- Opowiadanie: Wiola27 - Klątwa Atlantydów - Tanatos

Klątwa Atlantydów - Tanatos

Dawni bo­go­wie zwie­ra­ją szyki i szy­ku­ją atak na wy­brań­ców Mocy. Do mrocz­ne­go paktu przy­stą­pił też Ta­na­tos-ucie­le­śnie­nie śmier­ci i znisz­cze­nia. Ten nie­gdyś czczo­ny i wiel­bio­ny przez wy­znaw­ców po­tęż­ny bóg, po wiel­kiej woj­nie, zo­stał ze­pchnię­ty na mar­gi­nes. Zmo­ty­wo­wa­ny i roz­go­ry­czo­ny, jak inni za­po­mnia­ni bo­go­wie za­si­la armię mrocz­nych, a wszyst­ko po to, żeby znisz­czyć wy­brań­ców.

Oceny

Klątwa Atlantydów - Tanatos

Ta­na­tos był za­do­wo­lo­ny. Stał wy­pro­sto­wa­ny jak strza­ła. Pierś wy­piął do przo­du, na­prę­żył mię­śnie i od­dy­chał spo­koj­nie. Jego misja prze­bie­gła po­myśl­nie, bez do­dat­ko­wych za­kłó­ceń czy nie­spo­dzia­nek.

Wy­ko­nał wszyst­ko do­kład­nie, zgod­nie z za­le­ce­niem.

Za­tarł ogrom­ne łap­ska i ode­tchnął głę­bo­ko. Od­ru­cho­wo po­ło­żył dłoń na rę­ko­je­ści swo­je­go mie­cza i za­ko­ły­sał się na pię­tach.

Na jego pier­si po­ły­ski­wał, od­bi­ja­jąc pro­mie­nie słoń­ca złoty me­da­lion z tru­pią głów­ką i dwoma pisz­cze­la­mi uło­żo­ny­mi na krzyż.

Za­wi­nął ko­niec krwa­we­go płasz­cza wokół szyi i wbił wzrok w od­le­gły ho­ry­zont.

Było cie­pło i wil­got­no. Po­wie­trze pach­nia­ło solą. Wio­sna roz­go­ści­ła się już na dobre. Tego roku była wy­jąt­ko­wo ła­ska­wa i cie­pła. Wil­got­na, tłu­sta i bo­ga­ta w mi­ne­ra­ły zie­mia cze­ka­ła z utę­sk­nie­niem, żeby wydać pierw­sze plony.

Nagle ze­rwał się wiatr. Ta­na­tos od­wró­cił się na pię­cie. Po­wie­trze tuż za jego ple­ca­mi za­ki­pia­ło jak wrzą­ca woda w kotle. Naj­pierw uj­rzał roz­my­wa­ją­cą się prze­strzeń. Po chwi­li po­wie­trze zgęst­nia­ło i przy­bra­ło formę lu­stra, a ra­czej fa­lu­ją­cej, prze­zro­czy­stej ga­la­re­ty.

Nie miał wąt­pli­wo­ści. Ktoś wła­śnie roz­ry­wał cza­so­prze­strzeń i two­rzył wrota. Gdy brama w końcu się ukształ­to­wa­ła, po jej dru­giej stro­nie do­strzegł ciem­ną, roz­my­tą syl­wet­kę.

Zmru­żył oczy.

– Witaj de­mo­nie znisz­cze­nia – po­wie­dział mu­sku­lar­ny męż­czy­zna, wy­ła­nia­jąc się z mgli­stej prze­strze­ni.

Jego oczy były w ko­lo­rze ru­bi­no­wej czer­wie­ni. Miał ciem­ne, kę­dzie­rza­we włosy, które gęstą czu­pry­ną opa­da­ły mu na czoło i jasną, wręcz tru­pio białą skórę. Ubra­ny był w jasną zbro­ję w ko­lo­rze ry­biej łuski, a u jego boku po­ły­ski­wał złoty, krę­co­ny róg, łu­dzą­co przy­po­mi­na­ją­cy miecz.

– Ach­na­ton – wy­sy­czał ochry­płym gło­sem demon i zmru­żył czar­ne, re­ki­nie oczy.

Wam­pir tylko uśmiech­nął się sze­ro­ko, uka­zu­jąc sze­reg bia­łych jak kreda i ostrych jak brzy­twa zębów. 

– We wła­snej oso­bie – dy­gnął z gra­cją.

– Pier­wo­rod­ny Li­lith – wy­char­czał demon i za­ko­ły­sał cia­łem ni­czym pod­nie­co­ny zwierz, prze­stę­pu­jąc z nogi na nogę. Zro­bił kółko i wy­pro­sto­wał się, a jego prawa dłoń spo­czę­ła na ame­ty­sto­wej rę­ko­je­ści mie­cza.

– Czy wszyst­ko po­szło zgod­nie z pla­nem? – Do­py­ty­wał Ach­na­ton.

– Nie mogło być ina­czej – wy­mam­ro­tał demon. – Nasza armia lada chwi­la bę­dzie rów­nie licz­na i po­tęż­na jak wy­brań­ców – słowo wy­brań­ców wy­du­sił z le­d­wo­ścią, na ko­niec splu­nął siar­czy­ście na znak po­gar­dy.

– Co z Atlan­tis? –

– Po­szło le­piej, niż my­śla­łem. Pie­czę­cie gruch­nę­ły jak za­rdze­wia­ła kłód­ka, nie wszyst­kie, ale wy­star­czy­ło, żeby się we­drzeć – mla­snął dumny z sie­bie jak paw.

– Wspa­nia­le, matka się ucie­szy – Ach­na­ton nagle spo­waż­niał i zmarsz­czył brwi. – Mu­sisz od­szu­kać Fe­nik­sa-bo­gi­ni ognia. Bę­dzie nam po­trzeb­na jej pomoc – zro­bił kilka kro­ków, za­pla­ta­jąc ręce za ple­ca­mi. – Ktoś musi spa­lić to plu­ga­stwo. –

– Co z wy­brań­ca­mi? – Do­py­ty­wał Ta­na­tos.

– Nimi się nie przej­muj. Wkrót­ce będą tylko wspo­mnie­niem, a zie­mia znów bę­dzie na­le­ża­ła do jej pra­wo­wi­tych wład­ców. Do de­mo­nów – ro­ze­śmiał się sze­ro­ko Ach­na­ton. – Ru­szaj, trze­ba wy­ko­rzy­stać za­sko­cze­nie, nim po­skła­da­ją sobie wszyst­ko do kupy – roz­ka­zał.

Demon skło­nił się nisko i roz­pły­nął w kłę­bach sza­re­go dymu.

Koniec

Komentarze

Cześć

 

Krótki fragment, ale fajnie opisane. Tylko, że krótkie. Jeszcze ode mnie rada by nie używać znanych nazw i motywów. Np. “Feniks”. Stwórz swoje własne oryginalne demony i bóstwa.

 

Ja tam nie jestem bardzo mądry ale wydaje mi się, że to najlepsza droga. Powielać pomysły innych, niefajne :)

 

Powodzenia!!!

Pozdrawiam :))))

Jestem niepełnosprawny...

Cześć, 

dawidiq150 Feniks to bóstwo ognia znane we wszystkich mitologiach świata, a moja powieść opiera się własnie na mitologiach, na mitologicznych stworzeniach, opisanych w nieco innym świetle. Są mitologie, które Feniksa opisują jako dobre bóstwo, inne jako siłę odrodzenia, jeszcze inne jako niszczącą potęgę. Może w innej powieści postaram się wymyślić jakieś bóstwo :). Dziękuję za cenne wskazówki.

Pozdrawiam cieplutko 

Wiola27

 

W sumie w Harrym Potterze też był “Zakon feniksa” :) Spoko nie przejmuj się ja podtrzymuję, że dobrze piszesz. Wszystko jest barwne itd.

 

Nawet jeszcze chciałem wrócić do poprzedniego fragmentu; naprawdę podobało mi się jak ta kobieta potwór w ten kokon go uwięziła :)

 

Pozdrawiam!!!

 

PS.

Ja nie piszę komentarzy, żeby dać inne zdanie niż pozostali komentujący, nie czytam ich zanim nie napiszę swojego. I piszę prawdę tak jak mi się podoba! :)

Jestem niepełnosprawny...

Cześć, Wiola27

Podobało mi się. Myślałem, że nieco więcej się wydarzy i ruszy do przodu, ale to przecież krótki fragment, dlatego jest ok. Czekam na więcej.

Pozdrawiam

Cześć Hesket,

cieszę się, że się podoba. Już wrzucam dalsza część. Mam nadzieję, że się zmieści :)

dawidiq150 bardzo dziękuję za wszystkie, cenne uwagi, to dla mnie ważne, bo dzięki temu zawsze można coś przemyśleć. 

Pozdrawiam cieplutko 

W zasadzie nie ma jeszcze czego oceniać. Jest tam kilka problemów z zapisem dialogów np. 

 

„– Co z Atlantis? –” – nie trzeba kończyć wypowiedzi myślnikiem, jeśli nie dodajesz didaskaliów.

 

„– Co z wybrańcami? – Dopytywał Tanatos” – jeśli dodajesz didaskalia wyrażające wypowiedź, lub opisujesz, w jaki sposób ta kwestia została wypowiedziana czy tam wyartykułowana, to nie zaczynasz wtedy po myślniku od wielkiej litery, tylko kontynuujesz z małej. Czyli to powinno wyglądać tak:

– Co z wybrańcami? – dopytywał Tanatos.

 

Itp. Ogólnie wszystkie dialogi są do przejrzenia.

 

A tak poza tym, jest na razie bardzo typowo, generycznie. Może troszeczkę się pospieszyłaś? Widzę, że jest jakaś intryga, plan, ale daj nam więcej informacji. ;) 

Dziękuję za cenne uwagi, jest to fragment. Pozostałe rozdziały można znaleźć w moich wcześniejszych wpisach :). Cieszę się, że historia się podoba. 

Cześć, Wiolu.

Tanatos był zadowolony. Stał wyprostowany jak strzała. Pierś wypiął do przodu, naprężył mięśnie i oddychał spokojnie.

Brak tutaj uchybień, ale chciałem Ci zwrócić uwagę na operowanie krótkimi zdaniami. One się nadają najlepiej do opisywania akcji, gdzie ma być szybko. Krótkie zdania rwą narrację, a przy opisie jakiejś postaci możesz sobie pozwolić na dłuższe zdania. To oczywiście tylko sugestia do rozważenia.

 

Odruchowo położył dłoń na rękojeści swojego miecza i zakołysał się na piętach.

Zbędny zaimek. Musisz z tym walczyć, bo odbiorca dobrze wie, że skoro położył rękę na rękojeści miecza, to na pewno chodzi o jego miecz, a nie o jakiś inny.

 

Na jego piersi połyskiwał, odbijając promienie słońca(+,) złoty medalion z trupią główką i dwoma piszczelami ułożonymi na krzyż.

We wskazanym miejscu musisz przecinkiem domknąć wtrącenie, którym jest “odbijając promienie słońca”. Inna sprawa, że to zdanie nie ma flow, jest dość kanciaste, a to wtrącenie mu nie pomaga. Może lepiej brzmiałoby: → Na jego piersi połyskiwał odbijający promienie słońca złoty medalion z trupią główką… Albo: → Na jego piersi odbijał promienie słońca połyskliwy, złoty medalion z trupią…

To oczywiście też tylko sugestie i to wcale nie najlepsze. Po prostu zwracam uwagę, że to wtrącenie znów zerwało płynną narrację.

 

Gdy brama w końcu się ukształtowała, po jej drugiej stronie dostrzegł ciemną, rozmytą sylwetkę.

Niepotrzebny zaimek.

 

– Witaj(+,) demonie zniszczenia – powiedział muskularny mężczyzna, wyłaniając się z mglistej przestrzeni.

Przecinek we wskazanym miejscu.

 

Miał ciemne, kędzierzawe włosy, które gęstą czupryną opadały mu na czoło i jasną, wręcz trupio białą skórę. Ubrany był w jasną zbroję w kolorze rybiej łuski, a u jego boku połyskiwał złoty, kręcony róg, łudząco przypominający miecz.

Masz dwa zbędne słowa oraz powtórzenie. Czy broń była u jego boku, czy może u jego pasa? A w zasadzie to “u pasa” :)

No i jakoś nie potrafię sobie wyobrazić kręconego rogu przypominającego miecz. Róg to róg, miecz o miecz, jeszcze prosty róg to spoko, ale dodatkowo kręcony? No, nie wiem…

 

– We własnej osobie(+.)(-d +D)dygnął z gracją.

Dygnięcie nie jest paszczowe, więc taki zapis będzie poprawny.

 

– Czy wszystko poszło zgodnie z planem? – (-D +d)Dopytywał Achnaton.

A tutaj na odwrót.

 

– Nie mogło być inaczej – wymamrotał demon. – Nasza armia lada chwila będzie równie liczna i potężna jak (!) wybrańców(+.)(-s +S)słowo wybrańców wydusił z ledwością, na koniec splunął siarczyście na znak pogardy.

W miejscu pojedynczego ! przydałoby się dodać zastępy/wojska/siły lub coś w ten deseń, żeby dookreślić, że nie chodzi o samych wybrańców, a o ich armię. Po raz trzeci błędny zapis didaskaliów. Podkreślone “wybrańców” powinnaś ująć w cudzysłów, lub chociaż zapisać kursywą.

 

– Co z Atlantis? – (– – )

To jest chyba jasne :)

 

– Poszło lepiej, niż myślałem. Pieczęcie gruchnęły jak zardzewiała kłódka, nie wszystkie, ale wystarczyło, żeby się wedrzeć – mlasnął dumny z siebie jak paw.

Hmmm, może lepiej byłoby → Pieczęcie gruchnęły jak zardzewiała kłódka. Nie wszystkie, ale wystarczyło, żeby się wedrzeć – mlasnął, dumny z siebie jak paw.

 

– Wspaniale, matka się ucieszy(+.) – Achnaton nagle spoważniał i zmarszczył brwi. – Musisz odszukać Feniksa-bogini ognia. Będzie nam potrzebna jej pomoc(+.)(-z +Z)zrobił kilka kroków, zaplatając ręce za plecami. – Ktoś musi spalić to plugastwo. – (– –)

– Co z wybrańcami? – (-D +d)Dopytywał Tanatos.

Znów zły zapis dialogów. I mam pytanie: czy jest jakaś bogini ognia, która ma Feniksa i trzeba go odnaleźć, czy może chodzi Ci o Feniksa, Boginię Ognia, która trzeba odnaleźć? Pytam, bo zapis masz tak pokrętny, że nie bardzo wiadomo o które z powyższych chodzi.

 

No i w zasadzie nie bardzo jest co ocieniać, bo to krótka scenka z której niewiele wynika. Napisana w miarę dobrze, choć powinnaś jeszcze popracować nad warsztatem, a szczególnie technicznymi sprawami, dotyczącymi zapisu didaskaliów, dialogów i takimi tam :) Co mnie zastanawia, to dlaczego Achnaton, którego imię w dość oczywisty sposób nawiązuje do postaci Echnatona/Akhenatona, jest u Ciebie pierworodnym Lilith? Dziwne to, ale OK, to Twój świat i możesz w nim robić z mitologią co Ci się żywnie podoba :)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Nowa Fantastyka