
Weszliśmy w dorosłość
Choć może ona nas w siebie wciągnęła
Symbolicznie wypiliśmy kilka kieliszków wódki
W rytm paplaniny usychających ciotek
O dwuznacznym wyrazie wieszczącym przyszłe doznania
Miłosne
I nagle mówią do nas
Na pan albo pani
Postawiono nas później przed problemami
Stworzonymi przez pokolenie
Które coraz mniej rozumie świat
A ciągle ten świat kreuje
Bez efektu zadajemy ciosy
Za lekkie
Bez rozmachu
Jakbyśmy się bali że zauważą nas sprzeciw
A działanie
Ten pozór walki –
Higiena ducha
Być może nasza bezsilność
Wynika z tej specyficznej pozycji
Ustawiania się na krawędzi
Przebrzmiewającego dzieciństwa i mrukliwej dorosłości
A w głębinach nieprzenikniona ciemność
W którą boimy się spaść
W chwili zbyt mocnego rozmachu
Ciekawe rozterki young adult. Piszę jako stara ciotka;)
Zobaczyłam i poczułam, więc podobało mi się.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Hmmm. No tak.
Też już raczej czuję się starą ciotką niż nastolatką. Chociaż dusza ciągle młoda!
Babska logika rządzi!
Wciągnęła, bo to wilk z bajki, te dzieci nie wyszły z brzucha jego takie same, oprócz tego, które ukryło się w zegarze… Aborygeni nawet mają rytuał dorosłości – połknięcie przez węża…