- Opowiadanie: Koala75 - Żanna i Ostycja

Żanna i Ostycja

Oceny

Żanna i Ostycja

Dżinn w metalowej buteleczce zakopany w ogrodzie, Żanna mogłaby spokojnie opiekować się Markiem, gdyby nie jego dobre serce. Wracając z urlopu, zabrał młodą autostopowiczkę z kotem.

– To jest Ostycja. Uratowałem ją przed pobiciem przez te… ‘pracujące’ przy lesie.  – przedstawił przywiezioną.

Żanna od razu rozpoznała zapach czosnku z pomarańczą. Po cichu kazała psom zająć się kotem. Z chęcią zagoniły go na drzewo i pilnowały, żeby tam siedział. Sama zwróciła się do Ostycji:

– Jestem silniejsza. Jeżeli nie chcesz, bym zamieniła cię w mysz, wracaj do zwykłej postaci, wsiadaj na miotłę, leżącą przed domem i leć stąd.

Marek patrzył oniemiały, jak młoda, ładna dziewczyna zmienia się w starą wiedźmę. Przypomniał sobie, że ‘pracujące’ krzyczały:

– Nie chcemy cię tu, wiedźmo, w naszym rewirze.

Ostycja widziała w Żannie dżinnę, o wiele bardziej doświadczoną niż ona, więc nie zwlekając, odnalazła miotłę, leżącą pod drzewem, wsiadła na nią, i zabierając po drodze kota z drzewa, odleciała w… siną dal.

Markowi wróciła zdolność mówienia i spytał:

– Skąd wiedziałaś?

–  Ten zapach. W domu używały go kobiety, chcąc odpowiednio działać na mężczyzn.

Żanna zadowolona spoglądała w ślad za Ostycją, której się łatwo pozbyła i tylko psuła jej nastrój myśl, że trzeba będzie kupić nową miotłę, a tamta była taka dobra.

 

Koniec

Komentarze

Jak pięknie wątek się rozwija. Chyba pójdziecie w antologię…;)

Konkluzje, jak rozumiem takie, że wszystkie kobiety to czarownice?;)

Lożanka bezprenumeratowa

Ha, twórcze siły Wam kolektywnie dopisują XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

… i kolejna odsłona brzmieć będzie: “W wiosce o nazwie Sina Dal mieszkała pewna wiedźma…”. :))

Pecunia non olet

Ha, ha :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jakie poetyckie są te imiona: Żanna i Ostycja! Czemu ja nie wymyśliłem sobie takiego tytułu (cienias)?!

Misiu, nie zawodzisz!

Kolejna przygoda Żanny – tym razem crossover z Ostycją – misię i to bardzo… jedynie kota szkoda.

Napisze ktoś w końcu coś więcej o kocie? ;-)

 

entropia nigdy nie maleje

No i może nie doczekałem się wesela, ale przynajmniej sprawiedliwości :). 

 

Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

W mordę jeża, ale crossover! Żanna przewinęła mi się gdzieś wcześniej, a teraz fiu, fiu, takie rzeczy.

Ostycjaverse powstaje, nie ma co.

 

Pozdrawiam :)

Jeśli Bóg z nami - któż przeciwko nam?

Nie mogłem odpowiadać na bieżąco każdemu osobno, więc Wszystkim komentującym dziękuję za przeczytanie mojego drubla i Wasze komentarze. To duża frajda dla autora. Serdecznie Was pozdrawiam. :)

Wzajemnie, Misiu, dzięki. :)

Pecunia non olet

Misiu, ale się cieszę, że bierzesz udział w zabawie!

 

Drobnostka:

– To jest Ostycja. Uratowałem ją przed pobiciem przez te… ‘pracujące’ przy lesie.  – przedstawił przywiezioną.

Bez kropki.

 

 

Po cichu kazała psom zająć się kotem.

Dobre. XD Ale mnie rozbawiłeś. :D

 

 

kota z drzewa, odleciała w… siną dal.

Ej, no ale że już? A gdzie walka? :D

 

psuła jej nastrój myśl, że trzeba będzie kupić nową miotłę, a tamta była taka dobra.

No czyli nie tak do końca happy end, bo trzeba kupić miotłę! Trochę namieszała Ostycja, ale coś czuję, że jeszcze wróci z planem zemsty.

 

I witamy wśród znamienitych pisarzy wydających zbiorek opowiadań w formie drabble! XD

Podobało mi się, świetnie wprowadziłeś to w nasz świat i znaną wszystkim Ostycję skonfrontowałeś z Żanną, która nie da sobie w kaszę dmuchać i zna się na czosnku i pomarańczy. Tylko teraz Marek będzie miał powody do rozmyślań, czy może jego urocza Żanna nie jest taka młoda ze względu na miksturę?

 

Pozdrawiam. :)

 

P.S.

Napisze ktoś w końcu coś więcej o kocie? ;-)

Jimie, o kocie to chyba krzkot1988 coś pisał na Mumie, jeśli dobrze kojarzę.

Ananke, Żanna nie jest młodą pięknością i nie udaje takiej. Marek jest jej nowym panem, ale traktuje go trochę jak syna i pamięta, ile mu zawdzięcza. Chętnie opiekuje się też jego domem i ogrodem.

Cieszę się, że zdołałem dołączyć do Waszego grona. :)

Kolejny wątek, choć żyje własnym życiem, nad wyraz zgrabnie włącza się w coraz dłuższą historię. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, proszę, to mamy połączone dwa uniwersa. Aż mnie kusi, by dorzucić jeszcze jedno ;) Mi się :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Reg, taka opinia buduje samocenę. :) Dzięki.

Irko, ulegnij pokusie i dorzuć. :)

Bardzo proszę, Misiu. CPPMS. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

ulegnij pokusie

Mówisz i masz ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Gdy w ulu urodzi się nowa królowa i zacznie walczyć ze starą, to stara albo ucieka, albo przegrywa, bo młodsza ma więcej sił. Może Żanna nie jest aż taka stara ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Się panie spotkały… Ale dobrze, że zadziałała jakaś tam wspólnota jajników i obyło się bez większych strat w wiedźmach i kotach.

Babska logika rządzi!

To już są jakieś podróże jak u Fausta.

Aż tak daleko zajdzie czarująca czarownica?

Żanna nie jest młodą pięknością i nie udaje takiej. Marek jest jej nowym panem, ale traktuje go trochę jak syna i pamięta, ile mu zawdzięcza. Chętnie opiekuje się też jego domem i ogrodem.

Ja tego nie wychwyciłam. XD

 

Aż tak daleko zajdzie czarująca czarownica?

Vacter, żebyś się nie zdziwił. :D

Ostamie, dom Marka nie jest ulem , a Żanna ma po prostu większe doświadczenie. :) 

Finklo, panie są praktyczne, dlatego obyło się bez konfrontacji siłowej. :)

Vacterze, może sina dal wcale nie jest daleko i portale przyspieszają podróże. :)

Ananke, zapomniałem Ci napisać, że wskazaną kropkę usunąłem. Chochlik czasem dostawi znak, ale częściej zabierze lub zmieni. :)

To fantastyka czy metafora? Bo mam wrażenie, że niejedna mamusia przegania potencjalne synowe-wiedźmy, nawet kosztem całkiem dobrej miotły!

I dlaczego ‘pracujące’? Wiesz Misiu, jak czasem ciężko znaleźć dobre jagódki? Nie dziwię się, że te panie broniły swojego rewiru…

M.G.Z., zbieranie jagódek to też praca, ale niedoceniana przez społeczeństwo, dlatego ‘ ‘. Jestem prosty zwierzak, nie znam się na metaforach, na fantastyce też. :)

Nowa Fantastyka