- Opowiadanie: Koala75 - Gra

Gra

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Użytkownicy

Oceny

Gra

Gra się toczy. Czas płynie. Klik. Na ekranie kostka porusza się w prawo.

– To dobrze, moja moc i doświadczenie rosną. Po wygranym starciu z czarownikiem przejąłem jego umiejętności.

Jeżeli na kostce wypadnie parzysta liczba oczek, przejdę na pole nieparzyste i będę musiał pokonać bazyliszka lub mantikorę, albo smoka. Na polu z numerem parzystym miałbym dwóch przeciwników, ale już jestem rycerzem i czarodziejem, mogę ich pokonać.

Żeby tylko nie wypadła dwójka, bo wtedy przyjdzie mi stanąć na trzynastym polu. To by mnie przeniosło na początek gry. Byłbym znowu szewskim uczniem, który się podjął uratować porwaną księżniczkę, zakochanym w niej ze wzajemnością, od chwili przypadkowego spotkania w lesie. Teraz jestem doświadczonym wojownikiem i niewiele potrzeba, bym dotarł do ukochanej. Los, a właściwie twórcy gry mogą sprawić inaczej.

Po następnym kliku kostka może ruszyć w lewo, wtedy gra cofnie mnie o tyle miejsc, ile pokaże się oczek.

Jeszcze dochodzi znaczenie czasu. Dzieciak ma na grę pół godziny. Potem pojawia się na ekranie „Game over” i trzeba zaczynać od początku. Tego nie lubimy, ani on, ani ja. Moje powody już znacie i chyba mnie rozumiecie, a dzieciak nie jest cierpliwy. Jak mu nie uda się wygrać raz i drugi, porzuca tę grę dla innej, bo ma ich wiele. Wtedy zostaję zamrożony w czasie, niekiedy całkiem niedaleko porwanej i nic nie mogę zrobić.

Gdy dzieciak wygra, ja ratuję królewnę, król daje mi uratowaną i połowę królestwa, ale najczęściej nie mogę się tym radować, bo młody zaczyna grę ponownie. Dopiero, gdy znudzi mu się wygrywanie, możemy się cieszyć z moją ukochaną wspólnymi chwilami i rządzić poddanymi sprawiedliwie. Do czasu, aż sobie przypomni o starej grze i znów ją uruchomi.

Może tym razem wygra i odłoży tę grę na dłużej, albo na zawsze.

Koniec

Komentarze

Hej Misiu,

 

parzysta ilość oczek

Liczba oczek, bo oczka są policzalne

 

Byłbym znowu szewskim uczniem, który się podjął uratować porwaną księżniczkę

wydaje mi się, że uratowania porwanej księżniczki 

 

SuperMario? :P 

Ciekawy pomysł i koncepcja. Jedyną moja uwaga, to że rozbicie tekstu na akapity mogłoby uczynić go czytelniejszym.

Żegnaj! Życzę Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!

cheeky

Jest OK, ale co na to małżonka?…

laugh

dum spiro spero

Byłbym znowu szewskim uczniem, który się podjął uratować porwaną księżniczkę

Link, czy to ty? ;)

Na polu z numerem parzystym miałbym dwóch przeciwników, ale już jestem rycerzem i czarodziejem

Co mi przypomina, że najwyższy czas zorganizować sesję w Mage Knighta… ;)

 

Fajny short! :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Ojej, ile zmiennych, ile wyzwań na Waszej drodze. Może namów księżniczkę do skorzystania z portalu;) Ups to nie to opowiadanie;)

Lożanka bezprenumeratowa

Miłe do przeczytania, ale to przecież relacja z gry planszowej. Wręcz dziennikarska. Jednak schemat gry wystarczająco odpływa i można przyjemnie przeczytać jako literacki fragment, choć z planszy nie zmiata :)

 

A co do zgadywanek, to powinno być Mario Party. Tak?

Fajne :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Strażniczko, zmieniłem ilość na liczbę. Więcej nie zmienię, bo to w końcu uczeń szewski. ;)

Bosmanie, vox populi… ‘Poszatkowałem’. :)

Fascynatorze, czyja małżonka?

Cezary, mnie tam nie ma. To mówi postać z gry.

Łowuszko, grę zaprojektowali twórcy. Dzieciak ma niewielki wpływ na jej przebieg, podobnie jak szewski uczeń, postać z gry. Ja nie mam żadnego. :)

Vacterze, to mówi postać z gry. Czy to relacja dziennikarska? Jakie zgadywanki?

Irko, taki komentarz, jak od Anet, ma wagę i cieszy. :)

Bohater też człowiek, a jak. Ładne :)

Jeszcze dochodzi znaczenie czasu.

Nie lepiej “kwestia czasu”?

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Greasy, uczeń szewski nie zna słowa kwestia. :)

 

Ładne. Smutne i do refleksji. heart

Nie lepiej “kwestia czasu”?

Nie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnina:

 

Nie i tyle. Temat zamknięty, proszę użyć opcji szukaj laughcool

 

Koala:

Jakie zgadywanki?

Zauważyłem w komentarzach później, że ludzie zaczynają zgadywać gry, więc strzeliłem swoją propozycją.

Nie i tyle. Temat zamknięty, proszę użyć opcji szukaj laughcool

Podobno jestem autorytarna. No, to proszę.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Autorytat, ukłony moje.

Tarnino-Queen, moje niskie ukłony. surprise Okazuj nam jednak dalej swą łaskę, prosimy.

wink

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Fajne :) 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Młody pisarzu, miło, że tak to oceniasz.

Zgrabny szorcik. Podobał mi się.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Okazuje się, że gry żyją własnym życiem i dla ich bohaterów byłoby znacznie lepiej, gdyby grający dawali im więcej wytchnienia. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fasoletti, to autora cieszy.

Reg, w tej grze pewnie tak. A w ogóle i szczególe, to nie gram już w żadne gry od wielu lat – czasu brak. :)

Misiu, nigdy nie grałam w żadną grę, nawet wtedy, kiedy miałam dużo czasu. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, znajdą się tacy, którzy powiedzą, że nie wiesz, ile straciłaś. Mnie wśród nich nie ma. :)

Misiu, a niech sobie mówią, ja i tak wiem, że żadnych strat nie poniosłam. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, na pewno nie. Jest i zawsze było mnóstwo ciekawszych sposobów zużywania/tracenia czasu. :)

Misiu, cieszę się, że podchodzisz do sprawy ze zrozumieniem. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, brak mi zrozumienia dla dobrowolnego podejmowania się roli dyżurnej. Czytać dla przyjemności – tak, z obowiązku – nie. Dyżurnych nieustannie podziwiam.

Misiu, nie mam wrażenia, że czytanie jest obowiązkiem. Czytam, bo to sprawia mi przyjemność (no, może z pewnymi wyjatkami). Czytanie opowiadań dodanych w dni moich dyżurów niczym się nie różni od czytania innych opowiadań.

A dyżurnych nie należy podziwiać – dyżurnych należy naśladować. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, nie byłbym w stanie. :(

Misiu, a znasz wszystkie swoje stany? Bo ja nawet połowy swoich nie poznałam. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, stan dyżurnego NF przekracza moje możliwości.

regulatorzy

Misiu, a znasz wszystkie swoje stany? Bo ja nawet połowy swoich nie poznałam. ;)

 

Reg: bardzo zgrabne sformułowanie – bezczelnie kradnę i może gdzieś użyję :)

 

Misiu, jak zwykle u Ciebie – lektura była przyjemnością. A los biednego bohatera gry mnie przejął. Kto wie, może sami jesteśmy tylko takimi bohaterami? W końcu temat życia w symulacji, stary jak literatura fantastyczna – ostatnio na nowo odżywa i staje się modny :)

 

entropia nigdy nie maleje

Reg, stan dyżurnego NF przekracza moje możliwości.

Misiu, bycie dyżurnym to tylko jeden dzień w tygodniu, a bywa i tak, że żadne opowiadanie się wtedy nie pojawia. No i nie musisz czytać wszystkich, wystarczy 50%. A Ty i tak dużo czytasz.

 

Reg: bardzo zgrabne sformułowanie – bezczelnie kradnę i może gdzieś użyję :)

Jimie, będę uradowana i zaszczycona. :D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, nie byłbym obiektywny w swoich opiniach. Pewne teksty omijam szerokim łukiem, a jeżeli nieopatrznie przeczytam, wolę nie skomentować. Zresztą nie mam wiedzy literackiej.

Jimie, ciekawy byłem Twojej opinii, zwłaszcza po Twoim “Czosnek: gra paragrafowa“. O życiu naszym w symulacji wolę nie myśleć. Pozdrawiam. :)

Widzę, że czosnek niektórym zalazł za skórę, a nawet poszedł w pięty ;-)

Postaram się już takich tekstów nie popełniać… za często :D

A co do symulacji – czasem wolałbym potrafić w nią uwierzyć, niestety jestem strasznym niedowiarkiem – jako istota głęboko wątpiąca (dubio ergo sum) – nie jestem w stanie.

Hipoteza symulacji po wyrzuceniu nieistotnych ozdóbek, jeśli chodzi o sedno, niczym się nie różni od hipotezy osobowego Boga / bezosobowego Absolutu.

entropia nigdy nie maleje

dubio ergo sum

Oj, chyba dubito (spytaj ninedin) ^^

Hipoteza symulacji po wyrzuceniu nieistotnych ozdóbek, jeśli chodzi o sedno, niczym się nie różni od hipotezy osobowego Boga / bezosobowego Absolutu.

Hmmmmmmm. Hipoteza symulacji (poza tym, że zakłada – chyba? jakąś inteligencję szczebelek wyżej) opiera się na zwielokrotnieniu poziomów rzeczywistości, ale czy w ten sam sposób? No, nie wiem. Możliwe, że jest tylko neoplatonizmem podłączonym do Internetu ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Też naszła mnie ochota, żeby zaproponować bohaterowi portal. Co by się stało, gdyby wrzucić do niego kostkę?

Role of game player musi być ciężka…

Babska logika rządzi!

Finklo, wszystko zależy od twórców gry. Mogą na przykład zaprojektować taki portal, że jeśli kostka tam wpadnie, to grający dostanie prądem po łapkach. ;)

No, dostanie prądem, ale kostki nie ma i chwilo trwaj. ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, a jeśli twórcy zaprojektują portal, który będzie wybredny i kostkę będzie wypluwał z impetem w kierunku bohatera gry, lub na pechowe dla niego pole? Może nie będą złośliwi. :)

Nowa Fantastyka