
Październik
Zaczęły się studia i praca. Z moim najlepszym kumplem Tonym rozpoczynaliśmy sezon pod tytułem picie wódki i palenie trawki.
Tony – łysy koleś z długim nosem, wąskimi ustami, i ogromnymi, wyłupiastymi oczami, które kojarzyły mi się zawsze z piłeczkami do ping ponga; nienagannie ubrany, elegancki i szarmancki. Laski za nim szalały. Artysta malarz pełną gębą. Tworzył, bo twierdził, że bez tego nie mógłby żyć.
– Stary, to jak powietrze, którym oddycham – mówił.
Nieprzychylne, krytykanckie komentarze spływały po nim jak woda po kaczce. Doceniał krytykę, ale nie uznawał nic nie wnoszących wypowiedzi osób, które nie miały jakiegokolwiek pojęcia na temat malarstwa, a chciały uchodzić za znawców. Ucinał wtedy rozmowę natychmiastowo, mówiąc:
– Przepraszam bardzo. Nie mam czasu.
Siedziałem w pokoju. Winyl – Nirvana Nevermind, kręcił się powoli. Podgłośniłem.
Odpaliłem papierosa i wyszedłem na balkon. Patrzyłem na księżyc. Kiedy zdusiłem peta zadzwonił mój smartfon. Po drugiej stronie usłyszałem głos Tonego.
– Siema Bart. Co porabiasz? – zapytał.
– Siema. Właśnie wypaliłem szluga i zastanawiam się co dalej.
– Słuchaj. Chcę ci coś pokazać. Musisz to zobaczyć. Czegoś takiego jeszcze nie widziałeś – mówił szybko, wyrzucając z siebie słowa jak z karabinu. Nie zrozumiałem.
– Powtórz – poprosiłem.
– Wbij do mnie za pół godziny. Mam coś, co może ci się spodobać. – Rozłączył się.
Zjadłem kolację i wyszedłem z domu. Mieszkaliśmy oddaleni od siebie jakieś sześć kilometrów. Wskoczyłem na rower, i jadąc powoli, zastanawiałem się, jaki kolejny genialny pomysł wpadł do głowy mojemu przyjacielowi.
Dotarłem na miejsce. Nacisnąłem przycisk domofonu.
– Wejdź – usłyszałem.
Na posesji przywitał mnie jego pies – rasowy bokser. Wabił się Roti. Pogłaskałem go po łbie. Merdał ogonkiem i zarzucał na boki zadkiem.
– Dawaj do środka! – usłyszałem głos dobiegający zza drzwi.
Wszedłem. Wewnątrz panował totalny bałagan.
– Widzisz to? – zapytał Tony.
– Widzę, że masz na łbie wielki, zielony kask.
– To jest hełm boga – szepnął.
– Że co?
– Hełm boga! – krzyknął.
Jego oczy, wielkie jak ping pongi, stały się jeszcze większe. Mokra od potu twarz i wzrok szaleńca sprawiły, że przez moment poczułem strach.
– Dobra. Co się tak wpieniasz – powiedziałem. – Nie dosłyszałem.
– Konstrukcja jest prosta. Liznąłem trochę wiedzy w temacie i sam go zrobiłem. – Zdjął z głowy kask. Przejechał czule dłonią po jego matowej powierzchni.
Zwariował – pomyślałem.
– Chcesz się czegoś napić, czy od razu przechodzimy do rzeczy? –zapytał.
– Chętnie napiłbym się kawy.
– Ok.
Pobiegł do kuchni. Po kilku minutach wrócił, niosąc dwa czerwone kubki. Ostrożnie postawił je na stole. Gdy siedzieliśmy naprzeciwko siebie, powiedział:
– Pracowałem nad hełmem boga dwa tygodnie. Ze zmęczenia i niewyspania traciłem przytomność, ale nie mogłem przestać. Musiałem skończyć.
Przez chwilę pomyślałem, że może czymś się naszprycował. Owszem obydwaj lubiliśmy zioło, ale kto wie, może chciał spróbować czegoś nowego.
– Dobra. Ale jak to ma działać? – zapytałem. Nie liczyłem na sensowną odpowiedź. Przecież to był do cholery zwykły, zielony, stary kask.
– Już ci pokazuję. – Jego głos przepełniał entuzjazm. Cieszył się jak dziecko nową zabawką.
– Roti, pamiętaj – powiedział cicho. Gdy będę po drugiej stronie, masz być wtedy grzeczny. Zrozumiano?
Pies przechylił łeb w prawo. Wyraz jego mordki zdawał się mówić: o co ci chodzi człowieku?
Tony podpiął (wyglądało to jak cewki o jednym uzwojeniu) do skrzyneczki obok, usiadł w fotelu, i nacisnął mały guzik.
Musiał być bardzo zmęczony i przede wszystkim niewyspany, bo zasnął w kilka minut. Milczałem. Zastanawiałem się, co mam zrobić będąc świadkiem tej chorej sytuacji. Zadzwonić po karetkę? I co powiem? Dobry wieczór. Proszę przyjechać, ponieważ mój kumpel założył sobie kask na głowę, i wydaje mi się, że zwariował? Wiadomo, że nie potraktowaliby zgłoszenia na serio. Z tego co wiem, jeśli człowiek nie zagraża własnemu życiu i innych, nie może zostać zawieziony bez zgody do szpitala psychiatrycznego. Inna sprawa, że nawet gdyby karetka przyjechała, to czy miałem prawo coś takiego zrobić? Wrobić przyjaciela na oddział zamknięty? Gdzie prawdopodobnie (na dzień dobry), dostanie kilka zastrzyków, a gdy będzie chciał coś powiedzieć, ślinotok sprawi, że nikt go nie zrozumie? Nie. Doszedłem do wniosku, że muszę poczekać. Miałem nadzieję, że jak się prześpi, odzyska trzeźwość myślenia.
Walczyłem z sennością. Przegrałem…
Gdy się obudziłem, zobaczyłem pusty fotel. Przez otwarte drzwi do środka wpadało poranne światło. Roti leżał przy mojej prawej nodze.
Tony został znaleziony w lesie po trzech dniach. Siedział pod drzewem, a jego oczy, wielkie jak piłeczki do ping ponga, były nieruchome; jakby widział coś, od czego nie mógł oderwać wzroku. Policjanci jako pierwsi próbowali nawiązać z nim kontakt. Nie odpowiadał na pytania. Nie miał przy sobie dokumentów. Dopiero po tym, jak rodzina zgłosiła zaginięcie, jego tożsamość została ustalona. Trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie przebywa już dwa lata. Nadal nie można się z nim porozumieć. Wypuszczenie na wolność nie wchodzi w grę, ponieważ zdarza się, że bywa agresywny. W tych momentach krzyczy, ale słowa które wyrzuca z siebie, są niezrozumiałe. Z kimś walczy, zadając ciosy w pustą przestrzeń.
Kilka dni temu wpisałem w wyszukiwarkę słowa: hełm boga. Czytałem z zaciekawieniem. Urządzenie o tej nazwie zostało skonstruowane przez Michaela Persingera. Później przypomniałem sobie, jak kiedyś Tony powiedział:
– Chcę doświadczyć niewidzialnego i połączyć się z absolutem. Jestem pewien, że jest coś więcej, niż tylko nasz świat.
18.03.2024r.
Tekst nie trafił w mój gust, ale o gustach się nie dyskutuje.
Trochę uwag:
Nieprzychylne, krytykanckie komentarze spływały po nim jak po kaczce – napisałbym nieprzychylne komentarze lub krytyka… Komentarze spływały jak po kaczce? – Chyba, jak woda po kaczce.
Podkręciłem głośność – wystarczy – podgłośniłem.
Głośniki o łącznej mocy sześciuset wat były do tego idealne. – Do czego były idealne?
Na posesji przywitał mnie jego pies rasy bokser. – niby dobrze, ale wolałabym – rasowy bokser. – Być może się mylę.
Merdał krótkim ogonkiem, i zarzucał na boki zadkiem. – A to zdanie naprawdę mi się podoba.
Określenie “Hełm Boga” – też mi się podoba i fragment, kiedy bohater myśli, że jego przyjaciel zwariował.
Może innym razem, bardziej mi się spodoba.
Pozdrawiam :)
Hej,
Mnie się za to podobało – głównie przez dialogi. Brzmią bardzo naturalnie, plastycznie.
Choć fantastyki to tu trochę mało ;)
Tony – łysy koleś z długim nosem, wąskimi ustami, i ogromnymi, wyłupiastymi oczami, które kojarzyły mi się zawsze z piłeczkami do ping ponga. Zawsze nienagannie ubrany, elegancki i szarmancki. Laski za nim szalały. Artysta malarz pełną gębą. Tworzył, bo twierdził, że bez tego nie mógłby żyć.
Podkręciłem głośność. Głośniki
Ostrożnie postawił je na stół.
– Pracowałem nad nim dwa tygodnie.
Pracował nad stołem? ;) Wybacz, po prostu tu w pierwszym strzale pomyślałem o stole i kubkach (a nie o hełmie) – ale może się czepiam.
Masz w kilku miejscach niepotrzebne spacje na końcu akapitu, np. tutaj:
– Przepraszam bardzo. Nie mam czasu.
No i chyba niepotrzebne jest tyle enterów na końcu ;)
Kilka dni temu wpisałem w wyszukiwarkę słowa: Hełm boga. Czytałem z zaciekawieniem.
Również to zrobiłem :)
Milis, dziękuję. grzelulukas, dziękuję. Pozdrawiam
Mnie się też podobało. Dawno nie czytałem czegoś tak świeżego.
Jeśli mam się do czegoś doczepić (choć nie jest to obowiązkowe), to wprowadzenie psa jest w tym momencie nieco niefortunne fabularnie. Powinna być jakaś relacja do głównego bohatera. Np dodać:
Na posesji przywitał mnie jego pies rasy bokser. Wabił się Roti. Pogłaskałem go po łbie. Merdał krótkim ogonkiem, i zarzucał na boki zadkiem. Zawsze mnie lubił.
Inaczej czytelnikowi się ma prawo wydawać, że to coś z tym psem.
Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny
Radek, dziękuję. grzelulukas, wprowadziłem poprawki. Dziękuję.
Owszem, zachowanie psa może być niezrozumiałe dla kogoś, kto nie wie, jak bardzo wesołe usposobienie miewają Boksery. Myślę, że dodawanie (zawsze mnie lubił) jest zbyteczne. Przecież Bart i Tony to kumple. A kumple się lubią odwiedzać. W każdym razie dziękuję za przeczytanie i komentarz.
Pozdrawiam
Czas się “czepnąć” nieco, heh…
– nie podoba mi się, że
nienagannie ubrany, elegancki i szarmancki.
(w dodatku artysta pełną gębą) i jego kumpel gadają po blokersku…
– te ping-pongi,
i ogromnymi, wyłupiastymi oczami, które kojarzyły mi się zawsze z piłeczkami do ping ponga;
jakby żywcem zapożyczone (trudno…) z opisu tego pseudo-urządzenia w Wikipedii
– kolor kubków z kawą nic nie wnosi do sceny, ale to drobiazg…
– piszemy:
hełm boga
a nie Chełm Boga ani Chełm boga… To tylko nazwa urządzenia.
Dla fascynatów info – można jeszcze kupić na Allegro działo orgonowe do rozpraszania chmur
i marzeń… Taniocha – tylko pięć tysiaków, z dostawą…
Generalnie – jako wprawka sprawdza się. Pozdrawiam.
dum spiro spero
Fascynator,
Kojarzysz osobę Witkacego? Jeśli nie, polecam dowiedzieć się kim był, jak zachowywał, i również z jego twórczością pisarską. Dowiesz się, jak potrafił się wyrażać, pomimo tego, że był Artystą – baaa. ARTYSTĄ.
Dziękuję Ci za zwrócenie mi uwagi z nazwą własną. Poprawiłem. Choć nigdzie nie napisałem hełm jako chełm. Proszę Cię, nie jestem aż takim ignorantem, żeby nie wiedzieć, jak się pisze hełm.
Natomiast co do (piłeczek jak ping pongi) – szkoda, że podejrzewasz mnie o zapożyczenie tak częstego i owszem, banalnego porównania. Myślisz, że musiałbym skorzystać z wikipedii, żeby je odkryć?
Pozdrawiam
– hełm boga! – krzyknął. ← Dałbym z dużej
Tony podpiął (wyglądało to jak cewki o jednym uzwojeniu) do skrzyneczki obok, ← Co podpiął?
Ciekawe. Finalne dwa zdania są istotne. Bez nich byłoby nieciekawe.
Pozdrawiam. :)
Zwracam “chonor”…heh
dum spiro spero
Fascynator, podoba mi się Twoje poczucie humoru. Pozdrawiam.
Obawiam się, że nie udało mi się pojąć, co wydarzyło się w mieszkaniu Tony’ego i czemu służył skonstruowany przez niego hełm.
Wykonanie pozostawia sporo do życzenia.
…rozpoczynaliśmy sezon pt. picie wódki i palenie trawki. → …rozpoczynaliśmy sezon pod tytułem picie wódki i palenie trawki.
Nie używamy skrótów.
…krytykanckie komentarze spływały po nim jak po kaczce. → …krytykanckie komentarze spływały po nim jak woda po kaczce.
Bo nie wydaje mi się, aby po kaczce spływała krytyka.
…nie miały jakiegokolwiek pojęcia w temacie malarstwa… → …nie miały jakiegokolwiek pojęcia na temat malarstwa…
Winyl– Nirvana Nevermind, kręcił się powoli. → Brak spacji przed półpauzą.
– Słuchaj. Chcę Ci coś pokazać. → – Słuchaj. Chcę ci coś pokazać.
Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.
Mam coś, co może Ci się spodobać. → Mam coś, co może ci się spodobać.
Merdał krótkim ogonkiem, i zarzucał na boki zadkiem. → Zbędne dookreślenie – ogonek jest krótki z definicji. Zbędny przecinek. Wystarczy: Merdał ogonkiem i zarzucał na boki zadkiem.
– hełm boga! – krzyknął. Jego oczy, wielkie jak ping pongi, stały się jeszcze większe. → Wypowiedź rozpoczynamy wielką literą. Narracji nie zapisujemy z didaskaliami. Winno być:
– Hełm boga! – krzyknął.
Jego oczy, wielkie jak ping pongi, stały się jeszcze większe.
Mokra od potu twarz, i wzrok szaleńca sprawił, że przez moment poczułem strach. → Piszesz o dwóch czynnikach, więc: Mokra od potu twarz i wzrok szaleńca sprawiły, że przez moment poczułem strach.
Zwariował – pomyślałem. → Zwariował – pomyślałem.
Kursywą zapisujemy tylko myślenie.
Ostrożnie postawił je na stół. → Ostrożnie postawił je na stole.
– Pracowałem nad Hełmem boga dwa tygodnie. → Dlaczego wielka litera?
Już Ci pokazuję – jego głos przepełniał entuzjazm. → Brak półpauzy rozpoczynającej wypowiedź. Brak kropki po wypowiedzi. Didaskalia wielką literą. Winno być:
– Już ci pokazuję. – Jego głos przepełniał entuzjazm.
– Chcę doświadczyć niewidzialnego i połączyć się z Absolutem. → Dlaczego wielka litera?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
regulatorzy,
dziękuję za wskazanie mi błędów. Tekst poprawiłem. Pozdrawiam.
Bardzo proszę, Heskecie. Miło mi, że mogłam się przydać. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Właśnie dlatego nie lubię takich opowiadanek, bo za mało do czytania, za szybko się kończy, za dużo mam pytań i za wiele sobie snuję. :)
Ogólnie podobało mi się. Fajny styl. Też napisałabym Absolut, uznając, że to imię istoty, bytu, wielką literą :D . Może tak miało być?
Wiola27, tak, miało tak być, ale posłuchałem grzecznie, i zmieniłem na absolut.
Za SJP PWN: absolut «byt samoistny, nieograniczony, wieczny, doskonały»
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Heskecie!
Z moim najlepszym kumplem Tonym rozpoczynaliśmy sezon pod tytułem picie wódki i palenie trawki.
Tutaj bym jakoś wydzielił ten tytuł sezonu, bo to zdanie mi zgrzyta nieco.
Tony – łysy koleś z długim nosem, wąskimi ustami(-), i ogromnymi,
Doceniał krytykę, ale nie uznawał nic nie wnoszących wypowiedzi osób, które nie miały jakiegokolwiek pojęcia na temat malarstwa, a chciały uchodzić za znawców.
Rozbiłbym jakoś to zdanie, bo jest imo siermiężne.
Mokra od potu twarz i wzrok szaleńca sprawiły, że przez moment poczułem strach.
To już trochę głębsza sugestia, ale dobrze w takich momentach zastosować metodę “show, don’t tell” – bohater poczuł strach, okej. Ale opisanie tego w taki sposób jest bardzo suche, surowe. Trudno nam się jakoś zidentyfikować z bohaterem.
Co zrobił? Potarł spocone dłonie? Przełknął ślinę? Albo po prostu poczuł się speszony? Lepsze to, niż poczucie strachu per se.
– Roti, pamiętaj – powiedział cicho. (+)– Gdy będę po drugiej stronie, masz być wtedy grzeczny. Zrozumiano?
Zabrakło półpauzy.
Pies przechylił łeb w prawo. Wyraz jego mordki zdawał się mówić: o co ci chodzi(+), człowieku?
Hm. Chyba po prostu nie trafiło do mnie. Końcowe wspomnienie o słowach bohatera fajne, ale czegoś mi zabrakło tak poza tym. Tak jakby opko dokądś zmierzało… ale dokąd w sumie? Okej, przetestowania hełmu boga. Ale brakuje mi większego zarysowania potrzeb bohaterów, motywacji… Jasne, jest to szort, ale no, trochę zbyt skrócony według mnie.
Dialogi imho trochę surowe, ale to do wyklepania, jak zresztą wszystko :)
Pozdrawiam!
Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.
BarbarianCataphract, dzięki za cenne uwagi. Pozdrawiam.
A tutaj dialogi masz całkiem normalne. Czyta się je płynnie.
Co prawda niektórej jej elementy są trochę nie wiadomo po co. Bo co wynika z tego, że bohater był malarzem, albo że miał powodzenie, albo akie znaczenie ma pies. Jednak historia jest ciekawa, znalazłam w niej trochę ożywczych smaczków. Najlepszy jest zielony kask!;)
Na posesji przywitał mnie
jegopies – rasowy bokser.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Ambush,
dziękuję. Pozdrawiam.
Krótki tekst, więc szybko przeczytałem. Późna pora, więc tolerancja niższa na czytelnictwo.
Na początku widziałem kilka niezgrabności związanych z interpunkcją, np. drugie zdanie wystrzelone jednym ciągiem:
Z moim najlepszym kumplem Tonym rozpoczynaliśmy sezon pod tytułem picie wódki i palenie trawki.
Nie jestem w tej dziedzinie autorytetem, ale wydaje mi się, że coś obok Tonego i przed “piciem wódki” powinno się zadziać. A może konstrukcja zdania mogłaby być lepsza i dodanie przecinka przed Tonym oraz jakiegoś dwukropka przed “tytułem” nie pomoże? Czasem tak bywa.
Ale w okolicach Nirvany, przestałem całkowicie zwracać uwagę na przecinki i usterki. Tam się ostro dzieje w dziedzinie młodocianego kozactwa oraz romantyczno-męskiej scenerii. Bunt, muzyka, pety, pełnia księżyca. Takie dość znane. Nagromadzenie tych zjawisk po kolei sprawia, że dla mnie:
Właśnie wypaliłem szluga i zastanawiam się co dalej.
Brzmi jak słowa czternastoletniego chłopaka, który właśnie domalował sobie wąsy i w koszulce ojca pali papierosa, którego podkradł mu z paczki, udając niski dorosły głos. Za dużo tutaj ekscytacji zwykłymi sprawami. Z tekstu wynika, że bohater i jego kumpel to względnie starzy narkomani, a losowego wieczoru gość ekscytuje się paleniem papierosa i puszczaniem Nirvany z vinyla. To brzmi już jak ostra dekadencja i ironia z jego strony, ale nie wydaje mi się, żeby o to chodziło. Mi się wydaje, że po prostu w krótkim tekście mieliśmy na szybko dostać obraz tego buntownika i przez tryb pierwszoosobowy wyszedł podekscytowany dzieciak. Albo… ktoś mocno pijany :).
W momencie wejścia hełmu sytuacja już zmierza w dobrą stronę. Odczułem jakby tam odpaliło się jakieś dziwne światło, wzrosła we mnie ciekawość i niepokój. Końcówka trochę podeszła pod Lovecrafta i taki styl epistolarny, w którym dziwne spotkania były podsumowywane na chłodno, z użyciem czasem dokumentów, czasem takiego spokojnego rozważania bohatera. Myślę, że to zakończenie zestawione z całością daje ciekawy efekt. Tak można pisać.
Data na końcu trochę wybrzmiała jak napisy końcowe po teledysku. Rozumiem, ze to data ukończenia shorta. Mi to zawsze kojarzy się z manierą podkreślania wagi napisanego dzieła. Brakuje jeszcze miasta i kraju. Ale to subiektywne. Można zapytać, dlaczego niektóre teledyski mają napisy końcowe? A dlaczego inne nie mają? Kwestia autorska. W tym roku dla mnie rok 2024 nie ma wartości. Za pięćdziesiąt lat być może będzie ciekawił.
Podsumowując. Jak dla mnie warto się przyjrzeć kozaczeniu bohatera, szczególnie, że to narracja pierwszoosobowa. Takie bardzo poważne traktowanie swojego palenia szluga i podgłaśnianie Nirvany wydaje się strasznie zmanierowane i jeżeli bohater nie ma kilkunastu lat, to być może posiada jakieś inne cechy niedoświadczenia życiowego. Jeżeli oczywiście nie ironizuje :)
Poza tym dobrze się czytało, szczególnie “im dalej w las” :).
Artystom więcej, szybko!
Cześć Vacter
Wiesz, że nie myślałem w ten sposób o swoim bohaterze, dopóki nie zwróciłeś mi na to uwagi? Tak. Faktycznie, można go odebrać w tym świetle.
Dzięki za przeczytanie i trafne spostrzeżenia.
Pozdrawiam
Witaj.
Najbardziej podoba mi się wszechobecna niewiadoma, tajemnica, niepewność, sprawy nieznajome i niedopowiedziane, bo one wszystkie budzą strach i tworzą specyficzny klimat. W moim odczuciu to oryginalny i pomysłowy thriller.
Pozdrawiam, klik. :)
Pecunia non olet
Dzięki, bruce. Pozdrawiam :-)
I ja dziękuję. :)
Pecunia non olet