
Z góry dziękuję wszystkim za ewentualne zainteresowanie.
U siebie nie będę komentował.
Z góry dziękuję wszystkim za ewentualne zainteresowanie.
U siebie nie będę komentował.
Ostatni pilot misji orbitalnych
Ma dom z ogródkiem w lunaparku NASA
I dziewięćdziesiąt siedem lat na karku.
Drzemie w bujanym krześle na werandzie.
Kapelusz z rondem w pierścienie Saturna
Głaszcze półkule i sny przez podszewkę.
Elvis, pielęgniarz, czyta mu z uśmiechem
Prośby o jedno zdjęcie z autografem,
Nie poruszając krwistymi wargami.
W lepkim powietrzu szumi transfer danych.
Hej Ale się zrobiło poetycko na portalu :). Nie znam się na wierszach, ale jakoś ten słabo mi się rymuje :) Ale pomysł ciekawy :) Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Przyszłość trochę przeraża… a niektórych cieszy, dla mnie najważniejszy jest spokój, ciekawe czy też kiedyś da się go zainstalować..:) To co namalowałeś wierszem, widzę wyraźnie przed oczami. Elvis zyje:) Pozdrawiam
U siebie nie będę komentował.
Nikt tego od Ciebie nie wymaga, Oblatywaczu, ale odpowiedzi na komentarze czytelników są jak najbardziej pożądane.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Jak to bywa podczas splotu różnych zdarzeń,
pilotowi umożliwiał snucie marzeń,
w Serverlandzie,
na werandzie,
krwistowargi Elvis, zwany “pielęgniarzem”. :))
Pecunia non olet
Ładny wiersz, z twistem w końcówce. Nie rzuca na kolana, ale daje radę.
Babska logika rządzi!
Dzięki za opinie. Skoro wg regulatorzy
odpowiedzi na komentarze czytelników są jak najbardziej pożądane,
no to już.
Bardjaskier
Zamiast rymów staram się o rytm, co zdecydowanie lepiej słychać niż widać.
SadButTrue
Jeśli naprawdę zobaczyłaś ten obrazek przed oczami, to czegóż mógłbym chcieć więcej?
bruce
Finkla
Miło być docenionym. Rzucanie kogoś na kolana jakoś nigdy zresztą mnie nie brało:)
Obawiam się, że nie zrozumiałem :/
Known some call is air am
Dzięki, Oblatywaczu. Limeryk sam mi się nasunął, jak tylko przeczytałam o wargach Elvisa. :)
Pecunia non olet
Przeczytałem. Ładny początek. Końca nie zrozumiałem do końca. :(
Outta Sewer i Koala – doceniam zgłoszenia o niezrozumieniu.
Chciałem zostawić przestrzeń dla odbiorcy, jakiś wachlarz możliwości.
Niezbyt lubię objaśniać własną pisaninę, ale niech tam. Tu akurat wyobraziłem sobie przyszłość bez lotów załogowych, z ostatnim żyjącym ich uczestnikiem, mieszkającym w czymś rodzaju skansenu NASA. Świat poszedł w inną stronę, przyziemną, dosłownie i w przenośni – świadczy o tym nazwa krainy i powietrze przesycone informacją. Podbój Kosmosu został sprowadzony do roli reliktu, ikony, jak np. Dziki Zachód i jego zdobywanie.
Dzięki za przeczytanie.
Pozdrawiam.
Ciekawy pomysł na ten wiersz. Muszę przyznać, że wiersze białe wzbudzają we mnie zazwyczaj większe emocje, niż rymowane, o ile są estetyczne, z dobrym rytmem. Zdaję mi się, że masz dar do nadawania zdaniom poetyckiego brzmienia. Odnoszę wrażenie jakby główny bohater utworu był ostatnim, co pozostało z przeszłości, dużo prostszej, w której był w stanie się odnaleźć. Fajny wiersz. Pozdrawiam!!
„Temu, kto nie wie, do jakiego portu zmierza, nie sprzyja żaden wiatr.“ - Seneka Starszy
Szlachcicu, dzięki za opinię.
Pozdrawiam:)