- Opowiadanie: skryty - Dziennik pisarza

Dziennik pisarza

Jim i Bruce, dzięki wielkie za betę!!! Tekst z konkursu “Obcość”. No cóż tym razem nie wyszło, następnym się dostanę :))

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Dziennik pisarza

 

27.12.2022 1/3

 

Sam nie wiem, dlaczego piszę. Chyba boję się przemijania i wszystkiego, co z tym związane. Martwię się, że pewnego dnia nic po mnie nie zostanie. Obawiam się, że wszyscy zapomną o moim istnieniu.

Nikt o mnie nie słyszał. Nikt prócz kilku uczniów szkoły podstawowej. Pisząc, oddalam od siebie strach i niepokój. Pisząc zostawiam za sobą ślad. Ślad niezmazywalny, ślad wieczny, buduję posąg trwalszy niż ze spiżu.

 

27.12.2022 2/3

 

Chciałbym być sławnym pisarzem, niczym Stephen King lub William Shakespeare. Chciałbym wskazywać drogę. Chciałbym, aby moje nazwisko rozświetlało twarze zagubionych. Ludzi, którzy zapomnieli obliczy swoich rodzicieli.

 

27.12.2022 3/3

 

Nigdy nie spodziewasz się, kiedy wpadnie ci do głowy pomysł na kolejne opowiadanie albo powieść.

Tworząc, dochodzę do wniosku, że pisarz ma nieograniczone możliwości. Przed chwilą przecież podzieliłem dzień na trzy równe części. Niby oddzielne dni, w niczym nie różniące się od doby.

W prawdziwym świecie, nieważne, jak będziesz się starać, i tak NIGDY tego nie osiągniesz. A gdy bierzesz do ręki pióro, nikt ani nic nie może ci w tym przeszkodzić. Ty jesteś tutaj panem, wszechmogącym bogiem ciskającym piorunami, Zeusem na złotym tronie.

 

28.12. 2022

 

Moja twórczość (na razie) ogranicza się do dwóch nieudanych horrorów. Moim zdaniem są dobre. Niestety, oba czasopisma, w których chciałem je opublikować, odrzuciły prace. Zamieszczam odpowiedź jednego z redaktorów:

"Groza tandetna i sztampowa, bardziej śmieszy niż przeraża, ale masz potencjał, świetlana przyszłość przed tobą, próbuj dalej".

Druga odpowiedź była podobna, wręcz identyczna. Najbardziej w tym wszystkim cieszy mnie to, że ktoś przeczytał napisany przeze mnie tekst. Nie martwię się. Talent i sława muszą przecież przyjść. Ale czyż autorów tych dwóch odpowiedzi trochę nie poniosło? Rozumiem, że prezentują w tym świecie klasę wyższą, jednak obrazili efekt mojej wielogodzinnej pracy. Prędzej czy później pożałują. To się obróci przeciwko nim i nawet o tym nie wiedzą.

 

 

29.12.2022

 

Codziennie dowiaduję się czegoś nowego o pisaniu. Na przykład dzisiaj zauważyłem wpływ na rzeczywistość.

Gdy napisałem, że obok mojego fotela położył się zmęczony już życiem złoty golden retriever, to zerknąwszy w lewo zobaczyłem owego psa. Ej! Grzebiesz mi w biurku!

Gdy napiszę, że mój golden retriever zde…

Nie napiszę, gdyż jestem przekonany o skuteczności tych słów, a psy powinno się zostawić w spokoju. I teraz pozostaje tylko pytanie, dlaczego nadal nie jestem sławnym pisarzem. Pisałem o tym więcej niż jedno zdanie i nadal się nie spełniło.

Może moc zamieniania słów w rzeczywistość ma ograniczenia.

Tak naprawdę moje życzenie jest wręcz absurdalne, ponieważ aby w ogóle być odbieranym jako pisarz trzeba napisać książkę i wydać ją w jednym z tych korpo-podobnych wydawnictw.

Wydaje mi się, że po prostu nie sprecyzowałem swojego życzenia.

To, co za tym wszystkim stoi, jest jak sztuczna inteligencja, która nie rozumie potoczności, kolokwializmów i niedosłowności. Moje życzenie było jak powiedzenie "Chciałbym latać", mając na myśli latanie samolotem. Kompletnie niezrozumiałe dla istoty pozbawionej wyobraźni.

Najpierw muszę napisać książkę WŁASNORĘCZNIE.

 

01.01.2023

 

Stało się coś złego.

Od razu po zakończeniu ostatniego zdania poprzedniego wpisu rzuciłem wszystko i zacząłem pisać. Przez trzy noce nie spałem, pisząc bez przerwy. Przez trzy dni nie zjadłem ani kromki chleba. Co chwilę piłem wodę, która nie wiadomo jak znalazła się obok mojego stanowiska pracy. Istota spełniająca życzenia dbała o mnie jak o swoją najulubieńszą zabawkę.

Po pierwszym dniu zauważyłem, że unoszę się nad fotelem.

Pisałem, pisałem i ciągle pisałem. Wokół mnie zaczęły się pojawiać istoty, których historię tworzyłem. Były zajęte sobą. Gdy skończyłem pisać, wszystko wróciło do normalności. Czucie powróciło, a ręce, niczym trzymane w ogniu, parzyły. Tak przebiegały prace nad "Mistygonią". Wysłałem tekst do jednego z wydawnictw. Wkrótce został przyjęty. Z tego doświadczenia wysnułem kilka wniosków.

1. Po pierwsze nawet słowa zamknięte w cudzysłowie będą spełnione. Takie działanie jedynie opóźnia dokonanie życzenia. Nie jestem tego pewny. Potrzebuję więcej badań i więcej czasu. Nie mogę na podstawie jednego przypadku przyjąć za pewnik zasady działania czegoś tak niewiadomego i nieobliczalnego. Intryguje mnie to.

2. Nic nie pozostaje niespełnione. Wszystko jest wykonywane najszybciej, jak to możliwe. Czasem słowa wiszą i czekają na swoją kolej. Dzieje się to wtedy, gdy instrukcja potrzebuje innych czynników, aby możliwe było jej spełnienie. To nie tak, że zaczniesz pisać o tym, jak dobrze zarabiasz dzięki prosperującej firmie, której nie posiadasz, a tu nagle i firma jest, i zarobek. Jak już wcześniej wspomniałem, istota stojąca za tym wszystkim nie ma wyobraźni. Nie jest w stanie samodzielnie zapełnić powstałej luki. Dlatego życzenie wysokich dochodów będzie czekało, aż założysz firmę.

3. Ta istota słucha nie tylko słów wylewających się z tego notatnika. Czuję się, jakby bezustannie wpatrywała się w moje palce. Zdałem sobie z tego sprawę, gdy skończyłem pisać "Mistygonię". Większość tekstu powstała na papierze ksero, który z dziennikiem nie ma nic wspólnego, ale i tak pisane przeze mnie zdania zmieniały rzeczywistość.

4. Stwierdzanie faktów oraz wspominanie wydarzeń z przeszłości na nic nie wpływa.

Gdy piszę o tym, że podczas pracy nad "Mistygonią" wokół mnie pojawiały się stworzenia prosto z książki, to one nie powracają. Nie urośnie mi drugi wąs, kiedy napiszę, że go mam. Jakby informacje go nie interesowały. Byt, który tym wszystkim rządzi, jest niczym pisarz. Ma skłonność do tworzenia, a nie duplikowania czy zmieniania.

5. Mam wrażenie, że ta istota ewoluuje. Jest coraz bardziej inteligentna. To tylko wrażenie, ale przeraża mnie ono. Byt zaczyna odczytywać coraz bardziej zawoalowane pragnienia, nawet te napisane w przeszłości. Czasami czuję się, jakby to coś siedziało obok i dotykało mojego barku.

Podczas pisania pierwszej powieści trzy razy wyczułem ruch w okolicy. Na pewno nie były to stworzenia, o których już wcześniej wspomniałem. Czułem to. Tamte istoty były puste, a ta jakby pełna. Jak balonik napełniony wodą.

6. Życzenia nierealne dają się spełnić tylko na chwilę. Tak jak latanie czy potwory z "Mistygoni" znikają po jakimś czasie. Nie są to dzieła idealne, raczej tylko szkice wymagające dopracowania. Mam wrażenie, że obecność stojąca za tym wszystkim jedynie udaje, że ma nieograniczoną moc. Nie ma jej.

Granica oddzielająca rzeczy realne od nierealnych jest ruchoma. Te drugie to rzeczy nieistniejące, ale związane zasadami rzeczywistości. Na przykład to, że napiszę bestseller jest rzeczą realną. Nie dlatego, że już to zrobiłem (chociaż zrobiłem i próbuję tylko zilustrować przykład), tylko dlatego, że nie naruszę żadnych zasad świata, pisząc go. Tymczasem latanie nie może trwać długo. Tak jakby świat walczył z rzeczami wymyślonymi, próbował je systematycznie zwalczać.

7. To była tak naprawdę próba. Ciekawiło mnie, czy mogę kształtować także istotę spełniającą te wszystkie życzenia. Dla bezpieczeństwa muszę przyjąć, że wszystkie zasady stały się prawdziwe, nawet jeśli tak się nie stało.

Będę próbował, dopóki nie dowiem się wszystkiego. To najważniejszy etap mojej relacji z tym czymś. Jeśli upewnię się, że słowa mogą także zmieniać władający nimi byt, to będę mógł go sobie podporządkować. Taki jest mój cel. Bój się, istoto, która nasłuchujesz.

 

27.01.2023

 

"Mistygonia" zajmuje najwyższe miejsca w rankingach bestsellerów. Od jakiegoś czasu czytam tylko pozytywne opinie krytyków i szukam w prasie artykułów na temat mojej książki.

Ostatnio wydarzyło się coś ciekawego. Przeglądając jeden ze znanych portali internetowych, publikujący wiadomości, natrafiłem na wzmiankę, która mnie zaciekawiła. Wydrukowałem ją i wklejam tutaj w celach informacyjnych:

*

BRUTALNIE ZAMORDOWANO DWÓCH REDAKTORÓW POPULARNYCH CZASOPISM PUBLIKUJĄCYCH OPOWIADANIA

 

 

 

Nikt z początku nie powiązał tych dwóch straszliwych przypadków.

W obu zaniepokojeni sąsiedzi zaczęli skarżyć się na nieprzyjemne zapachy z mieszkań.

Gdy zameldowani w nich lokatorzy nie reagowali na prośby pracowników spółdzielni, zaczęła działać policja. Drzwi w postpeerelowskich kamienicach nie stanowiły dla funkcjonariuszy problemu. Z łatwością dostali się do środka. Przeraził ich widok, który zastali. W obu mieszkaniach leżały ciała redaktorów czasopism. Tak poharatane, że nawet krewni ich nie rozpoznali. Narzędziem zbrodni był najprawdopodobniej duży nóż. Specjaliści określili datę zgonu i zgodnie stwierdzili, że mężczyźni zmarli w podobnym czasie.

Rozwiązanie tych dwóch spraw jest jedno. Ta sama osoba zamordowała obydwu redaktorów i nadal pozostaje na wolności. Uważajcie na siebie.

 

Mateusz Sieranowicz, cotygodniowy dział "Nie tylko zbrodnie".

 

*

Byt zaczyna działać. Najwidoczniej może naruszać rzeczywistość nie tylko w mojej okolicy. Nie podoba mi się to. Zastanawiający jest sposób dokonania tych morderstw.

Nożem.

Spodziewałbym się zatrzymania akcji serca, to bardziej w stylu kosmitów. Tymczasem to coś musiało w jakiś sposób ugruntować swoją egzystencję w naszym świecie.

Potwierdziło to moje przypuszczenia na temat tego czegoś. Już umie pojawić się w naszym świecie. Chociaż wydaje mi się, że to dla niego bardzo męczące. Może to wszystko tak naprawdę jest po prostu zbiegiem okoliczności i dopowiadam sobie zbyt wiele?

 

30.01.2023

 

Jest coraz gorzej. Tracę nad tym stworzeniem władzę.

Nie wiem, dlaczego nadal pozwala mi pisać. To ONO zaczyna mi rozkazywać.

Jestem zabawką, która znudziła się właścicielowi. To droczy się ze mną. Nie wysłuchuje już moich słów. To ja teraz robię wszystko, czego ono chce. Pisarzem jest się na zawsze. I każda historia powinna się jakoś zakończyć. Myślę, że ten byt zgodzi się na ostatnie życzenie. Przecież zabawkę zawsze kiedyś wyrzuca się w ciemny kąt. Zdaję sobie sprawę, że pozostało mi bardzo mało życia. Chciałbym sam sobie je odebrać, zanim zro…

 

 

 

*

 

Prokurator z hukiem zamknął dziennik.

– Co o tym sądzisz? – zapytał, świdrując wzrokiem siedzącego naprzeciwko policjanta, Mateusza Niedźwieckiego.

– Przecież dochodzenie umorzono – odpowiedział młody funkcjonariusz.

– Pytam, więc kurwa z łaski swojej odpowiadaj.

– Zabił, a potem wymyślił tę całą historyjkę, aby wprowadzić trochę zamieszania.

Prokurator pokiwał głową, po czym zapytał:

– Nie uważasz, że to mogło wydarzyć się naprawdę?

– Nie – odpowiedział Niedźwiecki zniesmaczony.

Dzisiejszego ranka prokurator zaprosił go do swojego gabinetu, aby pomówić o dochodzeniu w sprawie morderstw dwóch redaktorów. Nikt nie był podejrzany, dopóki nie znaleziono martwego pisarza.

To miało być zwykłe przesłuchanie wszystkich autorów, których opowiadania odrzucono. Gdy nie odpowiadał na wezwania, funkcjonariusze odwiedzili jego mieszkanie. Wszystkie dowody wskazywały na to, że podciął sobie żyły. Siedział przy biurku. Oskarżenia spłynęły na niego, a śledztwo zakończono. Pozostała jeszcze sprawa dziennika, którego istnienie prokuratura ukrywała, aż do dzisiaj.

– Nie mamy już niczego do omówienia – oświadczył prokurator i wskazał drzwi.

Niedźwiecki opuścił gabinet, nawet się nie żegnając. Wyglądał na zdenerwowanego, że zmarnował tyle czasu.

Gdy funkcjonariusz wyszedł, prokurator ponownie otworzył dziennik. Przyglądał się każdej stronie po kolei. Dotarł do ostatniego wpisu i przestał czytać. Pod słowami Stefanowicza widniał wielki czerwony napis, jakby ociekający krwią. Wcześniej go nie było.

– A ty czego pragniesz? – przeczytał na głos mężczyzna.

Wziął do ręki najbliższy długopis i zaczął pisać. 

Koniec

Komentarze

Hej Taka wariacja na temat notatnika śmierci, a przynajmniej tak mi przyszło do głowy ;). Trochę dużo niewiadomych, czy autor chciał zabić redaktorów, czy to skutek uboczny jego pragnienia sławy. To autor zabijał czy istota, no i czy istota sama sobie wybiera cele czy może to dzienni był magiczny, przeklęty, a może nawiedzony :) a może dziennik lub istota wyciągała ukryte pragnienia z piszącego w nim autora. Dużo tych "czy" i "może" :). Odważna forma opowiadania, ciężko się pisze opowiadanie w formie pamiętnika, bo szybko można znudzić czytelnika, mnie opowiadanie nie znudziło :). Choć wydaje mi się, że dobrze by było dać jakieś wstawki między jednym, a drugim wpisem autora :). Opowiadanie dość dobre i przyjemne w odbiorze :) Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Witaj.

Dostrzegłam nieco powtórzeń oraz kwestii interpunkcyjnych, a także inne sprawy, jak np.:

Przeglądając jeden ze znanych portalów internetowych poświęcony wiadomościom dnia dzisiejszego, natrafiłem na interesującą wzmiankę – gramatyczny;

Przecież zabawkę zawszę kiedyś wyrzuca się w ciemny kąt – literówka

– Nie bierzesz do myśli, że to mogło wydarzyć się naprawdę? – styl

 

Niepokojący, mroczny, zagadkowy tekst, bardzo pomysłowy zarówno w swej formie, jak i wymowie całości.

Dziękuję również, pozdrawiam serdecznie, klikam. :)

Pecunia non olet

Bard,

 

chciałem utworzyć taki klimat tajemniczości, niewiedzy, może wywołać uczucie obcości.

Cieszę się, że pozostawiłem cię z taką ilością pytań, w jakiś sposób osiągnąłem zamierzony efekt :))

Tyle miłych słów, że aż się uśmiechnąłem.

 

Pozdrawiam!!

Kto wie? >;

Bruce,

 

poprawiłem!

Dziękuję za komplementy i kliknięcie!

Chciałbym jeszcze raz podziękować za betę, bo bez niej ten tekst byłby nie zdatny do czytania. <33

Pozdrawiaam!

Kto wie? >;

I ja dziękuję, ale świetnego tekstu by nie było wcale, gdyby nie Twój tak oryginalny pomysł na konkursowe zgłoszenie i podejście do tematyki “obcości”. :) 

Pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

Ale również beta jest ważna, ponieważ z błędami tekst byłby nieczytelny i nawet dobry pomysł by tego nie obronił. Pozdrawiam :D

Kto wie? >;

Bardzo mi się podobało. Precyzyjnie poprowadziłeś historię, która zaczęła się od wyrażenia niewinnego pragnienia większości ludzi, a skończyła tragicznie. Kompletnie mi nie przeszkadzają niewiadome. One dają do myślenia i uruchamiają wyobraźnię. 

No cóż tym razem nie wyszło, następnym się dostanę :))

Odbieram to zdanie jako przedłużenie historii na zewnątrz opowiadania.

 

Pozdrawiam

AP,

bardzo się cieszę, że się podobało. To dużo znaczy dla mnie, jako autora, że sprawiłem komuś przyjemność moimi wypocinami.

 

 Odbieram to zdanie jako przedłużenie historii na zewnątrz opowiadania.

Miało dać mi motywację i nawet dało. Jeszcze się nie poddałem, zostaję na placu boju.

 

Pozdrawiam, dzięki za przeczytanie i poświęcony na to czas!

 

 

Kto wie? >;

Skryty, sorry, że bez komentarza, ale nie czytam horrorów. Taki ze mnie dziwak. Pozdrawiam. :)

Misiu,

każdy ma swoje preferencje, ale miło że wpadłeś i tak!

Pozdrawiam

Kto wie? >;

 przeraża mnie przemijanie

Z lekka aliteracyjne.

 Pisząc oddalam strach i niepokój.

Pisząc, oddalam od siebie strach i niepokój.

 moje nazwisko rozświetlało twarze zagubionych

Metafora dość kosmiczna.

 kiedy do twojej głowy wpadnie pomysł

Anglicyzm: kiedy wpadnie ci do głowy.

 Tworząc dochodzę do wniosku, że pisarz ma nieograniczone żadną barierą możliwości.

Tworząc, dochodzę do wniosku, że pisarz ma nieograniczone możliwości.

Niby oddzielne dni, w niczym nie różniące się od doby.

Hmm.

 W prawdziwym świecie, nieważne jak będziesz się starać, to i tak NIGDY tego nie osiągniesz.

W prawdziwym świecie, nieważne, jak będziesz się starać, i tak NIGDY tego nie osiągniesz.

 Tymczasem, gdy bierzesz do ręki pióro

Może jednak: A gdy bierzesz do ręki pióro. (Swoją drogą – eeech. Chciałabym.)

 Zeusem na swoim złotym tronie.

Zaimek angielską manierą wstawiony. Wygrzmoć.

 była podobna, wręcz identyczna

Mam podejrzewać redaktorów o bycie jedną osobą, czy…?

 Ale czyż autorów tych dwóch odpowiedzi delikatnie nie poniosło?

Trochę nie poniosło. Rozumiem dążenie do realizmu, ale bez przesady ;)

 jednak obrazili efekt mojej wielogodzinnej pracy, a ich status w żaden sposób nie daje immunitetu

…?

 Prędzej czy później pożałują. To się obróci przeciwko nim i nawet o tym nie wiedzą.

Nie strasz, nie strasz ;P (Teoria: narrator jest wampirem wysysającym talent. Teoria jest całkiem wariacka i bezzasadna, ale tak mi wpadła.)

 dowiaduję się nowej rzeczy o pisaniu

Dowiaduję się czegoś nowego o pisaniu.

 zerkając w lewo zobaczyłem owego psa

Zerknąwszy w lewo zobaczyłem psa. Eeej. Grzebiesz mi w biurku :P

 Nie napiszę, gdyż jestem przekonany o skuteczności tych życzeń

Mmm, ale to by nie było życzenie, tylko… zaklęcie? Akt mowy?

 Może moc zamieniania słów w rzeczywistość ma ograniczenia. Szczerze wątpię.

Dlaczego wątpi?

 Tak naprawdę moje życzenie jest wręcz absurdalne, ponieważ aby w ogóle być odbieranym jako pisarz trzeba napisać książkę i wydać ją w jednym z tych korpo-podobnych wydawnictw.

To dlaczego tak nie napisze?

Moje życzenie było jak powiedzenie "Chciałbym latać", mając na myśli latanie samolotem.

Hmmmm.

 Co chwilę popijałem wodę, która nie wiadomo jak znalazła się obok mojego stanowiska pracy.

Troszkę nienaturalne.

 zwróciłem uwagę na to, że unoszę się nad fotelem

A może po prostu: zauważyłem?

 Wokół mnie zaczęły pojawiać się istoty

Rym: Wokół mnie zaczęły się pojawiać istoty.

 Gdy skończyłem pisać, wszystko wróciło do normalności.

Czyli wylądował, a stwory zniknęły?

 Czucie powróciło, a ręce, niczym trzymane w ogniu, parzyły.

Nie mówiłeś, że zniknęło. Te ręce… hmm.

 Został on szybko zaakceptowany.

Wkrótce został przyjęty.

 Tym samym przestałem lewitować.

Tym samym? https://wsjp.pl/haslo/do_druku/47222/tym-samym

 Z tego doświadczenia wyniosłem kilka rzeczy.

Hmm.

 przyjąć jako pewnik zasady działania

Przyjąć za pewnik, ale… hmm.

 Dzieje się to wtedy, gdy instrukcja potrzebuje innych czynników, aby możliwe było jej spełnienie.

Dziwne zdanie.

 pisać o swoim zarobku wynikającym z dobrze prosperującej firmy

Pisać o tym, jak dobrze zarabiasz dzięki prosperującej firmie.

 Jak już wcześniej wspomniałem, istota stojąca za tym wszystkim nie posiada wyobraźni

Nie ma wyobraźni. Firmę jeszcze można posiadać, ale wyobraźni na pewno nie.

 Dlatego życzenie o wysokim dochodzie

Życzenie wysokich dochodów.

 słucha nie tylko słów wylewających się z tego notatnika

Poplątane metafory.

 zakończyłem pisać

Skończyłem pisać, albo zakończyłem pisanie "Mistygonii".

 Stwierdzanie faktów wraz ze wspominaniem wydarzeń z przeszłości

Znaczy się, oba jednocześnie – a każde osobno?

 Jakby informacje go nie interesowały. Byt, który tym wszystkim rządzi, jest niczym pisarz. Ma skłonność do tworzenia, a nie duplikowania czy zmieniania.

Hmm, ale pisarz tworzy informacje, tylko nie o realnym świecie, nie?

 nawet te napisane w przeszłości

…?

 ze trzy razy odnotowałem ruch

Mylące zderzenie tonów, potknęłam się.

 Życzenia nierealne są chwilowe.

Hmm. Życzenia nierealne dają się spełnić tylko na chwilę?

 Nie są to dzieła idealne, raczej tylko szkice wymagające dopracowania.

Hmmmm.

 oddzielająca rzeczy nierealne i realne

Oddzielająca rzeczy nierealne od realnych; rozdzielająca rzeczy nierealne i realne.

 Te drugie to rzeczy nieistniejące, ale związane zasadami rzeczywistości.

"Te drugie" czyli realne (spójrz na poprzednie zdanie). Więc… chyba istniejące, nie?

 dlatego, że nie naruszę żadnych zasad świata pisząc go

Przed "pisząc" przecinek. "Realny" i "możliwy" to nie to samo.

 Tak jakby świat walczył z rzeczami wymyślonymi, próbował je systematycznie zwalczać.

Ooo, inercja ^^ Fajna myśl.

 Dla bezpieczeństwa muszę przyjąć, że wszystkie zasady stały się prawdziwe

Dlaczego?

 badał, testował i próbował

I inne synonimy :P

 To najważniejszy etap mojej relacji z tym czymś

Etap?

 Bój się, istoto, która nasłuchujesz.

Ciekawe, co ona teraz zrobi… bo musi działać szybko, jeśli w ogóle.

 pozytywne opinie krytyków

… wrr.

 szukam artykułów w prasie

Lepiej: szukam w prasie artykułów. Trzymaj temat przy remacie.

Przeglądając jeden ze znanych portali internetowych poświęcony wiadomościom dnia dzisiejszego, natrafiłem na interesującą wzmiankę.

Przeglądając jeden ze znanych portali internetowych, publikujący wiadomości, natrafiłem na wzmiankę, która mnie zaciekawiła.

 Nikt na początku nie połączył tych dwóch straszliwych przypadków.

Z początku nikt nie powiązał tych dwóch przypadków.

 W obu, zaniepokojeni sąsiedzi zaczęli skarżyć się na nieprzyjemne zapachy z mieszkań.

Bez przecinka. Zaczęli się skarżyć.

 owych czterech ścian

Nie wydziwiaj.

 nawet krewni ich nie rozpoznali

Rym (zastali – rozpoznali).

 Rozwiązanie tych dwóch spraw jest jedno. Ta sama osoba zamordowała obydwu redaktorów i nadal pozostaje na wolności. Uważajcie na siebie.

Pospieszne.

 Zastanawiający jest sposób dokonania tych morderstw.

Hmmm.

w kosmitowym stylu

W stylu kosmitów. Skąd wniosek, że to kosmita?

Tymczasem to coś musiało w jakiś sposób ugruntować swoją egzystencję w naszym świecie.

Mętne. Coś mi tu błyska, ale mętne.

 Potrafi pojawić się

Aliteracja.

 wypełniam wszystko czego ono chce

Robię wszystko, czego ono chce.

 Zdaję sobie sprawę, że pozostało mi bardzo mało życia. Chciałbym sam sobie je odebrać zanim zro….

… to nie wynika z tego, co było wyżej. Przed "zanim" przecinek.

 zapytał wbijając wzrok

Zapytał, wbijając spojrzenie. Albo świdrując wzrokiem, też by grało.

 aby wprowadzić trochę zamieszania

Hmm.

 – Nie uważasz, że to mogło wydarzyć się naprawdę?

Hmmm.

 Nikt nie był podejrzany, dopóki nie znaleziono martwego Mariusza Stefanowicza.

Czyli dziennikarza, który o tym napisał, a nie narratora. Więc policjanci zastosowali bat-dedukcję :) (Zerknęłam wyżej – nie, jednak nazwisko inne… ale podobne, to mylące.)

 sztampowe przesłuchanie

Sztampowe jest opowiadanie, ale przesłuchanie – raczej nie.

 przesłuchanie przeprowadzane ze wszystkimi autorami

Przesłuchanie wszystkich autorów.

 Siedział przed biurkiem.

Przy biurku.

 którego istnienie aż do dzisiaj prokuratura ukrywała

Lepiej: którego istnienie prokuratura ukrywała, aż do dzisiaj.

 – Nie mamy już niczego do omówienia – oświadczył prokurator i wskazał na drzwi.

Wskazał drzwi. Co on taki wściekły?

 Niedźwiecki opuścił gabinet nawet się nie żegnając.

Niedźwiecki opuścił gabinet, nawet się nie żegnając.

 Wyglądał na zdenerwowanego faktem, że zmarnował tyle czasu.

Zapewniasz, a fakt i opinia – to nie to samo.

 Dotarł do ostatniego wpisu i przestał.

Przestał się przyglądać?

 widniał wielki czerwony napis, jakby ociekający krwią

Hmm.

 Wcześniej go tutaj nie było.

Anglicyzm: Wcześniej go nie było.

Hmmm… trochę straszne, ale właściwie… nie można się oprzeć temu notatnikowi? Trudno się tak zanurzać w ontologiczną naturę rzeczywistości. Filozofia, która tu błyska, jest ciekawa i mogłeś ją jednak rozwinąć, bo…

 chciałem utworzyć taki klimat tajemniczości, niewiedzy, może wywołać uczucie obcości.

Mmmm, no, nie do końca się udało. Głównie dlatego, że zaczynasz od filozofii, która nastawia czytelnika intelektualnie, a potem skręcasz w straszenie. Największym wrogiem strachu jest śmiech, ale myślenie jest drugim. Horror, który czytelnika rozśmieszy, albo taki, który go nastawi analitycznie, nie spełnia swojego zadania. Boimy się tego, co niezrozumiałe, nie – niezrozumiane.

Przepraszam, że przykład biorę z własnej szuflady, ale tutaj: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/24935 unikałam śmiechu jak zarazy. Zresztą – przeczytaj.

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hej Tarnino,

dzięki za wpadnięcie. Poprawię wszystkie wypisane błędy, a te twoje opowiadanie przeczytam.

 

dlatego, że zaczynasz od filozofii, która nastawia czytelnika intelektualnie, a potem skręcasz w straszenie. Największym wrogiem strachu.

No tak, rozumiem, że to się nie łączy. Wcześniej nawet nie pomyślałem, że takie rzeczy mogą się wykluczać.

Postaram się jeszcze dzisiaj przeczytać twoje opowiadanie.

Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki!

Kto wie? >;

Ha, ha, człowiek uczy się całe życie :)

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie strasz, nie strasz ;P (Teoria: narrator jest wampirem wysysającym talent. Teoria jest całkiem wariacka i bezzasadna, ale tak mi wpadła.)

Ano prawdopodobne.

 

Czyli wylądował, a stwory zniknęły?

Tak, dokładnie tak. Czytasz mi w myślach. :P

 

Nie mówiłeś, że zniknęło. Te ręce… hmm.

Teoretycznie pisał bez przerwy. Zostawiłem to na razie, ale musisz mi powiedzieć, czy taka logika nie jest przypadkiem zbyt naciągana. Jeśli będzie to dodam jakieś zdanie o tym wcześniej.

 

 

 

Poprawione! Dzięki, Tarnino!

Kto wie? >;

Czytasz mi w myślach. :P

Muahahaha XD Ale "Ej! Grzebiesz mi w biurku!" to był komentarz XD

 

Co do rąk, nie do końca wiem, co masz na myśli. Co tu ma być naciągane?

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Alee "Grzebiesz mi w biurku" tak mi się wpasowało w tekstangel.

 

Co do rąk, nie do końca wiem, co masz na myśli. Co tu ma być naciągane?

No, że nie mówiąc, że stracił czucie w rękach, mówię o tym, że to czucie powróciło, ponieważ jest napisane, że pisał przez długi okres czasu.

Coraz bardziej plączę. Wybacz.

 

 

Kto wie? >;

Alee "Grzebiesz mi w biurku" tak mi się wpasowało w tekstangel.

Noooo, dobra :)

No, że nie mówiąc, że stracił czucie w rękach, mówię o tym, że to czucie powróciło, ponieważ jest napisane, że pisał przez długi okres czasu.

Mhm. Skoro tak, to może być – myślałam, że pytałeś o ten ogień.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hejka. Przeczytalam i choc nie lubie horrorow to spodobalo mi sie. Sorki za brak polskich liter. Znalazlam ze trzy babole ale kiedy zeszlan do komentarzy to okazalo sie ze Tarnina odwalila juz czarna robote. Do jednej rzeczy sie przyczepie Pies powstal znikad. Nie usmiercasz go bo masz dobre serce. I co sie z nim potem dzieje. Po trzech dniach pisania powinien zdechnac z pragnienia. Gdzie tu dobre serce?

Noooo, dobra :)

No tak się idealnie wpasowało. Nie mogę normalnie XD.

 

Dzięki za pomoc, Tarnino!

 

Nova:

 

Znalazlam ze trzy babole

A to możliwe, że coś z listy Tarniny przez przypadek przeoczyłem.

 

Pies powstal znikad.

Ano, jak wszystko w tym opowiadaniu. Co do dobrego serca, to mój bohater po prostu o nim zapomniał, tak o. Muszę przyznać, że dobrej pamięci nie miał do takich rzeczy.

Kto wie? >;

Cześć,

 

wydaje mi się, że temat mocno eksploatowany ostatnio, nawet na naszym portalu już jest historia o podobnym “zeszycie” – Mroczne Wyznania. Przywoływany już Death Note może miał na to wpływ, podobny motyw był także w Harry Potterze (Książę Półkrwi).

 

Jest tutaj kilka przeskoków w historii, które wytrąciły mnie z procesu czytania, np. na samym początku bardzo szybkie przejście do elementu fantastycznego, tego wpływu pisania na rzeczywostość praktycznie bez żadnego uzasadnienia fabularnego:

 

Codziennie dowiaduję się czegoś nowego o pisaniu. Na przykład dzisiaj zauważyłem wpływ na rzeczywistość.

Taka magia raczej nie powinna brać się znikąd.

 

Na koniec miałem również zawieszkę związaną ze zmianą narracji z pierwszoosobowej na trzecioosobową. Nie wyszło to płynnie, wprowadzeni zostali nowi bohaterowie i ich rozterki, dla mnie to minus dla całości historii.

 

Na plus atmosfera historii, przypomina mi ona opowieści Lovecrafta – np. te istoty, które gdzieś tam krążą na granicy widzialności. Myślę, że fajnie byłoby pójść mocniej właśnie w te mroczne nawiązania, to wyszło bardzo dobrze wg mnie ;)

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym pisaniu!

Che mi sento di morir

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cześć! 

 

temat mocno eksploatowany

Zgodzę się z tobą. Chociaż pisząc to nie miałem żadnych death note’ ów na myśli, tak wyszło.

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym pisaniu!

A dzięki i również pozdrawiam oraz dziękuję za poświecenie mi swojego czasu!

 

heart

<3333

Kto wie? >;

Widzę tekst ze ścieżki B :-)

Cieszę się, że nie skończył w szufladzie :-)

 

Nie jest idealny, ale może komuś się spodoba, więc wstawiłem.

Kto wie? >;

Twój zamiar, Skryty, powiódł się. Stworzyłeś historię taką, jaką chciałeś – niezbyt długą, mocno tajemniczą, pełną zagadek i niewyjaśnionych zdarzeń, że o paru trupach nie wspomnę.

Czytało się nieźle, choć wykonanie mogło być lepsze.

 

Ludzi, któ­rzy za­po­mnie­li o ob­li­czu swo­ich ro­dzi­cie­li. → Dwoje rodzicieli miało jedno oblicze?

Proponuję: Ludzi, któ­rzy za­po­mnie­li ob­li­czy swo­ich ro­dzi­cie­li.

 

świe­tla­na przy­szłość przed tobą, pró­buj dalej." → …świe­tla­na przy­szłość przed tobą, pró­buj dalej”.

Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

 

Gdy na­pi­szę, że mój gol­den re­trie­ver zde.. → Zdanie najpewniej miał kończyć wielokropek, ale zabrakło mu jednej kropki.

 

Z tego do­świad­cze­nia wy­nio­słem kilka rze­czy. → A Może: Z tego do­świad­cze­nia wysnułem kilka wniosków.

 

Stwier­dza­nie fak­tów oraz wspo­mi­na­niem wy­da­rzeń z prze­szło­ści… → Pewnie miało być: Stwier­dza­nie fak­tów oraz wspo­mi­na­nie wy­da­rzeń z prze­szło­ści

 

Jak ba­lo­nik prze­peł­nio­ny wodą. → Jak ba­lo­nik na­peł­nio­ny wodą.

Jeśli balonik będzie przepełniony to albo pęknie, albo wyleje się zeń woda.

 

na nie­przy­jem­ne za­pa­chy z miesz­kań. Gdy miesz­kań­cy tych czte­rech ścian nie re­ago­wa­li na proś­by spół­dziel­ni miesz­ka­nio­wej… → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: …na nieprzyjemne zapachy z mieszkań. Gdy zameldowani w nich lokatorzy nie reagowali na interwencję pracowników spółdzielni

 

Z ła­two­ścią do­sta­li się do miesz­kań. Prze­ra­ził ich widok, który za­sta­li. W obu miesz­ka­niach le­ża­ły… → Powtórzenie.

 

Teraz to ja teraz robię wszyst­ko, czego ono chce. → Dwa grzybki w barszczyku.

 

Pi­sa­rzem jest się do końca. I każda hi­sto­ria po­win­na się jakoś za­koń­czyć. → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję pierwsze zdanie: Pisarzem jest się na zawsze.

 

Chciał­bym sam sobie je ode­brać, zanim zro…. → Po wielokropku nie stawia się kropki!

 

Pro­ku­ra­tor z gło­śnym hu­kiem za­mknął dzien­nik. → Masło maślane – huk jest głośny z definicji.

Wystarczy: Pro­ku­ra­tor z hu­kiem za­mknął dzien­nik.

 

pro­ku­ra­tor za­pro­sił go do swo­je­go ga­bi­ne­tu w spra­wie do­cho­dze­nia wobec mor­der­stwa dwóch re­dak­to­rów. → Czy dochodzenie prowadzi się wobec czegoś, czy raczej w sprawie?

Proponuję: …pro­ku­ra­tor za­pro­sił go do swo­je­go ga­bi­ne­tu, aby pomówić o dochodzeniu w sprawie mor­der­stw dwóch re­dak­to­rów.

 

oświad­czył pro­ku­ra­tor i wska­zał na drzwi. → oświad­czył pro­ku­ra­tor i wska­zał drzwi.

Wskazujemy coś, nie na coś.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

… chcę nowe okulary :(

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nah, Tarnino i tak bardzo mi pomogłaś, a zawsze gdzieś tam uchowa się kilka błędów. Uważam, że te okulary, które aktualnie masz są dobre :-).

 

Reg:

 

Dzięki za poświęcenie swojego czasu <3. Takie komplementy, to ja bym z chęcią cały czas wysłuchiwał ;)). Za błędy zabiorę się jutro, wszystko ładnie poprawię.

 

Pozdrawiam!!!

Kto wie? >;

Bardzo proszę, Skryty. Obiecuję, że będę Cię komplementować, pod warunkiem, że tekst na to zasłuży. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

OK, jest pomysł na horror, który może przemawiać do tutejszej społeczności. Oj, taka wyobraźnia spuszczono z łańcucha może nieźle pohulać.

Mnie tam intelektualność nie przeszkadzała, ale może po prostu nie potrafię wyłączyć myślenia, a horrorów i tak się nie boję.

Jak na konkurs, to wydaje mi się, że było za mało obcości. Nie więcej niż w każdym innym horrorze – jeśli potworem jest człowiek, to to już kryminał albo thriller, a nie horror.

Babska logika rządzi!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

cool

 

 

Finklo:

 

Dzięki za wpadnięcie, dużo to dla mnie znaczy.

 

łańcucha może nieźle pohulać

Radzę uważać o czym się pisze, hehe.

 

Reg:

 

Postaram się nie zawieść!

 

 

Pozdrawiam!

Kto wie? >;

Skryty, doceniam Twoje starania. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Finklo:

 

Dzięki za kliknięcie, dopiero teraz zauważyłem!

 

Reg:

 

Melduję, że błędy poprawione.

 

ale zabrakło mu jednej kropki.

Po wielokropku nie stawia się kropki!

Mam pewne podejrzenia…

 

Dzięki za wypisanie błędów i niedociągnięć, jak zawsze jest to bardzo pomocne!

 

Pozdrawiam!

Kto wie? >;

Skryty, ponieważ poprawiłeś usterki, mogę odwiedzić klikarnię. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Co do tych wielokropków…

Wielokropek ma trzy kropki. Trzy są w wielokropku kropki. Do trzech liczył będziesz, wielokropek stawiając, nie do czterech i nie do dwóch, chyba że po drodze do trzech.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Reg:

 

0.0 Aaaaaaa dziękuję bardzo <333. Dzięki wam droga do bibloteki jest coraz krótsza. Może na tym tekście wpadnie pierwszy pisarski kamień milowy, kto wie.

 

Tarnino:

 

A jakbym liczył do pięciu i cofał się o dwa kroki? To też zawsze może być opcja :p. Chociaż po co nadrabiać drogi, jeszcze bym się przeliczył. Umiesz liczyć? Licz trzy kropki w wielokropku.

 

Pozdrawiam was!

Kto wie? >;

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

angel

Kto wie? >;

Fajne opko. Może jedynie wstęp trochę przydługi – refleksje bohatera o pisaniu i jego pisarskie marzenia się ciągnęły, a że to już było wiele razy, to nie zachęcały do dalszego czytania. A potem zrobiło się ciekawie i niepokojąco. Klimat i tempo opowieści dobrze ze sobą współgrają, sposób prowadzenia narracji i reakcje bohatera wypadają przekonująco. Tekst czyta się przy tym lekko. Przyjemna lektura. Kliku klik. 

It's ok not to.

Miałem tę niewątpliwą przyjemność betować to opowiadanie.

Niestety, nie mam okularów tak dobrych jak Tarnina czy reg, a nawet jakbym miał i okulary i mikroskop, nie dopatrzyłbym się wielu z tych błędów.

Nie pamiętam już dokładnie swojej opinii z tego pierwszego czytania, pewny jednak jestem, że była pozytywna.

Utwór mocno rezonuje z tym, co mi samemu jest bliskie. Pewien autotematyzm jest pewnie właściwy każdemu pisarzowi, jednak rozważanie tych właśnie ciemnych stron twórczości i pisarskiej wszechmocy, mimo że podejmowane wielokrotnie nawet przez największych, nie jest moim zdaniem tematem wyczerpanym i jeszcze nie jedno można napisać i z jeszcze niejednej strony rzecz oświetlić.

Przy czym zadawane w opowiadaniu pytania uznaję za o wiele ważniejsze od zwykłego: dlaczego piszemy? Ale od tego pytania, które tu między wierszami odczytuję, zacznę.

 

Pisząc, oddalam od siebie strach i niepokój. Pisząc zostawiam za sobą ślad. Ślad niezmazywalny, ślad wieczny, buduję posąg trwalszy niż ze spiżu.

 

Czymże jest więc pisanie? Terapią? Sposobem na nieśmiertelność? Z pewnością pisanie może być procesem odkrywania, samopoznawania i leczenia, jednak narrator nie rozwija tego wątku. Odwołuje się za to do Exegi monumentum aere perennius… Horacego, świadom jest więc, że zarówno pytanie jak i ta pierwsza odpowiedź – nie są nowe.

Pismo to medium wyjątkowe, o sile potężnej, zdolne nieść nasze myśli odbiorcom odległym o stulecia. Ale czy rzeczywiście piszemy z takich pobudek? Może z jednej strony małostkowych (bo egocentrycznych), ale z drugiej – bardzo wzniosłych (bo – idąc w purpurę – wieszczom jesteśmy równi)?

 

(…) refleksje bohatera o pisaniu i jego pisarskie marzenia się ciągnęły (…)

dogsdumpling przeszkadzał ten rozwlekły początek, dla mnie – wręcz przeciwnie – było go wręcz za mało.

 

Chętnie poczytałbym jeszcze podobnych rozważań – choćby przez chwilę. Czy pisanie jest aktem twórczym czy komunikacyjnym? Lem w “Wielkości urojonej” wśród wielu wstępów do nieistniejących książek napisał również taki teoretycznoliteracki, który rozbijał to zagadnienie na drobne, ale nadal czuję niedosyt – nadal chciałbym o pisaniu dowiedzieć się więcej.

A czego dowiadujemy się z opowiadania?

Autor szybko (jak dla mnie zbyt szybko) – z wyżyn filozofii rzuca nas do konkretu – oto pisarz – dosłownie – uzyskuje twórczą moc. Nie jest to wszechmoc, nie jest to też żadne creatio ex nihilo, ale jest to moc wielka, wpływająca na rzeczywistość w sposób wręcz magiczny (ale czy naprawdę magiczny – tego nie wiemy – może chodzić tu o zaawansowaną technologię – choć zabicie redaktorów nożem i ten trop gdzieś gubi).

Jest to zarazem moc niszcząca.

Sposób, w jaki moc ta niszczy – zarówno narratora, jak i innych przypomniała mi stary film “Zakazana planeta” z 1955 roku z Leslie Nielsenem (którego bardziej kojarzymy z ról komediowych) – nie streszczając całości, w filmie, jak u pradziadka psychoanalizy Zygmunta Freuda, ludzka psyche poddawana jest wiecznym napięciom pomiędzy id, ego i superego. Id to część nieświadoma, instynktowna, popędowa, domagająca się natychmiastowej gratyfikacji, natychmiastowego zaspokojenia swoich zachceń, kierująca się zasadą przyjemności. Superego to zinternalizowane normy. Ego jest atakowane z obu stron, próbując rozwiązać konflikty popędowości i reguł społecznych. Podobnie jak we wspomnianym filmie, to nienazwany “potwór z Id” staje się głównym zagrożeniem jednostki, która otarła się o wszechmoc.

 

Istota z opowiadania – której natury nie poznajemy aż do ostatniego wersu – odpowiada na życzenia narratora – te zapisane, nawet w cudzysłowie. A nawet na te – niewypowiedziane.

I znów pobrzękuje mi tu pytanie: czemu piszemy? Ale w nieco innym rejestrze, o wiele niższym niż te wzniosłe tony początku.

Moglibyśmy długo mówić o tym, że piszemy, gdyż słowa mają moc, mogą inspirować, zmieniać świat na lepsze, bo potrafią odkrywać, oświecać, rozpalać, ponieważ uczą, wytyczają nowe drogi, pozwalają na ścieranie najróżniejszych poglądów. Ale czy te idee to jedyne, które pojawiają się w naszych głowach, gdy myślimy o nas – pisarzach?

A co gdyby się okazało, że przyświecają nam o wiele niższe pobudki?

Czyż nie chcemy być sławni, poważani, cytowani? Czyż nie chcemy by inni, którzy nas w różny sposób gnębili albo choćby niedoceniali, pewnego dnia nie zobaczyli naszej prawdziwej wartości, której dowieść pragniemy jak Faramir Denethorowi?

Czyż nie chcielibyśmy się czasem odgryźć tym wszystkim, którzy godzili w naszą wrażliwość, w nasze dobre mniemanie o sobie, w naszą miłość własną?

 

Niech ten, kto choć raz nie chciał udowodnić czegoś, albo wręcz dokopać tym, co go nie docenili albo nie zrozumieli, albo wręcz całemu światu – pierwszy rzuci piórem!

 

I brawa dla autora za pokazanie tej ciemnej strony twórczości…

Ale ciemna to strona nie tylko kreacji – ale jakiejkolwiek władzy w ogóle. 

 

Ciotka Spidermana rzuca “Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność” – ale ta wielka odpowiedzialność nie jest nam tak po prostu dana – jest nieustanną walką ze sobą samym. Spidermana, gdy ma okazję zemścić się na zabójcy ciotki – powstrzymuje przyjaciel. A gdy nie ma tej życzliwej osoby w pobliżu, kto nas powstrzyma?

 

Ostatnio wydarzyło się coś ciekawego. Przeglądając jeden ze znanych portali internetowych, publikujący wiadomości, natrafiłem na wzmiankę, która mnie zaciekawiła. Wydrukowałem ją i wklejam tutaj w celach informacyjnych:

*

BRUTALNIE ZAMORDOWANO DWÓCH REDAKTORÓW POPULARNYCH CZASOPISM PUBLIKUJĄCYCH OPOWIADANIA

 

Zwróćmy uwagę, że narratora ta wzmianka… zaciekawiła.

Nie jestem pewien, czy dobrze rozumiem psychologiczny mechanizm za tym odczuciem.

Próbowałem się wczuć jak najgłębiej i nie jestem pewien, czy uwzględniwszy to wszystko co napisałem, odczuwałbym w takim momencie tylko zaciekawienie?

Wskazówką może być akapit wyżej, że oto narrator już czytuje tylko pochwalne dytyramby, że już – skończył z krytyką – jej nie czytając. Może i względem świata utracił częściowo krytyczny stosunek, jak względem swojej twórczości? Skoro jedno może wpływać na drugie, skoro jedno z drugim się przenika, czyż postacie w tym rzeczywistym świecie – są naprawdę rzeczywiste?

Przypomina mi to książkę “Kraina Chichów” Jonathana Carolla. Tam również pisarz obdarzony został wielką mocą. I również – moc ta miała dość upiorne oblicze. Myślę, że Carolla trudno w budowaniu grozy dogonić, jednak w gruncie – snuta opowieść – jest prosta, mówi z grubsza o tym samym. O ciężarze potęgi. O odpowiedzialności.

 

Jest coraz gorzej. Tracę nad tym stworzeniem władzę.

Nie wiem, dlaczego nadal pozwala mi pisać. To ONO zaczyna mi rozkazywać.

 

Przychodzi więc moment refleksji. Nasze chcenia szarpią nas co raz mocniej. Tym mocniej im większa jest nasza zdolność wpływu na rzeczywistość.

 

Starożytni, tworząc swoich Bogów – czy to Izraelici, Egipcjanie czy Grecy – dali im moc ponadludzką. A jednocześnie – obdarzyli ich jakże ludzką małostkowością, rozdmuchaną do boskich rozmiarów – Zeus chędożył co tylko mógł, Jahwe w zemście palił całe miasta, Maat pożerała serca tym, którzy żyli wbrew nakazom bogów.

A jeśli człowiek pozyskał by coś z mocy boskiej?

Byłoby jeszcze gorzej.

Platon w usta Glaukona wkłada opowieść o pasterzu Gygesie, który znalazł pierścień na ręce trupa, w rozpadlinie po trzęsieniu ziemii. Pierścień ten miał tę cudowną właściwość, że po przekręceniu oczkiem do środka dłoni czynił noszącego niewidzialnym, po przekręceniu na zewnątrz – widocznym.

Gyges mając taką moc, bałamuci żonę króla, zabija monarchę i przejmuje władzę po nim.

Platon zastanawia się, co by było, gdyby istniały dwa takie pierścienie, każdy z nich zapewniający nie tylko niewidzialność, ale i zupełną bezkarność czynów – jeden noszony przez człowieka sprawiedliwego i drugi – przez niesprawiedliwego.

Autor “Dziennika Pisarza” – nie wprost – jednak stawia tezę, że nikt by się takiej mocy nie oparł. 

 

Każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie 

John E.E. Dalberg-Acton

 

Jednak podobnie jak w “Portrecie Doriana Graya” Oscara Wilde – zejście ze ścieżki sprawiedliwości, ulegnięcie pokusie bezkarności, używanie do woli tego pierścienia Gygesa – ma swoją cenę – i jest to cena najwyższa. Wręcz standardem jest w tego typu utworach – że jednostka doświadczająca złudy wszechmocy – zatraca się w niej i traci wszystko, co było dla niej cenne…

 

 

 

Swoją drogą, ciekawe byłoby zestawienie w jednym utworze obu mrocznych sił w duszy pisarza – i tej symfoni chceń dziecięcych, tego bardzo bliskiego ciału festiwalu pragnień przyziemnych, wręcz prostackich…

 

– Jaką masz radę dla młodych pisarzy?

– Pijcie, dupczcie i palcie masę papierosów.

Charles Bukowski

 

i nienawistnego, krwiożerczego wewnętrznego krytyka, o którym pisała choćby OldGuardAntywenie.

 

 

 

– "A ty czego pragniesz?" – przeczytał na głos mężczyzna.

Wziął do ręki najbliższy długopis i zaczął pisać. 

 

Jak Ty odpowiesz na to pytanie?

 

 

 

PS.

Nie jestem pewien, czy jeszcze potrzebujesz klików, ale klikam.

 

entropia nigdy nie maleje

Czy pisanie jest aktem twórczym czy komunikacyjnym?

A nie może być tym i tym?

 wpływająca na rzeczywistość w sposób wręcz magiczny (ale czy naprawdę magiczny – tego nie wiemy – może chodzić tu o zaawansowaną technologię

Dostatecznie zaawansowana technologia nie różni się od magii ;)

 “Zakazana planeta” z 1955 roku z Leslie Nielsenem (którego bardziej kojarzymy z ról komediowych)

Oooo, jaki on był wtedy młody i poważny ^^ Ale Freud? Seriously?

 gdyby się okazało, że przyświecają nam o wiele niższe pobudki

A musimy mieć tylko jeden powód?

 Niech ten, kto choć raz nie chciał udowodnić czegoś, albo wręcz dokopać tym, co go nie docenili albo nie zrozumieli, albo wręcz całemu światu – pierwszy rzuci piórem!

 Ciotka Spidermana rzuca “Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność”

To był wujek :) Tracisz punkt nerdowski :)

 Skoro jedno może wpływać na drugie, skoro jedno z drugim się przenika, czyż postacie w tym rzeczywistym świecie – są naprawdę rzeczywiste?

Mmmm, filozoficzne mizianko ^^

 Tym mocniej im większa jest nasza zdolność wpływu na rzeczywistość.

Niestety…

 Maat pożerała serca tym, którzy żyli wbrew nakazom bogów.

Akurat ona miała taką pracę, nie robiła tego dla przyjemności (i to chyba nie Maat pożerała, tylko Pożeracz Serc).

 Platon zastanawia się, co by było, gdyby istniały dwa takie pierścienie, każdy z nich zapewniający nie tylko niewidzialność, ale i zupełną bezkarność czynów – jeden noszony przez człowieka sprawiedliwego i drugi – przez niesprawiedliwego.

Mmm… https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/platon-panstwo.html

 Więc gdyby istniały dwa takie pierścienie i jeden by sobie na palec włożył człowiek sprawiedliwy, a jeden niesprawiedliwy, to nie znalazłby się chyba żaden człowiek taki kryształowy, żeby wytrwał w sprawiedliwości i nie śmiałby wyciągać ręki po cudze ani go tykać, chociażby mu wolno było, i z rynku bez obawy brać, co by tylko chciał, i do domów wchodzić, i obcować z kim by mu się podobało, i zabijać, i z więzów uwalniać, kogo by tylko zechciał. I inne rzeczy robiłby pomiędzy ludźmi, będąc do bogów podobnym. Postępując tak, nie robiłby nic innego niż drugi – na jedno i to samo wychodziliby obaj.

Ta bezkarność wynika z niewidzialności, to raz. Po drugie – tutaj Platon streszcza pogląd, który chce obalić. A po trzecie – są jeszcze hobbici ;)

 Wręcz standardem jest w tego typu utworach – że jednostka doświadczająca złudy wszechmocy – zatraca się w niej i traci wszystko, co było dla niej cenne…

Owszem, stary motyw. Nie bez przyczyny, mam wrażenie.

 Swoją drogą, ciekawe byłoby zestawienie w jednym utworze obu mrocznych sił w duszy pisarza – i tej symfoni chceń dziecięcych, tego bardzo bliskiego ciału festiwalu pragnień przyziemnych, wręcz prostackich… (…) i nienawistnego, krwiożerczego wewnętrznego krytyka

Id kontra superego?

 Jak Ty odpowiesz na to pytanie?

A ja odpowiem:

"Nie ma w świecie pisarza, który by nie umarł

ale czas to, co po nim zostało, ochrania.

Nie napisz ręką swoją żadnej rzeczy, która

nie cieszyłaby ciebie w chwili zmartwychwstania."

Choć jak się tak rozejrzę, to ludzie chyba wstydu nie mają…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dogsdumpling:

 

Dzięki za wpadnięcie i poświęcenie swojego czasu oraz kliknięcie! Cieszy mnie to, że mimo początku, udało mi się Ciebie zaciekawić.

 

Jim:

 

Wow, ale recenzja, niespodziewałem się. Przeczytałem całą od deski do deski i wprowadziłeś mnie w tryb rozmyślania o pisaniu, który zresztą miałem, gdy pisałem ten tekst. Temat ciekawy. Pisanie sprawia, że powstają rzeczy nowe i ciekawe, ale gdzie jest granica? Co jeśli zbytnio utożsamiamy się z naszymi bohaterami?

Co do kliknięć to, jeśli się nie pomyliłem, jest ostatnie. c; Pierwszy tekst w bibliotece, aż się łezka uroniła. Masz razem z Bruce w tym swoją cegiełkę. Bez waszej pomocy przy becie, nic by nie powstało. <33

 

 

Pozdrawiam was!

Kto wie? >;

Tarnino:

 

No tak, to był wujek Ben.cool

Kto wie? >;

Otóż to :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

laugh

Kto wie? >;

Gdyby ciotka miała wąsy byłaby wujkiem, oczywiście macie rację, coś mi mózg nocną porą, jak to mawia (czy też pisze) Tarnina  wykonał niedozwoloną operację (i nastąpi jego zamknięcie).

 

Ale Freud? Seriously?

Możliwe, że umysł mi dalej płata figle, film widziałem baaaaardzo dawno temu, ale mógłbym przysiąc, że pojawiający się tam potwór jest nazywany “potworem z Id”.

Co do samego pradziadka Freuda – w swoich czasach był rewolucjonistą, jeśli chodzi o myślenie o ludzkiej psychice. Dziś mocno się zdezaktualizował, wiele z jego przemyśleń wprowadziło w ślepy róg naśladowców i poprowadziło na manowce kontynuatorów. Ale mimo to – istnienie nieświadomej części naszej umysłowości, istnienie jakiejś formy popędowości i zinternalizowanych norm – jest uznawane powszechnie, nawet jeśli nie nazywa się tego już id ani superego. Nawet skrajni behawioryści nie negują istnienia pewnych “zmiennych pośredniczących” pomiędzy bodźcem a reakcją, a specjaliści od CBT starają się przez racjonalny świadomy umysł oddziaływać również na nieświadome i ukryte.

Swoją drogą, to świadomość wydaje się naszym największym przekleństwem, a nie te warstwy głębsze. Żyć bez świadomości, że się żyje byłoby o wiele mniej okrutnym bólem. Ale to temat na zupełnie odrębną, długą dyskusję.

 

 

Golum mi też przyszedł na myśl (skoro już pisałem o pierścieniu dającym niewidzialność) – ale komentarz już i tak sam z siebie był długi i bałem się, że autora nim zanudzę :) Historia zna zresztą więcej magicznych pierścieni i większość z nich wyciągała z ludzi co najgorsze (przykładowo Pieśń o Nibelungach).

I masz rację Tarnino co do Maat – rzeczywiście miała taką pracę, ale myślę, że ta praca sprawiała jej przyjemność :) Sama w sobie była uosobieniem sprawiedliwości, więc podążanie drogą Maat, było czynieniem dobra. I oczywiście to Ammit pożerała serce (i gnieżdżącą się w nim duszę, a właściwie jej najważniejszą część, bo dusz człowiek w mitologii egipskiej miał aż dziewięć). Tak więc pomieszałem mocno, za co przepraszam.

Przepraszam.

I wujka, i egipskie boginie i Was przede wszystkim :)

Przy okazji sorki skryty, że pod Twój tekst zajrzałem tak późno (w obu sensach: późno w nocy i późno po publikacji), konkurs erofantastyczny mnie mocno pochłania, a także ogranicza moją obecność na portalu (przez samoograniczenie: bym czasem czegoś nie zobaczył, czego zobaczyć nie powinienem).

Skoro masz już dość klików – gratuluję biblioteki!

 

 

entropia nigdy nie maleje

Jimie,

nie zanudziłeś mnie, a o Golumnie z chęcią bym poczytał :p.

 

Twój tekst zajrzałem tak późno

Oj tam, lepiej późno niż wcale. Plus rozumiem. Też mam czasem tak, że kompletnie nie znajduję czasu na poczytanie czegoś na portalu.

 

Pozdrawiam!

Kto wie? >;

mógłbym przysiąc, że pojawiający się tam potwór jest nazywany “potworem z Id”.

Niewykluczone, ale ostatnio natykam się na Freuda przy otwieraniu lodówki :) I jeszcze mi mówią, że to filozof, pff.

 Swoją drogą, to świadomość wydaje się naszym największym przekleństwem, a nie te warstwy głębsze.

Mów za siebie ;P

 myślę, że ta praca sprawiała jej przyjemność :)

I to jest recepta na życiowe szczęście :D

 podążanie drogą Maat, było czynieniem dobra

Mhm. Ale pamiętaj o Eutyfronie!

 I wujka, i egipskie boginie i Was przede wszystkim :)

Wybaczamy ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Freuda przy otwieraniu lodówki :) I jeszcze mi mówią, że to filozof, pff.

o.o

Kto wie? >;

skryty

Oj tam, lepiej późno niż wcale. Plus rozumiem. Też mam czasem tak, że kompletnie nie znajduję czasu na poczytanie czegoś na portalu.

Dziękuję za zrozumienie.

 

 

Jim

 Swoją drogą, to świadomość wydaje się naszym największym przekleństwem, a nie te warstwy głębsze.

Tarnina

Mów za siebie ;P

 

Gdybyś nie była świadoma, nie cierpiałabyś przez te warstwy głębsze. Jedynie zwierzęta obdarzone mniej lub bardziej świadomością – cierpią (nie mam na myśli bólu, ból jest o wiele bardziej powszechny w przyrodzie).

 

ostatnio natykam się na Freuda przy otwieraniu lodówki :) I jeszcze mi mówią, że to filozof, pff.

Moda na Freuda wraca z tego co widzę co pokolenie.

Film powstał w latach pięćdziesiątych – więc ze współczesną modą on nie wiele ma wspólnego, bo wtedy jeszcze Freud był w miarę świeży (zmarł niecałe dwadzieścia lat wcześniej).

A to, że przyszywają go teraz do filozofii to pewnie dlatego, że żadna poważna nauka się do niego nie przyznaje ;-) (zresztą “warsztat” jego pracy w sumie tam go umieszcza – Freud nigdy nie wykonał choćby jednego eksperymentu, jego “metoda” nigdy nie miała nic wspólnego z metodami naukowymi, opierała się głównie na introspekcji i ogólnie wszystko co głosił jest po prostu albo z gruntu fałszywe – co przyznali nawet naśladowcy – albo nieweryfikowalne).

W następnym “okrążeniu” zrobią z niego teologa :D

W końcu o religii też pisywał :D

 

 

 

 

entropia nigdy nie maleje

Gdybyś nie była świadoma, nie cierpiałabyś przez te warstwy głębsze.

Owszem, owszem. Ale czy cierpienie jest przekleństwem?

pewnie dlatego, że żadna poważna nauka się do niego nie przyznaje ;-)

… foch! (XD)

W następnym “okrążeniu” zrobią z niego teologa :D W końcu o religii też pisywał :D

Obyś był fałszywym prorokiem… nie, na pewno zrobią. Aaargh, nowy wspaniały świat, wrrr. Foch!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

0.0

Kto wie? >;

Tylko się upić, nie?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Owszem, owszem. Ale czy cierpienie jest przekleństwem?

 

Tak.

 

entropia nigdy nie maleje

Nie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Można cierpieć z wyboru, teoretycznie.

Kto wie? >;

Można, ale nie o to chodzi. Cierpienie jest częścią kondycji ludzkiej. Jeśli na czymś Ci zależy – będziesz cierpiał, kiedy to stracisz (albo staniesz w obliczu straty), w tym sensie owszem, można cierpieć z wyboru. Można też cierpieć perwersyjnie, jeśli komuś cierpienie sprawia przyjemność (chyba znam takich). Ale mam wrażenie, że Jim powiedział raczej, że lepiej być zadowoloną świnią, a ja – że niezadowolonym Sokratesem. I to jest nie do rozstrzygnięcia, bo stoimy na różnych podstawach metafizycznych, a może aksjologicznych.

Więcej o egzystencjalizmie w fantastyce tu: https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/30433 XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Rzeczywiście, widocznie stoimy na zupełnie różnych i niemożliwych do pogodzenia podstawach metafizycznych, a i również aksjologicznych.

Buddyzm – jest cały zbudowany na wychodzeniu z kręgu cierpienia. Jednak to wyzbycie cierpienia wymaga między innymi wyzbycia się pragnień. I czasem nie wiem, co jest gorsze. Widzę, te jasne, radosne twarze tych, którzy w życiu potrafią praktykować Zen, którzy zbliżyli się do nirwany – i z jednej strony im zazdroszczę, z drugiej – współczuję.

Możemy do woli okłamywać samych siebie, że cierpienie jest dla nas dobre. Że zbliża do Boga (jak ktoś w tego Boga wierzy). Że uszlachetnia. Że czyni nas mocniejszymi.

Cierpienie upadla, okalecza i wyzwala w nas to co najgorsze. W pewnym momencie pozostaje nam już tylko jedna myśl – by przetrwać.

I tak – lepiej być zadowoloną świnią niż niezadowolonym Sokratesem. Niestety – zostaliśmy skazani przez ewolucję na bycie kalekimi Sokratesami. Bo to się okazało przystosowawcze wiele lat temu, na sawannie. Bo świadomość i odczuwanie cierpienia – przyspieszało uczenie się. Unikanie popełniania ponownie błędów.

Tyle, że już nie jesteśmy na sawannie, już nie jesteśmy wystawieni na kły drapieżników. I nasze cierpienie – coraz mniej ma sensu. Nie służy nawet nauce – w kółko popełniamy te same błędy, brniemy w te same tarapaty, wybieramy tego samego typu partnerów życiowych, zabijamy się tymi samymi niezdrowymi nawykami. Nawet nasza prokrastynacja – jest ucieczką. Ucieczką od cierpienia by potem – bardziej cierpieć, że prokrastynujemy :)

Gdyby cierpienie było dla nas dobre, nie wymyślalibyśmy na gwałt tylu religii i systemów filozoficznych, byle je okiełznać, nie tłumilibyśmy go używkami, nie przechodzilibyśmy w kółko i wciąż żałoby, nie mielibyśmy tendencji samobójczych, nie nienawidzilibyśmy życia na równi ze śmiercią, za to, że doświadcza nas czymś ponad nasze siły.

entropia nigdy nie maleje

Buddyzm – jest cały zbudowany na wychodzeniu z kręgu cierpienia. Jednak to wyzbycie cierpienia wymaga między innymi wyzbycia się pragnień. I czasem nie wiem, co jest gorsze.

Hmm, skąd buddyzm nagle? Zdaje mi się, bo na buddyzmie się nie znam, że pragnienia i cierpienie są dwiema stronami tej samej monety. Nie pozbędziesz się jednego, nie pozbywając się drugiego – były takie koncepcje i u Greków. Ale pozbycie się wszystkich pragnień – to chyba wylanie dziecka z kąpielą. Trzeba je uporządkować, pozbyć się tych, które są mało warte, tak. Ale wszystkich? I co potem będziesz robił? Więc nie ma czego zazdrościć.

 Możemy do woli okłamywać samych siebie, że cierpienie jest dla nas dobre.

Ale ja nie to powiedziałam (choć bywa dobre – ale nie każde, więc nie cierpienie jako cierpienie). Powiedziałam, że jest nieuniknione. Jesteś człowiekiem – będziesz cierpiał.

 Cierpienie upadla, okalecza i wyzwala w nas to co najgorsze.

Tak. Ale nie zawsze, patrz wyżej.

 Niestety – zostaliśmy skazani przez ewolucję na bycie kalekimi Sokratesami.

Co Ty z tą ewolucją…

 Bo to się okazało przystosowawcze wiele lat temu, na sawannie. Bo świadomość i odczuwanie cierpienia – przyspieszało uczenie się. Unikanie popełniania ponownie błędów.

Wątpię. To cierpiący popełniają więcej błędów, z tego, co widziałam.

 Nie służy nawet nauce – w kółko popełniamy te same błędy

Bo tak, jak tekst sam się nie napisze, tak i Jim musi się przyłożyć do nauki, żeby się czegokolwiek nauczyć. Samo się nie nauczy.

Poza tym – to, że czegoś nie lubisz, nie znaczy, że jest dla Ciebie niedobre. A im bardziej się spinasz, żeby tylko nie cierpieć – tym bardziej cierpisz (i odwrotnie, im bardziej usiłujesz być szczęśliwy, cokolwiek to znaczy, tym bardziej jesteś nieszczęśliwy). Chińska pułapka na palec.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 

entropia nigdy nie maleje

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

entropia nigdy nie maleje

Fajnie napisane, @skryty. :-) Niby wariacja dylematów pisarza, powieści Kinga, lecz jednak nie. Wprowadziłeś swoje treści, odniesienia. Skrzyżowanie grozy, kryminału z horrorem. 

Sprawdziłam wpisy w wątku bibliotecznym i w zasadzie już jesteś w biblio, tylko wpisy czytelników są  czekają na zatwierdzenie przez Użytkowników (automat). 

Podobają mi się obie części opka, jeśli tak je nazwiemy, dziennik i relacja. Dla mnie się dopełniają konstrukcyjnie w krótkim tekście.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Asylum:

 

Hej, dzięki za wpadnięcie i poświęcenie swojego czasu! Cieszę się, że się podobało. No tak, udało (!!!) mi się dostać do biblioteki, niespodziewałem się tego, ale nienarzekam. Wręcz przeciwnie, jestem bardzo zadowolony. Pozdrawiam!

 

Tarnina i Jim:

 

Ale dyskusja. Ja chyba wolę pozostać obserwatorem o.o

Kto wie? >;

 

Che mi sento di morir

Tarnina i Jim:

Ale dyskusja. Ja chyba wolę pozostać obserwatorem o.o

 

Napisałeś fajny kawałek, który był pożaru tej dyskusji zarzewiem. Byle więcej takich tekstów, pod którymi będzie można tak twórczo się spierać :)

 

entropia nigdy nie maleje

A dzięki c:. Postaram się napisać więcej takich tekstów. Taki spór to komplement dla samego tekstu, że udało mu się coś takiego obudzić. Pozdrawiam.

Kto wie? >;

entropia nigdy nie maleje

Byle więcej takich tekstów, pod którymi będzie można tak twórczo się spierać :)

Otóż to!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

c:

Kto wie? >;

entropia nigdy nie maleje

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

cool

Kto wie? >;

wink

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

;-)

Kto wie? >;

angel

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

surprise

Kto wie? >;

devil

entropia nigdy nie maleje

Toss a coin to…

Kto wie? >;

jak dobrze zarabiasz dzięki prosperującej firmy

firmie.

 

Chociaż wydaje mi, że to dla niego bardzo męczące

+się

 

Może to wszystko tak naprawdę jest po prostu zbieg okoliczności i dopowiadam sobie zbyt wiele?

zbiegiem.

 

– "A ty czego pragniesz?" – przeczytał na głos mężczyzna.

Dlaczego cudzysłów? Informujesz nas, że przeczytał i że na głos…

 

Bardzo fajne opowiadanie. Najciekawszy dla mnie był środek, kiedy okazuje się, że słowo staje się ciałem i otacza pisarza. Czytało się przyjemnie i lekko, a fakt podobieństwa tematycznego z innymi opowiadaniami nie stanowił dla mnie problemu. Ciężko dziś być oryginalnym, choć warto próbować, pozdrawiam ;)

Hej, Zanadra!

 

Miło, że wpadłaś. Cieszę się, że udało mi się Ciebie zaciekawić ;). Usterki poprawię jak najszybciej.

 

Pozdrawiam!

Kto wie? >;

Melduję, że wszystko poprawione :)

Kto wie? >;

Gdybym mogła się rozdwoić, może wyłapywałabym wszystkie błędy…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ciężko wszystko zobaczyć, ale i tak twoja pomoc jest niedoceniona.

Kto wie? >;

skryty

Ciężko wszystko zobaczyć, ale i tak twoja pomoc jest niedoceniona.

nieoceniona ;)

Wszyscy tutaj bardzo doceniamy Tarninę i jej cierpliwość.

blush

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

nieoceniona ;)

Tak, to miałem na myśli, czytasz mi w myślach :)

 

Kto wie? >;

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

blush

Kto wie? >;

Sprawnie napisany i wciągający tekst, choć przyznam, że niektóre zagadnienia pozostały dla mnie zagadką.

Hej, Zygfryd!

Miło, że wpadłeś!

Pozdrawiam

 

Kto wie? >;

Cześć,

 

Ciekawe i sprawnie napisane. Taka wariacja na temat bolączek pisarzy-amatorów, połączona z motywem notatnika grozy/śmierci, a przynajmniej tak to odczytałem. Trochę takie mocno zagadkowe (może za bardzo), ale samo pozostawianie pewnych niedopowiedzeń jest dla mnie o.k. Na pewno dość “oryginalny” tekst i pomysł.

 

Pozdrawiam 

Hej! 

 

Dzięki za przeczytanie i poświecenie mi chwilki. Cieszę się, że nie było tak źle.

 

Pozdrawiam!

 

Kto wie? >;

Cześć!

Żywię, przyznam szczerze, pewną niechęć do tekstów pisarzy o pisarzach – z wyjątkiem Kinga, ale dla niego mam zarezerwowanych sporo wyjątków – ale M.G.Zanadra poleciła mi Twoje opowiadanie na Krzyczącym Pudełku i muszę powiedzieć, że nie żałuję. :D Fajne opowiadanie, nawet jeśli tematycznie “nie moje”. Dobrze budujesz suspens, choć technicznie trochę rzeczy jest do poprawy.

Klimat zbudowany w tekście burzyła mi garść rzeczy niezbyt realistycznych. Część z nich da się wyjaśnić magią bytu – wydanie książki w miesiąc po jej przyjęciu przez wydawnictwo :p – ale część nie ma uzasadnienia. Jako przykład wskazałabym artykuł o martwych “redaktorach czasopism”. Niespecjalnie widzę jakąkolwiek gazetę, która ujęłaby temat w ten sposób już w pierwszym doniesieniu o ich śmierci. Pomyślałam, że artykuł serwujący wiadomości o zamordowaniu dwóch osób powiązanych zawodem pewnie zawierałby jakieś dodatkowe informacje, dlaczego ten zawód jest istotny – czy policja coś w związku z nim podejrzewa? I tego dotyczy też druga rzecz – nie jestem przekonana, czy od razu zaczętoby szukać potencjalnego mordercy wśród autorów odrzuconych opowiadań. Wydaje mi się to delikatnie naciągane, a przez to zabawne, co w horrorze jest raczej niepożądane. ;) Moją wesołość wywołał też nieco zachwyt narratora nad podzieleniem dnia na trzy części. Jakoś nie mogę podzielić jego entuzjazmu.

Mimo tych usterek, czytało się przyjemnie. Forma, którą dobrałeś pasuje do długości tekstu, wszystko się ładnie zgrywa, a i zakończenie z prokuratorem i policjantem jest dobrym dopełnieniem opowiadania, zgrabnie rozegrana zmiana narracji. 

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Hej, Verus!

Miło, że jesteś!

(Ale, że zostałem zareklamowany na sb. Nie spodziewałem się.)

 

wydanie książki w miesiąc po jej przyjęciu przez wydawnictwo

Może mieli jakąś pomoc, hehe. Sam im się tekst zredagował, a w ogóle to manuskrypt przyszedł gotowy do wydania. I to do tego z okładką. Nie no, jakoś głębiej o tym nie myślałem. Zapewne uciekło gdzieś w morzu błędów. Chociaż… czy nie mogłoby to zostać, żeby wywoływać takie uczucie nierealności?

 

No właśnie, bo

rzeczy niezbyt realistycznych.

chciałem wywołać takie uczucie wyobcowania, zgubienia, ze szczyptą absurdu i nierealności. Czy wyszło?

 

Treść portalu informacyjnego nie była zamierzona. W sensie nie chciałem, żeby była ona nieprawdziwa i nierealna. Wydaje mi się, że mogło to być lekkie naciągnięcie dla treści i żeby mi się łatwiej pisało.

 

Ten tekst pisałem w styczniu. Niby to nie taki duży kawał czasu, ale był to miesiąc, który stał się moim początkiem przygody z pisaniem. Dzisiaj może napisałbym ten tekst delikatnie inaczej, pozmieniał niektóre fragmenty. Ale i tak jestem zadowolony, że jeden z moich pierwszych tekstów dostał się do biblioteki i zgarnia powiedziałbym, że bardzo dobre opinie.

 

Dzięki za przeczytanie i poświęcenie swojego czasu!

Pozdrawiam!

Kto wie? >;

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Dzięki za wpadnięcie!

Kto wie? >;

Opowiadanie fajne. Tylko wspomnę, że być może pierwszym, kto wpadł na podobny pomysł, był Stefan Grabiński, nasz klasyk, w opowiadaniu “Dziedzina”. Bodaj równe sto lat temu. Później, zdaje się, że i Stephen King, wspomniany zresztą w tekście.

O Grabińskim nie słyszałem, ale wydaje mi się, że King napisał coś podobnego. Dzięki za wpadnięcie.

Pozdrawiam!

Kto wie? >;

No widzisz… Mi się udało.

Kto wie? >;

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No dobra, przyznam, że tytuł mnie zaciekawił, a widząc komentarz Tarniny – wpadłam zobaczyć. Jak już jestem – to czytam.

 

I hej! Bo z tego wszystkiego zapomniałam o przywitaniu. :)

 

Martwię się, że pewnego dnia nic po mnie nie zostanie. Obawiam się, że wszyscy zapomną o moim istnieniu.

Nikt o mnie nie słyszał.

Trochę toporne wprowadzenie. Bohater martwi się, że nic po nim nie zostanie i wszyscy zapomną o istnieniu, ale… brzmi to tak… wydumanie. Poza tym, czemu używa słowa „wszyscy”, skoro w kolejnym zdaniu jest „nikt o mnie nie słyszał”? To „wszyscy” ma dość dużą moc i nie pasuje do tego, jaki jest bohater – a jest niepozorny, skoro nikt o nim nie słyszał.

 

Pisząc zostawiam za sobą ślad. Ślad niezmazywalny, ślad wieczny, buduję posąg trwalszy niż ze spiżu.

Hm, no nie do końca. Pisząc na kartce – łatwo zniszczyć kartkę, w sensie łatwiej niż posąg. Więc czemu to jest trwalsze? Chyba że chodzi o pisanie i bycie sławnym, trwanie w umysłach ludzi. Ale zdanie tego nie podkreśla, co więcej – poprzednie teksty o tym, że bohater jest mało znany, tym bardziej temu przeczą.

 

Ludzi, którzy zapomnieli obliczy swoich rodzicieli.

A czemu takie zdanie?

 

Przed chwilą przecież podzieliłem dzień na trzy równe części. Niby oddzielne dni, w niczym nie różniące się od doby.

W prawdziwym świecie, nieważne, jak będziesz się starać, i tak NIGDY tego nie osiągniesz.

Podobają mi się te zdania. Wprowadzają świeżość, intryguje mnie teraz, do czego zmierza opowieść.

 

Ale czyż autorów tych dwóch odpowiedzi

Hm, czasami wtrącasz takie słowa, które wybijają z rytmu, nie pasują do całościowego stylu. Na początku miałam wrażenie, że dziennik pisze nastolatek, później, że dorosła osoba. I teraz znowu mam wrażenie, że to nastolatek. Brakuje ujednolicenia.

 

Za to historia się rozwija, na plus, że wydarzenia spisane mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Przypomniałam sobie opowiadanie Prattcheta, w którym bohater jego powieści wychodzi z kart. :D

Za to te punkty i możliwości pisania skojarzyły mi się z „Death Notem”, gdzie Raito odkrywał, jak działa notatnik.

Trochę tak wyłożyłeś kawa na ławę, jak działa dziennik i ta istota, ale z drugiej strony rozumiem, że ciężko tu inaczej wybrnąć, żeby nie rozciągać tekstu.

 

Mam wrażenie, że ta istota ewoluuje. Jest coraz bardziej inteligentna. To tylko wrażenie, ale przeraża mnie ono.

Taki jest mój cel. Bój się, istoto, która nasłuchujesz.

W dość krótkim odstępie takie zdania. To w końcu bohater jest przestraszony czy może odważny?

 

Podoba mi się, że istota nabiera mocy w czasie, kiedy bohater pisze. I jest w tym coś takiego intrygującego i strasznego zarazem, że nie wyrzucił dziennika. W pewnym sensie nie mógł, bo istota miała na niego coraz większy wpływ, a z drugiej strony na początku chciał zyskać dzięki niej władzę. Lubię takie motywy, bo choć są dość ograne (spełnianie życzeń i bycie pisarzem ma nawet swój film „Jestem bogiem”, w którym pisarz bez weny zaczyna brać narkotyk, który daje mu moc do pisania), nie mam ich dość.

O Twoim bohaterze wiemy za mało i to jak dla mnie największy minus opowiadania. Bo akcja idzie dość szybko, istota jest tajemnicza i to mnie bardzo cieszy. Nie ujawniasz, kim jest, co robi, czy to kosmita czy piekielny byt, więc przez całość trzymasz nas w niepewności, a brak rozwiązania nie przeszkadza. Są takie opowiadania, że historia z niedopowiedzianym zakończeniem męczy, irytuje, tutaj absolutnie nic takiego nie odczułam.

 

To miało być zwykłe przesłuchanie wszystkich autorów, których opowiadania odrzucono.

Hm, ale zaraz… To znaczy, że on to wymyślił? Oo, no nie spodziewałam się.

 

widniał wielki czerwony napis, jakby ociekający krwią. Wcześniej go nie było.

– A ty czego pragniesz? – przeczytał na głos mężczyzna.

Czekaj, czy dobrze myślę, że istota sprawiła, że książka i sława zniknęła, kiedy bohater zmarł? Czy może to przeoczenie i po prostu chodzi o te dwa odrzucone opowiadania od wydawnictw? Chyba tak, w końcu mieliśmy o tym wspomnienie, a popularny autor nie musi być znany w świecie policji. To bardziej prawdopodobne, choć ta pierwsza opcja też byłaby ciekawa. ;)

Podsumowując, opowiadanie od momentu pojawienia się istoty zaczyna być bardziej mroczne, ale wstęp osłabia moc.

Pozdrawiam,

Ananke

 

Tarnino,

Pisząc, oddalam od siebie strach i niepokój.

A kiedy zostawimy zwykłe „oddalam”, jakie zdanie nam wyjdzie? Bo czy można oddalać strach nie od siebie? Tak się zastanawiam… To by brzmiało, jakby oddalać strach od innych? Czy tak po prostu… z nicości? XD

Pisząc na kartce – łatwo zniszczyć kartkę, w sensie łatwiej niż posąg. Więc czemu to jest trwalsze? Chyba że chodzi o pisanie i bycie sławnym, trwanie w umysłach ludzi.

… to cytat. https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/do-melpomeny.html I chodzi w nim… no, o to, o czym napisałaś.

Ludzi, którzy zapomnieli obliczy swoich rodzicieli.

A czemu takie zdanie?

I czy "oblicze" na pewno tak się odmienia? Coś mi się nie wydaje.

 A kiedy zostawimy zwykłe „oddalam”, jakie zdanie nam wyjdzie? Bo czy można oddalać strach nie od siebie?

Hmm. Można. Jeśli, powiedzmy, kogoś pocieszasz?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hm, no nie do końca. Pisząc na kartce – łatwo zniszczyć kartkę

Rękopisy nie płoną, hehe.

 

Tak w ogóle to cześć Ananke i dzięki za przeczytanie.

Podoba mi się, że piszesz komentarz na bieżąco, komentując konkretny fragment, gdy nie wiesz, co będzie później. Chyba mało osób na NF tak robi.

 

 

I czy "oblicze" na pewno tak się odmienia? Coś mi się nie wydaje.

Oblicza? o.o

 

Pozdrawiam

Kto wie? >;

I chodzi w nim… no, o to, o czym napisałaś.

No tak, ale ma to sens, kiedy jesteśmy znani. Inaczej nasze kartki porwie wiatr i nic tu po nich.

 

Hmm. Można. Jeśli, powiedzmy, kogoś pocieszasz?

O, no to ma sens. ;)

 

Podoba mi się, że piszesz komentarz na bieżąco, komentując konkretny fragment, gdy nie wiesz, co będzie później. Chyba mało osób na NF tak robi.

Skryty, no Tarnina też jest w tej tajemniczej grupie komentujących na bieżąco. :D

 

Ja sam nie wiem. Poprawność momentami u mnie kuleje. :p

Kto wie? >;

No tak, ale ma to sens, kiedy jesteśmy znani. Inaczej nasze kartki porwie wiatr i nic tu po nich.

Ale jak się stać znanym? Trzeba coś osiągnąć…

Ja sam nie wiem. Poprawność momentami u mnie kuleje. :p

Zrobimy jej operację

laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ale jak się stać znanym? Trzeba coś osiągnąć…

No właśnie, bo jak się nic nie osiągnie, nikt nie będzie dbał o nasze rękopisy. ;)

… i przestało mi być wesoło.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

:/

Kto wie? >;

Nowa Fantastyka