- Opowiadanie: Eldil - Skrucha

Skrucha

Dyżurni:

brak

Oceny

Skrucha

Dzisiaj miał być koniec świata

Rankiem wpadłby wiersz ostatni

Żegnałbyś się z ptaków śpiewem

Nie przeczytałbyś Nietzschego

 

W proch zmieniłyby się sprzęty

Krzesła, stoły, dźwig portowy

W ciszy przepadłby krzyk dzieci

Starcy sapiąc by odeszli

 

Bez radości i bez płaczu

Bez cierpienia i bez szczęścia

Świat by zwinął się do punktu

Punkt w nieznane by uleciał

 

Nic się z tego nie zdarzyło

Co się zdarzyć dziś powinno

Nie chcę kłamać, kto zawalił

Więc przepraszam – ja zaspałem.

 

2020

Koniec

Komentarze

Ale to chyba dobrze.

Wolałabym rymowany wierszyk, ale idea zabawna.

Lożanka bezprenumeratowa

smiley

Aczkolwiek byłbym był bynajmniej abstraktem – homo sapiąc (stary duchem)…

wink

dum spiro spero

Hej 

No nie ma co wywoływać wilka z lasu ;) Wystarczająco dużo nieciekawych rzeczy się dzieje dookoła. Chyba, że to wiersz ku pokrzepieniu serc. Tyle wskazuje na nieszczęście a jednak będzie dobrze :) Czytało się dobrze :) 

 

Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Zamówienie na wiersz rymowany, do stolika ładnej pani, raz. Proszę usiąść wygodnie, bo trochę to potrwa: zamówienie zostanie zrealizowane do miesiąca. Ewentualnie, następnego dnia po trafieniu tego wiersza do Biblioteki: sukcesy dodają naszemu kucharzowi skrzydeł wink

 

Ambush, Fascynator, Bardjaskier – dzięki za dobre słowo. Nie byłem pewien, czy z poezją trafiłem w dobre miejsce (albo, czy we właściwe miejsce przyszedłem z dobrą poezją wink ). Pozdrawiam i ja smiley

The KOT

A, tak, tak – sama o tym myślałam :) choć rytm jakiś nie taki – ale to nie mnie pytać, ja mam ucho rozdeptane przez słonie.

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nope. Poezja, w dodatku pozbawiona rymów, to jednak nie moja bajka.

Known some call is air am

“Świat by zwinął się do punktu

Punkt w nieznane by uleciał”

Jako że nie jestem zainteresowany wycieczką w nieznane, szczególnie po zamianie w składnik punktu, wyrażam niniejszym wielką radość z faktu, iż nie posiadasz niezawodnego budzidła o wszystko mówiącej nazwie UNWZW.

Pozdrawiam, bo trochę się na koniec pośmiałem.

Dzięki za komentarze smiley

 

Tarnina, co do rymu – niby liczyłem sylaby; z drugiej strony, już słyszałem taką wątpliwość. Może kwestia akcentowania przy czytaniu?

Apeluję do ludzi dobrej woli z uszami nie zdeptanymi i poczuciem rytmu tancerza, o wyjaśnienie, cy tu gra, cy tylko bucy wink

 

Outta – tym bardziej dzięki, że próbowałeś. Następny będzie z rymem, może podejdzie laugh

 

Adam – czym jest UNWZW? laugh

Pozdrawiam, bo trochę się na koniec pośmiałem.

Dzięki. Taki był plan laugh

The KOT

:-) Uniwersalny Niezawodny Wywalacz Z Wyra. :-)

Pozostaje tylko życzyć podmiotowi lirycznemu kolorowych snów. ;-)

Kto śpi, ten nie grzeszy.

Babska logika rządzi!

Finkla napisała: Kto śpi, ten nie grzeszy.

>>> Z wyjątkiem lunatyków, przypuszczam. Niektórych przynajmniej. :-)

Ale zdaje się, że lunatycy nie są świadomi, co robią. A jeśli nie ma świadomości, to i grzechu, IMO, nie ma.

Babska logika rządzi!

A według postronnych, według świadków i ofiar? Emocje rujnują logikę…

Ale mówimy o sądach czy o grzechu i spowiedzi?

Babska logika rządzi!

smiley

Sypnę tu swoje trzy grosze…

Generalna zasada jest taka, że nieświadomość nie zwalnia od konsekwencji.

Niezależnie czy to prawo cywilne, karne czy kanoniczne… Może je tylko łagodzić.

 

dum spiro spero

Ale co z taką totalną nieświadomością? Jeśli ktoś da niemowlakowi pistolet do zabawy i niemowlak go zastrzeli, to przecież dzieciak za nic nie odpowiada. A przy osobie lunatykującej sytuacja chyba jest podobna.

Babska logika rządzi!

Popełniacie błąd ekwiwokacji. Żeby to jeden…

Primo:

 A według postronnych, według świadków i ofiar? Emocje rujnują logikę…

To, że ktoś myśli, że coś zrobiłam, nie oznacza, że faktycznie to (świadomie) zrobiłam (tu wiele uciesznych przykładów z filmu i literatury). I odwrotnie – o czym szef nie wie, o to się nie czepi ;) A mówiąc bardziej serio, bycie przyczyną czegoś to jedno, a wina to drugie. Emocje nie mają tu nic do rzeczy (niezależnie od tego, czy mówimy o gniewie wobec niesłusznie oskarżonego, czy o współczuciu wobec "niesłusznie" oskarżonego).

Teraz tak:

 Generalna zasada jest taka, że nieświadomość nie zwalnia od konsekwencji.

Ignorantia iuris nocet, czyli – nieznajomość prawa szkodzi. Zwracam uwagę, że chodzi tu nie o nieświadomość tego, co się robi, tylko o nieznajomość faktu, że prawo tego zabrania. Zob. art. 30 KK: https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-karny-16798683/art-30

Natomiast Finkla mówi cały czas o rzeczach podpadających pod art. 28: https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-karny-16798683/art-28 (pomyłka) i 31: https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-karny-16798683/art-31 (niepoczytalność).

W każdym razie – w obu przypadkach nie ma mowy o całkowitym uwolnieniu od konsekwencji, tylko najwyżej o odstąpieniu od kary. Tyle o prawie. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, zwróćcie się do beryla lub cezarego, bo ja prawnikiem nie jestem.

 

Jeśli chodzi o możliwość popełnienia grzechu bez świadomości, że się go popełnia – to duże zagadnienie (meta)etyczne. Zasadniczo grzechem jest tylko świadomie popełnione zło, ale zło nieświadomie popełnione też ma konsekwencje fizyczne (zastrzelony facet) i duchowe. Ja osobiście jestem zwolenniczką etyki cnót, która w skrócie polega na tym, że człowiek ma charakter moralny, który może sobie ulepszać albo psuć, ale po kawałeczku, na bieżąco. Powiedzmy (przykład często spotykany w tym domu), budzisz się rano. Jest ciemno, zimno i w sumie masz jeszcze kupę czasu do wyjścia. Możesz jeszcze poleżeć, albo wstać. I wtedy – jeśli zaciskasz zęby i wstajesz, wyrabiasz w sobie pewną dyspozycję (cnotę), a jeśli mruczysz "jeszcze pięć minut", wyrabiasz w sobie dyspozycję odwrotną (wadę). Czyn wyrabiający wadę nie musi być koniecznie grzechem – jeżeli nie rozumiesz, że robisz sobie krzywdę, to robisz sobie krzywdę i poniesiesz tego konsekwencje, ale nie grzeszysz. Np. Chesterton mógł pisać, że palenie grzechem nie jest – bo nie wiedział, że szkodzi.

I teraz:

 Jeśli ktoś da niemowlakowi pistolet do zabawy i niemowlak go zastrzeli, to przecież dzieciak za nic nie odpowiada.

Dzieciak jest niewinny, ponieważ nie zamierzył czynu. Dzieciak jest bezpośrednią przyczyną zastrzelenia faceta. To się nie wyklucza. Przyczyna i motyw – to są dwie bardzo różne rzeczy. Dwa osobne porządki przyczynowe. Nie należy ich mieszać.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

laugh

Niemowlaki nie obsługują broni palnej, ale rozumiem problem.

Jest jeszcze moralność. Świadomość czynu z niejednoznaczną odpowiedzialnością…

Dawno temu, w Danii, zapadł wyrok w sprawie o zabójstwo. Bardzo głęboka indukcja

hipnotyczna. Biegli orzekli, że to jednak w pewnym sensie współudział…

cool

 

dum spiro spero

Jest jeszcze moralność.

A o czym ja się produkowałam, na wpół przez sen?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Sory, kiedy ja wrzucałem, Tarnina jeszcze tu – na Vorpommern – nie dotarła…surprise

dum spiro spero

cheeky

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

smiley

dum spiro spero

Całkiem ładny mały wierszyk, pomysł może się podobać.

choć rytm jakiś nie taki – ale to nie mnie pytać, ja mam ucho rozdeptane przez słonie.

Z moim uchem niekoniecznie lepiej (przez smoka?…), ale włożyłem sporo pracy w opanowanie metryki i wersyfikacji od strony literaturoznawczej, a nawet matematycznej, więc spróbujmy zrobić z tego jakiś użytek.

Zamierzony tutaj rytm to ewidentnie trochej czterostopowy, jeden z najprostszych i najpopularniejszych w polskiej poezji. Czyli: osiem sylab w wersie (ewentualnie siedem), akcentowane nieparzyste, “BIM-bom BIM-bom BIM-bom BIM-bom”, “Nie rusz, Andziu, tego kwiatka”. I ten rytm, teoretycznie, jest poprawnie utrzymany, tyle że w paru miejscach położenie tych akcentów musiałoby wypaść mocno nienaturalnie.

Żegnałbyś się

Na ogół czytamy jednak “żegnałbyś się”, a nie “żegnałbyś się”.

przepadłby krzyk

Jeszcze bardziej niż poprzednio.

Bez radości i bez płaczu

Bez cierpienia i bez szczęścia

Konstrukcja tych wersów stanowczo wymusza położenie nacisku na wszystkich “bez”, po pierwsze ze względu na paralelizm, po drugie na kłopoty ze zbitką “zszcz”.

 

Nie jestem też wielkim zwolennikiem ignorowania znaków interpunkcyjnych na końcu wersu, ale to akurat kwestia konwencji i gustu.

prekursor nowego gatunku, jedyna w swoim rodzaju – niedoapokalipsa

A jesteś zupełnie pewien, że nie inspirowałeś się choćby podświadomie Piosenką o końcu świata Miłosza?

Dziękuję za podzielenie się tekstem i życzę owocnego rozwoju poetyckiego!

To jest to, i nie wpadłbym sam, bez mądrej porady. Dzięki, Ślimaku Zagłady (jestem wielkim fanem Twojego nicku! laugh ) za wskazówki – i Tarninie, za inspirację do ich poszukiwania.

 

Cieszę się, że sam zainspirowałem do rozważań laugh I ja przychylam się do myśli, że odpowiedzialności jest tyle, ile świadomości, czy dobrowolności. Dodam tylko, że w takim razie to się da stopniować. W pełni świadomy co robi, z grubsza, częściowo, odrobinę, wcale…

 

Ślimaku Zagłady, oczywiście znam ten wiersz, a skoro znam, pewnie wpłynął na mój o podobnej tematyce. Ani bym nie śmiał twierdzić, że wynalazłem coś od podstaw, nie niesiony przez większych od siebie smiley 

Miałem na myśli, że jest mnóstwo utworów apokaliptycznych (jak Miłosza czy Herberta), i postapokaliptycznych. A nie ma (przynajmniej ja nie znam) niczego w tym właśnie guście – o braku apokalipsy laugh Nikt nie uratował świata, nie odsunął zagrożeń, żadnych bohaterów. Koniec nie przebiegł ani strasznie, jak herbertowy, ani nijako, jak miłoszowy. Nikt władny nie dał nam czasu na poprawę.

Koniec świata miał być, nikt się nie przeciwstawił – i jakoś tak nie wyszło, nie było go wcale wink

 

Btw: Twój nick jest pre-niedoapokaliptyczny (zagłada będzie, ale nadciąga powoli, co może wydłużać czas oczekiwania do nieskończoności) laugh

The KOT

Dodam tylko, że w takim razie to się da stopniować.

A dlaczego nie?

Koniec nie przebiegł ani strasznie, jak herbertowy, ani nijako, jak miłoszowy.

Not with a bang, but with a whimper?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Eliot! Dzięki Tarnina, nie mogłem sobie przypomnieć. 

Czytałem kiedyś opowiadanie – chyba polskie? pamiętam z niego tylko motyw, że wszystko już było i się powtarza (chyba to wyczerpanie się kreatywności też było oznaką końca?) i właśnie jako dowód wiersze Eliota i Miłosza. Cóż to mogło być?

 

A póki co, ku końcowi zmierza też mój wiersz. Spodobał się, ale bez nominacji, więc niedługo odpłynie w niebyt wiecznej poczekalni wink

The KOT

Dziękuję za miłą opinię: jak już komuś mówiłem, choć jeden pseudonim w życiu mi się udał. “Nick pre-niedoapokaliptyczny” bardzo mi się podoba!

 

Widzę, że rozkład akcentów jest tutaj trochę inny, zamiast “ten dzień, na pozór zupełnie zwyczajny, jest jednakże końcem świata” mamy “ten dzień, który miał być końcem świata, jest jednakże zupełnie zwyczajny”. I oczywiście stanowi to różnicę, także w przesłaniu, przypuszczam jednak, że uczucie zawodu brakiem spektakularnej apokalipsy, wspólne dla wymienionych wierszy, może prowadzić do silnych wzajemnych skojarzeń przy ich lekturze.

 

Pocieszę Cię: cykl życiowy jest może nieco dłuższy, ale w ostatecznym rozrachunku nawet i do starszych piórek mało kto zagląda. Wszystko odpływa…

A potem przypływa (Heraklit).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jesteśmy niebezpiecznie blisko wizji końca jako wielkiego szamba, do którego wszelkie odpływy z zawartością dążą…laugh

The KOT

Aksjologicznie rzecz biorąc, chyba tak właśnie świat teraz wygląda.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pozostaje trzymać się starej nadziei, że najpierw musi być gorzej, żeby potem było lepiej smiley

O tym zresztą jest ta prawdziwa Apokalipsa. Ma dane z pewnego źródła – można być optymistą smiley

The KOT

Niektórzy mogą. O mnie raczej napisali tak:

15 Jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia, został wrzucony do jeziora ognia.

Bo święta na pewno nie jestem.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie marudź, tylko zakasz rękawy. To uniwersalna rada, dobra i do kryzysów twórczych i do planów na wieczność.

To bardzo dobra rada, więc mam nadzieję, że mi ją kiedyś zwrócisz smiley

The KOT

Zwrócę, zwrócę, żebyś wiedział wink

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

cheeky

Pozostaje trzymać się starej nadziei, że najpierw musi być gorzej, żeby potem było lepiej

Nadzieja zawsze przekręca fakty, dobrze to było dawno a teraz tylko gorzej i gorzej…

wink

dum spiro spero

Dlatego lepiej trzymać się fascynatorów, którzy mają pasje, cele, dążenia i zarażają nimi innych – niż zgorzkniatorów, którzy tego nie mają sami i odbierają to innym wink

 

Wybrałeś nick, na którym ciąży odpowiedzialność może większa niż gdyby to był “Król”, albo “Mistrz” laugh Fascynuj więc się i zafascynowuj innych – a samo przyjdzie, że dla innych staniesz się i królem i mistrzem laugh

The KOT

smiley

No niee… Z fascynacją jest jak z gustem – każdy ma taką, jaką lubi. Nie narzucajmy więc

“mistrzowania” bo to pachnie egocentryzmem… wink

dum spiro spero

Nowa Fantastyka