- Opowiadanie: cezary_cezary - Mój testament, czyli krótka rzecz o niechęci do ludzkości, powracających wątkach kanibalistycznych i rządowym spisku

Mój testament, czyli krótka rzecz o niechęci do ludzkości, powracających wątkach kanibalistycznych i rządowym spisku

To NIE JEST au­to­bio­gra­fia!

 

Chwa­ła Be­tu­ją­cym! 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Mój testament, czyli krótka rzecz o niechęci do ludzkości, powracających wątkach kanibalistycznych i rządowym spisku

Kre­ślę te słowa w po­śpie­chu, jako świa­dec­two mo­je­go ist­nie­nia. W przy­szło­ści będą wam wma­wiać, że nigdy mnie nie było. Że nie za­słu­gu­ję choć­by na naj­drob­niej­sze wspo­mnie­nie. Ale to wszyst­ko nie­praw­da, je­stem, czuję, od­dy­cham. Nie stuk­nę­ło mi jesz­cze czter­dzie­ści wio­sen, a już po­zo­sta­wi­łem po sobie ślad, od­ci­sną­łem pięt­no na tym, pożal się Boże, świe­cie.

Sły­szę ich od­de­chy, zaraz mnie do­pad­ną. Od­kry­łem ich spi­sek i wiem, że wkrót­ce zo­sta­nę za­stą­pio­ny przez ge­ne­rycz­ny twór, wy­dru­ko­wa­ny przy wy­ko­rzy­sta­niu dru­kar­ki 3D, o oso­bo­wo­ści wy­kre­owa­nej przez sztucz­ną in­te­li­gen­cję. Syn­te­tycz­na wy­dmusz­ka, oto, co za­stą­pi czło­wie­ka.

Kre­ślę te słowa li­cząc, być może na­iw­nie, że do­pó­ki po­zo­sta­nie po mnie cho­ciaż­by wspo­mnie­nie, to cał­kiem nie znik­nę.

 

***

 

Po­ja­wi­łem się na świe­cie nie z wła­snej ini­cja­ty­wy, nagle, spę­ta­ny oko­wa­mi nie­wie­dzy. Od dziec­ka byłem cie­ka­wy świa­ta, chcia­łem po­zna­wać, sma­ko­wać, do­zna­wać. Ogra­ni­cze­nia na­tu­ry fi­nan­so­wej nigdy nie po­zwo­li­ły mi roz­wi­nąć skrzy­deł. Oglą­da­nie na­tu­ry w te­le­wi­zji uzna­wa­łem za zbrod­nię, dla­te­go za­czą­łem po­dró­żo­wać w głąb sie­bie. Skoro Mic­kie­wicz mógł wy­pły­nąć na su­che­go prze­stwór oce­anu, to jaka siła mia­ła­by po­wstrzy­mać mnie przed wy­ciecz­ką w me­an­dry wła­sne­go umy­słu? Zresz­tą, pod­czas jed­nej z ta­kich wy­praw od­kry­łem, że…

 

…nie­na­wi­dzę ludzi.

 

Po pro­stu, tylko tyle i aż tyle. Cho­ciaż może po­wi­nie­nem spro­sto­wać, w ogóle nie­na­wi­dzę istot ży­ją­cych, nie­ko­niecz­nie z na­szej pla­ne­ty. Po­wo­du­ją u mnie oso­bli­wą mie­szan­kę znie­cier­pli­wie­nia i obrzy­dze­nia. Weźmy na przy­kład są­siad­kę spod dwu­dziest­ki. Czę­sto, gdy spo­ty­ka­my się na klat­ce scho­do­wej, mówię jej „dzień dobry”, ale czy na­praw­dę tak myślę? Po pierw­sze, jak po­ka­zu­je do­świad­cze­nie, dni dość rzad­ko by­wa­ją na­praw­dę dobre, więc stwier­dze­nie jest obar­czo­ne błęd­nym za­ło­że­niem już na star­cie. Po dru­gie, nie życzę do­brze tej isto­cie. Co wię­cej, mam po­dej­rze­nie, gra­ni­czą­ce z pew­no­ścią, że owa „są­siad­ka” w rze­czy­wi­sto­ści nie po­cho­dzi z na­szej pla­ne­ty.

Skąd ten po­mysł, za­py­ta­cie? Cóż, po­szlak od­kry­łem wiele, ale przy­to­czę hi­sto­rię z pew­nej lip­co­wej so­bo­ty.

Po­go­da była pięk­na, do tego dzień wolny, więc żona wy­sła­ła mnie wraz z dwój­ką po­ciech w sa­mo­bój­czą misję na plac zabaw. Pod­czas każ­dej kar­ko­łom­nej wy­pra­wy tego ro­dza­ju, gdy dzie­cia­ki po­chło­nię­te są zjeż­dżal­nia­mi i pia­skow­ni­cą, ja toczę nie­ustan­ną wojnę myśli z in­ny­mi ro­dzi­ca­mi. Naj­go­rzej, gdy dzia­ła­nia bi­tew­ne wer­ba­li­zu­ją się i, chcąc nie chcąc, zo­sta­ję wcią­gnię­ty w roz­mo­wy, któ­rych wcale sobie nie życzę.

– Ale te dzie­ci rosną, w ubie­głe lato córka do­brze jesz­cze nie cho­dzi­ła, a teraz oglą­da­my razem se­ria­le na Di­sney plus. – Nie słu­cha­łem, za­miast tego tak­so­wa­łem prze­ciw­ni­ka wzro­kiem w po­szu­ki­wa­niu sła­bych punk­tów.

– Tak, tak pa­mię­tam do­kład­nie, jaka była mała, a tu pro­szę – włą­czył się do roz­mo­wy inny ro­dzic, cho­le­ra wie, w jakim celu. – A wi­dzie­li­ście nowe re­por­ta­że na HBO?

– A ko­ja­rzy­cie, jak… – Ty­ra­da bez­sen­sow­nych wy­li­cza­nek, efekt ubocz­ny pracy mó­zgów spra­nych od te­le­wi­zji na żą­da­nie, zda­wa­ła się nie usta­wać. Wtedy, kątem oka, do­strze­głem JĄ. Ubra­na była w dżin­sy oraz ko­szul­kę z wi­ze­run­kiem ufo­lud­ka. W jed­nej ręce trzy­ma­ła dłoń synka, w dru­giej nio­sła klat­kę z cho­mi­kiem. Cho­le­ra by ją wzię­ła.

– O ja­aaaaa! – krzy­cza­ły dzie­cia­ki. Punkt dla cie­bie, punkt dla cie­bie…

– Ku­pi­li­śmy Pio­tru­sio­wi na uro­dzi­ny – wy­szcze­bio­ta­ła. – Naj­now­sza od­mia­na cho­mi­ka, nie­za­leż­nie od przy­czy­ny śmier­ci, od­ra­dza się na­stęp­ne­go dnia. W sam raz, żeby wy­tłu­ma­czyć mo­je­mu bą­bel­ko­wi kon­cep­cję re­in­kar­na­cji. Młody zo­ba­czył zwie­rza­ka w ulu­bio­nym se­ria­lu na Sky­show­ti­me i mo­men­tal­nie go za­pra­gnął.

Wtedy pierw­szy raz do­tar­ło do mnie, że mogę mieć do czy­nie­nia z bytem po­za­ziem­skim. Po­my­śl­cie sami, kto nor­mal­ny za­kła­da dżin­sy w lipcu?

Tam­te­go dnia nie pla­no­wa­łem kon­fron­ta­cji, ale jedno z praw nie­ja­kie­go Mur­phy­’ego sta­no­wi, że jak coś ma się wy­da­rzyć, to się wy­da­rzy. Bez­na­mięt­nie wle­pia­łem wzrok w są­siad­kę, gdy z za­my­śle­nia wy­rwa­ły mnie jej słowa.

– Ma pan jakiś pro­blem? – za­py­ta­ła, na mój gust nieco zbyt bez­po­śred­nio.

– Nic z tych rze­czy, po pro­stu roz­my­ślam nad tym, jak go­rą­co jest pani w tych spodniach. Żar leje się z nieba, więc naj­chęt­niej wsko­czył­bym w su­kien­kę, czy tam inną spód­ni­cę – za­śmia­łem się po­nu­ro – ale nie je­stem aż tak po­stę­po­wy.

– Ach, to… – Wy­pu­ści­ła po­wie­trze z wy­raź­ną ulgą. – To jest syn­te­tycz­na ba­weł­na z ukła­du… Zna­czy, ba­weł­na z Chin, prze­pusz­cza do­sko­na­le po­wie­trze i zu­peł­nie nie ogrze­wa.

– Męża już od dawna nie wi­dzia­łem, wy­je­chał gdzieś?

– To nie był mój mąż, tylko part­ner. Zresz­tą, łaj­dak od­szedł bez słowa i po­zo­sta­wił po sobie wy­łącz­nie nie­smak. Spa­ko­wał noże i opu­ścił pro­gram, je­że­li ro­zu­mie pan, co mam na myśli.

Po­trze­bo­wa­łem dłuż­szej chwi­li, by po­skła­dać w jedną ca­łość prze­ka­za­ną in­for­ma­cję. Osta­tecz­nie oso­bli­we wy­zna­nie spra­wi­ło, że za­czą­łem po­dej­rze­wać, że…

 

…są­siad­ka jest ka­ni­ba­lem.

 

Od tego mo­men­tu znacz­nie wię­cej uwagi przy­kła­da­łem do ob­ser­wa­cji naj­bliż­sze­go oto­cze­nia. Ze zgro­zą od­kry­łem, że po­dej­rza­nie czę­sto zmie­nia­ją się ku­rie­rzy do­rę­cza­ją­cy prze­sył­ki w mojej oko­li­cy. Jed­ne­go dnia po­sta­no­wi­łem, niby od nie­chce­nia, za­ga­ić roz­mo­wę z do­star­czy­cie­lem.

– Bo widzi pan, nie mogę oprzeć się wra­że­niu, że zbyt czę­sto was zmie­nia­ją. Ja ro­zu­miem, taka praca, że lu­dzie nie wiążą się na całe życie, a jak tylko na ho­ry­zon­cie po­ja­wi się lep­sza per­spek­ty­wa, to mo­men­tal­nie od­cho­dzą. Ale ja cenię sobie w życiu ele­men­ty stałe, ru­ty­nę, sam pan ro­zu­mie, więc z nie­po­ko­jem spo­glą­dam na te ro­sza­dy. Myślę jed­nak, że dla was także jest to uciąż­li­we, nie­praw­daż?

– Tak, tak…

– Bo prze­cież nie mogę z góry za­kła­dać, że coś nie­do­bre­go dzie­je się z ku­rie­ra­mi. Zu­peł­nie, jakby jakaś podła siła, dla przy­kła­du miesz­ka­ją­ca w moim bloku, wcią­ga­ła nie­win­nych ludzi, ogłu­sza­ła ich i na­stęp­nie spo­ży­wa­ła wraz z syn­kiem na obiad. To by było wręcz sza­lo­ne! Ale czy tak cał­kiem nie­praw­do­po­dob­ne? Szcze­gól­nie, że mam też wra­że­nie, że po­cho­dzi z ko­smo­su…

– Dzi­siaj pra­cu­ję tylko do pięt­na­stej, naj­wy­żej zo­sta­wię prze­sył­kę w punk­cie od­bio­ru.

– Dla­cze­go w punk­cie od­bio­ru? Mogę ode­brać tutaj, a poza tym nie cze­kam na żadną prze­sył­kę…

– Pro­szę po­cze­kać chwi­lę, ktoś do mnie cały czas na­wi­ja. – Za­wie­sił po­łą­cze­nie przy uży­ciu słu­chaw­ki bez­prze­wo­do­wej. – Pan coś do mnie mówił?

– Ja tylko chcia­łem pana ostrzec przed tą są­siad­ką… – Zro­bi­ło mi się głu­pio, na moich po­licz­kach wy­kwi­tły ru­mień­ce.

– Jaką znowu, są­siad­ką?

– Spod dwu­dziest­ki, po­cho­dzi z ko­smo­su i zjada ludzi na obiad.

– W ko­smicz­ne po­cho­dze­nie je­stem w sta­nie uwie­rzyć, ale… zjada ludzi?

– Tak, a jakby tego było mało, karmi nimi synka. Trzy latka skoń­czył nie­daw­no, w maju chyba. Fajny chło­pak, tylko oczy ma ja­kieś takie, nie­po­ko­ją­ce, po matce pew­nie.

Ści­szy­łem głos.

– Ale skąd pew­ność, że ona jest ka­ni­ba­lem? – za­py­tał nie­mal­że szep­tem.

– Ku­rie­rzy czę­sto się u nas zmie­nia­ją. Po­dej­rze­wam, że ona ich zwa­bia i zjada.

– Prze­cież ja ob­słu­gu­ję ten rejon od do­brych dwóch lat i je­stem prze­ko­na­ny, że nikt mnie nie zjadł – wy­buch­nął śmie­chem. – Cho­ciaż oglą­da­łem kie­dyś taki se­rial… Cho­le­ra, nie pa­mię­tam ty­tu­łu. Może się panu coś po­mie­sza­ło?

– Nie oglą­dam te­le­wi­zji, to ogłu­pia. A poza tym je­stem prze­ko­na­ny, że twa­rze się zmie­nia­ją… – stwier­dzi­łem, cho­ciaż przy­znam, że ku­rier za­siał we mnie ziar­no nie­pew­no­ści.

– Nie oglą­dasz te­le­wi­zji?! – Nie za­re­ago­wa­łem na „ty­ka­nie”, po­nie­waż jak za­hip­no­ty­zo­wa­ny pa­trzy­łem, jak ku­rier w pa­ni­ce wy­cią­ga z kie­sze­ni dzi­wacz­ny te­le­fon, wy­su­wa an­te­nę (jesz­cze takie pro­du­ku­ją?), a na­stęp­nie wy­bie­ra numer i wy­ma­wia dwa zna­czą­ce wy­ra­zy. – Je­ste­śmy spa­le­ni.

Bły­ska­wicz­nie po­ją­łem, że moim praw­dzi­wym zmar­twie­niem nie jest są­siad­ka, do­mnie­ma­na isto­ta po­za­ziem­ska oraz ka­ni­bal, a od­kry­ty prze­ze mnie…

 

rzą­do­wy spi­sek.

 

Rzu­ci­łem się bie­giem do miesz­ka­nia i za­ry­glo­wa­łem drzwi. Wci­sną­łem się pod stół i za­czą­łem go­rącz­ko­wo my­śleć. Od jak dawna mnie ob­ser­wu­ją? Dla­cze­go w ogóle mnie ob­ser­wu­ją? Co ze mną zro­bią? Czy wszy­scy w rzą­dzie to ko­smi­ci? Czy po­wi­nie­nem za­sło­nić okna?

Usły­sza­łem dzwo­nek do drzwi i zro­zu­mia­łem, że nie uzy­skam już żad­nych od­po­wie­dzi. Pod­bie­głem do ko­mo­dy i się­gną­łem po kart­kę i dłu­go­pis. Muszę zo­sta­wić po sobie te­sta­ment, po­my­śla­łem. Dzwo­nek się po­wtó­rzył.

– Panie Wojt­ku, pro­szę otwo­rzyć, wiemy, że jest pan w domu. – Usły­sza­łem spo­koj­ny głos do­cho­dzą­cy zza drzwi. – Opór jest bez­ce­lo­wy, za­ła­tw­my to w cy­wi­li­zo­wa­ny spo­sób.

Nie za­mie­rza­łem zre­ali­zo­wać po­le­ce­nia, miast tego wy­peł­nia­łem kart­kę tre­ścią. Tą samą, którą wła­śnie czy­ta­cie. Prze­pra­szam, je­że­li moje świa­dec­two jest cha­otycz­ne, w gło­wie kłę­bią mi się setki myśli, nie­po­kój wzra­sta, a to nie są opty­mal­ne wa­run­ki do pi­sa­nia.

Usły­sza­łem wy­buch, drzwi prze­le­cia­ły obok mnie i z gru­cho­tem ude­rzy­ły w ścia­nę. Po­mi­mo oszo­ło­mie­nia, wy­wo­ła­ne­go eks­plo­zją, usły­sza­łem:

– Dla­cze­go nas pan do tego zmu­sił? A wy­star­czy­ło, jak każdy przy­kład­ny oby­wa­tel, wy­ku­pić pa­kiet ulu­bio­nej te­le­wi­zji i życie by­ło­by prost­sze. Ku­rie­rzy by się nie zmie­nia­li, są­siad­ki nie po­że­ra­ły­by ludzi, a są­sie­dzi wzbu­dza­li­by sym­pa­tię, za­miast nie­na­wi­ści. No, ale to już nie­waż­ne, idzie­my.

 

EPI­LOG

 

Ko­bie­ta prze­cha­dza­ła się alej­ka­mi cmen­ta­rza miej­skie­go i spo­glą­da­ła na na­grob­ki. Za­wie­si­ła wzrok na skrom­nym po­mni­ku z bia­łe­go mar­mu­ru, na któ­rym umiesz­czo­no nie­ty­po­we epi­ta­fium. Prze­tar­ła ze zdu­mie­nia oczy, po czym od­czy­ta­ła na głos:

– Tu spo­czy­wa Woj­ciech Ko­wal­ski, ostat­ni oby­wa­tel Pol­ski bez sub­skryp­cji Net­fli­xa. My­ślał sa­mo­dziel­nie. Tylko po co?

Koniec

Komentarze

Po za­po­zna­niu się z ko­men­ta­rza­mi, wy­cho­dzi na to, że prze­czy­ta­łem już wer­sję po­pra­wio­ną:). Dla mnie może le­cieć na pa­stwę czy­tel­ni­ków;)

"On jest dziw­nym wir­tu­ozem – Na or­ga­nach ludz­kich gra Bu­dząc za­chwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Po­wiedz, kogo ob­cho­dzi gra, Z któ­rej żywy nie wy­cho­dzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złu­dze­nia! Na sobie te­stu­je­my Każdą praw­dę i mit."

Ce­za­ry, moje gra­tu­la­cje, uba­wi­łam się czy­ta­jąc opo­wia­da­nie. Nie czy­ta­łam wszyst­kich Two­ich opo­wia­da­nia, ale z tych, które czy­ta­łam, to jest naj­lep­sze. Spo­glą­da­jąc w głąb sie­bie można wiele zo­ba­czyć(od­kryć) na ze­wnątrz. I żeby prze­żyć ko­niecz­ny jest Net­flix.

Po­zdra­wiam i kil­kam.

 

Ce­za­ry­_ce­za­ry na­pi­sał:

Prze­tar­ła ze zdu­mie­nia oczy, po czym od­czy­ta­ła je na głos.

– Tu spo­czy­wa Woj­ciech Ko­wal­ski, ostat­ni oby­wa­tel Pol­ski bez sub­skryp­cji net­fli­xa. My­ślał sa­mo­dziel­nie, tylko po co?

>>> Dwu­kro­pek po “głos”, po­nie­waż od­czy­ta­nie na głos jest za­po­wie­dzią cy­to­wa­nia, a cy­ta­ty po­prze­dza­my dwu­krop­kiem.

“Net­fi­xa” dużą, po­nie­waż to nazwa wła­sna.

Zda­nia zło­żo­ne­go, któ­re­go pierw­szy człon nie sta­no­wi za­py­ta­nia ani za­py­ta­nia nie za­po­wia­da, nie za­my­ka­my py­taj­ni­kiem. Le­piej roz­ło­żyć na dwa zda­nia, osob­no oznaj­mu­ją­ce i osob­no py­ta­ją­ce.

<><><>

Nie­zły opis po­pa­da­nia w pa­ra­no­ję, która oka­zu­je się rze­czy­wi­sto­ścią. Jak na tak zwię­złe uję­cie, bar­dzo misię…

:-) Oprócz tego “misię” wy­wo­łał za­sta­no­wie­nie i lęk. Może jed­nak kupić te­le­wi­zor i za­sub­skry­bo­wać któ­rąś z pra­lek mó­zgów? Bo skoń­czyć przed­wcze­śnie jak autor te­sta­men­tu to bym nie chciał. :-)

Po­zdra­wiam.

Kre­ślę te słowa w po­śpie­chu, jako świa­dec­two mo­je­go ist­nie­nia. W przy­szło­ści będą wam wma­wiać, że nigdy mnie nie było. Że nie za­słu­gu­ję choć­by na naj­drob­niej­sze wspo­mnie­nie. Ale to wszyst­ko nie­praw­da, je­stem, czuję, od­dy­cham. Nie stuk­nę­ło mi jesz­cze czter­dzie­ści wio­sen, a już po­zo­sta­wi­łem po sobie ślad, od­ci­sną­łem pięt­no na tym, pożal się Boże, świe­cie.

Sły­szę ich ner­wo­we od­de­chy, zaraz mnie do­pad­ną. Od­kry­łem ich spi­sek i wiem, że moje miej­sce zaj­mie ge­ne­rycz­ny na­stęp­ca, stwo­rzo­ny przy po­mo­cy dru­kar­ki 3D, o oso­bo­wo­ści wy­kre­owa­nej przez sztucz­ną in­te­li­gen­cję. Syn­te­tycz­na wy­dmusz­ka, oto, co ma mnie za­stą­pić.

Kre­ślę te słowa li­cząc, być może na­iw­nie, że do­pó­ki po­zo­sta­nie po mnie cho­ciaż­by wspo­mnie­nie, to cał­kiem nie znik­nę.

Le­ciut­ka mo­jo­za, którą może da­ło­by radę nieco uszczu­plić? :)

 

Wtedy pierw­szy raz do­tar­ło do mnie, że mogę mieć do czy­nie­nia z bytem po­za­ziem­skim. Po­my­śl­cie sami, kto nor­mal­ny za­kła­da dżin­sy w lipcu?

Dobre :D

 

Ok, cześć, ce­za­ry!

Ależ się to faj­nie czyta. Mając przed ocza­mi tak długi tytuł, cha­rak­te­ry­stycz­ny zresz­tą dla Cie­bie, i pa­trząc tym samym na ilość zna­ków, człek myśli sobie – jak tu w ta­kiej ob­ję­to­ści spiąć w sen­sow­ną ca­łość tyle wąt­ków?

Jak widać, da się. 

Może i temat, który po­ru­szasz, nie jest od­kryw­czy (ogłu­pia­nie ludz­ko­ści na wiele spo­so­bów – Ty po­sta­wi­łeś, sym­bo­licz­nie nieco mam wra­że­nie, na ekran), ale jakże z dy­stan­sem i hu­mo­rem to wszyst­ko ują­łeś.

Oso­bi­ście nie ko­rzy­stam z te­le­wi­zji w ogóle (no dobra, poza Net­fli­xem – ale mam go już ze dwa lata a do tej pory obej­rza­łem może dwa se­ria­le w ca­ło­ści). 

Jesz­cze chciał­bym zwró­cić uwagę na luz, z jakim opi­su­jesz po­szcze­gól­ne sceny oraz dia­lo­gi. Czuć tę lek­kość, zero wy­mu­sze­nia i sztucz­no­ści, przez co zwy­czaj­nie wszyst­ko jest takie na­tu­ral­ne.

Zgła­szam do bi­blio i trza iść spać.

Po­zdra­wiam!

 

Milis, dzię­ku­ję za od­wie­dzi­ny i bar­dzo miłe słowa. Opi­nie takie, jak Twoja na­praw­dę mo­ty­wu­ją do dzia­ła­nia :) Dzię­ki też za klika!

 

Ada­mie, ser­decz­ne po­dzię­ko­wa­nie za ła­pan­kę. Wska­za­ne przez Cie­bie ba­bo­le usu­ną­łem w nie­byt :) Bar­dzo mi miło, że opo­wia­da­nie Ci się spodo­ba­ło, a także po­bu­dzi­ło do re­flek­sji :)

 

Re­alu­cu, Tobie rów­nież dzię­ku­ję za od­wie­dzi­ny, miły ko­men­tarz i klicz­ka :)

 

Le­ciut­ka mo­jo­za, którą może da­ło­by radę nieco uszczu­plić? :)

Dzię­ki za zwró­ce­nie uwagi. W dwóch miej­scach wy­wa­li­łem, mu­sia­łem się tro­chę na­gło­wić żeby za­cho­wać sens :P

 

Może i temat, który po­ru­szasz, nie jest od­kryw­czy (ogłu­pia­nie ludz­ko­ści na wiele spo­so­bów – Ty po­sta­wi­łeś, sym­bo­licz­nie nieco mam wra­że­nie, na ekran)

Od­kryw­czy nie, ale warto cza­sem wspo­mi­nać o tym, jak to wszel­kiej maści media robią nam papkę z mó­zgów :P Na mar­gi­ne­sie, in­spi­ra­cją do na­pi­sa­nia tek­stu rze­czy­wi­ście były roz­mo­wy z in­ny­mi ro­dzi­ca­mi na placu zabaw… :)

 

Po­zdra­wiam ser­decz­nie!

 

 

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Bar­dzo do­brze się czyta. Niby dow­cip­ne, ale smut­ne. Tro­chę stu­dium sza­leń­stwa, tro­chę teo­rii spi­sko­wych. Ko­ja­rzy mi się z “Oni żyją” Car­pen­te­ra. Tam bo­ha­te­ro­wie po­dej­mu­ją walkę, tu w sumie też na miarę swo­ich moż­li­wo­ści.

Czy nie­oglą­da­nie fil­mów jest sa­mo­dziel­nym my­śle­niem? A nie­czy­ta­nie ksią­żek też nim jest? 

 

Hej, wra­cam z ko­men­ta­rzem po becie i pod­pi­su­ję się pod po­przed­ni­ka­mi – opo­wia­da­nie za­baw­ne, smut­ne i po­ucza­ją­ce istna ka­ru­ze­la emo­cji, a do tego spraw­nie na­pi­sa­na, kli­kam i po­zdra­wiam :)

"On jest dziw­nym wir­tu­ozem – Na or­ga­nach ludz­kich gra Bu­dząc za­chwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Po­wiedz, kogo ob­cho­dzi gra, Z któ­rej żywy nie wy­cho­dzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złu­dze­nia! Na sobie te­stu­je­my Każdą praw­dę i mit."

AP, dzię­ku­ję za od­wie­dzi­ny i ko­men­tarz :) Super, że do­brze się czy­ta­ło!

 

Czy nie­oglą­da­nie fil­mów jest sa­mo­dziel­nym my­śle­niem? A nie­czy­ta­nie ksią­żek też nim jest? 

W obu przy­pad­kach za­ry­zy­ko­wał­bym stwier­dze­nie, że nie. Nie­za­leż­nie od formy ak­tyw­no­ści, sa­mo­dziel­ne my­śle­nie ma miej­sce wtedy, gdy mam moż­li­wość wy­ro­bie­nia wła­snej opi­nii, a nie jest mi z góry na­rzu­ca­na “je­dy­na słusz­na” wer­sja po­strze­ga­nia rze­czy­wi­sto­ści. Do­brym przy­kła­dem są pro­gra­my in­for­ma­cyj­ne. Od dłuż­sze­go czasu nie pre­zen­tu­je się w nich żad­nych wy­da­rzeń, a go­to­wą in­ter­pre­ta­cję tych­że. To bar­dzo nie­bez­piecz­ne.

 

Bar­dzie, dzię­ku­ję za bły­ska­wicz­ną betę oraz miłe słowa :) No i za klicz­ka! :D

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

ce­za­ry­_ce­za­ry

Py­ta­nia były re­to­rycz­ne, tro­chę w kontrze do ze­sta­wie­nia: bez sub­skryp­cji Net­fli­xa – my­ślał sa­mo­dziel­nie, ale dzię­ki za od­po­wiedź.

Kli­kam. Po­zdra­wiam.

AP

Py­ta­nia były re­to­rycz­ne, tro­chę w kontrze do ze­sta­wie­nia: bez sub­skryp­cji Net­fli­xa – my­ślał sa­mo­dziel­nie, ale dzię­ki za od­po­wiedź.

Wiem, ale py­ta­nia wy­glą­da­ły, jak do­sko­na­ły po­czą­tek dys­ku­sji :)

 

Dzię­ki za klika! :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Ce­za­ry, gorz­ko, ale roz­ba­wi­ła mnie hi­sto­ria Wojt­ka. My­śląc sa­mo­dziel­nie pod wpły­wem Two­je­go tek­stu, w te­sta­men­cie za­mó­wię na swoim na­grob­ku napis: “Nie miał sub­skryp­cji Net­fli­xa”. Do­sta­łem kartę Net­fli­xa, jako pre­zent, czte­ry lata temu. Nadal nie czuję po­trze­by uru­cha­mia­nia tego cze­goś. Teraz widzę, jak mogę spra­wić, żeby zo­sta­ło po mnie coś nie­zwy­kłe­go/nie zwy­kłe­go. :) Klik

Witaj, Koalo! :)

 

Cie­szę się, że hi­sto­ria Wojt­ka Cię roz­ba­wi­ła, ale i skło­ni­ła do prze­my­śleń :) Ser­decz­nie dzię­ku­ję za klicz­ka :)

My­śląc sa­mo­dziel­nie pod wpły­wem Two­je­go tek­stu, w te­sta­men­cie za­mó­wię na swoim na­grob­ku napis: “Nie miał sub­skryp­cji Net­fli­xa”

:D

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Po­my­śl­cie sami, kto nor­mal­ny za­kła­da dżin­sy w lipcu?

Yyy…

 

Na końcu naj­pierw par­sk­ną­łem, potem zro­zu­mia­łem, o co cho­dzi i już tak za­baw­nie nie było. Z głów­ną myślą nie do końca się zga­dzam (media złe: de­mo­ni­zo­wa­nie dru­ko­wa­nych ksią­żek → de­mo­ni­zo­wa­nie gazet → de­mo­ni­zo­wa­nie TV → de­mo­ni­zo­wa­nie stre­amin­gu), więc sku­pi­łem się bar­dziej na dziw­nych po­dej­rze­niach głów­ne­go bo­ha­te­ra. Nie­daw­no od­świe­ży­łem sobie ,,Pro­sto z pie­kła” Alana Moore’a, tam pod ko­niec jest taka nie­po­ko­ją­ca scena, gdzie głów­ny zło­czyń­ca na słowa ,,Oba­wiam się, że ma pan uro­je­nia” od­po­wia­da: ,,Czyż­by? Radzę się ra­czej oba­wiać, że ich nie mam”…

A ja nie sub­skry­bu­ję Net­flik­sa. Ale moja mama już tak, a że ona nie oglą­da, to szko­da, żeby się mar­no­wał. Więc teraz cze­kam na drugi sezon ,,Ar­ca­ne”. :P 

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

Cześć, SNDWLKR!

 

Dzię­ki za wi­zy­tę i ko­men­tarz :)

 

Na końcu naj­pierw par­sk­ną­łem, potem zro­zu­mia­łem, o co cho­dzi i już tak za­baw­nie nie było

Bar­dzo mnie to cie­szy, po­nie­waż ozna­cza, że udało mi się osią­gnąć za­mie­rzo­ny cel :)

 

Z głów­ną myślą nie do końca się zga­dzam (media złe: de­mo­ni­zo­wa­nie dru­ko­wa­nych ksią­żek → de­mo­ni­zo­wa­nie gazet → de­mo­ni­zo­wa­nie TV → de­mo­ni­zo­wa­nie stre­amin­gu)

Media same w sobie nie są złe. Sta­no­wią na­to­miast po­tęż­ne na­rzę­dzie w rę­kach wła­dzy (czy tam in­nych grup wpły­wów), więc bez­re­flek­syj­ne ły­ka­nie wszel­kich tre­ści (a nie­ste­ty są lu­dzie, któ­rzy tak funk­cjo­nu­ją) może skoń­czyć się źle.

 

Nie­daw­no od­świe­ży­łem sobie ,,Pro­sto z pie­kła” Alana Moore’a, tam pod ko­niec jest taka nie­po­ko­ją­ca scena, gdzie głów­ny zło­czyń­ca na słowa ,,Oba­wiam się, że ma pan uro­je­nia” od­po­wia­da: ,,Czyż­by? Radzę się ra­czej oba­wiać, że ich nie mam”…

Nie zna­łem, ale nie­zwy­kle traf­nie to wy­brzmie­wa…

 

Po­zdra­wiam! :)

 

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Ce­za­ry, zgrab­nie i prze­ko­nu­ją­co opo­wie­dzia­łeś o przy­pad­ku Woj­cie­cha Ko­wal­skie­go. Przy­pad­ku może i za­baw­nym, gdyby nie prze­ra­ża­ją­cy finał.

 

…nie­na­wi­dzę ludzi → Brak krop­ki.

 

zmie­nia­ją się ku­rie­rzy ob­słu­gu­ją­cy prze­sył­ki w mojej oko­li­cy. → Ku­rie­rzy ob­słu­gu­ją od­bior­ców prze­sy­łek, nie prze­sył­ki.

 

– Prze­cież ja ob­słu­gu­ję ten rejon od do­brych dwóch lat i je­stem prze­ko­na­ny, że nikt mnie nie zjadł.Wy­buch­nął śmie­chem. → Zbęd­na krop­ka po wy­po­wie­dzi. Di­da­ska­lia małą li­te­rą.

 

i po­wie­dział dwa, zna­mie­ni­te, wy­ra­zy. – Je­ste­śmy spa­le­ni. → Czy wy­po­wie­dzia­ne wy­ra­zy na pewno były zna­mie­ni­te? A może miało być: …i po­wie­dział dwa zna­czą­ce wy­ra­zy: – Je­ste­śmy spa­le­ni.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Hej, Re­gu­la­to­rzy! Jak za­wsze dzię­ku­ję za ła­pan­kę, spie­szę za­wia­do­mić, że wszel­kie uster­ki na­pra­wi­łem zgod­nie z Two­imi su­ge­stia­mi :)

 

Bar­dzo mi miło, że od­bie­rasz przed­sta­wio­ną prze­ze mnie hi­sto­rię za zgrab­ną i prze­ko­nu­ją­cą :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Bar­dzo pro­szę, Ce­za­ry. Ża­łu­ję, że nie zdą­ży­łam do kli­kar­ni. :)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Ża­łu­ję, że nie zdą­ży­łam do kli­kar­ni. :)

Mi wy­star­czy in­for­ma­cja, że w Two­jej oce­nie szor­cik za­słu­gu­je na bi­blio­te­kę :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

To miłe, Ce­za­ry. :)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Misię. Ow­szem, finał prze­ra­ża­ją­cy, ale ab­surd i dow­cip sku­pio­ny wokół resz­ty opo­wia­da­nia do­brze to ba­lan­su­je. Prze­czy­ta­łam jesz­cze wczo­raj i nadal pa­mię­tam czego do­ty­czył tekst. Pa­mięć mam ostat­nio jak jętka jed­nod­niów­ka, więc mo­żesz to po­trak­to­wać jako duży kom­ple­ment ;-)

Bi­blio­te­kę oczy­wi­ście kli­kam.

„‬Czło­wiek, który po­tra­fi dru­zgo­tać ilu­zje jest za­ra­zem be­stią i po­wo­dzią. Ilu­zje są tym dla duszy, czym at­mos­fe­ra dla pla­ne­ty." - V. Woolf

Hej, Rossa

 

To chyba nasza pierw­sza in­te­rak­cja na por­ta­lu, więc tym bar­dziej mi miło, że szort za­padł Ci w pa­mięć i ogól­nie się spodo­bał :)

 

Dzię­ku­ję za klicz­ka! :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Nie tylko nie mam sub­skryp­cji Net­flik­sa, ale w ogóle nie mam te­le­wi­zo­ra i świet­nie mi z tym. Lubię my­śleć sa­mo­dziel­nie (a przy­naj­mniej tak mi się wy­da­je), więc Twój tekst do mnie prze­mó­wił. Każdy świat, który pró­bu­je na­rzu­cać wszyst­kim jedną roz­ryw­kę, jest strasz­ny.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Cześć, Fin­klo!

 

Dzię­ku­ję za od­wie­dzi­ny, ko­men­tarz I klika ;)

 

Lubię my­śleć sa­mo­dziel­nie (a przy­naj­mniej tak mi się wy­da­je), więc Twój tekst do mnie prze­mó­wił.

To ważna cecha, która nie­ste­ty za­czy­na wy­mie­rać w spo­łe­czeń­stwie. Hi­sto­ria po­ka­za­ła, że brak sa­mo­dziel­ne­go my­śle­nia i zu­peł­ne po­wie­rze­nie się wła­dzy (jaka by nie była), pro­wa­dzi do ka­ta­stro­fy. 

 

Każdy świat, który pró­bu­je na­rzu­cać wszyst­kim jedną roz­ryw­kę, jest strasz­ny.

A jak jesz­cze ta "roz­ryw­ka" za­czy­na kształ­to­wać świa­to­po­gląd mas to już w ogóle robi się nie­cie­ka­wie…

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

No, a jak się roz­ryw­kę na­rzu­ci wszyst­kim masom, to prze­cież kształ­tu­je.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

No, a jak się roz­ryw­kę na­rzu­ci wszyst­kim masom, to prze­cież kształ­tu­je.

Wiem i je­stem lekki prze­ra­żo­ny kie­run­kiem, do któ­re­go to wszyst­ko zmie­rza. Ogla­daj­my/czy­taj­my co chce­my, ale niech to nam nie za­stę­pu­je sa­mo­dziel­ne­go my­śle­nia. Taki apel, czy tam pro­test song mi wy­szedł:)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Praw­da. My­śle­nie po­win­no mieć przy­szłość.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Chcia­ło­by się na­pi­sać: amen :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Cześć! Nie je­stem pe­wien, co chcia­łeś prze­ka­zać w tym tek­ście. Bo­ha­te­ra pi­szesz ewi­dent­nie jako do­tknię­te­go ze­spo­łem za­bu­rzeń uro­je­nio­wych, a jed­nak wy­da­je się, że po­zy­tyw­nie uka­zu­jesz jego obawy zwią­za­ne z no­wo­cze­sny­mi me­dia­mi, nie od­rzu­casz ich jako nie­ra­cjo­nal­nych. Z punk­tu wi­dze­nia czy­tel­ni­ka nie ma­ją­ce­go sub­skryp­cji Net­fli­xa: może autor pró­bu­je mnie po­chwa­lić za sa­mo­dziel­ne my­śle­nie, ale je­śli­bym miał się istot­nie prze­jąć tre­ścią opo­wia­da­nia, to chyba tylko pod kątem, czy sam nie je­stem za­gro­żo­ny cho­ro­bą psy­chicz­ną.

Przy­pad­ko­wo wy­ło­wio­ne dro­bia­zgi:

spę­ta­ny w oko­wach

Uwię­zio­ny w oko­wach, spę­ta­ny oko­wa­mi.

jedno z praw nie­ja­kie­go Mur­phy­ego

Mur­phy’ego (https://sjp.pwn.pl/zasady/248-Nazwiska-konczace-sie-w-wymowie-na-y-lub-i-po-spolglosce;629623).

 

Po­zdra­wiam!

Cześć, Śli­ma­ku!

 

Bar­dzo miło mi, że wpa­dłeś i po­zo­sta­wi­łeś ko­men­tarz. Dzię­ku­ję za mini ła­pan­kę, ba­bol­ki po­pra­wi­łem :)

 

Nie je­stem pe­wien, co chcia­łeś prze­ka­zać w tym tek­ście

Cóż, głów­nym prze­sła­niem tek­stu miał być wpływ wszel­kiej maści ser­wi­sów VOD (nie tylko Net­fli­xa!) na kre­owa­nie po­strze­ga­nia rze­czy­wi­sto­ści. Nar­ra­tor te­le­wi­zji nie oglą­da, stąd do­strze­ga rze­czy, które wy­wo­łu­ją w nim pa­ra­no­ję. Resz­ta spo­łe­czeń­stwa ma bie­żą­cy do­stęp do je­dy­ne­go słusz­ne­go kie­run­ku my­śle­nia, więc ta­kich pro­ble­mów nie do­świad­cza…

 

Bo­ha­te­ra pi­szesz ewi­dent­nie jako do­tknię­te­go ze­spo­łem za­bu­rzeń uro­je­nio­wych,

Otóż nie­ko­niecz­nie. Moim za­ło­że­niem było prze­ka­za­nie re­al­nych za­gro­żeń, ale ukry­tych pod otocz­ką ab­sur­du. Stąd ab­sur­dal­na po­stać są­siad­ki-ka­ni­ba­la, któ­rej “se­kre­ty” od­kry­wa nar­ra­tor. Pa­ra­dok­sal­nie, w re­al­nym świe­cie sa­mo­dziel­ne my­śle­nie po­tra­fi pro­wa­dzić do da­le­ko bar­dziej prze­ra­ża­ją­cych wnio­sków…

a jed­nak wy­da­je się, że po­zy­tyw­nie uka­zu­jesz jego obawy zwią­za­ne z no­wo­cze­sny­mi me­dia­mi, nie od­rzu­casz ich jako nie­ra­cjo­nal­nych.

Zde­cy­do­wa­nie nie od­rzu­cam obaw nar­ra­to­ra :)

 

Z punk­tu wi­dze­nia czy­tel­ni­ka nie ma­ją­ce­go sub­skryp­cji Net­fli­xa: może autor pró­bu­je mnie po­chwa­lić za sa­mo­dziel­ne my­śle­nie

Po­sia­da­nie sub­skryp­cji Net­fli­xa (czy ja­kiej­kol­wiek innej plat­for­my) jest bez zna­cze­nia do­pó­ty, do­pó­ki oglą­da­ne tre­ści trak­tu­je­my jako roz­ryw­kę, a nie plat­for­mę do kształ­to­wa­nia na­sze­go świa­to­po­glą­du.

 

Ufam, że po­wyż­sze wy­ja­śnie­nia będą choć odro­bi­nę po­moc­ne w in­ter­pre­ta­cji tek­stu :)

 

Raz jesz­cze dzię­ku­ję za od­wie­dzi­ny i rów­nież po­zdra­wiam! :)

 

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

To NIE JEST au­to­bio­gra­fia!

Za­miast gifa :D

 W przy­szło­ści będą wam wma­wiać, że nigdy mnie nie było. Że nie za­słu­gu­ję choć­by na naj­drob­niej­sze wspo­mnie­nie.

Pro­blem lo­gicz­ny – skoro go nie było, to jak może za­słu­gi­wać (albo nie za­słu­gi­wać) na co­kol­wiek? Oczy­wi­ście, do­pusz­czam moż­li­wość, że bo­ha­ter jest wa­ria­tem.

 Nie stuk­nę­ło mi jesz­cze czter­dzie­ści wio­sen

Nie je­stem pewna, czy wio­sny mogą stu­kać.

 Sły­szę ich ner­wo­we od­de­chy, zaraz mnie do­pad­ną.

Ner­wo­we od­de­chy?

 ge­ne­rycz­ne­go na­stęp­cę

… ><

 stwo­rzo­ne­go przy po­mo­cy dru­kar­ki 3D

Co to zna­czy "stwa­rzać"? Wy­dru­ko­wa­ne­go na dru­kar­ce 3D.

 Po­ja­wi­łem się na świe­cie nie z wła­snej ini­cja­ty­wy, nagle, spę­ta­ny oko­wa­mi nie­wie­dzy

Jak my wszy­scy, nie?

 Oglą­da­nie na­tu­ry z po­zio­mu te­le­wi­zo­ra

?

 wy­ciecz­ką w me­an­dry wła­sne­go umy­słu

Nie dam głowy za tę me­ta­fo­rę.

 Zresz­tą, pod­czas jed­nej z ta­kich wy­praw od­kry­łem, że…

W sumie – po co to "zresz­tą"?

 Dajmy na to, są­siad­kę spod dwu­dziest­ki.

Hmmmmmmmmmmmm. Na­pi­sa­ła­bym ra­czej: Weźmy na przy­kład są­siad­kę spod dwu­dziest­ki.

 Gdy spo­ty­ka­my się na klat­ce scho­do­wej czę­sto mówię jej „dzień dobry”

Czę­sto, gdy spo­ty­ka­my się na klat­ce scho­do­wej, mówię jej „dzień dobry”.

 Po pierw­sze, jak po­ka­zu­je do­świad­cze­nie, dni dość rzad­ko by­wa­ją na­praw­dę dobre, więc stwier­dze­nie jest obar­czo­ne błę­dem lo­gicz­nym już na star­cie.

Bzzt! Błąd me­ry­to­rycz­ny! Nawet dwa: po pierw­sze, ży­cze­nia nie mają war­to­ści lo­gicz­nej (no, praw­nik po­wi­nien wie­dzieć, co to, choć ostat­nio sły­sza­łam, że tak na­praw­dę, to je­ste­ście jak ma­go­wie Sap­kow­skie­go :P), po dru­gie, nawet, gdyby miały, to zda­nie fał­szy­we nie jest lo­gicz­nie błęd­ne, tylko po pro­stu fał­szy­we. Błę­dem lo­gicz­nym można na­zwać np. po­słu­że­nie się nie­de­duk­cyj­nym sche­ma­tem, ale nie wy­gło­sze­nie fał­szy­we­go zda­nia.

 żona wy­sła­ła mnie wraz z dwój­ką po­ciech z sa­mo­bój­czą misją na plac zabaw

Wy­sła­ła w misję.

dzia­ła­nia bi­tew­ne wer­ba­li­zu­ją się

że co

 Nie­skoń­czo­na ty­ra­da bez­sen­sow­nych wy­li­cza­nek, bę­dą­cych two­rem mó­zgów spra­nych od te­le­wi­zji na żą­da­nie, zda­wa­ła się nie usta­wać.

https://wsjp.pl/haslo/podglad/114990/tyrada ? "Nie­skoń­czo­na" i "zda­wa­ła się nie usta­wać" to w tym kon­tek­ście to samo. "Bę­dą­cych" uni­kaj.

 Wtedy, kątem oka do­strze­głem JĄ.

Wtręt: Wtedy, kątem oka, do­strze­głem JĄ.

 Naj­now­sza od­mia­na cho­mi­ka, nie­za­leż­nie od przy­czy­ny śmier­ci, od­ra­dza się na­stęp­ne­go dnia.

Nawet zje­dzo­ny przez kotka? XD

 Wtedy pierw­szy raz do­tar­ło do mnie, że mogę mieć do czy­nie­nia z bytem po­za­ziem­skim. Po­my­śl­cie sami, kto nor­mal­ny za­kła­da dżin­sy w lipcu?

XD Go­oooooooood :)

 po pro­stu roz­my­ślam, że musi być pani nie­zwy­kle go­rą­co w spodniach.

Może: roz­my­ślam nad tym, jak go­rą­co jest pani w tych spodniach.

 prze­pusz­cza do­sko­na­le po­wie­trze

Szyk: do­sko­na­le prze­pusz­cza po­wie­trze.

 Jed­ne­go dnia, niby od nie­chce­nia, po­sta­no­wi­łem za­ga­ić roz­mo­wę z do­star­czy­cie­lem.

Od nie­chce­nia po­sta­no­wi­łem, czy od nie­chce­nia za­ga­ić?

także i dla was musi to być uciąż­li­we

Że dla was także jest to uciąż­li­we.

 Jaką znowu, są­siad­ką?

Co to za prze­ci­nek? A kysz!

 – Ści­szy­łem głos.

– Ale skąd pew­ność, że ona rze­czy­wi­ście jest ka­ni­ba­lem? – za­py­tał drżą­cym gło­sem.

Po­wtó­rzo­ny "głos", "rze­czy­wi­ście" można wy­ciąć jako re­dun­dant­ne (:P), pierw­sze di­da­sca­le da­ła­bym w osob­nej linii (bez myśl­ni­ka).

 A poza tym, je­stem prze­ko­na­ny

Bez prze­cin­ka.

 ku­rier za­siał mi ziar­no

Za­siał we mnie ziar­no (idiom).

 – Nie oglą­dasz te­le­wi­zji?! – Zi­gno­ro­wa­łem nie­spo­dzie­wa­ne przej­ście na „ty”, po­nie­waż jak za­hip­no­ty­zo­wa­ny pa­trzy­łem, jak ku­rier w pa­ni­ce wy­cią­gnął z kie­sze­ni dziw­nie wy­glą­da­ją­cy te­le­fon, wy­su­nął an­te­nę (takie jesz­cze pro­du­ku­ją?), a na­stęp­nie wy­brał numer i po­wie­dział dwa, zna­czą­ce, wy­ra­zy.

C.t. i to po trzy­kroć prze­klę­te słowo, któ­re­go nie po­wtó­rzę: – Nie oglą­dasz te­le­wi­zji?! – Nie za­re­ago­wa­łem na „ty­ka­nie”, po­nie­waż jak za­hip­no­ty­zo­wa­ny pa­trzy­łem, jak ku­rier w pa­ni­ce wy­cią­ga z kie­sze­ni dzi­wacz­ny te­le­fon, wy­su­wa an­te­nę (jesz­cze takie pro­du­ku­ją?), a na­stęp­nie wy­bie­ra numer i wy­ma­wia dwa zna­czą­ce wy­ra­zy.

 Od jak dawna mnie ob­ser­wo­wa­li? Dla­cze­go w ogóle mnie ob­ser­wo­wa­li?

C.t.: Od jak dawna mnie ob­ser­wu­ją? Dla­cze­go w ogóle mnie ob­ser­wu­ją?

 Muszę po­zo­sta­wić po

Może: zo­sta­wić?

 Dzwo­nek się po­no­wił.

Yyyy… nie. https://sjp.pwn.pl/sjp/ponowic-sie;2504572.html

 Nie za­mie­rza­łem zre­ali­zo­wać po­le­ce­nia, miast tego wy­peł­nia­łem kart­kę tre­ścią.

Nie prze­sa­dzasz z tym "miast"?

 Tą samą, którą mo­że­cie wła­śnie czy­tać.

Gdy­by­śmy jej nie czy­ta­li, to… no, nie czy­ta­li­by­śmy. Tą samą, którą wła­śnie czy­ta­cie.

to nie są opty­mal­ne wa­run­ki do pi­sa­nia.

Se­eer­rio? :P

 Po­mi­mo oszo­ło­mie­nia usły­sza­łem słowa.

Hmm?

 Jej wzrok spo­czął

Spoj­rze­nie!

 Prze­tar­ła ze zdu­mie­nia oczy, po czym od­czy­ta­ła je na głos:

Mmmm. Od­czy­ta­ła oczy?

 – Tu spo­czy­wa Woj­ciech Ko­wal­ski, ostat­ni oby­wa­tel Pol­ski bez sub­skryp­cji Net­fli­xa. My­ślał sa­mo­dziel­nie. Tylko po co?

 

I W KON­KUR­SIE NIE MOŻNA BYŁO TAK NA­PI­SAĆ???1 Ożeż­ty­ukry­ty­ta­len­cie, ty. Jeden taki owaki. Hun­cwo­cie, ty. No. Bar­dzo po­rząd­ny, po dic­kow­sku (cho­ro­ba, teraz już nie wiem, czy to ma być dużą, czy małą li­te­rą, wha­te­ver) hu­mo­ry­stycz­ny i do­brze wcho­dzą­cy ka­wa­łek. Foch. Na kon­kurs, to się nie po­sta­ra­łeś. Foch!

 Może jed­nak kupić te­le­wi­zor i za­sub­skry­bo­wać któ­rąś z pra­lek mó­zgów? Bo skoń­czyć przed­wcze­śnie jak autor te­sta­men­tu to bym nie chciał. :-)

I już wiem, dla­cze­go tatko nie po­tra­fi tego wy­łą­czyć…

 Od­kryw­czy nie, ale warto cza­sem wspo­mi­nać o tym, jak to wszel­kiej maści media robią nam papkę z mó­zgów :P

Nie­od­kryw­czość nie jest wadą. Pewne rze­czy na­le­ży po­wta­rzać (ale tak, żeby się nie znu­dzi­ły).

 media złe: de­mo­ni­zo­wa­nie dru­ko­wa­nych ksią­żek → de­mo­ni­zo­wa­nie gazet → de­mo­ni­zo­wa­nie TV → de­mo­ni­zo­wa­nie stre­amin­gu

Oj, nie wiem, czy to o media cho­dzi…

 gdzie głów­ny zło­czyń­ca na słowa ,,Oba­wiam się, że ma pan uro­je­nia” od­po­wia­da: ,,Czyż­by? Radzę się ra­czej oba­wiać, że ich nie mam”…

Zgrab­ne. Oooj, zgrab­ne…

 Sta­no­wią na­to­miast po­tęż­ne na­rzę­dzie w rę­kach wła­dzy (czy tam in­nych grup wpły­wów), więc bez­re­flek­syj­ne ły­ka­nie wszel­kich tre­ści (a nie­ste­ty są lu­dzie, któ­rzy tak funk­cjo­nu­ją) może skoń­czyć się źle.

Wy­ni­ka­nie prze­pro­wa­dzi­ła­bym od­wrot­nie. Tj. dla­te­go, że ły­ka­ją wszyst­ko jak gęś klu­ski, można z nimi zro­bić, co się chce. "Sa­mo­dziel­nie my­śleć po­tra­fi bar­dzo nie­wie­lu, ale po­glą­dy pra­gną mieć wszy­scy."

 ale w ogóle nie mam te­le­wi­zo­ra i świet­nie mi z tym

Jak to cza­sem do­brze miesz­kać samej…

 To ważna cecha, która nie­ste­ty za­czy­na wy­mie­rać w spo­łe­czeń­stwie. Hi­sto­ria po­ka­za­ła, że brak sa­mo­dziel­ne­go my­śle­nia i zu­peł­ne po­wie­rze­nie się wła­dzy (jaka by nie była), pro­wa­dzi do ka­ta­stro­fy.

… nie. Więk­szość ludzi nie myśli sa­mo­dziel­nie, nie chce my­śleć sa­mo­dziel­nie, a gdyby spró­bo­wa­ła, to do­pie­ro do­pro­wa­dzi do ka­ta­stro­fy. Ale ka­ta­stro­fa i tak przyj­dzie, tak, że…

 A jak jesz­cze ta "roz­ryw­ka" za­czy­na kształ­to­wać świa­to­po­gląd mas to już w ogóle robi się nie­cie­ka­wie…

Szczę­ściem (w nie­szczę­ściu), jak po­ka­zu­ją wy­ni­ki fi­nan­so­we Di­sneya, ta roz­ryw­ka nie kształ­tu­je świa­to­po­glą­du mas.

 Taki apel, czy tam pro­test song mi wy­szedł:)

Daj­cie mu gi­ta­rę!

Z punk­tu wi­dze­nia czy­tel­ni­ka nie ma­ją­ce­go sub­skryp­cji Net­fli­xa: może autor pró­bu­je mnie po­chwa­lić za sa­mo­dziel­ne my­śle­nie

Przed Net­fli­xem lu­dzie też nie my­śle­li. Patrz wyżej. Nie­ste­ty, to, że hasło "wszyst­ko ba­daj­cie!" przy­świe­ca na­szej cy­wi­li­za­cji, jest za­ra­zem jej naj­więk­szą siłą i naj­więk­szą sła­bo­ścią.

 Pa­ra­dok­sal­nie, w re­al­nym świe­cie sa­mo­dziel­ne my­śle­nie po­tra­fi pro­wa­dzić do da­le­ko bar­dziej prze­ra­ża­ją­cych wnio­sków…

Nie wiem, co w tym pa­ra­dok­sal­ne­go.

 Po­sia­da­nie sub­skryp­cji Net­fli­xa (czy ja­kiej­kol­wiek innej plat­for­my) jest bez zna­cze­nia do­pó­ty, do­pó­ki oglą­da­ne tre­ści trak­tu­je­my jako roz­ryw­kę, a nie plat­for­mę do kształ­to­wa­nia na­sze­go świa­to­po­glą­du.

I tu jest pies po­grze­ba­ny, bo nie cho­dzi o Net­flix czy śme­trix, tylko o for­ma­cję ak­sjo­lo­gicz­ną de­li­kwen­ta.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cześć, Tar­ni­no! :)

 

Jak widać po­pra­wia­niu tek­stu nie ma końca :P Dzię­ku­ję za wska­za­nie pal­cem nie­do­cią­gnięć, zna­ko­mi­tą więk­szość po­pra­wi­łem zgod­nie z Two­imi su­ge­stia­mi, poza:

 

Pro­blem lo­gicz­ny – skoro go nie było, to jak może za­słu­gi­wać (albo nie za­słu­gi­wać) na co­kol­wiek? Oczy­wi­ście, do­pusz­czam moż­li­wość, że bo­ha­ter jest wa­ria­tem.

Bo­ha­ter nie tyle jest wa­ria­tem, co na tym eta­pie jego pa­ra­no­ja osią­gnę­ła apo­geum :P Taka nie­po­praw­ność pa­su­je mi do sy­tu­acji, w ja­kiej się zna­lazł :)

 

Nie je­stem pewna, czy wio­sny mogą stu­kać.

To jest mowa po­tocz­na, ale po­now­nie – pa­su­je mi do sy­tu­acji i stanu nar­ra­to­ra.

 

Jak my wszy­scy, nie?

Oczy­wi­ście, ale… jw. :P

 

Nie dam głowy za tę me­ta­fo­rę.

A ja dał­bym za nią apli­kan­to­wi rękę uciąć… :P Do­pusz­czam oczy­wi­ście moż­li­wość, że by póź­niej nie miał ręki…

 

W sumie – po co to "zresz­tą"?

Mam wra­że­nie, że z tym do­dat­kiem frag­ment czyta się nieco płyn­niej. 

 

Nawet zje­dzo­ny przez kotka? XD

Cho­le­ra wie, moż­li­we, że za­dzia­ła­ła tutaj po­tę­ga mar­ke­tin­gu… :P

 

Szyk: do­sko­na­le prze­pusz­cza po­wie­trze.

Nor­mal­nie bym to po­pra­wił, ale zwróć uwagę, że to dia­log, a są­siad­ka jest do­mnie­ma­ną ko­smit­ką, więc od­wró­co­ny szyk zda­nia za­sto­so­wa­łem ce­lo­wo :)

 

Nie prze­sa­dzasz z tym "miast"?

Oj tam, po­zwól nar­ra­to­ro­wi na odro­bi­nę “pa­to­su” w ostat­nich chwi­lach życia… :)

 

Se­eer­rio? :P

Ano :P

 

I W KON­KUR­SIE NIE MOŻNA BYŁO TAK NA­PI­SAĆ???1 Ożeż­ty­ukry­ty­ta­len­cie, ty. Jeden taki owaki. Hun­cwo­cie, ty. No. Bar­dzo po­rząd­ny, po dic­kow­sku (cho­ro­ba, teraz już nie wiem, czy to ma być dużą, czy małą li­te­rą, wha­te­ver) hu­mo­ry­stycz­ny i do­brze wcho­dzą­cy ka­wa­łek. Foch. Na kon­kurs, to się nie po­sta­ra­łeś. Foch!

:D Zro­bi­łaś mi dzień tym ko­men­ta­rzem. I to z dwóch po­wo­dów! :) Po pierw­sze, jest mi nie­zmier­nie miło, że tekst wy­wo­łał u Cie­bie tak po­zy­tyw­ne emo­cje :)

 

Po dru­gie, pi­sząc “Roz­kła­da­ją­ce się we­se­le” bar­dzo się sta­ra­łem! Be­tu­ją­cy mogą po­świad­czyć :D Nic nie po­ra­dzę, że ze wszyst­kich czy­tel­ni­ków, to aku­rat Sza­now­ne Jury nie po­zna­ło się na przed­sta­wio­nej hi­sto­rii… :P

 

Więk­szość ludzi nie myśli sa­mo­dziel­nie, nie chce my­śleć sa­mo­dziel­nie

A jed­no­cze­śnie wy­obra­że­nie na swój temat mają do­kład­nie od­wrot­ne… 

 

Daj­cie mu gi­ta­rę!

Nie ma ta­kiej po­trze­by :P

 

 

Szczę­ściem (w nie­szczę­ściu), jak po­ka­zu­ją wy­ni­ki fi­nan­so­we Di­sneya, ta roz­ryw­ka nie kształ­tu­je świa­to­po­glą­du mas.

Słabe wy­ni­ki fi­nan­so­we są po­kło­siem tego, że Di­sney w ostat­nim cza­sie do­ko­nu­je ry­tu­al­nej ma­sa­kry wszyst­kich uzna­nych IP. 

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Bo­ha­ter nie tyle jest wa­ria­tem, co na tym eta­pie jego pa­ra­no­ja osią­gnę­ła apo­geum :P Taka nie­po­praw­ność pa­su­je mi do sy­tu­acji, w ja­kiej się zna­lazł :)

A, no, to w po­rząd­ku. "Jest wa­ria­tem" to uży­tecz­ny skrót my­ślo­wy :)

 A ja dał­bym za nią apli­kan­to­wi rękę uciąć… :P Do­pusz­czam oczy­wi­ście moż­li­wość, że by póź­niej nie miał ręki…

Tja, apli­kan­to­wi za­wsze :D

 Cho­le­ra wie, moż­li­we, że za­dzia­ła­ła tutaj po­tę­ga mar­ke­tin­gu… :P

Ale wy­obraź sobie tego cho­mi­ka wy­ła­żą­ce­go z kotka a'la Obcy…

 Nor­mal­nie bym to po­pra­wił, ale zwróć uwagę, że to dia­log, a są­siad­ka jest do­mnie­ma­ną ko­smit­ką, więc od­wró­co­ny szyk zda­nia za­sto­so­wa­łem ce­lo­wo :)

A, zna­czy, zdra­dzi­ła się?

 Oj tam, po­zwól nar­ra­to­ro­wi na odro­bi­nę “pa­to­su” w ostat­nich chwi­lach życia… :)

Ostat­nie chwi­le życia są prze­re­kla­mo­wa­ne :P

 Po pierw­sze, jest mi nie­zmier­nie miło, że tekst wy­wo­łał u Cie­bie tak po­zy­tyw­ne emo­cje :)

Hun­cwot!

 Po dru­gie, pi­sząc “Roz­kła­da­ją­ce się we­se­le” bar­dzo się sta­ra­łem!

Aku­rat :P

 A jed­no­cze­śnie wy­obra­że­nie na swój temat mają do­kład­nie od­wrot­ne…

Ano, wła­śnie.

 Nie ma ta­kiej po­trze­by :P

XD

 Słabe wy­ni­ki fi­nan­so­we są po­kło­siem tego, że Di­sney w ostat­nim cza­sie do­ko­nu­je ry­tu­al­nej ma­sa­kry wszyst­kich uzna­nych IP.

Yup.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ale wy­obraź sobie tego cho­mi­ka wy­ła­żą­ce­go z kotka a'la Obcy…

Była taka scena w fil­mie Ko­smicz­ne Jaja, gdzie w barze z go­ścia wy­szedł Obcy, a na­stęp­nie za­czął tań­czyć i śpie­wać. W innym opo­wia­da­niu po­peł­ni­łem też Cho­mi­ka-Cthu­lu, więc jak zbie­rze­my to wszyst­ko w jedną ca­łość…. :P

 

A, zna­czy, zdra­dzi­ła się?

Si :)

 

Ostat­nie chwi­le życia są prze­re­kla­mo­wa­ne :P

Ow­szem, ale nar­ra­tor tego tak nie od­bie­rał :P

 

Hun­cwot!

Aku­rat :P

:D

 

 

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Była taka scena w fil­mie Ko­smicz­ne Jaja, gdzie w barze z go­ścia wy­szedł Obcy, a na­stęp­nie za­czął tań­czyć i śpie­wać.

Wi­dzia­łam, pa­mię­tam :P (Hun­cwot! XD)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hun­cwot! XD

Ech, i tylko te wy­zwi­ska… xD

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No to jest ab­surd, który mi się po­do­ba – z hu­mo­rem, ja­kimś tam po­kręt­nym sen­sem i wcią­ga­ją­cy czy­tel­ni­ka bez resz­ty. Bar­dzo mi się po­do­ba­ło.

Cześć, Zyg­fry­dzie! Dzię­ku­ję za od­wie­dzi­ny i bar­dzo miły ko­men­tarz :) Cie­szę się, że opo­wia­da­nie bar­dzo Ci się po­do­ba­ło :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Bar­dzo fajne. Po­do­ba mi się zmia­na kie­run­ków, w ja­kich zmie­rza ak­cja-nar­ra­cja. Za­koń­cze­nie też dobre – za­miast zde­ma­sko­wa­nia wizji pa­ra­no­ika, gorz­ka re­flek­sja na temat na­szej rze­czy­wi­sto­ści. Po­czu­cie hu­mo­ru też w moim gu­ście, już to zda­nie mnie roz­wa­li­ło: “Wtedy pierw­szy raz do­tar­ło do mnie, że mogę mieć do czy­nie­nia z bytem po­za­ziem­skim. Po­my­śl­cie sami, kto nor­mal­ny za­kła­da dżin­sy w lipcu?”. Po­łą­cze­nie żartu z kry­ty­ką spo­łecz­ną – mój ulu­bio­ny ga­tu­nek.

Moje po­wie­ści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Cześć, Mar­ci­nie­_Mak­sy­mi­lia­nie! ;) 

 

Ser­decz­ne dzię­ki za wi­zy­tę oraz miły ko­men­tarz :) Widzę też, że je­steś ko­lej­nym fanem żartu o dżin­sach w lipcu ;)

 

Po­zdra­wiam! :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

fanem żartu o dżin­sach w lipcu ;)

… żartu? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

… żartu? XD

Prze­cież po­wszech­nie wia­do­mo, że nawet byt po­za­ziem­ski by się tak nie ubrał… ^^

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

To ja już nie wiem, kim je­stem – cały rok jeż­dżę do ro­bo­ty w dżin­sach. My­śla­łam, że je­stem Wol­kan­ką, ale naj­wi­docz­niej też nie. :-( <kry­zys toż­sa­mo­ści>

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

To ja już nie wiem, kim je­stem – cały rok jeż­dżę do ro­bo­ty w dżin­sach. My­śla­łam, że je­stem Wol­kan­ką, ale naj­wi­docz­niej też nie. :-( <kry­zys toż­sa­mo­ści

Za­wsze mo­żesz być bun­tow­nicz­ką… :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Za stara je­stem… ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Phi, wy­mów­ki!… :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Teo­re­tycz­nie… Można kom­bi­no­wać, że jak ktoś jest n razy na­sto­lat­kiem, to może zo­stać n-krot­nym bun­tow­ni­kiem. :-D

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Teo­re­tycz­nie… Można kom­bi­no­wać, że jak ktoś jest n razy na­sto­lat­kiem, to może zo­stać n-krot­nym bun­tow­ni­kiem. :-D

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Prze­cież po­wszech­nie wia­do­mo, że nawet byt po­za­ziem­ski by się tak nie ubrał… ^^

Byty po­za­ziem­skie ubie­ra­ją się tak:

 Za­wsze mo­żesz być bun­tow­nicz­ką… :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zda­nie o dżin­sach było świet­ne, ale za­po­mnia­łem dodać, że to tytuł mnie już za­ła­twił ;)

Moje po­wie­ści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Cześć!

 

Z jed­nej stro­ny roz­ba­wi­ło, z dru­giej chyba nie do końca zro­zu­mia­łem i po­cząt­ko­wo nie wie­dzia­łem, co to do­rzu­cić. Na­pi­sa­ne spraw­nie, z hu­mo­rem i dy­stan­sem. Udana per­spek­ty­wa ro­dzi­ca, który utknął w Morzu Czer­wo­nym placu zabaw. Tekst o spodniach oraz nie­któ­re de­duk­cje bo­ha­te­ra przed­nie, choć tro­chę sam­cze. Fan­ta­zje roz­pa­czy nad nie­ła­twym dla fa­ce­tów okre­sem w życiu.

Na­to­miast cała in­try­ga jakoś do mnie nie prze­mó­wi­ła, bo nie za bar­dzo ko­re­lo­wa­ła się ze świa­tem, w któ­rym żyję/żyłem. Sam nie mam w domu te­le­wi­zji, po­dob­nie jak spora część zna­jo­mych w po­dob­nym wieku, mie­wam VODy, cza­sem oglą­dam coś na te­le­fo­nie, ale to tylko ka­wa­łek świa­ta, nie jego sedno. Czy wszy­scy dziś żyją Net­flik­sem? Czy kul­tu­ra ma­so­wa coś komuś na­rzu­ca? Imho nie, star­si oglą­da­ją kla­sycz­ną te­le­wi­zję, a w szko­le kró­lu­ją te­le­fo­ny i świat szyb­kich emo­cji, każde po­ko­le­nie ma swoje bańki i ka­na­ły, uła­twia­ją­ce kon­fron­ta­cję z rze­czy­wi­sto­ścią. Tak to już rep­ti­lia­nie za­pla­no­wa­li ;-)

Wielu ro­dzi­ców, zwłasz­cza mniej­szych dzie­ci trak­tu­je stru­mień tre­ści jako od­skocz­nię (bo jest do­stęp­ne na­tych­miast, nie wy­ma­ga my­śle­nia i po­ru­sza inne kwe­stie, niż bie­żą­ce ogar­nia­nie po­tom­stwa). Co w tym złego (w sen­sie widzę za­gro­że­nia, ale jakie mam prawo komuś tego za­bra­niać)? Czy to na nas wpły­wa? Tak, zde­cy­do­wa­nie, ale mamy wybór, co wpusz­cza­my do głowy, nie mamy jed­nej od­gór­nie za­pla­no­wa­nej drogi i wiąże się to z pew­nym ry­zy­kiem: po­no­sze­niem od­po­wie­dzial­no­ści za sie­bie sa­mych i wła­sne czyny. Czy to jest forma znie­wo­le­nia? Tak, ale naj­uczciw­sza, o ja­kiej sły­sza­łem (i chyba naj­mniej ogra­ni­cza­ją­ca, je­że­li mó­wi­my o wol­nej woli). Bo jeśli nie to, to co? Jakaś cen­zu­ra?

 

Po­zdra­wiam!

„Po­szu­ki­wa­nie praw­dy, która, choć­by naj­gor­sza, mo­gła­by tłu­ma­czyć jakiś sens czy choć­by kon­se­kwen­cję w tym, czego je­ste­śmy świad­ka­mi wokół sie­bie, przy­no­si je­dy­ną moż­li­wą od­po­wiedź: że samo po­szu­ki­wa­nie jest, lub może stać się, ową praw­dą.” J.Kaczmar­ski

Hej, Kra­rze!

 

Czyli, jak ro­zu­miem bę­dzie to prze­my­śla­ny ko­men­tarz ;) W takim ukła­dzie, cze­kam ;)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Wy­łą­czył te­le­wi­zor, włą­czył my­śle­nie. I źle skoń­czył:-( R.I.P

Hej, Pusia! Dzię­ki za wi­zy­tę i ko­men­tarz :)

 

( R.I.P

Amen :D

 

Kra­rze, prze­pra­szam, ale zu­peł­nie prze­oczy­łem Twój ko­men­tarz (tzn. jego wer­sję po edy­cji).

 

Tekst o spodniach oraz nie­któ­re de­duk­cje bo­ha­te­ra przed­nie, choć tro­chę sam­cze

Bo nar­ra­tor jest męż­czy­zną z krwi i kości :P

 

Na­to­miast cała in­try­ga jakoś do mnie nie prze­mó­wi­ła, bo nie za bar­dzo ko­re­lo­wa­ła się ze świa­tem, w któ­rym żyję/żyłem. Sam nie mam w domu te­le­wi­zji, po­dob­nie jak spora część zna­jo­mych w po­dob­nym wieku, mie­wam VODy, cza­sem oglą­dam coś na te­le­fo­nie, ale to tylko ka­wa­łek świa­ta, nie jego sedno.

I tu jest pies po­grze­ba­ny, sy­gna­li­zo­wa­ny prze­ze mnie wpływ me­diów na po­strze­ga­nie świa­ta w mniej­szym stop­niu do­ty­czy osób, które z tymi me­dia­mi mają kon­takt wy­łącz­nie spo­ra­dycz­ny.

 

Czy kul­tu­ra ma­so­wa coś komuś na­rzu­ca?

Ależ na­rzu­ca, na­rzu­ca :) Zwróć uwagę na nie­szczę­sną po­praw­ność po­li­tycz­ną czy tzw, “mowę nie­na­wi­ści”. W znacz­nym stop­niu to wła­śnie media na­rzu­ca­ją, co można mówić w prze­strze­ni pu­blicz­nej, a czego nie…

 

Dzię­ku­ję za ko­men­tarz!

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Ależ na­rzu­ca, na­rzu­ca :) Zwróć uwagę na nie­szczę­sną po­praw­ność po­li­tycz­ną czy tzw, “mowę nie­na­wi­ści”. W znacz­nym stop­niu to wła­śnie media na­rzu­ca­ją, co można mówić w prze­strze­ni pu­blicz­nej, a czego nie…

SJP PWN:

po­praw­ność po­li­tycz­na «uni­ka­nie wy­po­wie­dzi lub dzia­łań, które mo­gły­by ura­zić jakąś mniej­szość, np. et­nicz­ną, re­li­gij­ną lub sek­su­al­ną»

 

We­dług mnie uni­ka­nie wy­po­wie­dzi lub dzia­łań, które mo­gły­by ura­zić jakąś mniej­szość, np. et­nicz­ną, re­li­gij­ną lub sek­su­al­ną nie jest “nie­szczę­sne”, tylko jest kwe­stią kul­tu­ry oso­bi­stej.

 

Oczy­wi­ście po­tocz­nie za­czę­to trak­to­wać ją jako no­wo­mo­wę, spo­sób wy­po­wie­dzi, który jest na­rzu­ca­ny innym, coś co wy­pa­da mówić, a czego nie wy­pa­da. W tym sen­sie po­praw­no­ścią po­li­tycz­ną jest cią­głe kry­ty­ko­wa­nie “po­praw­no­ści po­li­tycz­nej”. 

A mowa nie­na­wi­ści nie jest “tzw”, ist­nie­je na­praw­dę i wy­rzą­dza bar­dzo wiele krzyw­dy.

Może źle się wy­ra­zi­łem. Dys­kry­mi­no­wa­nie in­nych w ja­kiej­kol­wiek for­mie jest za­cho­wa­niem nie­wła­ści­wym.

 

Pro­blem po­le­ga na tym, że ak­tu­al­nie pod płasz­czy­kiem po­praw­no­ści po­li­tycz­nej czy walki z mową nie­na­wi­ści w rze­czy­wi­sto­ści pro­wa­dzi się in­dok­try­na­cję, czy też ogra­ni­cza wol­ność słowa. A tu już nie­bez­piecz­ne.

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

ak­tu­al­nie pod płasz­czy­kiem po­praw­no­ści po­li­tycz­nej

Mam wra­że­nie, że teraz zwro­tu “po­praw­ność po­li­tycz­na”, używa się tylko w ne­ga­tyw­nym kon­tek­ście, więc nikt się nim nie po­słu­gu­je, by co­kol­wiek przy­kryć. By­ło­by to nie­efek­tyw­ne i zaraz ob­śmia­ne.

 

Uży­wa­nie cze­go­kol­wiek, by ogra­ni­czyć wol­ność słowa też nie jest w po­rząd­ku. Ale mogę spo­koj­nie zre­wan­żo­wać się stwier­dze­niem, że pod płasz­czy­kiem obro­ny wol­no­ści słowa sze­rzy się mowę nie­na­wi­ści i in­dok­try­nu­je się.  

Ge­ne­ral­nie myślę, że mo­że­my spo­koj­nie osią­gnąć kom­pro­mis po­przez stwier­dze­nie, że wiele pojęć funk­cjo­nu­ją­cych w prze­strze­ni pu­blicz­nej na prze­ło­mie lat ule­gło wy­pa­cze­niu i ak­tu­al­nie nie mają nic wspól­ne­go (ewen­tu­al­nie nie­wie­le) z ory­gi­nal­nym zna­cze­niem (prze­zna­cze­niem) :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

I nie zdą­ży­łam po­dy­sku­to­wać.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Oj tam, ce­za­ry­_ce­za­ry, za­wsze można się jesz­cze po­kłó­cić, kto się bar­dziej do tego wy­pa­cza­nia przy­czy­nia. Ale to żart. Żeby nie było, że ja taki kłó­tli­wy je­stem.

 

Tar­ni­no, to dzię­ki kom­pro­mi­so­wej po­sta­wie ce­za­re­go­_ce­za­re­go. Ja nie je­stem temu wi­nien.

Wie­cie, mniej wię­cej po­ło­wa mojej ak­tyw­no­ści za­wo­do­wej po­le­ga na dys­ku­sjach i kłót­niach, więc po go­dzi­nach mi się zwy­czaj­nie nie chce ;) 

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Jasna spra­wa. 

Wie­cie, mniej wię­cej po­ło­wa mojej ak­tyw­no­ści za­wo­do­wej po­le­ga na dys­ku­sjach i kłót­niach

i które, do­my­ślam się, po­win­ny za­koń­czyć się kom­pro­mi­sem.

i które, do­my­ślam się, po­win­ny za­koń­czyć się kom­pro­mi­sem.

Róż­nie bywa… :) 

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Wie­cie, mniej wię­cej po­ło­wa mojej ak­tyw­no­ści za­wo­do­wej po­le­ga na dys­ku­sjach i kłót­niach, więc po go­dzi­nach mi się zwy­czaj­nie nie chce ;) 

Jasne, mnie się też nie chce li­czyć po go­dzi­nach XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Przy­jem­ne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Przy­jem­ne :)

A dzię­ku­ję, Anet :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Po­do­ba­ło mi się ale czy nie za dłu­gie jak na szor­ta? A tak ogól­nie to je­stem fanką two­ich ty­tu­łów.

Cześć, Nova! Dzię­ki za wi­zy­tę, bar­dzo mi miło, że tekst Ci się po­do­bał ;)

 

ale czy nie za dłu­gie jak na szor­ta?\

Jest po­ni­żej 10k zna­ków, więc szort :)

 

A tak ogól­nie to je­stem fanką two­ich ty­tu­łów.

Bar­dzo mi miło :)

Jak opi­sał mnie pe­wien zacny Bard: "Szysz­ko­wy Czem­pion Nie­skoń­czo­no­ści – lord lata, im­pe­ra­tor szor­tów, naj­wspa­nial­sza por­ta­lo­wa Szy­szu­nia"

Nowa Fantastyka