
Sabrina przypatrywała się jak co dzień swojej sukni ślubnej i dodatkom, które leżały na stole, a które planowała założyć na wesele z Donaldem. Bardzo go kochała, za kilka dni pobiorą się i rozpoczną wspólne nowe życie. Z rozmyślań wyrwały ją nagłe lekkie drgania, które wstrząsnęły statkiem kosmicznym. Co się stało?
Na jednostce Junona włączył się alarm, żołnierze ochrony w pośpiechu pobiegli do zbrojowni po broń i wkrótce byli gotowi do walki. Skaner pokładowy wskazał intruzów na trzecim i drugim poziomie, pierwszy był ekranowany, ale skoro piraci dostali się już na pokład, mogli tam zajść. Do starcia z wrogiem jednak nie doszło, bo kapitan Junony wydał rozkaz poddania się.
Napastnicy rozeszli się po całym zdobytym statku kosmicznym, część z nich zajęła się plądrowaniem jednostki, inni rozbrajali żołnierzy, chodzili od kajuty do kajuty i wyprowadzali jeńców. Później zaczęto transportować towary i ludzi na Zemstę Królowej Anny, fregatę pirata Czarnobrodego uzbrojoną w czterdzieści armat fotonowych, której załoga dokonała abordażu Junony. Wkrótce nieprzyjacielski desant skończył rabować zdobyty galeon, wrócił na swój okręt, statek Junona został zniszczony przez salwę kul fotonowych wystrzelonych przez piratów.
Donald, pierwszy oficer na brygu Śmiałek, skończył służbę i poszedł do kajuty. Włączył galaktyczny smartfon, żeby pogawędzić z narzeczoną. Po kilku próbach odłożył urządzenie, pomyślał, że burze magnetyczne zakłócają połączenie i poszedł spać. Następnego dnia udał się na mostek dowodzenia okrętu i rozpoczął służbę, po chwili zjawił się też kapitan Roger.
– Cześć Donald.
– Cześć – odpowiedział pierwszy oficer i zaniepokoił się wyrazem twarzy dowódcy. – Czy coś się stało?
– Chyba nie popijemy na twoim weselu. Statek Junona został zniszczony przez okręt kapitana Czarnobrodego. – Przełożony nie patrzył w oczy młodego żołnierza.
– Co?! – krzyknął marynarz floty kosmicznej.
– Może twoja narzeczona ocalała, ten łotr zabiera nie tylko ładunki przejmowanych statków, ale też ludzi, żeby ich później sprzedać jako niewolników – kapitan próbował pocieszyć kolegę.
Kosmiczny wojak chwilę milczał, potem się uspokoił i zapytał: – Czy to pewna wiadomość?
– Niestety tak. Może chcesz urlop? – Roger wyglądał na zatroskanego.
– Nie, nie chcę. Ale pewnie poproszę o przeniesienie do eskadry poszukującej tego rabusia – powiedział po chwili podwładny.
– Jeżeli o to chodzi, to nasz okręt wojenny został skierowany do rejonu galaktyki, gdzie łupi statki Czarnobrody.
– Kiedy wyruszamy?
– Już tam lecimy – powiedział głównodowodzący i odwrócił się w stronę urządzeń mostka okrętu, dając tym samym sygnał, że rozmowa się zakończyła.
Donald zajął się obowiązkami.
Bryg Śmiałek leciał z prędkością nadświetlną, mijając kolejne gwiazdy i planety, wokół krążyły ich satelity naturalne i sztuczne, czasem widać było kometę. Ciała niebieskie znajdujące się w dużej odległości, widoczne na ekranie wyświetlacza umieszczonego na mostku dowodzenia okrętu, jaśniały jako świetliste punkciki. Niekiedy przelatywał obok jakiś statek kosmiczny, sunęły w mniejszej lub większej odległości jednostki pasażerskie, transportowe, wycieczkowe lub wojskowe. Strefa Nowych Karaibów była ważnym rejonem galaktyki ze względu na przebiegające przez nią szlaki handlowe. Donald wysyłał sygnały do mijanych jednostek, co jakiś czas sprawdzał kurs Śmiałka, wprowadzając drobne korekty. Radarem i nadajnikiem zajmował się inny z oficerów przebywających na mostku. Kiedy zajęty pracą zastępca kapitana chciał udać się na kawę do messy oficerskiej, poczuł wibrację w kieszeni munduru. Odebrał, nerwowo wyciągając telefon galaktyczny i usłyszał głos Sabriny.
– Halo, Donald? – Młodzieniec usłyszał szept narzeczonej.
– Tak, to ja. Co się z tobą dzieje? – powiedział z ulgą kosmiczny marynarz.
– Ktoś napadł na nasz statek, wszystkich piraci zabrali na inny, siedzimy w ciemnościach w jakimś wielkim pomieszczeniu – zaszlochała dziewczyna.
– Nie martw się, wiem, kto cię porwał, odbijemy was – powiedział Donald, chcąc uspokoić ukochaną.
– Co z naszym weselem, tyle przygotowań, suknia ślubna została na Junonie – rozpaczała dziewczyna.
– Pobierzemy się, dorwę tego łotra, a ciebie uwolnię – powiedział jej narzeczony, chcąc podnieść na duchu młodą kobietę.
– Wiem. Ktoś idzie, muszę kończyć. – Połączenie urwało się.
Nogi ugięły się pod Donaldem i padł na fotel. Sabrina żyje, wielkie dzięki Najwyższemu, ale co teraz robić? Jeżeli nie odszukają pirackiego okrętu…
– Sygnał SOS od statku handlowego Samanta – wykrzyknął oficer towarzyszący żołnierzowi.
– Co przekazują? – Ważny członek załogi zerwał się z fotela.
– Piraci, dowodzeni przez Czarnobrodego, atakują ich galeon. Podali swoje współrzędne – kontynuował raport kompan Donalda.
– To niedaleko! Nawrót w lewo i pełna moc! – wykrzyknął pierwszy oficer.
– Nie ty jesteś kapitanem. Niech on podejmie decyzję – sprzeciwił się marynarz obsługujący galaktyczny nadajnik i radar.
– Jestem wyższy stopniem. Ruszaj, a ja powiadomię dowódcę – skłamał Donald.
– Jak chcesz, ale to może się źle dla nas obu skończyć. – Kolega młodzieńca nie był przekonany, ale wypełnił polecenie towarzysza.
Śmiałek skręcił, a potem ostro przyśpieszył dzięki uruchomionym dopalaczom. Na mostek dowodzenia okrętu wbiegł wściekły Roger.
– Durniu, co ty zrobiłeś? Aresztuję cię! – Kapitan kipiał ze złości. – Samym Śmiałkiem chcesz zwyciężyć Zemstę Królowej Anny?
– Pokonamy złoczyńców – odpowiedział z przekonaniem Donald.
– Przepraszam sir, to nie Czarnobrody – wtrącił się oficer przebywający z winnym niesubordynacji kosmicznym matrosem.
– Na razie ci się upiekło, kolego, ale jeszcze się policzymy – skwitował marynarz najwyższy rangą. – Działa fotonowe uzbroić w kule. Rozniesiemy ich na strzępy.
– W kule? Jeńcy z rozbitego statku zginą wraz z piratami, użyjmy pocisków łańcuchowych, aby ich spowolnić i dokonajmy abordażu – powiedział radiotelegrafista.
– Ja tu jestem pierwszy po Bogu. Wykonać – rozkazał kapitan. – Donald do aresztu.
Żołnierze przybyli na mostek dowodzenia okrętu chwycili pierwszego oficera i wyprowadzili.
Śmiałek zbliżał się szybko do jednostki piratów. Z przodu osłona anihilacyjna od czasu do czasu trafiała na pyłki kosmiczne i większe odłamki, dlatego przed dziobem okrętu pojawiały się czerwone rozbłyski. Żagle silnikowe pracowały na pełnych obrotach, jednak wkrótce bryg zaczął zwalniać, aby osiągnąć prędkość manewrową. Zupełnie zaskoczyli piracki okręt, który dryfował obok zniszczonego statku handlowego. Wokół unosiły się szczątki pokonanej jednostki i szalupy ratunkowe z rozbitkami. Piraci zajęci byli przerzutem towarów, które zniszczony galeon holował za sobą. Dopiero w ostatniej chwili kosmiczni rabusie zorientowali się, że mają towarzystwo. Zanim Śmiałek zbliżył się na odległość strzału do wroga, piraci uruchomili żagle silnikowe i skierowali armaty fotonowe w stronę nadlatującego brygu.
Wrogie jednostki wystrzeliły prawie jednocześnie. Kule fotonowe uderzyły w oba okręty, jednak Śmiałek został jedynie lekko uszkodzony, okręt piracki pokryły natomiast jasne wybuchy, po kolejnej salwie złoczyńcy skręcili i rzucili się do ucieczki. I pewnie zdołaliby uciec, bo piraci włączyli dopalacze, ale w ostatniej chwili dosięgła ich trzecia salwa ze Śmiałka, również kul fotonowych. Wroga jednostka eksplodowała i rozpadła się na dwie części, potem wśród jasnych rozbłysków na mniejsze kawałki. Na mostku dowodzenia Śmiałka zapanowała radość.
– Wykończyliśmy ich – zaśmiał się kapitan. – Ale prawie zwiali, bo Donald zużył dopalacze.
– Co z nim zrobić? – zapytał jeden z marynarzy.
– Niech posiedzi w areszcie trzy dni, potem możecie go wypuścić. – Roger miał dobry humor.
– Rozkaz – odpowiedział kapral i opuścił mostek.
Narzeczony Sabriny przesiedział trzy dni w anclu, potem wyszedł na wolność. Oddano mu galaktyczny smartfon i zauważył, że narzeczona dzwoniła do niego sześć razy, potem wysłała dziesięć smsów, w ostatnim podała aktualne położenie Zemsty Królowej Anny. Wiadomość tekstowa była sprzed trzech godzin, kończyła się słowami: ,,Nie pytaj, jak je zdobyłam’’. Donald poszedł do kapitana.
– Kapitanie, jestem w posiadaniu współrzędnych fregaty Czarnobrodego sprzed trzech godzin – zameldował przełożonemu marynarz floty.
– Dobrze, podaj – odparł Roger.
– Przekażę je, jak obieca pan, że przeprowadzimy abordaż Zemsty Królowej Anny. – Donald nie bawił się w ceregiele.
– A jak znów każę cię zamknąć w areszcie? – zakpił dowódca.
– Kapitanie, mam w głębokim poważaniu nagrodę za pirata i komu przypadnie chwała z jego pokonania, chcę tylko odzyskać Sabrinę żywą – zdobył się na szczerość młody żołnierz.
– Złota Gwiazda Federacji, jeszcze nie mam takiego odznaczenia – rozmarzył się Roger.
– To jak będzie? – spytał pierwszy oficer.
– Zdobędziemy jego okręt, ale uderzymy w grupie trzech jednostek bojowych. A ja pierwszy zatańczę z panną młodą na twoim weselu – zaśmiał się głównodowodzący, któremu przeszła już złość na przyjaciela.
– Dziękuję, kapitanie – powiedział Donald i również się zaśmiał, ale jakoś nieszczerze.
Następnego dnia grupa złożona z trzech brygów, zbliżała się do portu kosmicznego, gdzie zacumował okręt Czarnobrodego. Każda z jednostek eskadry miała dziesięć armat i grupę szturmową na pokładzie. Kapitan Roger miał nadzieję, że zaskoczy byłego korsarza, jednak latarnia galaktyczna ostrzegła piratów, widocznie mieli tam szpiega. Było już jednak za późno, by uciec, dlatego Zemsta Królowej Anny wyruszyła, żeby walczyć, a nie była wcale bez szans w nadchodzącym starciu. Dzięki lunecie temporalnej Roger wiedział, że celem kosmicznych rabusiów jest zniszczenie okrętów jego eskadry, załadowali bowiem kule fotonowe do armat, nie zaś pociski łańcuchowe, które niszczyły żagle silnikowe, ani szrapnele jonowe, które zabiłyby załogę wrogiego okrętu. Tym razem dowódca postanowił przejąć Zemstę Królowej Anny, dlatego zostało mu jedynie zmniejszyć za pomocą pocisków łańcuchowych moc żagli silnikowych wrogiej jednostki, zarzucić haki grawitacyjne i zdobyć abordażem piracką fregatę. Nie zdecydował się nawet użyć szrapneli jonowych, bał się o przyszłą żonę przyjaciela, poza tym za żywego Czarnobrodego wyznaczono wyższą nagrodę.
Trzy brygi leciały jeden za drugim w stronę Zemsty Królowej Anny, kadłuby okrętów, zrobionych z najtrwalszych materiałów w galaktyce, lśniły lekko w blasku pobliskiej gwiazdy, jednak przy pirackiej fregacie wyglądały jak trzy karzełki w walce z osiłkiem. Wkrótce z armat wyprysły promienie fotonów i grawitonów, okręty po oddanej salwie zawróciły, aby znów zbliżyć się na odległość strzału. Po kolejnych trafieniach Łokietek eksplodował i zamienił w wielką ognistą kulę, natomiast Śmiałek i Watażka rozdzieliły się i usiłowały chwycić jednostkę kosmicznych rabusiów z dwóch stron za pomocą haków grawitacyjnych. Udało się to jedynie Śmiałkowi, piraci zastosowali bowiem szrapnele jonowe, pech chciał, że zabiły obsługę mostka dowodzenia Watażki.
Oba okręty wojenne, które jeszcze ze sobą walczyły, leciały z niewielką prędkością obok siebie sczepione hakami grawitacyjnymi. Donald, wraz z grupą szturmową, teleportował się na Zemstę Królowej Anny. W korytarzach pirackiej fregaty toczono zacięte walki. Pierwszy oficer Śmiałka z pięcioma innymi marynarzami podążał w stronę zakładników. Wiedzieli, gdzie są przetrzymywani, bo Sabrina przesłała w wiadomości tekstowej swoje położenie wewnątrz okrętu. Poza tym włączyła sygnał namierzania galaktycznego telefonu, którego piraci nie odkryli. Wkrótce marynarze dotarli do drzwi kajuty, nagle jeden z nich upadł trafiony laserem, w jego piersi widniała wielka krwawa dziura. Donald odwrócił się błyskawicznie i z lufy jego broni wystrzelił promień światła, ugodzony śmiertelnie pociskiem przeciwnik upadł na podłogę, drugi natomiast uciekł. Młodzieniec otworzył drzwi i wszedł do środka wielkiego pomieszczenia, wewnątrz zobaczył wystraszone twarze kilkuset więźniów, wkrótce jednak dostrzegł swoją pannę, podbiegł do niej i przytulił.
Wszyscy piraci zginęli, żaden się nie poddał. Powszechnie wiadomo było, jakie kary grożą schwytanemu rabusiowi kosmicznemu. Poległ też Czarnobrody, co zasmuciło nieco Rogera, ale tylko trochę, czekały na niego przecież Złota Gwiazda Galaktyki i duża nagroda, poza tym miał pierwszy zatańczyć z panną młodą na weselu. Region Nowych Karaibów stał się bez sławnego kosmicznego rabusia bardziej bezpieczną częścią galaktyki.
Wesele było huczne i trwało trzy dni i trzy noce, wzięło w nim udział trzystu gości. Kapitan zatańczył pierwszy z wybranką przyjaciela, drugiego dnia na skutek spożycia dużej ilości alkoholu stracił przytomność, trzeba go było wynieść z sali bankietowej. Ocknął się dopiero dnia czwartego, dzięki temu nie ominęły go poprawiny. Donald i Sabrina po zawarciu związku małżeńskiego zamieszkali razem, chociaż pierwszy oficer Śmiałka w domu był tylko gościem, ponieważ jego bryg wciąż patrolował region Nowych Karaibów. Po kilku latach młoda para miała już czwórkę dzieci, pierwsze czarnoskóre, drugie miało żółtą karnację i skośne oczy, trzecie przypominało Eskimosa, czwarte zaś, jak wszyscy twierdzili, było podobne do Donalda. Niedoświadczonego rodzica trochę niepokoił taki stan rzeczy, jednak żona wytłumaczyła mu, że w epoce globalizacji geny ludzkie się wymieszały i nie powinien się dziwić, że dzieci nie są podobne do siebie. I mimo częstych pytań, Donald nigdy nie dowiedział się, w jaki sposób Sabrina zdobyła współrzędne Zemsty Królowej Anny.
Przyznaję bez bicia, że w okolicy połowy tekstu miałem zamiar przerwać czytanie, lecz spostrzeżenie, jak dawno nie czytałem czegoś podobnego, powstrzymała mnie. Doczytałem i poczułem się rozbawiony. Nie ma złej drogi do mojej niebogi, nawet gdy ona przyprawia mu rogi…
Hej, AdamKB.
Miło mi że przeczytałeś opowiadanie. Tematyka podróży kosmicznych i kosmosu nie jest obecnie modna, ale czytając wiadomości dochodzę do wniosku, że wraz z rozpoczynającym się ponownie wyścigiem kosmicznym (tak przynajmniej uważam), powróci do łask. Chińska sonda wylądowała na ciemnej stronie Księżyca i powróciła z ładunkiem dwóch kilogramów próbek, kapsuła wielokrotnego użytku Boeinga, mimo wycieku helu, zadokowała szczęśliwie na stacji kosmicznej, odkryto nową planetę podobną do Ziemi, te wiadomości wychwyciłem w ciągu tygodnia.
Końcówka opowiadania miała rozbawić czytelnika, cieszę się, że mi się udało.
Dziękuję za komentarz i opinię o tekście.
Pozdrawiam. Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
lekkie gwałtowne drgania, ← ???
leciał z nadświetlną prędkością mijając wolno gwiazdy i planety, ← ???
ser ← chyba miało być sir
Może to skutek czytania wcześniej tekstu “Wielki Czarny by AI“, ale zaczynam podejrzewać, że trochę bezkrytycznie pomagałeś sobie AI-ką. Sorry. :)
Kiedyś był taki konkurs na opowiadanie antynaukowe, czy coś takiego, do takiej kategorii by to pasowało, szczególnie za to powolne mijanie gwiazd z prędkością nadświetlną
Przykro mi to mówić, Feniksie103, ale opis walk statków kosmicznych nie jest w stanie wykrzesać we mnie choćby krztyny zainteresowania, a tu, poza rzeczoną walką, niewiele się dzieje. Wyznaję więc, że Kosmicznych piratów przeczytałam bez entuzjazmu, zwłaszcza że wykonanie nie należy do najlepszych.
…po ponownej salwie złoczyńcy skręcili i rzucili do ucieczki. I pewnie udałoby im się uciec… → Co skręconego rzucili do ucieczki?
Proponuję: …po ponownej salwie złoczyńcy skręcili i rzucili się do ucieczki. I pewnie zdołaliby uciec…
…jednostka eksplodowała i rozpadła na dwie części… → …jednostka eksplodowała i rozpadła się na dwie części…
…kończyła się słowami ,,Nie pytaj, jak je zdobyłam’’. → Przed cytatem przydałby się dwukropek.
Proponuję: …kończyła się słowami: „Nie pytaj, jak je zdobyłam”.
…leciały z niską prędkością obok siebie szczepione hakami grawitacyjnymi. → Prędkość może wielka, duża, mała lub niewielka, ale chyba nie niska czy wysoka.
Przed jaką przypadłością chroni szczepienie hakami grawitacyjnymi???
A może miało być: …leciały z niewielką prędkością obok siebie, sczepione hakami grawitacyjnymi.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hej, Koala75.
Pewnie bym się wspomagał, ale nie wiem jak to zrobić. Program (edytor tekstu) podświetla błędy na czerwono, zaś złą interpunkcję na niebiesko, o innych sposobach nie słyszałem nawet.
Co do wyłapanych usterek:
lekkie gwałtowne drgania – niezręcznie to sformułowałem, zmienię na nagłe lekkie drgania.
leciał z nadświetlną prędkością, mijając wolno gwiazdy i planety – wszystko jest względne, jakby lecieli sto km/h, to wcale by nie mijali.
ser – rzeczywiście, powinno być sir.
Dziękuję za przeczytanie opowiadania i komentarz.
Pozdrawiam. Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
Hej, frekik.
Szkoda rzeczywiście, że tego opowiadania nie umieściłem jako konkursowe.
Wyjaśnię wolne mijanie gwiazd i galaktyk z nadświetlną prędkością. Z Ziemi do Słońca jest osiem minut z prędkością światła. Do Plutona mamy ok czterech godzin.. A do najbliższego układu planetarnego cztery lata świetlne. Czyli raczej długo się tam leci. Ale nie o to mi chodziło. Opisuję wyświetlacz umieszczony na mostku dowodzenia, gdzie jest podgląd na kosmos. Jeżeli gwiazdę mijamy w dużej od niej odległości, to raczej jej obraz będzie się przesuwał wolno na ekranie. Zresztą moim skromnym zdaniem, nie na ekranie też dalekie ciało niebieskie będziemy mijać wolno.
Zaznaczyłem, że jest to space opera, która koncentruje się na kosmicznych bitwach, cechuje międzygwiezdnym rozmachem i romantycznymi przygodami
Poza tym jest jeszcze dylatacja czasu, a to komplikuje sprawę jeszcze bardziej.
Dziękuję za komentarz i opinię.
Pozdrawiam, Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
Hej, regulatorzy.
Dziękuję za komentarz i wskazanie błędów, już je poprawiłem. Dobrze wiem, że każdego interesuje inna tematyka utworów, ja akurat lubię czytać książki o wojnach i bitwach. A jeżeli jeszcze w kosmosie, to więcej niż lubię:).
Pozdrawiam. Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
Teraz rozumiem, Feniksie. Skoro lubisz czytać o wojnach i bitwach, to nic dziwnego, że chętnie o nich piszesz. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Feniksie, sorry, poniosło mnie. Byłem świeżo po lekturze Wielkiego Czarnego by AI.
A jak się można wspomagać AI przy pisaniu, są jakieś specjalne programy do tego?:) Nie mówię, że będę używał, ale zawsze można sprawdzić, co to takiego.
audaces fortuna iuvat
Jestem zdenerwowana (nie pytajcie), nie mam nic do roboty (ekhm, klienci drodzy…), a w tytule są piraci. Chyba wiesz, co to oznacza. Łapanka skończona o godzinie 11:56 – błędy poprawione tymczasem uprzejmie proszę olać.
Sabrina przypatrywała się jak co dzień swojej sukni ślubnej i dodatkom, które leżały na stole, a które planowała założyć na wesele z Donaldem.
O-o, infodump. I – cóż, wyjścia za mąż nigdy nie byłam nawet bliska (tak, tak, wiem, że nie ma się co dziwić), ale jakoś mało naturalne mi się to wydaje. Romansidłowe nawet. To patrzenie na kieckę – co dzień. Dziewczyny?
Bardzo go kochała, za kilka dni pobiorą się i rozpoczną wspólne nowe życie.
Doskonale zbędne oraz zapewniające.
Z rozmyślań wyrwały ją lekkie gwałtowne drgania, które wstrząsnęły statkiem kosmicznym.
Lekkie gwałtowne? Jak, u Boga Ojca, coś może być jednocześnie lekkie i gwałtowne? Poza tym – rozmyślań nie było za dużo, czyli – zapewniasz.
Na jednostce Junona włączył się alarm, żołnierze ochrony w pośpiechu pobiegli do zbrojowni po broń i wkrótce byli gotowi do walki.
To wygląda tak, jakbyśmy nagle przeskoczyli na inny statek. Poza tym bardzo mocno streszczasz. Spokojnie można to zrobić sceną – Sabrina jest pasażerką. Dzieje się coś dziwnego. Czemu po prostu nie spróbuje się dowiedzieć, co? Czemu nie słyszy np. komunikatu z głośników, że pasażerów uprasza się o pozostanie na miejscach? A jeśli chcesz zmienić punkt widzenia narracji, to może daj światło? Trzy gwiazdki? Jakiś separator?
Skaner pokładowy wskazał intruzów na trzecim i drugim poziomie, pierwszy posiadał ochronę przed teleportacyjnym abordażem, jednak wróg mógł się tam dostać.
O, właśnie, bo o tym Sabrina raczej nie wie – to jest narrator trzecioosobowy. "Posiadał ochronę" jest bardzo nienaturalne, napisałabym to tak: [poziom] pierwszy był ekranowany, ale skoro piraci teleportowali się już na pokład, mogli tam zejść.
Do starcia z piratami nie doszło, bo kapitan Junony wydał rozkaz poddania się.
Napięcie uszło jak powietrze z balonika. Dlaczego kapitan poddał statek? Rozważ wady i zalety takiego rozwiązania z punktu widzenia Twojego i kapitana.
Napastnicy rozeszli się po całym zdobytym statku kosmicznym, część z nich zajęła się plądrowaniem jednostki, inni rozbrajali żołnierzy, chodzili od kajuty do kajuty i wyprowadzali jeńców.
Pokaż to. Ponadto – kosmiczne piractwo ma sens tylko w bardzo miękkim SF. Nie ma absolutnie nic złego w miękkim SF (hem, hem…) ale dobrze to wiedzieć. Cały akapit jest jednym wielkim infodumpem, który lepiej by było zrobić kilkoma scenami, w miarę możności z punktu widzenia Sabriny. A jeśli to ma być komedia, to na razie całkiem nieśmieszna, również przez to streszczanie.
Donald, pierwszy oficer na brygu Śmiałek
On ma nazwisko? Mogłoby się to zdanie lepiej parsować. I w ogóle brak mi tu scenki. Swoją drogą, bryg to dwumasztowiec – bardzo lubię science fantasy i maszty w kosmosie (ekhm) ale czy to będzie miało sens dalej?
Chciał porozmawiać z przyszłą żoną, włączył więc galaktyczny smartfon i próbował skontaktować się z narzeczoną.
… serio? Zdanie przedłużone: Włączył galaktyczny smartfon, żeby pogawędzić z narzeczoną.
Po kilku próbach odłożył urządzenie, pomyślał, że burze magnetyczne zakłócały połączenie i poszedł spać.
Pokaż. Te. Próby. Proszę. I nie rymuj. I uważaj na formy dokonane i niedokonane, tu powinno być: burze magnetyczne zakłócają połączenie.
– Cześć Donald.
– Cześć, Donald. Zupełny brak dyscypliny…
– Cześć – odpowiedział pierwszy oficer i zaniepokoił się wyrazem twarzy dowódcy.
Tak najpierw odpowiedział, a potem przetworzył wyraz twarzy? Hmmm?
– Chyba nie popijemy na twoim weselu. Statek Junona został zniszczony przez okręt kapitana Czarnobrodego.
Pokaż mi człowieka, który tak przekazuje złe wieści. Pomijając to, że (na ile to sobie wyobrażam – panowie? czy któryś służył w marynarce?) takie informacje należałoby oficerom przedstawić oficjalnie, na odprawie rano.
Przełożony nie patrzył w oczy młodego żołnierza. – Co?! – krzyknął marynarz floty kosmicznej.
Czyżbyś usiłował zastosować wszystkie "chwyty" Turkey City? XD
– kapitan próbował pocieszyć kolegę.
Zapewniające i mało naturalne, tnij.
Kosmiczny wojak chwilę milczał, potem się uspokoił
To już trzecia deskrypcja "Donalda"… W jaki sposób milczenie zaprzecza spokojowi?
zapytał: – Czy to pewna wiadomość?
A gdyby została podana oficjalnie, to nie musiałby pytać.
– Niestety tak. Może chcesz urlop? – Roger wyglądał na zatroskanego o przyjaciela.
Niestety, tak. Roger wyglądał na zatroskanego. Nie można być zatroskanym "o" kogoś.
Ale pewnie poproszę o przeniesienie do eskadry poszukującej tego rabusia – powiedział po chwili podwładny.
Już piąta deskrypcja. Dialog pozbawiony emocji, i to nie w taki twardzielski sposób, który zdradza, że pod skorupą coś się kłębi, tylko papierowy.
– Już tam lecimy – powiedział głównodowodzący i odwrócił się w stronę urządzeń mostka okrętu, dając tym samym sygnał, że rozmowa się zakończyła.
Mało naturalne. Bardzo streszczasz.
Bryg Śmiałek leciał z nadświetlną prędkością mijając wolno gwiazdy i planety, wokół krążyły ich satelity naturalne i sztuczne, czasem widać było kometę.
Uważaj na nonsensy (leciał szybko, ale wolno? Tak, wiem, że względność, to po prostu brzmi komicznie): Bryg Śmiałek leciał z prędkością nadświetlną, mijając kolejne układy gwiezdne.
Dalsze ciała niebieskie, widoczne na ekranie wyświetlacza umieszczonego na mostku dowodzenia okrętu, jaśniały jako świetliste punkciki.
?
Strefa Nowych Karaibów była ważnym rejonem galaktyki ze względu na przebiegające przez nią szlaki handlowe.
Radarem i nadajnikiem zajmował się inny z oficerów przebywających na mostku.
Radarem i nadajnikiem zajmował się inny oficer. I co wynika z opisu pracy Donalda?
Kiedy zajęty pracą zastępca kapitana chciał udać się na kawę do messy oficerskiej, poczuł wibrację w kieszeni munduru
Rozkompresuj, to jest notatka.
Odebrał, nerwowo wyciągając telefon galaktyczny i usłyszał głos Sabriny.
…?
Młodzieniec usłyszał szept narzeczonej.
Już powiedziałeś, że to ona mówi. Ponadto – postaw się w sytuacji niewinnej dziewicy porwanej przez krwiożerczych, a zapewne i lubieżnych piratów. Możesz zadzwonić do swojego rycerza w lśniącym startrekowskim sweterku (w ogóle nie czerwonym). I – w ten sposób zaczynasz rozmowę?
– Tak, to ja. Co się z tobą dzieje? – powiedział z ulgą kosmiczny marynarz.
A on ją tak podejmuje? Pan Spock okazywał więcej emocji w sytuacjach oficjalnych – a to nie jest sytuacja oficjalna. (A marynarz jest na morzu – "mare").
– Ktoś napadł na nasz statek, wszystkich piraci zabrali na inny, siedzimy w ciemnościach w jakimś wielkim pomieszczeniu – zaszlochała dziewczyna.
Nadal zbyt beznamiętnie.
– Nie martw się, wiem, kto cię porwał, odbijemy was – powiedział Donald, chcąc uspokoić ukochaną.
Tłumaczysz to, co już powinno być widoczne w dialogu. Poza tym profesjonalista zadałby jakieś pytania, żeby sobie ułatwić pracę chociażby.
– Pobierzemy się, dorwę tego łotra, a ciebie uwolnię – powiedział jej narzeczony, chcąc podbudować na duchu młodą kobietę.
Jak wyżej. Na duchu można podnieść, podbudowuje się bez dodatków.
– Wiem. Ktoś idzie, muszę kończyć. – Połączenie urwało się.
Mhm. Jestem już właściwie pewna, że piszesz parodię. Ale mimo wszystko dobrze by było to pokazać. Jakieś dźwięki zza kadru?
Donald usiadł z wrażenia na fotel
… nie. Donald z wrażenia padł na fotel. Nogi ugięły się pod Donaldem i padł na fotel.
wielkie dzięki dla Najwyższego
Brzmi to ironicznie, zresztą dziękuje się komuś, a nie dla kogoś.
ale co teraz robić? Jeżeli nie odszukają pirackiego okrętu…
Prywata zgubi republikę…
wykrzyknął oficer towarzyszący żołnierzowi.
Czyli kto właściwie? Bo "oficer towarzyszący żołnierzowi" to może być wyłącznie żandarmeria wojskowa.
Ważny członek załogi zerwał się z fotela.
Zgubiłam rachunek deskrypcji, ale będzie już ósma czy dziewiąta. A do czego się odnosi, to tylko mistrz Yoda raczy wiedzieć.
– Piraci, dowodzeni przez Czarnobrodego, atakują ich galeon. Podali swoje współrzędne – kontynuował raport kompan Donalda.
– Nie ty jesteś kapitanem. Niech on podejmie decyzję – sprzeciwił się marynarz obsługujący galaktyczny nadajnik i radar.
Ale jest jego zastępcą… i dyscyplina na tym statku leży i kwiczy. Toć ja z wojskiem mam tyle wspólnego, że pradziadek był (i dziadek, ale z poboru), a widzę, że łańcuch dowodzenia jest tu zupełnie skorodowany.
Ruszaj, a ja powiadomię dowódcę – skłamał Donald.
Zaraz, a oni tu nie są w misji bojowej dorwania tych konkretnych piratów? Czyli nie powinni właśnie ich ścigać? Wróżę Ci wielką karierę w MON.
Kolega młodzieńca nie był przekonany, ale wypełnił polecenie towarzysza.
Pokaż to. Streszczone wychodzi po prostu śmiesznie.
Śmiałek skręcił, a potem ostro przyśpieszył dzięki uruchomionym dopalaczom.
Fizyka z "Kosmicznych jaj", ale tylko zaznaczam, bo to ewidentnie nie jest hard SF.
– Durniu, co ty zrobiłeś? Aresztuję cię! – Kapitan kipiał ze złości. – Samym Śmiałkiem chcesz pokonać Zemstę Królowej Anny?
Primo – kapitan się ośmiesza. Secundo – od aresztowania jest żandarmeria. Tertio – nie wiemy, czy próba pokonania statku piratów (który powinien być mały i zwrotny, zasadniczo) jest w tym przypadku sensowna, czy nie, ponieważ nie powiedziałeś nic o żadnym z tych statków ani o ich relatywnej dzielności, uzbrojeniu i ogólnych możliwościach. Zatem – kapitan się ośmiesza.
Przepraszam ser
XD Ser nigdy Ci nie wybaczy XD Mocny kandydat do nagrody "Literówka roku" (powinniśmy ją przyznawać!).
wtrącił się oficer przebywający z winnym niesubordynacji kosmicznym matrosem.
I kolejna deskrypcja, jeszcze bardziej wydumana oraz całkiem bez sensu. Nie lepiej byłoby ustalić na początku, kto tam właściwie siedzi, na tym mostku?
– Na razie ci się upiekło, kolego, ale jeszcze się policzymy – skwitował marynarz najwyższy rangą. – Działa fotonowe uzbroić w kule. Rozniesiemy ich na strzępy.
Bo jak kapitan rozkazuje, to działa dostają bonusy?
– Ja tu jestem pierwszy po Bogu. Wykonać – rozkazał kapitan. – Donald do aresztu.
Donald naprawdę nie ma nazwiska? Dyscyplina na tym statku nadal wymaga ręki Toshiro Mifune (który podobno był jedyny do musztrowania statystów).
Żołnierze przybyli na mostek dowodzenia okrętu chwycili pierwszego oficera i wyprowadzili.
Jakikolwiek komentarz w tym miejscu byłby nieśmieszny. Zatem pozostawię przykry obowiązek sformułowania go komuś, kto się zna na procedurach wojskowych.
Zupełnie zaskoczyli piracki okręt, który dryfował wolno obok zniszczonego statku handlowego, wokół unosiły się szczątki pokonanej jednostki i szalupy ratunkowe z rozbitkami.
Podzieliłabym zdanie. Czy można dryfować szybko?
Piraci zajęci byli przerzutem towarów, które zniszczony galeon holował za sobą, dopiero w ostatniej chwili kosmiczni rabusie zorientowali się, że mają towarzystwo.
https://sjp.pwn.pl/szukaj/przerzut.html Zdanie do podzielenia. Czy to ma sens, wlec towary za statkiem?
Zanim Śmiałek zbliżył się na odległość strzału do wroga, piraci uruchomili żagle silnikowe i skierowali armaty fotonowe w stronę nadlatującego brygu.
Czyli tak zupełnie, to ich nie zaskoczył…
jednak Śmiałek został jedynie lekko uszkodzony, okręt piracki pokryły natomiast jasne wybuchy, po ponownej salwie złoczyńcy skręcili i rzucili do ucieczki
… pokryły… wybuchy? I – skoro tak się do siebie mają ich możliwości, to czemu kapitan robił histerie? Salwa nie może być "ponowna" tylko po prostu druga. Albo następna.
I pewnie udałoby im się uciec, bo piraci włączyli dopalacze, ale w ostatniej chwili dosięgła ich trzecia salwa ze Śmiałka, również kul fotonowych.
Nie, większość maszyn nie działa jak w grach komputerowych.
Wroga jednostka eksplodowała i rozpadła na dwie części, potem wśród jasnych rozbłysków na mniejsze kawałki. Na mostku dowodzenia Śmiałka zapanowała radość.
Rozpadła się.
– Wykończyliśmy ich – zaśmiał się kapitan. – Ale prawie zwiali, bo Donald zużył dopalacze.
Nic na to nie wskazuje. Że dopalacze są jednorazowe.
– Niech posiedzi w areszcie trzy dni, potem możecie go wypuścić. – Roger miał dobry humor.
Rebelia (przepuszczająca np. jawną dezercję w celu odbycia kursu Jedi) była bardziej zdyscyplinowana.
Narzeczony Sabriny przesiedział trzy dni w anclu
Po czym kupił sobie ancug nowy. Ale serio, co to za słowo?
Oddano mu galaktyczny smartfon i zauważył, że narzeczona dzwoniła do niego sześć razy, potem wysłała dziesięć smsów, w ostatnim podała aktualne położenie Zemsty Królowej Anny.
Skoro wywiadu ta flota i tak nie ma… a skąd panna w ogóle zna to położenie? Skoro sama siedzi w ciemnicy, ubrana w mosiężne bikini, i chyba nie pozwalają jej zajrzeć do komputera? A dzwonienie jest ryzykowne?
Wiadomość tekstowa była sprzed trzech godzin, kończyła się słowami ,,Nie pytaj, jak je zdobyłam’’.
Komedia dość karkołomna.
– Przekażę je, jak obieca pan, że przeprowadzimy abordaż Zemsty Królowej Anny. –
Spróbuj to przeczytać na głos. Łamie język, nie?
– A jak znów każę cię zamknąć w areszcie? – zakpił dowódca.
https://sjp.pwn.pl/szukaj/zakpi%C4%87.html
– Kapitanie, mam w głębokim poważaniu nagrodę za pirata i komu przypadnie chwała z jego pokonania, chcę tylko odzyskać Sabrinę żywą – zdobył się na szczerość młody żołnierz.
Bardzo nienaturalne, a ten wielki trud, z którym młody wyznaje swoją motywację, nie wygląda na wielki. Zwłaszcza, że motywacja jest oczywista. Nie dałeś mu innej.
– Złota Gwiazda Federacji, jeszcze nie mam takiego odznaczenia – rozmarzył się Roger.
Taki z niego dowódca, jak ze mnie baletnica.
zaśmiał się głównodowodzący, któremu przeszła już złość na przyjaciela.
Dowódca kierujący się emocjami – to taki dowódca, jak ze mnie baletnica.
Następnego dnia grupa złożona z trzech brygów, każda mająca po dziesięć armat i grupę szturmową,
Co tu ma co i dlaczego? I skąd się właściwie wzięły te jednostki, z nadprzestrzeni? Kiedy oni to zorganizowali?
zbliżała się do miejsca, gdzie zacumował okręt Czarnobrodego
… w przestrzeni?
zaskoczy byłego korsarza
Korsarz różni się od pirata wyłącznie tym, że ma list kaperski i pracuje dla konkretnego państwa. Były korsarz to facet, który ten list stracił. Co może stanowić istotny szczegół, ale nie powinno spadać z sufitu.
latarnia galaktyczna ostrzegła piratów, widocznie mieli tam szpiega
Streszczasz.
Było już jednak za późno, aby uciec
Za późno, by uciec. Albo: za późno na ucieczkę.
Dzięki lunecie temporalnej
https://sjp.pwn.pl/szukaj/temporalny.html
Roger wiedział, że celem kosmicznych rabusiów było zniszczenie okrętów jego eskadry
C.t.: wiedział, że celem jest.
nie zaś pociski łańcuchowe, które niszczyły żagle silnikowe, ani też szrapneli jonowych zabijających załogę wrogiego okrętu
Nie zmieniaj przypadka: nie zaś pociski łańcuchowe, które niszczyły żagle silnikowe, ani szrapnele jonowe, które zabiłyby załogę wrogiego okrętu. A szrapnele to odłamki.
dlatego zostało mu jedynie zmniejszyć
…?
Trzy brygi leciały jeden za drugim w stronę Zemsty Królowej Anny, kadłuby okrętów, zrobionych z najtrwalszych materiałów w galaktyce, lśniły lekko w blasku pobliskiej gwiazdy, jednak przy pirackiej fregacie wyglądały jak trzy karzełki w walce z osiłkiem.
Fajnie, tylko poprzednio jeden bryg omal jej nie rozwalił. Dlaczego?
Wkrótce z armat wyprysły promienie fotonów i grawitonów
…?
Po kolejnych trafieniach Łokietek eksplodował i zamienił w wielką ognistą kulę
… nasi tam byli! (Łokietek! Okręt flagowy planety Polska!)
z dwóch stron starały uchwycić jednostkę kosmicznych rabusiów za pomocą haków grawitacyjnych
I usiłowały chwycić jednostkę kosmicznych rabusiów z dwóch stron za pomocą haków grawitacyjnych.
Oba okręty wojenne, które jeszcze ze sobą walczyły, leciały z niską prędkością obok siebie szczepione hakami grawitacyjnymi.
Co właściwie próbujesz opisać?
Donald, wraz z grupą szturmową, teleportował się na Zemstę Królowej Anny, w korytarzach pirackiej fregaty toczono zacięte walki.
Podziel zdania. Jeden fakt na jedno zdanie, to dobra reguła na początek.
Pierwszy oficer Śmiałka z pięcioma innymi marynarzami podążał w stronę zakładników, wiedzieli, gdzie są przetrzymywani, bo Sabrina przesłała w wiadomości tekstowej swoje położenie wewnątrz okrętu, poza tym włączyła sygnał namierzania galaktycznego telefonu, którego piraci nie odkryli.
Potnij to (jeden fakt = jedno zdanie). Dlaczego właściwie to Donald ma tu być protagonistą, skoro większość roboty zrobiła Sabrina, narażając się przy tym o wiele bardziej?
Wkrótce marynarze dotarli do drzwi kajuty, nagle jeden z nich upadł trafiony laserem, na jego piersi widniała wielka krwawa dziura.
Dziura jest w czymś, nie na czymś.
wewnątrz zobaczył wystraszone twarze kilkuset więźniów, wkrótce jednak dostrzegł swoją pannę, podbiegł do niej i przytulił.
Przejdź się na dowolny koncert i spróbuj tam znaleźć konkretną pannę, podbiec do niej i przytulić. A teraz wyobraź sobie, że robisz to w dużym, ciemnym pomieszczeniu, a większość tłumu jest albo w szoku, albo ranna.
Wszyscy piraci zginęli, żaden z nich nie poddał się, wiedzieli dobrze jaki los czekał na nich w razie schwytania żywcem.
Wszyscy piraci zginęli, żaden się nie poddał. Powszechnie wiadomo było, jakie kary grożą schwytanemu piratowi.
Region Nowych Karaibów stał się bez sławnego kosmicznego rabusia bardziej bezpieczną częścią galaktyki.
Zdanie zbędne.
drugiego dnia na skutek spożycia dużej ilości alkoholu stracił przytomność, trzeba go było wynieść z sali bankietowej
… znaczy, chlał cały dzień i film mu się urwał?
Ocknął się dopiero dnia czwartego, dlatego nie ominęły go poprawiny.
Dzięki temu nie ominęły go poprawiny.
Młodej parze urodziła się wkrótce czwórka dzieci, pierwsze czarnoskóre, drugie miało żółtą karnację i skośne oczy, trzecie przypominało Eskimosa, czwarte zaś, jak wszyscy twierdzili, było podobne do Donalda
I to jest to miejsce, które mnie nie śmieszy. To znaczy, wcześniej też roześmiałam się tylko przy obrażonym serze, ale tu jestem dość pewna, że miało być śmiesznie. Poza tym samice H. sapiens nie przechowują materiału genetycznego samca na później. A sugerujesz orgię na pokładzie pirackiego statku i/lub na imprezie (co jest mniej więcej równie nieśmieszne).
I mimo częstych pytań, Donald nigdy nie dowiedział się, w jaki sposób Sabrina zdobyła współrzędne Zemsty Królowej Anny.
Ha, ha.
Samo to, że tekst jest notatką, już by go dyskwalifikowało (przemyślałeś cokolwiek? czy tylko rzuciłeś pomysł na klawiaturę? przecież tu nawet nie ma napięcia, bo wszystko się udaje od razu!), ale problem jest inny. Otóż chyba (mam nadzieję…) usiłowałeś tu napisać parodię przygodówki. Ale wyszła zupełnie, ale to zupełnie nieśmieszna. Wręcz, przykro mi to mówić, nudna. A mruganie oczkiem jak to, he, he, Sabrina, rozumiecie państwo, tentego… postawmy sprawę jasno. Polityczną poprawność mam za głupią, ale humor oparty na tym, że jakaś tam panna się puściła – też. Zwłaszcza, że mamy tu poważny dysonans między piratami typu hostes generi humanae, jak postrzega ich narracja oraz Donald (i chyba nie bez przyczyny!) a piratami, którzy zamiast sobie pogwałcić i wyrzucić za burtę albo kupują seks za informację (której ujawnienie ściągnie im na łeb flotę), albo są na tyle głupi, że zostawiają brankę w sytuacji, w której ona może przekazać informacje flocie. Może, gdyby to pokazać z punktu widzenia Sabriny… albo gdybyś dodał trochę innego typu humoru… nie wiem.
Pewnie bym się wspomagał, ale nie wiem jak to zrobić.
Lepiej nie.
leciał z nadświetlną prędkością, mijając wolno gwiazdy i planety – wszystko jest względne, jakby lecieli sto km/h, to wcale by nie mijali.
Nie chodzi o fakty, chodzi o to, jak to brzmi. A brzmi jak oksymoron.
Szkoda rzeczywiście, że tego opowiadania nie umieściłem jako konkursowe.
Owszem, pasowałoby do tego konkursu jak ulał. Ale bywa i tak, że człowiek ma pomysł na konkurs już po zakończeniu konkursu, tak, że…
Poza tym jest jeszcze dylatacja czasu
W science fantasy?
A jak się można wspomagać AI przy pisaniu, są jakieś specjalne programy do tego?:)
Jak się wstydu nie ma, to można. Nie, serio, masz własny mózg, nie potrzebujesz protez. Potrzebujesz ćwiczeń.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Hej, Tarnino.
Dziękuję za łapankę i odnalezienie błędów, wkrótce poprawię.
Nigdzie nie napisałem, że pannica się puściła. Tekst jest pełen dwuznaczności w warstwie obyczajowej. Taki humor raczej dla mężczyzn, spodziewałem się, że kobietom się nie spodoba. Te wyjaśnienia Sabriny jednym wydadzą się nieprawdopodobne, innym prawdopodobne, zawsze jest dylemat, komu wierzyć .Skąd wiadomo, czy geny różnych ras się nie wymieszają za kilka tysięcy lat. Pomysł zaczerpnięty z niewolnicy Izaury, był kiedyś taki serial. Była białą niewolnicą, potomkiem czarnoskórych.
Po przeczytaniu całości postanowiłem napisać, że informacja od Samanty o Czarnobrodym była fałszywa, widocznie nie zauważyłaś:). Wiec niektórych uwag nie trzeba uwzględniać. Edward Teach to postać historyczna, bardzo sławna w tamtych czasach. Miał też bardzo potężny okręt. Był początkowo korsarzem, później stał się piratem.
Pozdrawiam, Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
Proszę bardzo. Ale dwuznaczności w warstwie obyczajowej tu, dalipies, nie widzę.
Skąd wiadomo, czy geny różnych ras się nie wymieszają za kilka tysięcy lat.
Z elementarnej biologii. Owszem, cechy dziedziczone wielogenowo potrafią sprawiać niespodzianki, ale geny tak nie działają.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Na genetyce słabo się znam:).
audaces fortuna iuvat
No, nie przekonało mnie. Pierwsze primo – mało fantastyki; jest tylko w dekoracjach, a tak naprawdę opowieść jest o narzeczonej porwanej przez piratów. Drugie primo – zostawienie niewolnikom narzędzi umożliwiających komunikację ze światem zewnętrznym jest tak idiotyczne, że piraci po prostu nie zasługiwali na przeżycie. Trzecie primo – za łatwo idzie pokonanie piratów. Owszem, już wiemy, że to debile, ale fabuła na tym cierpi.
Babska logika rządzi!
Hej, Finklo.
Albo piraci są mało rozgarnięci, albo Sabrina piekielnie sprytna. Może przemycenie telefonu przez więźnia wyda się mało prawdopodobne, ale moim zdaniem nie można tego całkowicie wykluczyć. Rzeczywiście fantastyka stanowi tylko tło opowiadania, skupiłem się na walkach z kosmicznymi rabusiami i perypetiach Donalda i Sabriny. Czy pokonanie piratów idzie Śmiałkowi za łatwo? Piraci atakowali statki cywilne w celu zdobycia bogactw, walki z jednostkami wojennymi raczej unikali.
Dziękuję za komentarz i cenne uwagi.
Pozdrawiam, Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
Na genetyce słabo się znam:).
Nie musisz się znać. Ale jeśli wykazujesz nieznajomość faktów, które są w programie szkolnym, to fatalnie wpływa na zawieszenie niewiary (nieznajomość, bo może być tak, że w Twoim świecie to działa inaczej, ale takie rzeczy musisz dobrze przygotować).
Pierwsze primo – mało fantastyki; jest tylko w dekoracjach
I to jest jeden z powodów, dla których uznałam, że to parodia.
za łatwo idzie pokonanie piratów. Owszem, już wiemy, że to debile, ale fabuła na tym cierpi.
Tych piratów w ogóle nie widać. W zasadzie niewiele tu widać.
Albo piraci są mało rozgarnięci, albo Sabrina piekielnie sprytna.
Albo autor pisał za szybko…
Rzeczywiście fantastyka stanowi tylko tło opowiadania, skupiłem się na walkach z kosmicznymi rabusiami i perypetiach Donalda i Sabriny.
I gdzie te perypetie? Hmm?
Czy pokonanie piratów idzie Śmiałkowi za łatwo? Piraci atakowali statki cywilne w celu zdobycia bogactw, walki z jednostkami wojennymi raczej unikali.
Sęk w tym, że raz łatwo, raz trudno, bez ładu i składu, a w ogóle – to jest notatka.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Aha, zgadzam się jeszcze z Tarniną w kwestii genetyki. Coś tam kiedyś słyszałam, że kobieta urodziła bliźnięta z różnych ojców – mulaciątko o bardzo ciemnym kolorze i białe. Ale to był przypadek na tyle rzadki, że dostał się do gazet. A u Ciebie pojawia się całe stadko i do stosunków doszło w odstępie kilku dni (jak długo trwał okres płodny Sabriny?). Strasznie niewiarygodne.
Babska logika rządzi!
Hej, Feniksie!
Zgadzam się zupełnie z przedmówcami i jak zwykle jestem pod wrażeniem, ile detali potrafi wyłowić z tekstu Tarnina. Takie komentarze naprawdę są cenne w rozwoju twórczym.
Ze swojej strony spróbuję coś dodać w zakresie konstrukcji tekstu, bo wydaje mi się, że byłem kiedyś na podobnym etapie i potrafię podpowiedzieć jakiś kierunek rozwoju. Skupmy się dla przykładu na początkowym fragmencie:
Na jednostce Junona włączył się alarm, żołnierze ochrony w pośpiechu pobiegli do zbrojowni po broń i wkrótce byli gotowi do walki. Skaner pokładowy wskazał intruzów na trzecim i drugim poziomie, pierwszy posiadał ochronę przed teleportacyjnym abordażem, jednak wróg mógł się tam dostać. Do starcia z piratami nie doszło, bo kapitan Junony wydał rozkaz poddania się.
Zasadniczo to jest streszczenie, przekazujesz czytelnikowi suche informacje. Też dawniej sądziłem, że wystarczy podzielić się obmyśloną przez siebie historią, aby napisać dobre opowiadanie. Zobaczmy jednak: jeżeli większość czytelników nie interesuje się nawet historią naszego świata, dlaczego miałaby ich zaciekawić historia świata wymyślonego, który dopiero co poznali? Trzeba ich w jakiś sposób wciągnąć, aby zainteresowali się bohaterami tekstu, mogli dzielić z nimi uczucia i dylematy. Czyli – pokazujemy emocje (co czują) i rozum (co sobie myślą). Zaczynamy przykładową przeróbkę…
Na jednostce Junona włączył się alarm, żołnierze ochrony w pośpiechu pobiegli do zbrojowni po broń i wkrótce byli gotowi do walki.
Wtedy pasażerka zauważyła krzątaninę na korytarzach. Żołnierze [dlaczego właściwie żołnierze, na cywilnym statku? Może to po prostu pracownicy ochrony?] biegali w różnych kierunkach, dało się dostrzec panikę w ich ruchach i oczach. Symulator okna zaczął nagle emitować, zamiast koncertu muzyki poważnej, wysokie i przerywane dźwięki, a potem wyświetlił obraz z mostka, gdzie kapitan właśnie wrzeszczał na szefa ochrony.
Skaner pokładowy wskazał intruzów na trzecim i drugim poziomie, pierwszy posiadał ochronę przed teleportacyjnym abordażem, jednak wróg mógł się tam dostać.
– Nie widzisz, co się dzieje?! Mamy pełno intruzów na trzecim i drugim poziomie!
– Spokojnie, pasażerski ma blokadę teleportacji, nie są w stanie dokonać tutaj abordażu.
– Toż jak już są na pokładzie, tłuku jeden, tutaj też mogą się dostać!
– Jak?!
– Normalnie, asyschodami! Mamy tutaj dwadzieścia osiem głównych klatek asyschodowych i kilkadziesiąt mniejszych, jak chcesz wszystkich upilnować?
Do starcia z piratami nie doszło, bo kapitan Junony wydał rozkaz poddania się.
Kapitan zacisnął wargi do białości, otarł czoło i zarządził wypranym z emocji głosem:
– Proszę poddać jednostkę.
– Ale…
– To moja odpowiedzialność.
I tutaj oczywiście musimy pokazać, co kapitan sobie myślał, to znaczy: w jakiś sposób uprawdopodobnić jego decyzję. Przy okazji masz pewną możliwość wyboru zjawisk społecznych, które Cię tak czy inaczej rażą, i odniesienia się do nich, co od razu jest wielką korzyścią dla tekstu, bo czytelnik widzi, że nie piszesz oderwanej bajki, tylko masz jakieś myśli na temat świata realnego i starasz się je przekazać. Może na przykład…
– Kapitan poddaje okręt, ponieważ wie, że jeżeli wyda rozkaz użycia ostrej amunicji, choćby przeciw piratom, to wsadzą go do aresztu i tamże poczeka kilka lat na rozprawę. Będzie miał zrujnowane życie, nawet jeżeli w końcu go uniewinnią.
– Kapitan poddaje okręt, ponieważ wie, że w ochronie zatrudniają się głównie inwalidzi dorabiający do renty. Około jedna trzecia z nich to cukrzycy po amputacjach, a 20% to osoby słabowidzące. Nie są prawie wcale szkoleni w użyciu broni. Nakazując im walkę z piratami, czułby się jak morderca, pomijając już niewątpliwą nieskuteczność takiego oporu.
– Kapitan poddaje okręt, ponieważ nie zamierza na nim pozostać, lecz uciec z kilkoma oficerami w kapsule ratunkowej, pozostawiając pasażerów na łaskę i niełaskę piratów. Niepisane zwyczaje przestrzeni kosmicznej stanowią, że w podobnych przypadkach takie kapsuły nie są zatrzymywane.
– Kapitan poddaje okręt, ponieważ wie co nieco o tych piratach i uważa ich w sumie za przyzwoitych ludzi, którzy, niesłusznie odrzuceni przez społeczeństwo, zeszli na drogę bezprawia. Wprawdzie rabują, ale w miarę możliwości nie krzywdzą, a kiedy nawet muszą kogoś zabić, to nie gwałcą i nie torturują dla zabawy. Właściwie ma do nich dużo więcej szacunku niż do oprawców zatrudnianych w żandarmerii kosmicznej.
I podobnie trzeba byłoby przerobić inne miejsca tekstu. Dajmy na to – dlaczego piraci nie odebrali porwanym wszelkich urządzeń umożliwiających komunikację? To jest luka fabularna, ale można ją wyjaśnić tym, że nie są tak całkiem na bieżąco z jakąś technologią. Parę miesięcy temu była dość głośna historia tego typu: porywacz uprowadził dziewczynkę i dał jej konsolę do gier sieciowych, żeby nie była taka smutna, a ona niezwłocznie udostępniła swoją lokalizację wszystkim znajomym…
Obawiam się jednak, że nie znajdziesz racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego piraci przehandlowują informacje za seks, zamiast po prostu brać, kogo im się podoba. I dlatego (a nie ze względu na rzekomy “humor dla mężczyzn” czy “dla kobiet”) cały ten wątek, moim zdaniem, wcale nie ma potencjału komicznego.
Wyłowione z komentarzy:
Po przeczytaniu całości postanowiłem napisać, że informacja od Samanty o Czarnobrodym była fałszywa, widocznie nie zauważyłaś
Przecież w tekście jest szereg miejsc, w których o Czarnobrodym informuje narrator wszechwiedzący. Już na samym początku: Później zaczęto transportować towary i ludzi na Zemstę Królowej Anny, fregatę pirata Czarnobrodego uzbrojoną w czterdzieści armat fotonowych.
Skąd wiadomo, czy geny różnych ras się nie wymieszają za kilka tysięcy lat. Pomysł zaczerpnięty z niewolnicy Izaury, był kiedyś taki serial. Była białą niewolnicą, potomkiem czarnoskórych. (…) Na genetyce słabo się znam
Izaury nie oglądałem i znam tylko zarys fabuły, ale wiedza historyczna mi podpowiada, że pewnie miałaby głównie białych przodków, bo stosowano zasadę “kropli krwi” – jeden czarnoskóry gdziekolwiek w drzewie genealogicznym i można Cię zniewolić… Tymczasem już osoba, której jedno z dziadków było odmiany negroidalnej, często jest zupełnie podobna do białej, a jedno z pradziadków zwykle jest zupełnie niedostrzegalne w urodzie. Stąd też, w okresie starań o zniesienie niewolnictwa, na amerykańskiej Północy organizowano udawane aukcje, gdzie “wystawiano na sprzedaż” najpierw osoby (najczęściej dziewczęta) czarnoskóre, a potem rozjaśniano barwę aż do typu całkiem kaukaskiego, których hipotetyczne zniewolenie oburzało zwolenników – i wtedy ujawniano, że na Południu one też byłyby prawnie podległe niewolnictwu.
Jak już Ci wyżej podpowiadano, interesujące nas cechy wyglądu są dziedziczone wielogenowo. Kiedy więc odmiany człowieka wymieszają się, w populacji kreolskiej, najdalej po kilku pokoleniach powstaje odmiana o fenotypie mieszanym. Oczywiście wewnątrz tej populacji także będzie występowała istotna zmienność cech, zasadniczo jednak nie będą się pojawiać osoby o całkiem “białym” czy też “czarnym” typie urody. W takich warunkach fenotypy rzadkie zanikają bezpowrotnie (smutny przypadek Ajnów). Dość zręcznie podsumował to Waligórski:
A gdy już się wymieszają wszystkie narody i ludy
i każdy zmieni się w Żydo-Greko-Uzbeko-Murzyna,
to po pierwsze – na całym świecie będzie okropnie nudno,
a po drugie – i tak będzie się mówić “Ach! Pani jest taka inna…”
I na koniec – zachęcam do pisania na tematy dobrze sobie znane. W ten sposób najłatwiej podzielić się pasją i przekazać, nawet za pośrednictwem fikcji, istotną wiedzę, która zafascynuje czytelnika. Jeżeli nie za dobrze orientujesz się w hierarchii i procedurach wojskowych, to pisanie o akcji wojsk kosmicznych przeciw piratom nie bardzo ma rację bytu, a przynajmniej – wymaga uprzedniego zgromadzenia bardzo solidnej wiedzy książkowej. Inaczej czytelników nieświadomych możesz wprowadzić w błąd, a w odbiorze świadomych stracić wiarygodność.
Pozdrawiam i życzę miłego rozwoju literackiego!
Hej, Ślimaku Zagłady.
Dziękuję za komentarz i cenne uwagi. Początek opowiadania zawsze mi nie wychodzi, rozkręcam się zwykle dopiero później. Rzeczywiście można go rozbudować, przerobić, ale wtedy wyszedł by długi tekst, a chciałem napisać krótki. Taka zaprawa przed poważnym pisaniem, dla odmiany zamierzam teraz napisać długie opowiadanie.
Moja wiedza o genetyce pochodzi z książki 50 teorii genetyki, była kiedyś tak seria, teraz niedostępna, chyba że w antykwariatach. Dziękuję ci bardzo, że rozjaśniłeś mi trochę temat dziedziczenia genów, bardzo ciekawie o tym piszesz.
Jak już napisałem, tekst ten był takim treningiem opisów, pokazywania i didaskaliów, nie wiem czy choć trochę mi się udało. Nie skupiałem się zbytnio na fabule, ani na wiarygodności opisywanych wydarzeń, na research poświęciłem może 15 minut. Dlaczego nie piszę o sprawach, które znam? Jeżeli to robię, to zwykle nie dostaję punktów do biblioteki, a jak całkowicie coś wymyślę, wtedy zazwyczaj ktoś mi przyznaje
Jeżeli chodzi o humor, to wzorowałem się trochę na Andrzeju Pilipiuku, ale sam też trochę dodałem od siebie.
Napisałeś długi komentarz, do tych uwag, które zapamiętałem, odniosłem się. Dziękuję za życzenia i również pozdrawiam.
Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
Hej, Finklo.
Niestety nie mam dzieci, to nie znam się na tych sprawach.
Pozdrawiam, Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
Coś tam kiedyś słyszałam, że kobieta urodziła bliźnięta z różnych ojców – mulaciątko o bardzo ciemnym kolorze i białe. Ale to był przypadek na tyle rzadki, że dostał się do gazet
To się zdarza, choć widoczne jest tylko w przypadku, kiedy ojcowie pochodzą z bardzo łatwo rozróżnialnych grup etnicznych. Ale do tego dama musi nie tylko (w tym samym okresie płodnym) odbyć stosunek płciowy z dwoma facetami, ale jeszcze owulować kilka jajeczek naraz. Dość rzadkie zjawisko. W każdym razie – samice ssaków nie przechowują materiału genetycznego samca (u owadów to powszechne). Albo spłodziłeś syna w tym miesiącu, albo musisz się postarać w następnym.
A Ślimak słusznie prawi.
Dlaczego nie piszę o sprawach, które znam? Jeżeli to robię, to zwykle nie dostaję punktów do biblioteki
A na czym się znasz?
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Hej, Tarnino.
Czy porwanie narzeczonej przez piratów na kilka dni przed ślubem to nie perypetia?
Na czym się znam,? Na wielu rzeczach, ale tylko ,,powierzchownie’’. Ale najbardziej to chyba na historii.
audaces fortuna iuvat
Tak, ale tylko jedna. I mało jej widać.
ETA:
Na czym się znam,? Na wielu rzeczach, ale tylko ,,powierzchownie’’. Ale najbardziej to chyba na historii.
Co to znaczy “powierzchownie”? I co to znaczy, że znasz się na historii? Strzelasz ciekawostkami – czy potrafisz powiązać fakty?
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Błędy językowe poprawione. Dziękuję za wychwycenie.
audaces fortuna iuvat
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Postanowiłem jeszcze zmienić fragment tekstu:
Młodej parze urodziła się wkrótce czwórka dzieci
na:
Po kilku latach młoda para miała już czwórkę dzieci.
Nieprecyzyjnie napisałem, mogły powstać nieporozumienia, rzeczywiście dla autora coś jest oczywiste, ale już dla czytelnika nie musi.
Pozdrawiam.
Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
Zgadzam się z tym, co napisali inni.
– Cześć Donald.
– Cześć – odpowiedział pierwszy oficer i zaniepokoił się wyrazem twarzy dowódcy. – Czy coś się stało?
– Chyba nie popijemy na twoim weselu. Statek Junona został zniszczony przez okręt kapitana Czarnobrodego. – Przełożony nie patrzył w oczy młodego żołnierza.
– kapitan nie jest najbardziej delikatną i taktowną osobą w tym kwadrancie Galaktyki
Zawsze jeszcze jest wersja: “W dwuszeregu zbiórka! Wszyscy żonaci lub planujący ślub w najbliższym czasie dwa kroki naprzód marsz! A ty, Iksiński, gdzie się pchasz?!”. ;-)
Babska logika rządzi!
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Hej, pusia.
W wojsku jest mało kobiet, to brak też delikatności i taktu.
Cześć Finkla.
Znałem trochę inną wersję tego dowcipu.
Hej, Tarnino.
A gdzie jest mem? :).
audaces fortuna iuvat
Dostosowałam się do okoliczności. :-)
Babska logika rządzi!
W wojsku jest mało kobiet, to brak też delikatności i taktu.
More deadly than the male :P
A gdzie jest mem? :).
Fajny? :P
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Cześć,
Wracam do czytania po urlopie ;)
Chyba wszystko zostało już napisane, trudno tutaj wrzucić coś nowego szczególnie biorąc pod uwagę, że opowiadanie zostało poddane analizie przez samych specjalistów ;)
Jeśli chodzi o odczucia to tekst mnie zwyczajnie wynudził :(
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Hej, grzelulukas.
Dzięki za przeczytanie tekstu i komentarz. Rzeczywiście wojną interesuje się teraz mało ludzi, kiedyś to była popularna tematyka.
Feniks 103.
audaces fortuna iuvat
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Cześć Feniksie. Jestem miłośnikiem batalistyki, ale bardziej szczegółowej i ludzkiej w sensie większej uwagi poświęcanej ludziom w zmaganiach wojennych, ich przeżyciom i decyzjom. Tutaj niestety postaci wcale nie widać. Sama goła akcja i to niezbyt atrakcyjnie napisana. Wyliczasz dużo rodzajów broni, ale ich nie opisujesz. Akcji masz na pięciokrotnie większy tekst, w którym zmieściłoby się więcej dialogów, charakteryzujących postacie, opisów statków, chociażby kilkoma pociągnięciami. Wojna jest ciekawa pod wieloma względami i tych względów masz tu zdecydowanie za mało. Radziłbym pomyśleć o rozbudowie.
Mam sporo batalistyki w “Przypadkach Fredegara” (na papierze) Z tego co jest na portalu są małe sceny batalistyczne w “Burzyć nie budować” i “Kabestanie losu”.
Świetną batalistykę znalazłem ostatnio u Riverte. Tego od “Kapitana Alatriste”. Ma też powieść o bitwie Trafalgarskiej. Jak gość przeniknął taktykę statków żaglowych. Cymes. I ma bardzo wiarygodne, żywe postacie. Oficerów, marynarzy, na siłę wcielonych rzezimieszków. Wszystko pięknie osadzone w historii i kulturze.
Hej, Nikolzollern.
Dzięki za komentarz i opinię o opowiadaniu. Ja bym polecił książkę Guya Sajera ,,Zapomniany żołnierz’’ o niemieckim żołnierzu na froncie wschodnim w czasie drugiej wojny światowej.
Pozdrawiam, Feniks 103.
audaces fortuna iuvat