- Opowiadanie: Oblatywacz - Plan D

Plan D

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Plan D

 

 

Schować Ziemię, to się łatwo mówi. Niby gdzie? A Księżyc? Co z nim zrobić? Szmelcu tam tyle pozostawiane. Reszta towarzystwa musi zostać, niech krąży, jak zawsze.

Z drobiazgu, co się da, trzeba pościągać z powrotem i niech się spali w atmosferze. Śmieci posprzątać. Te sondy, co już wyszły poza Układ, są tak małe, że może ich nikt nie spotka przez wieki wieków, co daj Boże.

J a k  schować, to jest pytanie.

Żeby wiedzieć, trzeba ustalić, co je tu zwabi, do czego zlecą się z dalekich stron jak muchy. Tlen? Zielenina? Białko? Brak danych. A może już tu były i obejrzały sobie wszystko dokładnie, bez pośpiechu? Zapisały? Szykują się na gotowe? Wtedy gorsza sprawa.

Rozpędzić z całym dobytkiem i uciekać? Hop z naszej elipsy? To jak wyjść z ukrycia, kiedy cię szukają. Rzuca się w oczy. Poza tym zimno, nie przejdzie.

Odwrócić uwagę! Niech przelecą obok, może nie zauważą. Aktywność na Marsie? Detonacje? Dałoby się zrobić, ale za blisko. Będą się rozglądać. Węszyć i kołować. Namierzać. Koło Jowisza? Jeszcze dalej? Lepiej, ale niewielka różnica. I tak nas obliczą.

Kurtyna! Czary-mary i znikamy! Projekcja obrazu na sferze wokół planety. Czapka niewidka, właściwie balon, a my w środku. Sieć naziemnych emiterów, dyfrakcja, energia z jądra. Będzie kosztować, oj będzie. Puści się jakieś umykające żwawo galaktyki, obłoki materii, mrugające gwiazdki, ogólnie: nikogo nie ma w domu. Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr.

Albo czerń jak smoła, tylko bez połysku, owalne Nic! No i co wtedy zobaczą? Gówno zobaczą! Wystraszą się i polecą gdzie indziej.

A jeśli właśnie tego szukają?

Koniec

Komentarze

Cześć, Anonimie! 

 

To ja, Twój piątkowy dyżurny! 

Hmm… Kilka przemyśleń na temat schowania Ziemi? To w związku z jakąś ewentualną "inwazja", czy może raczej przylotem obcych? Tak to zrozumiałem – nie trafiło do mnie. Na początku zbyt dużo domyślania się o czym w zasadzie jest tekst, a na koniec… A na końcu był koniec i tyle. 

Z technicznych rzeczy – proponuję wyjustować tekst 

 

Pozdrawiam! 

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Witaj.

Po co właściwie chować naszą kochaną, poczciwą Ziemię? Czyżby faktycznie zagrażały jej ufoludki? :)) Mnóstwo pytań i domysłów. :)

Brak oznaczenia wulgaryzmu. laugh

Pozdrawiam serdecznie, Anonimie. :)

Pecunia non olet

Ciekawa myśl z tym schowaniem Ziemii.

Czy nas już ktoś obserwuje i to od dawna, jakby chcieli tropiciele starożytnych kosmitów?

Jeśli tak, to po co się ukrywać, skoro żadna nasza technologia nie jest w stanie doścignąć takiej obcej, która wiele tysięcy lat temu już zezwalała na podróże międzygwiezdne?

Skoro nie przed tymi – możliwymi przecież – podglądaczami – to przed kim ukryć Ziemię?

Przed sondami Newmana, a ściślej ich podtypem zwanym sondami berserk?

Chyba o to chodzi autorowi – zgaduję.

Nie wiadomo jednak czego takie sondy szukają.

Utwór, z którego przebija panika – też tego nie wyjaśnia, stawia tylko pytania – i nie wiadomo skąd ta panika się bierze.

Podobnie jak poprzedni odwiedzający – tak i ja, widzę potencjał tekstu, ale jeszcze nie gotowe dzieło.

 

pozdrawiam

entropia nigdy nie maleje

Mam wrażenie, że Ziemia, gdyby chciała, już dawno schowałaby się w jakiejś kosmicznej mysiej dziurze, ale widać woli, aby sprawy kręciły się jak dotychczas.

 

Czap­ka-nie­wid­ka, wła­ści­wie balon, a my w środ­ku. ->Czap­ka nie­wid­ka, wła­ści­wie balon, a my w środ­ku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

 

Krokusie, tekst wyjustowany, dzięki, bo zapomniałem.

Nie trafiło do Ciebie – no cóż, bywa.

Na końcu jest koniec, zgadzam się:)

bruce, jaki to wulgaryzm:) Poprawione.

Pytań i domysłów nigdy dość:)

Jimie, panika jest odpowiednim słowem. Nie określiłem konkretnego zagrożenia, chociaż musi ono być niebagatelne, skoro pomysły obrony przed nim przypominają bardziej katalog pobożnych życzeń niż realny plan. Czy chodziło mi o samoreplikujące się aparaty? Niekoniecznie. Bardziej o sytuację, w której zdano sobie sprawę z ryzyka wszelkiego kontaktu i zdecydowano zatrzeć ślady naszej obecności.

regulatorzy, czapka poprawiona. Nie wiem, skąd mi się przyplątała dawna pisownia.

Co do interpretacji: chęci Ziemi i to, co ewentualnie woli, nie mają znaczenia w tej opowiastce. To ludzie usiłują znaleźć kryjówkę dla planety.

 

Dziękuję Wam za komentarze i pozdrawiam:)

 

Ja wiem, przesadzam z tymi wulgaryzmami, ale tak już mam. :)

Oblatywaczu, biorąc pod uwagę dramatyzm Twojego tekstu, powinien on nosić tytuł “Plan Z”, bo wszystkie poprzednie się już wyczerpały/spaliły na panewce. :)

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Cześć, bruce.

Właściwie tak, mogłoby tak być. Zwykły Plan pewnie też by wystarczył.

Pozdrawiam:)

Ważne, że nadal jest – póki istnieje plan, tli się choć ognik nadziei. :)

Pecunia non olet

A jeśli chodzi im właśnie o grę w chowanego?

Dlaczego takie popularne jest mówienie/pisanie o zagrożeniu ze strony Obcych?

NikolajV, nie można tego wykluczyć. Ale – i tu jest pytanie, które zadaje Koala75 – czego właściwie mielibyśmy się spodziewać po Kontakcie? Temat wałkowany na sto sposobów, od wzruszających opowieści typu E.T. przez faktyczną obcość, jak w Pikniku na skraju drogi czy w Solaris, aż do wrogości, np. w Wojnie światów. Co do mnie, mam pesymistyczną wizję kontaktu. Trochę brakuje argumentów za wzajemną wymianą uprzejmości, korzyści czy nawet neutralnością.

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka