
Schować Ziemię, to się łatwo mówi. Niby gdzie? A Księżyc? Co z nim zrobić? Szmelcu tam tyle pozostawiane. Reszta towarzystwa musi zostać, niech krąży, jak zawsze.
Z drobiazgu, co się da, trzeba pościągać z powrotem i niech się spali w atmosferze. Śmieci posprzątać. Te sondy, co już wyszły poza Układ, są tak małe, że może ich nikt nie spotka przez wieki wieków, co daj Boże.
J a k schować, to jest pytanie.
Żeby wiedzieć, trzeba ustalić, co je tu zwabi, do czego zlecą się z dalekich stron jak muchy. Tlen? Zielenina? Białko? Brak danych. A może już tu były i obejrzały sobie wszystko dokładnie, bez pośpiechu? Zapisały? Szykują się na gotowe? Wtedy gorsza sprawa.
Rozpędzić z całym dobytkiem i uciekać? Hop z naszej elipsy? To jak wyjść z ukrycia, kiedy cię szukają. Rzuca się w oczy. Poza tym zimno, nie przejdzie.
Odwrócić uwagę! Niech przelecą obok, może nie zauważą. Aktywność na Marsie? Detonacje? Dałoby się zrobić, ale za blisko. Będą się rozglądać. Węszyć i kołować. Namierzać. Koło Jowisza? Jeszcze dalej? Lepiej, ale niewielka różnica. I tak nas obliczą.
Kurtyna! Czary-mary i znikamy! Projekcja obrazu na sferze wokół planety. Czapka niewidka, właściwie balon, a my w środku. Sieć naziemnych emiterów, dyfrakcja, energia z jądra. Będzie kosztować, oj będzie. Puści się jakieś umykające żwawo galaktyki, obłoki materii, mrugające gwiazdki, ogólnie: nikogo nie ma w domu. Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr.
Albo czerń jak smoła, tylko bez połysku, owalne Nic! No i co wtedy zobaczą? Gówno zobaczą! Wystraszą się i polecą gdzie indziej.
A jeśli właśnie tego szukają?
Cześć, Anonimie!
To ja, Twój piątkowy dyżurny!
Hmm… Kilka przemyśleń na temat schowania Ziemi? To w związku z jakąś ewentualną "inwazja", czy może raczej przylotem obcych? Tak to zrozumiałem – nie trafiło do mnie. Na początku zbyt dużo domyślania się o czym w zasadzie jest tekst, a na koniec… A na końcu był koniec i tyle.
Z technicznych rzeczy – proponuję wyjustować tekst
Pozdrawiam!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Witaj.
Po co właściwie chować naszą kochaną, poczciwą Ziemię? Czyżby faktycznie zagrażały jej ufoludki? :)) Mnóstwo pytań i domysłów. :)
Brak oznaczenia wulgaryzmu.
Pozdrawiam serdecznie, Anonimie. :)
Pecunia non olet
Ciekawa myśl z tym schowaniem Ziemii.
Czy nas już ktoś obserwuje i to od dawna, jakby chcieli tropiciele starożytnych kosmitów?
Jeśli tak, to po co się ukrywać, skoro żadna nasza technologia nie jest w stanie doścignąć takiej obcej, która wiele tysięcy lat temu już zezwalała na podróże międzygwiezdne?
Skoro nie przed tymi – możliwymi przecież – podglądaczami – to przed kim ukryć Ziemię?
Przed sondami Newmana, a ściślej ich podtypem zwanym sondami berserk?
Chyba o to chodzi autorowi – zgaduję.
Nie wiadomo jednak czego takie sondy szukają.
Utwór, z którego przebija panika – też tego nie wyjaśnia, stawia tylko pytania – i nie wiadomo skąd ta panika się bierze.
Podobnie jak poprzedni odwiedzający – tak i ja, widzę potencjał tekstu, ale jeszcze nie gotowe dzieło.
pozdrawiam
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Mam wrażenie, że Ziemia, gdyby chciała, już dawno schowałaby się w jakiejś kosmicznej mysiej dziurze, ale widać woli, aby sprawy kręciły się jak dotychczas.
Czapka-niewidka, właściwie balon, a my w środku. ->Czapka niewidka, właściwie balon, a my w środku.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Krokusie, tekst wyjustowany, dzięki, bo zapomniałem.
Nie trafiło do Ciebie – no cóż, bywa.
Na końcu jest koniec, zgadzam się:)
bruce, jaki to wulgaryzm:) Poprawione.
Pytań i domysłów nigdy dość:)
Jimie, panika jest odpowiednim słowem. Nie określiłem konkretnego zagrożenia, chociaż musi ono być niebagatelne, skoro pomysły obrony przed nim przypominają bardziej katalog pobożnych życzeń niż realny plan. Czy chodziło mi o samoreplikujące się aparaty? Niekoniecznie. Bardziej o sytuację, w której zdano sobie sprawę z ryzyka wszelkiego kontaktu i zdecydowano zatrzeć ślady naszej obecności.
regulatorzy, czapka poprawiona. Nie wiem, skąd mi się przyplątała dawna pisownia.
Co do interpretacji: chęci Ziemi i to, co ewentualnie woli, nie mają znaczenia w tej opowiastce. To ludzie usiłują znaleźć kryjówkę dla planety.
Dziękuję Wam za komentarze i pozdrawiam:)
Ja wiem, przesadzam z tymi wulgaryzmami, ale tak już mam. :)
Oblatywaczu, biorąc pod uwagę dramatyzm Twojego tekstu, powinien on nosić tytuł “Plan Z”, bo wszystkie poprzednie się już wyczerpały/spaliły na panewce. :)
Pozdrawiam. :)
Pecunia non olet
Cześć, bruce.
Właściwie tak, mogłoby tak być. Zwykły Plan pewnie też by wystarczył.
Pozdrawiam:)
Ważne, że nadal jest – póki istnieje plan, tli się choć ognik nadziei. :)
Pecunia non olet
A jeśli chodzi im właśnie o grę w chowanego?
Dlaczego takie popularne jest mówienie/pisanie o zagrożeniu ze strony Obcych?
NikolajV, nie można tego wykluczyć. Ale – i tu jest pytanie, które zadaje Koala75 – czego właściwie mielibyśmy się spodziewać po Kontakcie? Temat wałkowany na sto sposobów, od wzruszających opowieści typu E.T. przez faktyczną obcość, jak w Pikniku na skraju drogi czy w Solaris, aż do wrogości, np. w Wojnie światów. Co do mnie, mam pesymistyczną wizję kontaktu. Trochę brakuje argumentów za wzajemną wymianą uprzejmości, korzyści czy nawet neutralnością.
Pozdrawiam.
Powiało “Problemem trzech ciał”. No i na czym w końcu stanęło?
Babska logika rządzi!