- Opowiadanie: Koala75 - Druga połowa

Druga połowa

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

Finkla, Rossa

Oceny

Druga połowa

Zobaczyliśmy się na kardiologii, na oddziale intensywnej terapii. Prawie w tej samej minucie zespoły reanimujące nas zakończyły bezowocne wysiłki. Ujrzałem siebie, potem jej ciało i pomyślałem, że chciałbym ją poznać, bo wyglądała pięknie, taka spokojna. Widocznie ona miała podobne życzenie, bo pojawiła się obok mnie.

– Jestem Marta, a ty? Nie żyjemy? Co teraz? Nie widzą nas? – Pytania padły z szybkością strzałów z automatycznego pistoletu na kulki żelowe. (Taki znałem).

– Ja mam na imię Paweł. Wygląda na to, że masz rację i jesteśmy w życiu po życiu, albo w życiu po śmierci, jak wolisz.

– Myślałam, że ktoś tu po mnie przyjdzie.

– Też się tego spodziewałem i dziwię się, że nie ma tłoku. Przecież nie tylko my nie żyjemy.

Marta była sprytniejsza ode mnie. Wymyśliła, że trzeba chcieć kogoś nieżyjącego zobaczyć i ten musi nie mieć nic przeciwko temu. Wezwałem dziadka, bo z rodzicami zawsze się kłóciłem. Pojawił się natychmiast. Serdecznie mnie przywitał, a potem, gdy mu przedstawiłem Martę, powiedział:

– We dwoje będzie wam raźniej, bo tu każdy żyje swoim życiem, nikt nie przejmuje się nowicjuszami.

– Przecież są nas miliardy nieżyjących. Gdzie wszyscy? – spytałem.

– Przenikamy się, a widzimy tylko na specjalne życzenie. Spróbuj podać rękę Marcie – odrzekł i znikł.

 Rzeczywiście dotykowego kontaktu nie uzyskaliśmy, ale jakieś dziwnie przyjemne odczucie. Marta była singielką, miała tylko żyjącego czterdziestoletniego brata, który jeszcze szukał dla siebie lepszej połowy. Moja jedyna siostra była od niego dwa lata młodsza i też wybredna. Ja nie byłem z nikim w związku. Może nie spotkałbym Marty, bo wprawdzie byliśmy równolatkami, ale ona była filolożką, a ja fizykiem, mieszkaliśmy daleko od siebie i pracowaliśmy w różnych branżach. Raczej nie mieliśmy szans na poznanie się. Los chciał jednak inaczej. Widocznie było nam pisane spędzanie czasu razem.

Zaczęliśmy bywać na wernisażach, w muzeach, filharmonii, operze. Marta poszerzała moją skromną wiedzę humanistyczną, ja wyciągałem ją na wyprawy w różne miejsca na Ziemi, których na pewno za życia nie zwiedzilibyśmy. Była świetnym kompanem. Frajdą było obserwować zachowania ludzi nie zdających sobie sprawy z naszej obecności. Czasem, gdyby wiedzieli, to… Szkoda tylko, że nie mogliśmy interweniować, gdy aż się o to prosiło.

 Mieliśmy w pierwszym życiu wspólną pasję, o czym nie wiedzieliśmy. Oboje byliśmy użyszkodnikami NF. Ja tylko czytałem i komentowałem, Marta napisała kilka opowiadań i szortów. Nawet parę oceniłem, na szczęście pozytywnie. Teraz tylko czytywaliśmy, czasem zaśmiewając się, gdy ktoś pisał o życiu nieżyjących.

W tym wszystkim najlepsze było to, że brata Marty i moją siostrę dopadło w szpitalu przeznaczenie. Wprawdzie poznali się w smutnych okolicznościach, ale tak zaiskrzyło między nimi, że wykupili nam dwa sąsiednie miejsca w kolumbarium, nie wiedząc, że zostaliśmy przyjaciółmi na wieczność.

Obserwujemy ich spotkania i cieszy nas, że chyba będą razem.

Może nie musisz umrzeć, żeby odnaleźć przeznaczoną ci połowę?

Koniec

Komentarze

Ujrzałem siebie, potem jej ciało i pomyślałem, że chciałbym ją poznać, bo wyglądała pięknie taka spokojna.

Tutaj dałbym przecinek albo coś oddzielającego słowa pięknie a taka.

 

Widocznie ona miała podobne życzenie, bo pojawiła się obok mnie. – ona zbędne wręcz nieco zawadza.

 

Pytania padły z szybkością strzałów automatu. – automat to trochę szerokie pojęcie :)

 

wygląda na to, że masz rację i jesteśmy w życiu po życiu, po tej samej drugiej stronie życia albo śmierci, jak wolisz.

Druga strona śmierci? Określenie druga strona życia ok, ale druga strona śmierci?

 

Koalo, szybkie łapanki z pracy.

Fajne ostatnie zdanie wieńczące historię o znajomości po śmierci. Tekst niby trochę smutny, ale jednak jak to u Ciebie dodający otuchy. 

Warto szukać bratniej duszy jeszcze za życia :)

 

Pozdrawiam

Realucu, wykorzystałem Twoje sugestie i wprowadziłem zmiany. Jest lepiej. Pozdrowienia. :)

Szalenie optymistyczna wizja, choć traktująca o sprawach ostatecznych. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, cóż, nie znamy dnia ani godziny. :)

Owszem, Misiu. I lepiej, żeby to na zawsze pozostało tajemnicą. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koalo, bardzo dobre i nastrojowe, dające nadzieję samotnym, że kiedyś tam… spotkają przyjazną duszę. Jak zazwyczaj misięsmiley

Pozdrawiam :)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ona była filolożką

Misiu!

 

Mmmm… makabryczne cokolwiek. Ale niewątpliwie misiowe.

 Warto szukać bratniej duszy jeszcze za życia :)

Ciekawe, gdzie…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Reg, zgoda, ale można sobie pofantazjować o tym, co potem. :)

Milis, kiedyś tam… :)

Tarnino

ona była filolożką

to mówił fizyk o pani filolog.

 Warto szukać bratniej duszy jeszcze za życia :)

Ciekawe, gdzie…

wszędzie dookoła, może nawet na smętarzu, ale nie siedząc smętnie w deszczu :)

Misiu, może i można, ale moje fantazjowanie obejmuje wyłacznie sprawy doczesne. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

to mówił fizyk o pani filolog.

Fizycy to przeważnie ludzie trzeźwi (nawet Feynman, który wynalazł galaretkę z wódką) i nie gonią za modą.

wszędzie dookoła, może nawet na smętarzu, ale nie siedząc smętnie w deszczu :)

Lubię deszcz. A faceci, których spotykam, to albo krewni albo klienci (którym się nie chce czytać materiałów informacyjnych).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, nie wiadomo, w jakim stanie można być po nieudanej próbie utrzymania przy życiu. Jeżeli się lubi deszcz, to można w nim tańczyć i śpiewać:

https://www.youtube.com/watch?v=CTHycKz70HI

Bardzo sympatyczne i ciepłe, trochę wbrew tematyce. Jak to śmierć połączyła aż dwie pary…

Babska logika rządzi!

Finklo, dlaczego wbrew tematyce? Muszą być smoki, magia albo sci-fi? :)

 

Nie, Misiu. Chodzi mi o to, że to tekścik o śmierci, a wyszedł ciepły i miły.

Babska logika rządzi!

Finklo, wystraszyłem się, że za mało fantastyki i wbrew tematyce portalu. Jestem dumny, że Ci się podobał. :)

Bardzo ładne. :-)

Właściwie takie życie po śmierci mogłabym zaakceptować. No i fajnie, że para się poznała, jeszcze fajniej, że przy okazji kogoś zeswatali, a że okoliczności dość ponure… No to co? Liczy się efekt.

„‬Człowiek, który potrafi druzgotać iluzje jest zarazem bestią i powodzią. Iluzje są tym dla duszy, czym atmosfera dla planety." - V. Woolf

Misiu, gdy nie widzę fantastyki, oświadczam to głośno i wyraźnie. ;-)

Babska logika rządzi!

Rosso, efekt tak, jeśli dobry. :)

Finklo, rzeczywiście, ale pamięć u mnie szwankuje. :)

Jezus mówił do sadyceuszy: Po śmierci nie będą się żenić ani za mąż wychodzić. I trochę byłoby smutno w niebie, gdyby sympatia lub partner trafił do piekła. To może piekła nie ma?:)

audaces fortuna iuvat

Podoba mi się taka wizja życia po śmierci. Bardzo pogodny tekst:-)

Feniksie, nie mam takiej wiedzy, ale lubię pomarzyć. :)

Pusiu, byłoby fajnie, nieprawdaż? ;)

Nowa Fantastyka