
To NIE JEST autobiografia!
Chwała Betującym!
To NIE JEST autobiografia!
Chwała Betującym!
Kreślę te słowa w pośpiechu, jako świadectwo mojego istnienia. W przyszłości będą wam wmawiać, że nigdy mnie nie było. Że nie zasługuję choćby na najdrobniejsze wspomnienie. Ale to wszystko nieprawda, jestem, czuję, oddycham. Nie stuknęło mi jeszcze czterdzieści wiosen, a już pozostawiłem po sobie ślad, odcisnąłem piętno na tym, pożal się Boże, świecie.
Słyszę ich oddechy, zaraz mnie dopadną. Odkryłem ich spisek i wiem, że wkrótce zostanę zastąpiony przez generyczny twór, wydrukowany przy wykorzystaniu drukarki 3D, o osobowości wykreowanej przez sztuczną inteligencję. Syntetyczna wydmuszka, oto, co zastąpi człowieka.
Kreślę te słowa licząc, być może naiwnie, że dopóki pozostanie po mnie chociażby wspomnienie, to całkiem nie zniknę.
***
Pojawiłem się na świecie nie z własnej inicjatywy, nagle, spętany okowami niewiedzy. Od dziecka byłem ciekawy świata, chciałem poznawać, smakować, doznawać. Ograniczenia natury finansowej nigdy nie pozwoliły mi rozwinąć skrzydeł. Oglądanie natury w telewizji uznawałem za zbrodnię, dlatego zacząłem podróżować w głąb siebie. Skoro Mickiewicz mógł wypłynąć na suchego przestwór oceanu, to jaka siła miałaby powstrzymać mnie przed wycieczką w meandry własnego umysłu? Zresztą, podczas jednej z takich wypraw odkryłem, że…
…nienawidzę ludzi.
Po prostu, tylko tyle i aż tyle. Chociaż może powinienem sprostować, w ogóle nienawidzę istot żyjących, niekoniecznie z naszej planety. Powodują u mnie osobliwą mieszankę zniecierpliwienia i obrzydzenia. Weźmy na przykład sąsiadkę spod dwudziestki. Często, gdy spotykamy się na klatce schodowej, mówię jej „dzień dobry”, ale czy naprawdę tak myślę? Po pierwsze, jak pokazuje doświadczenie, dni dość rzadko bywają naprawdę dobre, więc stwierdzenie jest obarczone błędnym założeniem już na starcie. Po drugie, nie życzę dobrze tej istocie. Co więcej, mam podejrzenie, graniczące z pewnością, że owa „sąsiadka” w rzeczywistości nie pochodzi z naszej planety.
Skąd ten pomysł, zapytacie? Cóż, poszlak odkryłem wiele, ale przytoczę historię z pewnej lipcowej soboty.
Pogoda była piękna, do tego dzień wolny, więc żona wysłała mnie wraz z dwójką pociech w samobójczą misję na plac zabaw. Podczas każdej karkołomnej wyprawy tego rodzaju, gdy dzieciaki pochłonięte są zjeżdżalniami i piaskownicą, ja toczę nieustanną wojnę myśli z innymi rodzicami. Najgorzej, gdy działania bitewne werbalizują się i, chcąc nie chcąc, zostaję wciągnięty w rozmowy, których wcale sobie nie życzę.
– Ale te dzieci rosną, w ubiegłe lato córka dobrze jeszcze nie chodziła, a teraz oglądamy razem seriale na Disney plus. – Nie słuchałem, zamiast tego taksowałem przeciwnika wzrokiem w poszukiwaniu słabych punktów.
– Tak, tak pamiętam dokładnie, jaka była mała, a tu proszę – włączył się do rozmowy inny rodzic, cholera wie, w jakim celu. – A widzieliście nowe reportaże na HBO?
– A kojarzycie, jak… – Tyrada bezsensownych wyliczanek, efekt uboczny pracy mózgów spranych od telewizji na żądanie, zdawała się nie ustawać. Wtedy, kątem oka, dostrzegłem JĄ. Ubrana była w dżinsy oraz koszulkę z wizerunkiem ufoludka. W jednej ręce trzymała dłoń synka, w drugiej niosła klatkę z chomikiem. Cholera by ją wzięła.
– O jaaaaaa! – krzyczały dzieciaki. Punkt dla ciebie, punkt dla ciebie…
– Kupiliśmy Piotrusiowi na urodziny – wyszczebiotała. – Najnowsza odmiana chomika, niezależnie od przyczyny śmierci, odradza się następnego dnia. W sam raz, żeby wytłumaczyć mojemu bąbelkowi koncepcję reinkarnacji. Młody zobaczył zwierzaka w ulubionym serialu na Skyshowtime i momentalnie go zapragnął.
Wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że mogę mieć do czynienia z bytem pozaziemskim. Pomyślcie sami, kto normalny zakłada dżinsy w lipcu?
Tamtego dnia nie planowałem konfrontacji, ale jedno z praw niejakiego Murphy’ego stanowi, że jak coś ma się wydarzyć, to się wydarzy. Beznamiętnie wlepiałem wzrok w sąsiadkę, gdy z zamyślenia wyrwały mnie jej słowa.
– Ma pan jakiś problem? – zapytała, na mój gust nieco zbyt bezpośrednio.
– Nic z tych rzeczy, po prostu rozmyślam nad tym, jak gorąco jest pani w tych spodniach. Żar leje się z nieba, więc najchętniej wskoczyłbym w sukienkę, czy tam inną spódnicę – zaśmiałem się ponuro – ale nie jestem aż tak postępowy.
– Ach, to… – Wypuściła powietrze z wyraźną ulgą. – To jest syntetyczna bawełna z układu… Znaczy, bawełna z Chin, przepuszcza doskonale powietrze i zupełnie nie ogrzewa.
– Męża już od dawna nie widziałem, wyjechał gdzieś?
– To nie był mój mąż, tylko partner. Zresztą, łajdak odszedł bez słowa i pozostawił po sobie wyłącznie niesmak. Spakował noże i opuścił program, jeżeli rozumie pan, co mam na myśli.
Potrzebowałem dłuższej chwili, by poskładać w jedną całość przekazaną informację. Ostatecznie osobliwe wyznanie sprawiło, że zacząłem podejrzewać, że…
…sąsiadka jest kanibalem.
Od tego momentu znacznie więcej uwagi przykładałem do obserwacji najbliższego otoczenia. Ze zgrozą odkryłem, że podejrzanie często zmieniają się kurierzy doręczający przesyłki w mojej okolicy. Jednego dnia postanowiłem, niby od niechcenia, zagaić rozmowę z dostarczycielem.
– Bo widzi pan, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zbyt często was zmieniają. Ja rozumiem, taka praca, że ludzie nie wiążą się na całe życie, a jak tylko na horyzoncie pojawi się lepsza perspektywa, to momentalnie odchodzą. Ale ja cenię sobie w życiu elementy stałe, rutynę, sam pan rozumie, więc z niepokojem spoglądam na te roszady. Myślę jednak, że dla was także jest to uciążliwe, nieprawdaż?
– Tak, tak…
– Bo przecież nie mogę z góry zakładać, że coś niedobrego dzieje się z kurierami. Zupełnie, jakby jakaś podła siła, dla przykładu mieszkająca w moim bloku, wciągała niewinnych ludzi, ogłuszała ich i następnie spożywała wraz z synkiem na obiad. To by było wręcz szalone! Ale czy tak całkiem nieprawdopodobne? Szczególnie, że mam też wrażenie, że pochodzi z kosmosu…
– Dzisiaj pracuję tylko do piętnastej, najwyżej zostawię przesyłkę w punkcie odbioru.
– Dlaczego w punkcie odbioru? Mogę odebrać tutaj, a poza tym nie czekam na żadną przesyłkę…
– Proszę poczekać chwilę, ktoś do mnie cały czas nawija. – Zawiesił połączenie przy użyciu słuchawki bezprzewodowej. – Pan coś do mnie mówił?
– Ja tylko chciałem pana ostrzec przed tą sąsiadką… – Zrobiło mi się głupio, na moich policzkach wykwitły rumieńce.
– Jaką znowu, sąsiadką?
– Spod dwudziestki, pochodzi z kosmosu i zjada ludzi na obiad.
– W kosmiczne pochodzenie jestem w stanie uwierzyć, ale… zjada ludzi?
– Tak, a jakby tego było mało, karmi nimi synka. Trzy latka skończył niedawno, w maju chyba. Fajny chłopak, tylko oczy ma jakieś takie, niepokojące, po matce pewnie.
Ściszyłem głos.
– Ale skąd pewność, że ona jest kanibalem? – zapytał niemalże szeptem.
– Kurierzy często się u nas zmieniają. Podejrzewam, że ona ich zwabia i zjada.
– Przecież ja obsługuję ten rejon od dobrych dwóch lat i jestem przekonany, że nikt mnie nie zjadł – wybuchnął śmiechem. – Chociaż oglądałem kiedyś taki serial… Cholera, nie pamiętam tytułu. Może się panu coś pomieszało?
– Nie oglądam telewizji, to ogłupia. A poza tym jestem przekonany, że twarze się zmieniają… – stwierdziłem, chociaż przyznam, że kurier zasiał we mnie ziarno niepewności.
– Nie oglądasz telewizji?! – Nie zareagowałem na „tykanie”, ponieważ jak zahipnotyzowany patrzyłem, jak kurier w panice wyciąga z kieszeni dziwaczny telefon, wysuwa antenę (jeszcze takie produkują?), a następnie wybiera numer i wymawia dwa znaczące wyrazy. – Jesteśmy spaleni.
Błyskawicznie pojąłem, że moim prawdziwym zmartwieniem nie jest sąsiadka, domniemana istota pozaziemska oraz kanibal, a odkryty przeze mnie…
…rządowy spisek.
Rzuciłem się biegiem do mieszkania i zaryglowałem drzwi. Wcisnąłem się pod stół i zacząłem gorączkowo myśleć. Od jak dawna mnie obserwują? Dlaczego w ogóle mnie obserwują? Co ze mną zrobią? Czy wszyscy w rządzie to kosmici? Czy powinienem zasłonić okna?
Usłyszałem dzwonek do drzwi i zrozumiałem, że nie uzyskam już żadnych odpowiedzi. Podbiegłem do komody i sięgnąłem po kartkę i długopis. Muszę zostawić po sobie testament, pomyślałem. Dzwonek się powtórzył.
– Panie Wojtku, proszę otworzyć, wiemy, że jest pan w domu. – Usłyszałem spokojny głos dochodzący zza drzwi. – Opór jest bezcelowy, załatwmy to w cywilizowany sposób.
Nie zamierzałem zrealizować polecenia, miast tego wypełniałem kartkę treścią. Tą samą, którą właśnie czytacie. Przepraszam, jeżeli moje świadectwo jest chaotyczne, w głowie kłębią mi się setki myśli, niepokój wzrasta, a to nie są optymalne warunki do pisania.
Usłyszałem wybuch, drzwi przeleciały obok mnie i z gruchotem uderzyły w ścianę. Pomimo oszołomienia, wywołanego eksplozją, usłyszałem:
– Dlaczego nas pan do tego zmusił? A wystarczyło, jak każdy przykładny obywatel, wykupić pakiet ulubionej telewizji i życie byłoby prostsze. Kurierzy by się nie zmieniali, sąsiadki nie pożerałyby ludzi, a sąsiedzi wzbudzaliby sympatię, zamiast nienawiści. No, ale to już nieważne, idziemy.
EPILOG
Kobieta przechadzała się alejkami cmentarza miejskiego i spoglądała na nagrobki. Zawiesiła wzrok na skromnym pomniku z białego marmuru, na którym umieszczono nietypowe epitafium. Przetarła ze zdumienia oczy, po czym odczytała na głos:
– Tu spoczywa Wojciech Kowalski, ostatni obywatel Polski bez subskrypcji Netflixa. Myślał samodzielnie. Tylko po co?
Po zapoznaniu się z komentarzami, wychodzi na to, że przeczytałem już wersję poprawioną:). Dla mnie może lecieć na pastwę czytelników;)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Cezary, moje gratulacje, ubawiłam się czytając opowiadanie. Nie czytałam wszystkich Twoich opowiadania, ale z tych, które czytałam, to jest najlepsze. Spoglądając w głąb siebie można wiele zobaczyć(odkryć) na zewnątrz. I żeby przeżyć konieczny jest Netflix.
Pozdrawiam i kilkam.
Cezary_cezary napisał:
Przetarła ze zdumienia oczy, po czym odczytała je na głos.
– Tu spoczywa Wojciech Kowalski, ostatni obywatel Polski bez subskrypcji netflixa. Myślał samodzielnie, tylko po co?
>>> Dwukropek po “głos”, ponieważ odczytanie na głos jest zapowiedzią cytowania, a cytaty poprzedzamy dwukropkiem.
“Netfixa” dużą, ponieważ to nazwa własna.
Zdania złożonego, którego pierwszy człon nie stanowi zapytania ani zapytania nie zapowiada, nie zamykamy pytajnikiem. Lepiej rozłożyć na dwa zdania, osobno oznajmujące i osobno pytające.
<><><>
Niezły opis popadania w paranoję, która okazuje się rzeczywistością. Jak na tak zwięzłe ujęcie, bardzo misię…
:-) Oprócz tego “misię” wywołał zastanowienie i lęk. Może jednak kupić telewizor i zasubskrybować którąś z pralek mózgów? Bo skończyć przedwcześnie jak autor testamentu to bym nie chciał. :-)
Pozdrawiam.
Kreślę te słowa w pośpiechu, jako świadectwo mojego istnienia. W przyszłości będą wam wmawiać, że nigdy mnie nie było. Że nie zasługuję choćby na najdrobniejsze wspomnienie. Ale to wszystko nieprawda, jestem, czuję, oddycham. Nie stuknęło mi jeszcze czterdzieści wiosen, a już pozostawiłem po sobie ślad, odcisnąłem piętno na tym, pożal się Boże, świecie.
Słyszę ich nerwowe oddechy, zaraz mnie dopadną. Odkryłem ich spisek i wiem, że moje miejsce zajmie generyczny następca, stworzony przy pomocy drukarki 3D, o osobowości wykreowanej przez sztuczną inteligencję. Syntetyczna wydmuszka, oto, co ma mnie zastąpić.
Kreślę te słowa licząc, być może naiwnie, że dopóki pozostanie po mnie chociażby wspomnienie, to całkiem nie zniknę.
Leciutka mojoza, którą może dałoby radę nieco uszczuplić? :)
Wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że mogę mieć do czynienia z bytem pozaziemskim. Pomyślcie sami, kto normalny zakłada dżinsy w lipcu?
Dobre :D
Ok, cześć, cezary!
Ależ się to fajnie czyta. Mając przed oczami tak długi tytuł, charakterystyczny zresztą dla Ciebie, i patrząc tym samym na ilość znaków, człek myśli sobie – jak tu w takiej objętości spiąć w sensowną całość tyle wątków?
Jak widać, da się.
Może i temat, który poruszasz, nie jest odkrywczy (ogłupianie ludzkości na wiele sposobów – Ty postawiłeś, symbolicznie nieco mam wrażenie, na ekran), ale jakże z dystansem i humorem to wszystko ująłeś.
Osobiście nie korzystam z telewizji w ogóle (no dobra, poza Netflixem – ale mam go już ze dwa lata a do tej pory obejrzałem może dwa seriale w całości).
Jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na luz, z jakim opisujesz poszczególne sceny oraz dialogi. Czuć tę lekkość, zero wymuszenia i sztuczności, przez co zwyczajnie wszystko jest takie naturalne.
Zgłaszam do biblio i trza iść spać.
Pozdrawiam!
Milis, dziękuję za odwiedziny i bardzo miłe słowa. Opinie takie, jak Twoja naprawdę motywują do działania :) Dzięki też za klika!
Adamie, serdeczne podziękowanie za łapankę. Wskazane przez Ciebie babole usunąłem w niebyt :) Bardzo mi miło, że opowiadanie Ci się spodobało, a także pobudziło do refleksji :)
Realucu, Tobie również dziękuję za odwiedziny, miły komentarz i kliczka :)
Leciutka mojoza, którą może dałoby radę nieco uszczuplić? :)
Dzięki za zwrócenie uwagi. W dwóch miejscach wywaliłem, musiałem się trochę nagłowić żeby zachować sens :P
Może i temat, który poruszasz, nie jest odkrywczy (ogłupianie ludzkości na wiele sposobów – Ty postawiłeś, symbolicznie nieco mam wrażenie, na ekran)
Odkrywczy nie, ale warto czasem wspominać o tym, jak to wszelkiej maści media robią nam papkę z mózgów :P Na marginesie, inspiracją do napisania tekstu rzeczywiście były rozmowy z innymi rodzicami na placu zabaw… :)
Pozdrawiam serdecznie!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Bardzo dobrze się czyta. Niby dowcipne, ale smutne. Trochę studium szaleństwa, trochę teorii spiskowych. Kojarzy mi się z “Oni żyją” Carpentera. Tam bohaterowie podejmują walkę, tu w sumie też na miarę swoich możliwości.
Czy nieoglądanie filmów jest samodzielnym myśleniem? A nieczytanie książek też nim jest?
Hej, wracam z komentarzem po becie i podpisuję się pod poprzednikami – opowiadanie zabawne, smutne i pouczające istna karuzela emocji, a do tego sprawnie napisana, klikam i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
AP, dziękuję za odwiedziny i komentarz :) Super, że dobrze się czytało!
Czy nieoglądanie filmów jest samodzielnym myśleniem? A nieczytanie książek też nim jest?
W obu przypadkach zaryzykowałbym stwierdzenie, że nie. Niezależnie od formy aktywności, samodzielne myślenie ma miejsce wtedy, gdy mam możliwość wyrobienia własnej opinii, a nie jest mi z góry narzucana “jedyna słuszna” wersja postrzegania rzeczywistości. Dobrym przykładem są programy informacyjne. Od dłuższego czasu nie prezentuje się w nich żadnych wydarzeń, a gotową interpretację tychże. To bardzo niebezpieczne.
Bardzie, dziękuję za błyskawiczną betę oraz miłe słowa :) No i za kliczka! :D
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
cezary_cezary
Pytania były retoryczne, trochę w kontrze do zestawienia: bez subskrypcji Netflixa – myślał samodzielnie, ale dzięki za odpowiedź.
Klikam. Pozdrawiam.
AP
Pytania były retoryczne, trochę w kontrze do zestawienia: bez subskrypcji Netflixa – myślał samodzielnie, ale dzięki za odpowiedź.
Wiem, ale pytania wyglądały, jak doskonały początek dyskusji :)
Dzięki za klika! :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Cezary, gorzko, ale rozbawiła mnie historia Wojtka. Myśląc samodzielnie pod wpływem Twojego tekstu, w testamencie zamówię na swoim nagrobku napis: “Nie miał subskrypcji Netflixa”. Dostałem kartę Netflixa, jako prezent, cztery lata temu. Nadal nie czuję potrzeby uruchamiania tego czegoś. Teraz widzę, jak mogę sprawić, żeby zostało po mnie coś niezwykłego/nie zwykłego. :) Klik
Witaj, Koalo! :)
Cieszę się, że historia Wojtka Cię rozbawiła, ale i skłoniła do przemyśleń :) Serdecznie dziękuję za kliczka :)
Myśląc samodzielnie pod wpływem Twojego tekstu, w testamencie zamówię na swoim nagrobku napis: “Nie miał subskrypcji Netflixa”
:D
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Pomyślcie sami, kto normalny zakłada dżinsy w lipcu?
Yyy…
Na końcu najpierw parsknąłem, potem zrozumiałem, o co chodzi i już tak zabawnie nie było. Z główną myślą nie do końca się zgadzam (media złe: demonizowanie drukowanych książek → demonizowanie gazet → demonizowanie TV → demonizowanie streamingu), więc skupiłem się bardziej na dziwnych podejrzeniach głównego bohatera. Niedawno odświeżyłem sobie ,,Prosto z piekła” Alana Moore’a, tam pod koniec jest taka niepokojąca scena, gdzie główny złoczyńca na słowa ,,Obawiam się, że ma pan urojenia” odpowiada: ,,Czyżby? Radzę się raczej obawiać, że ich nie mam”…
A ja nie subskrybuję Netfliksa. Ale moja mama już tak, a że ona nie ogląda, to szkoda, żeby się marnował. Więc teraz czekam na drugi sezon ,,Arcane”. :P
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
Cześć, SNDWLKR!
Dzięki za wizytę i komentarz :)
Na końcu najpierw parsknąłem, potem zrozumiałem, o co chodzi i już tak zabawnie nie było
Bardzo mnie to cieszy, ponieważ oznacza, że udało mi się osiągnąć zamierzony cel :)
Z główną myślą nie do końca się zgadzam (media złe: demonizowanie drukowanych książek → demonizowanie gazet → demonizowanie TV → demonizowanie streamingu)
Media same w sobie nie są złe. Stanowią natomiast potężne narzędzie w rękach władzy (czy tam innych grup wpływów), więc bezrefleksyjne łykanie wszelkich treści (a niestety są ludzie, którzy tak funkcjonują) może skończyć się źle.
Niedawno odświeżyłem sobie ,,Prosto z piekła” Alana Moore’a, tam pod koniec jest taka niepokojąca scena, gdzie główny złoczyńca na słowa ,,Obawiam się, że ma pan urojenia” odpowiada: ,,Czyżby? Radzę się raczej obawiać, że ich nie mam”…
Nie znałem, ale niezwykle trafnie to wybrzmiewa…
Pozdrawiam! :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Cezary, zgrabnie i przekonująco opowiedziałeś o przypadku Wojciecha Kowalskiego. Przypadku może i zabawnym, gdyby nie przerażający finał.
…nienawidzę ludzi → Brak kropki.
…zmieniają się kurierzy obsługujący przesyłki w mojej okolicy. → Kurierzy obsługują odbiorców przesyłek, nie przesyłki.
– Przecież ja obsługuję ten rejon od dobrych dwóch lat i jestem przekonany, że nikt mnie nie zjadł. – Wybuchnął śmiechem. → Zbędna kropka po wypowiedzi. Didaskalia małą literą.
…i powiedział dwa, znamienite, wyrazy. – Jesteśmy spaleni. → Czy wypowiedziane wyrazy na pewno były znamienite? A może miało być: …i powiedział dwa znaczące wyrazy: – Jesteśmy spaleni.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hej, Regulatorzy! Jak zawsze dziękuję za łapankę, spieszę zawiadomić, że wszelkie usterki naprawiłem zgodnie z Twoimi sugestiami :)
Bardzo mi miło, że odbierasz przedstawioną przeze mnie historię za zgrabną i przekonującą :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Bardzo proszę, Cezary. Żałuję, że nie zdążyłam do klikarni. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Żałuję, że nie zdążyłam do klikarni. :)
Mi wystarczy informacja, że w Twojej ocenie szorcik zasługuje na bibliotekę :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
To miłe, Cezary. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Misię. Owszem, finał przerażający, ale absurd i dowcip skupiony wokół reszty opowiadania dobrze to balansuje. Przeczytałam jeszcze wczoraj i nadal pamiętam czego dotyczył tekst. Pamięć mam ostatnio jak jętka jednodniówka, więc możesz to potraktować jako duży komplement ;-)
Bibliotekę oczywiście klikam.
„Człowiek, który potrafi druzgotać iluzje jest zarazem bestią i powodzią. Iluzje są tym dla duszy, czym atmosfera dla planety." - V. Woolf
Hej, Rossa!
To chyba nasza pierwsza interakcja na portalu, więc tym bardziej mi miło, że szort zapadł Ci w pamięć i ogólnie się spodobał :)
Dziękuję za kliczka! :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Nie tylko nie mam subskrypcji Netfliksa, ale w ogóle nie mam telewizora i świetnie mi z tym. Lubię myśleć samodzielnie (a przynajmniej tak mi się wydaje), więc Twój tekst do mnie przemówił. Każdy świat, który próbuje narzucać wszystkim jedną rozrywkę, jest straszny.
Babska logika rządzi!
Cześć, Finklo!
Dziękuję za odwiedziny, komentarz I klika ;)
Lubię myśleć samodzielnie (a przynajmniej tak mi się wydaje), więc Twój tekst do mnie przemówił.
To ważna cecha, która niestety zaczyna wymierać w społeczeństwie. Historia pokazała, że brak samodzielnego myślenia i zupełne powierzenie się władzy (jaka by nie była), prowadzi do katastrofy.
Każdy świat, który próbuje narzucać wszystkim jedną rozrywkę, jest straszny.
A jak jeszcze ta "rozrywka" zaczyna kształtować światopogląd mas to już w ogóle robi się nieciekawie…
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
No, a jak się rozrywkę narzuci wszystkim masom, to przecież kształtuje.
Babska logika rządzi!
No, a jak się rozrywkę narzuci wszystkim masom, to przecież kształtuje.
Wiem i jestem lekki przerażony kierunkiem, do którego to wszystko zmierza. Ogladajmy/czytajmy co chcemy, ale niech to nam nie zastępuje samodzielnego myślenia. Taki apel, czy tam protest song mi wyszedł:)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Prawda. Myślenie powinno mieć przyszłość.
Babska logika rządzi!
Chciałoby się napisać: amen :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Cześć! Nie jestem pewien, co chciałeś przekazać w tym tekście. Bohatera piszesz ewidentnie jako dotkniętego zespołem zaburzeń urojeniowych, a jednak wydaje się, że pozytywnie ukazujesz jego obawy związane z nowoczesnymi mediami, nie odrzucasz ich jako nieracjonalnych. Z punktu widzenia czytelnika nie mającego subskrypcji Netflixa: może autor próbuje mnie pochwalić za samodzielne myślenie, ale jeślibym miał się istotnie przejąć treścią opowiadania, to chyba tylko pod kątem, czy sam nie jestem zagrożony chorobą psychiczną.
Przypadkowo wyłowione drobiazgi:
spętany w okowach
Uwięziony w okowach, spętany okowami.
jedno z praw niejakiego Murphyego
Murphy’ego (https://sjp.pwn.pl/zasady/248-Nazwiska-konczace-sie-w-wymowie-na-y-lub-i-po-spolglosce;629623).
Pozdrawiam!
Cześć, Ślimaku!
Bardzo miło mi, że wpadłeś i pozostawiłeś komentarz. Dziękuję za mini łapankę, babolki poprawiłem :)
Nie jestem pewien, co chciałeś przekazać w tym tekście
Cóż, głównym przesłaniem tekstu miał być wpływ wszelkiej maści serwisów VOD (nie tylko Netflixa!) na kreowanie postrzegania rzeczywistości. Narrator telewizji nie ogląda, stąd dostrzega rzeczy, które wywołują w nim paranoję. Reszta społeczeństwa ma bieżący dostęp do jedynego słusznego kierunku myślenia, więc takich problemów nie doświadcza…
Bohatera piszesz ewidentnie jako dotkniętego zespołem zaburzeń urojeniowych,
Otóż niekoniecznie. Moim założeniem było przekazanie realnych zagrożeń, ale ukrytych pod otoczką absurdu. Stąd absurdalna postać sąsiadki-kanibala, której “sekrety” odkrywa narrator. Paradoksalnie, w realnym świecie samodzielne myślenie potrafi prowadzić do daleko bardziej przerażających wniosków…
a jednak wydaje się, że pozytywnie ukazujesz jego obawy związane z nowoczesnymi mediami, nie odrzucasz ich jako nieracjonalnych.
Zdecydowanie nie odrzucam obaw narratora :)
Z punktu widzenia czytelnika nie mającego subskrypcji Netflixa: może autor próbuje mnie pochwalić za samodzielne myślenie
Posiadanie subskrypcji Netflixa (czy jakiejkolwiek innej platformy) jest bez znaczenia dopóty, dopóki oglądane treści traktujemy jako rozrywkę, a nie platformę do kształtowania naszego światopoglądu.
Ufam, że powyższe wyjaśnienia będą choć odrobinę pomocne w interpretacji tekstu :)
Raz jeszcze dziękuję za odwiedziny i również pozdrawiam! :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
To NIE JEST autobiografia!
Zamiast gifa :D
W przyszłości będą wam wmawiać, że nigdy mnie nie było. Że nie zasługuję choćby na najdrobniejsze wspomnienie.
Problem logiczny – skoro go nie było, to jak może zasługiwać (albo nie zasługiwać) na cokolwiek? Oczywiście, dopuszczam możliwość, że bohater jest wariatem.
Nie stuknęło mi jeszcze czterdzieści wiosen
Nie jestem pewna, czy wiosny mogą stukać.
Słyszę ich nerwowe oddechy, zaraz mnie dopadną.
Nerwowe oddechy?
generycznego następcę
… ><
stworzonego przy pomocy drukarki 3D
Co to znaczy "stwarzać"? Wydrukowanego na drukarce 3D.
Pojawiłem się na świecie nie z własnej inicjatywy, nagle, spętany okowami niewiedzy
Jak my wszyscy, nie?
Oglądanie natury z poziomu telewizora
?
wycieczką w meandry własnego umysłu
Nie dam głowy za tę metaforę.
Zresztą, podczas jednej z takich wypraw odkryłem, że…
W sumie – po co to "zresztą"?
Dajmy na to, sąsiadkę spod dwudziestki.
Hmmmmmmmmmmmm. Napisałabym raczej: Weźmy na przykład sąsiadkę spod dwudziestki.
Gdy spotykamy się na klatce schodowej często mówię jej „dzień dobry”
Często, gdy spotykamy się na klatce schodowej, mówię jej „dzień dobry”.
Po pierwsze, jak pokazuje doświadczenie, dni dość rzadko bywają naprawdę dobre, więc stwierdzenie jest obarczone błędem logicznym już na starcie.
Bzzt! Błąd merytoryczny! Nawet dwa: po pierwsze, życzenia nie mają wartości logicznej (no, prawnik powinien wiedzieć, co to, choć ostatnio słyszałam, że tak naprawdę, to jesteście jak magowie Sapkowskiego :P), po drugie, nawet, gdyby miały, to zdanie fałszywe nie jest logicznie błędne, tylko po prostu fałszywe. Błędem logicznym można nazwać np. posłużenie się niededukcyjnym schematem, ale nie wygłoszenie fałszywego zdania.
żona wysłała mnie wraz z dwójką pociech z samobójczą misją na plac zabaw
Wysłała w misję.
działania bitewne werbalizują się
że co
Nieskończona tyrada bezsensownych wyliczanek, będących tworem mózgów spranych od telewizji na żądanie, zdawała się nie ustawać.
https://wsjp.pl/haslo/podglad/114990/tyrada ? "Nieskończona" i "zdawała się nie ustawać" to w tym kontekście to samo. "Będących" unikaj.
Wtedy, kątem oka dostrzegłem JĄ.
Wtręt: Wtedy, kątem oka, dostrzegłem JĄ.
Najnowsza odmiana chomika, niezależnie od przyczyny śmierci, odradza się następnego dnia.
Nawet zjedzony przez kotka? XD
Wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że mogę mieć do czynienia z bytem pozaziemskim. Pomyślcie sami, kto normalny zakłada dżinsy w lipcu?
XD Gooooooooood :)
po prostu rozmyślam, że musi być pani niezwykle gorąco w spodniach.
Może: rozmyślam nad tym, jak gorąco jest pani w tych spodniach.
przepuszcza doskonale powietrze
Szyk: doskonale przepuszcza powietrze.
Jednego dnia, niby od niechcenia, postanowiłem zagaić rozmowę z dostarczycielem.
Od niechcenia postanowiłem, czy od niechcenia zagaić?
także i dla was musi to być uciążliwe
Że dla was także jest to uciążliwe.
Jaką znowu, sąsiadką?
Co to za przecinek? A kysz!
– Ściszyłem głos.
– Ale skąd pewność, że ona rzeczywiście jest kanibalem? – zapytał drżącym głosem.
Powtórzony "głos", "rzeczywiście" można wyciąć jako redundantne (:P), pierwsze didascale dałabym w osobnej linii (bez myślnika).
A poza tym, jestem przekonany
Bez przecinka.
kurier zasiał mi ziarno
Zasiał we mnie ziarno (idiom).
– Nie oglądasz telewizji?! – Zignorowałem niespodziewane przejście na „ty”, ponieważ jak zahipnotyzowany patrzyłem, jak kurier w panice wyciągnął z kieszeni dziwnie wyglądający telefon, wysunął antenę (takie jeszcze produkują?), a następnie wybrał numer i powiedział dwa, znaczące, wyrazy.
C.t. i to po trzykroć przeklęte słowo, którego nie powtórzę: – Nie oglądasz telewizji?! – Nie zareagowałem na „tykanie”, ponieważ jak zahipnotyzowany patrzyłem, jak kurier w panice wyciąga z kieszeni dziwaczny telefon, wysuwa antenę (jeszcze takie produkują?), a następnie wybiera numer i wymawia dwa znaczące wyrazy.
Od jak dawna mnie obserwowali? Dlaczego w ogóle mnie obserwowali?
C.t.: Od jak dawna mnie obserwują? Dlaczego w ogóle mnie obserwują?
Muszę pozostawić po
Może: zostawić?
Dzwonek się ponowił.
Yyyy… nie. https://sjp.pwn.pl/sjp/ponowic-sie;2504572.html
Nie zamierzałem zrealizować polecenia, miast tego wypełniałem kartkę treścią.
Nie przesadzasz z tym "miast"?
Tą samą, którą możecie właśnie czytać.
Gdybyśmy jej nie czytali, to… no, nie czytalibyśmy. Tą samą, którą właśnie czytacie.
to nie są optymalne warunki do pisania.
Seeerrio? :P
Pomimo oszołomienia usłyszałem słowa.
Hmm?
Jej wzrok spoczął
Spojrzenie!
Przetarła ze zdumienia oczy, po czym odczytała je na głos:
Mmmm. Odczytała oczy?
– Tu spoczywa Wojciech Kowalski, ostatni obywatel Polski bez subskrypcji Netflixa. Myślał samodzielnie. Tylko po co?
I W KONKURSIE NIE MOŻNA BYŁO TAK NAPISAĆ???1 Ożeżtyukrytytalencie, ty. Jeden taki owaki. Huncwocie, ty. No. Bardzo porządny, po dickowsku (choroba, teraz już nie wiem, czy to ma być dużą, czy małą literą, whatever) humorystyczny i dobrze wchodzący kawałek. Foch. Na konkurs, to się nie postarałeś. Foch!
Może jednak kupić telewizor i zasubskrybować którąś z pralek mózgów? Bo skończyć przedwcześnie jak autor testamentu to bym nie chciał. :-)
I już wiem, dlaczego tatko nie potrafi tego wyłączyć…
Odkrywczy nie, ale warto czasem wspominać o tym, jak to wszelkiej maści media robią nam papkę z mózgów :P
Nieodkrywczość nie jest wadą. Pewne rzeczy należy powtarzać (ale tak, żeby się nie znudziły).
media złe: demonizowanie drukowanych książek → demonizowanie gazet → demonizowanie TV → demonizowanie streamingu
Oj, nie wiem, czy to o media chodzi…
gdzie główny złoczyńca na słowa ,,Obawiam się, że ma pan urojenia” odpowiada: ,,Czyżby? Radzę się raczej obawiać, że ich nie mam”…
Zgrabne. Oooj, zgrabne…
Stanowią natomiast potężne narzędzie w rękach władzy (czy tam innych grup wpływów), więc bezrefleksyjne łykanie wszelkich treści (a niestety są ludzie, którzy tak funkcjonują) może skończyć się źle.
Wynikanie przeprowadziłabym odwrotnie. Tj. dlatego, że łykają wszystko jak gęś kluski, można z nimi zrobić, co się chce. "Samodzielnie myśleć potrafi bardzo niewielu, ale poglądy pragną mieć wszyscy."
ale w ogóle nie mam telewizora i świetnie mi z tym
Jak to czasem dobrze mieszkać samej…
To ważna cecha, która niestety zaczyna wymierać w społeczeństwie. Historia pokazała, że brak samodzielnego myślenia i zupełne powierzenie się władzy (jaka by nie była), prowadzi do katastrofy.
… nie. Większość ludzi nie myśli samodzielnie, nie chce myśleć samodzielnie, a gdyby spróbowała, to dopiero doprowadzi do katastrofy. Ale katastrofa i tak przyjdzie, tak, że…
A jak jeszcze ta "rozrywka" zaczyna kształtować światopogląd mas to już w ogóle robi się nieciekawie…
Szczęściem (w nieszczęściu), jak pokazują wyniki finansowe Disneya, ta rozrywka nie kształtuje światopoglądu mas.
Taki apel, czy tam protest song mi wyszedł:)
Dajcie mu gitarę!
Z punktu widzenia czytelnika nie mającego subskrypcji Netflixa: może autor próbuje mnie pochwalić za samodzielne myślenie
Przed Netflixem ludzie też nie myśleli. Patrz wyżej. Niestety, to, że hasło "wszystko badajcie!" przyświeca naszej cywilizacji, jest zarazem jej największą siłą i największą słabością.
Paradoksalnie, w realnym świecie samodzielne myślenie potrafi prowadzić do daleko bardziej przerażających wniosków…
Nie wiem, co w tym paradoksalnego.
Posiadanie subskrypcji Netflixa (czy jakiejkolwiek innej platformy) jest bez znaczenia dopóty, dopóki oglądane treści traktujemy jako rozrywkę, a nie platformę do kształtowania naszego światopoglądu.
I tu jest pies pogrzebany, bo nie chodzi o Netflix czy śmetrix, tylko o formację aksjologiczną delikwenta.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Cześć, Tarnino! :)
Jak widać poprawianiu tekstu nie ma końca :P Dziękuję za wskazanie palcem niedociągnięć, znakomitą większość poprawiłem zgodnie z Twoimi sugestiami, poza:
Problem logiczny – skoro go nie było, to jak może zasługiwać (albo nie zasługiwać) na cokolwiek? Oczywiście, dopuszczam możliwość, że bohater jest wariatem.
Bohater nie tyle jest wariatem, co na tym etapie jego paranoja osiągnęła apogeum :P Taka niepoprawność pasuje mi do sytuacji, w jakiej się znalazł :)
Nie jestem pewna, czy wiosny mogą stukać.
To jest mowa potoczna, ale ponownie – pasuje mi do sytuacji i stanu narratora.
Jak my wszyscy, nie?
Oczywiście, ale… jw. :P
Nie dam głowy za tę metaforę.
A ja dałbym za nią aplikantowi rękę uciąć… :P Dopuszczam oczywiście możliwość, że by później nie miał ręki…
W sumie – po co to "zresztą"?
Mam wrażenie, że z tym dodatkiem fragment czyta się nieco płynniej.
Nawet zjedzony przez kotka? XD
Cholera wie, możliwe, że zadziałała tutaj potęga marketingu… :P
Szyk: doskonale przepuszcza powietrze.
Normalnie bym to poprawił, ale zwróć uwagę, że to dialog, a sąsiadka jest domniemaną kosmitką, więc odwrócony szyk zdania zastosowałem celowo :)
Nie przesadzasz z tym "miast"?
Oj tam, pozwól narratorowi na odrobinę “patosu” w ostatnich chwilach życia… :)
Seeerrio? :P
Ano :P
I W KONKURSIE NIE MOŻNA BYŁO TAK NAPISAĆ???1 Ożeżtyukrytytalencie, ty. Jeden taki owaki. Huncwocie, ty. No. Bardzo porządny, po dickowsku (choroba, teraz już nie wiem, czy to ma być dużą, czy małą literą, whatever) humorystyczny i dobrze wchodzący kawałek. Foch. Na konkurs, to się nie postarałeś. Foch!
:D Zrobiłaś mi dzień tym komentarzem. I to z dwóch powodów! :) Po pierwsze, jest mi niezmiernie miło, że tekst wywołał u Ciebie tak pozytywne emocje :)
Po drugie, pisząc “Rozkładające się wesele” bardzo się starałem! Betujący mogą poświadczyć :D Nic nie poradzę, że ze wszystkich czytelników, to akurat Szanowne Jury nie poznało się na przedstawionej historii… :P
Większość ludzi nie myśli samodzielnie, nie chce myśleć samodzielnie
A jednocześnie wyobrażenie na swój temat mają dokładnie odwrotne…
Dajcie mu gitarę!
Nie ma takiej potrzeby :P
Szczęściem (w nieszczęściu), jak pokazują wyniki finansowe Disneya, ta rozrywka nie kształtuje światopoglądu mas.
Słabe wyniki finansowe są pokłosiem tego, że Disney w ostatnim czasie dokonuje rytualnej masakry wszystkich uznanych IP.
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Bohater nie tyle jest wariatem, co na tym etapie jego paranoja osiągnęła apogeum :P Taka niepoprawność pasuje mi do sytuacji, w jakiej się znalazł :)
A, no, to w porządku. "Jest wariatem" to użyteczny skrót myślowy :)
A ja dałbym za nią aplikantowi rękę uciąć… :P Dopuszczam oczywiście możliwość, że by później nie miał ręki…
Tja, aplikantowi zawsze :D
Cholera wie, możliwe, że zadziałała tutaj potęga marketingu… :P
Ale wyobraź sobie tego chomika wyłażącego z kotka a'la Obcy…
Normalnie bym to poprawił, ale zwróć uwagę, że to dialog, a sąsiadka jest domniemaną kosmitką, więc odwrócony szyk zdania zastosowałem celowo :)
A, znaczy, zdradziła się?
Oj tam, pozwól narratorowi na odrobinę “patosu” w ostatnich chwilach życia… :)
Ostatnie chwile życia są przereklamowane :P
Po pierwsze, jest mi niezmiernie miło, że tekst wywołał u Ciebie tak pozytywne emocje :)
Huncwot!
Po drugie, pisząc “Rozkładające się wesele” bardzo się starałem!
Akurat :P
A jednocześnie wyobrażenie na swój temat mają dokładnie odwrotne…
Ano, właśnie.
Nie ma takiej potrzeby :P
XD
Słabe wyniki finansowe są pokłosiem tego, że Disney w ostatnim czasie dokonuje rytualnej masakry wszystkich uznanych IP.
Yup.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Ale wyobraź sobie tego chomika wyłażącego z kotka a'la Obcy…
Była taka scena w filmie Kosmiczne Jaja, gdzie w barze z gościa wyszedł Obcy, a następnie zaczął tańczyć i śpiewać. W innym opowiadaniu popełniłem też Chomika-Cthulu, więc jak zbierzemy to wszystko w jedną całość…. :P
A, znaczy, zdradziła się?
Si :)
Ostatnie chwile życia są przereklamowane :P
Owszem, ale narrator tego tak nie odbierał :P
Huncwot!
Akurat :P
:D
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Była taka scena w filmie Kosmiczne Jaja, gdzie w barze z gościa wyszedł Obcy, a następnie zaczął tańczyć i śpiewać.
Widziałam, pamiętam :P (Huncwot! XD)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Huncwot! XD
Ech, i tylko te wyzwiska… xD
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
No to jest absurd, który mi się podoba – z humorem, jakimś tam pokrętnym sensem i wciągający czytelnika bez reszty. Bardzo mi się podobało.
Cześć, Zygfrydzie! Dziękuję za odwiedziny i bardzo miły komentarz :) Cieszę się, że opowiadanie bardzo Ci się podobało :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Bardzo fajne. Podoba mi się zmiana kierunków, w jakich zmierza akcja-narracja. Zakończenie też dobre – zamiast zdemaskowania wizji paranoika, gorzka refleksja na temat naszej rzeczywistości. Poczucie humoru też w moim guście, już to zdanie mnie rozwaliło: “Wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że mogę mieć do czynienia z bytem pozaziemskim. Pomyślcie sami, kto normalny zakłada dżinsy w lipcu?”. Połączenie żartu z krytyką społeczną – mój ulubiony gatunek.
Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/
Cześć, Marcinie_Maksymilianie! ;)
Serdeczne dzięki za wizytę oraz miły komentarz :) Widzę też, że jesteś kolejnym fanem żartu o dżinsach w lipcu ;)
Pozdrawiam! :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
fanem żartu o dżinsach w lipcu ;)
… żartu? XD
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
… żartu? XD
Przecież powszechnie wiadomo, że nawet byt pozaziemski by się tak nie ubrał… ^^
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
To ja już nie wiem, kim jestem – cały rok jeżdżę do roboty w dżinsach. Myślałam, że jestem Wolkanką, ale najwidoczniej też nie. :-( <kryzys tożsamości>
Babska logika rządzi!
To ja już nie wiem, kim jestem – cały rok jeżdżę do roboty w dżinsach. Myślałam, że jestem Wolkanką, ale najwidoczniej też nie. :-( <kryzys tożsamości
Zawsze możesz być buntowniczką… :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Za stara jestem… ;-)
Babska logika rządzi!
Phi, wymówki!… :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Teoretycznie… Można kombinować, że jak ktoś jest n razy nastolatkiem, to może zostać n-krotnym buntownikiem. :-D
Babska logika rządzi!
Teoretycznie… Można kombinować, że jak ktoś jest n razy nastolatkiem, to może zostać n-krotnym buntownikiem. :-D
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Przecież powszechnie wiadomo, że nawet byt pozaziemski by się tak nie ubrał… ^^
Byty pozaziemskie ubierają się tak:
Zawsze możesz być buntowniczką… :)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Zdanie o dżinsach było świetne, ale zapomniałem dodać, że to tytuł mnie już załatwił ;)
Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/
Cześć!
Z jednej strony rozbawiło, z drugiej chyba nie do końca zrozumiałem i początkowo nie wiedziałem, co to dorzucić. Napisane sprawnie, z humorem i dystansem. Udana perspektywa rodzica, który utknął w Morzu Czerwonym placu zabaw. Tekst o spodniach oraz niektóre dedukcje bohatera przednie, choć trochę samcze. Fantazje rozpaczy nad niełatwym dla facetów okresem w życiu.
Natomiast cała intryga jakoś do mnie nie przemówiła, bo nie za bardzo korelowała się ze światem, w którym żyję/żyłem. Sam nie mam w domu telewizji, podobnie jak spora część znajomych w podobnym wieku, miewam VODy, czasem oglądam coś na telefonie, ale to tylko kawałek świata, nie jego sedno. Czy wszyscy dziś żyją Netfliksem? Czy kultura masowa coś komuś narzuca? Imho nie, starsi oglądają klasyczną telewizję, a w szkole królują telefony i świat szybkich emocji, każde pokolenie ma swoje bańki i kanały, ułatwiające konfrontację z rzeczywistością. Tak to już reptilianie zaplanowali ;-)
Wielu rodziców, zwłaszcza mniejszych dzieci traktuje strumień treści jako odskocznię (bo jest dostępne natychmiast, nie wymaga myślenia i porusza inne kwestie, niż bieżące ogarnianie potomstwa). Co w tym złego (w sensie widzę zagrożenia, ale jakie mam prawo komuś tego zabraniać)? Czy to na nas wpływa? Tak, zdecydowanie, ale mamy wybór, co wpuszczamy do głowy, nie mamy jednej odgórnie zaplanowanej drogi i wiąże się to z pewnym ryzykiem: ponoszeniem odpowiedzialności za siebie samych i własne czyny. Czy to jest forma zniewolenia? Tak, ale najuczciwsza, o jakiej słyszałem (i chyba najmniej ograniczająca, jeżeli mówimy o wolnej woli). Bo jeśli nie to, to co? Jakaś cenzura?
Pozdrawiam!
„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski
Hej, Krarze!
Czyli, jak rozumiem będzie to przemyślany komentarz ;) W takim układzie, czekam ;)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Wyłączył telewizor, włączył myślenie. I źle skończył:-( R.I.P
Hej, Pusia! Dzięki za wizytę i komentarz :)
( R.I.P
Amen :D
Krarze, przepraszam, ale zupełnie przeoczyłem Twój komentarz (tzn. jego wersję po edycji).
Tekst o spodniach oraz niektóre dedukcje bohatera przednie, choć trochę samcze
Bo narrator jest mężczyzną z krwi i kości :P
Natomiast cała intryga jakoś do mnie nie przemówiła, bo nie za bardzo korelowała się ze światem, w którym żyję/żyłem. Sam nie mam w domu telewizji, podobnie jak spora część znajomych w podobnym wieku, miewam VODy, czasem oglądam coś na telefonie, ale to tylko kawałek świata, nie jego sedno.
I tu jest pies pogrzebany, sygnalizowany przeze mnie wpływ mediów na postrzeganie świata w mniejszym stopniu dotyczy osób, które z tymi mediami mają kontakt wyłącznie sporadyczny.
Czy kultura masowa coś komuś narzuca?
Ależ narzuca, narzuca :) Zwróć uwagę na nieszczęsną poprawność polityczną czy tzw, “mowę nienawiści”. W znacznym stopniu to właśnie media narzucają, co można mówić w przestrzeni publicznej, a czego nie…
Dziękuję za komentarz!
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Ależ narzuca, narzuca :) Zwróć uwagę na nieszczęsną poprawność polityczną czy tzw, “mowę nienawiści”. W znacznym stopniu to właśnie media narzucają, co można mówić w przestrzeni publicznej, a czego nie…
SJP PWN:
poprawność polityczna «unikanie wypowiedzi lub działań, które mogłyby urazić jakąś mniejszość, np. etniczną, religijną lub seksualną»
Według mnie unikanie wypowiedzi lub działań, które mogłyby urazić jakąś mniejszość, np. etniczną, religijną lub seksualną nie jest “nieszczęsne”, tylko jest kwestią kultury osobistej.
Oczywiście potocznie zaczęto traktować ją jako nowomowę, sposób wypowiedzi, który jest narzucany innym, coś co wypada mówić, a czego nie wypada. W tym sensie poprawnością polityczną jest ciągłe krytykowanie “poprawności politycznej”.
A mowa nienawiści nie jest “tzw”, istnieje naprawdę i wyrządza bardzo wiele krzywdy.
Może źle się wyraziłem. Dyskryminowanie innych w jakiejkolwiek formie jest zachowaniem niewłaściwym.
Problem polega na tym, że aktualnie pod płaszczykiem poprawności politycznej czy walki z mową nienawiści w rzeczywistości prowadzi się indoktrynację, czy też ogranicza wolność słowa. A tu już niebezpieczne.
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
aktualnie pod płaszczykiem poprawności politycznej
Mam wrażenie, że teraz zwrotu “poprawność polityczna”, używa się tylko w negatywnym kontekście, więc nikt się nim nie posługuje, by cokolwiek przykryć. Byłoby to nieefektywne i zaraz obśmiane.
Używanie czegokolwiek, by ograniczyć wolność słowa też nie jest w porządku. Ale mogę spokojnie zrewanżować się stwierdzeniem, że pod płaszczykiem obrony wolności słowa szerzy się mowę nienawiści i indoktrynuje się.
Generalnie myślę, że możemy spokojnie osiągnąć kompromis poprzez stwierdzenie, że wiele pojęć funkcjonujących w przestrzeni publicznej na przełomie lat uległo wypaczeniu i aktualnie nie mają nic wspólnego (ewentualnie niewiele) z oryginalnym znaczeniem (przeznaczeniem) :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
I nie zdążyłam podyskutować.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Oj tam, cezary_cezary, zawsze można się jeszcze pokłócić, kto się bardziej do tego wypaczania przyczynia. Ale to żart. Żeby nie było, że ja taki kłótliwy jestem.
Tarnino, to dzięki kompromisowej postawie cezarego_cezarego. Ja nie jestem temu winien.
Wiecie, mniej więcej połowa mojej aktywności zawodowej polega na dyskusjach i kłótniach, więc po godzinach mi się zwyczajnie nie chce ;)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Jasna sprawa.
Wiecie, mniej więcej połowa mojej aktywności zawodowej polega na dyskusjach i kłótniach
i które, domyślam się, powinny zakończyć się kompromisem.
i które, domyślam się, powinny zakończyć się kompromisem.
Różnie bywa… :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Wiecie, mniej więcej połowa mojej aktywności zawodowej polega na dyskusjach i kłótniach, więc po godzinach mi się zwyczajnie nie chce ;)
Jasne, mnie się też nie chce liczyć po godzinach XD
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Przyjemne :)
Przynoszę radość :)
Przyjemne :)
A dziękuję, Anet :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Podobało mi się ale czy nie za długie jak na szorta? A tak ogólnie to jestem fanką twoich tytułów.
Cześć, Nova! Dzięki za wizytę, bardzo mi miło, że tekst Ci się podobał ;)
ale czy nie za długie jak na szorta?\
Jest poniżej 10k znaków, więc szort :)
A tak ogólnie to jestem fanką twoich tytułów.
Bardzo mi miło :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"