- Opowiadanie: dawidiq150 - Projekt Johna Bargmana

Projekt Johna Bargmana

Nie wiem jak to wy­szło... Mam na­dzie­ję do­wie­dzieć się z wa­szych ko­men­ta­rzy :)

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

Finkla, GreasySmooth

Oceny

Projekt Johna Bargmana

 Pią­te­go czerw­ca dwa ty­sią­ce czter­dzie­ste­go szó­ste­go roku świat obie­gła nie­zwy­kle in­te­re­su­ją­ca in­for­ma­cja: Ame­ry­ka­nin John Barg­man wy­grał ma­ra­ton z wy­ni­kiem jed­nej go­dzi­ny, dwu­dzie­stu czte­rech minut i je­de­na­stu se­kund. Re­kord ten, po­pra­wio­ny o nie­mal pół go­dzi­ny, był dla in­nych bio­rą­cych udział w wy­ści­gu, a także znaw­ców spor­tu, wprost nie­sa­mo­wi­ty.

Nie­dłu­go po biegu, gdy męż­czy­zna nieco od­po­czął, prze­brał się i zjadł obiad, za­pro­szo­no go do te­le­wi­zji na wy­wiad w pro­gra­mie spor­to­wym.

Na py­ta­nie: „Jak pan ćwi­czył, by dojść do tak fan­ta­stycz­nej kon­dy­cji fi­zycz­nej?” od­parł stu­ka­jąc się w głowę:

– Wszyst­ko jest tutaj! Mam bar­dzo wy­so­ką in­te­li­gen­cję i ko­rzy­sta­jąc z oka­zji chciał­bym o coś pro­sić.

– Słu­cha­my – po­wie­dzia­ła pro­wa­dzą­ca pro­gram.

– Chcę, by udo­stęp­nio­no mi test Qu­ifi­la.

Kwe­stio­na­riusz Qu­ifi­la był te­stem ba­da­ją­cym in­te­li­gen­cje naj­bar­dziej wy­bit­nych umy­słów. Two­rzo­no go sześć lat, a kosz­to­wał dwa mi­liar­dy do­la­rów. Skła­dał się ze stu czter­na­stu opar­tych na ma­try­cach Ra­ve­na zadań, a wy­star­czy­ło roz­wią­zać dzie­sięć, by otrzy­mać naj­niż­szy wynik IQ równe 184 w skali Cat­tel­la.

Tak dro­gim te­stem nie można było sza­stać na prawo i lewo, więc ba­da­no nim wy­łącz­nie ludzi, któ­rzy od dziec­ka za­po­wia­da­li się na ge­niu­szy i do­ko­ny­wa­li na­uko­wych od­kryć. Zresz­tą nie było by sensu badać każ­de­go, kto by miał ocho­tę, gdyż prze­cięt­ny czło­wiek nie roz­wią­zał­by nawet jed­ne­go za­da­nia.

– Chcę też – mówił dalej John – zwró­cić się do in­sty­tu­cji wspie­ra­ją­cych naukę, a także osób pry­wat­nych, gdy już udo­wod­nię, że je­stem ge­niu­szem, o środ­ki fi­nan­so­we na pro­wa­dzo­ne prze­ze mnie ba­da­nia, nad ogól­nie mó­wiąc, stat­kiem ko­smicz­nym. Kon­kret­niej zaś, nad no­wa­tor­skim sil­ni­kiem, zdol­nym roz­pę­dzić ra­kie­tę do pręd­ko­ści ty­sią­ce razy prze­kra­cza­ją­cej pręd­kość świa­tła. Do spe­cja­li­stycz­nych te­stów po­trzeb­ne mi są ogrom­ne fun­du­sze.

Re­dak­tor­ka była igno­rant­ką w po­ru­szo­nych przez Johna dzie­dzi­nach, więc wy­wiad szyb­ko się za­koń­czył, bo męż­czy­zna nie chciał roz­ma­wiać o in­nych spra­wach. Obie­cał na­to­miast udzie­lić wy­ja­śnień komuś bar­dziej kom­pe­tent­ne­mu w te­ma­cie po­dró­ży ko­smicz­nych.

 

&&&

 

Spra­wa Johna Barg­ma­na stała się bar­dzo gło­śna i już po sze­ściu dniach po­zwo­lo­no mu po­dejść do testu „Qu­ifi­la”.

Test wy­ka­zał, że ba­da­ny jest nie­kwe­stio­no­wa­nym ge­niu­szem. Choć nie mógł okre­ślić jego praw­dzi­we­go ilo­ra­zu in­te­li­gen­cji. John roz­wią­zał bo­wiem wszyst­kie za­da­nia. Jego IQ wy­nio­sło 230+.

Od tego czasu na spe­cjal­ne konto, z któ­re­go ge­niusz mógł brać pie­nią­dze na ba­da­nia, za­czę­ły wpły­wać hor­ren­dal­ne sumy, ku wiel­kiej ra­do­ści wszyst­kich za­in­te­re­so­wa­nych pro­jek­tem.

 

&&&

 

Do­szło w końcu do wy­wia­du na naj­po­pu­lar­niej­szym ka­na­le Ame­ry­kań­skiej te­le­wi­zji. Dwóch ludzi; kon­struk­tor stat­ków ko­smicz­nych, Mi­cha­el Glenn i wy­kła­dow­ca fi­zy­ki na Ha­rvar­dzie, Brad Tan­klin usia­dło na ka­na­pie na­prze­ciw­ko Johna Barg­ma­na.

Po przed­sta­wie­niu się prze­szli od razu do rze­czy:

– Czy ze­chce pan wy­tłu­ma­czyć na ja­kiej za­sa­dzie ma dzia­łać pań­ski wy­na­la­zek, pań­ski sil­nik? – za­py­tał Mi­cha­el Glenn.

– W pew­nym sen­sie bę­dzie na­pę­dza­ny siłą ludz­kich mię­śni – od­parł John, na co pu­blicz­ność w stu­diu wy­bu­chła śmie­chem. Glenn i Tan­klin rów­nież się uśmiech­nę­li.

– Ze­chce pan nie żar­to­wać – po­wie­dział bu­dow­ni­czy stat­ków – to po­waż­ny pro­gram a nie ka­ba­ret.

– Ale ja nie żar­tu­je – Barg­man był śmier­tel­nie po­waż­ny – już spie­szę by wy­tłu­ma­czyć. Otóż na stat­ku zo­sta­nie za­in­sta­lo­wa­nych sto ro­we­rów sta­cjo­nar­nych, do­kład­nie ta­kich jakie można spo­tkać na si­łow­ni. Ci któ­rzy będą nimi „jeź­dzić” zo­sta­ną pod­łą­cze­ni do za­pro­jek­to­wa­nej prze­ze mnie ma­szy­ny, w któ­rej po­bie­ra­ny z ich or­ga­ni­zmów kwas mle­ko­wy, bę­dzie za­si­lał spe­cja­li­stycz­ny re­ak­tor ją­dro­wy, na­stęp­nie dzię­ki po­mo­cy mię­dzy in­ny­mi droż­dży bę­dzie roz­sz­cze­pia­nych mak­sy­mal­nie sto czter­na­ście ato­mów wo­do­ru. Jak pa­no­wie pew­nie zdają sobie spra­wę, wy­two­rzo­na ener­gia bę­dzie nie­wy­obra­żal­nie ogrom­na.

Zgro­ma­dze­ni na wi­dow­ni za­czę­li pod­nie­ce­ni szem­rać, a roz­mów­cy Johna Barg­ma­na pod­ję­li spe­cja­li­stycz­ną roz­mo­wę, któ­rej w stu­diu pra­wie nikt nie ro­zu­miał.

Pół go­dzi­ny prze­zna­czo­ne na pro­gram upły­nę­ło i bar­dzo in­ten­syw­na dys­ku­sja mu­sia­ła zo­stać prze­rwa­na.

Wy­wiad jed­nak zro­bił fe­no­me­nal­nie po­zy­tyw­ne wra­że­nie na nie­mal wszyst­kich, któ­rzy go oglą­da­li. Za­rów­no tym, co znali się na rze­czy, jak i na la­ikach. Pie­nią­dze na pro­jekt za­czę­ły lać się stru­mie­nia­mi, za­si­la­jąc konto.

Pod­czas wy­wia­du, ge­niusz też zwró­cił się do wszyst­kich zdol­nych na­ukow­ców na całym świe­cie, by za­ję­li się ba­da­nia­mi nad spo­so­bem ko­mu­ni­ka­cji, kiedy ra­kie­ta bę­dzie ty­sią­ce lat świetl­nych od Ziemi. On bo­wiem nie mógł wszyst­kie­go robić jed­no­cze­śnie, a także nie badał nigdy tej dzie­dzi­ny nauki.

 

&&&

 

Mi­nę­ły dwa lata.

Wszyst­ko po­szło świet­nie, pro­jekt zo­stał zre­ali­zo­wa­ny, a ra­kie­ta go­to­wa do star­tu. Znaj­do­wa­ła się na środ­ku placu o wiel­ko­ści około sze­ściu ki­lo­me­trów kwa­dra­to­wych, gdzie była skła­da­na. Oto­czo­na ze wzglę­dów bez­pie­czeń­stwa wy­so­kim murem i ol­brzy­mim roz­su­wa­nym szkla­nym klo­szem chro­nią­cym z kolei przed złą po­go­dą. W po­bli­żu ra­kie­ty tuż za murem znaj­do­wa­ły się fa­bry­ki pro­du­ku­ją­ce pod­ze­spo­ły ra­kie­ty, a także skom­pu­te­ry­zo­wa­ne cen­tra i wiele bu­dyn­ków nie­zbęd­nych do ukoń­cze­nia ca­łe­go pro­jek­tu.

Nad­szedł dzień star­tu stat­ku ko­smicz­ne­go, który na­zwa­no „Ma­ra­toń­czyk”. Pierw­szym celem do osią­gnię­cia, było wy­nie­sie­nie go na or­bi­tę. Wtedy do­pie­ro mógł za­łą­czyć się no­wa­tor­ski sil­nik.

Pierw­sza po­dróż miała tak na­praw­dę być tylko spraw­dzia­nem, jak ma­szy­na bę­dzie dzia­łać.

Mi­lio­ny ludzi oglą­da­ło start „Ma­ra­toń­czy­ka” w te­le­wi­zji. Ra­kie­ta o po­spo­li­tym kształ­cie uru­cho­mi­ła osiem zwy­kłych sil­ni­ków i ro­biąc ol­brzy­mi hałas ru­szy­ła w górę, z każdą se­kun­dą coraz szyb­ciej.

Je­de­na­ście minut póź­niej, była na oko­ło­ziem­skiej or­bi­cie.

– Czy wszyst­ko w po­rząd­ku? – w radiu na stat­ku ode­zwał się głos z Ziemi.

– W jak naj­więk­szym – od­parł za­do­wo­lo­ny John.

– W takim razie leć­cie, po­wo­dze­nia.

Nie można było li­czyć na kon­takt ra­dio­wy z da­le­ka, gdyż ni­ko­mu nie udało się wy­na­leźć lep­sze­go niż obec­nie spo­so­bu ko­mu­ni­ko­wa­nia się na wiel­kie od­le­gło­ści.

John od­mó­wił krót­ką mo­dli­twę i za­czął na­ci­skać przy­ci­ski na kon­so­li. Stu ludzi od czte­rech go­dzin jeź­dzi­ło już na sta­cjo­nar­nych ro­we­rach, tak więc kwas mle­ko­wy do­star­cza­ny był do rdze­nia.

Gło­śno grzmot­nę­ło. „Ma­ra­toń­czyk” dzię­ki ener­gii zy­ska­nej z roz­sz­cze­pie­nia kil­ku­dzie­się­ciu ato­mów wo­do­ru, ru­szył z ko­py­ta bły­ska­wicz­nie na­bie­ra­jąc pręd­ko­ści. John zer­k­nął od nie­chce­nia na swoją oj­czy­stą pla­ne­tę, wy­świe­tlo­ną na jed­nym z mo­ni­to­rów i za­marł. Pot ob­fi­cie zro­sił mu czoło, gdy uj­rzał, że w kie­run­ku Ziemi leci kula ognia.

– Do dia­bła, mia­łem od­da­lić się na bez­piecz­ną od­le­głość i do­pie­ro wtedy włą­czyć głów­ny sil­nik. – po­my­ślał ze zgro­zą. – Oby się wszyst­ko do­brze skoń­czy­ło.

Dwa­na­ście minut póź­niej ode­zwa­ło się radio:

– (prze­kleń­stwa) czy wiesz czego do­ko­na­łeś?!

Wy­na­laz­ca nie­zdol­ny był od­po­wie­dzieć. Za­schło mu w ustach i za­krę­ci­ło w gło­wie, ręce za­czę­ły się trząść, a roz­e­mo­cjo­no­wa­ny głos z radia mówił dalej:

– Wła­śnie zrów­na­łeś z zie­mią po­ło­wę stanu Kan­sas. Ofiar będą setki ty­się­cy. Le­piej nie wra­caj, leć sobie tam…

Wy­łą­czył radio. Pró­bo­wał się uspo­ko­ić.

„Ni­ko­mu o tym nie po­wiem, znaj­dę pla­ne­tę po­dob­ną Ziemi i może wtedy mi wy­ba­czą tę wiel­ką ka­ta­stro­fę. W takim razie muszę szyb­ko opu­ścić układ sło­necz­ny”. – my­ślał.

Na­ci­snął duży zie­lo­ny przy­cisk na kon­so­li. Kom­pu­ter za­py­tał: „Jaką usta­lić pręd­kość?”

„Mak­sy­mal­ną” – od­po­wie­dział.

Koniec

Komentarze

Nie­dłu­go po biegu, gdy męż­czy­zna nieco od­po­czął, prze­brał się i zjadł obiad za­pro­szo­no go do te­le­wi­zji, na wy­wiad w spor­to­wym pro­gra­mie.

Wo­la­ła­bym pro­gra­mie spor­to­wym.

 

– Słu­cha­my. – po­wie­dzia­ła pro­wa­dzą­ca pro­gram.

A zapis dia­lo­gu z od­gło­sem pasz­czo­wym ro­bi­my bez kro­pecz­ki!

Test „Qu­ifi­la” był te­stem ba­da­ją­cym in­te­li­gen­cje naj­bar­dziej wy­bit­nych umy­słów.

Test te­sto­wi te­stem, a czło­wiek czło­wie­ko­wi…

Może kwe­stio­na­riusz ?

 

Tak dro­gim te­stem nie można było sza­stać na prawo i lewo, więc te­sto­wa­no nim wy­łącz­nie ludzi, któ­rzy od dziec­ka za­po­wia­da­li się na ge­niu­szy i do­ko­ny­wa­li na­uko­wych od­kryć.

 

Zresz­tą nie było by sensu badać każ­de­go, kto by miał ocho­tę, gdyż prze­cięt­ny czło­wiek nie roz­wią­zał­by nawet jed­ne­go za­da­nia w tym te­ście.

 

Obie­cał na­to­miast udzie­lić wy­ja­śnień z kimś bar­dziej kom­pe­tent­nym w te­ma­cie po­dró­ży ko­smicz­nych.

Udzie­lić wy­ja­śnień komu?

 

I z tego po­wo­du, znacz­nie wię­cej było za­do­wo­lo­nych niż nie­za­do­wo­lo­nych.

Ale czemu? Bo tekst krót­ki, a to jest dla mnie nie jasne.

 

któ­rej pra­wie nikt w stu­diu poza nimi nie ro­zu­miał.

 

Za­baw­na hi­sto­ria, ale dużo w niej błę­dów.

Na końcu masz myśli za­pi­sa­ne jak dia­log.

"nie mam jak po­rów­nać sa­mo­po­czu­cia bez ba­ła­ga­nu..." - Anan­ke

Roz­ba­wi­ło mnie. Po­wo­dze­nia. Su­ge­ro­wa­ne po­praw­ki wpro­wadź, uzgod­niw­szy z jur­ka­mi czy wolno. :)

Hej Am­bush 

Dzię­ki, na­nio­słem po­praw­ki :) 

 

Ko­ala­75

Dzię­ku­ję!

Su­ge­ro­wa­ne po­praw­ki wpro­wadź, uzgod­niw­szy z jur­ka­mi czy wolno. :)

nie ro­zu­miem!!! Dla­cze­go miało by nie być wolno???

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Różne były re­gu­la­mi­ny kon­kur­sów. :(

Po­mysł dość cie­ka­wy z próbą za­baw­nej po­in­ty. Po­dob­na hi­sto­ria mo­gła­by się przy­śnić wy­wo­łu­jąc po­ran­ną re­flek­sję “Skąd moja mó­zgow­ni­ca czer­pie tak sza­lo­ne sce­na­riu­sze?? Ener­ge­tycz­ny roz­pad kwasu mle­ko­we­go, też coś…”.

Braki warsz­ta­to­we prze­szka­dza­ją w czy­ta­niu.

Pią­te­go czerw­ca, dwa ty­sią­ce czter­dzie­ste­go szó­ste­go roku, świat obie­gła nie­zwy­kle in­te­re­su­ją­ca in­for­ma­cja; Ame­ry­ka­nin John Barg­man wy­grał ma­ra­ton z wy­ni­kiem: jed­nej go­dzi­ny, dwu­dzie­stu czte­rech minut i je­de­na­stu se­kund.

Pierw­sze dwa prze­cin­ki są błęd­ne. Dwu­kro­pek w miej­sce śred­ni­ka. Dwu­kro­pek do ska­so­wa­nia.

[…] dla in­nych bio­rą­cych udział w wy­ści­gu, a także znaw­ców spor­tu wprost nie­sa­mo­wi­ty

Wtrą­ce­nie “a także in­nych znaw­ców spor­tu” wy­ma­ga prze­cin­ka z obu stron. Prze­myśl, czy nie warto prze­re­da­go­wać ca­łe­go zda­nia, bo nie czyta się go płyn­nie.

[…] i zjadł obiad za­pro­szo­no […]

Prze­ci­nek po­trzeb­ny po “obiad”.

[…] do te­le­wi­zji, na wy­wiad […]

Tu z kolei nie jest on po­trzeb­ny.

[…] fi­zycz­nej?” Od­parł […]

Dla­cze­go “od­parł” jest z wiel­kiej li­te­ry?

[…] pu­ka­jąc się w głowę

Dla mnie zwrot w tej po­sta­ci ma od­cień pe­jo­ra­tyw­ny. Roz­waż “stu­ka­jąc”.

test „Qu­ifi­la…

Bra­ku­je za­mknię­cia cu­dzy­sło­wu. Choć czy jest on tu w ogóle po­trzeb­ny? Nie pisze się prze­cież “twier­dze­nie “Ein­ste­ina””…

Inna rzecz to wie­lo­kro­pek. Za­pew­ne ma łą­czyć z kwe­stią “… chcę też” klika linii niżej, ale w tym przy­pad­ku jego uży­cie jest błę­dem. Po po­łą­cze­niu wy­cho­dzi “Chcę, by udo­stęp­nio­no mi test „Qu­ifi­la” chcę też zwró­cić się […]” To są dwa zda­nia, a wie­lo­krop­kiem można łą­czyć od­su­nię­te od sie­bie czę­ści jed­nej kwe­stii.

Skła­dał się ze stu czter­na­stu nie­skom­pli­ko­wa­nych zadań, a wy­star­czy­ło roz­wią­zać dzie­sięć, by otrzy­mać naj­niż­szy wynik w tym te­ście IQ = 184 w skali Cat­tel­la.

W tej wer­sji to po­win­ny być dwa zda­nia. “w tym te­ście” jest nie­po­trzeb­ne do zro­zu­mie­nia frag­men­tu, który prze­cież od­no­si się do jed­ne­go testu. “=” po­pro­szę słow­nie.

Okre­śle­nie “nie­skom­pli­ko­wa­nych zadań” nie współ­gra z póź­niej­szym “prze­cięt­ny czło­wiek nie roz­wią­zał­by nawet jed­ne­go za­da­nia.” Pro­ści­zna zatem, czy nie?

Two­rzo­no go przez sześć lat, a kosz­to­wał dwa mi­liar­dy do­la­rów.

“przez” jest wg mnie nie­po­trzeb­ne.

Nie­ja­sne jest dla mnie też po­łą­cze­nie in­for­ma­cji o tym ile kosz­to­wa­ło jego stwo­rze­nie z “Tak dro­gim te­stem nie można było sza­stać na prawo i lewo”. Czy to zna­czy, że każ­do­ra­zo­we uży­cie było dro­gie? Był to test li­cen­cjo­no­wa­ny?

[…] na pro­wa­dzo­ne prze­ze mnie ba­da­nia, ogól­nie mó­wiąc nad stat­kiem ko­smicz­nym

“ogól­nie mó­wiąc” jest wtrą­ce­niem, więc znów bra­ku­je prze­cin­ka po. Czy­tel­niej by też było prze­su­nąć “nad” przed wtrą­ce­nie. Zda­nie to jest oczy­wi­ście za­pi­sem dia­lo­gu, ale nawet cha­otycz­ne wy­po­wie­dzi na­szych bo­ha­te­rów można ucy­wi­li­zo­wać in­ter­punk­cją.

 

Dalej nie ko­men­tu­ję. Za dużo bym mu­siał wy­tknąć błę­dów in­ter­punk­cyj­nych. Sty­li­sty­ka i (nie)kon­se­kwen­cja fa­bu­lar­na też do po­praw­ki.

Ser­decz­nie po­zdra­wiam z Bla­do­błę­kit­nej Krop­ki, तारान्तरयात्री [tɑːrɑːntərəjɑːtri]

Dzię­ki!!!

 

Przy­dał­by mi się jakiś kurs in­ter­punk­cji i sty­li­sty­ki. Lecz nie wiem czy takie ist­nie­ją… :)

 

 

Po­zdra­wiam ser­decz­nie!

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Ta­ran­ta­ray­atri

 

na­nio­słem po­praw­ki, rze­czy­wi­ście tekst wy­glą­da le­piej.

 

bar­dzo dzię­ku­ję i po­zdra­wia­m@@@

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Bar­dzo mi się po­do­bał motyw za­si­la­nia ro­we­ro­we­go. No i za­koń­cze­nie :D Taki mały fa­ka­pik się przy­tra­fił, ale prze­cież każ­de­mu mogło się zda­rzyć, nawet ge­niu­szom.

Cie­ka­we za­sto­so­wa­nie miej­skiej le­gen­dy o “za­kwa­sach” wy­ni­ka­ją­cych z “kwasu mle­ko­we­go” – tego jest nie­wie­le, bolą mię­śnie z po­wo­du mi­kro­usz­ko­dzeń, mi­kro­usz­ko­dze­nia są na­pra­wia­ne, robi się masa i rzeź­ba. Fajny punkt wyj­ścia. Do tego wy­drwie­nie IQ, które nie­wie­le w za­sa­dzie mie­rzy, i można być nie­zbyt lot­nym, przy wy­so­kim wy­ni­ku. ;)

Po­zdra­wiam!

Cześć ośmior­ni­ca jak tam można się kom­pać w morzu? Myślę o mor­so­wa­niu :)

 

Jeśli cho­dzi o za­koń­cze­nie to można by za­żar­to­wać, że facet z ziemi Johna “wy­pu­ścił” “w takim razie leć­cie, po­wo­dze­nia” – mówił a do­brze wie­dział czym to grozi :))

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Me­sem­bri

 

Do tego wy­drwie­nie IQ, które nie­wie­le w za­sa­dzie mie­rzy, i można być nie­zbyt lot­nym, przy wy­so­kim wy­ni­ku. ;)

Facet roz­ma­wia­ją­cy z Ziemi mógł mieć jesz­cze wyż­sze IQ i zro­bił tam­te­mu kawał. :)))

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Facet wi­docz­nie sam nie był ge­niu­szem. A co do mor­so­wa­nia, woda ma u mnie 16 stop­ni, wiec chyba się nie na­da­je :P

O, tekst bar­dzo do­brze wpa­so­wa­ny w kon­kurs. Jest tu tyle na­uko­wych bzdur, że tło­czą się jak kulki w bęb­nie ma­szy­ny lo­su­ją­cej.

Po­wo­dze­nia w kon­kur­sie. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

 

O, tekst bar­dzo do­brze wpa­so­wa­ny w kon­kurs.

Pi­jesz do tego, że w po­przed­nim “kar­na­wa­ło­wym” za­wa­li­łem? :)

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Kar­na­wa­ło­we­go jesz­cze nie czy­ta­łam, a w ogóle jest ano­ni­mo­wy, więc nie.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fin­kla rze­czy­wi­ście! Czy mam ska­so­wać tę wy­po­wiedź? :((( Nie po­my­śla­łem.

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Nie kasuj, bo wtedy cały dia­log traci sens.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Opo­wia­da­nie opar­te chyba na fa­scy­na­cji Mu­skiem i jego po­my­sła­mi na pod­bój ko­smo­su. Musk pro­po­nu­je zde­to­no­wać na Mar­sie (albo Księ­ży­cu, nie pa­mię­tam już) cały ar­se­nał ją­dro­wy i twier­dzi, że po­wsta­nie at­mos­fe­ra.

Bo­ha­ter na­bro­ił, to dał gaz do dechy, świet­ne za­koń­cze­nie:)

au­da­ces for­tu­na iuvat

Dwóch ludzi; kon­struk­tor stat­ków ko­smicz­nych, Mi­cha­el Glenn i wy­kła­dow­ca fi­zy­ki na Ha­rvar­dzie, Brad Tan­klin usia­dło na ka­na­pie naprze­ciw­ko Johna Barg­ma­na.

Zwra­cam uwagę na dość za­wi­łą struk­tu­rę prze­strzen­ną zda­nia – sie­dzie­li na tej samej ka­na­pie, ale na­prze­ciw sie­bie? A może dwie ka­na­py? Le­piej przy­ciąć, bo to mało istot­na in­for­ma­cja.

– Ale ja nie żar­tu­je – Barg­man był śmier­tel­nie po­waż­ny – już spie­szę by wy­tłu­ma­czyć.

Or­to­graf, po­win­no być “żar­tu­ję”.

a także nie badał nigdy tej dzie­dzi­ny nauki.

Bada się ra­czej ja­kieś zja­wi­sko albo przed­miot. Dzie­dzi­nę można zgłę­biać, być czyn­nym w, mieć w niej wie­dzę, kom­pe­ten­cje, itp.

 

Dobre, spraw­nie na­pi­sa­ne i z za­baw­ną pu­en­tą. Opis samej ma­szy­ny też mnie roz­ba­wił.

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Cześć!

 

Po­mysł przy­jem­ny i cał­kiem śmiesz­ny, wy­ko­na­nie też lep­sze niż kie­dyś, wciąż jed­nak styl jest miej­sca­mi spra­woz­daw­czy, przez co trud­niej wy­wo­łać emo­cje u czy­tel­ni­ków. Ale tu wkra­cza bez­tro­ska bo­ha­te­ra, który wy­raź­nie nie wie, co robi i mu z tym cał­kiem nie­źle, przy czym nie spo­sób się nie uśmiech­nąć. Ak­cent spor­to­wy jaki miło uroz­ma­ica kla­sycz­ny, ko­smicz­ny set­ting. Chyba naj­bar­dziej za­pa­mię­tam tu koń­ców­kę, która choć lekko urwa­na wy­pa­da na­praw­dę nie­źle.

 

2P dla Cie­bie: Po­zdra­wiam i Po­wo­dze­nia w kon­kur­sie!

„Po­szu­ki­wa­nie praw­dy, która, choć­by naj­gor­sza, mo­gła­by tłu­ma­czyć jakiś sens czy choć­by kon­se­kwen­cję w tym, czego je­ste­śmy świad­ka­mi wokół sie­bie, przy­no­si je­dy­ną moż­li­wą od­po­wiedź: że samo po­szu­ki­wa­nie jest, lub może stać się, ową praw­dą.” J.Kaczmar­ski

Cześć Dawid,

 

Cał­kiem dobry tekst, acz­kol­wiek mam tro­chę mie­sza­ne uczu­cia. Z jed­nej stro­ny fajny po­mysł na tą nie­ty­po­wą ma­szy­nę ko­smicz­ną, wy­kre­owa­ny świat, na­zwi­ska, po­sta­cie itp., a z dru­giej stro­ny od­nio­słem wra­że­nie, że ciut za szyb­ko akcja się toczy, jakby można by­ło­by roz­sze­rzyć tekst i zde­cy­do­wa­nie bar­dziej “ab­sur­dal­nym” go uczy­nić. Np. za­cie­ka­wi­ło mnie, jakim cudem głów­ny bo­ha­ter tak szyb­ko prze­biegł ten ma­ra­ton (w tym spo­rcie wy­gry­wa jed­nak ge­ne­ty­ka i kon­dy­cja, a nie in­te­li­gen­cja;))?

Co do kon­kur­su, to jak na mnie nieco zbyt “po­waż­ne” jest to opo­wia­da­nie, tzn. za mało ab­sur­du, ale inni czy­tel­ni­cy mogą mieć od­mien­ne zda­nie.

Wy­da­je mi się, że błę­dem me­ry­to­rycz­nym jest sfor­mu­ło­wa­nie: “Re­kord ten, po­pra­wio­ny o nie­mal pół go­dzi­ny, był dla in­nych bio­rą­cych udział w wy­ści­gu…” Bar­dziej pa­su­je: “Wynik ten, lep­szy od po­przed­nie­go re­kor­du świa­ta o nie­mal pół go­dzi­ny…

Czy­ta­ło się płyn­nie, bez więk­szych prze­szkód. 

 

Po­zdra­wiam

 

Sym­pa­tycz­ne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

 

Bar­dzo wam dzię­ku­ję!!

 

Anet jakie ty masz po­wo­dze­nie :))))

 

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Nie wiem, skąd ten wnio­sek, Da­wi­dzie ;)

Przy­no­szę ra­dość :)

Może jutro dam ri­po­stę. 

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

 Opo­wia­da­nie sza­le­nie an­ty­nau­ko­we. Do­brze, że tra­fi­ło do tego kon­kur­su.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

reg jak przy­jem­nie, że do mnie zaj­rza­łaś :))))

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Ano zaj­rza­łam, Da­wi­dzie, i tym spo­so­bem prze­czy­ta­łam wszyst­kie opo­wia­da­nia kon­kur­so­we. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Zbieg oko­licz­no­ści? A może chcia­łaś zo­sta­wić kwa­śną wi­śnię na ko­niec? :)))))

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Zbieg oko­licz­no­ści?

Nie. Nie mam zwy­cza­ju po­zo­sta­wiać cze­go­kol­wiek przy­pad­ko­wi. ;)

 

A może chcia­łaś zo­sta­wić kwa­śną wi­śnię na ko­niec?

Doj­rza­łe wi­śnie nie są kwa­śne. Kwa­śne są cy­try­ny, także te doj­rza­łe. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Cześć da­wi­di­q150

Cie­ka­wy po­mysł, jest trosz­kę błę­dów ale tu wy­star­czy ko­rek­ta. Też robię błędy :).

Ko­niec mnie tro­chę za­smu­cił, bo nie cał­kiem po­ję­łam sens, czy bo­ha­ter był ko­smi­tą, który miesz­kał na Ziemi i po­sta­no­wił zmie­nić lokum, bo zbli­ża­ła się ko­me­ta? Czy to jakaś eks­plo­zja z ra­kie­ty, którą zbu­do­wał? Może warto coś dodać w celu do­pre­cy­zo­wa­nia?

Nie prze­pa­dam za s-f ale Twoje opo­wia­da­nie bar­dzo mi się po­do­ba. :)

Po­zdra­wiam :)

Hej Wio­la­27

 

Bar­dzo się cie­szę, że mnie od­wie­dzi­łaś i dałaś po­zy­tyw­ny ko­men­tarz :)

Robię błędy, mam strasz­nie słabą pa­mięć. A jeśli cho­dzi o to czego ja nie lubię to opo­wie­ści, czy filmy o du­chach. Na­to­miast uwiel­biam o wam­pi­rach!

 

Wiesz przy­po­mniał mi się mój de­biut tutaj. To była kry­ty­ka na maksa. Oczy­wi­ście jak naj­bar­dziej szcze­ra. Przy­go­tuj się na coś ta­kie­go :))) Cho­ciaż twoje dwa opo­wia­da­nia które czy­ta­łem są o niebo lep­sze niż wtedy tamte moje. Za­chę­cam Cie­bie do pi­sa­nia na kon­kur­sy. Świet­na za­ba­wa i dużo osób czyta wtedy twoje opko. Ja się wsty­dzę moich pierw­szych opo­wia­dań, które tu za­mie­ści­łem. Ale zro­bi­łem kie­dyś błąd; wy­wa­li­łem śmiesz­ne fil­mi­ki swo­je­go au­tor­stwa na youtu­be. I ża­łu­ję, że nie zo­sta­wi­łem cho­ciaż jed­ne­go. A mia­łem wtedy w jed­nym ponad 1000 wy­świe­tleń…. I nie po­peł­nię tego błędu tutaj. Niech zo­sta­ną te tek­sty na pa­miąt­kę :) Wstyd można spo­koj­nie znieść, są gor­sze lęki.

 

Po­zdra­wiam ser­decz­nie!!! Będę trzy­mał kciu­ki.

 

 

 

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Bar­dzo fajne za­koń­cze­nie. Ogól­nie tekst dobry. Re­ak­tor ją­dro­wy za­si­la­ny kwa­sem mle­ko­wym – cie­ka­wy motyw ;)

 

Po­wo­dze­nia w kon­kur­sie

Hej grze­lu­lu­kas !!

 

Jest mi bar­dzo miło :)))))

 

Kon­kur­sy są super. Po­wiem i, że mi nawet ła­twiej jest pisać jak mam wy­zna­czo­ny temat. Nie wiem dla­cze­go tak jest

Je­stem nie­peł­no­spraw­ny...

Cześć, cie­ka­we opo­wia­da­nie. Po­czą­tek tro­chę nu­żą­cy ale koń­ców­ka na­praw­dę fajna. Na mojej twa­rzy po­ja­wił się krzy­wy uśmiech – po­łą­cze­nie smut­ku i za­du­my nad tra­gicz­nym losem bo­ha­te­ra i roz­ba­wie­nia sy­tu­acją (tak wiem, spa­lił nie­zły ka­wa­łek ziemi, to nie jest śmiesz­ne, ale cóż… hihi). Po­wo­dze­nia!

P.S. Cie­ka­wy po­mysł z tym kwa­sem mle­ko­wym – wy­ko­rzy­stu­jesz ste­reo­typ i jesz­cze do­rzu­casz do­dat­ko­wą ście­mę ;)

"Naucz ich żeby się nie bali. Strach przy­da­je się w nie­wiel­kich daw­kach, ale kiedy to­wa­rzy­szy ci stale, przy­tła­cza, za­czy­na pod­wa­żać to kim je­steś i nie po­zwa­la stwier­dzić co jest służ­ne a co nie."

Nowa Fantastyka