- Opowiadanie: Toro301002 - Widziadła

Widziadła

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Widziadła

Znajdował się w pokoju, który wynajął w motelu. W trakcie kąpieli zastanawiał się nad swoją powieścią, którą musiał skończyć w tym roku. Jednak przez ostatnie dwa tygodnie praca nad książką nie szła mu najlepiej.

Miał dzisiaj spotkanie w bibliotece i myślał o tym, jak wypadnie przed publicznością. Czuł, że się stresuje.

Godzinę później jechał na oczekiwane spotkanie. W czasie jazdy stwierdził, że na spotkaniu nie będzie więcej jak dziesięciu osób. Część jego liczyła, że pojawi się więcej niż dziesięciu gości.

Kiedy zaparkował przed biblioteką postanowił przez kilka minut posłuchać radia.

Siedząc w samochodzie zastanawiał się, jak ma poprowadzić fabułę, aby w końcu być usatysfakcjonowany. W głowie miał kilka opcji, które uważał za banalne i nudne. Wyjął z kieszeni notes i długopis, po czym wypisał w notesie przemyślenia na temat książki.

Po dziesięciu minutach wyszedł z auta, po czym ruszył w stronę budynku. Poczuł narastającą tremę, jednak kiedy spotkanie się zaczęło uznał, że nie jest tak źle, jak przypuszczał.

W bibliotece siedziało pięćdziesięciu ludzi, którzy przyszli tutaj, aby go wysłuchać. Widok ten sprawił, że poczuł się szczęśliwy.

Kiedy opowiadał o książce, jaką ostatnio wydał, niektórzy przeglądali Facebooka. Znaleźli się jednak tacy, którzy słuchali tego, co miał do powiedzenia. Po wszystkim uznał, że spotkanie należało do udanych.

Wrócił do motelu w dobrym nastroju, przed zapadnięciem zmroku.

Od razu po wejściu do pokoju zasiadł do pracy, która przypominała efekt kuli śnieżnej. W pewnej chwili miał napisane trzy i pół strony, ale pomimo upływu czasu pisał dalej. Przestał, kiedy poczuł się senny.

Kiedy zakończył robotę, usłyszał pukanie do drzwi.

Otworzył je i rozejrzał się, ale  nikogo nie zobaczył. Pukanie nadal trwało. Wyszedł na korytarz idąc w stronę dźwięku, który nasilał się.

Kątem oka zobaczył faceta w średnim wieku, który spojrzał na niego. Po kilku sekundach Stanisław zobaczył, jak postać rozpływa się.

Stał w osłupieniu. Wzdrygnął się, kiedy usłyszał męski głos.

– Pan Stanisław? –  zapytał pisarza starszy mężczyzna.

–  Tak. A pan?

–  Zygmunt. Mogę w czymś panu pomóc?

–  Nie. Ja… właśnie wracałem do swojego pokoju. Po prostu zamyśliłem się…zdawało mi się, że, kogoś widziałem… jestem po prostu zmęczony.

–  Rozumiem pana. Każdemu się to zdarza. W razie czego jestem w swoim biurze.

Starszy mężczyzna odszedł. Stanisław wpatrywał się w miejsce, gdzie przez moment widział zjawę. Uznał jednak, że lepiej będzie jak pójdzie do siebie. Zamknął za sobą drzwi i zapalił lampkę nocną. Nie mógł przestać myśleć o mężczyźnie, który zniknął.

Nie mogąc zasnąć poszedł do biura.

–  Nie przeszkadzam panu? – zapytał starszego mężczyznę.

–  Nie. Proszę wejść. –  Starzec gestem dłoni wskazał na fotel. – Napije się pan czegoś?

–  Nie. Dziękuję. – Zajął miejsce i wpatrywał się w zegar. Miał nadzieję, że miał przewidzenia. Nie chciał uwierzyć w to, co zobaczył.

Staruszek zajął miejsce przy biurku.

– Widział pan ducha? – zapytał Stanisława.

Chłopak rozszerzył oczy.

–  Nie musi pan kłamać. Doskonale poznaję człowieka, który widział osobę z zaświatów – stwierdził Zygmunt. – Nie każdemu się objawiają. Szczerze mówiąc jest pan pierwszym gościem, któremu udało się zobaczyć ducha. Przynajmniej, z tego co mi wiadomo.

Stanisław czuł, że zaschło mu w gardle. Poczuł mdłości.

–  Dlaczego ja i pan…możemy je widzieć?

–  Tego nie wiem. Pewnie miał pan nadzieję, że wyjaśnię panu to zjawisko.

W międzyczasie Stanisław poprosił o wodę.

– Czy duchy są agresywne?

Właściciel wpatrywał się w niego.

– Zdarzało mi się… –  urwał i westchnął.

Stanisław z niecierpliwością czekał na kontynuację.

–  Jak miałem siedem lat wszedłem do opuszczonego domu. To właśnie tam zobaczyłem ducha. Nie był jak inne. Czułem od niego nienawiść. Chciał mnie zabić. Coś podobnego czułem przejeżdżając blisko jednego z zamków.

Po pożegnaniu się, Stanisław poczuł ulgę, dzięki temu, że zwierzył się drugiej osobie. Miał sen w którym zobaczył w oddali światło. Kiedy zbliżał się do celu, czuł niepokój.

To były drzwi, za którymi paliło się światło. Słyszał kłótnię faceta i kobiety.

Obudził się nad ranem. Spojrzał na godzinę w telefonie i uświadomił sobie, że jest spóźniony.

Zadzwonił do biblioteki z przeprosinami.

Był w niecałe pół godziny na miejscu. Raz jeszcze przeprosił i zaczął dyskusje. Po zakończeniu spotkania wybrał się do kawiarni.

Złożył zamówienie i obserwował przez okno, które wychodziło na ulice. Padał deszcz, co działało na niego kojąco. Myślał o śnie, w którym mąż oskarżał żonę o zdradę z dwoma kochankami.

Żona uważała, że zmyślił to, ponieważ jest o nią zazdrosny.

W międzyczasie czekając w korku zobaczył ją. Kobietę, która swoją urodą oczarowałby nie tylko jego, ale poza nim nikt nie zwracał na nią uwagi.

Miała na sobie założoną czarną suknię. Trzymała białe róże. Wyglądała tak, jakby szła na pogrzeb. Przenikała przez auta. Posłała mu spojrzenie pełne smutku. Zniknęła po drugiej stronie ulicy.

Z transu wyrwały go trąbienia i krzyki kierujących.

Tankując na stacji widział na jezdni psa. Samochody przejeżdżały przez niego, ale szczeniak nadal pomimo tego szczekał  i merdał ogonem. Zrobiło mu się żal zwierzęcia. Tak samo było z duszą mężczyzny w motelu i kobiety w czarnej sukni, którą niedawno widział.

Tego dnia, kiedy padał deszcz poczuł się senny. Nie miał ochoty na nic, poza zaśnięciem, ale wiedział, że musi pisać.

Nie mógł odpuścić. Wiedział z czym wiąże się praca, jakiej się podjął. Wziął na siebie odpowiedzialność i nie mógł się teraz wycofać. Dotarł tutaj mimo, że często wątpił, czy mu się to uda.

Wyszedł z łazienki i zobaczył dziewczynę w niebieskiej sukience i z uśmiechem na twarzy. Stanisław nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Stał zszokowany w samym ręczniku. Dziewczyna zbliżyła się do niego i odchrząknęła.

–  Przepraszam, że przeszkadzam ale czuję, że mogę z tobą porozmawiać. Wiem, że mnie widzisz i słyszysz. Niestety ostatnia kobieta po zauważeniu mnie wybiegła stąd.

Wiedział dlaczego. Na sukni była krew,  a gardło miała podcięte. Z jej oczu kapały łzy.

–  Pewnie się mnie boisz. Nie winię cię za to. Każdy o zdrowych zmysłach… –  urwała, pochlipując. – Wybacz, jak możesz się domyślić, nie jestem stabilna emocjonalnie. Odkąd pamiętam, byłam mało odporna na stres.

Zaległa cisza, przez którą dzwoniło mu w uszach. W gardle czuł suchość, i był zszokowany. Nie mógł się ruszyć.

–  Dlaczego… –  wykrztusił z siebie. – Dlaczego… to zrobiłaś?

–  Czułam się samotna. Myślę, że ty też czujesz się samotny. Prawda?

Pokiwał głową.

–  Wiem, że lubisz czytać książki. Widzę, że lubisz fantastykę. Też ją lubiłam.

–  Mogę ci jakoś pomóc?

Pokręciła głową.

–  Wątpię… –  szepnęła.

–  Mogę z tobą porozmawiać.

–  To miło z twojej strony. A o czym? – zapytała go.

–  Sam nie wiem. Nigdy nie rozmawiałem… no wiesz.

–  Rozumiem.

Rozmawiali ze sobą. Chociaż to ona przez większą część dyskusji mówiła o sobie. On uważnie słuchał, raz na jakiś czas potakując głową. Opowiadała o swoim dzieciństwie i o swoich zainteresowaniach.

Za życia czytała książki i rysowała. Często wychodziła na spacery z rodzicami i psem. W wolnych chwilach udzielała się charytatywnie. Miała nawet chłopaka, ale po zakończeniu liceum rozstali się.

Zarówno on jak i ona wybrali studia w innym mieście i województwie. Rok po zakończeniu liceum jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Jej najbliższe przyjaciółki odwróciły się od niej, gdy była na dnie.

Słuchając jej wspomnień zalał się łzami. Dziewczyna umilkła.

–  Tak mi… tak mi przykro. Żałuję, że nie poznaliśmy się wcześniej. Może mógłbym ci pomóc.

–  Pomogłeś – z jej oczu również popłynęły łzy. – Uwolniłeś mnie od samotności. Wysłuchałeś mnie od początku do końca. Teraz mogę na zawsze odejść.

I tak zrobiła. Odeszła na zawsze.

Kolejnego ranka wpatrywał się w ścianę. Siedział garbiąc się. Czuł w sobie pustkę. W głowie miał to samo. Nie był świadomy upływu czasu, dopóki nie zadzwonił alarm, który przypomniał mu, że miał na dziś umówione spotkanie.

Miał niedaleko do miejsca docelowego. Po momencie wyszedł z auta. W czasie spaceru obserwował kolorowe liście. Wiatr poruszał gałęziami drzew i krzaków. Przeszedł przez park będąc naprzeciwko biblioteki.

Po spotkaniu autorskim siedział na ławce. Wsłuchiwał się w szum wiatru. Wspominał wczorajszy dzień. Poczuł w sobie ulgę. Poczuł spokój. Wiedza o tym, że jej pomógł uszczęśliwiła go.

Część niego zdawała sobie sprawę, że nie pomoże każdemu.

W przyszłym tygodniu wrócił do domu. Zastanawiał się, czym mógłby się zająć w dniu wolnym od pisania.

Jedyny pomysł jaki przychodził mu do głowy, to poczytać książkę.

Siedząc na fotelu zastanawiał się, dlaczego niedawno odkrył w sobie dar widzenia i rozmowy z duszami ludzi.

Nie przypominał sobie, aby wcześniej w dzieciństwie zdarzało mu się nawiązywać kontakt z duszami. To pojawiło się niespodziewanie.

Jako dziecko nie wyróżniał się niczym wyjątkowym. Miał kolegów z którymi wychodził aby pograć w piłkę. Przychodził też do innych, gdzie wspólnie oglądali kreskówki na Cartoon Network.

Miał przeciętne oceny. Po ukończeniu liceum ze zdaną maturą musiał zdecydować z czego będzie się utrzymywać. Nie chciał iść na studia, ze względu na brak pomysłu jaki kierunek miałby wybrać.

Wiedział, że studiowanie wiązało się z kosztami a Stanisław nie chciał prosić ojca o pieniądze, ponieważ chciał samemu zarabiać na życie.

W dzieciństwie, od wczesnych lat czytał codziennie książki. Zdecydował w gimnazjum, że samemu zacznie pisać powieści. Nie szło mu najlepiej. Często popełniał podstawowe błędy stylistyczne, ortograficzne i interpunkcyjne.

Przed ukończeniem liceum publikował na forach pisarskich a rok po zdanej maturze, wydał książkę.

Wspominając swoje początki, uśmiechnął się.

Dzisiejszego wieczoru przez okno widział dziecko obserwujące  Stanisława. W ręku trzymał czerwony balonik. Pomachał Stanisławowi, który drżącym krokiem odsunął się od okna.

To był brat Stanisława, który zmarł kilka lat temu przez ćpuna, który  pozbawił go życia przejeżdżając go autem.

Stanisław poczuł jak dostaje ciarek na karku, po czym zemdlał padając na łóżko.

Odzyskał przytomność o piątej rano. Za oknem było ciemno. Kątem oka zobaczył sylwetkę. Skupił swój wzrok na postaci, stojącej w cieniu.

W dłoni trzymała jakiś przedmiot na cienkim sznurku, który unosił się nad głową nieznajomej osoby.

 Stanisław uświadomił sobie, kim jest nieznajoma postać.

– Bogumił… –– zdołał wyszeptać imię brata.

– To ja – usłyszał cienki głos. – Co u ciebie?

Stanisław nie wykrztusił z siebie słowa. Z jego oczu wypłynęły łzy.

– Pewnie się mnie boisz – wymamrotał chłopiec. – Tego dnia, kiedy zginąłem mieliśmy pograć na konsoli. Pamiętasz?

Pokiwał głową. Często miał sny, gdzie obiecywał młodszemu bratu, że pograją na konsoli. Jednak nigdy do tego nie doszło.

– Obserwowałem ciebie i wiem, że czujesz się samotny. Musisz mi obiecać, że postarasz się być szczęśliwy dla mnie i dla mamy. Dobrze?

Stanisław pokiwał głową. W tym momencie potrafił zdobyć się jedynie na taki gest. Czuł, że w gardle ma kulę. Brat Stanisława uśmiechnął się i odszedł do świata zmarłych.

Stanisław spędził następne dni na pracy i rozmyślaniu o tym, co powiedział mu Bogumił.

Pewnego niedzielnego popołudnia pojechał na cmentarz. Kiedy przekroczył próg cmentarza jego nogi automatycznie odnalazły drogę do grobów brata i matki. Stan w jakim się znajdował można porównać do bycia pół przytomnym.

Stanął naprzeciwko grobów, po czym wziął się za doprowadzenie ich do porządku. Na sam koniec położył kwiaty na każdym z grobów rodzinnych i odszedł.

Podporą dla młodego Stanisława była mama, która wierzyła w jego talent do pisania. Chwaliła go, za to, że czyta książki i pisze własne opowiadania.

Pamiętał jak na urodziny dostał od niej notes w twardej niebieskiej oprawie i wieczne pióro, które nosił  przy sobie, niezależnie od dnia.

Wsiadł do auta i następnie włączył radio. W tle leciał utwór, który lubił słuchać razem z bratem; Drive, zespołu The Cars.

Przed jego oczami malował się obraz brata, który trzymał go za ręce. Bogumił w trakcie jazdy autem prosił rodziców, aby włączyli ten utwór.

Stanisław odpalił auto i odjechał. Odniósł wrażenie, że widział ich obu na cmentarzu, ale trwało to ułamek sekundy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Cześć,

 

historia jest nawet dość interesująca, te rozmowy z duchami, podobają mi się :) To nad czym można popracować to po pierwsze – bardziej wciągająca fabuła, która opowiada “jakąś historię”. Jakby się zastanowić to właściwie o czym jest to opowiadania, co przekazuje? Wg mnie to zespół scenek, które są luźno powiązane. To, że bohater rozmawia z duchami, nie buduje jeszcze “rdzenia historii”, przydałoby się zbudować pełnoprawną “przygodę”, z tych rozmów z duchami powinno coś wynikać. Jak mogłoby to wyglądać?

 

Np. bohater dowiaduje się od ducha samobójczyni, której pomógł (wysluchał jej), że jego matka ma problemy z sercem i leży nieprzytomna w łazience. Sanisław jedzie do matki, ratuje ją robiąć zastrzyk adrenaliny w serducho, a nad nieprzytomnym ciałem widzi ducha brata, duch brata zdradza mu, że został zamordowany, itd.

 

Chodzi o to, żeby jedna scena wiązała się z drugą, żeby bohater podążał od jednej lokacji do drugiej, rozwijał się i “pchał” fabułę do przedu :)

 

Druga sprawa, która być może łączy się z pierwszą, wg mnie tekst jest mocno “porawany”, trochę czytało mi się opowiadanie jak seria zdań nie pasujących do siebie. Jest bardzo mało opisów miejsc, zdania opisują rzeczywistość fabularną oszczędnie, padają stwierdzenie w rodzaju “pojechał”, “zrobił”, bez kontekstu, bez dodatkowych opisów, które są spoiwem dobrej narracji. Przykładem takiej suchej narracji może być początek tekstu:

 

Znajdował się w pokoju, który wynajął w motelu. W trakcie kąpieli zastanawiał się nad swoją powieścią, którą musiał skończyć w tym roku. Jednak przez ostatnie dwa tygodnie praca nad książką nie szła mu najlepiej.

Miał dzisiaj spotkanie w bibliotece i myślał o tym, jak wypadnie przed publicznością. Czuł, że się stresuje.

Godzinę później jechał na oczekiwane spotkanie. W czasie jazdy stwierdził, że na spotkaniu nie będzie więcej jak dziesięciu osób. Część jego liczyła, że pojawi się więcej niż dziesięciu gości.

Mam tutaj szybkie przejścia – pokój, łazienka, biblioteka, samochód.

W ogóle co to znaczy “znajdował się w pokoju”? Jak tam trafił, kiedy przyjechał, co to za miejsce, jak wygląda, jak tam pachnie, czy słychać ludzi na korytarzu, albo w sąsiednim pokoju? Tak wiele fabularnych pytań, a odpowiedzi brak.

 

Inny wariantem takiej narracyjnej suchości jest dodawanie pustosłowia, opisów, które nic nie wnoszą do historii, np.

 

To był brat Stanisława, który zmarł kilka lat temu przez ćpuna, który  pozbawił go życia przejeżdżając go autem.

“Pozbawił go życia przejeżdając go autem”? Serio?

 

Tyle ode mnie.

Czeka Cię trochę pracy, ale nie zniechęcaj się. Staraj się poprawiać błędy a na pewno będziesz pisał coraz lepiej :)

 

Powodzenia!

 

Che mi sento di morir

Zgadzam się, że przydałoby się podkręcić narrację, zbyt dużo suchego relacjonowania wydarzeń. Fabuła niezbyt porywająca, ale przy dobrym piórze obroniłaby się emocjami. Trochę mi ich zabrakło. Ostatnia scena bardzo ładna.

 

Jest sporo błędów. Niektóre zdania do poprawy, np.:

Dzisiejszego wieczoru przez okno widział dziecko obserwujące  Stanisława. W ręku trzymał czerwony balonik.

Stanisław widział dziecko obserwujące Stanisława?

 

Również trochę pracy wymaga interpunkcja, np. brakujące przecinki:

Siedząc w samochodzie zastanawiał się --> Siedząc w samochodzie, zastanawiał się

W wielu miejsach, gdzie występuje imiesłów przysłówkowy współczesny.

Stanisław widział dziecko obserwujące Stanisława?

Ej, dobre to jest :) “Widzę, że mnie widzisz, że widzę, że mnie widzisz”. No dobra, chyba jednak bardziej śmieszne :)

Che mi sento di morir

Przed ukończeniem liceum publikował na forach pisarskichPRZECINEK a rok po zdanej maturze, wydał książkę.

Dzisiejszego wieczoru przez okno widział dziecko obserwujące go. Stanisława. Chłopiec Wręku trzymał czerwony balonik.

Brakuje jeszcze w kilku miejscach przecinków. 

Trochę też mi brak jakiegoś powiązania scenek, wynikania czegoś więcej z nich dla Stanisława. Lubię krótkie teksty, ale ten prosi się o rozbudowanie.

 

Cześć,

 

Przez ciągłe przeskoki fabularne (zerknij na liczbę akapitów) niestety nie czytało mi się tego za dobrze :( Dodatkowo to o czym wspomniał BasementKey, nie ma powiązać pomiędzy scenami, to powoduje, że historia nie angażuje i sprawia wrażenie nienaturalnej.

Sam pomysł, choć nie jest oryginalny, jest fajny. Spróbuj to dopracować pod kątem płynności fabularnej, a na pewno będzie okej.

 

Masz bardzo dużo podwójnych spacji, ich wyeliminowanie to chwilka. Na końcu niepotrzebne entery.

 

– Bogumił… –– zdołał wyszeptać imię brata.

Podwójna –

Nowa Fantastyka