- Opowiadanie: Bardjaskier - Z-404

Z-404

Hej 

Kolejny tekst bez bety, szaleństwo ;P. Miłej lektury :)   

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy V, Finkla, Użytkownicy, Użytkownicy III

Oceny

Z-404

Jakub wybrał ławki stojące przy alejce. Wchodzi między kasztanowce o zbrązowiałych liściach. Gałęzie uginają się pod ciężarem wielkich, kolczastych kul, czekając na wiatr, który strąci owoce. Kasztany i resztki łupin leżą w kałużach, które deszcz znaczy zmarszczkami. Jakub przystanął przy ławce z butelką po piwie. Jan stawia je niczym Indianie totemy i Jakub ma nadzieję, że przyjaciel zjawi się wkrótce. Czekając, słucha deszczu bębniącego o czaszę parasola. Obserwuje cienie drzew i pomarańczowe światło odbijające się na mokrym bruku.

– Cześć.

Jakub odrywa wzrok od alejki. Jan stoi pod parasolem z butelką w drugiej ręce.

– Cześć – mówi Jakub.

– Ciężki dzień? – pyta Jan, odkapslowując piwo o oparcie ławki.

– Tak – przyznaje Jakub, wyciągając papierosy. – Zapalisz?

– Chętnie.

Jan wyciąga jednego i nachyla się, by odpalić go od zapalniczki Jakuba.

Stoją, paląc. Wypuszczają dym, który spod parasoli porywa wiatr.

– Jak twój klient? – zaczął Jakub. – Słyszałem, że już kończycie?

– Tak – przyznał Jan zmęczonym głosem faceta, który od kilku lat odgraża się, że zmieni pracę. – Już się boję, kogo dostanę tym razem.

– Nowy klient to nowe wyzwanie – stwierdza Jakub, siląc się na uśmiech.

– Tak, najpierw masz nadzieję, że wszystko pójdzie gładko. Potem pojawiają się pierwsze trudności. Pracujesz nad gościem, wypruwając sobie flaki, a gdy już wypracujesz z klientem wspólną nić porozumienia, facet odwala jakiś numer. I całą robotę szlag trafia. Tak, nowy klient to nowe wyzwanie.

Jan wzdycha, wypuszczając kłęby dymu. Jakub patrzy na jego zmęczoną twarz i zastanawia się, czy z czasem praca też go tak wykończy.

– Może powinieneś wziąć urlop przed nowym zleceniem? – proponuje.

– Nie, wtedy jest jeszcze gorzej. Rozleniwię się, albo jeszcze odzyskam nadzieję, że ta praca ma jakiś sens.

– A nie ma?

Jan spogląda na Jakuba z politowaniem, jak ojciec na syna, który mówi, że kiedyś zostanie astronautą.

– Jesteś jeszcze świeży – mówi Jan. – Widzę twój entuzjazm. Jeszcze się gdzieś tam tli, co nie?

Jakub uśmiecha się, ale bez przekonania.

– To kiedy zdajesz raport? – pyta.

Przyszedł, żeby się wygadać Janowi, ale nie był jest jeszcze gotowy.

Przyjaciel spogląda na Jakuba, pijąc piwo. Wie już, że ten ma problem, ale nie naciska. Jan zaciąga się niemal samym filtrem, upuszcza papierosa w kałużę i wzdycha.

– Za dzień, góra dwa.

– Będzie kontrakt? – pyta z nadzieją Jakub.

– Nie ma szans – Jan odpowiada bez cienia wątpliwości.

– Twój klient nie dostanie rekomendacji? – dziwi się Jakub.

– Dostanie. Zawsze daję im rekomendacje. – Jan myśli chwilę. – No, może raz czy dwa zdarzyło mi się, że wystawiłem negatywną opinię, ale to były beznadziejne przypadki.

– To czemu nici z kontraktu?

– Góra się nie zgodzi.

Jan krzywi wargi. Jakub wie, że przyjaciel robi, co może. Ale Jan ostatnimi czasy ma złą passę. Jakub klepie przyjaciela po mokrym ramieniu.

 

– Zobaczysz, młody, ciebie to też czeka, w końcu każdy trafia na brak akceptacji "góry".

– To cholernie niesprawiedliwe.

– Tak, my urabiamy sobie ręce po łokcie, a na koniec raport trafia na biurko prezesa i czekasz, czy będzie opinia pozytywna, czy kopną cię w dupę. Ale koniec końców, pamiętaj, że jeśli coś ma się spieprzyć, to w dziewięćdziesięciu procentach zawsze jest to wina klienta. I na to już nic nie poradzisz. Jedyne co możesz, to rozpoznawać, z którego coś będzie, a z którego nie. Ten mój od samego początku sprawiał problemy. Zresztą, sam zobaczysz, z czasem będziesz wiedział, zanim jeszcze usiądziesz do pisania raportu, że z tym klientem nie podpiszą umowy, choćbyś i stawał na głowie. Tak już jest.

Cisza. Deszcz bębni o czasze parasoli. Kasztan, pchnięty wiatrem, oderwał się od gałęzi i spadł pod nogi Jakuba. Jan i Jakub patrzą, jak jedna połówka skorupy odpada i ląduje w kałuży, przenoszą wzrok na brązowe nasiono.

– Co się stało, młody? – dopytuje Jan.

Jakub patrzy w zmęczone oczy przyjaciela. Są piwne, ciepłe. Szuka w nich otwartości, chęci. Znajduje ją. Jak zawsze. Jan jest od dawna jego podporą. Ten stary wyjadacz, który ma od jakiegoś czasu pecha, ale zna się na robocie jak nikt, i Jakub wie, że zawsze może na nim polegać.

– Chyba – zaczyna pomału Jakub – będę musiał wystawić Z-404.

Jan unosi krzaczaste brwi, ale nic nie mówi. Jakub zapala kolejnego papierosa. Jan czubkiem buta trąca skorupkę kasztana.

– Jesteś pewien?

– Raczej tak.

– Tu nie ma „raczej”. Jeśli się pomylisz…

– Wiem, a co jeśli nie wystawię Zetki, a klient złamie piąte?

Obaj dobrze wiedzą, że "góra" może wyciągnąć z raportów, czy klient podpadał pod Z-404. A jeśli tak, to za brak Zetki można wylecieć.

– Jeśli uważasz, że twoje obawy są słuszne… Nie, jeśli masz choćby cień przypuszczeń, że klient łapie się na Zetkę. To lepiej ją wystawić.

– A jeśli się mylę?

Jakub patrzy w twarz Jana. Szuka rady. Liczy, że Jan, jak zawsze, podrapie się w czoło, pod kapeluszem, zrobi mądrą minę i ojcowskim tonem da Jakubowi jakąś podpowiedź. Wyjaśni, co robić. Pocieszy. Nie tym razem.

– Współczuję, młody – mówi Jan. – W mojej karierze raz wystawiłem Zetkę i wiem, jak się czujesz.

– I co się stało?

– Nic, byłem pewien tego klienta, jak tego, że ta cholerna pogoda kiedyś musi się zmienić.

Milczą chwilę. Pytanie wisi w powietrzu, więc Jakub w myślach już stara się na nie odpowiedzieć. W końcu Jan je zadaje:

– Jesteś pewien?

– Nie wiem.

– To daj mu jeszcze tydzień – proponuje Jan.

– A co jeśli klient w tym czasie złamie piąte?

– Cholera, jeśli jest taka możliwość, to nie ma się nad czym zastanawiać!

Jakub nie przypomina sobie, by wcześniej widział Jana tak wzburzonego. Zaskoczony patrzy na płonące oczy przyjaciela. W końcu Jan uspokaja się.

 

– Przepraszam, młody – mówi.

– Nie, to ja przepraszam. Żądam rady w sprawie, w której sam muszę podjąć decyzję, i nie ma miejsca na wątpliwości.

– No, młody. – Jan uśmiecha się. – To najmądrzejsza rzecz, którą dzisiaj powiedziałeś. Lubisz tego klienta, co?

– Tak

– To jest właśnie problem świeżych pracowników. Wszyscy są tacy sami. I ja też taki byłem. Z czasem to mija. Szkoda tylko, że Zetka trafiła ci się tak wcześnie. Ale może to i lepiej, szybciej się zahartujesz. Powiedz, na ile jego myśli są nieczyste.

– Jest załamany – mówi Jakub. – Spotkała go duża tragedia.

– Z winy innego klienta?

– Tak. Walczy ze sobą. Ja staram się go wspierać, ale ona… – urywa.

Firma nakazuje określenie „klient”. Bez imion ani innych dodatkowych epitetów.

– Firma ma wystarczająco dużo na głowie, by nie zawracać sobie głowy drobnym naruszeniem procedur – uspokaja go Jan. – Jak ma na imię?

– Klaudia. 

– Ładnie. – Jan kładzie dłoń na ramieniu Jakuba. – Posłuchaj. Zagraj kilka asów z rękawa. Potem zastanowimy się wspólnie, jak to wytłumaczyć w raporcie. Jeśli dziewczyna nie chwyci żadnej z rzuconych jej lin, wystawiaj Z-404.

Jakub uśmiecha się, wiedział, że Jan coś wymyśli, ale przede wszystkim go wysłucha.

– Mam pewien pomysł, ma bliskiego znajomego. Może, gdyby…

– Spróbuj. Kto wie, może się uda. Ale nie zwlekaj. Daj jej dwa cudowne dni. Po nich, jeśli wyczujesz mrok w jej duszy, przerwij jej życie.

– Tak zrobię.

Deszcz bębni o czasze parasoli coraz słabiej. Chmury się przesuwają, odsłaniając szafirowe niebo. Zbliża się świt.

– Niedługo będą się budzić – mówi Jan. – Chodźmy pomału.

Idą alejką. Jan na jednej z ławek odstawia pustą butelkę.

– Ile twój klient jeszcze pociągnie? – pyta Jakub.

– Już jest na wylocie. I dobrze, mam go serdecznie dość. Ale rekomendacje i tak mu dam. Może góra się nad nim zmiłuje.

Dochodzą do końca alejki, gdy zaczyna świtać, i anioły rozmywają się wraz z pierwszymi promieniami słońca.

Koniec

Komentarze

Pomysł sympatyczny, ale koniecznie uwspólnij czas. Bo jest Teraźniejszy – przeszły– przeszły – teraźniejszy. Do połowy opowiadani szukałam w tym głębszego sensu;)

Anioły jako menele już były, ale zawsze miło zobaczyć.

Lożanka bezprenumeratowa

Jakub przystanął przy ławce z butelka po piwie.

Część – mówi Jakub.

– Ciężki dzień? – pyta Jan, odkapsowując piwo o oparcie ławki.

Literówki.

 

Pracujesz nad gościem, wypruwając sobie flaki, a gdy już wypracujesz z klientem wspólną nić porozumienia, facet odwala jakiś numer. I całą robotę szlak trafia. Tak, nowy klient to nowe wyzwanie.

Szlag, nie szlak.

Podkreslone: mieszasz metafory. Albo “znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia”, albo “nawiązać nić porozumienia”.

 

– Nie, wtedy jest jeszcze gorzej. Rozleniwie się, albo jeszcze odzyskam nadzieję, że ta praca ma jakiś sens.

Literówka.

 

– Jesteś jeszcze świeży – mówi Jan. – Widzę, twój entuzjazm.

Po co ten przecinek po “widzę”? Usuń go.

 

Deszcz bębni o czaszę parasoli.

Skoro parasoli w liczbie mnogiej, to bębni w czasze również w liczbie mnogiej, nie w pojedynczą czaszę.

 

Obaj patrzą, jak jedna połówka skorupy odpada i ląduje w kałuży. Potem chwilę na brązowy owoc w drugiej połówce.

To mnie zatrzymało. Podkreślony masz podmiot, który coś robi (Oni patrzą), potem pogrubionym zmieniasz podmiot na połówkę skorupy (kasztana), która coś robi (odpada i ląduje w kałuży). Pogrubione i podkreślone ma się odnosić do podkreślonych podmiotów, ale z takiej budowy zdań wynika, że powinna się odnosić do pogrubionej połówki kasztana. Strasznie koślawo brzmią te dwa zdania.

 

Ten stary wyjadacz, który ma od jakiegoś czasu gorszą passę, ale zna się na robocie jak nikt, i Jakub wie, że zawsze może na nim polegać.

To też mnie zatrzymało. Niby nie ma tu nic niepoprawnego, ale po raz drugi użyłeś słowa “passa”, które jest dość charakterystyczne i zwraca na siebie uwagę. Więc o co mi kaman? O to, że zaledwie kilka zdań wcześniej uzyłeś tego słowa, żeby powiedzieć mi, że Jan ma aktualnie złą passę, a teraz tę informację mi powtarzasz. To powtórzenie informacji jest niepotrzebne, czytelnik nie musi być super uważny i skupiony na lekturze, żeby już po pierwszym zaserwowaniu tego faktu go nie odnotować i zapamiętać. Gdybyś użył innego słowa, i za drugim razem napisał, że od niedawna gorzej mu idzie, to nadal byłoby powtórzenie (nadal niepotrzebne) informacji, ale nie rzucałoby się tak bardzo w oczy w trakcie lektury. (policzyłem, 23 zdania dzielą od siebie te informacje, przy czym niektóre z nich to pojedyncze słowa, zakończone kropką. A to jest szort, po co go przegadywać? :))

 

Deszcz bębni o czaszę parasoli coraz słabiej.

Literówka.

 

No, ok. Narracja w czasie teraźniejszym to coś, za czym nie przepadam i nic się w tym temacie nie zmieniło. Historia jest bardzo prosta, a to co w niej ciekawi, to wspomniana Zetka 404 – czym ona jest. Gdzieś tak w dwóch trzecich tekstu zorientowałem się, że Jan i Jakub to postacie związane z chrześcijaństwem, ale stawiałem na apostołów i szukałem w nich analogii dla tych konkretnych uczniów Jezusa. Ale się okazało, że to jednak anioły, w dodatku pracujące w niebiańskim korpo i mające strsy związane ze swoją robotą. Nie nudziłem się, ale też specjalnie mnie nie porwało. Czyli: jest OK :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

 

 

Known some call is air am

Hej 

 

Chlast od lożanina, lożaninki… no od Ambush ;), chlast od leżanina ;). No i pozamiatane :D Ani jednego dobrego słowa, no nie. To chyba jest naprawdę kiepski szort w takim układzie :)

 

Outta Sewer

 

Błędy poprawione, zdanie z połówką kasztana przebudowane. Dzięki. Dobrze, że opowiadanie jest chociaż ok :) 

 

Ambush

 

Starałem się mieszać czas przeszły dokonany z teraźniejszym, widzę, że ten zabieg został przyjęty nie najlepiej ;) Ale czasu przyszłego się nie dopatrzyłem :P. A nasi bohaterowie nie są menelami. Na takiej podstawie trzeba by zaliczyć do meneli 50 % społeczeństwa :D. 

 

Choć słowa wasze są gorzkie, to dziękuję za odwiedziny i komentarze :). A następnym razem proponuje wybrać sobie opowiadanie, które wam się bardziej spodoba ;) 

 

Pozdrawiam :) 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Prawdą jest, że ci oddelegowani do pracy rano, we dnie, wieczór, w nocy, lekkiej roboty nie mają.  Czasy mamy gniewne, psychiki rozhuśtane, nerwy powiązane szpagatem w pęczki, bo inaczej dawno by się rozleciały. Depresja w gratisie. To się ma prawo udzielać nawet tym z góry. I tak sprawa w twoim opowiadaniu wygląda. Ładnie wygląda. I ludzko i anielsko. Numer 404 dodany do zetki  nieprzypadkowy, prawda?  Tak mi się wydaje. Czasem przestajemy się w życiu prawidłowo wyświetlać, ale można wtedy próbować odświeżyć  naszą jaśniejszą stronę. Dać szansę. Uda się – sesji ciąg dalszy, nie – błąd 404, martwy ekran i finito. Nadinterpretacja? Czytelnikowi wolno!

 

Przeczytałam, że błędy już poprawiłeś, jeśli więc wskażę któreś ponownie, to wybacz – nie zdążyłam z komentarzem wycelować.

 

Kasztany i resztki łupin leżą w kałużach, które deszcz znaczył zmarszczkami.

 

Efektem tej żonglerki czasami  jest informacja, że kasztany leżą wyłącznie w tych kałużach, które wcześniej deszcz znaczył zmarszczkami. IHMO – lepiej 2 x teraźniejszy.

 

(…) my urabiamy sobie łokcie (…)

 

Mogliby sobie „urobić łokcie”, gdyby dorabiali do pensji jako „rozpychacze łokciowi” w środkach transportu publicznego. Oczywiście w godzinach szczytu! Jeśli tego nie robią, to albo dodać brakujące „ręce”, albo podmienić „sobie” na „się po”.

 

Jedyne, co możesz, to z czasem rozpoznawać, z którego coś będzie, a z którego nie. Ten mój od samego początku sprawiał problemy. Zresztą, sam zobaczysz, z czasem będziesz wiedział (…)

 

Pierwszy przecinek zbędny.

 Owszem – dialog, język mówiony itd., ale powtórzenia psują zdanie. Tym bardziej, że pierwsze „z czasem” nie jest do końca trafione: Jedyne, co możesz, to nauczyć się rozpoznawać (…) Zresztą, sam zobaczysz, z czasem będziesz wiedział (…) Luźna propozycja.

 

Deszcz bębni o czaszę parasoli.

 

O jedną czaszę za mało, czyli o jeden ogonek za dużo.

 

Z 404 (…) Wiem, a co jeśli nie wystawię Zetki

 

Sądzę (na zasadzie analogii, bo nie sprawdzałam), że nazwa zetka, tak jak np. rozmiary odzieży M – emka, S – eska, powinna zaczynać się małą literą.

Z404 – na obraz i podobieństwo L4//Z03 – bez spacji , albo tak jak WD-40 (genialny wynalazek!) z łącznikiem. Chyba możesz wybrać dowolną opcję, choć druga wygląda wg mnie lepiej.

Gorzka to jest czekolada, tutaj masz szczerą opinię, a jak Ci będzie smakowała, to już jest tylko Twój odbiór :P

Co do szukania czegoś, co mi się spodoba, to może być ciężko, bo skąd mam wiedzieć czy mi się spodoba, jeśli nie przeczytam?

Known some call is air am

Outta – tylko sobie dowcipkuje, może trochę nieudolnie :). Oczywiście że doceniam i jeszcze raz dziękuję :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Nie, no, ja wiem, że żartujesz, ale ostatnio mam wisielczy humor i jestem bardziej sobą niż zazwyczaj. A to powoduje, że jestem mniej uprzejmy i bardziej szorstki w kontakcie. A nawet ostatnio udało mi się zrazić do siebie Tarninę na SB :P

Known some call is air am

Hej 

w_baskerville

 

No pięknie to zinterpretowałaś :) I już mi lepiej, dziękuję nie mniej uprzejmie jak poprzednikom. Bo słowa krytyki ważne są na równi z tymi, które chwalą pisarza (lub też marnego pisarzynę w moim przypadku, ale nawet ten najmarniejszy potrzebuje odrobiny wsparcia :). Dziękuję za przeczytanie, bardzo podnoszący na duchu, komentarz i pozdrawiam :) 

 

 

P.S. Błędy już poprawiam :)

 

 

 

Outta Sewer

 

Może Twój anioł ma wolne i wróci gdy znów staniesz się wierzącym człowiekiem ;) A o Tarninę bym się nie martwił, coś mi się wydaje, że jest ją trudniej rozgniewać niż się wydaje :). Trochę się dziwnie czuje że piszemy o Tarninie pod tekstem, tak obok SB. Zupełnie jakbyśmy wyszli do innego pokoju, żeby nie usłyszała :D. Piszmy szeptem, :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

w_baskerville

 

Kasztany i resztki łupin leżą w kałużach, które deszcz znaczył zmarszczkami.

 

Efektem tej żonglerki czasami  jest informacja, że kasztany leżą wyłącznie w tych kałużach, które wcześniej deszcz znaczył zmarszczkami. IHMO – lepiej 2 x teraźniejszy.

 

Wszystko poprawione, ale tu się zastanawiam. Bo napisałaś, że leżą tylko w tych które wcześniej deszcz znaczył zmarszczkami – i to się zgadza bo deszcz znaczy wszystkie kałuże zmarszczkami, więc obojętnie do który wpadły łupiny i kasztany, bo wszystkie są znaczone zmarszczkami przez deszcz :). Logicznie by to pasowało, jednak językowo to już nie wiem ;) Jeśli bardzo razi to pozamieniam wszystko na jeden czas :) 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bardzie!

 

Faktycznie, lepiej nie mieszać czasów w jednym akapicie ;)

Mieszanie czasów w jednym tekście jest trudne samo w sobie, bo często może wybić z immersji – nawet jeśli czas zmienia się w narracji dwóch różnych fragmentów.

Nawet aniołowie stróże miewają problemy ze swoimi klientami, w końcu muszą użerać się z najbardziej upierdliwym gatunkiem – ludźmi. Nic dziwnego, że też mogą między sobą narzekać na pracę. Niebiosa faktycznie wydają się jednym wielkim korpo. ;)

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Mieszanie czasów w narracji burzy strukturę opowiadania. W mojej ocenie to podstawowy błąd.

Można stosować różne czasy w wyraźnie oddzielonych od siebie częściach tekstu, np. w różnych rozdziałach. Warto mieć świadomość faktu, że opowiadanie w czasie teraźniejszym zwiększa dynamikę subiektywnego odbioru tekstu. Można wręcz doprowadzić czytelnika do wrażenia “wejścia” w historię w czasie rzeczywistym.

Ale zbyt długi tekst w czasie teraźniejszym męczy czytelnika! Efekt zwiększenia dynamiki można prawie tak samo dobrze osiągnąć stosując krótkie zdania w czasie przeszłym.

Proponuję eksperyment polegający na napisaniu tej samej historii z narracją w obu czasach. Chyba w szkole średniej (dekady temu i to w technikum…) mieliśmy takie ćwiczenia. Do ciekawych wniosków można dojść.

Powyższa uwaga dotyczy narracji. Dialogi, cytaty, myśli itp. powinny być pisane w czasie zgodnym z kontekstem, a nie z narratorem.

Serdecznie pozdrawiam z Bladobłękitnej Kropki, तारान्तरयात्री [tɑːrɑːntərəjɑːtri]

Cześć, Bardzie!

 

404 oznacza, że serwer nie znajduje odpowiedzi na żądanie klienta. Czasami piekło interpretuje się jako pustkę, brak obecności Boga. Złamanie piątego przykazania, jak i pozostałych, wcale nie przekreśla zbawienia. 

Anioły są z rzeczywistości, w której wszystko jest dokonane i czas nie istnieje. Nie mam więc pewnie dla nich znaczenia, czy posługują się czasem teraźniejszym, czy przeszłym. Zakładam, że to celowy zabieg, ale nie wiem, czy dobrze interpretuję intencję.

 

Fajne opowiadanie. Ostatnio nie mam za wiele czasu na czytanie, więc ucieszyło mnie, że pojawił się szort. Rozumiem, że Twój jest żartem, odskocznią od przytłaczającej ostatnio ilości tekstów, które czytasz i zapewne piszesz. Ale czasami również w zestawie treblinek, jeśli umieszczony jest w odpowiednim kontekście, można się czegoś doszukać.

 

Pozdrawiam.

Hej AP. Dziękuję za przeczytanie i kolejną ciekawą interpretacje :). Szorty przeważnie przychodzą mi do głowy przed zaśnięciem, są to pomysły za krótkie lub zbyt pokręcone na opowiadania ale szkoda mi je tak po prostu zostawiać więc zapisuję je w formie szortów :). A zabawa czasem miała na celu wprowadzić wrażenie odrealnienia w tekście :). Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hej Tārānta­rayātrī – dziękuję za przeczytanie tekstu i komentarz oraz rady, postaram się przeprowadzić takie ćwiczenie :) Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

HEJ Bar­ba­rian­Ca­ta­ph­ract. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. No widzę że moja zabawa czasem została nie najlepiej przyjęta :). No trudno ;). A jeśli chodzi o bohaterów to masz rację wszyscy mamy swoje problemy, ale jakoś nie myślałem o niebie jako korpo bardziej jak o urzędzie :) Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Może Twój anioł ma wolne i wróci gdy znów staniesz się wierzącym człowiekiem ;)

Mam niedaleko domu las, taki z bunkrami, jakieś dziesięć minut piechotą. Anioł nie wróci, zadbałem o to ;)

Known some call is air am

Doobre te anioły, takie ludzkie, znaczy, jak ludzie. Podobało się. :)

Hej 

Koala

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz :)

Bardzo się cieszę, że się podobało :) 

Pozdrawiam :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dobry tekst, gdzieś w połowie czułem, że mowa o aniołach, ale pewna niepewność została, stąd zakończenie wybrzmiało w porządku, choć bez większego zaskoczenia. Podobało się. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Hej

Młody pisarz

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz :) 

 

Bardzo się cieszę, że opowiadanie się podobało :) 

 

Pozdrawiam :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Nie oznaczam wszystkich błędów, bo widzę, że wciąż nie poprawiłeś tych już wytkniętych, więc zaznaczam tylko mały dodatek od siebie.

 

Jakub wybrał ławki stojące w alejce. Wchodzi między kasztanowce o zbrązowiałych liściach. Gałęzie uginają się pod ciężarem wielkich, kolczastych kul, czekając na wiatr, który strąci owoce.

 

Amnush bodajże wspomniała Ci to w pierwszym komentarzu, a ja dodam jeszcze od siebie krótko, że szaleństwo czasów razi od samego początku. Jeśli tekst ma być w czasie teraźniejszym, no to Jakub wybiera.

 

 

Jakub przystanął przy ławce z butelka po piwie. Jan stawia je niczym Indianie totemy i Jakub ma nadzieję, że przyjaciel zjawi się wkrótce. Czekając, słucha deszczu bębniącego o czaszę parasola. Obserwuje cienie drzew i pomarańczowe światło odbijające się na mokrym bruku.

– Cześć.

Jakub odrywa wzrok od alejki. Jan stoi pod parasolem z butelką w drugiej ręce.

– Cześć – mówi Jakub.

– Ciężki dzień? – pyta Jan, odkapslowując piwo o oparcie ławki.

– Tak – przyznaje Jakub, wyciągając papierosy. – Zapalisz?

– Chętnie.

Jan wyciąga jednego i nachyla się, by odpalić go od zapalniczki Jakuba.

Stoją, paląc. Wypuszczają dym, który spod parasoli porywa wiatr.

– Jak twój klient? – zaczął pierwszy Jakub. – Słyszałem, że już kończycie?

 

Jakuboza do kwadratu. Staraj się szukać zamienników.

 

Ok, przechodząc do tekstu.

Niestety nie będę w stanie w pełni obiektywnie ocenić Twojego opowiadania, ponieważ jest kilka tematów, na które jestem uczulony. Między innymi właśnie motyw aniołów, pana z kosą i im podobnych. Zwyczajnie mam wrażenie, że trudno jest w tym względzie zrobić coś oryginalnego.

Oczywiście, czytało się nieźle, a korpo anioły z fajką i flaszką to coś, co prędzej kupię niż święte istoty z aureolami, ale zabrakło czegoś więcej, by tekst wskoczył na nieco wyższy poziom.

 

Pozdrawiam!

Hej Realuc. Dziękuję za przeczytanie i komentarz :). Wszystko jest jasne i oczywiście zgadzam się, że temat jest trochę oklepany ale starałem się trochę podjąć do niego z innej strony :). A błędy poprawiłem, jednak czasu na razie nie ruszam bo zabieg jest celowy, a też nie wszystkim czytelnikom to przeszkadza. Trochę więcej na ten temat jest w komentarzach :). Jakuboze przeoczyłem, hmm przyjrzę się jej ;) Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Przyjemny szort. Może nie mega odkrywczy i interesujący, ale przyjemny. Według mnie fajnie udało się uchwycić jesienny klimat. Też zasugerowałem się imionami i stawiałem na apostołów :) 

I również mieszanie czasów teraźniejszego i przeszłego trochę wybijało z rytmu. 

Hej Storm. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Fajnie, że szort się podobał. A co do czasów – jeśli bym zostawił jeden to dopiero szort by się stał mało odkrywczy i interesujący ;) Ale może wtedy byłby bardziej przyjemny :). Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Spoko historyjka, choć faktycznie zamieszanie z czasami trochę miesza w głowie.

 

Tak jak zauważył Realuc korpo anioły z fajką i flaszką to dobry motyw jeśli już chcemy się poruszać w tym klimacie ;)

 

Tam jeszcze jakieś literówki się ostały, zerknij.

 

Jakub przystanął przy ławce z butelka po piwie

 

Mówienie o starych i młodych aniołach, to nieporozumienie. Zostały stworzone jednym aktem, więc są w tym samym wieku. W ogóle nie lubię antropomorfizowania tych nieskończenie odmiennych istot. Kiedy czytałem, miałem nadzieję szybko zacząłem podejrzewać, że chodzi o nie, ale miałem nadzieję, że będzie inaczej. Niestety wyszło 404.

Hej

Nikolzollern i grzelulukas

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarze :)

 

Szort powstał bo pomysł siedział mi w głowie, a wyszedł jak wyszedł – jednym się podoba bardziej innym mniej ;) 

 

Nikolzollern – słuszna uwaga z tymi aniołami :). Ale hej “góra” jeszcze nie wydała oficjalnego oświadczenia w tej sprawie ;). Choć myślę, że faktycznie, lepiej by wyszło, gdyby Jan był bardziej doświadczony, a uwagi o wieku wyrzuciłbym z tekstu… Hmm pomyśle nad tym :) 

 

Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bardzie, nie najlepiej czyta się tekst, jeśli nie wiem, o czym on jest i czego dotyczy prowadzona rozmowa – przynajmniej ja nie zdołałam się zorientować i gdybym w ostatnim zdaniu nie przeczytała, że anio­ły roz­my­wa­ją się wraz z pierw­szy­mi pro­mie­nia­mi słoń­ca, nadal nie miałabym pojęcia, że byłam świadkiem rozmowy niebiańskich bytów.

 

Jakub wy­brał ławki sto­ją­ce w alej­ce. Jakub wy­brał ławki sto­ją­ce przy alej­ce.

Ławki nie mogą stać w alejce, tak jak budynki nie mogą stać w ulicy.

 

Jakub przy­sta­nął przy ławce z bu­tel­ka po piwie. → Literówka.

 

– Jak twój klient? – za­czął pierw­szy Jakub. → Czy Jakubów było kilku? Jeśli nie, to wystarczy: – Jak twój klient? – za­czął Jakub.

 

za­sta­na­wia się, czy praca z cza­sem też go tak wy­koń­czy. → Czy Jakub pracuje z czasem? A może miało być: …za­sta­na­wia się, czy z cza­sem praca też go tak wy­koń­czy.

 

Przy­szedł do alej­ki, żeby się wy­ga­dać Ja­no­wi… → Obawiam się, że do alejki przyjść nie można, tak jak nie można przyjść do ulicy.

 

jedna po­łów­ka sko­ru­py od­pa­da i lą­du­je w ka­łu­ży, prze­no­szą wzrok na brą­zo­wy owoc. → Z tego co wiem, to brązowe w kolczastej skorupie jest nasionem, nie owocem.

 

Za nie­dłu­go będą się bu­dzić – mówi Jan.Nie­dłu­go/ Niebawem będą się bu­dzić – mówi Jan.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej 

regulatorzy 

 

Dziękuję za przeczytanie, komentarz i wyłapanie błędów – poprawione :) 

 

No tak, to takie opowiadanie, gdzie do końca czytelnik ma nie wiedzieć o co tak naprawdę chodzi :). Ale i to nie do końca wyszło, bo część czytelników przejrzała opowiadanie :) 

 

Pozdrawiam :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bardzo proszę, Bardzie. Miło mi, że mogłam się przydać. :)

 

…część czytelników przejrzała opowiadanie :) 

Zdaję sobie sprawę, że jest mnóstwo użytkowników znacznie bystrzejszych od mnie. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie to miałem na myśli i wybacz jeśli niefortunnie się wyraziłem :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Ależ nie mam Ci czego wybaczać, albowiem wyraziłeś się bardzo fortunnie. Naprawdę! :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No to spokojnie mogę iść spać :) Dobrej nocy :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dobranoc. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Scenka z życia aniołów aka korposzczurów. OK, ale trudno z tego tematu wycisnąć coś nowego. Wydaje mi się, że piekło na ogół wypada ciekawiej i zabawniej. Już od czasów “Boskiej komedii”.

Dla mnie puenta ze zdradzeniem tożsamości postaci nie wybrzmiała, bo tego domyśliłam się wiele wcześniej.

Ogólnie tekst w porządku, poprawny, ale nie zostanie na długo w pamięci.

Babska logika rządzi!

Hej. Finkla. Dziękuję za przeczytanie, komentarz i klika :). Zgadzam się, nie jest to materiał na nic dłuższego, dlatego też skończyło się na szorcie :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cześć Bar­dzie.

 

Tro­chę mnie wy­ko­le­ił po­czą­tek, po­nie­waż za­wsze re­agu­ję aler­gicz­nie przy nar­ra­cjach w cza­sie rze­czy­wi­stym. Raz czas prze­szły, raz te­raź­niej­szy, który ma czę­sto wy­dźwięk re­por­ter­ski. W każ­dym razie prze­sta­łem na to zwra­cać uwagę i po­le­cia­łem z fa­bu­łą. Jest tro­chę kli­ma­tu i mimo, że dym pa­pie­ro­sa jest rów­nie ory­gi­nal­ny co wschód słoń­ca, to świat przed­sta­wio­ny za­grał jakąś przej­mu­ją­cą nutą. W pew­nym mo­men­cie nawet uro­sła we mnie cie­ka­wość, czym jest ta spra­wa, na którą trze­ba wy­sta­wić spe­cjal­ny pa­pier.

 

Jed­nak przy tym mo­men­cie:

 

Jan krzy­wi wargi. Jakub wie, że przy­ja­ciel robi, co może. Ale Jan ostat­ni­mi czasy ma złą passę. Jakub kle­pie przy­ja­cie­la po mo­krym ra­mie­niu.

Tro­chę mnie zdzi­wi­ło, że od ko­lej­ne­go aka­pi­tu dalej wał­ko­wa­ny jest temat “nie wiem, nie można, może się nie da” w spra­wie zle­ce­nia, o któ­rym wciąż czy­tel­nik nic nie wie. Jak na tak krót­ki tekst, obu­dzi­ło się we mnie wra­że­nie, że ca­łość dąży wy­łącz­nie do kul­mi­na­cji, bez któ­rej zna­czy nie­wie­le bądź jest luź­nym zbio­rem nie­wy­ko­rzy­sta­ne­go po­ten­cja­łu.

 

Na ko­niec do­wia­du­je­my się, że de­ba­tu­ją nad wy­ko­na­niem za­da­nia anio­ło­wie, co tak na­praw­dę nie wnosi wiele i nie spra­wia wra­że­nia, że jest to pu­en­ta, do któ­rej na­pię­cie bu­do­wa­no przez wszyst­kie zda­nia wcze­śniej. Szcze­rze mó­wiąc, ocze­ki­wa­łem re­ali­stycz­ne­go za­koń­cze­nia, gdzie liny sobie spo­koj­nie wiszą, osoba na dole czeka na pomoc, ale strasz­li­we pro­ce­du­ry oraz brak de­cy­zji ra­tu­ją­cych, wła­ści­wie prze­dłu­ża tra­ge­dię. Do tego jesz­cze wątek mi­ło­sny, który po­tę­go­wał­by gro­te­sko­wość sy­tu­acji.

 

Anio­ło­wie na końcu do­da­ją ja­kie­goś mi­sty­cy­zmu i tro­chę ta­kiej re­flek­sji, któ­rej moim zda­niem mo­gło­by rów­nie do­brze nie być. Brzy­twa Lema za­dzia­łał­by tutaj wzo­ro­wo. Ca­łość może nawet po­cią­gnąć czy­tel­ni­ka, ale szcze­rze mó­wiąc nie­wie­le po dro­dze wska­zu­je, że pu­en­ta była czymś wię­cej niż Deus Ex Ma­chi­na. Choć przy­znam, że za­ła­pa­łem tro­chę kli­ma­tu i poza tymi dziw­ny­mi cza­sa­mi prze­szły­mi i te­raź­niej­szy­mi, coś wy­cią­gną­łem.

 

Hej Vac­ter Dziękuję za odwiedziny i szczegółową analizę :). No cóż mogę powiedzieć, jak na tekst, napisany z pomysłu, który wpadł przed zaśnięciem, to nawet jestem z niego zadowolony ale stosunek klikow do odwiedziny jednak wiele o nim mówi :). Może dodam, że nie jest to tekst w moim stylu co chyba też przełożyło się na jego jakość :). Dziękuję Vac­ter za wszystkie uwagi i pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Mnie się czytało dobrze na tyle, że nawet nie zauważyłem “mieszania czasów”. Czy Z-404 ma jakąś etymologię, bo mi się skojarzyło z błędem 404 “not found” (klient się nie znajdzie w niebie)? Ale dlaczego “Z”?

btw: świetny plot-twist z teologicznym uzasadnieniem, po co ludzie muszą spać.

No to na koniec “narysuję dla Ciebie aniołka” (inspiracja grafiki copyright Ezechiel);

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Hej Radek Dziękuję za odwiedziny, komentarz i klika :). Miło wiedzieć, że tekst może się podobać. 404 dobrze odczytałeś, a Z to zwyczajne Z. Stwierdziłem, że numer poprzedzony literą będzie nadawał bardziej urzędniczej formy – a może ktoś mi to podpowiedział w becie. No nie ważne, tak jest lepiej :). A obrazek anioła fajny, już się spotkałem z takim przedstawieniem Aniołów :). Dziękuję i pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hejka. Przeczytałam i żałuję, że to opko umknęło mi wcześniej. Może nie stworzyłabym szorta pt. Przerwa w pracy. Okazuje się, że zupełnie niezależnie wpadliśmy na podobny temat tyle, że ja parę miesięcy później i nie mam jak udowodnić, że nie zgapiłąm tematu od ciebie. 

Hej Nova. Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Cieszę się, że opowiadanie ci się podobało:). A co do Przerwy w pracy to nic się nie przejmuj, Z 404 to nie jest znowu coś strasznie nowatorskiego i przypuszczam, że myśląc o aniołach dużo osób może wpaść na podobny pomysł :). Ważne by przedstawić go w ciekawy sposób, więc ja bym na twoim miejscu spokojnie publikował Przerwę w pracy. Chętnie przeczytam, ja ty, pochodzisz do tematu aniołów :). Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Oj tam, oj tam. Widziałam tu już niejedno opko o biurokracji w niebie, piekle, kolejce przy rozdzielniku… Sama też popełniłam coś w zbliżonych klimatach, więc nie ma co panikować.

Babska logika rządzi!

A jak Finkla potwierdza, to wrzucaj bez hamulców :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Nowa Fantastyka