
Grudniowy poranek zawitał nieśmiało do wigwamu Pewnego Apacza. Wojownik rozczarowany tym, że zuchwałość straciła na znaczeniu, otworzył oczy, nie celebrując tego w żaden sposób. Następnie pobrał niezbędną do prawidłowego funkcjonowania organizmu porcję powietrza i wykrzyknął w uniesieniu: „Świecie nasz, jesteś coraz piękniejszy!”. Po chwili ekscytacji Indianin wyskoczył z łóżka, ubrał się w ekspresowym tempie i spożył obfite śniadanie.
– Czas na spalanie kalorii – orzekł.
Wnet założył dres, sportowe mokasyny i opływowy pióropusz. Pozostało mu tylko pobiec w stronę puszczy. Kiedy tylko minął pierwsze drzewa, spotkał leszego. Ów przybrał postać potężnego mężczyzny, ubranego w mundur leśnika.
– Miałeś wczoraj udany seks – stwierdził Indianin.
– Po czym wnosisz? – spytał zdumiony demon.
– Mieszkam tylko kilometr od lasu, a słuch posiadam niczego sobie.
– Potraktuję to jako komplement.
– Skoro tak miło sobie gawędzimy, przyszło mi do głowy, że możesz pomóc w istotnej dla mnie sprawie.
– Zamieniam się w słuch.
– Wiejski cmentarz zajmował niewysokie wzgórze wśród łąk i pól. Wiekowe, choć dobrze zachowane groby, drzemały w cieniu majestatycznych drzew. Betonowe alejki wyznaczały kierunki spaceru nielicznym żałobnikom.
Odwiedzałem nekropolię raz do roku, w Święto Zmarłych. Była oddalona od ludzkich siedzib, więc mogłem liczyć na samotność. Zwykłem siadać na ławeczce tuż obok oświetlonej nikłym blaskiem księżyca zbiorowej mogiły z czasów wielkiej wojny.
Ostatniej jesieni wszystko odbyło się jednak według nowych reguł. Co prawda, zasiadłem jak zwykle na ławeczce, lecz tym razem nie byłem sam. Dokładnie o północy, tuż obok, zmaterializował się tajemniczy jegomość.
– Kim ty, do cholery, jesteś? – zapytałem.
– Mój twórca nazwał mnie Wstyd – odparł przybysz.
Wyjąłem latarkę z kieszeni i bez zbędnych ceregieli oświetliłem twarz mężczyzny. Natychmiast zorientowałem się, że mam do czynienia z osobnikiem o niezwykle atrakcyjnej aparycji. Niestety piękna twarz nie szła w parze z pięknym ubraniem. Facet miał na sobie łachmany. Poza tym śmierdział tak, jakby nie mył się od miesiąca.
– Wyglądasz mi na kompletnie zblazowanego – zawyrokowałem.
– Życie mnie nie rozpieszczało.
– Nawijaj. Mam mnóstwo czasu.
– Pochodzę z równoległego wszechświata. Powołał mnie do życia młody i niedoświadczony marzyciel. Pewnego dnia doszedł do wniosku, że jeżeli stworzy mężczyznę idealnego, zyska poklask wśród rówieśników i grona pedagogicznego. Tymczasem nauczyciele orzekli, że to żadna sztuka wykreować coś perfekcyjnego. Jego podstawowym obowiązkiem było jedynie dążenie do absolutu. Osiągnięcie twórczego apogeum w tak młodym wieku oznaczało wielkie kłopoty. W konsekwencji mój stwórca został w tej samej klasie na drugi rok, a ja trafiłem na śmietnik historii, czyli na Ziemię.
– Łatwo się domyślić, że potrzebujesz pomocy.
– Czy mógłbyś sprawić, bym znalazł jakieś schronienie. Zima zbliża się szybkimi krokami. A piękna aparycja nie chroni przed mrozem.
– Popytam. Może się coś znajdzie.
– Nie mam czym zapłacić.
– O to się nie martw.
Pewien Apacz przerwał i zerknął wymownie na leszego.
– Co? – spytał ów zmieszany.
– Jesteś dowódcą straży leśnej, ale nie masz żadnych podwładnych. Czas to zmienić.
– W tegorocznym budżecie nie przewidziano środków na nowe etaty.
– Wezmę to na siebie. Mam kilka miliardów zaskórniaków.
Od tego czasu gość z innego wymiaru, ogolony, umyty, ostrzyżony oraz ubrany w nowiutki uniform pilnował, aby w puszczy nie dochodziło do łamania regulaminu. Turyści przybywali tłumnie, aby zobaczyć najprzystojniejszego funkcjonariusza w historii formacji. Nie bez znaczenia był również fakt, że zostawiali hojne napiwki.
Minęło kilka miesięcy. Czerwonoskóry ruszył na kolejną przebieżkę. Minął granice układu słonecznego i pomknął dalej. W pobliżu Andromedy wojownik zreflektował się, że czas na obiad i ruszył w drogę powrotną. Nagle dostrzegł na jednej z planetoid charakterystyczną postać.
– Jak zdrowie?
– Nie oszczędzam się. Zmobilizowałem wszystkie siły witalne. W trudzie i znoju czekam na coś intrygującego – oświadczył z dumą w głosie Wstyd.
– To zła taktyka.
– Oświeć mnie zatem. Co mam robić?
– Zapomnieć o przeszłości. Leszy nie mógł słuchać twojego biadolenia. Po odległości od Ziemi wnioskuję, że musiałeś go solidnie wkurzyć. Takiego pięknego kopa nawet ja bym się nie powstydził.
– Łatwo powiedzieć.
– Zaraz się przekonasz jak łatwo przekuć słowo w czyn.
Pewien Apacz przeniósł delikwenta do jednego ze swoich domków letniskowych. Otoczył budynek zasłoną z mgły. Tak gęstej, że można jej było użyć do wypychania materaców. Następnie zaprowadził młodzieńca do piwnicy.
– Za chwilę przyjedzie ciężarówka ze złomem elektronicznym. Jeżeli w ciągu tygodnia odzyskasz z nich złoto, którego wartość pokryje koszty rocznego utrzymania dwójki dorosłych ludzi, to otrzymasz szansę na godziwe życie pośród nas. W innym wypadku trafisz na orbitę Plutona.
– Tego się nie da zrobić w tak krótkim czasie.
– Powiedz to afrykańskim dzieciom.
:D
Ą i Ę - wyroby rzemieślnicze
Kurczę zainspirowałeś mnie. Po tym jak już udało mi się usunąć organiczne szczątki ze zlewu i przyległych okolic. Pójdę skonfiskować jakimś dzieciom fajerwerki aby nie zrobiły sobie krzywdy. Zmontuję kilka granatów rybnych, zgolę czupryne i brodę, po czym przebrany w czyste ciuchy, udam się nad pobliski staw przeprosić karpia:)
Ą i Ę - wyroby rzemieślnicze
Dzień dobry, Nie gustuję w absurdach, ale ten wydał mi się nadzwyczaj… interesujący. Szczególnie obecność leszego w indiańskim świecie wyjątkowo mi zaimponował. No i ten aspekt proekologiczny – tu nie można w dzisiejszych czasach przejść obojętnie (nie mam zapatrywań ekologicznych, jakby co ;) Zgrabnie napisane. Pozdrowionka:)
Jak się okazuje, Darku, bo jasno to pokazałeś, są absurdy i absurdy. „Punkt odniesienia” należy moim zdaniem do tych pierwszych i bije na głowę te drugie, a wszystko to zasługa obecności Pewnego Apacza.
…zmaterializował się tajemniczy jegomość.– Kim ty, do cholery, jesteś? – zapytałem. → Tę wypowiedź zapisałabym w nowym wierszu.
– Łatwo powiedzieć. → Dlaczego kursywa?
Otoczył budynek zasłoną z mgły. → Jak wyżej.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dysonans – z tym karpiem, to nie przesadzaj. Siedzi w mule i jest odcięty od najnowszych trendów i mód. Może Cię uznać za dziwaka i cały wysiłek na nic.
Barbaro – cieszy mnie Twoja ocena. Zwłaszcza, że tekst powstawał w wielkim trudzie, ocierającym się o znój.
Reg – mogłem jeszcze poczekać z publikacją tego tekstu. Biedzić się nad nim i obrzucać się inwektywami. Pomyślałem sobie jednak, że nie ma co biadolić. Najlepsze życzenia w nowym roku dla wszystkich dla Ciebie i wszystkich redów.
Mylisz się, Darku. Skoro nie poczekałeś, to widać nie mogłeś. Ponadto biedzenie się nad niczym, niczym dobrym nie skutkuje, a obrzucanie się inwektywami może spłycić nawet najlepsze chęci twórcze, więc uważam, że dobrze się stało jak się stało i tego się będę trzymać!!!
I ja życzę, aby w nadchodzącym roku spotkało Cię wiele dobrego, a do życzeń dołączam kilka ciepłych słów: rosół, bigos, grog, herbata z cytryną, czerwony barszczyk!
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg – ciepłe słowa szczególnie mnie cieszą – zwłaszcza herbata z cytryną. Czuję, że wkrótce przyjdzie mi skorzystać z żywiołu ujarzmionego w kuchence i za pomocą wrzątku i kilku suszonych listków dokonać cudu stworzenia napoju doskonałego.
Darku, jestem wielce usatysfakcjonowania, że w przedostatnim dniu starego roku zaczniesz czynić cuda tworzenia naparu z liści. Pozostaję z nadzieją, że myślimy o tych samych listkach…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, chodzi wyłącznie o herbatę. Jestem kiepski z listkologii, więc nawet nie wiem o potencjalnych korzyściach czy zagrożeniach.
Darku, teraz wiem, że myślimy o tych samych listkach Camellia sinensis, niezależnie od barwy uzyskanego napoju.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, do tej pory myślałem, że Camellia to wielbłądzica. Ignorancjo precz! Swoją drogą, jakże łatwo zbłądzić.
Darku, ale jakże miło, nawet z największego zbłądzenia, nagle i znienacka wychynąć na prostą drogę wiedzy!
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Tylko czasami wychynanie na prostą drogę wiedzy dużo kosztuje. A dysponuję wyłącznie jednym organizmem.
Nie ma jak Pewien Apacz. Jestem jego fanem i wkrótce dam tego wyraz, lub kilka wyrazów, jeżeli pozwolisz. :)
Koala, pozwalam na więcej – mogą być zdania pojedyncze, a nawet złożone.
A dysponuję wyłącznie jednym organizmem.
Jak my wszyscy, Darku, jak my wszyscy.
Mam nadzieję, że nie mylę organizmu z orgazmem…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, gdybym wiedział, że dysponuję jednym orgazmem przeznaczyłbym go na cele charytatywne, albo poświeciłbym mu specjalną wystawę. Ku pokrzepieniu serca i innych części organizmu.
Konstatuję, że wystawy nie będzie. A szkoda.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, stosowną wystawę prędzej czy później zorganizuję. Edukację stawiam wszak na pierwszym miejscu.
I to jest słuszne podejście do sprawy.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Jedyne co mnie tumani i trochę przestrasza ze słusznych – to tusza. Na szczęście podejście nie należy do tej kategorii.
Mniemam, że mnie byś się chyba nie przestraszył. Do własnej tuszy podeszłam bowiem szalenie krytycznie i zrzuciłam prawie ćwierć kwintala!
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ćwierć kwintala! – chylę czoła. To musiał być morderczy trening. Jak znalazłaś jeszcze czas na czytanie tekstów na portalu i picie herbaty z cytryną?
W ciągu półtora roku można zrobić wiele – schudnąć, czytać, pić herbatę i jeszcze parę innych rzeczy.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Interesujący absurd, jak to zwykle u Pewnego Apacza. Tekst z morałem, bardzo wyraźnie wybijającym się ponad cały absurdalny humor.
Czyli jest przyjemny koncert fajerwerków :)
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
NoWhereMen – fajnie, że tak uważasz, zwłaszcza, że do fajerwerków podchodzę z dużą rezerwą. Najważniejsze, że przy okazji nie ucierpiało żadne zwierzę. Najlepsze życzenia noworoczne.
Reg – czy mogę wykorzystać Twoje komentarze umieszczone pod powyższym tekstem. Przyszło mi do głowy, że mogą być ozdobą kolejnego opowiadania.
Muszę zadbać o opływowy pióropusz i mogę zacząć nowe życie!
Ubawiłeś mnie darku 71
– Wiejski cmentarz zajmował niewysokie wzgórze wśród łąk i pól. Wiekowe, choć dobrze zachowane groby, drzemały w cieniu majestatycznych drzew. Betonowe alejki wyznaczały kierunki spaceru nielicznym żałobnikom.
Odwiedzałem nekropolię raz do roku, w Święto Zmarłych. Była oddalona od ludzkich siedzib, więc mogłem liczyć na samotność. Zwykłem siadać na ławeczce tuż obok oświetlonej nikłym blaskiem księżyca zbiorowej mogiły z czasów wielkiej wojny.
Ostatniej jesieni wszystko odbyło się jednak według nowych reguł. Co prawda, zasiadłem jak zwykle na ławeczce, lecz tym razem nie byłem sam. Dokładnie o północy, tuż obok, zmaterializował się tajemniczy jegomość.
A czemu całość tego nie jest w dialogu?
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Darku, nawet nie pytaj – wykorzystuj każde słowo moich komentarzy i rób to najlepiej jak potrafisz, a wiem, że potrafisz!
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ambush – wszystkiego dobrego w nowym roku.
Bardzo sympatyczny szort z szerokim wachlarzem zaskakujących, śmiesznych grypsów.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Greasy – dzięki za sympatyczny komentarz. Najlepsze życzenia noworoczne.
Da się lub nie da się, to tylko kwestia tego co można zyskać lub stracić. Fajny short.
Michale – czasami zwykły bilans to za mało. niebagatelną rolę odgrywa przyzwoitość. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w nowym roku.
Witam.
Tekst krótki, to i komentarz będzie krótki :) Jeśli to o Indianach, to o Indianach Ameryki Południowej. Czy dzieci afrykańskie tak szybko zdobyły by złoto ze złomu elektronicznego, nie wiem. Z tego co wiem, to złoto jest używane do procesorów. Czy jest w innych częściach elektronicznych? Dobre opowiadanie, gratuluję punktów do biblioteki.
Pozdrawiam.
Feniks 103.
Ps. Sorry, pomyliłem z innym opowiadaniem, gdzie ludzie byli kanibalami, Indianin jest oczywiście z Ameryki Północnej.
audaces fortuna iuvat
Osobiści wolę unikać kanibali z każdego kontynentu. Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie tekstu.
Zacytuję klasyka: “ale poj3b@na akcja”.