- Opowiadanie: Koala75 - Halloween

Halloween

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Finkla, Irka_Luz

Oceny

Halloween

W zeszłym roku w Halloween byłam przygotowana. Miałam wydrążoną dynię do założenia na głowę i duży worek, w którym powycinałam otwory na ręce i nogi. Niestety mama powiedziała, że jestem za mała, żebym sama chodziła, a Max, mój starszy o pięć lat brat, już poleciał do kolegów. Nasza ulica jest daleko od centrum i tu więcej dzieci nie ma, tylko nas dwoje. Zbierało mi się na płacz, gdy rozległ się dzwonek do drzwi.

 – Zobacz, kto tam! – zawołała mama z kuchni.

Przed drzwiami stało Coś. Tak to od razu sobie nazwałam. Było trochę wyższe ode mnie, czarne i nieforemne, całe jakby w worku. Miało kask i za szybą widać było jasne oczy

– Cu…kierek, albo psi…kus. Dobrze? – odezwało się.

– Skąd jesteś? Będziemy razem chodzić – powiedziałam i ucieszona pociągnęłam Coś do swojego pokoju.

– Nie bój się, jestem z SB512, tak wasi naukowcy nazwali naszą planetę – powiedziało, gdy byliśmy w środku.

– Nie boję się, nie widać? To daleko mieszkasz?

– Koło Saturna.

Wiedziałam, że to daleko i ciekawa byłam, jak Coś się dostało przed nasz dom. Ważniejsze jednak było, że mama na pewno pozwoli mi pochodzić w przebraniu od domu do domu, bo nie będę sama. Coś opowiedziało mi, że na wizjofonie zobaczyło, nasze zabawy na Ziemi i teleportowało się, czyli przeniosło i trafiło do mnie, też chciało tak chodzić od domu do domu. Mówiło jakoś do mojej głowy i rozumiałam go. Musiałam mu opowiedzieć, co to jest psikus, bo nie wiedziało.

Mama zajrzała do nas i na widok Cosia powiedziała:

– Ale się dziwnie ubrałeś. Chyba nie będzie ci wygodnie.

Potem zwróciła się do mnie:

– Załóż swoje przebranie. Możesz iść z kolegą, Tylko nie wychodźcie poza naszą ulicę.

Nie wiem, czemu uznała, że Coś to chłopak, ale ja też tak czułam. Prędko założyłam swój strój, wzięłam koszyczek na łakocie i wybiegliśmy. Właściwie podskakiwaliśmy, bo Coś odbijał się jak piłka, a ja go naśladowałam. Sąsiedzi się śmiali na nasz widok i chętnie dawali cukierki i czekoladki. Tylko na końcu ulicy pan Miser wyskoczył do nas przed dom, wymachiwał laską i krzyczał:

– Wynoście się. Nic nie dam i jeszcze skórę wam przetrzepię.

Wtedy Coś skierował jakiś promień w jego stronę, złośnika obróciło i biegiem znalazł się za drzwiami, które mu jeszcze przyłożyły z tyłu.

– Ty, ale to fajnie, tak umieć – powiedziałam rozśmieszona do Cosia.

– Tego nas uczą, żebyśmy umieli się bronić przed zwierzołakami.

Wróciliśmy do mnie. Przy podziale łakoci okazało się, że on woli czekoladki, a ja cukierki. Potem znikł, bo miał wyznaczony czas, ale umówiliśmy się na spotkanie w tym roku, też w Halloween. I miał się dowiedzieć w domu, jak mogłabym go odwiedzić.

 

Teraz wiem, że chłopaki mogą być całkiem do rzeczy, gdy są z innej planety. 

Koniec

Komentarze

Czołem Koalo! Ciekawy, klimatyczny short na jutrzejszą okazję, czytało się dobrze i pomysł jest ciekawy :)

Żegnaj! Życzę Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!

Słodka dziewczynka! Dobrze, że Coś okazało się przyjazne, ale to pewnie wpływ SB512. Koalo, uważam, że powinieneś napisać książkę dla dzieci.

Cześć! To nawet na tym forum muszą pojawić się pogańskie obrzędy?! :)

 

A tak poważnie, kolejny sympatyczny szorcik spod Twojego pióra :) 

 

Koalo, uważam, że powinieneś napisać książkę dla dzieci.

Podpisuję się pod tym. Kupiłbym moim dzieciakom :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Spoko. Usuń jedno być w jednym z dwóch pierwszych zdań, bo nieco kole. W kwestii realizmu, to pomijając kosmitę, bo to fantastyka, ale, cholera, który rodzic puściłby dziecko, z opisu i zachowania wnioskuję, że pewnie początek podstawówki, samo, bez zweryfikowania, kim jest Coś?

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Bosmanie, dobrze, że się czytało, bo czasem okazjonalne są niewypałem. :)

M.G.Z., na książkę dla dzieci jestem za mały. To są najbardziej wymagający odbiorcy. :(

Cezary, patrz linię wyżej. Możesz przetestować ten tekst na swoich dzieciach. :)

Fasoletti, sugerowaną zmianę zrobiłem. Masz rację również w sprawie reakcji matki. Przyjmijmy, że Coś wzbudziło takie zaufanie w magiczny sposób. Mam ciąg dalszy, który to tłumaczy, ale nie wiem, czy dam, bo co za dużo, to…

Niestety mama powiedziała, że jestem za mała, żebym sama chodziła, a Max, mój starszy o pięć lat brat, już poleciał do kolegów.

Za mała na co? Nie pasuje mi odmiana.

Czyli kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa?;)

Lożanka bezprenumeratowa

Szczerze wyznam, że nie przepadam za tekstami pisanymi „na okoliczność”, ale Twoja historyjka, Misiu, jest bardzo zacna i spodobała mi się nad wyraz. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Łowuszko, to mówi zwykła dziewczynka, a nie zrozumiałem, co mają do tego Wenus i Mars.

Reg, tak mnie jakoś zebrało na tę “okoliczność”. Cieszę się, że Ci się spodobała miniaturka.

 

Misiu, okazało się, że tym razem „okoliczności” sprzyjały Twojej pasji twórczej. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, to nie pasja, to czasem przymus oderwania się od czynności w realu. ;)

Misiu, nie wiem, co czynisz w realu, ale skoro czasem czujesz przymus oderwania się od tego, odrywaj się i rób to tylekroć, ilekroć najdzie Cię ochota. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, właśnie to zrobiłem i rezultat będzie w Poczekalni. Ryzyk, fizyk – choć nie jestem fizykiem. :)

No to pędzę do poczekalni! :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, jak widać, nie ma, jak autoreklama. :)

Cóż, Misiu, nie można się z Tobą nie zgodzić. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, tylko czasem, wyjątkowo. :)

Misiu, może to właśnie ten wyjątek. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, może na pewno. :D

Misiu, i to jest jasne postawienie sprawy. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, jasne, bo szybko się robi ciemno. :)

Istotnie, Misiu. Ciemnista ciemność zapada teraz wcześnie. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, trochę łatwiej wstać, gdy nie jest zupełnie ciemno. :)

Misiu, kiedy się budzę i wstaję, zawsze jest już całkiem jasno. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, przyznaję się, że Ci zazdraszczam. :(

W takim razie, Misiu, życzę Ci, abyś przestał zazdraszczać i jak najszybciej zaznał przyjemności budzenia się w jasności dnia. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, staram się, staram. :)

Misiu, mam nadzieję, że starania zostaną uwieńczone sukcesem. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dobry wieczór Koalo,

 

Na wstępie powiem, że dla mnie trochę za słodko. Przyjąłem jednak do wiadomości, że to takie naturalne dziecięce zachowania (choć ja czasem napotykałem inne odcienie dzieciństwa).

Natomiast niezbyt przełknąłem moment:

 

– Cu…kierek, albo psi…kus. Dobrze? – odezwało się.

– Skąd jesteś? Będziemy razem chodzić – powiedziałam i ucieszona pociągnęłam Coś do swojego pokoju.

Rozumiem, że bohaterka była w trakcie emocjonalnego “flow”, ale brakuje mi opisu wszystkich tych rzeczy, które owe “flow” by uzasadniło. Ot stwierdza, że mama jej nie puści i pierwszy obcy zostaje od razu wybrany na partnera. Być może ona jest szalona, ale też zaskakująca jest reakcja obcego, który automatycznie zgadza się z wolą dziewczyny. Taka idylla bez nuty przeszkody przechodzi przez gardło jak nadmiar słodyczy. Ciągła zgoda bez wyraźnych uzasadnień. Mama też chyba niezbyt ogarnia rzeczywistość, skoro bez sprzeciwu wysyła dziecko z obcym. Fantastyka niby rządzi się własnymi prawami, ale nieskrępowany przepływ zdarzeń nie wydaje się porywać.

 

Oczywiście jest atmosfera, klimat opowiastki. To tekst tworzy, ale wszystko idzie jak po maśle i każe czytelnikowi po prostu uznać “No tak, przyszedł typek, ta się zgodziła, ta pozwoliła i sobie poszli”.

 

 

Wszystko co napisałem wyżej możesz skreślić, jeżeli ów “Coś” jest postacią zmyśloną przez dziewczynkę, a mama też ewentualnie trochę się orientuje, że coś siedzi tylko w głowie. Wtedy to wszystko ma sens i ciekawi bardziej. Jeżeli jednak postać Cosia funkcjonuje jako byt realny (na ile realny może być w tym świecie) to nieco zbyt wymarzony jak na postać z krwi i kości (bądź kosmicznej substancji, utrzymującej stworzenie przy życiu). Jednak niektóre fragmenty wskazują, ze dziewczynka musiałaby nosić w swoim umyśle tak z połowę rzeczywistości, skoro dochodzi do scen przemocy zbiorowej :)

Vacterze, gdzie znalazłeś w tym tekście sceny zbiorowej przemocy?

Piszesz, że dla Ciebie za słodko. Wiem, że to Twój odbiór, ale mam wrażenie, że sporo użytkowników NF oczekuje tekstów, w których dzieje się coś przerażającego albo przynajmniej niedobrego. Postacie mają postępować logicznie nawet w sytuacjach nienormalnych (chyba, że w snach). Trudno mi znaleźć tekst, przy którym mógłbym odpocząć od brutalnej rzeczywistości. Stąd pewnie moje cukierkowe miniatury. Ucieszyły mnie opinie, że ta opowiastka nadaje się dla dzieci i w tym duchu napisałem kontynuację, w której przy okazji pośrednio wyjaśniam postępowanie mamy, dziewczynki i Cosia. Znów bez elementów grozy, więc część zaglądających do tekstu będzie zawiedziona. Historyjka dla dzieci, z elementami fantastyki, mająca bawić, nie straszyć.

Przedstawiłem Koalo moje spostrzeżenia. Jako dyżurny chciałem wskazać w miarę uczciwie możliwe problemy. Co do przemocy, to chodziło mi bardziej o wskazanie, że Coś jest zauważony na świecie (skoro strzela w kogoś), a nie, że to coś strasznego w tekście. Strzela, czy kieruje promień.

Vacterze, dziękuję za komentarze. Doceniam i ‘przemyśliwam’. Na naukę nigdy za późno. Pozdrawiam. :)

Krótkie lekkie i bardzo fajnie się czytało :) 

MPJ, to dobrze. Znaczy, udało się nie zanudzić. :)

Sympatyczny tekst. Cukierkowy, można rzec. ;-)

Spodobało mi się ostatnie przemyślenie małej bohaterki. W punkt. ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, czekałem, kiedy ktoś zauważy to ostatnie zdanie. Na Ciebie można liczyć. :) heart

PSNP. ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, usiłowałem z pomocą wujka Googla rozszyfrować ten skrót, ale dostałem dziwne informacje. Np., że jest to Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli Plastyków, albo z MONu, z Wojskowego Centrum Metrologii, że jest skrótem procedury szacowania niepewności pomiaru. Czy możesz rozwinąć wypowiedź? Mam nadzieję, że nie jest to ten wojskowy skrót. :D

Misiu, PSNP – Polecam SNa Przyszłość. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg prawdę rzecze.

Babska logika rządzi!

Reg & Finklo, w takim razie wykorzystam nową wiedzę i PSNP z moimi grafomańskimi miniaturkami. :)

O, i to jest praktyczne zastosowanie nowej wiedzy. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wobec takich nauczycielek nawet największy głąb mądrzeje w głąb. :)

O, fajne :) Już trochę po Halloween, ale i tak mi się uśmiechęło. Fajnie mieć kolegę z obcej planety :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irko, bo: chłopaki mogą być całkiem do rzeczy, gdy są z innej planety ?

Całkiem sympatyczny tekst, choć historia do rozbudowanych z pewnością nie należy :)

Zygfrydzie, miło, że zajrzałeś. Moje teksty są krótkie, żeby oszczędzić czytelnika. :)

Nowa Fantastyka