
Hej
Tekst bez bety więc przepraszam za błędy – oczywiście jeśli jakieś są :)
Prezent – Kevin sam w domu – horror
Miłej lektury :)
Hej
Tekst bez bety więc przepraszam za błędy – oczywiście jeśli jakieś są :)
Prezent – Kevin sam w domu – horror
Miłej lektury :)
Kevina coś wyrwało ze snu. Leżał w łóżku w kształcie wyścigówki i tarł oczy. Do ciemnego pokoju wpadało przez okno pomarańczowe światło z latarni stojącej naprzeciw domu. Chłopiec ściągnął kołdrę w misie, włożył kapcie i podszedł do parapetu. Chciał zobaczyć, co robi Max. Oparł ręce o szybę, wyglądając przez okno, przy budzie panował spokój. Na zewnątrz sypał śnieg, duże płatki powoli spadały z nieba, by wtopić się w puch zalegający przed domem. Kevin, obserwując drogę jednego z płatków, na jej końcu dostrzegł przysypany śniegiem łańcuch i obrożę Maxa. Pomyślał, że pies znowu się zerwał, chopak przylgnął do okna, próbując dojrzeć zwierzę. Okolica była spokojna, zatopiona w głębokim zimowym śnie, którego nie zakłócał ani pies, ani nawet przejeżdżający samochód. Chłopiec spostrzegł coś innego – głębokie ślady w śniegu prowadzące od chodnika do domu. Przypomniał sobie, że przecież to noc wigilijna. Więc oczywiste było, do kogo mogły należeć pozostawione w śniegu ślady, bo w tę noc tylko jedna osoba odwiedzała domy.
Kevin aż wstrzymał oddech ze szczęścia. Ale tylko na chwilę. Inna myśl dopadła chłopca – czy mama zostawiła w salonie ciastka i mleko dla Mikołaja. Pani z przedszkola uprzedzała, że warunkiem otrzymania prezentu jest pozostawienie na stole poczęstunku i oczywiście zachowywanie się grzecznie przez cały rok. Kevin usiadł na łóżku i zamyślił się. Mama od czasu odejścia taty ciągle o czymś zapominała. Nawet jak się mówi i chodzi. Zataczając się po mieszkaniu, przypominała trochę zombi z bajek i nieraz faktycznie potrafiła przestraszyć Kevina. Chłopiec podejrzewał, że to wszystko przez śmierdzącą herbatę, którą piła i po której często zasypiała. Z zamyślenia wyrwał go niespodziewany dźwięk dochodzący z sypialni mamy. W szczelinie między drzwiami a podłogą Kevin dostrzegł światło, a po chwili usłyszał ciężkie kroki. Chłopiec wpatrywał się w poświatę, nasłuchując. Postać na zewnątrz nagle zatrzymała się przed pokojem. Chłopiec dojrzał jej cień w szczelinie. Zapanowała głucha cisza, a chwila oczekiwania zdawała się nie mieć końca. Niespodziewanie Kevin usłyszał wesołe pogwizdywanie, a następnie odgłos kroków na schodach. Przez szczelinę w drzwiach do pokoju chłopca znów zaczęło wpadać światło.
– Ciasteczka – wyszeptał Kevin.
Zsunął się z łóżka i podbiegł do drzwi. Nacisnął klamkę i wyszedł z pokoju. Od razu na wykładzinie zobaczył ogromne, mokre ślady butów, ciągnące się od sypialni. Wtedy przypomniał sobie, co go obudziło – to był głos mamusi. Kevina w ogóle to nie zdziwiło, też był bliski krzyku wiedząc że Mikołaj jest w domu. Chłopiec ostrożnie wszedł na schody i zajrzał do salonu. Paliło się w nim światło, na stole stało kilka butelek z herbatą mamy, a w kominku wciąż płonął ogień.
Kolejny dźwięk zwrócił uwagę chłopca – ktoś w kuchni odkręcił wodę i zaczął zmywać naczynia, wesoło pogwizdując. Kevin nie miał pojęcia, dlaczego Mikołaj myje ich naczynia, ale postanowił, że nie będzie przeszkadzał. Woda przestała się lać, przez chwilę ktoś stukał czymś metalowym. Następnie otworzył i zamknął szafkę, a ciężkie kroki skierowały się w stronę drzwi wyjściowych, naprzeciwko których siedział Kevin. Teraz chłopiec nie miał już wątpliwości. Czerwona kurtka i spodnie wciśnięte do wysokich czarnych butów, białe włosy, broda i zarzucony na plecy worek – to był Mikołaj. Kevin rozpoznał też melodię, którą gwizdał – to było „We wish you a merry Christmas”. Był pewien, bo sam uczył się słów tej piosenki do przedstawienia. Mikołaj raźno podszedł i otworzył drzwi, następnie wyszedł na zewnątrz. Kevin zbiegł po schodach, rozejrzał się po salonie. Pod choinką nie było prezentów, a skarpeta wisząca na kominku była nietknięta. Spojrzał do kuchni – nigdzie nie było ciastek i mleka. Otworzył drzwi i zatrzymał się w progu. Mikołaj stał pod latarnią, wypuszczając białe obłoki.
– Ja mam ciasteczka! – zawołał.
Mikołaj obrócił się wolno. Teraz Kevin mógł mu się lepiej przyjrzeć. Mikołaj miał krótkie włosy, a broda sięgała ledwie do szyi. Chłopiec zauważył, że jego ubranie jest pomarańczowe, a pod rozpiętą kurtką Mikołaj miał tylko biały podkoszulek.
– Co powiedziałeś? – zapytał Mikołaj, ściągając z pleców czarny worek, który, ku zaskoczeniu Kevina, przypominał te na śmieci.
– Mam ciasteczka i mleko – powtórzył Kevin.
Mikołaj podszedł do chłopca i przykucnął. Wyglądał inaczej niż na obrazkach, ale chłopiec się tym nie przejął. Był już na tyle duży, by wiedzieć, że nie wszystko jest takie, jak się to opisuje. Gdy spojrzał w duże, rozbawione, zielone oczy Mikołaja, był pewien, że to musi być on.
– Ciasteczka i mleko? – zapytał Mikołaj.
W jego oczach widać było radość, chociaż on sam się nie uśmiechał. Kevin pokiwał głową.
– Dobrze zatem, szkoda żeby się zmarnowały.
Mikołaj złapał chłopca za ramię i obaj wrócili do domu.
– No to gdzie te ciasteczka? – zapytał Mikołaj.
– Usiądź przy stoliku w salonie, a ja przyniosę – powiedział Kevin.
– Dobrze – Mikołaj uśmiechnął się oczami i ruszył do salonu.
Kevin poszedł do kuchni, otworzył lodówkę i podsunął taboret. Wspiął się na niego, wyciągnął mleko, a w szufladzie znalazł ciasteczka dla Mikołaja. Czarny worek leżał obok stolika. Kevin zastanawiał się, czy aby nie jest za mały. W środku coś było, ale na pewno nie większe niż kula do kręgli. Nagle chłopca ogarnął smutek. Podszedł i postawił na stole butelkę mleka, obok położył pudełko ciastek.
– A talerz i szklanka, chłopcze? – zachrypiał Mikołaj.
Kevin bez słowa wrócił do kuchni. Martwił się, że w worku Mikołaja nie ma już dla niego prezentu. Podsunął taboret do szafki, by sięgnąć naczynia. Wtedy zobaczył w zlewie coś dziwnego – leżała tam niewielka piła do drewna i młotek. Kevin spojrzał na Mikołaja, ale ten, siedząc plecami do chłopca, wydawał się go całkowicie ignorować. Kevin zabrał kubek i talerz, ostrożnie zszedł z taboretu, mając mieszane uczucia co do odkrycia i wrócił do stołu, podając Mikołajowi naczynia.
– O tak, teraz jest wszystko, co trzeba – powiedział zadowolony Mikołaj, dodał: – Usiądź ze mną, chłopcze.
Kevin przeszedł na drugą stronę stołu i posłusznie usiadł naprzeciwko gościa. Mikołaj podniósł najpierw jedną z butelek mamy, nalał herbaty do kubka, a następnie dolał mleka. Z kieszeni w kurtce wyciągnął paczkę papierosów i zapalił jednego. Zaciągał się głęboko, wypuszczając dym nosem i przegryzając ciastka z talerzyka.
Kevin przyglądał się czarnemu sercu, które Mikołaj miał wytatuowane między kciukiem a palcem wskazującym.
– Co się dzieje, mały człowieku? – zapytał Mikołaj, popijając mleko z herbatą.
Kevin nie odpowiedział. Nie podobał mu się taki Mikołaj. A tym bardziej był niepocieszony, że w worku Mikołaja nie ma już prezentów. No, może poza tą kulą do kręgli, która go w ogóle nie interesowała.
– No, chłopczyku, co się dzieje w tej małej, słodkiej główce?
Kevin nie miał ochoty rozmawiać.
– Gadaj, jak pyta cię starszy! – wrzasnął Mikołaj waląc otwartą dłonią w stół, tak mocno, że aż Kevin podskoczył.
Chłopiec spojrzał przestraszony na Mikołaja, ale zielone oczy gościa pozostały wesołe, duże i okrągłe.
– Ja… – zaczął Kevin – …chciałem dostać prezent.
– Ach tak. – Mikołaj zaciągnął się dymem. – Chciałeś dostać prezent.
Palce Mikołaja zabębniły o blat stołu, poruszając poobijanymi kłykciami.
– A czy byłeś grzeczny? – zapytał Mikołaj.
– A jakie to ma znaczenie, w twoim worku już nie ma prezentów! – wykrzyknął jednym tchem Kevin.
– Faktycznie, nie ma tam już nic dla ciebie.
Kevin posmutniał jeszcze bardziej i był już bliski płaczu.
– Ale wiesz co? – ciągnął dalej Mikołaj. – Dla wyjątkowych dzieci mam wyjątkowe prezenty, takie, które nie mieszczą się w moim worku.
Kevin podniósł głowę i spojrzał na Mikołaja z nadzieją.
– Jednak nadal nie wiem, czy byłeś grzeczny.
Nagle wesołość zniknęła z zielonych oczu, stały się zimne, mokre i nieprzyjemne. Kevin poczuł, jak Mikołaj przeszywa go spojrzeniem.
– No? Byłeś? – warknął, a dłonie Mikołaja zacisnęły się w pięści.
– Byłem – wyjąkał Kevin.
– To świetnie! – zawołał Mikołaj, zgasił papierosa w kubku i nachylił się nad stołem. Jego oczy znów były wesołe i lśniące w blasku kominka.
– Posłuchaj zatem, mam dla ciebie coś wyjątkowego, coś, czego nikt poza rodzicami nie może ci dać. Mam dla ciebie kolejne dni, te słoneczne i deszczowe, chwile wesołe i smutne. Słowem, mam dla ciebie przyszłość, chłopcze.
Kevin patrzył na Mikołaja zmieszany.
– Nie rozumiesz, dziecino? No, nic. Uwierz mi, chłopcze, że jest to najwspanialszy prezent na świecie, ale zrozumiesz to dopiero pewnego ranka. Obudzisz się i przypomnisz sobie mnie oraz naszą rozmowę i wszystko stanie się jasne.
– Czy to będzie tego ranka? – zapytał z nadzieją w głosie Kevin.
– Kto wie? Może już tego.
Kevin zeskoczył z krzesła i zaczął biec po schodach.
– Dokąd to, chłopcze!? – zawołał Mikołaj.
– Do łóżka, bardzo bym już chciał, żeby było rano i może, jak się obudzę, będę miał najwspanialszy na świecie prezent! – zawołał Kevin.
– Z pewnością – powiedział Mikołaj.
– Nie zapomnij swoich narzędzi ze zlewu, Mikołaju! – zawołał ze szczytu schodów Kevin.
Gdy drzwi pokoju chłopca się zamknęły, Mikołaj wstał od stołu i podszedł do zlewu. Wyciągnął młotek.
– Faktycznie, byłbym go zapomniał – powiedział.
Po chwili namysłu zabrał też piłę i wsadził do worka na śmieci, uważając, by nic się z niego nie wylało. Spojrzał na zegarek – dochodziła dwunasta. Noc była jeszcze młoda. Mikołaj pomyślał, że może jeszcze zdąży odwiedzić któryś z domów.
Cześć Bardjaskier!
Bardzo podoba mi się początek i szczegóły wokół których budujesz dziecięcy klimat :)
Kevina coś wyrwało ze snu. Leżał w łóżku w kształcie wyścigówki i tarł oczy. Do ciemnego pokoju wpadało przez okno pomarańczowe światło z latarni stojącej naprzeciw domu Kevina.
Pomysł i konwencja są dla mnie… oryginalne. Opis relacji rodzicielskich był dla mnie autentycznie smutny i plastyczny, bardzo mi tu zagrały emocje (może przez posiadanie dzieci). Emocje i umiejętnie budowane napięcie towarzyszyły mi zresztą do końca tekstu. Jedynie może uwaga, że kulminację i ostatecznie rozwiązanie historii mogłeś troszkę bardziej poprzeciągać i rzucić trochę światła na motywacje Mikołaja, ale to tylko takie subiektywne uwagi :)
Niemniej, jak dla mnie to jest udany kawałek horroru :)
Żegnaj! Życzę Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!
Hej BosmanMat dziękuję za przeczytanie i komentarz :) Bardzo się cieszę, że opowiadanie się podoba. I dziękuję za wyłapanie nadmiaru Kevina, jak tylko będę miał chwilę to poprawie tekst :). Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Bardzie, dorzuć jeszcze gatunek do prezentu;P
Слава Україні!
A ok :) myślałem, że no wiesz jak jest w tagach… No nieważne już dodaje :P Dzięki :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Cześć Bardzie!
Podobalo mi się, jak kreatywnie wykorzystałeś "prezent" konkursowy. Szorcik jest bardzo klimatyczny i ogólnie dobrze napisany. Natomiast horror to Ci wyszedł niezbyt straszny :P Jasne, złodziej i morderca czai się w domu, ale jakoś nie odczuwałem napięcia zwykle towarzyszącego literaturze grozy.
Pozdrawiam!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Hej cezary_cezary dzięki za przeczytanie i komentarz :) Fajnie, że się podobało, jeśli chodzi o grozę, to wiesz, każdego straszy coś innego ;) Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
jeśli chodzi o grozę, to wiesz, każdego straszy coś innego ;)
Pełna zgoda;)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Przypomniało mi się z podstawówki – ,,Święty Mikołaj nocą wędruje, okna wybija, dzieci morduje”… A tak poza tym, to na plus – całkiem udane ukazanie akcji z perspektywy dziecka. Na minus – właściwie gdzie tu fantastyka? Uzbrojony włamywacz to całkiem realne zagrożenie, a przebieg spotkania nie jest mniej prawdopodobny niż w dowolnej niefantastycznej obyczajówce. :\
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
Hej SNDWLKR dzięki za przeczytanie i komentarz :) Fajnie, że znalazłeś plusy w opowiadaniu to zawsze cieszy autora :). A fantastyka, no cóż. Łatwo można z Mikołaja zrobić stwora, lub kosmitę ale w mojej ocenie szorty by stracił na takim przedstawieniu tej postaci. A tak na marginesie, to pomysł, który jest rozwinięciem tego z wyzwania, które wrzuciłeś – Wejście smoka :). Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Przyjemne opowiadanie i fajny klimacik.
Niemniej usunięcie 1/3 Kevinów zrobiło by mu dobrze. W częściach, gdzie mamy jednego bohatera czytelnikowi nie grozi pogubienie się.
No i miejscami tekst się rozjechał, jak tu:
Kevin bez słowa wrócił do kuchni. Martwił się, że w worku
Mikołaja nie ma już dla niego prezentu. Podsunął taboret do szafki, by sięgnąć
po naczynia. Wtedy zobaczył w zlewie coś dziwnego – leżała tam niewielka piła
do drewna i młotek. Kevin spojrzał na Mikołaja, ale ten, siedząc plecami do
chłopca, wydawał się go całkowicie ignorować. Kevin zabrał kubek i talerz,
ostrożnie zszedł z taboretu, mając mieszane uczucia co do odkrycia i wrócił do stołu, podając Mikołajowi naczynia.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Czytało się dobrze, fajny zabieg z powrotem Mikołaja do domu, taki bardzo horrorowy – moment, w którym niebezpieczeństwo mija, ale bohater popełnia błąd (o czym nie wie) i znowu robi się groźnie. Dobry sposób na zbudowanie napięcia.
Co do finału – mam tylko nadzieję, że w worku nie było głowy psa.
Warsztatowo – są jakieś drobne potknięcia tu i tam, ale nic co by mocno przeszkadzało w lekturze. Popieram Ambush, co do nadmiaru Kevinów. Pierwszy akapit podzieliłabym na mniejsze. W środku masz też spory fragment z rozjechanym formatowaniem.
oczywiście zachowanie się grzecznie przez cały rok – zachowywanie się
It's ok not to.
Hej
Ambush i dogsdumpling
Dziękuję wam za przeczytanie i komentarze.
Część Kevinów usunięta, ale jeszcze wrócę do ich usuwania bo do 1/3 chyba nie dobiłem :). Rozjechany tekst został naprawiony.
oczywiście zachowanie się grzecznie przez cały rok – zachowywanie się
Poprawione :)
Cieszę się, że klimat się podobał i zabiegi zastosowane w opowiadaniu :). Jeśli chodzi o to co było w worku to sprawa jest jasna… prezenty dla niegrzecznych dzieci ;).
Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
A tak na marginesie, to pomysł, który jest rozwinięciem tego z wyzwania, które wrzuciłeś – Wejście smoka :).
Wyzwania są fajne.
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
Cześć,
Niestety mi nie podeszło opowiadanie :( Przyznaję, że nie zerknąłem na tagi i bez kotwiczenia sobie tego, że jest to horror trudno tutaj wyłapać jakieś napięcie charakterystyczne dla tego typu treści :(
Przy czym w pewnym momencie wydawało mi się, że fabuła zmierza do jakiejś formy wykorzystania tego dzieciaka.
Co do łapanki to absolutnie nie czuję się kompetentny ;) niemniej wrzucam kilka rzeczy, które mi się wyraźnie rzuciły w oczy.
– Posłuchaj zatem, mam coś dla ciebie wyjątkowego, coś, czego nikt
poza rodzicami nie może ci dać.
Tu coś justowanie się rozjechało.
Mikołaj raźnym krokiem podszedł i otworzył drzwi następnie wyszedł na zewnątrz.
W tym zdaniu na moje oko brakuje przecinka.
Martwił się, że w workuMikołaja nie ma już dla niego prezentu.
Literówka.
Mikołaj stał pod latarnią, wypuszczając białe obłoki.
Chodzi o parę z ust? ;)
Hej
grzelulukas
No czasem tak jest, że tekst zupełnie nie podejdzie :) Tym bardziej dziękuję za doczytanie do końca i komentarz :). Jeśli chodzi o wykorzystanie Kevina to trochę grube skojarzenie. Zastanawiam się, który fragment tekstu Cię naprowadził na tak straszne skojarzenie.
Teksty mi się rozjeżdżają bo coś w wordzie mam nakopane i potem tak mi się dzieje :P
Mikołaj stał pod latarnią, wypuszczając białe obłoki.
Chodzi o parę z ust? ;)
Tak :)
Mikołaj raźnym krokiem podszedł i otworzył drzwi następnie wyszedł na zewnątrz.
W tym zdaniu na moje oko brakuje przecinka.
Mogę niestety tylko zgadywać gdzie go można by wstawić :(
Dziękuję za wskazówki i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Zastanawiam się, który fragment tekstu Cię naprowadził na tak straszne skojarzenie.
W tym Mikołaju było coś nie tak od początku, to wiemy. Więc próbowałem się doszukać o co tu chodzi. Na takie skojarzenie naprowadziły mnie rozmowa Kevina z Mikołajem i didaskalia dialogowe. Ale to takie przelotne skojarzenie, nie przywiązuj do tego wielkiej uwagi ;)
Mogę niestety tylko zgadywać gdzie go można by wstawić :(
Ja bym wrzucił przed następnie
Chodzi o parę z ust? ;)
Tak :)
No to ja bym to jakoś doprecyzował bo może chodzić również o dym z papierosów ew. może to być metafora trawienia grochu czy tam ciasteczek ;)
Aaa no i tych Kevinów jest naprawdę bardzo dużo.
Dobra, już nie marudzę, miłego dzionka.
grzelulukas
Nad Kevinami pracuję :) Przecinek już wstawiam przed następnie, a parę z ust postaram się doprecyzować :). Nie marudzisz, dziękuję za podpowiedzi i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Witaj Bard!
Moim zdaniem fajnie się czyta. Nie potrafiłem wyobrazić sobie Kevina w świecie horroru :P
Co do mojej opinii – cóż – zgadzam się całkowicie z komentarzem cezarego_cezarego. Mało strasznie – do momentu pojawienia się piły w torbie myślałem, że Mikołaj to kochanek mamy Kevina. Wiesz, krzyki z rozkoszy, potem jeszcze pozmywał naczynia :P
Ale ogólnie fajne fajne!
Pozdrawiam
Podejrzewałam, że Mikołaj jest włamywaczem, ale zwątpiłam, gdy Kevin dostrzegł w zlewie piłkę do drewna… – do czego ona włamywaczowi?
Czytało się nieźle, choć wykonanie mogło być lepsze.
Podszedł i położył na stole butelkę mleka i pudełko ciastek. → Z położonej butelki mleko może się wylać.
Proponuję: Podszedł i postawił na stole butelkę mleka, obok położył pudełko ciastek.
Podsunął taboret do szafki, by sięgnąć po naczynia. → Podsunął taboret do szafki, by sięgnąć naczynia.
Sięgamy coś, nie po coś.
Nie podobał mu się taki Mikołaj, a tym
bardziej był niepocieszony… → Zbędny enter.
No może poza tą kulą do kręgli, która w ogóle nie interesowała. → Chyba miało być: No, może poza tą kulą do kręgli, która go w ogóle nie interesowała.
– … chciałem dostać prezent. → Zbędna spacja po wielokropku.
– Posłuchaj zatem, mam coś dla ciebie wyjątkowego… → – Posłuchaj zatem, mam dla ciebie coś wyjątkowego…
…czego nikt
poza rodzicami nie może ci dać. → Zbędny enter.
…chwilę wesołe i smutne. → Literówka.
– Kto wie? Może i już tego. → – Kto wie? Może już tego.
– Dokąd to, chłopcze! – zawołał Mikołaj. → Obok wykrzyknika postawiłabym też pytajnik.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hej
mervedinh
Najważniejsze, że dobrze się czytało i lektura się podobała :). Jak pisałem, każdego straszy coś innego ;). Dziękuję za przeczytanie i komentarz :) i pozdrawiam :)
Hej
regulatorzy
Dziękuję za przeczytanie i komentarz oraz za wyłapanie błędów – poprawione :)
Obawiam się, że Mikołaj nie tylko był włamywaczem i samo włamanie to najlżejsze z jego przewinień :). Piła i młotek były nieodzownie związane z tym co Mikołaj trzymał w worku na śmieci :).
Cieszę się, że dobrze się czytało :). Oby takie wrażenie pozostało już przy reszcie moich tekstów :)
Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Bardzo proszę, Bardzie. Fajnie, że mogłam się przydać.
Dziękuję za wyjaśnienie, ale nadal nie pojmuję, po co mu worek z tym odpiłowanym i młotkowanym… Kolekcjoner?
Cieszę się, że dobrze się czytało :). Oby takie wrażenie pozostało już przy reszcie moich tekstów :)
Mam uzasadnione podejrzenie, że tak będzie. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Możliwe, sporo takich było, którzy lubili… Pamiątki :). I postaram się nie zawieść Twoich podejrzeń :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Pozostaje mi cierpliwie poczekać. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Spodziewałem się, że gość został do domu zaproszony przez mamę, i że całość potoczy się w zupełnie inną, cokolwiek humorystyczną stronę (zwłaszcza, że nie przeczytałem tagów).
Zgrabny, ponuro-zabawny tekst. Podoba mi się to zafiksowanie Kevina na mleku i ciasteczkach – coś mu nie gra, coś jest nie tak, a jednak działa, by zadowolić podejrzanego gościa (bardzo ładnie pasował tutaj motyw podsuwania taboretu pod lodówkę. Niby drobiazg, ale podbił tę determinację chłopca).
Też zwróciłem uwagę na nadmiar „Kevinów”. Tak czy inaczej, fajna lektura, więc klikam.
Pozdrawiam!
Hej adam_c4. Dziękuję za przeczytanie, komentarz i za pierwszego, kto wie, może jedynego klika :). Ale najbardziej dziękuję, za zwrócenie uwagi na szczegóły. To zawsze cieszy :). Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Mam ten sam prezent, więc musiałam zajrzeć ;) Na początek odetchnęłam z ulgą, bo Twój Kevin zdecydowanie różnie się od mojego zaplanowanego ;)
Historia fajna. Nie do końca jestem pewna, czy to horror, bo one kończą się fatalnie, a Kevin jednak przeżył. Swoją drogą naprawdę niezwykły prezent otrzymał ;)
Zastanawiam się, czyja głowa była w worku – mamy czy psa.
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Bardzie, jak zwykle u Ciebie, świetnie, obrazowo opowiedziana historia. Przeczytałem kilka dni temu i też się zastanawiałem, co jest w worku. Stawiałem na głowę mamy, ale nie byłem pewny. Wydawało mi się, że byłem nieuważny i coś mi umknęło. Ale widzę, że innych też to zastanawia.
Kiedy dziecko konfrontowane jest z groźnym bandytą (mordercą?), to napięcie jest gwarantowane. Wzmocniłeś efekt przez dodanie kilku szczegółów (łóżko w kształcie wyścigówki, kołdra w misie). Kevin dodatkowo, jak to dziecko, sam prowokuje nieszczęście. To kolejny chwyt budujący nastrój grozy.
W pewnym momencie miałem wrażenie, że przesłodziłeś obraz Kevina i zacząłem wyczuwać podstęp. Zastanawiałem się, czy nie usypiasz czujność czytelnika. Spodziewałem się, że chłopak okaże się “sprytniejszy” niż na to wskazywał przebieg zdarzeń i zorientuje się, że to nie Mikołaj, tylko morderca. A będąc zawiedziony brakiem prezentu, wykorzysta narzędzia znalezione w zlewie przeciwko bandycie. I ostatecznie niewinne pachole okaże się małym psychopatą.
Pozdrawiam
Hej
Irka_Luz
Ależ się dzieje, teraz to się kliki posypią jak prezenty na święta :D. Dziękuję za przeczytanie, komentarz no i za klika oczywiście :).
Cieszę się, że tekst się podobał. Jeśli chodzi o fatalne zakończenia horrorów to jest trochę takich, które mają szczęśliwe zakończenia :). Moja historia zdecydowanie kończy się źle. Wydaje mi się, że Mikołaj zostawił Kevinowi w pakiecie traumę, depresje itp. :)
AP
Dziękuję za przeczytanie i komentarz :)
Jeśli chodzi o worek to pisałem o nim, właśnie mając to sama co ty na myśli. Ale postanowiłem, że ciekawiej będzie jeśli nikt się nie dowie co jest w worku Mikołaja. I wydaje mi się, że był to słuszny zabieg , patrząc na pytania w komentarzach, dotyczące worka :). W ten sposób, każdy może włożyć do worka coś innego i myślę, że to jest ok.
Może faktycznie przesłodziłem Kevina. Choć na pewno tego nie chciałem :)
“Bardzie, jak zwykle u Ciebie, świetnie, obrazowo opowiedziana historia.”
Dziękuję, choć staram się trochę z tym walczyć, bo mam warzenie, że czasem przesadzam :)
Dziękuję wam jeszcze raz za lekturę i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Cześć Bardjaskier !!!!
Nie zakapowałem zakończenia :( Wytłumaczysz mi? :DDD
PS.
Z wielką chęcią poczytam komentarze do twojego tekstu :)
Jestem niepełnosprawny...
Hej dawidiq150 dziękuję za przeczytanie i komentarz :) Chętnie wyjaśnię Ci zakończenie, ale muszę wiedzieć co konkretnie, to co powiedział Mikołaj Kevinowi, czy to co działo się gdy Kevin poszedł spać?
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.
Hej Verus – idealne zdjęcie :D
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Hej Krokus, a gdzie bałwan, albo przynajmniej Mikołaj :/
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
No dobrze, a gdzie jest fantastyka? To wszystko mogło się zdarzyć…
Chyba Kevin wyjątkowo szybko przestanie wierzyć w Mikołaja.
Babska logika rządzi!
Hej Finkla dziękuję za przeczytanie i komentarz. Jak to nie ma fantastyki. Jest magia świąt i św. Mikołaj to mało ;)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Ja bardziej magiczne święta w realu widziałam… ;-)
Babska logika rządzi!
Tekst bez bety więc przepraszam za błędy
Zamiast przepraszać, poprawiaj. Pff.
Kevina coś wyrwało ze snu. Leżał w łóżku w kształcie wyścigówki i tarł oczy.
Hmm. To "coś" nie powinno tak znikać, skoro już się pojawiło.
Do ciemnego pokoju wpadało przez okno pomarańczowe światło z latarni stojącej naprzeciw domu.
? Co próbujesz opisać?
Chłopiec ściągnął kołdrę w misie,
Kołdrę raczej zrzucił.
Oparł ręce o szybę, wyglądając przez okno, jednak przy budzie panował spokój.
Imiesłów nie oznacza przyczynowości, "jednak" nakierowuje na kontrast, którego tu nie ma.
sypał śnieg, duże płatki powoli spadały
Czy taki wielkopłatkowy śnieg – sypie?
by wtopić się w puch zalegający przed domem
Choć białe, to jednak purpurowe. Tym dziwniejsze, że to jedyny przypadek purpury w całym tekście – a horror nawet powinien być trochę purpurowy (purple is the new black, takie tam).
Kevin, obserwując drogę jednego z płatków, na jej końcu dostrzegł przysypany śniegiem łańcuch i obrożę Maxa
Widzę, że próbujesz nakręcić film słowami. Nie wiem natomiast, czy to dobra koncepcja.
Pomyślał, że pies znowu się zerwał i przylgnął do okna, próbując dojrzeć zwierzę
Pies nie przylgnął do okna. Urozmaić budowę zdań, bo jak dotąd są od foremki.
którego nie zakłócał ani pies, ani nawet przejeżdżający samochód
Zbędne. Skoro czegoś nie ma, nie musisz tłumaczyć, że tego nie ma.
Więc oczywiste było, do kogo mogły należeć pozostawione w śniegu ślady, bo w tę noc tylko jedna osoba odwiedzała domy.
Ślady nie należą do nikogo, ktoś je zostawia, ale do nikogo nie należą. Zdanie bardzo szkolne, dziecięce – stylizujesz? Przy narracji trzecioosobowej to nie jest oczywiste.
Inna myśl dopadła chłopca
Hę? Kamieniste dno ma ten strumień świadomości.
Pani z przedszkola uprzedzała, że warunkiem otrzymania prezentu jest pozostawienie na stole poczęstunku
A to właśnie niedziecinne, oficjalne (i – Mikołaj nie handluje :P handluje Krasnal Coca-Cola, jak tę postać nazywa Tatko).
i oczywiście zachowywanie się grzecznie przez cały rok
Mało naturalne.
Nawet o tym, jak się mówi i chodzi.
Nawet jak się mówi i chodzi. Można zapomnieć o czymś, a można zapomnieć, jak coś zrobić.
Chłopiec podejrzewał, że to wszystko przez śmierdzącą herbatę, którą piła
Od herbaty proszę się odczepić :P Poza tym Amerykanie z ciepłych napojów raczej kawę. Myślę, że cola albo inna oranżada byłaby tu najodpowiedniejsza.
Z zamyślenia wyrwał go niespodziewany dźwięk dochodzący z sypialni mamy.
A jaki miał powód, żeby się go spodziewać?
a chwila oczekiwania zdawała się nie mieć końca
Zapewniasz.
następnie odgłos kroków na schodach
A może trochę bardziej plastycznie?
Od razu na wykładzinie dostrzegł ogromne, mokre ślady butów, ciągnące się od sypialni.
Na wykładzinie zobaczył ogromne, mokre ślady butów, ciągnące się od sypialni. On nie może tak wszystkiego dostrzegać, to za wysokie.
to był głos mamusi
Hmm.
Kevina w ogóle to nie zdziwiło, też był bliski krzyku wiedząc że Mikołaj jest w domu.
Nie po polsku i nie wiem, o co chodzi.
Chłopiec ostrożnie wszedł na schody i zajrzał do salonu.
Myślałam, że śpi na piętrze?
ktoś chwilę stukał czymś metalowym
Przez chwilę ktoś stukał czymś metalowym.
spodnie włożone do wysokich czarnych butów
Spodnie mogą być wciśnięte do butów.
raźnym krokiem
A może po prostu "raźno"?
i otworzył drzwi, następnie wyszedł na zewnątrz
Nie podejrzewałam, że wyjdzie przez zamknięte.
broda ledwie sięgała do szyi
broda sięgała ledwie do szyi
jego ubranie było pomarańczowe
Jest pomarańczowe – c.t.
przypominał te przeznaczone na śmieci
"Przeznaczone" możesz wyciąć.
Choć wyglądał inaczej niż na obrazkach, to chłopiec się tym nie przejął.
Wyglądał inaczej niż na obrazkach, ale chłopiec się tym nie przejął.
by wiedzieć, że nie wszystko jest takie, jak się to opisuje
Nie do końca rozumiem?
Gdy spojrzał w duże, rozbawione, zielone oczy Mikołaja, był pewien, że to musi być on.
Był pewien, że to on, ale w tych oczach mieszasz poziomy ontyczne. Hmm. Może: duże, zielone oczy Mikołaja, w których migotały wesołe iskierki?
– Dobrze zatem, szkoda by się zmarnowały.
– Dobrze zatem, szkoda, żeby się zmarnowały.
w szufladzie znalazł ciasteczka dla Mikołaja
A nie powinny być wyłożone wcześniej? Jak to w filmach?
W środku coś było, ale nie mogło być większe niż kula do kręgli.
W środku coś było, ale na pewno nie większe niż kula do kręgli.
Chłopca ogarnął nagle smutek.
Nagle chłopca ogarnął smutek. Następne zdanie "łapie" smutek jako podmiot, ale z kontekstu widać, że chodzi o chłopca, więc ujdzie. Ledwo.
Podsunął taboret do szafki, by sięgnąć naczynia.
Żeby sięgnąć po naczynia, a naturalniej: żeby wyjąć naczynia.
ten, siedząc plecami do chłopca, wydawał się go całkowicie ignorować
Uhhhh… Ale on siedział plecami do chłopca i nie zwracał na niego uwagi.
mając mieszane uczucia co do odkrycia
Czyli jakie? To nic konkretnego, nawet jako zapewnienie.
powiedział zadowolony Mikołaj, dodając
Imiesłów oznacza jednoczesność. powiedział zadowolony Mikołaj i dodał
Kevin przeszedł na drugą stronę stołu
?
podniósł najpierw jedną z butelek mamy, nalał herbaty do kubka, a następnie dolał mleka
Post vinum lac – testamentum fac. (Dopisek po przeczytaniu: i dobrze!)
zapytał Mikołaj popijając mleko
Zapytał Mikołaj, popijając mleko.
Nie podobał mu się taki Mikołaj, a tym bardziej był niepocieszony
A poza tym był niepocieszony, ale i tak nie brzmi to dobrze.
No chłopczyku
No, chłopczyku.
Palce Mikołaja zabębniły o blat stołu, poruszając poobijanymi kłykciami.
…? Tak same z siebie?
wykrzyknął jednym tchem Kevin
Dlaczego jednym tchem?
– Jednak nadal nie wiem, czy byłeś grzeczny.
Po co Ci to "jednak"?
Kevin poczuł, jak Mikołaj przeszywa go spojrzeniem.
Mmm, tak dosłownie?
Kevin patrzył na Mikołaja, wyraźnie zmieszany.
"Wyraźnie" wskazuje na narratora, który jest w tekście postacią. A tutaj chyba jest narrator wszechwiedzący?
No nic
No, nic.
bardzo bym już chciał, by było rano i może jak się obudzę
Bardzo bym już chciał, żeby było rano i może, jak się obudzę.
Faktycznie, bym go zapomniał
Byłbym go zapomniał.
odwiedzić któryś z domów
Hmmm. Kontekst?
Eee, taki tam horror. Fantastyki nie ma. Smutno. Język ogólnie raczej beżowy – mało plastycznie, mało opisów, nieciekawy rytm zdań – przez to cierpi straszność atmosfery, żeby nie powiedzieć, że całkiem zanika. Po co "Mikołajowi" głowa mamuśki (albo psa?) w worku nie mam pojęcia.
Opis relacji rodzicielskich był dla mnie autentycznie smutny i plastyczny
Plastyczny nie. Miałam raczej wrażenie, że starasz się postawić na miejscu dziecka, ale to nie wychodzi, bo starasz się trochę za bardzo – i zarazem za mało. Już tłumaczę. Wygląda to dla mego oka tak, jakbyś miał listę dziecięcych klisz w rozumowaniu i odhaczał punkt po punkcie, ale jakby ta lista była wzięta z amerykańskiego filmu, a nie z życia.
Łatwo można z Mikołaja zrobić stwora, lub kosmitę ale w mojej ocenie szorty by stracił na takim przedstawieniu tej postaci
Niby można, ale co by to zmieniło?
Chodzi o parę z ust? ;)
Palenie jest najczęstszą przyczyną utraty prezentu :)
potem jeszcze pozmywał naczynia :P
XD gdzie widziałeś faceta, który sam z siebie zmywa po innych? XD
Swoją drogą naprawdę niezwykły prezent otrzymał ;)
Uhm, bajeczki o towarzyszu Leninie? A mógł przecież wyjąć z kieszeni rewolwer? No, dzięki.
Kiedy dziecko konfrontowane jest z groźnym bandytą (mordercą?), to napięcie jest gwarantowane.
Nie, nie jest. O najciekawszym wydarzeniu na świecie można opowiedzieć tak, że czytelnik uśnie. O najnudniejszym tak, że się zachwyci. To kwestia warsztatu.
Wzmocniłeś efekt przez dodanie kilku szczegółów (łóżko w kształcie wyścigówki, kołdra w misie).
Te szczegóły podkreślają dziecinność Kevina i są na miejscu, ale czy dodają grozy?
Wydaje mi się, że Mikołaj zostawił Kevinowi w pakiecie traumę, depresje itp. :)
Raczej PTSD. A za jakieś piętnaście lat zostanie Punisherem, czy innym takim XD
Może faktycznie przesłodziłem Kevina. Choć na pewno tego nie chciałem :)
Jak na amerykańskie dziecko jest akurat. Polskie sprytniejsze :)
Dziękuję, choć staram się trochę z tym walczyć, bo mam warzenie, że czasem przesadzam :)
Warz lepiej zupę :) nie przesadzasz. Nawet niedoprawiona ta zupa ;) ale to kwestia gustu.
Jest magia świąt i św. Mikołaj to mało ;)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
gdzie widziałeś faceta, który sam z siebie zmywa po innych? XD
Mój kuzyn tak ma. W trakcie spotkań rodzinnych dosłownie trzeba gościa wyrzucać z kuchni bo odruchowo zaczyna sprzątać.. :P
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Mój kuzyn tak ma. W trakcie spotkań rodzinnych dosłownie trzeba gościa wyrzucać z kuchni bo odruchowo zaczyna sprzątać.. :P
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Слава Україні!
Hej
Tarnina
Wypatrywałem Cię z niecierpliwością i oto jesteś. Jak zawsze niezmiernie mi miło, że postanowiłaś pochylić się nad moimi wypocinami :). Muszę jednak przyznać, że jestem zawiedziony liczyłem, na zapowiadane baty, a tymczasem otrzymałem jedynie klapsa na zachętę ;). Odniosę się do uwag jak tylko poczuję się lepiej i oczywiści dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
\
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Wracam :) To do czego się nie odnoszę to poprawiłem. Jeszcze raz dziękuję za wskazanie błędów i już odpowiadam :)
„Zamiast przepraszać, poprawiaj. Pff.”
Poprawiam na tyle na ile potrafię :)
„Hmm. To "coś" nie powinno tak znikać, skoro już się pojawiło.”
Raczej niekoniecznie, sam tak mam po przebudzeniu :)
“? Co próbujesz opisać?”
Klimat panujący w pokoju.
“Kołdrę raczej zrzucił.”
Ale czy to nie sugeruje, że zrzucił na podłogę ?
“Czy taki wielkopłatkowy śnieg – sypie?”
A co robi? :D Może jeszcze prószyć :)
“by wtopić się w puch zalegający przed domem
Choć białe, to jednak purpurowe. Tym dziwniejsze, że to jedyny przypadek purpury w całym tekście – a horror nawet powinien być trochę purpurowy (purple is the new black, takie tam).
Widzę, że próbujesz nakręcić film słowami. Nie wiem natomiast, czy to dobra koncepcja.”
Ja też, ale tak widzę opisy, trochę jak kadry z filmu.
“Pies nie przylgnął do okna. Urozmaić budowę zdań, bo jak dotąd są od foremki.”
Poprawione. Widzisz ostatnio zastanawiałem się nad kwiecistymi zdaniami i doszedłem do wniosku, że nie zawsze pasują. Jeśli chce się napisać coś surowego lepiej zostawić, krótkie zdania. Inna sprawa ma się z czymś co uchodzi za epickie, wtedy by podnieść znaczenie wydarzenia, pewnie warto byłoby pokusić się o coś więcej. Ale tu tylko chłopak patrzy przez okno, to wszystko :)
“Zbędne. Skoro czegoś nie ma, nie musisz tłumaczyć, że tego nie ma.”
Zgadzam się, ale tu zdanie ma podkreśli, że nikt się nie pojawi w okolicy.
“Ślady nie należą do nikogo, ktoś je zostawia, ale do nikogo nie należą. Zdanie bardzo szkolne, dziecięce – stylizujesz? Przy narracji trzecioosobowej to nie jest oczywiste.”
Ale czy to nie zbliża nas do perspektywy dziecka?
“Hę? Kamieniste dno ma ten strumień świadomości.”
Podoba mi się to zdanie ale nie wiem o co chodzi :)
“A to właśnie niedziecinne, oficjalne (i – Mikołaj nie handluje :P handluje Krasnal Coca-Cola, jak tę postać nazywa Tatko).”
No tak bo przypomniał sobie słowa pani. Ludzie tak mówią do dzieci w takim tonie oficjalnym. Załóż czapkę bo się przeziębisz, zostawcie ciasteczka i mleko bo nie dostaniecie prezentu itp.
“Mało naturalne.”
No niestety naturalność zdań można wypracować dużą ilością tekstów. Pracuję nad tym :)
“A jaki miał powód, żeby się go spodziewać?”
“Co to znaczy niespodziewanie?
(1.1) znienacka, nieoczekiwanie, niespodzianie, ni stąd, ni zowąd, ni z tego, ni z owego.”
Chyba pasuje :)
“a chwila oczekiwania zdawała się nie mieć końca
Zapewniasz.”
Będę nad tym pracować :)
“następnie odgłos kroków na schodach
A może trochę bardziej plastycznie?”
Ale czy jest tu miejsce na bardziej plastyczne opisy. Surowość tekstu wydaje mi się, że podkreśla realizm sceny.
“to był głos mamusi
Hmm.”
Hmm?
“Kevina w ogóle to nie zdziwiło, też był bliski krzyku wiedząc że Mikołaj jest w domu.
Nie po polsku i nie wiem, o co chodzi.”
Wtedy przypomniał sobie, co go obudziło – to był głos mamusi. Kevina w ogóle to nie zdziwiło, też był bliski krzyku wiedząc że Mikołaj jest w domu.
A razem z poprzednim zdaniem?
“ Chłopiec ostrożnie wszedł na schody i zajrzał do salonu.
Myślałam, że śpi na piętrze?”
No tak, wszedł na schody i spojrzał do salonu na dole – ale warto to dodawać ?
“i otworzył drzwi, następnie wyszedł na zewnątrz
Nie podejrzewałam, że wyjdzie przez zamknięte.”
No tak, ale nie wiemy gdzie podszedł, a tak wiemy że do drzwi. Bez drzwi zostanie – podszedł raźnym krokiem i wyszedł na zewnątrz – trochę dziwnie :)
“ by wiedzieć, że nie wszystko jest takie, jak się to opisuje
Nie do końca rozumiem?”
Chodzi o to, że Kevin już wie że nie wszystko jest takie, jak się o tym opowiada. Np. że słodycze nie są tak wspaniałe jak w reklamach, że śnieg wcale nie jest taki fajny, gdy człowiek jest już na zewnątrz i się cały pomoczył, że pani z przedszkola nie zawsze jest radosna i że Mikołaj nie zawsze wygląda tak jak na rysunkach :).
“Był pewien, że to on, ale w tych oczach mieszasz poziomy ontyczne. Hmm. Może: duże, zielone oczy Mikołaja, w których migotały wesołe iskierki?”
Pomyśle nad tym .
“ w szufladzie znalazł ciasteczka dla Mikołaja
A nie powinny być wyłożone wcześniej? Jak to w filmach?”
No przecież wcześnie jest jasno zapisane, że nigdzie nie było mleka i ciasteczek :P. Tak bardzo ci przeszkadza filmowy sposób przedstawienia historii?
“Podsunął taboret do szafki, by sięgnąć naczynia.
Żeby sięgnąć po naczynia, a naturalniej: żeby wyjąć naczynia.”
Ale czy on na pewno wyjmuje naczynie? Może zabiera je z blatu lub suszarki.
“ten, siedząc plecami do chłopca, wydawał się go całkowicie ignorować
Uhhhh… Ale on siedział plecami do chłopca i nie zwracał na niego uwagi.”
Hmmm – Co to znaczy ignorować?
Ignorancja – według słownika języka polskiego – to brak wiedzy na jakiś ważny temat, a nie świadome lekceważenie czy niezwracanie uwagi na kogoś bądź na coś.
“mając mieszane uczucia co do odkrycia
Czyli jakie? To nic konkretnego, nawet jako zapewnienie.”
No tak, bo mieszane uczucia to nic konkretnego, ale daje nam sygnał, że coś się dzieje w głowie Kevina.
“ Kevin przeszedł na drugą stronę stołu”
“?”
Stał przy Mikołaju, więc by znaleźć się naprzeciwko, musiał przejść na drugą stronę :).
“podniósł najpierw jedną z butelek mamy, nalał herbaty do kubka, a następnie dolał mleka
Post vinum lac – testamentum fac. (Dopisek po przeczytaniu: i dobrze!)”
E tam, nie znali wtedy White Russian :)
“Palce Mikołaja zabębniły o blat stołu, poruszając poobijanymi kłykciami.
…? Tak same z siebie?”
A czy dookreślenie jest potrzebne ?
“wykrzyknął jednym tchem Kevin
Dlaczego jednym tchem?”
Bo to długie zdanie, a chodzi o to, że był zdenerwowany i wykrzyknął je jednym ciągiem – jednym tchem. :)
“– Jednak nadal nie wiem, czy byłeś grzeczny.
Po co Ci to "jednak"?”
Tak, te słowo często mnie prześladuje, pracuję nad tym :) Jednak :D tu chyba pasuje :) Choć bez niego też jest ok :P
“Kevin poczuł, jak Mikołaj przeszywa go spojrzeniem.
Mmm, tak dosłownie?”
Metaforycznie :)
“odwiedzić któryś z domów
Hmmm. Kontekst?”
Ja nie wiem, ja jestem ino prosty chopak ze Śląska :D A ty jesteś mistrzynią słowa :) Ale chętnie poprawie jak już będę wiedział co jest do poprawy ;)
“Eee, taki tam horror. Fantastyki nie ma. Smutno. Język ogólnie raczej beżowy – mało plastycznie, mało opisów, nieciekawy rytm zdań – przez to cierpi straszność atmosfery, żeby nie powiedzieć, że całkiem zanika. Po co "Mikołajowi" głowa mamuśki (albo psa?) w worku nie mam pojęcia.”
“Język ogólnie raczej beżowy – mało plastycznie”
No ale już jakiś :) Jest mało opisów bo to szort, nie ma miejsca za bardzo na opisy, zdania są oszczędne by dodać realizmu.
“nieciekawy rytm zdań”
Nie wiem co to znaczy :(.
“przez to cierpi straszność atmosfery, żeby nie powiedzieć, że całkiem zanika”
A tu zdania są podzielone ;)
“Po co "Mikołajowi" głowa mamuśki (albo psa?) w worku nie mam pojęcia.”
I to właśnie jest najlepsze, przeważnie boimy się czegoś czego nie rozumiemy :)
“Opis relacji rodzicielskich był dla mnie autentycznie smutny i plastyczny
Plastyczny nie. Miałam raczej wrażenie, że starasz się postawić na miejscu dziecka, ale to nie wychodzi, bo starasz się trochę za bardzo – i zarazem za mało. Już tłumaczę. Wygląda to dla mego oka tak, jakbyś miał listę dziecięcych klisz w rozumowaniu i odhaczał punkt po punkcie, ale jakby ta lista była wzięta z amerykańskiego filmu, a nie z życia.”
A co takiego, tak bardzo amerykańskiego, było w zachowaniu Kevina? Raczej starałem się opisywać mojego czterolatka, którego zachowania obserwuję na co dzień.
“Łatwo można z Mikołaja zrobić stwora, lub kosmitę ale w mojej ocenie szorty by stracił na takim przedstawieniu tej postaci
Niby można, ale co by to zmieniło?”
No właśnie nic, a kosmita czy potwór by mniej straszył w mojej ocenie, zresztą jest już za dużo Mikołajów potworów :)
“Chodzi o parę z ust? ;)
Palenie jest najczęstszą przyczyną utraty prezentu :)”
Właśnie nie palcie :)
“potem jeszcze pozmywał naczynia :P
XD gdzie widziałeś faceta, który sam z siebie zmywa po innych? XD”
Zgadzam się z Cezarym, faceci też zmywają po sobie :)
“ Kiedy dziecko konfrontowane jest z groźnym bandytą (mordercą?), to napięcie jest gwarantowane.
Nie, nie jest. O najciekawszym wydarzeniu na świecie można opowiedzieć tak, że czytelnik uśnie. O najnudniejszym tak, że się zachwyci. To kwestia warsztatu.”
Zgadza się, ale też gustu czytelnika.
“Wzmocniłeś efekt przez dodanie kilku szczegółów (łóżko w kształcie wyścigówki, kołdra w misie).
Te szczegóły podkreślają dziecinność Kevina i są na miejscu, ale czy dodają grozy?”
Tak bo wchodzimy w świat Kevina, bez szczegółów trudno jest poczuć atmosferę panującą u Kevina.
“Wydaje mi się, że Mikołaj zostawił Kevinowi w pakiecie traumę, depresje itp. :)
Raczej PTSD. A za jakieś piętnaście lat zostanie Punisherem, czy innym takim XD”
Albo alkoholikiem.
“Może faktycznie przesłodziłem Kevina. Choć na pewno tego nie chciałem :)
Jak na amerykańskie dziecko jest akurat. Polskie sprytniejsze :)”
Tu raczej chodzi o wiek, właściwie nigdzie nie napisałem że to Amerykanie ;)
“Dziękuję, choć staram się trochę z tym walczyć, bo mam warzenie, że czasem przesadzam :)
Warz lepiej zupę :) nie przesadzasz. Nawet niedoprawiona ta zupa ;) ale to kwestia gustu.”
Zgadzam się, zwyczajnie opisy moim zdaniem czasami nie pasują do opowiadania. A nawet przeszkadzają, ale to zależy co chcemy napisać :)
Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Raczej niekoniecznie, sam tak mam po przebudzeniu :)
Noooo… ostatecznie.
Klimat panujący w pokoju.
Dwadzieścia stopni C i wilgotność 50% :P A serio – nie wyszło.
Ale czy to nie sugeruje, że zrzucił na podłogę ?
Nie, dlaczego?
A co robi? :D Może jeszcze prószyć :)
Może, ale taki wielkopłatkowy nie bardzo. Duże płatki opadają powoli.
Ja też, ale tak widzę opisy, trochę jak kadry z filmu.
Mmm, tak myślałam. Można tak robić. Ale można też robić inaczej :)
Widzisz ostatnio zastanawiałem się nad kwiecistymi zdaniami i doszedłem do wniosku, że nie zawsze pasują. Jeśli chce się napisać coś surowego lepiej zostawić, krótkie zdania. Inna sprawa ma się z czymś co uchodzi za epickie, wtedy by podnieść znaczenie wydarzenia, pewnie warto byłoby pokusić się o coś więcej
Jasne, że kwieciste zdania nie zawsze pasują. Ale kwiecistość i naturalny rytm – to w żadnym wypadku nie to samo. Naturalny, neutralny rytm zdań wygląda mniej więcej tak (poeksperymentuj!):
To jest zdanie. To jest drugie. Te dwa zdania pełnią rolę przykładów w przykładowym akapicie, który właśnie piszę. Teraz wypada dać krótsze. Ale następne zdanie mogłoby już być trochę dłuższe. Po nim pójdzie krótkie. I znowu trochę dłuższe, bardziej rozbudowane, ale bez przesady. Bo czytelnik zaśnie. To nie kołysanka. To przykładowy akapit, pisany takim zwykłym rytmem, bez pośpiechu i bez nudzenia. Jakiś równoważnik? A, proszę bardzo. Równoważniki urozmaicają narrację, byle z nimi nie przesadzić. Warto też zmieniać podmioty i stosować te słowa, które zastępują czasowniki, a których nazwa umknęła mi z pamięci. Byle w miarę.
A kwiecistość (taka dobra) wygląda tak:
Zaklęcie wypełzło ze swego leża w głębi dziewiczych ścieżek umysłu i teraz siedziało bezczelnie w przedmózgowiu, podziwiało widoki i wykonywało psychiczny odpowiednik jedzenia prażonej kukurydzy.
(TM Terry Pratchett)
Zdania kwieciste rzadko bywają krótkie, ale ich istotą nie jest długość, tylko ozdobność.
Ale czy to nie zbliża nas do perspektywy dziecka?
Mmm, niekoniecznie. Wytłumaczyłam to sobie stylizacją, ale nie jestem znowu taka pewna, że taki był Twój zamysł.
Podoba mi się to zdanie ale nie wiem o co chodzi :)
Porwana jakaś ta narracja. Niespójna.
Ludzie tak mówią do dzieci w takim tonie oficjalnym.
Pani w szkole powiedziała "warunkiem otrzymania prezentu jest pozostawienie ciasteczek"? Czy ona wcześniej pracowała w skarbówce?
Pracuję nad tym :)
Tak trzymaj :)
Chyba pasuje :)
Albo i nie :P
Surowość tekstu wydaje mi się, że podkreśla realizm sceny.
Dlaczego? Zajrzyj kiedyś do jakiejś dziewiętnastowiecznej powieści – tam, to dopiero purpura :)
Hmm?
Hmmmmmmm.
A razem z poprzednim zdaniem?
Też. "Był bliski krzyku, wiedząc" jest kalką z angielszczyzny. W ogóle inaczej zbudowałabym takie zdanie, albo podzieliłabym je na dwa (gdyby jeszcze nie właziło tu "się"…): Kevin ani trochę się nie zdziwił. Kiedy pomyślał, że w domu jest Mikołaj, też chciało mu się krzyczeć.
No tak, wszedł na schody i spojrzał do salonu na dole – ale warto to dodawać ?
Nie wiem, pogubiłam się topograficznie.
No tak, ale nie wiemy gdzie podszedł, a tak wiemy że do drzwi. Bez drzwi zostanie – podszedł raźnym krokiem i wyszedł na zewnątrz – trochę dziwnie :)
Nie mówię, że nie ma iść do drzwi :P
No przecież wcześnie jest jasno zapisane, że nigdzie nie było mleka i ciasteczek :P
No, faktycznie, jest – zapomniałam.
Tak bardzo ci przeszkadza filmowy sposób przedstawienia historii?
Tak bardzo, to nie :P
Ale czy on na pewno wyjmuje naczynie? Może zabiera je z blatu lub suszarki.
No, to: żeby dosięgnąć naczyń. I mogłeś to jasno napisać.
Ignorancja – według słownika języka polskiego – to brak wiedzy na jakiś ważny temat, a nie świadome lekceważenie czy niezwracanie uwagi na kogoś bądź na coś.
No, właśnie… Po angielsku "to ignore someone" oznacza, owszem, "nie zwracać na kogoś uwagi" – po polsku nie. Ponadto – ignorantem można być w jakiejś dziedzinie, ale nie w kwestii tego, czy ktoś stoi nam za plecami. Patrz: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842860
daje nam sygnał, że coś się dzieje w głowie Kevina
Musi się tam coś dziać, skoro Kevin jeszcze żyje, pytanie – co?
Stał przy Mikołaju, więc by znaleźć się naprzeciwko, musiał przejść na drugą stronę :).
A może na ciemną stronę mocy? :P
A czy dookreślenie jest potrzebne ?
Nie, dookreślenie nie jest potrzebne. Potrzebne jest nietraktowanie części ciała jako bytów autonomicznych.
Bo to długie zdanie, a chodzi o to, że był zdenerwowany i wykrzyknął je jednym ciągiem – jednym tchem. :)
Dziecko ma płuca jak hipopotam XD
Jednak :D tu chyba pasuje :)
Chyba nie :P
Metaforycznie :)
Taaak? :D Kiedy metafory się odmetaforyzowywują (maatko) – to nie jest dobrze.
Jest mało opisów bo to szort, nie ma miejsca za bardzo na opisy, zdania są oszczędne by dodać realizmu.
Czyli – masz koncepcję. Niekoniecznie jest to słuszna koncepcja ;) ale jakąś masz.
Nie wiem co to znaczy :(.
Przykładowy akapit o nieciekawym rytmie zdań:
To jest nudny akapit. Każde zdanie jest w nim takie samo. Odbite od jednej sztancy. Poprawne gramatycznie zdania są równej długości. Podmioty są tego samego rodzaju. Wszystko to takie monotonne. Nic się nie dzieje. Człowiek chce wyjść z kina.
Ogólnie chodzi o to, że zdania, które są do siebie za bardzo podobne, usypiają czytelnika, niezależnie od tego, czy są długie czy krótkie. Patrz tu: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842861
A tu zdania są podzielone ;)
Ano, są :)
I to właśnie jest najlepsze, przeważnie boimy się czegoś czego nie rozumiemy :)
Ale nie jest to takie automatyczne. Mikołaj-morderca jest raczej zbyt abstrakcyjny, żeby się go bać ;)
A co takiego, tak bardzo amerykańskiego, było w zachowaniu Kevina? Raczej starałem się opisywać mojego czterolatka, którego zachowania obserwuję na co dzień.
Trudno powiedzieć, bo na dzieciach się nie znam, a i sama byłam chyba nietypowa (o moim braciszku nie wspominając). Ale Twój Kevin tak: nie przejmuje się zniknięciem psa. Ślady na śniegu interpretuje od razu jako Mikołaja, bo święta. Myśli, że prezenty są za ciastka, i w ogóle to z ciastkami – to jest amerykańska kultura, do nas przyniesiona przez filmy. Z uporem i wbrew świadectwu zmysłów interpretuje obcego faceta jako Mikołaja, czyli dość egocentrycznie. Nie wiem, albo to Amerykanin, albo ja już zapomniałam, jak to jest być dzieckiem :)
Właśnie nie palcie :)
Ja nie palę! :)
Zgadzam się z Cezarym, faceci też zmywają po sobie :)
Chyba Wy :)
Zgadza się, ale też gustu czytelnika.
Prawda.
Tak bo wchodzimy w świat Kevina, bez szczegółów trudno jest poczuć atmosferę panującą u Kevina.
Uhm, a to nie Ty powiedziałeś, że nie masz miejsca na opisy? Żeby nie było – te szczegóły są na miejscu. Bez nich tekst byłby uboższy. Ale mógłby być trochę bogatszy.
Albo alkoholikiem.
E, tam. Punisherem :)
Tu raczej chodzi o wiek, właściwie nigdzie nie napisałem że to Amerykanie ;)
Niby nie, ale imię Kevin jest celtyckie i w Polsce spotykane tylko w kręgach, których jedyną stycznością z kulturą są amerykańskie filmy :P
zwyczajnie opisy moim zdaniem czasami nie pasują do opowiadania. A nawet przeszkadzają, ale to zależy co chcemy napisać :)
Co, i jak, i z jakich pozycji, i dlaczego, i na ile znaków… ;)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Właściwie ze wszystkim się zgadzam dziękuję za wyjaśnienie :) Ale są rzeczy, które jeszcze bym trącił ;)
Zastanawia mnie rytm, który opisałaś :
“Otworzył schowek i zamknął go. Przypatrzył się mężczyźnie za kierownicą. Zostawił drzwi otwarte i obszedł samochód od strony kierowcy. Drzwi podziurawione przez pociski. Szyba. Mały kaliber. Sześć milimetrów. Może śrut czwórka. Taki wzór.”
To fragment “ To nie jest kraj dla starych ludzi”. To chyba trochę odbiega od Twojego przykładu.
Są też autorzy, którzy piszą długimi zdaniami. Czy aby przykład, który podałaś nie jest takim wzorem, który niekoniecznie musi być zachowany. Chyba, że chce się napisać idealnie skonstruowane opowiadanie :).
Albo alkoholikiem.
E, tam. Punisherem :)
I to ja robię z Kevina Amerykanina – ale faktycznie myślałem o nim jak o mieszkańcu USA :) Ale może być też Anglikiem ;)
“Trudno powiedzieć, bo na dzieciach się nie znam,…”
Ja też nie :P Dopiero się ich uczę :D
“Uhm, a to nie Ty powiedziałeś, że nie masz miejsca na opisy? Żeby nie było – te szczegóły są na miejscu. Bez nich tekst byłby uboższy. Ale mógłby być trochę bogatszy.”
No właśnie, dlatego wcisnąłem je tam, gdzie tego miejsca zostało choć trochę :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
To fragment “ To nie jest kraj dla starych ludzi”. To chyba trochę odbiega od Twojego przykładu.
Mmm, ale mój przykład pokazywał taki zwykły, przeciętny rytm. Taki neutralny. To nie znaczy, że zawsze odpowiedni – w braku kontekstu nie wiem, co autor chciał osiągnąć, ale zgaduję, że próbował przekazać oszołomienie, może derealizację bohatera.
Są też autorzy, którzy piszą długimi zdaniami.
Są. To zależy, jak zauważyłeś, od tego, co chcesz opisać i jak. Zrób ćwiczenie: opisz detektywa badającego miejsce zbrodni i (osobno) bal u księcia elfów. Gdzie zdania są dłuższe i ozdobniejsze?
I to ja robię z Kevina Amerykanina – ale faktycznie myślałem o nim jak o mieszkańcu USA :) Ale może być też Anglikiem ;)
No właśnie, dlatego wcisnąłem je tam, gdzie tego miejsca zostało choć trochę :)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Super, wszystko wiem :) God Bless America
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Yay!
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Cześć,
Dobry pomysł na krótkie, mocne, niestety również bardzo smutne (z perspektywy dziecka) opowiadanie. Nieźle poprowadzona narracja i dialogi, mimo pewnej przewidywalności wciągnęło mnie. Jest to z pewnością coś w rodzaju horroru, lub tekst na granicy horroru, chociaż na pewno pojawią się zarzuty, że nie ma tu za bardzo elementów fantastycznych. Powodzenia w konkursie!
Hej
JPolsky
Dziękuję za przeczytanie i komentarz :)
Super, że tekst się podoba. Nie ukrywam, że faktycznie wykorzystałem motyw świąt i to czym są dla dzieci by wzmocnić klimat horroru i cieszę się, że to wyszło. Tak, fantastyka ogranicza się do magii świąt ;).
Dzięki i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Ok, jednak beta by się przydała, bo mimo kilku komentarzy, są tam jeszcze jakieś braki przecinkowe czy byłoza.
Czerwona kurtka i spodnie wciśnięte do wysokich czarnych butów, białe włosy, broda i zarzucony na plecy worek – to był Mikołaj. Kevin rozpoznał też melodię, którą gwizdał – to było „We wish you a merry Christmas”. Był pewien, bo sam uczył się słów tej piosenki do przedstawienia. Mikołaj raźno podszedł i otworzył drzwi, następnie wyszedł na zewnątrz. Kevin zbiegł po schodach, rozejrzał się po salonie. Pod choinką nie było prezentów, a skarpeta wisząca na kominku była nietknięta. Spojrzał do kuchni – nigdzie nie było ciastek i mleka.
Zgrzytnęło też w uśmiechaniu się oczami.
Co do samego opowiadania, to nie do końca je kupiłam. Fantastyki tutaj dla mnie nie ma, bo Mikołaj nie jest Mikołajem, a magia świąt się gdzieś ulotniła. Na grozę też muszę ponarzekać, bo poza fragmentem, w którym Mikołaj podnosi głos, to nie czuć napięcia – gdy już się ono pojawia, rozmywasz je cieplejszymi i przyjemniejszymi wstawkami (np. błyskiem w oku). Grozą może być niedopowiedzenie, co jest w worku – stawiam na głowę matki – ale za dużo true crimów się w życiu nasłuchałam, żeby to kupić. Odcięcie takiej głowy nie jest prostą sprawą, poza tym sama motywacja Mikołaja jest niezrozumiała. Bo jeśli to jakiś seryjny morderca, co sugeruje ostatnie zdanie, to jaki jest jego cel?
Hej OldGuard dziękuję za przeczytanie i komentarz :). O betę chyba jest trudno, skoro betujacy już są przypisani do tekstów, zanim opko jeszcze wpadnie na betalistę :p. No ale mamy trzy konkursy, więc nie ma się co dziwić. Ja bety zawsze potrzebuję, ale też nie chcę się narzucać ;). Straszenie to sprawa indywidualna, więc cóż mogę napisać. Ale głowa została odcięta piłą, to narzędzie chyba dobrze się nadaje do takiej czynności ;). A motywacja Mikołaja jest taka jak wszystkich seryjnych morderców. Socjopatyczna osobowość spowodowana pewnie przemocą ,której doznał w młodości. Ale opowiadanie nie skupia się na Mikołaju, a na Kevinie. Dodam też, że o osobowościach morderców powstają książki, a tu mamy szorta, w którym nie ma na to miejsca, i moim zdaniem nie musi być, bo motywacje morderców są przeważnie istotne tylko dla nich samych :p. Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Jeśli kiedyś brakowałoby Ci betujących, zawsze możesz napisać na priv ;)
Ja ogólnie jestem strachliwa :P wszelkie horrory oglądam przez palce i z półprzymkniętymi oczami (jakby to miało coś pomóc), ale w niewielu tekstach, także uznanych pisarzy (jak King chociażby) wyczuwam tę grozę, więc moje marudzenie jest oczywiście bardzo subiektywne.
A o seryjniakach mogłabym opowiadać, ale fakt, to nie Mikołaj był tutaj najistotniejszy.
Tak zrobię :) Ale dobrze też jest sprawdzić, jak wygląda tekst bez bety, czy są jakieś postępy ;) Książkowe horrory straszą trochę inaczej, no i dobrze zrobić sobie jakiś klimat do lektury :). A o mordercach też lubię sobie pogadać, więc może jeszcze kiedyś będzie okazja ;)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Cześć, Bardjaskier.
Brakowało mi trochę horroru, klimatu świąt i fantastyki, ale pomimo tego czytało się nieźle.
Po prostu liczyłem na nieco więcej, jednak w sumie też się nie zawiodłem. O ogólnym rozrachunku dobry tekst, a byłby IMHO jeszcze lepszy, gdyby to napięcie podbijane przez cały czas na końcu odkryło coś więcej. A może ja po prostu czegoś nie zrozumiałem.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Hej Młody Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Fajnie że wróciłeś bo trochę cię nie było :) No i super, że tekst się podobał, albo i nie :D właściwie większość komentujących ma mieszane uczucia ;)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Młody pisarz – Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Fajnie że wróciłeś bo trochę cię nie było :)
Ostatnio ciekawe pozycje mi w ręce wpadły, znów zacząłem się zmieniać w mola książkowego, to i na NF musiałem wrócić :D
No i super, że tekst się podobał, albo i nie
Podobał, a jakże podobał. Muszę sobie tylko przypomnieć, jak pisać łatwiejsze w odbiorze opinie :D
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Cześć!
Podobało mi się. Horror tak sprawnie budowany niedopowiedzeniami, rewelacja.
Może oczekiwałem trochę czegoś innego, bo w opowiadaniu nie ma klimatu filmu z prezentu. Z prezentu jest Kevin, dom i że potem (chyba) zostaje sam. Temat można uznać za wykorzystany, ale liczyłem że jednak z tym klasycznym filmem będzie miał o wiele więcej wspólnego.
Mimo tego, przyjemnie się czytało.
Pozdrawiam
Kto wie? >;
Hej skryty – Dziękuję za przeczytanie i komentarz :). Super, że horror wyszedł i tekst się podobał :). Jeśli chodzi o Kevina to przejrzałeś mój zamysł na prezent :). Faktycznie Kevin zostaje sam w domu :) Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
No, jednak miałem nadzieję do samego końca, że z worka wypadnie łepetyna mamusi pijaczki. Rozczarowany ;) . Pomijając różne drobne błędy formalne, wytkniete już przez o wiele bieglejszych w sztuce słowa niż niżej podpisany, to ten szorcik czyta się dobrze i w zasadzie jedyny grubszy zarzut jaki mam to finał, który mógłbym złośliwie określić “kapiszonem”. Ale, nie. Nie powiem tak, bo taki miałeś pomysł i tak go przeprowadziłeś, więc widać tak miało być i może dał ten finał komuś do myślenia.
W komentarzach robię literówki.
może dał ten finał komuś do myślenia
Że alkohol to twój wróg, więc lej go w dziób? Że życie jest darem bezcennym? Że inni mają gorzej?
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Bo ja wiem? Mi na przykład, w wyniku “przyjęcia” tej lektury, zupełnie randomowo przypomniała się taka sentencja: “Nie chlubą jest uciec przed śmiercią, lecz uśmiechnąć się gdy i ona się do ciebie uśmiecha”. Pytanie też, czy chcemy to koniecznie znaleźć drugiego Cormac’a lub ostatecznie Gaiman’a, czy po prostu pobawić się trochę?
W komentarzach robię literówki.
Hej
NaN, Tarnina
Mi po przeczytaniu waszych komentarzy przyszło do głowy “ Lubię placki” – Johnny. B ;) A to chyba dlatego, że jestem przed obiadem :)
NaN – dziękuję za przeczytanie i komentarz. Dobrze, że się podobało :) A finał – może dał, a może nie. Ja jakoś nie doszukiwałbym się jakiegoś znowu głębokiego przesłania ;).
Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Pytanie też, czy chcemy to koniecznie znaleźć drugiego Cormac’a lub ostatecznie Gaiman’a, czy po prostu pobawić się trochę?
A czy to się wyklucza?
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Przeczytane. Nie zaglądałam jeszcze do komentarzy, więc jeśli powtarzam coś, co już ktoś wyłapał, to sorry. Na początku Kevin wstaje i podchodzi do okna a potem, gdy słyszy hałasy znowu zsuwa się z łóżka. To mi nie grało. Powinien ruszyć od okna, przy którym stał. Jest trochę przecinków do poprawy.
Fabuła jest ciekawa, smutna i przerażająca. Tak zwykle się dzieje, gdy coś jest opisane z perspektywy dziecka. Ale zadziałało poprawnie. Smutny horror. Zostawia wrażenie przygnębienia. Udało ci się bez krwi i przemocy w bezpośrednich opisach stworzyć wrażenie czegoś potwornego, co się zdarzyło. Jest też napięcie, niewiedza chłopca, dziecięce marzenia w zderzeniu z rzeczywistością. Nie dla mnie, ale doceniam to, co udało Ci się osiągnąć.
Pozdrawiam serdecznie!
Na początku Kevin wstaje i podchodzi do okna a potem, gdy słyszy hałasy znowu zsuwa się z łóżka
W międzyczasie na nim usiadł :)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Hej Jolka. K – dziękuke za przeczytanie i komentarz :). Fajnie ze się podobało :). A z tym łóżkiem to sam nie wiem, czy warto dopisywać, że na nim usiadł? Jak już się zabrała głos Tarnina, to zapytam – co myślisz jest to luka fabularna? Warto to dopisywać?
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
… ale to jest dopisane. Może można by to podkreślić.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
:D znasz lepiej tekst niż ja :D
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Ha faktycznie -Kevin usiadł na łóżku i zamyślił się :D. Widzisz jaki jestem leń, nawet nie sprawdziłem ;) Więc dziękuję Tarnina za czujność. A ty Jolka.K z niedokładne przeczytanie tekstu teraz musisz podnieść ocenę opowiadania o jeden ;P. Pozdrawiam:)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Oż no, to bardzo przepraszam, ja… tego… nie zauważyłam, ale gapa ze mnie! Zwracam honor autorowi i laur dla Tarniny za wyłapanie! :) No dobra, to podniosę ocenę, przekonałeś mnie wzbudzając poczucie winy! :) Wesołych świąt Wam wszystkim, entuzjastom pisarskim i zapraszam do mojego opka, gdy je wreszcie wrzucę!!!
"No dobra, to podniosę ocenę, przekonałeś mnie wzbudzając poczucie winy! :)" No widzisz już wiem jak rozmawiać z wydawcami :D, będę żebrał o wydanie :p. Wszystkiego dobrego na święta Jolka :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
I wszystkiego dobrego dla Ciebie Tarnino :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Hej!
U, ła – zaczynasz dwoma dużymi akapitami. Ciężko przez nie przebrnąć, w dużej mierze to streszczenia plus opisy, właściwie dość typowe.
nie przejął.. Był
Jedna kropka za dużo.
Dobrze zatem, szkoda żeby
Dobrze zatem, szkoda, żeby
Moment wejścia Mikołaja i to jego krzątanie się, dźwięk metalu, worek na śmieci – fajnie budowałeś atmosferę, czyżby Mikołaj pokroił mamę Kevina, jak w horrorach? XD
Ale zwątpiłam przy akcji z ciasteczkami, jakoś klimat siadł.
Okej, dobra, jak Kevin widzi worek i coś w kształcie piłki, no to już wiem, że to głowa. XD Robi się creepy. :p A potem piła w zlewie, uhuhu.
powiedział zadowolony Mikołaj, dodał:
powiedział zadowolony Mikołaj. –
– No,chłopczyku
Spacja
Mikołaja, zmieszany.
Bez przecinka
Na plus, że nie wyjaśnia się, czyja głowa w worku. Obstawiam matkę, bo:
a) Mikołaj chce odwiedzić inne domy,
b) głowę psa można odciąć na dworze, nie w domu.
Ale fantastyki mi zabrakło. Mogłoby być choć trochę, symbolicznie, np. w umiejętnościach Mikołaja albo Kevina, jakieś przenoszenie ciasteczek siłą umysłu czy coś. Takie drobne smaczki. Mikołaj daje w prezencie dla Kevina życie, więc fajnie, gdyby to jakoś umotywować właśnie tym, że Kevin nie jest tylko dzieckiem, a dzieckiem z talentem, więc zostaje oszczędzony przez psychopatę. ;)
Pozdrawiam,
Ananke
Hej
Ananke
Dziękuję za przeczytanie i komentarz :)
“U, ła – zaczynasz dwoma dużymi akapitami. Ciężko przez nie przebrnąć, w dużej mierze to streszczenia plus opisy, właściwie dość typowe.”
Już to kilka razy czytałem na forum ;) i tak się zastanawiam. Trzeba wprowadzić bohatera, umiejscowić go, nadać mu jakiś rys. Oczywiście można to zrobić na wiele sposobów, poprzez dialog, akcję nawet opisy. Ale tu mamy dziecko w pokoju, po co kombinować :P. Dwa akapity to naprawdę takie straszne ? Czasem mam wrażenie, że duża część osób na forum czytało ten sam poradnik dotyczący pisania i trzyma się go jak Biblii ;). Nawet więcej, widać to też w opowiadaniach – by uniknąć “błędu” w stylu wspomnienie czegoś z przeszłości bohatera, powstają dziwne zabiegi wymijające, który wypadają często nienaturalnie :) Ale to tylko moje zdanie :P .
“Ale zwątpiłam przy akcji z ciasteczkami, jakoś klimat siadł.”
A są tacy, którym właśnie ten fragment podoba się najbardziej ;P
“Ale fantastyki mi zabrakło.”
Opowiadania nie kończą się na fantastyce :D, a tak serio to nadal uważam, że magia świąt wystarczy oraz wprowadzanie fantastyki na siłę tylko by przeszkadzało :)
Dziękuję jeszcze raz za wskazówki i komentarz, wybacz, że tak późno odpisuje ale wiesz – święta :)
Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Podobało mi się :)
Przynoszę radość :)
Hej Anet dziękuję za przeczytanie i komentarz:) Super, że opowiadanie się podobało i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Ale tu mamy dziecko w pokoju, po co kombinować :P.
Nie trzeba kombinować, można wprowadzić dziecko w pokoju w taki sposób, że będzie to intrygujące. :) I jeszcze ten pierwszy akapit to opisy Kevina, pokoju, widoku za oknem – okej. Ale w drugim mamy już typowe streszczenia, a ja po prostu tego nie lubię. ;)
Dwa akapity to naprawdę takie straszne
Czy straszne? Nie, bardziej męczące. Kiedy czytam, chcę czuć przyjemność (niezależnie od tego, czy piszesz dramat, horror czy komedię). Nie lubię się męczyć, choć lubię się głowić przy trudnych tekstach.
Czasem mam wrażenie, że duża część osób na forum czytało ten sam poradnik dotyczący pisania i trzyma się go jak Biblii ;).
Nie czytam poradników, piszę po prostu to, co myślę, szczerze i bez żadnego słodzenia. Tak już mam. XD
Wiem, że mogłabym to ominąć, machnąć ręką, ale zwracam uwagę, bo może uznasz, że warto inaczej. Jeśli nie – nic nie szkodzi, to zawsze tylko moje luźne uwagi, które pokazują, że mnie coś męczy. Jeśli są inne osoby na forum, które to męczy, być można da się pisać inaczej. Czy trzeba? Nie, każdy niech pisze po swojemu, ale komentując, dajemy znać, co myślimy i tyle. :)
A są tacy, którym właśnie ten fragment podoba się najbardziej ;P
Są tacy, co lubią Monthy Pythona i tacy, co go nie cierpią. Kwestia gustu. :) Ja piszę o sobie, nie o innych. :)
Opowiadania nie kończą się na fantastyce :D, a tak serio to nadal uważam, że magia świąt wystarczy oraz wprowadzanie fantastyki na siłę tylko by przeszkadzało :)
Może po prostu czekałam na coś nietypowego i zawiodłam się, kiedy tego nie dostałam, stąd marudzenie. :)
by uniknąć “błędu” w stylu wspomnienie czegoś z przeszłości bohatera,
Nie chodzi o brak wspominania przeszłości bohatera, a o rozpoczęcie opowiadania streszczeniami/opisami, które niewiele wnoszą. :)
powstają dziwne zabiegi wymijające, który wypadają często nienaturalnie :) Ale to tylko moje zdanie :P .
To już zależy od autora. :)
Ja wolę sceny, streszczenia mnie nudzą. Wiem, że czasami trudno o sceny, że są dłuższe, wymagają więcej pracy.
I wiem, że istnieją ludzie, co wolą krótkie streszczenie zamiast pełnoprawnej sceny.
Ja mówię tylko ze swojego punktu widzenia. :)
Nie wiem, jak to wyjaśnić: podesłać jakąś scenę i dla kontry streszczenie jej i zapytać, co o tym uważasz? :D
Pozdrawiam,
Maruda
"Nie wiem, jak to wyjaśnić: podesłać jakąś scenę i dla kontry streszczenie jej i zapytać, co o tym uważasz?" – nie ma takiej potrzeby :) Dobrze wiem co masz na myśli :). Ananke – dziękuję za wszystkie wskazówki i uwagi i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Nie ma za co, zawsze dobrze podyskutować. :)
Hej Bardzie!
Napięcie wynikające z tego, że wiem więcej od bohatera, było odczuwalne i całość czytało się przyjemnie. Dzisiaj bez pełnej łapanki, ale przecinków było tym razem tylko odrobinę mniej, niż powinno ;)
Podczas lektury zadawałem sobie pytania:
Czy mikołaj to naprawdę Mikołaj? Nie.
Co zrobił Mikołaj? Odciął głowę matce Kevina (chyba).
Dlaczego Mikołaj cieszy się na spotkanie z Kevinem i pyta go, czy był grzecznym chłopcem? Nie wiadomo.
I jakkolwiek pewnie znajdzie się jakieś psychologiczne uzasadnienie, to fabularnie poczułem tutaj niedosyt. Zastanawiałem się, czy zaraz będzie odkryta jakaś dodatkowa motywacja Mikołaja albo czy to zachowanie będzie jeszcze do czegoś wykorzystane, a zostałem z wrażeniem, że pojawiło się tam tylko po to, żeby przygotować dialog w końcówce. Jak dla mnie tekst mógłby być troszkę krótszy albo troszkę dłuższy.
Sam dialog za to zacny :)
W kilku miejscach zmieniłbym kropki na przecinki albo na odwrót:
Oparł ręce o szybę, wyglądając przez okno, przy budzie panował spokój.
Proponuję kropkę, bo teraz wygląda, jakby wyglądanie przez okno i panowanie spokoju miały ze sobą coś wspólnego.
Pomyślał, że pies znowu się zerwał, chopak przylgnął do okna, próbując dojrzeć zwierzę.
Tu też nie ma bezpośredniego związku, a dziwnie wygląda, jeśli w każdym członie zmienia się wykonawca czynności.
Przypomniał sobie, że przecież to noc wigilijna. Więc oczywiste było, do kogo mogły należeć pozostawione w śniegu ślady
Jeśli nie ma dobrego powodu, lepiej nie oddzielać członów po obu stronach “więc” kropką.
Otworzył drzwi i zatrzymał się w progu. Mikołaj stał pod latarnią, wypuszczając białe obłoki.
Ja też nie byłem pewien, czy chodzi o oddech czy papierosa.
Pozdrawiam :)
It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead
Hej Osram – dziękuję za przeczytanie i komentarz. Mikołaj pyta Kevina czy był grzeczny, bo sam nie wie co z nim ma zrobić :). Prowadzi grę z Kevinem choć sam bohater nie jest tego świadom. Super, że dialog się podobał :). W wolnej chwili poprawie błędy i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Cześć, Bardziejaskrze!
Dziękuję za udział w krokusie!
Poniższy komentarz jest pisany jeszcze przed wstawieniem obrazka jurorsko-konkursowego :)
Zmartwił mnie brak fantastyki – Mikołaj to zwykły zbir i to zdrowo rąbnięty (o tym za chwilę). Z pewnością pasuje do grozy, zresztą fajnym motywem jest to, że Kevin sam go zaprosił na ciastka i mleko. No i ostatecznie został sam w domu.
Kreacja dziecka i to max. 6-letniego to zawsze ryzyko. Można się przyczepić do warstwy psychologicznej i dzielić włos na czworo, ale po co? Wyszedł według mnie tak, że mogę w jego zachowanie uwierzyć. Natomiast Mikołaj pasuje do horrorowych postaci, bo zostawia małego przy życiu, siada i gada z nim – nikt o zdrowych zmysłach nie eksponowałby się, nawet dziecku. Widać, że ma gdzieś ewentualne konsekwencje i policyjne śledztwo. No, budzi grozę.
Do tego faktycznie w momencie krótkiego monologu dał Kevinowi prezent, choć będzie raczej gorzki.
Jeśli chodzi o wykonanie, to jest przyzwoicie, ale masz sporo powtórzeń. Do tego w składaniu zdań magii nie ma, choć nie cierpiałem przy czytaniu.
Jestem kiepskim odbiorcą horrorów – to nie mój gatunek, ale napięcie przy ponownym zaproszeniu Mikołaja do domu na pewno było.
Pozdrówka!
Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.
Hej Krokus :) Bardzo mnie cieszy, że się podobało. Tym bardziej, że nie przepadasz za horrorami :). Fantastyka – nie mam nic na swoje usprawiedliwienie ;). Sprawy techniczne – pracuję nad nimi i Kevinowi też się jeszcze będę przyglądał :). Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Cześć Bard!
Muszę powiedzieć, że tekst mnie trochę zaskoczył – byłam przekonana, że Kevin zetknie się z jakimś gachem matki, a tu proszę, morderca (przynajmniej, jeśli dobrze rozumiem, ale o tym zaraz). Zdecydowanie ciekawsze rozwinięcie sytuacji.
Przyznam jednak, że pozostało sporo niejasności i nie wiem, czy wszystko zrozumiałam. No bo tak, wychodziłoby na to, że gość trzyma w worku głowę matki, ale właściwie nigdy nie zyskujemy co do tego pewności ani jakiegoś bardziej wiarygodnego potwierdzenia, przez co – moim zdaniem – emocje też nie uderzają odpowiednio. Brakuje mi również rozwiązania kwestii psa, od którego braku wszystko się zaczyna.
Sam dialog pomiędzy mężczyzną a chłopcem zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu, ale uważam, że zyskałby na kilku więcej słowach wyjaśnienia. Ach, i nie za bardzo dopatrzyłam się w tekście fantastyki. Jestem zdania, że najmocniejszym walorem tekstu był pomysł, zarówno ze świąteczną zbrodnią, jak i osadzeniem w roli głównej nieświadomego dziecka.
Co do wykorzystania hasła konkursowego, przyznam, że mam wątpliwości – Kevin sam w domu jest dość znamienny w sytuacji, kiedy dzieciakowi zamordowano matkę i dosłownie został sam w domu, ale samo nawiązanie jest dość luźne i chwilę się zastanawiałam, czy w ogóle celowe. Jeśli tak – fajny pomysł, choć trochę słabo pokreślony. :) Dzięki za lekturę i udział w konkursie!
Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.
Hej Verus :) Wszystko odczytałaś prawidłowo, mimo że faktycznie w tekście jest sporo niedopowiedzeń :). Może faktycznie mogłem pokusić o dłuższy tekst i wyjaśnić wszystkie sprawy. No ale zamysł był inny ;). Jeśli chodzi o pas to ma wzbudzić niepokój, zaznaczyć, że coś się będzie działo niedobrego:). Jeśli chodzi o uwagi to pokrywają się z uwagami innych komentujących i przyjmuję je, zapamiętam i postaram się wykorzystać w kolejnych tekstach :). Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
No, Bardzie. Punktów konkursowo nie przydzieliłem, bo brakowało mi fantastyki, ale ogólnie to całkiem fajny tekst.
Językowo dałoby się delikatnie dopieścić parę zdań, ale czytało się płynnie. Podobało mi się połączenie motywu Kevina z horrorem i fakt, że rzeczywiście czuć było tu tego Kevina xD Gra tu też omyłka z Mikołajem i złodziejem; bardzo klimatycznie wyszedł mikołajowy prezent. Ogólnie więc – bardzo dobra robota i jeśli do czegoś miałbym się przyczepić (poza brakiem fantastyki), to też nie do końca było dla mnie jasne, o co chodziło z tą kulą xD
EDIT: I widzę, że jakimś cudem tekst nie jest jeszcze w Bibliotece, więc pozwoliłem sobie doklikać.
Слава Україні!
Hej Golodh :) Wiem, że fantastyki brak ale pomysł był taki, więc nie chciałem go już zmieniać na siłę ;) Bo i jeszcze bym go popsuł:D. A muszę powiedzieć że mi ten tekst też się podoba więc postanowiłem nie ruszać pierwotnego zamysłu:). Fajnie, że się podobał i dziękuję za klika bibliotecznego :) Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Wiadomo, wciskanie fantastyki na siłę zwykle nie kończy się jakoś bardzo dobrze:) Dobrze, że nie zmieniłeś pierwotnego zamysłu; ja tylko tak rytualnie narzekam, bo trochę muszę:P
Слава Україні!
:D dobrze, trzeba trochę narzekać bo się towarzystwo rozwydrzy ;)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Dzień dybry,
Tekst bez bety więc przepraszam za błędy – oczywiście jeśli jakieś są :)
bardzo śmiałe stwierdzenie :)
Oparł ręce o szybę, wyglądając przez okno, przy budzie panował spokój.
Jeszcze nie czuję się pewnie w kwestiach półpauzowych, myślnikowych, dwukropkowych i semikolonowych, ale wydaje mi się, że zapis powinien wyglądać tak:
→ Oparł ręce o szybę, wyglądając przez okno: przy budzie panował spokój.
Pomyślał, że pies znowu się zerwał, chopak przylgnął do okna, próbując dojrzeć
zwierzę.
Literówka. Zwierzę ma dziki wydźwięk.
Proponuję:
→ Pomyślał, że pies znowu się zerwał, więc chłopak przylgnął do okna, próbując dojrzeć pupila.
Przypomniał sobie, że przecież to noc wigilijna. Więc oczywiste było, do kogo mogły należeć pozostawione w śniegu ślady, bo w tę noc tylko jedna osoba odwiedzała domy.
Powtórzenia. Noc wigilijną można zastąpić po prostu Wigilią.
W szczelinie między drzwiami a podłogą Kevin dostrzegł światło, a po chwili usłyszał ciężkie kroki. Chłopiec wpatrywał się w poświatę, nasłuchując. Postać na zewnątrz nagle zatrzymała się przed pokojem. Chłopiec dojrzał jej cień w szczelinie. Zapanowała głucha cisza, a chwila oczekiwania zdawała się nie mieć końca. Niespodziewanie Kevin usłyszał wesołe pogwizdywanie, a następnie odgłos kroków na schodach. Przez szczelinę w drzwiach do pokoju chłopca znów zaczęło wpadać światło.
Coś dużo tych szczelin.
Zsunął się z łóżka i podbiegł do drzwi. Nacisnął klamkę i wyszedł z pokoju.
Skracajmy zdania:
→ Zsunął się z łóżka i wybiegł z pokoju.
Od razuna wykładzinie zobaczył ogromne, mokre ślady butów, ciągnące się od sypialni.
Kevina w ogóle to nie zdziwiło, też był bliski krzyku wiedząc że Mikołaj jest w domu.
→ Kevina w ogóle to nie zdziwiło: też był bliski krzyku, wiedząc że Mikołaj jest w domu.
Pod choinką nie było prezentów, a skarpeta wisząca na kominku była nietknięta.
Po pierwsze powtórzenia, a po drugie słowa być należy unikać tam, gdzie tylko się da:
→ Pod choinką nie było prezentów, a skarpeta na kominku wisiała nietknięta.
Spojrzał do kuchni
Zajrzał
– Co się dzieje, mały człowieku?
Chyba młody
Nie podobał mu się taki Mikołaj. A tym bardziej był niepocieszony, że w worku Mikołaja nie ma już prezentów.
→ A tym bardziej był niepocieszony, że w jego worku nie ma już prezentów.
– Faktycznie, nie ma tam już nic dla ciebie.
Kevin posmutniał jeszcze bardziej i był już bliski płaczu.
Powtórzenia. Usuń jedno już.
Bardzo ciekawa koncepcja, niebanalna, gorzko-słodka.
Ja się nie zgadzam z wieloma przedpiścami, że horror nie jest odczuwalny – ja go odczułam. Morderca łazi po domu, zostawił w zlewie piłę, nie wiadomo, co mu strzeli do głowy… Jak tu nie czuć napięcia?
Chwilami miałam mdłości od zagęszczenia tych Kevinów i MIkołajów, a poza tym nie mam większych uwag.
Pozdrawiam serdecznie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Hej Holly dziękuję za odwiedziny i wskazanie błędów :). Fajnie, że tekst się podobał, już trochę o nim zapomniałem. Fajnie, że ktoś odwiedza stare opki :). Tam gdzie napisałem mały człowieku, ma być mały :) to celowy zabieg :). Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
OK, jeśli przegapiłam tyle powtórzeń, to muszę reklamować te okulary…
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Wow ale ruch się zrobił pod opowiadaniem :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."