WS: Witamy Ziemię! Witamy Marsa! Dziś rozpoczynamy wielkie sportowe święto! Święto futbolu, które będzie nam towarzyszyć przez kilka najbliższych tygodni. Najlepsze drużyny Starego Kontynentu po raz sześćdziesiąty siódmy zawalczą o tytuł mistrzowski. Witamy widzów kanału pierwszego Holowizji Polskiej. Witamy z wypełnionej po brzegi Red Bull Mars Areny w habitacie Liberta. Mecz otwarcia komentują dla państwa…
MS: Mariusz Szpanowski.
WS: … i Włodzimir Szamanowicz.
MS: Pierwszy gwizdek w starciu Włochów z Serbami już za chwilę. Włodku, to będą niezwykłe mistrzostwa. Żadne wcześniejsze nie wzbudzały tylu emocji i tylu kontrowersji. Mówimy przecież o pierwszych rozgrywanych poza Europą i poza Ziemią.
WS: Tak. W ogóle to pierwszy wielki turniej piłkarski rozgrywany na innej planecie. Ileż się mówiło, że to nierealne, że za drogie, że się nie uda. A tu proszę! Mówimy do państwa z hesperiańskiej stolicy. Siedzimy w budce komentatorskiej kilka milionów kilometrów od Warszawy, nad nami szklany dach stadionu i czerwone, marsjańskie niebo.
MS: Wspaniałe przeżycie. Tutaj czuć atmosferę, którą kibice roznieśli po tej spokojnej dotychczas kolonii.
WS: Udowadniają, że żadna odległość im nie straszna!
MS: „Hesperia, czy jesteście gotowi?”, pytał, aż osiemnaście lat temu, Luka Petrić, prezes UEFA po losowaniu gospodarza Mistrzostw na 2224 rok. Hesperia jest już gotowa. Mamy wspaniałe, choć nieduże, stadiony. Mamy drogi, chodniki, porty orbitalne, hotele.
WS: Unia Europejska nie szczędziła pieniędzy swojej kolonii, a ta wspaniale je wykorzystała.
MS: To najdroższe mistrzostwa w historii. Kosztowały więcej niż pięć ostatnich Igrzysk Olimpijskich razem wziętych. Można przytoczyć klasyka: „mają rozmach”.
WS: Rozmach oraz kieszenie pełne euro. W kuluarach mówi się, że firmy sektora kosmicznego przynosiły worki z pieniędzmi do siedziby UEFA, aby Euro odbyło się poza Ziemią. Nie każdemu kibicowi się to podoba.
MS: Ten lobbing się udał. Wszystkie zbiły majątek z unijnych subwencji. Włodku, pewnie pamiętasz, jak to wyglądało dekadę temu? Była tu pustynia i kilka marnych domków. Ludzie nie marzyli, że doczekają się choćby autostrady do sąsiednich habitatów. A dostali nawet szybką kolej.
WS: Pamiętam, Mariuszu. Narzekano także na brak tradycji piłkarskich, na problemy z techniczną realizacją meczu, na trudności jakie postawiono przed kibicami.
MS: Stadiony również krytykowano. Nie są to wspaniałe, europejskie molochy. W Internecie komentowano, że na finał zasługuje przebudowane Wembley, nie marsjańska budka na minigolfa.
WS: Zostawmy, Mariuszu, te rozważania agentom Interpolu i skupmy się już na meczu. Pewnie państwo są ciekawi, którzy wielcy piłkarze odważyli się na tak daleką podróż.
MS: Obie reprezentacje wystawiły mocne składy.
WS: Ale nie najmocniejsze. Azzurri mają ze sobą Bianchiego, Esposito, Gatteriego, Manzarro, Kardande. Zabrakło takich tuz jak Rosso czy wielkiego Puzzanciniego. Ten ostatni podobno dostał ultimatum od swojego klubu: jeśli coś ci się stanie przez to Euro, to oddajesz pieniądze za transfer.
MS: Manchester United nie po to wydał siedemset milionów euro, żeby jeszcze leczyć swój nowy nabytek. Oni chcą wygrać w tym roku Ligę Mistrzów. Za to Rosso podobno dostał zakaz od żony.
WS: I to jest dopiero ultimatum, Mariuszu!
MS: Spójrz, chyba za chwilę zawodnicy wyjdą na murawę.
WS: Tak. Podniósł się tumult na trybunach. I wychodzą!
MS: Serbowie dziwnie spięci. Bardzo sztywno idą, bardzo powoli.
WS: Boją się odlecieć! Włosi żwawo, długimi susami przechodzą na środek murawy.
MS: Czy już tutaj widać różne podejście do przygotowania fizycznego do tego turnieju? Przecieki z kadry Italii mówiły, że chcą oni wykorzystać atuty niskiej grawitacji. Postawić na szybkość, łatwość biegu, dalekie piłki. Niska grawitacja to ułatwia.
WS: Serbowie zaś są znani z fizycznej gry. Przepychanki, zastawianie się ciałem, stałe fragmenty. Wydaje się, że nie chcą porzucić tego stylu, stąd ta sztywność. Jakby skupienie się na swoim ciężarze.
MS: Dość ciężko grać ciałem, kiedy ważysz pięć razy mniej niż na Ziemi! Nie wiem czy ten aspekt nie zostanie zniwelowany.
WS: Coś w tym może być, ale wszystko zweryfikuje boisko i najbliższe dziewięćdziesiąt minut.
***
MS: Selekcjoner Włochów prosi o przerwę, ale sędzia nie reaguje.
WS: Jest gwizdek, Mariuszu! Jest gwizdek. Zawodnicy przerywają grę.
MS: Przy linii bocznej czekają już sztaby medyczne Włochów i Serbów z butlami tlenowymi.
WS: Niskie ciśnienie daje się piłkarzom we znaki. Dziś odnotowano tu tylko 830 hektopaskali. To mniej więcej tyle ile na szczytach ziemskich gór.
MS: Pierwsze dziesięć minut nie rozpieściło kibiców. Dużo strat po obu stronach.
WS: Powiedziałbym paralityczna gra. Spięci Serbowie biegający drobnymi kroczkami jak baletnice głównie wybijali na aut.
MS: A Włosi po kilku długich susach po prostu się zapowietrzyli. Teraz czekają nas trzy minuty przerwy.
WS: Tak. Widać, że te mięśnie nie pracują tutaj naturalnie, nie ma tych automatyzmów. Nogi są za szybkie, jest inny balans ciała.
MS: Żaden z zawodników nie grał dotychczas w takich warunkach. Próbowano treningów w basenie czy na podwieszanych uprzężach, ale to nie to samo.
WS: Mariuszu, skoro mamy przerwę, powiedzmy coś o cenach biletów na tegoroczne Euro. Nie było tanio.
MS: Nie było tanio. Ceny najtańszych wejściówek rozpoczynały się od pięciu tysięcy euro. A do tego trzeba doliczyć kolejne dwadzieścia pięć tysięcy za transport. Mimo to, rozeszły się jak świeże bułeczki.
WS: W końcu to historyczne wydarzenie. Wielu zapłaciłoby jeszcze więcej, aby tu być!
MS: Ale nie wszyscy mogliby polecieć. Aby dostać się na pokład promu kosmicznego na Marsa, trzeba było pozytywnie przejść szereg badań i cieszyć się nienagannym zdrowiem. Miesięczny lot to wyzwanie dla organizmu, nawet w pełni sprawnego.
WS: Sędzia daje zawodnikom sygnał, aby wrócili na murawę. Zawodnicy jeszcze polewają wodę głową…
MS: Mimo niskiej temperatury, jest wysoka wilgotność. Dość duszno. To jednak zamknięty obiekt.
WS: Rozpoczniemy od środka boiska.
MS: Zaczynają Włosi. Wycofanie do Bianchiego, ten długim przerzutem podaje do sprintującego Esposito.
WS: Przed pole karne wbiega Manzarro. Manzarro. Manzarro, składa się do strzału. Lekkie uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi.
MS: Garabić wyrzuca piłkę. Ależ się zamachnął!
WS: Bramkarz Serbów chyba gra w zbijaka!
MS: Golkipera Włochów nie ma w bramce! Piłka leci na wprost jak pocisk!
WS: Co tu się dzieje!
MS: Andrea Rilan dopiero teraz wraca do bramki! Czy zdąży?
WS: Nie zdąży!
MS: Nie ma szans!
WS: Będzie gol?!
MS: Będzie gol!
WS: Jest! Jest gol dla Serbii na otwarcie Euro! Bramka po wyrzucie Stefana Garabić z własnego pola karnego.
MS: Czternasta minuta. Jeden zero!
WS: To chyba pierwszy gol w futbolu zdobyty w ten sposób! Sędzia konsultuje się z systemem sędziującym.
MS: Czy przepisy pozwalają na uznanie takiej bramki?
WS: Sprawdzam na szybko i… Nie pozwalają! I to od roku dwutysięcznego piętnastego. Powinien być rzut karny.
MS: Co tu się dzieje? Sędzia pokazuje na środek boiska. Gol uznany!
WS: Sprawdzam na wskazania systemu… Tak, uznaje gola jako zgodnego z duchem gry. To precedens.
MS: Włosi protestują! Selekcjoner podbiega do sędziego. Widzimy jakieś tarcia między zawodnikami obu drużyn.
WS: Na pewno będzie protest do UEFA po meczu.
MS: Zasady IFAB dopuszczają pewne korekty w przepisach gry po decyzji systemu i sędziego, ale tutaj jest jawne działanie przeciwko regulacjom piłki nożnej.
WS: Nie wiem, czy taki rzut można uznać za ducha gry.
MS: Sędzia ma zawsze decydujący głos. Mamy bramkę!
WS: Włosi protestują głośno u sędziego. Chyba posypią się kartki.
MS: Oby nie doszło do rękoczynów. Ależ teraz wzrośnie temperatura tego spotkania!
***
WS: Mija trzydziesta piąta minuta spotkania i nie wiem, Mariuszu, nie wiem czy w jakimkolwiek meczu widziałem tyle przestrzelonych piłek!
MS: To bardziej przypomina rugby! Futbolówki są wystrzeliwane przez piłkarzy gdzieś w trybuny. Nadal mają problem przestawić się na te nowe warunki.
WS: Działa wpojona latami treningu pamięć mięśniowa.
MS: Patrz, Włodku! Coś się dzieje na trybunach. Podbiegają stewardzi. Jakaś szarpanina.
WS: Jacyś ludzie wbiegli na murawę. Sędzia przerywa mecz.
MS: Tam chyba polała się krew! Jeden ze stewardów trzyma się za twarz.
WS: Rozwijają transparenty. Chyba widzimy tutaj lokalnych separatystów. „Wolność dla Republiki Hesperii”.
MS: Panowie, to nie miejsce na takie hasła.
WS: Gdzie jest ochrona?
MS: Ależ gwizdy z trybun! To widowisko rozpieszcza kibiców w każdym aspekcie, poza sportowym.
WS: Ależ zamieszanie, Mariuszu. Stewardzi próbują wyrwać baner z rąk tych osiłków.
MS: Włodku, czy oni próbują odpalić race?
WS: Chyba tak!
MS: Podbiegają ochroniarze.
WS: Ale już nie są potrzebni. Separatyści zwijają baner!
MS: Wygląda na to, że race nie zapaliły.
WS: Kuriozalna sytuacja! Tlenu jest tu na pewno mniej niż u państwa w domu, jakieś siedemnaście procent. Ciężko się oddycha. W całej kolonii obowiązuje zakaz palenia ognisk i świec.
MS: Nie wiem co oni myśleli. Dobrze, że sami schodzą z murawy.
WS: Korzystając z tej wymuszonej przerwy porozmawiajmy jeszcze o piłce, którą grają zawodnicy. To model Adidas Redux, stworzony specjalnie na te mistrzostwa. Jest zgrzewany na ciepło i nie posiada szwów. Ma być wytrzymalszy niż poprzednie piłki oraz oferować lepszy chwyt bramkarzowi. Powierzchnię piłki pokrywa specjalna, lekko chropowata warstwa.
MS: Ale co z tego, skoro zawodnicy nie trafiają nią w bramkę?
WS: Jedna z kontrowersji dotyczyła wagi futbolówki. Jest ona przystosowana do warunków ziemskich, nie marsjańskich. Eksperci sugerowali stworzenie cięższej piłki, która nie zachowywałaby się jak balon.
MS: UEFA wyrzuciła te zalecenia do kosza. Prezes Luka Petrić postawił sobie za zadanie przeniesienie futbolu jeden-do-jeden, bez większych zmian.
WS: Jak na razie trudno uznać to za dobry pomysł.
MS: Zawodnicy wznawiają grę od wyrzutu z linii bocznej boiska. Petrović. Szuka kolegów.
WS: Ależ się zamachnął!
MS: Wyrzucił w aut po przeciwnej stronie boiska.
WS: I o tym właśnie mówiłem. Przed tym przestrzegali eksperci.
MS: Na państwa ekranach Danny, którego eksponuje realizator transmisji, aczkolwiek do tej pory jeszcze niczego wielkiego nie pokazał. Włosi rozpoczynają z linii bocznej. Danny do Esposito.
WS: Pojawia się Bianchi. Muschetta. Bianchi.
MS: Pokazuje się Gatteri. Dobra prostopadła piłka od Bianchiego.
WS: Ale sprint! Komputer pokazuje siedemdziesiąt jeden kilometrów na godzinę!
MS: Rakieta! Gatteri dośrodkowuje. W polu karnym czeka Esposito.
WS: Mocne kopnięcie, czy dosięgnie tego Esposito?!
MS: Wyskoczył w górę jak ryba! Nad bramkarzem!
WS: Piłka poszła za wysoko!
MS: Matko Boska! Esposito uderzy w poprzeczkę! Ufff…
WS: Nie! Całe szczęście!
MS: Wylądował na górnej siatce bramki.
WS: Stewardzi podbiegają z drabiną. Komedia, Mariuszu. Istna komedia.
MS: Oglądam powtórkę tej sytuacji. Esposito wyskoczył na prawie na trzy metry w górę!
WS: Garabić nie wie co ma robić. Chce pomóc Esposito zejść z bramki, ale koledzy z drużyny krzyczą, aby grał.
MS: Sędzia dopiero teraz zatrzymuje grę.
WS: Do końca pierwszej połowy pozostały sekundy… dokładnie cztery minuty… 360 sekund.
MS: Możemy już chyba podsumować tą część spotkania. Była to najsłabsza pierwsza połowa w tym meczu.
***
WS: Piękny wzwód Rabatića! Znów próbuje kiwać! Aj, nie wyszło!
MS: Uciekła mu piłka, a w jego kierunku poleciały kubki z piwem. Kibice mają dość tych popisów, z których nic nie wynika dla drużyny.
WS: Przecież to świetny drybler. Na co dzień gracz Milanu, jeden z lepszych pomocników w Serie A.
MS: Przejęcie piłki przez Włochów. Zebrali się teraz większą ilością graczy do ataku. Wbiegają już w okolice pola karnego Serbów.
WS: Strzał Kardande lecz znowu niecelne trafienie!
MS: Szybko zaczynają Serbowie. Garabić do Subotića. Subotić przerzutem na drugą stronę boiska do Rukina. Rukin do Fito. Fito. Rukin. Wraca Subotić.
WS: Ależ błyskawicznie przemieszczają się zawodnicy Italii długimi susami. Spójrzcie państwo! Manzarro już wrócił pod pole karne asekurować obrońców. Serbowie lekko spowolnili. Derlak szuka kolegów. Komu zagrać.
MS: Serbowie są dość ociężali w porównaniu do Azzurrich. Poza Rabatićem nie chcą podejmować pojedynków jeden na jeden.
WS: Przeszli w atak pozycyjny. Mladko. Derlak. Przerzut do Subotića, ten wycofuje do środkowego pomocnika.
MS: Ależ tam wypatrzył swoich! Tarinowić lekkim muśnięciem dośrodkowuje w pole karne, do Milinovića. Milinović! Składa się!
WS: Ojojoj! Nieładnie to wyglądało!
MS: Faul! Sędzia wskazuje na jedenasty metr!
WS: Milinović wciąż leży na murawie chwytając się za kark!
MS: Bardzo groźnie to wyglądało. Widzimy na powtórce jak włoski obrońca podcina wślizgiem Serba.
WS: Wykonał aż trzy salta w powietrzu nim upadł na szyję. Mam nadzieję, że skończy się tylko na stłuczeniu.
MS: Medycy już są przy zawodniku. Milinović pokazuje, że wszystko jest w porządku.
WS: Arbiter, pan Mark Davies, pokazuje Ibarro niebieską kartkę. Ten gracz spędzi najbliższy kwadrans na ławce.
MS: Serbowie opuszczają już pole karne. Milinović schodzi o własnych siłach za linię bramkową. Do wykonania jedenastki przygotowuje się Mladko.
WS: Chwila na uspokojenie nerwów. Jest gwizdek sędziego.
MS: I gol! Pewnie wykonana jedenastka. Dwa do zera.
***
WS: Bramkarz Włochów wypiąstkowuje! Przetrwał to oblężenie! Gdzie jest piłka?! Na połowie boiska! Lata jak balon!
MS: Ależ sprintuje do niej Moretti! Fabio Moretti! Ile to było kroków! Może dziesięć, nie więcej! Już do niej dopadł!
WS: Praktycznie pusta połowa Serbów! Wracają za Morettim! Za wolno! On już jest pod polem karnym! Już sam na sam z bramkarzem!
MS: Garabić! Nie dał rady! Włosi nawiązują walkę! Jest gol kontaktowy!
WS: Osiemdziesiąta minuta spotkania i dwa do jednego!
MS: Sześćdziesiąt trzy i dwie dziesiąte kilometra na godzinę, to była prędkość Morettiego. Jak rakieta pomknął, abby dać Włochom nadzieję.
WS: Przecież dla nich ta porażka to byłby policzek. Niesamowita ekipa. Wicemistrzowie świata, brązowi medaliści poprzedniego Euro w Szwecji i Norwegii. Dawno Italia nie miała takiej generacji piłkarzy.
MS: Ale dla wielu z nich to ostatnia duża impreza. Są jedną ze starszych drużyn tego turnieju. Jest tu wielu czterdziestopięciolatków, jak Kardande, Esposito, Bianchi. Oni wciąż czekają na mistrzowskie złoto.
WS: Tak. Znajomi korespondenci włoscy, którzy tu z nami lecieli, pytają się: jeśli nie z nimi, to z kim? Jeśli nie teraz – no właśnie!
MS: Serbowie szybko wznawiają od połowy boiska. Ta bramka wybiła ich z rytmu.
WS: Pogoda nie jest po ich stronie! Nad Libertą zaciągnęły się teraz ciężkie, czerwone chmury. Na stadionie włączono dodatkowe oświetlenie.
MS: Nie jestem specjalistą od marsjańskiej pogody, Włodku, ale chyba zbiera się na burzę! Synoptycy nie zapowiadali na dzisiaj jakiś kurzaw. Dobrze, że to zadaszony obiekt. W przeciwnym wypadku byłaby niemiła niespodzianka.
WS: Tak, zrobiło się bardzo ciemno. Mimo, że jest środek dnia, nie widać słońca. Na tym stadionie jest dość duszno, a teraz klimatyzatory i wentylacja prawdopodobnie zostaną wyłączone, aby ochronić sprzęt przed piaskiem.
MS: Wróćmy do wydarzeń na boisku. Włosi cały czas przy piłce po kolejnej, głupiej stracie Rabatića.
WS: Próbują wejść w pole karne, ale odbijają się od tych rosłych, serbskich obrońców.
MS: Sędzia przerywa grę. Rzut wolny dla Serbów.
WS: Realizator nie zdążył tego pokazać. Jeden z Włochów…
MS: Kardande…
WS: … próbował przeskoczyć z piłką między stopami nad serbskim obrońcą.
MS: I prawie udałoby mu się, gdyby nie stracił piłki. System sędziujący jednak zasygnalizował arbitrowi nakładkę.
WS: Mam wrażenie, że podczas tego turnieju będziemy widzieć więcej tego typu kreatywności. Wykorzystywania tych specyficznych warunków.
MS: To może być całkiem nowe pole dla futbolu. Ciekawe jak to Euro przedefiniuje zasady gry.
WS: Prowadzący to spotkanie Mark Davies dolicza sześć minut.
MS: Włodku, w tym meczu chyba już nic się nie wydarzy. Włochom brakuje pomysłu na dotarcie pod bramkę Serbów. Wciąż dużo niedokładności.
WS: Pewnie po cichu liczą na anulowanie pierwszej bramki Garabića po meczu, co da im remis. Nie było to ładne spotkanie. Dużo przerw, emocji poza boiskiem, zepsutych zagrań i kontrowersji.
MS: Pozostaje nam zaprosić państwa serdecznie na następne spotkanie, pierwsze w grupie B, czyli tej, która nas, Polaków, najbardziej interesuje.
WS: Szlagier Polska – Anglia. Wielkie spotkanie, któremu zawsze towarzyszą emocje.
MS: Jest dużo niewiadomych przed tym spotkaniem, choćby forma pięćdziesięciodwuletniego Norberta Walendowskiego. Ostatnio sporo czasu spędza na ławce Liverpoolu. Trener Poromierz ma również sporo przemyśleń na temat formacji defensywnej.
WS: I jeszcze ta nieszczęsna afera ze zgubionymi biletami na prom lecący na Marsa. Czy zdążyli wyrzucić to ze swoich głów? Czy uszczęśliwią nas zwycięskim remisem jak na Wembley w 1973 roku?