- Opowiadanie: Oblatywacz - Serverland

Serverland

Z góry dzię­ku­ję wszyst­kim za ewen­tu­al­ne za­in­te­re­so­wa­nie.

U sie­bie nie będę ko­men­to­wał.

Dyżurni:

brak

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Serverland

Ostat­ni pilot misji or­bi­tal­nych

Ma dom z ogród­kiem w lu­na­par­ku NASA

I dzie­więć­dzie­siąt sie­dem lat na karku.

 

Drze­mie w bu­ja­nym krze­śle na we­ran­dzie.

Ka­pe­lusz z ron­dem w pier­ście­nie Sa­tur­na

Głasz­cze pół­ku­le i sny przez pod­szew­kę.

 

Elvis, pie­lę­gniarz, czyta mu z uśmie­chem

Proś­by o jedno zdję­cie z au­to­gra­fem,

Nie po­ru­sza­jąc krwi­sty­mi war­ga­mi.

 

W lep­kim po­wie­trzu szumi trans­fer da­nych.

 

 

Koniec

Komentarze

Hej Ale się zro­bi­ło po­etyc­ko na por­ta­lu :). Nie znam się na wier­szach, ale jakoś ten słabo mi się ry­mu­je :) Ale po­mysł cie­ka­wy :) Po­zdra­wiam :)

"On jest dziw­nym wir­tu­ozem – Na or­ga­nach ludz­kich gra Bu­dząc za­chwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Po­wiedz, kogo ob­cho­dzi gra, Z któ­rej żywy nie wy­cho­dzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złu­dze­nia! Na sobie te­stu­je­my Każdą praw­dę i mit."

Przy­szłość tro­chę prze­ra­ża… a nie­któ­rych cie­szy, dla mnie naj­waż­niej­szy jest spo­kój, cie­ka­we czy też kie­dyś da się go za­in­sta­lo­wać..:) To co na­ma­lo­wa­łeś wier­szem, widzę wy­raź­nie przed ocza­mi. Elvis zyje:) Po­zdra­wiamsmiley

U sie­bie nie będę ko­men­to­wał.

Nikt tego od Cie­bie nie wy­ma­ga, Ob­la­ty­wa­czu, ale od­po­wie­dzi na ko­men­ta­rze czy­tel­ni­ków są jak naj­bar­dziej po­żą­da­ne.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Jak to bywa pod­czas splo­tu róż­nych zda­rzeń,

pi­lo­to­wi umoż­li­wiał snu­cie ma­rzeń,

w Se­rver­lan­dzie,

na we­ran­dzie,

krwi­sto­war­gi Elvis, zwany “pie­lę­gnia­rzem”. :))

Pe­cu­nia non olet

Ładny wiersz, z twi­stem w koń­ców­ce. Nie rzuca na ko­la­na, ale daje radę.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Dzię­ki za opi­nie. Skoro wg re­gu­la­to­rzy

od­po­wie­dzi na ko­men­ta­rze czy­tel­ni­ków są jak naj­bar­dziej po­żą­da­ne,

no to już.

 

Bar­dja­skier

Za­miast rymów sta­ram się o rytm, co zde­cy­do­wa­nie le­piej sły­chać niż widać.

Sad­But­True

Jeśli na­praw­dę zo­ba­czy­łaś ten ob­ra­zek przed ocza­mi, to cze­góż mógł­bym chcieć wię­cej?

bruce

yes

 Fin­kla

Miło być do­ce­nio­nym. Rzu­ca­nie kogoś na ko­la­na jakoś nigdy zresz­tą mnie nie brało:)

 

 

Oba­wiam się, że nie zro­zu­mia­łem :/

Known some call is air am

Dzię­ki, Ob­la­ty­wa­czu. Li­me­ryk sam mi się na­su­nął, jak tylko prze­czy­ta­łam o war­gach Elvi­sa. :)

Pe­cu­nia non olet

Prze­czy­ta­łem. Ładny po­czą­tek. Końca nie zro­zu­mia­łem do końca. :(

Outta Sewer i Koala – do­ce­niam zgło­sze­nia o nie­zro­zu­mie­niu.

Chcia­łem zo­sta­wić prze­strzeń dla od­bior­cy, jakiś wa­chlarz moż­li­wo­ści.

Nie­zbyt lubię ob­ja­śniać wła­sną pi­sa­ni­nę, ale niech tam. Tu aku­rat wy­obra­zi­łem sobie przy­szłość bez lotów za­ło­go­wych, z ostat­nim ży­ją­cym ich uczest­ni­kiem, miesz­ka­ją­cym w czymś ro­dza­ju skan­se­nu NASA. Świat po­szedł w inną stro­nę, przy­ziem­ną, do­słow­nie i w prze­no­śni – świad­czy o tym nazwa kra­iny i po­wie­trze prze­sy­co­ne in­for­ma­cją. Pod­bój Ko­smo­su zo­stał spro­wa­dzo­ny do roli re­lik­tu, ikony, jak np. Dziki Za­chód i jego zdo­by­wa­nie.

Dzię­ki za prze­czy­ta­nie.

Po­zdra­wiam.

Cie­ka­wy po­mysł na ten wiersz. Muszę przy­znać, że wier­sze białe wzbu­dza­ją we mnie za­zwy­czaj więk­sze emo­cje, niż ry­mo­wa­ne, o ile są es­te­tycz­ne, z do­brym ryt­mem. Zdaję mi się, że masz dar do nada­wa­nia zda­niom po­etyc­kie­go brzmie­nia. Od­no­szę wra­że­nie jakby głów­ny bo­ha­ter utwo­ru był ostat­nim, co po­zo­sta­ło z prze­szło­ści, dużo prost­szej, w któ­rej był w sta­nie się od­na­leźć. Fajny wiersz. Po­zdra­wiam!!

„Temu, kto nie wie, do ja­kie­go portu zmie­rza, nie sprzy­ja żaden wiatr.“ - Se­ne­ka Star­szy

Szlach­ci­cu, dzię­ki za opi­nię.

Po­zdra­wiam:)

Nowa Fantastyka