolejni Strażnicy, którzy natychmiast padali od laserowych pocisków. Plazma śmignęła Rogerowi koło ucha i przeklął tego żołnierza, który miał unicestwić strzelającego robota. W magazynach Twierdzy było mnóstwo karabinów plazmowych, a fortece broniły działa Gaussa pozyskane z maszyn. Jednak ludzcy naukowcy nadal nie byli w stanie tworzyć amunicji do tej broni, więc jest ona oszczędzana na wypadek szturmu na Twierdzę.

Steelman i jego żołnierze zbierali z mechanicznych zwłok amunicję i wymontowywali broń. Trochę się zabawią jeżeli w drodze powrotnej znów trafią na roboty. Wyszli na zewnątrz, a to co zobaczyli przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Z zachodu nadciągała chmura. Lecz to nie była zwykła chmura. Strzelały z niej pociski plazmowe, a w lornetce Steelman rozpoznał myśliwce maszyn. "Odwrót, kurwa odwrót!" – krzyczał dowódca. Kompania szybko wsiadła do krążownika naziemnego i uciekała w stronę Twierdzy. Dzień Sądu właśnie nadszedł…

Koniec

Komentarze

Krótkie. Zbyt. Notka, nie opowiadanie.
I pewnego dnia mania się urzeczywistniła - fantazja? Mania to taki stan umysłu.
Rozbrzmiał głos mówiący nowojorskim angielskim - "nowojorski angielski" mi nie pasuje, ale to może być tylko moja fanaberia.
Roger gestami ustawił ludzi w "koło spartańskie"  - w pierwszym zdaniu piszesz, że strażnicy latają. Jeśli wlecą z góry w takie "koło", to żołnierze powywracają się podczas prób obrotu. Plecaki uniemożliwią im sprawne zwrócenie się do środka. Formacja, w której bronione są plecy, a środek jest pusty zdaje egzamin, jeśli walczysz na miecze/włócznie.
ludzie wystrzelili z granatników i wyrzutni w ściany  - genialne. Kiedy przywalisz z granatnika ścianę większość energii pójdzie w stronę, z której ściany nie ma. Czyli w strzelca. Ojć. 
Do rozwalania ścian, drzwi i tym podobnych używa się ładunków kierunkowych.
padali od laserowych pocisków - lasery strzelają wiązkami.
broniły działa Gaussa pozyskane z maszyn. Jednak ludzcy naukowcy nadal nie byli w stanie tworzyć amunicji do tej broni - działa Gaussa są ładowane dowolnym pociskiem ferromagnetycznym, czyli wystarczy namagnesowane żelazo. Ja, bez większego wysiłku umysłowego, mogę zrobić takie pocisk w domu.
Błędów interpunkcyjnych, stylistycznych i całej reszty już nie będę szukał. Zanim napiszesz - rozeznaj się w temacie.

Właściwie to żelazo do Gaussa nie musi być nawet namagnesowane. Wystarczy zwykłe żelazo. Mój błąd.

Jeżu kolczasty...

Adamie KaBe :D

Słucham Panią, Pani Agozgago --- co Pani chciała przez to powiedzieć?

Ależ nic...nic...Ja tylko uśmiecham się. Nieśmiało.:D 

Co chciałam powiedzieć? Hmm, jakby to rzec? Rozumiem znaczenie tego powiedzenia? ;)
"AdamKB 2010-09-20  20:50
Jeżu kolczasty, znowu?"    :D:D

Pozdrawiam! :D

Ach, miła Pani tylko się uśmiecha, nieśmiało w dodatku... To oddala wszelkie możliwe podejrzenia.

Między innymi również "znowu?". Reszta w domyśle, w zależności od okoliczności, czyli tematu, wykonania etc.

Steelman wyjrzał przez okno. Zza rogu wyłaniała się maszyna, a gwizd stał się nie do zniesienia. Strażnicy w ten sposób oszałamiali ofiary. Na szczęście Steelman i jego kompania od dawna byli wyposażeni w specjalne implanty tłumiące te dźwięki.

Jeżeli implanty (a zwykłe zatyczki by nie wystarczyły?...) tłumiły "te dźwięki", to jakim cudem gwizd był "nie do zniesienia"?

Strażnicy to chamskie roboty.

Na czym polega chamstwo robotów? Plują smarem pod nogi i nie przepuszczają staruszek w drzwiach?...

 Mają kształt kuli, po bokach wystaje osiem łap,

Kula nie ma boków.

Zaledwie 30 lat temu słuchałem EverDeath, Rammstein i Green Miles Killer w tym systemie

Nie wierzę, że ktokolwiek mógłby pomyśleć w taki sposób. Poza tym ile lat ma bohater, że trzy dychy to dla niego "zaledwie"???

Atak atomowy spadł znikąd.

Ataki atomowe, jak powszechnie wiadomo, lęgną się znikąd. Pewnie z brudu i słomy wilgotnej (C) Sapkowski.

Jego ojciec, Michał, miał obsesje na punkcie atomowym i kiedy budował dom wzmocnił go płytami ołowianymi.

Zazdroszczę autorowi przynależności do tego szczęśliwego pokolenia, które nie jest już katowane w szkole wiedzą z zakresu obrony cywilnej, ale jednak do pisania opowiadania post-apo przydałoby się takowej wiedzy nabyć. Wtedy autor by wiedział, jak bardzo bezsensownym pomysłem jest dom "wzmocniony płytami ołowianymi".

Z rozmyślań Rogera wyrwał kolejny gwizd. I kolejny. Wiedział już co ich czeka. Kompania Steelmana po raz kolejny stawi czoła maszynom,m aby dotrzeć do Twierdzy, czyli dawnego domu dowódcy. Po ataku Michał i Roger od razu wzięli się do szabrowania stacji w poszukiwaniu paliwa do agregatów.

Przez chwilę miałam kłopot z następstwem czasów w tym akapicie, ale pojęłam, że nie chodzi o atak "chamskich robotów", tylko o atak atomowy.
Tak, bardzo widać, że cała wiedza autora na temat ataków atomowych pochodzi z radosnych gierek. :-/ Jakie paliwo zostałoby po wybuchu atomowym? Skąd bohaterowie mieliby nieskażone jedzenie i wodę, odzież ochronną, maski z filtrami?

Achika górą. Mi ręce opadły przy tych ołowianych płytach...

Achika, gość się nagrał w Fallouta, naoglądał Mad Maxa i postanowił stworzyć jakies opowiadanie fanowskie.
Tylko szkoda, że taki fajny zespół jak Rammstein w to wciągnął. Powinien za to przeprosić chłopaków.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

W kwestii opowiadania, podzielam zdanie kolegów. Za krótkie, za słabo przemyślane i za dużo Fallouta. No i minus za ,,zbezczeszczenie'' Rammsteina, jak to słusznie zauważył Fasoletti.

Najbardziej rozwalił mnie komentarz Achiki: Kula nie ma boków;))

Trafne spostrzeżenie. Z początku nie rzuciło mi się to w oczy.

O, jeszcze jedna rzecz:

Gwizd to generowany cyfrowo dźwięk puszczany w systemie Dolby Surrond 5.1. "Kurwa! - pomyślał Steelman - Zaledwie 30 lat temu słuchałem EverDeath, Rammstein i Green Miles Killer w tym systemie, a teraz pierdolone maszyny wykorzystują to przeciwko mnie!"

Skąd bohater wie, w jakim systemie jest generowany dźwięk? Umie to rozpoznać ze słuchu?

Głupoty i to na dodatek okropnie napisane. Proponuję odstawić gry i wyjrzeć czasem za okno.

Pozdrawiam.

"Zaledwie 30 lat" - liczby w prozie zapisujemy słownie. Podziwiam Achikę za cierpliwość, ja nie mam na tyle.
Słabe. Pozdr. Powodzenia

Nowa Fantastyka